Skocz do zawartości
Forum

Dziwny problem


Gość na_imie_maciek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość na_imie_maciek

Hej, mam dziwny i trudny problem, który bardzo przeszkadza mi w normalnym życiu. Zostałem wychowany w bardzo katolickiej rodzinie, byłem ministrantem, jeździłem na rekolekcje. Jednak około 5 lat temu odszedłem od wiary i dobrze mi z tym, wgl. zastanawiam się, czy ja kiedyś tak naprawdę coś czułem do tej religii. Mój problem polega na tym że odpycha mnie w dziewczynach/potencjalnych partnerkach to, co według nauczania kościoła jest złe, t.j. picie alkoholu, palenie papierosów, uprawianie seksu przed ślubem, branie narkotyków, a nawet spanie ze swoim byłym w jednym łóżku (bo to trochę jak mieszkanie przed ślubem, a kościół tego zabrania). Problem jest o tyle zawiły, że racjonalnie i trzeźwo myśląc ja bardzo dobrze wiem że to są wszystko normalne rzeczy, są dla mnie ok i będąc na miejscu tych dziewczyn pewnie sam bym to robił, może nie palił albo nie brał narkotyków, bo to nie moja bajka, ale uprawiać seks czy spać w jednym łóżku na pewno. I pomimo tego że sam święty nie jestem, i pije alkohol albo różne rzeczy z dziewczynami robiłem, bardzo odpycha mnie, jeżeli potencjalna partnerka cokolwiek z wymienionych rzeczy robi albo chociaż raz w życiu zrobiła. Czuje taką niechęć do tej osoby, odepchnięcie, tracę zainteresowanie pomimo tego że w głowie wiem że to normalne i sam to robię i bym tak zrobił, jednak podświadomie nie umiem tego opanować. Zaczynam się dopytywać o szczegóły, żeby tylko wiedzieć jak bardzo "źle jest", zaczynam się trząść. Nie chce tego odczucia i bardzo przeszkadza mi to w nawiązywaniu relacji. Napisałem już do psychologa z prośbą o konsultacje, ale jestem ciekaw zdania innych osób na ten temat i może jakiś pomysłów co z tym fantem zrobić. Dzięki za każdą odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Pewnie masz na myśli jakie ona odcisnęła piętno na Twojej psychice? To widać, że duże. Religia sama w sobie nie jest zła, ale jak wszystko i ona powinna być wyznawana z umiarem. Gdy się zamienia w fanatyzm, radykalizm to już jest niebezpieczna. Mnie najbardziej zadziwia gdy Ci głęboko wierzący tak naprawdę nie znają swojej religii. Przestrzegają twardych zasad, ale mają wąski horyzont myślowy. W takim właśnie schemacie pewnie zostałeś wychowany. Podobnie czują się czasem osoby, które zrezygnowały ze stanu duchownego. Trudno im żyć w normalnym świecie, bo mają tak wpojone zasady, że latami się z nich leczą na terapii. Lub osoby, które uwolniły się z sekty....mają często podobne zachowania.

Sama konsultacja psychologiczna to chyba będzie za mało. Obawiam się, że potrzebujesz porządnej terapii.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, Javiolla napisał:

Mnie najbardziej zadziwia gdy Ci głęboko wierzący tak naprawdę nie znają swojej religii. Przestrzegają twardych zasad, ale mają wąski horyzont myślowy.

Zwykle właśnie tak to jest. Niektórzy potrzebują twardych zasad bo nie bardzo radzą sobie z myśleniem i chcą żeby ktoś im powiedział co mają myśleć. Tacy ludzie to idealne podłoże żeby ich wychować na wierzących. Religia szkodzi dzieciom takich ludzi jeżeli są myślące bo wtedy rozum kłóci się z bezrefleksyjnym przyjmowaniem historii i przekonań. Czasem potrzeba lat terapii żeby z tego wyjść.

22 godziny temu, Javiolla napisał:

Obawiam się, że potrzebujesz porządnej terapii.

Zdecydowanie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...