Skocz do zawartości
Forum

nadmierna pracowitośc mamy


Gość karolka 8989

Rekomendowane odpowiedzi

Gość karolka 8989

Mam problem z mamą. Od kiedy pamiętam jest bardzo pedantyczna, do przesady ale nie tylko również w kuchni, np. na święta odkąd pamiętam potrafi upiec nawet do 17 ciast!! A rodziny dużej nie ma, ledwo kilka osób więc kto miał to wszystko zjeśc i się później marnowało ale i tak za każdym razem robiła to samo. Całe dnie ciągle sprząta, wszystko na glanc pucuje, każdy kieliszek z szafki itd...każdy zakamarek choć robiła to w październiku, jakby święta to był festiwal czystości. U mnie w mieszkaniu to każdy kurz wynajdzie, o którym nawet nie miałam pojęcia (!). Nawet jak jest chora to nie odpuszcza i nie potrafi odpoczywać, na wakacje nigdy nigdzie nie wyjeżdżała. Każdy szczegół, każda nawet nie plama a ryska juz jest przewinieniem, wszystko musi być idealnie, wczoraj talerz połozyłam na ceratę to już ochrzan, że plamy robię ;/ Nawet wczoraj zrobiła wystawny obiad rosół, kurczak i będąc chora kaszląca na wszystkie strony, mocna chrypa itp gościła mojego brata, jego żonę i dwoje małych dzieci - dzieci również przeziębione... Dziwię się bardzo i jej i bratu, że znając sytuację zdecydowali się na przyjście, my z mężem bojąc się zarażenia odmówiliśmy przyjścia bo się boimy.  Rozumiem czystośc itd ale nie kosztem własnego zdrowia tymbardziej, że w święta będą sami domownicy nikt inny... A mama ma 64 lata i az mi młodej wstyd, że robię o tyle mniej choć dla mnie wystarczająco: umyć okna, zmienić firanki, ogólnie posprzątać itp. Ile zdążę a ciasta upieke tylko 2. A chora bo się zaraziła pilnując 3letniej córki brata, gdzie chore dziecko powinno byc z rodzicami w domu, przynajmniej jednym ale dla nich kariera ważniejsza.. Mama przed 6 laty miała 99% zatkanych żył i zawał chorobę wieńcową ma, później chwilkę odpuściła dopóki nie doszła do siebie a po 2 miesiącach znowu od początku, całe zycie na okrągło robota i robota. Co to może być i co można tu zaradzić?

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość karolka 8989 napisał:

Co to może być i co można tu zaradzić?

Nie zaradzisz nic. Moja mam identyczna. Czytałam kiedyś artykuł, że osoby pedantyczne są tak naprawdę nieszczęśliwe, mają tragicznie niskie poczucie wartości. Sprzątanie ma im zastąpić myślenie, a że myślą na swój temat tragicznie to im więcej sprzątają i im więcej harują, tym lepiej się czują psychicznie. to mechanizm obronny. Dlatego nie miej wyrzutów sumienia, że nie jesteś taka jak ona. Mieszkanie jest dla nas, a nie my dla mieszkania... praca jest dla nas, a nie my dla pracy. Jedyne co możesz zrobić to nabrać dystansu do mamy. Jej już nie zmienisz, bo ona żyje tylko dzięki byciu pedantką i pracoholiczką.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość karolka 8989

Dziękuję, sporo mi wyjaśniłaś i wiele tu może pasować... Z relacji starszych członków rodziny wiem, że jako dziecko była np w kuchni i nie tylko prawą ręką swojej mamy (a mojej babci) apodyktycznej zresztą i dużo robiła ... W wakacje jako dziecko 11 letnie musiała zrywać kaczkom pokrzywy w rowie, brat babci interweniował by dała temu dziecku luzu bo ma wakacje to i jeszcze wujowi się dostało ? podobno babcia też była taką pedantką wszystko na glanc ale chyba na starość przeszło ale o dlatego że chorowała. Babcia nie żyje już blisko 6 lat ale relacje to miała z moją mamą tragiczne, znęcała się psychicznie a mama była od niej uzależniona emocjonalnie, dużo było awantur no mogłabym do rana opisywać to tak w skrócie by rozjaśnić sytuację. No myślę czy może to być jakieś zaburzenie czy choroba, nieprzepracowane problemy... A mnie z kolei mama nic nie nauczyła, okna się nauczyłam myć z internetu, nie umiem gotować za bardzo, sama muszę się wszystkiego nauczyć, ogólnie słabo ogarniam bo dla mamy wszystko inne było ważniejsze zawsze... 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość karolka 8989 napisał:

No myślę czy może to być jakieś zaburzenie czy choroba, nieprzepracowane problemy...

Bo tak jest. Widzisz... moja mama tez miała tragiczne dzieciństwo, znęcali się nad nią, maltretowali ją. Dziś za to idzie się do wiezienia i odbiera prawa rodzicielskie. Mama nawet w małżeństwie nie była szczęśliwa, a więc nie zna innego życia. Tymczasem chorobliwe sprzątanie i fizyczne przepracowanie to jej ratunek, by nie zwariować do reszty. Dlatego niech Cie to nie irytuje, nabierz dystansu i nie miej wyrzutów sumienia. To jej sposób na pozornie normalne życie. Żal takich osób-tak naprawdę  ? Ani Twoja ani moja matka się nie zmieni, ale Ty możesz jedynie zmienić podejście do swojej mamy.

Nie wiem czy Ciebie to pocieszy, ale ja tez niewiele się nauczyłam, bo wszystko co robiłam nie było dostatecznie dobre i w rezultacie albo sama to robiła perfekcyjnie, albo próbowała mnie nauczyć przemocą (to oczywiście przyniosło odwrotny skutek ? ). Sama się nauczysz kiedy trzeba i ile trzeba.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość karolka 8989

No u mojej też musiało się wiele wydarzyć, ja niekoniecznie muszę wiedzieć ale znając babcię mogę wiele podejrzewać nawet na podstawie tych urywek. W małżeństwie lepiej nie aż tak tragicznie aczkolwiek babcia wiele mieszała a ona sobie na to pozwalała. Też mam wrażenie, że to jej sposób na normalnie w miarę funkcjonowanie - nigdy na wakacjach nie była nawet, odpoczywać nie potrafi. No będę musiała, gorzej jak u mnie próbuje rządzić jak mam mieć w domu ale to nie można się dać- nawet czasem bez kłótni się nie da. No u mnie było podobnie - albo sama zrobiła to lepiej, albo przemocą albo nie miała czasu i wiecznie "idź do pokoju", "daj mi spokój" itp. Mam nadzieję, że się nauczę... ;) na szczęście mój mąż też trochę umie więcej ;) No spróbuję zmienić podejście i nabrać dystansu, myślę, że tu terapia byłaby potrzebna ale to było trzeba przed laty...Boję się tylko, że jak będziemy mieli dziecko to będę taka jak moja mama tzn po części może nie w kwestii pedantyzmu ale, że też kiepską matką...

Odnośnik do komentarza
W dniu 15.12.2020 o 11:16, Gość karolka 8989 napisał:

Mam nadzieję, że się nauczę... ?

Oczywiscie, dziś w erze internetu wszystkiego można się samemu nauczyć ? 

W dniu 15.12.2020 o 11:16, Gość karolka 8989 napisał:

Boję się tylko, że jak będziemy mieli dziecko to będę taka jak moja mama tzn po części może nie w kwestii pedantyzmu ale, że też kiepską matką...

A dlaczego się tego boisz (konkretne argumenty proszę)? Znasz już źródło problemu u Twojej mamy. Czy Ty u siebie podejrzewasz, że byłabyś zdolna do takich zachowań? Miałaś traumatyczne dzieciństwo, jesteś nieszczęśliwa, nie lubisz siebie? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość karolka 8989

Trudno jednoznacznie określić... Traumatycznego dzieciństwa może i nie ale też nie było takie cudowne...W domu częste napięcia i awantury- jak nie między rodzicami to babcia, to wujek i ciotka (brat mamy - bardzo niezrównoważony człowiek z żoną), często byłam oskarżana o rzeczy, które nie miały miejsca np. że coś ukradłam, że napyskowałam do kogoś z rodziny, itp. Ponadto brat mi dokuczał, tępił, poniżał, psychicznie się znęcał a we wcześniejszym okresie jeszcze bił, przygadywał np. że nie mam takich dobrych ocen jak on - nawet będą dorosłym człowiekiem już po ślubie(!) Mama wymagała ode mnie żebym miała same 5, jak dostałam 4 to padanie pytanie "a co tak słabo, czemu nie 5, niedouczyłaś się" nawet jak była 5-... Wiecznie porównywania do brata: Patrz jak Marek dobrze się ucz, jest najlepszy w klasie itd. Nie spędzała ze mną czasu, ważniejsza była praca, babcia, jakieś seriale, ogród i ogólnie robota, nawet w święta praca bo to daje podwójną kasę a biedy nigdy nie było. Wymagania ponad moją miarę często- musiałam całe dnie siedzieć i się uczyć, spotkania z koleżankami i wyjścia w bardzo ograniczonym zakresie, w wieku nastoletnim to już w ogóle był koszmar czy na studiach choć i tak trochę już lepiej niż wcześniej. Duża presja ogólnie. W liceum i na studiach źle mi szło, byłam załamana to zamiast wesprzeć to jeszcze dolewała oliwy do ognia, babcia poprawiała, wyzywali od "głąbów", "słabych" itp. Ze studiów z chemii chciałam zrezygnować ale nie było to takie proste będąc w takiej rodzinie bo do dziś by mi nie dali żyć chyba, w końcu uciekłam na 2 lata do innego miasta szkoda że tak późno ale widziałam swoje zacofanie. Z moją samooceną też zawsze było kiepsko. Mam dobrego męża, który bardzo mi pomógł uwierzyć w siebie i dzięki niemu jestem spokojniejsza. Czy siebie nie lubie? Z tym równie bywa i bywało.

Odnośnik do komentarza

Może zapisz się na terapię. Nie zaszkodzi, a da Ci wsparcie. Terapeuta nauczy Cię bardziej siebie lubić. A póki co potraktuj swoje życie rodzinne dzieciństwo jako lekcję życiową. Natomiast zachowania tych osób, jak te których NIE należy mieć ? i postępuj odwrotnie. Czyli nie krytykuj, wspieraj, motywuj, interesuj się dzieckiem, spędzaj czas z rodziną. Pomogą Ci w tym książki psychologiczne- jeśli nie jesteś pewna jak to powinno wyglądać. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...