Skocz do zawartości
Forum

Mąż wypomniał mi, ze na mnie pracuje


Gość eryka30

Rekomendowane odpowiedzi

25 minut temu, Gość Loraine napisał:

także myśląc na przyszłość np. o dziecku o tym czy mąż dopisze cię do mieszkania mówiąc najprościej zapewni ci przyszłość w swoim mieszkaniu w sposób prawny, to już twoja sprawa.

Dopisanie do JEGO mieszkania? Obawiam się, że to się nigdy nie stanie. Prędzej ją śmiechem zabije, gdy ona wystąpi z taką propozycją. Eryka pisze, że przyjechała na Śląsk za mężem, więc podejrzewam, że była to znajomość internetowa, związek na odległość, gdzie po prostu nie mieli okazji poznać się bliżej. On już nie pierwszej młodości, być może jakieś wcześniejsze dziewczyny od niego uciekały, ona samotna, koło 30-tki, lub więcej, bez perspektyw i spotkali się, nieco zagubieni i być może zdesperowani. Nie znali się dobrze, nie uzgodnili zasad, mąż przysięgę małżeńską (czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie?) ma w tyle i takie tego efekty. Pierwsze nieszczęście - utrata pracy i Eryka już wie, że nie może na niego liczyć.

Problem w tym, że nie jest to tylko kwestia aktualnej sytuacji. Skąpstwo męża, jego bezrefleksyjne gnębienie żony w sytuacji, której nie zawiniła, będzie przenosić się na inne dziedziny życia. Właśnie ewentualne macierzyństwo, osobiste potrzeby, wspólne decyzje, których raczej nie będzie, bo rządzi ten, kto silniejszy, czyli bogatszy itd.

Eryka nie zdradza jak długo trwa ich małżeństwo, jak długo w ogóle się znają, jak on zachowywał się przed ślubem? Na ten moment nie pozostaje jej nic innego, jak intensywne poszukiwanie pracy, rozmowa z mężem i choć to absurdalne, przypominanie mu, że pracę straciła nie z własnej winy, tylko z powodu pandemii, przypomnieć mu słowa przysięgi małżeńskiej (na dobre i na złe), zwrócić uwagę na to, że obsługuje go (bo pewnie to robi i nie sądzę, że ten chłop cokolwiek robi w domu), zwrócić mu tez uwagę, że to co robi, to dręczenie.

Odnośnik do komentarza

Aha i zapomniałbym. Zawsze byłem zdania, że w związku nie można kłócić się o pieniądze, bo to każdy związek zniszczy prędzej czy później. Dlatego na preferuje wspólne pieniądze mieć z partnerka- wspólne przemyślane zakupy, oczywiście z głowa, żeby się nie ograniczać. 

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość Hehe napisał:

Że niby ile górnik zarabia? 10tys? Mieszkam na śląsku i znam dużo górników. Taki po studniach na lepszym stanowisku z dodatkami trochę ponad 5-tke wyciagnie, ale zwykły na dole siedzi w granicach 4-ki... Więc też proszę nie nakręcać autorkę, że na pewno mąż to bogata sknera, bo nie zagląda się nikomu w portfel, bo można się zaskoczyć. 

Poczytałam trochę. Nie jest tak źle, zwłaszcza, że w większości pracują tam ludzie bez większego wykształcenia. Z pewnością inżynier nie zarabia 5 tyś, tylko znacznie więcej.  Owszem, praca ciężka, ale przecież nie tylko górnicy ciężko pracują. Emerytury też mają bardzo wysokie, więc z czegoś to wynika. Wiem o czym mówię, bo w początkach mojego małżeństwa, mąż postanowił odłożyć na samochód i zatrudnił się właśnie w kopalni na dole. Co prawda skończył studia, ale humanistyczne ?, więc w kopalni wykonywał fizyczną pracę. Zarabiał na prawdę bardzo dobrze. Na szczęście pracował tam tylko około dwóch lat. Decyzję podjął bez konsultacji, przez ten czas żyliśmy na odległość, więc mimo bardzo dobrych pieniędzy, naciskałam na zmianę pracy i powrót do domu. 

Odnośnik do komentarza
23 minuty temu, Yonka1717 napisał:

Dopisanie do JEGO mieszkania? Obawiam się, że to się nigdy nie stanie.

Ja także, natomiast napisałam aby Eryka się sama nad tym zastanowiła nad tym ale także nad sprawami przyszłości czyli np. nady tym czy chce mieć dziecko/dzieci, a jeżeli tak to jak widzi swojego męża i jego podejście do spraw ciąży i wychowywania dzieci po ciąży gdy nie bedzie chodziła do pracy. Czy wyobraża sobie sytuację kiedy robi wszystko w domu, zajmuje się dzieckiem i przychodzi maż który mówi "nie pracujesz, nie zarabiasz, nie dokładasz się do mieszkania więc nie będę cię utrzyywał bo nie mam pieniędzy i jutro masz się wynieść tam skąd przyszłaś. A ponieważ Eryka nie nie miałaby możliwości finansowych i mieszkaniowych aby zabrać dziecko więc on jako mąż odebrałby jej dziecko. Więc, ja raczej myśle o takich przyszłościowych sprawach, Dlatego też napisałam o tym aby założyła konto oszczędnościowe i tam odkładała ze zwykłego konta co miesiąc gdy znajdzie pracę np 20-50 zł. Niestety ale Ślązacy to specyficzni ludzie. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Hehe napisał:

ale zwykły na dole siedzi w granicach 4-ki..

Na pewno więcej po 20 latach pracy, pensja podstawowa, plus dodatki i weekendy, inne przywileje, spokojnie ma ok. 10 tys., nawet jakby 8, to jak może żonie wciskać kit, że mało zarabia. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

aby Eryka się sama nad tym zastanowiła nad tym ale także nad sprawami przyszłości czyli np. nady tym czy chce mieć dziecko/dzieci, a jeżeli tak to jak widzi swojego męża i jego podejście do spraw ciąży i wychowywania dzieci po ciąży gdy nie bedzie chodziła do pracy. Czy wyobraża sobie sytuację kiedy robi wszystko w domu, zajmuje się dzieckiem i przychodzi maż który mówi "nie pracujesz, nie zarabiasz, nie dokładasz się do mieszkania więc nie będę cię utrzyywał bo nie mam pieniędzy i jutro masz się wynieść tam skąd przyszłaś.

To, o czym piszesz, to bardzo ważne życiowe sprawy i dorośli ludzie, którzy podejmują decyzję o ślubie, powinni wcześniej omówić i ustalić takie sprawy. Przecież są to priorytety. Dlatego Eryka, teraz, gdy już ma pierwszy (kto wie, czy nie kolejny) popis egoizmu męża, powinna przeprowadzić z nim taką rozmowę, zanim zajdzie w ciążę i znajdzie się w naprawdę trudnej sytuacji.

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

A ponieważ Eryka nie nie miałaby możliwości finansowych i mieszkaniowych aby zabrać dziecko więc on jako mąż odebrałby jej dziecko.

W Polsce sądy raczej nie odbierają dzieci matkom, ze względu na ich ubóstwo. Zresztą nie wyobrażam sobie jak taki rozpieszczony i skąpy 40 paro latek mógłby sprawować opiekę rodzicielską, jako samotny ojciec. Tym bardziej, że pracuje. Prędzej oddałby dziecko na wychowanie swoim  rodzicom. Nikt by jej dziecka nie odebrał, a on miałby problem z wyrzuceniem żony z dzieckiem z domu, żaden sąd na to nie pozwoli. Tylko co to za życie w takiej atmosferze?

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Dlatego też napisałam o tym aby założyła konto oszczędnościowe i tam odkładała ze zwykłego konta co miesiąc gdy znajdzie pracę np 20-50 zł.

Pewnie, że zawsze warto oszczędzać, ale czy Eryka do tej pory o tym nie wiedziała, czy może mąż pilnuje swojej kasy, a jednocześnie czeka aż ona wyprztyka się ze swojej wypłaty?  Dlaczego po 2 m-cach bez pracy, ona jest bez pieniędzy? 20, czy 50 zł miesięcznie to jednak żadne oszczędności, paręset zł rocznie? Jeśli już, to 200-500zł miesięcznie.

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Yonka1717 napisał:

Tym bardziej, że pracuje. Prędzej oddałby dziecko na wychowanie swoim  rodzicom

Tak też pomyslałam ale jeżeli on pracuje a Eryka nie to jest to brane pod uwagę. Nie wiadmo czy nie wyrzuciłby jej z domu, nie wiemy czy jest tam zameldowana gdzie mąż.A raczej nie sądze aby jego rodzice jej bronili. Moge się mylić ale nawet sama Eryka gdyby było dziecko a ona by nie pracowała nie dała by rady finansowo bo jest uzalezniona od męża.

8 minut temu, Yonka1717 napisał:

Pewnie, że zawsze warto oszczędzać, ale czy Eryka do tej pory o tym nie wiedziała

Myślę że uwierzyła mężowi na tyle że nie przypuszczała że może być i pilnowana oraz rozliczana z finansów, a także że nie jest normalne aby mąż ukrywał swoje zarobki. To jest tworzenie tajemnic z rzeczy które są naturalnie poruszane w związkach, małżeństwach. Myślę że mąż specjalnie tak robi aby Eryka cały czas żyła w nieświadomości i nią steruje bo to dla niego wygodne. Ja tak widzę sytuację Eryki i jej męża.

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.07.2020 o 12:03, Gość ka-wa napisał:

Nie wyobrażam sobie nie wiedzieć ile mąż zarabia,

Ka-wa> ja tez nie wiem ile dokładnie zarabia mój mąż ? Wiem, że nie oddaje mi 100% pensji, ale też nie wymagam tego dopóki nie mam wątpliwości, że to rozsądnie rozgospodarowane pieniądze. Nie brakuje mi na życie i jak trzeba dokłada się do większych niespodziewanych wydatków, a on to swoje kieszonkowe (tak to nazywa ? ) przeznacza na paliwo, przeglądy, ubezpieczenie auta, naprawy. Co innego jeśli on by skąpił grosza, wypominał mi wydatki, kontrolował mnie, a sam nie chciałby powiedzieć prawdy ile zarabia. Nie mówiąc o tym, że dla kazdego co innego oznacza mało zarabiać.

Eryko> Mnie ubodły słowa, że mąż na Ciebie pracuje i że składaliście się na rachunki. Matko... toż to jest małżeństwo a nie współlokatorstwo i o ile się domyślam ze wspólnotą majkową a nie rozdzielnością. Czyli nie ma ja i ty- jesteśmy MY. Małżeństwo to wspólnota i wydatki są wspólne, długi wspólne, łózko wspólne ?  Czy w tej kwestii tez jest oddzielnie? A dziecko tez będzie Twoje czy Wasze? Takie rzeczy to się -na marginesie mówiąc- ustala przed ślubem, poglądy na życie poznaje się przed ślubem i już wtenczas powinna się Tobie zapalić lampka ostrzegawcza. Niestety, ale ja tu nie wiedzę dobrych perspektyw na wspólne małżeństwo, rodzicielstwo. Widać, że takie są poglądy życiowe męża i zawsze będzie wszystko rozdzielał, wypominał, zawsze będzie moje-twoje.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

eryka30, weź rozwód, ja Cię przygarnę, mam 28 lat, jestem z Poznania, zrobisz prawo jazdy ciężarowe, będziesz zarabiać 3000 netto miesięcznie. Wynajmiesz pokój i będziemy spotykali się towarzysko na wspólne obiady, do których będę dokładał się. Po co Ci taki kocmołuch wypominacz?

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Daniel napisał:

eryka30, weź rozwód, ja Cię przygarnę, mam 28 lat, jestem z Poznania, zrobisz prawo jazdy ciężarowe, będziesz zarabiać 3000 netto miesięcznie. Wynajmiesz pokój i będziemy spotykali się towarzysko na wspólne obiady, do których będę dokładał się. Po co Ci taki kocmołuch wypominacz?

Gdzie niby miałbyś ją przygarnąć, chyba do swojej szoferki?

Pokój, to ona może sobie wynająć w każdej chwili, gdy tylko stanie na nogi.

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Finanse to trudny temat w związku jednak wy jesteście małżeństwem i to do czegoś zobowiązuje. Po pierwsze to twój mąż powinien ciebie wspierać, po drugie w małżeństwie podobno nie istnieje rozdzielność majątkowa (składki na czynsz, tajne zarobki itd) Po co braliście ślub? 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość Gingi napisał:

Po pierwsze to twój mąż powinien ciebie wspierać, po drugie w małżeństwie podobno nie istnieje rozdzielność majątkowa (składki na czynsz, tajne zarobki itd) Po co braliście ślub? 

Oczywiście, że powinien ja wspierać, ale tego nie robi. Są małżeństwa, które mają rozdzielność majątkową, ale autorka o tym nie wspomina. Po co brali ślub?

Myślę, że ona po prostu chciała ułożyć sobie życie, on pewnie też, tylko, że każde z nich wyobrażało sobie inaczej życie w małżeństwie i jak napisałam wcześniej, podejrzewam, że nie zdążyli się wcześniej dobrze poznać i nie ustalili zasad w ważnych sprawach.

Odnośnik do komentarza

Przykre to wszystko ? Dobrze ża ja pracuje. mam generalnie święty spokój od momentu jak się rozwiodłam. Wieczne pretensje o wszystko. Dosłownie czepiał się mnie. A że  za dużo pracuje, a że za mało zarabiam. Wkońcu znalazlam taką pracę,  na tyle zarabiam, że stać mnie było na rozwód. Wynajelam super adwokata, ( swoją drogą bardzo polecam jak by co jak jest ktoś z Warszawy Panią mecenas Magdalenę Grzeskowiak) , mąż musi mnie spłacać, połowę wartości mieszkania oraz samochodu. I do widzenia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...