Skocz do zawartości
Forum

Zaburzenia funkcjonowania


Gość Ktoś

Rekomendowane odpowiedzi














Chciałbym zacząć od tego że jestem 23 (jeszcze) letnim chłopakiem i mam do podzielenia się z wami historią tego co przechodzę. Zacznijmy od tego że urodziłem się w rodzinie, którą nie można raczej zaliczyć do normalnych. Wujek i ciotka mają zdiagnozowane zaburzenia psychiczne, babcia była osobą bardzo rygorystyczną i zabobonną, dziadek z kolei jak i cała jego bliższa krewna rodzina były to niemowy, ludzie bardzo spokojni i stonowani co wszak niby nie jest wadą aczkolwiek tutaj się nią okazało. Ojciec odszedł od nas zostając tylko weekendowym tatusiem z doskoku gdy miałem 6 lat. Jego z kolei ojciec, a mój dziadek również zostawił ich i poszedł do innej kobiety sprawiając że nigdy go nawet nie poznałem ale mniejsza o to. Mam siostrę która potrafiła 'olewać' mnie przez dobre kilka miesięcy bez większego powodu. Ogólnie rodzinka ta dalsza w postaci kuzynostwa i wujostwa postanowiła nie trzymać z nami kontaktu przez co obracałem się wyłącznie w niewielkim bardzo specyficznym gronie osób. Wyprowadziliśmy się jednak niby na swoje, acz opieką nad nami sprawowała wyłącznie matka która niestety nie mogła w pełni oddać się temu zadaniu ponieważ musiała cały czas pracować na nasze utrzymanie i od najmłodszych lat kontakt z nią przez to był utrudniony. Pomimo tego że w starym otoczeniu miałem kilku kolegów, tutaj nie mogłem znaleźć ani jednego oddanego z którym mógłbym dzielić czas wolny czy pasje. Stałem się odludkiem. Stan ten pogłębiał się z każdym kolejnym rokiem. W szkole byłem wręcz niezauważalny bo nie dopuszczałem w pewnym momencie do siebie nikogo i niczyjej uwagi próbowałem na siebie nie zwracać ponieważ zacząłem odczuwać opory w oddawaniu się bliższym relacjom z innymi. Byłem osobą dla wielu bardzo odizolowaną od reszty. Jak można się domyśleć przez te wszystkie lata nie wypracowałem sobie żadnych znajomości,  wspomnień chociażby fakt że nigdzie nawet na żadnej kolonii nie byłem sprawiał że czułem się obco na tle innych rówieśników. Pochłonął mnie komputer. Zauważyłem że czas w domu który spędzałem na zamartwianiu się mogę chociaż w taki sposób wykorzystać.  Grałem nałogowo przez kilka lat, czasami przed ekranem siedząc cały dzień z przerwą jedynie na krótki sen i obiad. Wydaje mi się że wtedy zaczęły tworzyć się we mnie wszystkie te negatywne aspekty z podłoża zdrowia psychicznego człowieka.  Śmiem twierdzić, że to zarówno depresja jak i inne tym podobne schorzenia dawały się odczuć wtedy najmocniej. Stałem się w pełni aspołeczny z bardzo niską samooceną, brakiem perspektyw/planów na przyszłość oraz nerwicą myśli i natręctw gdzie to potrafiłem nonstop, przykład pluć w jedno miejsce na dywan, bądź przekładać sto razy jedną rzecz póki nie uznałem że 'dobra może być,  teraz nic złego mi się nie stanie'. Odtwarzałem również w głowie przeszłe odległe, jak i te niedawne sytuacje z życia swojego analizując je czasami dniami i nocami, zatracając się w tym bez pamięci. Tutaj to będzie wyłącznie jako ciekawostka ale mój znak zodiaku jakim jest panna czy chociażby imię czy dla tych bardziej wierzących w takie rzeczy nawet liczba numerologiczna urodzenia były w tym przypadku dla mnie kolejnym gwoździem do trumny bo jak wierzyć tym przesądom (a osobiście wierzę, miałem się okazje o tym przekonać) to te wszystkie trzy racje były w tym przypadku na moją zgubę,  niekorzyść. Drugą z tego wszystkiego ciekawostką nie przemawiającą na moje alterego to mój chłopięcy wygląd tak zwany babyface z pryszczami i szczupłą sylwetką przy której nie mogę się poważnie czuć w relacjach z innymi. Dobijając 20 lat w takim trybie uznałem że dalej już tak ciągnąć nie mogę i bite 6 miesięcy snuty myślałem tylko o tym jak by tu ze sobą skończyć. Zrobiłem to tydzień przed wigilią, połykając mieszankę ponad stu tabletek różnego kalibru i zapijając je wódką. Wyszedłem z tego cało i wydaje mi się po raz kolejny był to przełomowy moment w moim życiu.  Tu polecę z grubsza ale mogę przez ten czas ostatnich trzech lat pochwalić się tym o czym przez 20 lat mogłem tylko pomarzyć i to w najdalszych snach. Otóż przez te trzy lata zrobiłem się mega porywczym, zabawnym chłopakiem który skończył szkołę średnią, którą to z kolei opuściłem ze względu na ludzi którzy mnie swoją osobą odrażali, czułem przy nich niepohamowaną chęć schowania się przed reflektorami ich wszechwiedzących i analizujących wszystko oczu. Zyskałem znajomych, przyjaciół a co za tym idzie zaufanie i szacunek oraz sympatię.  Zdobyłem dobrze płatną pracę. Z oszczędności które rok odkładałem, kolejny rok sobie z nich na przyjemnościach pokorzystałem. Mam na koncie kilka/naście podbojów miłosnych w tym jedną dłuższą stażem dziewczynę bo aż prawie rok z nią byłem.  Pojeździłem po Polsce, zacząłem aktywnie się udzielać w wydarzeniach, wziąłem się również za siebie w kwestiach zdrowotnych i fizycznych. Odbudowałem kilka dawnych znajomości.  Teraz znów pracuje, zamierzam zamieszkać na swoim. Tylko.. tu się pojawia kolejny problem, ponieważ pomimo tego że wszak mi się wszystko pięknie, elegancko układa to wewnętrznie czuję dalej tą samą pustkę którą czułem w dniu kiedy postanowiłem się zabić.  Zaczynam dostrzegać że to wszystko co robię jest na pokaz, jest wbrew mojej woli. Nie czerpię z tego większych przyjemności bo robię to w pewnych momentach na siłę.  Chyba tylko żeby zobaczyć czy po każdej kolejnej próbie bycia normalnym moje życie nabierze nowego kolorowego pełnego weny tępa, ale tak nie jest. Czuję dalej swoją niedoskonałość,  czuję dalej ten bezsens otaczający mnie i perspektywę bycia nikim kiedy to już tak wiele osiągnąłem.  Chciałbym wiedzieć co mogę w tym przypadku zrobić, jak działać dalej żeby żyć i się z tego życia cieszyć?  Rady dobre z serca mi tu raczej nie pomogą, kierowałbym się na dobrych specjalistów lub dobrze dobrane leki.

Odnośnik do komentarza
W dniu 3.07.2021 o 14:32, Gość Ktoś napisał:

czuję dalej tą samą pustkę którą czułem w dniu kiedy postanowiłem się zabić.

Wielki plus, że się podniosłeś z dna, zrobiłeś wiele by wyjść na powierzchnię i żyć. Może teraz czas byś tak samo wiele zrobił dla siebie, ale w innym kontekście. Po prostu popracować nad poczuciem własnej wartości, nad polubieniem samego siebie? 

W dniu 3.07.2021 o 14:32, Gość Ktoś napisał:

zuję dalej swoją niedoskonałość,  czuję dalej ten bezsens otaczający mnie i perspektywę bycia nikim kiedy to już tak wiele osiągnąłem.  Chciałbym wiedzieć co mogę w tym przypadku zrobić, jak działać dalej żeby żyć i się z tego życia cieszyć?

Każdy jest niedoskonały i nie o to chodzi by dążyć do perfekcji. Chodzi o to by polubić tę swoją niedoskonałość, tę oryginalność, i wyjątkowość. Sens poczujesz gdy postawisz sobie za cel polubienie siebie, takim jaki jesteś ?

W dniu 3.07.2021 o 14:32, Gość Ktoś napisał:

Rady dobre z serca mi tu raczej nie pomogą,

Dlaczego?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...