Skocz do zawartości
Forum

NIE WIEM CO ZE SOBĄ ZROBIC


Gość KRZYSZTOF M

Rekomendowane odpowiedzi

Gość KRZYSZTOF M

Nie chcę pisać referatów a sam post raczej jest czymś w rodzaju zasięgnięcia opinii kogoś 3, bo ja obecnie w natłoku tego wszystkiego prawdopodobnie nie jestem w stanie zdrowo ocenić sytuacji.

No to od początku: 22 lata studiuję i pracuję

Jestem dzieckiem z wpadki jak pewnie większość z nas, od początku w zasadzie problemy. Ojciec i matka byli biedni, na początku poszli mieszkać do starego rozpadającego się domu po stronie babki, to była w skrócie taka bieda że nie było bieżącej wody i typ podobnych. Z tego co mi matka opowiadała to ojciec ją nieraz bił, alkohol papierosy no i te sprawy. Mieszkali tam rok, poszli do 2 babki po stronie matki, dom murowany już warunki nawet, zrobili se 2 dziecko pewnie też przez wpadkę no i ogólnie ona już była takim oczkiem w głowie, co chciała to zawsze dostawała, ja zawsze musiałem ustąpić bo starszy. No i dobra, tak to żyliśmy w jednym pokoju w 4, ja zawsze gdzieś poza domem u kolegów byle nie być w domu, jedynie na co przychodziłem to na obiady i to nie zawsze. By opisać moje stosunki w tamtym czasie z rodzicami to: jak zepsułem pilota to ojciec pasem po plecach mnie ładował tak że potem krew faktycznie się lała, matka pracowała nie miała czasu od 8 do 8 za dużo interakcji z nią nie pamiętam w tamtym okresie.

No i tak sobie żyliśmy gdzieś do 8-9 lat, potem matka rozwód z ojcem no i wiadomo, co nie znaczy źe było super lepiej, w domu jak coś źle komuś powiedziałem typu ciotce że siostra ukradła pieniądze matce z portfela to ona nieprawda popłakała się a ja do piwnicy ale tak serio, na 2h w zimie... Coś komuś się nie spodobało to dostawałem po dupie. Dla tego też dalej nie spędzałem dużo czasu w domu bo po co jak ciągle cie leją.

Matka poznała jakiegoś partnera no to my na super dalszy plan, ona wmawiała że dla naszego dobra, bo tam jakiś węgiel załatwił o i tak to się toczyło. Wtedy zaczełem 4 klasę co za tym szło inna szkoła, w skrócie nikt specjalnie mnie nie lubiał, wiedzieli że jestem biedny a mnie stać nie było by se kupić głupiego batona hah, a i był em jednym z najmniejszych i najchudszych . Raz była ustawka że chcieli mi głowę do kibla wsadzić ale wtedy coś we mnie pękło i zaczełem walić z całej siły każdego z ustawki na oślep tyle ile się da i jak się da. Skończyło się na dyrektorze, mnie ze śliwa i 3 kolegach też + jeden rozwalony nos, opowiedziałem swoją wersję ale było 3 na 1 a co najlepsze matka mi nie wierzyła haha.
No i tak się świetnie bawi) em całą podstawówkę.

Potem gimnazjum i znowu średnio, jeden mnie zaczepiał ciągle typu jakieś ściskanie podnoszenie pokrzywki wbrew woli czy jakieś bicie po głowie i dogadywanie, ja dużo nie odpowiadałem na te zaczepki ale wiadomo, coś puściło, chłopak miał z 80kilo i wyższy gdzieś o głowę ja 46 w tamtym czasie chudy coś w stylu szkieleta no ale po tamtym odpuścił mi całkiem bo się bał.
Tu gdzieś matka się rozstała z partnerem i znalazła sobie kolejnego, więc nigdy jej nie było w domu.
Ojca już z 5 lat nie widziałem 0 kontaktu.

Potem informatyk technik, biorąc pod uwagę ściek który mnie wcześniej spotkał to było dużo lepiej w zasadzie normalna klasa. Nie każdy każdego musi lubieć proste.
Matka zaczęła jeździć z siostrą do tego partnera, ja niespecjalnie chciałem mając złe doświadczenia z jej poprzednim.
W wolnym czasie robiłem od zera probobo stronę dla parafii i uczyłem się wielu tematów oraz prowadziłem kanał na youtube. W tamtym czasie nadal nikt nie doceniał wiedzy kiedy wymieniałem komuś szyby w telefonie cz naprawiałem sprzęt lub kompy. Raczej zawsze byłem sam sobie.

No i teraźniejszość, studiuję za pieniądze z alimentów grafikę komputerową bo się ostro przejechałem na tym że jak ludziom porobię sprzęty za darmo to wreszcie będę miał klientów i jakoś z tego wyżyje, go.no prawda  Jak za pieniądze to każdy ma cię gdzieś, a za darmo jakoś przychodził i był zadowolony,a takie klikanie czy rozbieranie i po lutowanie czegoś albo wymiana, wymaga czasu wiedzy i chęci.

No i obecnie pracuję od 7 miesięcy w charakterze grafika na pół etatu, bo jeszcze te studia a w wolnym czasie ogarniam grafiki na stoki bo widzę w tym przyszłość.
Siostra po wpadce nadal jest oczkiem, ja musze tłumaczyć coś matce po 6 razy bo zapyta i jakby to miała gdzieś albo Facebook ważniejszy.
I biorąc pod uwagę sporo wcześniejszych rzeczy to nie mam szacunku do matki, więc nie raz pojawiają się wulgaryzmy, a ja nie raz na przestrzeni lat słyszałem że: dom dziecka, taki sam jak ojciec, nic nie osiągnę, jestem porażką, pójdę do więzienia, demony mnie opętały o takie fajne smaczki . Od 2 lat mam wrażenie że co bym nie robił I jak bardzo bym nie był wybitny i przyszłościowy to nie zmienię tym nic. Matka dalej mówi że siedzi przed kompem i nic nie robi, realne to nie raz oferowałem pomoc, ogarniałem drzewo na opał z tej je pożal się Boże partnerem. Zawoziłem siostrę z bobelkiem wszędzie i pomagałem jak matka była zagranicą z tym partnerem. A i matka zawsze miała tendencje jeszcze od podstawówki że inne dzieci to lepsze i takie tam.

Pytanie w zasadzie na koniec tego referatu jest jedno, czy próbować naprawiać coś co nie istnieje w zasadzie.
Bo mogę z czystym sumieniem powiedzieć że matka jest dla mnie obcą osobą.

Czy realnie skupić się na zaliczeniu studbazy a potem tylko pieniądzach i gdzieś indziej zacząć na nowo se to układać, bo obecnie tego nie widzę. Zawsze wielka łaska że mi auto pożyczy raz w tygodniu a sama nie pracuje więc nie używa go do dojazdów, utrzymuje się z tego co zarobi w zagranicą. A jak wybucha kłótnia to zawsze zbywam ją tym że za rachunki płacę, pomagać też pomagam i syfu po sobie nie zostawiam, a inni to po 30 lat mają nie robią nic i na głowie starych siedzą, a w moim wieku tym bardziej niech zmniejszy oczekiwania, szczególnie że nie palę/piję i nie imprezuję, jak się dorobię to zacznę 

A może rzucić to wszystko i pojechać gdzieś lizać buty zagranicą?

Ja wiem że nikt mi nie powie super opcji, bardziej chodzi o 3 perspektywę.

Było jeszcze tych rzeczy dużo więcej ale to wiadomo, książka to mało...
No i podziwiam jak komuś te żale się chciało czytać, ja tak już pół poważnie do tego podchodzę bo inaczej nie mogę...

Odnośnik do komentarza

Hej, ja przeczytałam. Sama niedawno napisałam tutaj podobną epopeję na temat rodziców, dzieciństwa itp. Chociaż mam już 27 lat i od dłuższego czasu jestem niezależna to nadal ma to wpływ na moje życie. Z tego co czytałam to dużo przeszedłeś, miałeś/masz nawet gorzej niż ja. Smutne jest to co napisałeś i smutne, że rodzice zrobili Ci taką krzywdę. Niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci bo po prostu się do tego nie nadają. Później to my zostajemy z tym syfem w głowach. 

Ale odpowiadając na Twoje pytanie. Faktycznie myślę, że tutaj nikt Ci nie powie co masz zrobić bo to musi być Twoja świadoma, przemyślana decyzja. Przy jej podejmowaniu musisz myśleć PRZEDE WSZYSTKIM O SOBIE. Mogę Ci tylko powiedzieć jak było w moim przypadku. Gdy mieszkałam jeszcze z mamą i jej partnerem, który doprowadził mnie do tego że odechciewało mi się żyć i codziennie ryczałam po jakimś czasie wiedziałam, że już tak dalej nie chce, nie mogę, nie wytrzymam. Spakowałam się i wyprowadziłam najpierw do babci, potem na studia które były oddalone ok. 100 km od mojej miejscowości. I wiesz co.. odżyłam!! Myślę, że też powinieneś dążyć do tego żeby się uniezależnić, nie mieszkać w domu, oddalić się od tego i zdystansować. Możesz  spróbować porozmawiać też z matką ale ze swojego doświadczenia wiem, że czasem się nie da, no kur.. nie dotrze. W moim przypadku zawsze było odwracanie kota ogonem i i tak zawsze to ja byłam ta zła i winna. No ale jeśli ktoś kompletnie nie widzi, że robi źle i wyrządza nieodwracalną krzywdę w psychice dziecka to rozmowa pewnie nie pomorze. Chyba, że może z jakimś specjalistą no ale znowu takie osoby w życiu do takiego specjalisty nie pójdą bo są pewne że nie ma takiej potrzeby. 

Druga sprawa - zastanów się nad pójściem do psychologa, terapeuty. Nawet jak się odetniesz, będziesz niezależny i będzie Ci się wydawało że odciąłeś się od tej gównianej sytuacji w środku Ciebie i tak to pozostanie. To jak traktuje Cię matka, to że ojciec urwał z Tobą kontakt, to że uważasz że jesteś dzieckiem z wpadki to wszystko pozostawia ślad. Żal, złość, nienawiść, może brak pewności siebie, zaniżona samoocena itp. Ja mimo, że te wszystkie złe rzeczy już za mną szukam pomocy bo widzę że na każdym kroku to co było wpływa na moje życie, relacje itp. 

I ostatnia już kwestia - być może taka pomoc na już - mnie pomogło. Wpisz sobie na yt Sadhguru po polsku i poogladaj kilka filmików, może Ci się spodoba. Mnie np. pomogło to w zrozumieniu i zaakceptowaniu tego co przeszłam. Nikt z nas ludzi raczej nie chce być złym człowiekiem, złym ojcem czy matką. Nasi rodzice też nie chcą być złymi rodzicami - po prostu nikt nie nauczył ich inaczej. Może sami przeszli podobne rzeczy co spowodowało że postępują w ten sposób, powielają jakieś schematy. Często nawet nie zdają sobie sprawy, nie są świadomi że robią coś źle. I teraz to co możemy zrobić to zaakceptować ich. Zaakceptować to jacy są bo tylko tacy potrafią być. Nikt nie nauczył ich że można inaczej, lepiej. Podobno łatwiej jest zaakceptować niż wybaczyć i to najlepsze co możemy dla siebie zrobić. Gdy ja spojrzałam na wszystko w ten sposób zniknął żal, złość itp. 

I jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy ;D jeżeli studiujesz możesz zapisać się do jakiegoś kółka - często dzięki temu ludzie załatwiają sobie stypendium rektorskie. Zrobisz jakieś prezentacje na konferencje itp. nabijesz sobie punktów i może Ci wpaść dodatkowa gotówka :)

Trzymaj się i daj znać jak podejmiesz decyzje co robisz ze swoim życiem :) 

Odnośnik do komentarza
W dniu 15.11.2021 o 19:35, Gość KRZYSZTOF M napisał:

czy próbować naprawiać coś co nie istnieje w zasadzie.

Myślę, że nie. Relacje rodzinne buduje się przez całe życie. 

W dniu 15.11.2021 o 19:35, Gość KRZYSZTOF M napisał:

Bo mogę z czystym sumieniem powiedzieć że matka jest dla mnie obcą osobą.

Mój ojciec tez był dla mnie obcym człowiekiem, mimo mieszkania razem. Pamiętaj, że byłeś tylko dzieckiem i to od rodziców zależało jakie relacje będą mieli z dorosłym synem. 

W dniu 15.11.2021 o 19:35, Gość KRZYSZTOF M napisał:

A może rzucić to wszystko i pojechać gdzieś lizać buty zagranicą?

A jesteś gotów się tak poniżać?

W dniu 15.11.2021 o 19:35, Gość KRZYSZTOF M napisał:

Czy realnie skupić się na zaliczeniu studbazy a potem tylko pieniądzach i gdzieś indziej zacząć na nowo se to układać, bo obecnie tego nie widzę.

I to jest wg mnie najlepsze rozwiązanie. Dlaczego tego nie widzisz? Wiem, że swoim postępowaniem mama bardzo zaniżyła Twoje poczucie wartości. Tym samym brak Ci wiary w siebie. Jednak jeśli masz zdolności, masz zajawkę i masz pomysł na życie to dasz radę. Chyba potrzeba Ci w tym momencie skupienia się na sobie i tylko na sobie! Na swoim życiu, kształceniu, przyszłości, celu. A propos, masz jakiś cel w życiu?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...