Skocz do zawartości
Forum

Moj tata nie pasuje w moim domu


Gość Adrian

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, mam problem. Stopniowo, coraz bardziej tata staje się obojętny w oczach moich i rodzeństwa. Jeszcze rok temu było w miarę ok, ale teraz nie umiem z tatą rozmawiać. Tata pracuje w ciężarówkach, więc go nie ma w domu od 2 do 6 tyg i wsumie tak ma odkąd pamiętam. Mama płaczę, co prawda nie za często ale płaczę i mówi że jest nieszczęśliwa i widać to po niej. Widzę też że nie kochają się za bardzo. Widzę czasem że tata zadaje pytania typu co robisz żeby jak myślę zacząć ze mną rozmawiać. Jednak nie wiem czy on to robi bo myśli o mnie czy pyta bo pyta. Jeszcze kilka lat temu było spoko, mama za nim płakała z tęsknoty jak wyjeżdżał pracować a teraz się czuje lepiej jak wyjeżdża bo ją denerwuje. Z mama mam bardzo dobry kontakt. Jak już rozmawiam z ojcem to najwyzej ok czesc pa. Ciągle też mu coś przeszkadza, mówi że jestem leniwy itd, dziś zrobiłem sobie płatki z zimnym mlekiem to wybuchł agresja że jak można zimne płatki jeść i że to oznaką mojego lenistwa. Może ma rację, niewiem. Ale nigdy nie usłyszałem od niego dobrego słowa czy jakieś pochwały. Cały czas mnie krytykuje i ma swoje racje "januszowe". Mama mówi też że nigdy jej nie obronil w całym małżeństwie. Niedługo też idę do psychologa, bo mam problemy ze sobą, mama mnie rozumie ale tata nie rozumie mojego problemu nawet nie próbował spytać co się dzieje. Pytam się ojca czy nie ma koronawirusa, bo wrócił zza granicy a tirowcy są zwolnieni z kwarantanny a nie chce też  zarazić swoich przyjaciół na co tata wybuch agresja jakbym mu coś zrobił i powiedzial ze jest legalnie. Jeszcze dopowiem że unikam ojca bo mam wrażenie że zaraz mi zrobi awanturę o coś i po prostu jedt normalnie jak jesteśmy z mama w domu bez ojca. Nie wiem czy to normalne czy ja coś robię źle. Jest mi żal rodziców, może tata ma jakiś problem ale on nigdy nie umie przyznać się do winy ani przeprosić. Mam wrażenie że traktuje mnie jak nieudacznika. 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Adrian napisał:

Jednak nie wiem czy on to robi bo myśli o mnie czy pyta bo pyta.

To łatwo rozpoznać. Jeśli jest Tobą zainteresowany, to temat pociągnie, posłucha co masz do powiedzenia. Tylko Ty musisz chcieć o sobie opowiedzieć.

4 godziny temu, Gość Adrian napisał:

Mama płaczę, co prawda nie za często ale płaczę i mówi że jest nieszczęśliwa i widać to po niej. Widzę też że nie kochają się za bardzo.

Zaproponuj mamie zapisanie się do specjalisty. Moze ma depresję. Skoro Ty się udajesz na terapię to mamie zaproponuj to samo. Najlepiej byłoby zapisać się na rodzinną terapię, ale tata pewnie nie będzie chciał.

4 godziny temu, Gość Adrian napisał:

tata nie rozumie mojego problemu nawet nie próbował spytać co się dzieje.

To skąd wiesz, że nie rozumie skoro nie zna problemu. Domyślam się, że tak uważasz, bo atakuje, bo czepia się i krytykuje, robi awantury.

Co do sytuacji:

Często tak jest w małżeństwach/rodzinach, gdzie mąż/ojciec wyjeżdża i pracuje za granicą, że małżonkowie mieszkając z dala od siebie nabywają innych nawyków, odzwyczajają się od siebie i rodziny. Tym samym wracając do rodziny czują się bardziej obco niż będąc samemu na wyjeździe.

Mój mąż pracował za granicą i bywał w domu raz na 2 m-ce. Potem pracował w innym miejscu i bywał raz na 3 tyg. Prawdą jest, że z czasem irytował mnie wracając do domu. Odwykłam już od jego obecności, nauczyłam się mieszkać bez niego i jego nawyki mnie drażniły, nawet chrapanie, szuranie, okruchy jakie zostawiał na blacie, ciągły sport w tv itp. Tak samo jego drażniły moje nawyki, których nie miał podczas pobytu poza domem. Widzieliśmy oboje, że się od siebie oddalamy. Dlatego z czasem zrezygnował z tej pracy i znalazł inną na miejscu, a my musieliśmy się na nowo przyzwyczaić do siebie.

Najrozsądniej by było, aby tata wrócił, znalazł pracę miejscową, aby cała rodzina przeszła terapię i jest szansa na powrót do tego co było.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Piszesz, że "mój tata nie pasuje w moim domu", czyżby? To on mieszka w Twoim domu, czy może to Ty mieszkasz u niego, a raczej w domu rodzinnym, który jest własnością rodziców i jak sądzę, ojciec na ten dom zapracował? Niezłą Ci mamusia wodę z mózgu zrobiła.

To bardzo źle, że matka wciąga Cię w ich małżeńskie problemy. Nie powinna tego robić. W końcu to ona wybrała na męża kierowcę pracującego na zagranicznych trasach, powołali na świat Ciebie, więc Ty nie powinieneś ponosić teraz konsekwencji ich wyborów.  Rodzice powinni swoje sprawy załatwiać między sobą, a nie wciągać w nie dzieci. Z tego wynika, że to niestety Twoja mama wiedzie prym w buntowaniu Ciebie przeciwko ojcu i niestety ze smutnym skutkiem. 

Javiolla napisała Ci jak ciężko bywa z mężem/ojcem gościem w domu, ale to wybór rodziców. Ojciec pewnie dobrze zarabia, więc nie zapominaj o tym, że Cię utrzymuje. Czy mama pracuje?

W dniu 13.05.2020 o 11:57, Gość Adrian napisał:

Mama mówi też że nigdy jej nie obronil w całym małżeństwie.

A przed czym, czy przed kim miał mamę bronić, grozi jej jakieś niebezpieczeństwo? Właściwie jedyną radą dla takiej nieszczęśliwej żony jest rozwód. Dlaczego więc mama nie rozwiedzie się z Twoim ojcem, skoro tak jej źle?

Tyle, że Tobie nie wypada udzielać takich rad. Przykre jest to, co Cię spotyka, ale jednak ojciec próbuje nieudolnie nawiązać z Tobą kontakt. Może powiedz mu spokojnie, że nie pomaga Ci bezustannie krytykując, że swoją agresja (awantury) niszczy więź między Wami. Może tato przemyśli. Gdyby Was nie kochał, pewnie odszedłby.

Spytaj swoją matkę, gdy tak nadaje na ojca, czy tak bardzo zależy jej na tym, żebyś go znienawidził? Może matka pokusi się o jakąś refleksję, bo naprawdę wyrządza Ci krzywdę.

 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.05.2020 o 17:56, Javiolla napisał:

To łatwo rozpoznać. Jeśli jest Tobą zainteresowany, to temat pociągnie, posłucha co masz do powiedzenia. Tylko Ty musisz chcieć o sobie opowiedzieć.

Zaproponuj mamie zapisanie się do specjalisty. Moze ma depresję. Skoro Ty się udajesz na terapię to mamie zaproponuj to samo. Najlepiej byłoby zapisać się na rodzinną terapię, ale tata pewnie nie będzie chciał.

To skąd wiesz, że nie rozumie skoro nie zna problemu. Domyślam się, że tak uważasz, bo atakuje, bo czepia się i krytykuje, robi awantury.

Co do sytuacji:

Często tak jest w małżeństwach/rodzinach, gdzie mąż/ojciec wyjeżdża i pracuje za granicą, że małżonkowie mieszkając z dala od siebie nabywają innych nawyków, odzwyczajają się od siebie i rodziny. Tym samym wracając do rodziny czują się bardziej obco niż będąc samemu na wyjeździe.

Mój mąż pracował za granicą i bywał w domu raz na 2 m-ce. Potem pracował w innym miejscu i bywał raz na 3 tyg. Prawdą jest, że z czasem irytował mnie wracając do domu. Odwykłam już od jego obecności, nauczyłam się mieszkać bez niego i jego nawyki mnie drażniły, nawet chrapanie, szuranie, okruchy jakie zostawiał na blacie, ciągły sport w tv itp. Tak samo jego drażniły moje nawyki, których nie miał podczas pobytu poza domem. Widzieliśmy oboje, że się od siebie oddalamy. Dlatego z czasem zrezygnował z tej pracy i znalazł inną na miejscu, a my musieliśmy się na nowo przyzwyczaić do siebie.

Najrozsądniej by było, aby tata wrócił, znalazł pracę miejscową, aby cała rodzina przeszła terapię i jest szansa na powrót do tego co było.

Zgadzam się w 100%. Ja też bym chyba sugerowała by zapisać mamę na terapię. Zacząć otwarcie rozmawiać z ojcem, bo takie wasze rozmowy są dość miałkie. No niestety, ale trzeba po prostu się na nowo zgrać albo pożegnać.

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Cóż ja miałam podobnie ze swoim ojcem którego nie było przez lata w domu, a jak wracał to się czepiał do wszystkiego. Ani on mnie nie znał ani ja jego. Nie miałam z nim żadnych tematów i czułam się w jego obecności obco jak przy obcym facecie. Jemu to chyba nie przeszkadzało bo uważał że wraca do domu i to jego. Było niefajnie, bo mama cierpiała, ja nie miałam żadnego tematu z nim do rozmowy bo niby o czym rozmawiac z człowiekiem który krzyczy albo po prostu krytykuje że wszystko jest nie tak. Szczerze to widze u ciebie podobne podejście do ojca. No był, ale dla mnie w zasadzie mogło by go nie być bo miałam mamę i inne osoby które mnie wychowywały. A to że twojego ojca wszystko wkurza po powrocie to jest ta w miarę długa nieobecność i to że odzwyczaił sie od tego że ma dzieci i dom, że ma obwiązki w tym domu, a nie tylko jeżdzenie i zarabianie. Bo czesto tez męzczyźni sobie myślą zarabiam, tyle czasu mnie nie ma, i rodzina, żona i dzieci powinni być mi wdzięczni i jak wracam król puszczy do domu to nie powinni mi już niczym zawracać tyłka tylko dać święty spokój bo ja się wykazałem. Nic bardziej mylnego. Ja bym tobie proponowała abyś nie zwracał uwagi na ojca. Po prostu. On i tak pojedzie, kiedyś wróci, i tak będzie miał swoje "ale", swoją krytykę na wszystko co mu sie nie będzie podobało. Natomiast zajmij się sobą i niech twoja mama tez pójdzie na terapię bo ona jest bardzo nieszczęśliwa i to długi czas. Mam też wrażenie że tylko przez to że jesteś ty i rodzeństwo jest ona z twoim tatą. Ale ich nic już nie łączy. Twoja mama nie ma nic z tego zwiazku. Z tego co tobie powiedziała chyba nigdy nie miała. Ale ma bardzo duże wsparcie w tobie. I wzajemnie możecie sobie pomóc. Myślę że to że ten ojciec jest bo jest, psuje krew i tobie i mamie, ale to nie jest rodzina. Rodziną jesteście Ty z rodzeństwem i wasza mama. Nie napisałes czy stosował albo stosuje przemoc np uderzył twoja mame albo ciebie czy rodzeństwo. Tak czy inaczej uważam że ani ty ani twoja mama i reszta rodziny nie jest z twoim tatą szczęśliwa. I to małżeństwo tak naprawdę już dawno nie istnieje. Pzdr

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Myślę że to że ten ojciec jest bo jest, psuje krew i tobie i mamie, ale to nie jest rodzina. Rodziną jesteście Ty z rodzeństwem i wasza mama.

Bardzo krzywdzące jest to, co piszesz. Jak to ojciec nie jest rodziną, a kim jest w takim razie, sponsorem? Niech w ogóle nie wraca do swojego domu, tylko daje kasę?

Przecież jest rozwiązanie tej sytuacji - rozwód, alimenty musiałby płacić, pod warunkiem oczywiście, że dzieci ciągle się uczą.

Ja nie bronię takiego ojca, ale matka zdecydowanie nie jest w porządku, buntując dzieci przeciwko ich ojcu. Ja także znam z autopsji podobną sytuację z najbliższej rodziny, gdzie ojciec jest marynarzem. On także w czasie swojego pobytu w domu próbował wprowadzać porządki krzykiem (tam matka nie dość, że nie dbała o dzieci, to jeszcze je niestety zdemoralizowała pod względem społecznym). Także ja patrzę na problem z tej drugiej strony.

Uważam, że jeśli już mowa o terapii, to dla obydwojga małżonków.

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
Godzinę temu, Yonka1717 napisał:

Bardzo krzywdzące jest to, co piszesz. Jak to ojciec nie jest rodziną, a kim jest w takim razie, sponsorem? Niech w ogóle nie wraca do swojego domu, tylko daje kasę?

Przecież jest rozwiązanie tej sytuacji - rozwód, alimenty musiałby płacić, pod warunkiem oczywiście, że dzieci ciągle się uczą.

Nie napisałam że ojciec nie jest rodziną, jest tylko on jest tak jakby go nie było. Wraca do domu i moim zdaniem zupełnie nie umie się odnaleźć i chyba nawet nie chce mu się. A jeżeli już od długiego czasu mama Adriana jest nieszczęśliwa z jego ojcem to być może są ze sobą ze względu na  dzieci, ale też dlatego że ojciec przynosi do domu pieniądze. To zawsze się odbija najbardziej na dzieciach. Dlatego napisałam że Adrian nie czuje się dobrze gdy ojciec jest w domu, i jego mama też nie. To jest rodzina bo są dzieci, jest mąż i żona. Ale równocześnie nie jest bo między nimi nie ma tego co najważniejsze. Wątpię aby jego ojciec zdecydował się na pójście na terapię. Natomiast dla Adriana byłoby to ok i dla jego mamy byłoby to potrzebne  skoro jest w takim stanie o jakim Adrian pisze. I w zasadzie jeżeli jego mama będzie dłużej z jego ojcem to się tak wszyscy będą męczyli. Ja uważam że rozwód byłby najlepszym rozwiązaniem, bo niby kiedy ten ojciec miałby chodzić na terapię jak go nie ma od 2-6 tyg.Nie widzę też terapii ojca z jego mamą czy nawet wspólnej bo Adrian napisał że idzie do psychologa ze swoim problemem i jego mama to rozumie ale ojciec już nie. Tylko Adrian wie czy w ogóle jego ojciec zdecydowałby się na terapię z jego mamą. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

To jest rodzina bo są dzieci, jest mąż i żona. Ale równocześnie nie jest bo między nimi nie ma tego co najważniejsze. Wątpię aby jego ojciec zdecydował się na pójście na terapię. Natomiast dla Adriana byłoby to ok i dla jego mamy byłoby to potrzebne  skoro jest w takim stanie o jakim Adrian pisze.

Skąd wiesz, że ojciec nie zgodziłby się na terapię? Tylko najpierw wszyscy musieliby uświadomić sobie, że ranią się nawzajem, że można żyć lepiej. Może ojciec też cierpi, martwi się, bo uważa, że syn został rozpuszczony przez matkę, kiepsko sobie radzi??? Gdyby ojciec miał rodzinę w d***e, to raczej nie czepiałby się, bo byłoby mu wszystko obojętne. 

Piszesz, że między nimi nie ma tego, co najważniejsze, a czyja to wina? Przecież nie tylko ojca, ale też matki, obydwoje kiepsko się dogadują, a do tego matka swoją frustrację bezmyślnie przenosi na dzieci. Jest dorosła i powinna sama rozwiązywać swoje problemy, a już na pewno nie wciągać  w nie dzieci.

Rozczulasz się tylko nad losem Adriana i jego mamy, tymczasem nikt nie zastanawia się nad potrzebami i samopoczuciem ojca. Facet ciężko pracuje, często w ogromnym stresie, zarabia na rodzinę, a gdy przyjeżdża do własnego domu, wszyscy mają go dość, w przeciwieństwie do jego pieniędzy, z których, jak sądzę ochoczo korzystają. Nie dziwię się, że Adrian stoi murem za matką, w końcu są razem na co  dzień (nie wina ojca, że go nie ma), a mamusia od dawna ryje mu beret odsądzając ojca od czci i wiary, zamiast naprawiać relacje z mężem. 

Wyobraź sobie, że w sytuacji do której nawiązałam, pisząc o swoich bliskich, matka tak zmanipulowała dzieci już nastoletnie, że chociaż wiedziały o tym, że matka ma kochanka, że systematycznie ogałaca rodzinne konto na swoje i kochanka potrzeby, że nawet na ich podstawowe potrzeby nie starcza, że perfidnie oszukuje ich ojca, nadal stały za nią. Tymczasem ojciec ani nie pił, ani nie bił, dbał o nich, spłacał długi mamusi i bez wątpienia ich kochał, tyle, że nie potrafił spokojnie rozwiązywać problemów, które nawarstwiały się z powodu tego, że dzieci praktycznie chowały się same. Oczy otworzyły im się znacznie później, a efekt jest taki, że nie mają teraz serdecznych układów ani z ojcem, ani z matka, ani nawet między sobą rodzeństwem. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Yonka1717, nie wiem czy jego ojciec zdecydowałby się na terapię, wątpię. Ale na końcu napisałam że tylko właśnie Adrian wie czy rodzice byliby w stanie razem zdecydowac się na taką terapię. Napisałaś że patrzysz na problem z tej drugiej strony. I ok. Ja  uważam że mama Adriana wcale nie musi buntowac go przeciwko ojcu. Adrian może widzieć od bardzo dawna że jego mama jest nieszczęśliwa w tym małżeństwie. Bo mam wrażenie że ona jest już od dawna z jego ojcem nieszczęśliwa.Trudno jest wychowywać dzieci gdy nie jesteś obecny w domu przez ogromną część życia. Nie chcę się wiecej odnosić do tego że też miałam tatusia od święta albo i nie który wracał, oczywiście dawał pieniądze, pewnie kochał, ale na dłuższą metę takie zycie to katastrofa. Ludzie sie od siebie totalnie odzwyczajają. Dzieci od małego są przyzwyczajone że ojciec czy matka mają taką pracę że bywają w domu, bywają rodzicami. I w sumie na poczatku bardzo sie tęskni, jednak później im dziecko starsze tym bardziej widzi że brakuje tej ważnej osoby, a jak już jest to nie ma dobrego kontaktu, dzieci widzą że coraz mniej za każdym razem łączy dziecko z tym "bywającym" rodzicem.  Rozumiem że ta sytuacja która opisałaś to ojciec-mąż był marynarzem wcześniej wspomnianym. Więc też go pewnie więcej nie było jak był w domu. Ale cała sytuacja odnośnie zachowania jego żony  to sytuacja patologiczna wręcz. Ja napisałam wcześniej że na tych relacjach dorosłych cierpią najbardziej dzieci. Czy to sytuacja opisana przez ciebie czy to sytuacja Adriana. Może sam Adrian zdecyduje się odnieść do tematu. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
W dniu 15.05.2020 o 17:15, Yonka1717 napisał:

Ja nie bronię takiego ojca, ale matka zdecydowanie nie jest w porządku, buntując dzieci przeciwko ich ojcu.

Nie wiem czy przeoczyłam, ale nie zauważyłam buntowania przeciwko ojcu. Mama dużo płacze i możliwe, że ma depresję, zwierza się dziecku, które pyta co się dzieje. Fakt, że nie powinna zwierzać się ze szczegółów, bo dzieci to nie przyjaciółka i nie powinny wszystkiego wiedzieć. Jego mama była kiedyś szczęśliwa, bo tęskniła gdy mąż wyjeżdżał. Podejrzewam, że nie poradziła sobie z tą tęsknotą, była pewnie emocjonalna i uczuciowa i rozłąka ją dobiła. Nie każdy sobie radzi w takich sytuacjach. Przedstawiasz mamę w świetle baby buntującej dzieci, ale ja czegoś takiego nie wyłapałam.

21 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Skąd wiesz, że ojciec nie zgodziłby się na terapię?

Może stąd, że znegował chodzenie syna do psychologa. Ktoś kto byłby zdolny i gotowy na terapie nie zareagowałaby tak.

21 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Gdyby ojciec miał rodzinę w d***e, to raczej nie czepiałby się, bo byłoby mu wszystko obojętne. 

No niekoniecznie ?

21 godzin temu, Yonka1717 napisał:

tymczasem nikt nie zastanawia się nad potrzebami i samopoczuciem ojca. Facet ciężko pracuje, często w ogromnym stresie, zarabia na rodzinę, a gdy przyjeżdża do własnego domu, wszyscy mają go dość, w przeciwieństwie do jego pieniędzy, z których, jak sądzę ochoczo korzystają. Nie dziwię się, że Adrian stoi murem za matką, w końcu są razem na co  dzień (nie wina ojca, że go nie ma), a mamusia od dawna ryje mu beret odsądzając ojca od czci i wiary, zamiast naprawiać relacje z mężem.

Naprawdę nie wiem z czego tak wywnioskowałaś. Nie wiemy tez czy nie naprawia relacji z ojcem. Po sobie wiem -jak pisałam wyżej- że gdy mąż/ojciec jest gościem we własnym domu czyli więcej go nie ma niż jest, to wszyscy się od siebie oddalamy. Trudno odnowić relacje czy naprawić je w tak krótkim czasie gdy zagościł do domu. Ledwie coś poprawię to jego znów nie ma i zaczynam od nowa gdy wróci. Musiałby zrezygnować z takiej pracy i znaleźć inną na miejscu i wtenczas jest czas na naprawianie małżeństwa, na uczenie się siebie na nowo. Nie wiemy też czy mąż chce naprawiania relacji, czy się stara, bo w tym ambaras aby dwoje chciało na raz.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Javiolla napisał:

Nie wiemy też czy mąż chce naprawiania relacji, czy się stara, bo w tym ambaras aby dwoje chciało na raz.

Dokładnie o tym wspomniałam, jeśli jest tak źle, to powinni razem iść na terapię. Jednak bez komunikacji nic z tego nie wyjdzie. Myślę, że opisywany ojciec może nawet nie zdawać sobie sprawy z negatywnych emocji, jakie budzi w rodzinie swoją osobą.

Co do terapii autora, to nie napisał, że ojciec zanegował ten fakt, tylko nie zainteresował się.  Wygląda na to, że w tej rodzinie wszyscy duszą problemy w sobie, tylko mama pod nieobecność męża, wylewa swoje żale.

W dniu 13.05.2020 o 11:57, Gość Adrian napisał:

Jeszcze rok temu było w miarę ok

No właśnie i też nie wiadomo, czy ojciec tak się zmienił, czy może matka zmieniła swój stosunek do niego?

Ponieważ, jak pisałam, znam problem z autopsji, tylko z tej drugiej strony; ojca marynarza, żal mi też tych ludzi, którzy jakby nie było wykonują swój zawód daleko od domu i rodziny, a żona na ogół wiedziała za kogo wychodzi i z czym to się wiąże. Gdy po latach ciężkiej pracy, z której są naprawdę dobre pieniądze, wracają do domów, okazuje się, że są intruzami, przeszkadzają i najlepiej, gdyby zniknęli z jedną walizką w ręku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...