Skocz do zawartości
Forum

Jestem potężnie załamana


Gość Kasia 70

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kasia 70

Witam, proszę o pomoc w pewnej sprawie, nie mogę spać od tygodnia. Mój mąż odwrócił się od swojej rodziny z mojego powodu. Tesciowa bardzo mi ubliżała, wymyślała różne rzeczy, brat i siostra męża też w tym uczestniczyli. Nie odzywaliśmy się przez parę lat. Mój mąż był namawiany przeciwko mnie niestety musiałam postawić sprawę jasno albo jego rodzina albo ja. Wybrał mnie. Książkę można by było napisać co przeszłam przez tych ludzi, u psychologa też wylądowałam. Mój spokój jest zaburzony od tygodnia. Mąż oświadczył, że jedzie z kwiatami na dzień matki. Właśnie do niej i do nich boję się, że mój koszmar wróci. Nie mogę mu zabronić bo powie ze to jego matka i że kupę lat jej nie widział. Dochodzą dalej do mnie słuchy jakie nieprawdzie rzeczy o mnie gada, pomimo że nie spotykamy się. Nwm co mam robić, wiem że on jak tam pojedzie to go znowu ustawią. Trzęsie mnie i nie mogę normalnie funkcjonować. Niestety jest też tam sąsiadka mojej teściowej, w której mój mąż się podkochiwał a tesciowa z chęcią widziałaby ją na moim miejscu. Straciłam całą pewność siebie, boję się... 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Witaj Kasia 70, niestety rodziny męża nie zmienisz, a jak napisałaś mąż wybrał ciebie gdy sprawa stanęła na ostrzu noża. Teściowa jakby nie patrzeć jak będzie chciał to będzie gadała co jej tam do głowy wpadnie. Jak się od poczatku nie lubiłyście i przez ten cały czas to watpię aby jej zachowanie uległo poprawie. Jakby nie patrzeć to jest matka twojego męża, nie musisz jej kochać ale nie zniżaj się do jej poziomu. Nie zachowuj się tak jak ona, a tym bardziej jeżeli ci na tym zalezy nie zakazuj meżowi wizyty bo jak będzie chciał to bez twojej wiedzy będzie ja odwiedzał. Ja tak uważam. Przeciez ty z teściową nie musisz sie widywac. A to co kto o tobie mówi czy to teściowa czy ktos inny to już jest jej problem. Zapewne się złosci że twój mąż wybrał ciebie a nie ją. Więc gada po złości. Pewnośc siebie straciłas przez to zachowanie także reszty rodziny męża. Nie napisałaś czy mąż cię wspierał gdy chodziłaś do psychologa. Rozumiem że boisz się że koszmar wróci pod postacią tego że teściowa będzie próbowała różnych sztuczek aby mężowi ciebie obrzydzi. Ale tak naprawdę to zalezy od twojego męża własnie od tego w jaki sposób się traktujecie, czy on cie wspiera, czy rozumie twoje obawy. Także to czy z nim o tym rozmawiasz, bo on może zupełnie nie wiedzieć że tak sie martwisz sytuacją z jego matką. Tez odnosze wrażenie że sie psychicznie wykańczasz bo słyszysz jakies ploty o tym co teściowa gada o tobie. Plotka twojej teściowej polega na tym że "głuchy słyszał, że ślepy widział jak szczerbaty wygryzł włosy łysemu, bo nawet najgłupsza plota niesie się dalej. A twoja teściowa jest tak złośliwa że podejrzewam byłaby chora gdyby nie plotkowała ? . Taki ma charakter. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
35 minut temu, Gość Kasia 70 napisał:

Straciłam całą pewność siebie, boję się... 

Nie jestem pewna czy miałaś tę pewność kiedykolwiek. Czujesz zazdrość o dawną "miłostke" męża, a więc Twoje poczucie wartości było i jest słabe. Moim zdaniem powinnaś nadal chodzić na terapię. Nie przepracowałaś tej historii i nie podbudowałaś siebie dostatecznie mocno.

A jak wyglądało Wasze małżeństwo po tej kilkuletniej izolacji od jego rodziny?

Jeśli faktycznie mąż jest tak słaby żeby dać się znów przerobić to oznacza tylko jedno... nie ma co sobie truć nerwów. Niech się spakuje i odejdzie. To radykalne-wiem, ale jeśli jest tak jak piszesz, to naprawdę nie ma się po co szarpać o małżeństwo.

 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Ile to jest "kupę lat", chyba kilkanaście może być? Nie wiem, ile macie lat, czy twój nick jest jakąś sugestią, czy to przypadek, ale panowie po przejściu smugi cienia, czyli plus/minus 50 zaczynają mieć chęć porządkować swoje sprawy. Specjalnie nie piszę "odbudować", ale "porządkować". Chcą zorientować się jak poszło tym, których dawno nie widzieli, gdzie są, jak daleko dotarli. To jeszcze nie podsumowanie życia, ale raczej otwarcie okna samochodu po dłuższej samotnej jeździe i rozejrzenie się, jak aktualnie wygląda stawka w wyścigu. Teraz twój mąż pojedzie z kwiatami do mamy, potem pewnie jeszcze będzie zjazd klasowy, dalej jeszcze spotkanie z kumplami z dzieciństwa albo ze studiów. On ma nadzieję i chciałby, żeby miniony czas pozwolił zobaczyć dawne sprawy z dystansem, w innym świetle. 
Twój mąż może już doszedł do tego, że chciałby zredukować życiowe dysonanse, zacząć zamykać niezamknięte sprawy. Sąsiadka, z którą mu kiedyś mogło być czasem po drodze, to nawet nie jest niedomknięta sprawa - to jak sprawdzanie, czy dawno zdechły pies już cały porósł kwiatkami, czy jeszcze widać mu trochę zgniłego ogona. Szkoda czasu. Ale spory z własną matką, w których stanął po twojej stronie tak bardzo, że wygasił z nią kontakty na lata, to na pewno jest taka niedomknięta sprawa. Liczy teraz, że może z czasem stał się bardziej odporny na jej kąśliwe słowa, a może chce sprawdzić, czy będzie ich mniej. Chciałby, żeby tak było, bo już niedługo przyjdzie czas, że może trzeba ją będzie częściej wozić do lekarza czy szpitala, albo pomóc jej w domu. A chyba jest facetem, który umie kochać i ma trochę serca, nawet do niewdzięczników.
Faceci są solidni pod tym względem, że jak już czemuś są długo wierni, to jeżeli w międzyczasie nie zostaną zdradzeni, pozostają wierni do końca. Potrafią z tego powodu wojny wywołać, zaryzykować wszystko co mają, nawet zdrowie, ale wiedzą że muszą zachować twarz. Sami dla siebie. Jeżeli mu nie dodasz teraz za dużo zmartwień i szpil swymi obawami o jego wyjazd do mamy, to pojedzie i szybko do ciebie wróci. Powie, że nie było tak źle. Zapyta, czy może kiedyś dałoby radę spróbować się spotkać w szerszym gronie. Ale pamiętaj, bez obawy: on niczego nie odbudowuje. On tylko porządkuje pobojowisko. Nie zgodzisz się na takie spotkania z twoim udziałem, a on to przyjmie to ze spokojem. Bo będzie chciał tylko sprawdzić, czy coś się może zmieniło. To nie będzie żadna próba zdrady ciebie, przejścia na stronę matki. To tylko aktualizowanie i potwierdzenie obrazu sytuacji, jaki ma w głowie.
To jest strasznie smutne. Starsi rodzice są tak przekonani do swoich życiowych wyborów, że nawet pod koniec nie odważą się przemyśleć, czy przypadkiem nie istnieje jeszcze jakaś alternatywna perspektywa, inna niż ich. Widzę to w mojej starzejącej się mamie. Nie zgadzam się z tym co mówiła i co robiła i jak się do mnie odnosiła. Nie miała racji, choć nadal uważa, że miała. Nie spieram się. Ale przecież nie odmówię jej, kiedy mnie prosi o pomoc np. z naprawami w domu. Bo jak nie ja to kto? I co by o mnie pomyślał mój dorosły syn patrząc na nas, gdybym jej nie pomógł? Twój mąż to wie, albo przynajmniej przeczuwa, że tak będzie należało się zachować. I chce się do tego przygotować.

Odnośnik do komentarza
Gość Kasia 70

Nie ukrywam że 70 to mój rocznik. Przeżyłam w tej rodzinie bez 5 lat 20,a może raczej szarpałam się i boksowalam z nimi. Jak to w małżeństwie różnie bywało raz lepiej raz gorzej. Patrząc na Wasze odpowiedzi wyruszyłam w podróż w przeszłość. Nie miałam za bardzo wsparcia w nikim. Zawsze byłam sama, oprócz paru zaufanych osób, które mi radziły już dawno to zostawić. Wyszłam z domu gdzie małżeństwo to świętość a rozwód nie wchodzi w grę 8 tak zostałam. Powiecie nie jesteś jeszcze stara na zmiany. Ja jestem już zmęczona własnym życiem, jak wspomniałam książkę można byłoby napisać. Nie wiem sama jak dotrwałam do tego punktu w którym jestem. Czasami po prostu żyć się nie chce. Zawsze czegoś się bałam, zawsze stres, to jest może zalecialosc z dzieciństwa. Marzyłam o lepszym życiu o pokochaniu kogoś innego a później wracałam do rzeczywistości i do sprzątania, gotowania itd. Mój mózg już się tak zaprogramował. Zostałam w tej swojej strefie komfortu. Kiedyś mądra osoba powiedziała mi że jak tak dalej będę żyć to z tym żalem, goryczą zostanę starą zgryźliwą babą. I chyba to prawda, byłam kiedyś taka fajna, moja osobowość była też super i każdy dobrze się czuł w moim towarzystwie. Niestety nie w tej rodzinie tam gasłam bo słyszałam, że gwiazdorze. Nie wiem jak wyjść z tego bagna bo wszystko w głowie zostało. Jestem uzależniona od swoich oprawców bo tak można to nazwać. I tyle lat zmarnowałam... 

Odnośnik do komentarza

Nie piszesz czy macie dzieci. 

To, że Ty nie utrzymujesz kontaktu z jego rodziną, nie oznacza, że on też tak musi. Tym bardziej takie ograniczone kontakty, jak wizyta o której piszesz. 

Ja jestem sceptyczna, co do tego nastawiania rodziny, bo każdy ma swój rozum, rodzina może gadać co chce, on powinien myśleć swoje i nic nie przenosić do swojej rodziny. 

I z tym przenoszeniem powinnaś walczyć, od początku. Teraz nie przejmuj się na zapas, bo mąż też zrozumiał, że nie może tego robić. 

Ty też nie powinnaś z nim poruszać tematu związanego z jego rodziną. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
5 godzin temu, Gość Kasia 70 napisał:

Przeżyłam w tej rodzinie bez 5 lat 20,a może raczej szarpałam się i boksowalam z nimi. Jak to w małżeństwie różnie bywało raz lepiej raz gorzej.

Mi sie wydaje że nadal jest to "kopanie się z koniem".
 

5 godzin temu, Gość Kasia 70 napisał:

Wyszłam z domu gdzie małżeństwo to świętość a rozwód nie wchodzi w grę 8 tak zostałam. Powiecie nie jesteś jeszcze stara na zmiany [...] Zawsze czegoś się bałam, zawsze stres, to jest może zalecialosc z dzieciństwa. Marzyłam o lepszym życiu o pokochaniu kogoś innego a później wracałam do rzeczywistości i do sprzątania, gotowania itd. Mój mózg już się tak zaprogramował. Zostałam w tej swojej strefie komfortu.

Wyszłaś z takiego domu, wybrałaś sobie takiego męża z takiego domu i tak zostałaś bo tak cie "wytresowano" że nie wolno brać rozwodu, a małżeństwo to świętość (nawet jeżeli jest najgorsze i najbardziej toksyczne w najgorszej rodzinie to masz się męczyć). Zachowujesz się tak jak cię nauczono i nie wyciągnęłaś wniosków z tego jak byłaś i jesteś traktowana przez ludzi. Ta strefa komfortu wcale nie zapewnia ci komfortu tylko coraz większy stres.
 

5 godzin temu, Gość Kasia 70 napisał:

byłam kiedyś taka fajna, moja osobowość była też super i każdy dobrze się czuł w moim towarzystwie. Niestety nie w tej rodzinie tam gasłam bo słyszałam, że gwiazdorze. Nie wiem jak wyjść z tego bagna bo wszystko w głowie zostało. Jestem uzależniona od swoich oprawców bo tak można to nazwać. I tyle lat zmarnowałam... 

Ty nie byłaś tylko nadal jesteś fajna, ale schowałaś tą fajną Kaśkę gdzieś w głębi siebie bo inni ci wmawiali że gwiazdorzysz. A że ciebie tak wychowano to się podporządkowujesz wszystkim i bierzesz wszystko do siebie, nie umiesz odpowiedzieć osobom które weszły w twoje życie żeby się odpierniczyły i patrzyły w swoje majty. Tak żyjesz z myślami że tak trzeba się męczyć. Z tego bagna możesz wyjść wracając na psychoterapię bo sama napisałaś że to co masz w głowie to jeszcze naleciałości z dzieciństwa. I skup się na sobie a nie na teściowej bo dzięki temu że skupiasz swoje myśli na niej i się denerwujesz jej toksycznymi plotami ona się cieszy. Jeżeli znajdziesz coś na czym się skupisz w życiu, i tym się zajmiesz, to teściowa i jej gadanie przestanie się liczyć. Tym bardziej że jej nie odwiedzasz. Pokaż że masz ją i jej gadanie w poważaniu, to najbardziej boli. Skup się na sobie, swoim zdrowiu, postaw sobie jakieś cele, coś co byś chciała zrealizować dla siebie. Pytanie podstawowe czy ty kochasz męża? i czy on ciebie wspiera i wspierał gdy chodziłaś do psychologa? Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Kaśka, wydaje się, że Twój główny problem nie dotyczy wizyty męża w domu rodzinnym. Twój drugi post mimo wszystko jest dość enigmatyczny. Najpierw piszesz, że od dawno odcięliście się od rodziny męża, a teraz twierdzisz, że spędziłaś z nimi kilkanaście lat?

Z Twojego postu przebija smutek, rezygnacja i beznadzieja. Co jest tego przyczyną?  Krzywda, jakiej od nich doznałaś w przeszłości, czy ogólnie kiepskie małżeństwo, bo raczej nie fakt, że mąż po latach chce spotkać się z matką?  Z tego, co piszesz, wynika, że mąż stanął po Twojej stronie i wspólnie odseparowaliście się od jego toksycznej rodziny. Co więc stanęło na przeszkodzie, żeby cieszyć się życiem, co konkretnie spowodowało, że straciłaś radość życia i stałaś się zgorzkniała?

8 godzin temu, Gość Kasia 70 napisał:

Marzyłam o lepszym życiu o pokochaniu kogoś innego a później wracałam do rzeczywistości i do sprzątania, gotowania itd.

Nie Ty jedna marzysz o lepszym życiu, ale większość ludzi spędza je na codziennych, powtarzających się czynnościach, co jest zupełnie naturalne. Nie musi to jednak oznaczać nieszczęścia. "Marzyłaś o pokochaniu kogoś innego"?  Czy to oznacza, że wyszłaś za mąż z rozsądku?  Może jego rodzina odgadła Twoje intencje, dlatego Cię nie lubili?

Kaśka, każdy jest kowalem własnego losu i mało kto ma w życiu tylko z górki. Z pewnością wiele od Ciebie zależało i nadal zależy i owszem, zawsze możesz coś zmienić, sprawić, żeby Twoje życie stało się ciekawsze.

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.05.2020 o 07:22, Gość Kasia 70 napisał:

Wyszłam z domu gdzie małżeństwo to świętość a rozwód nie wchodzi w grę

Ja też z takiego domu wyszłam, bo kiedyś wiekszosć domów tak miała. Nie oznacza, ze ja nie mam własnego rozumu-prawda? Jeśli mąż by mnie źle traktował, jeśli miałabym piekło z jego rodziną, a w nim żadnego wsparcia... miałabym gdzieś swoje rodzinne nauczanie, bo to jest moje życie i miałabym prawo o im decydować. W końcu nikt za mnie mojego życia nie przeżyje.

Piszesz o tym, że nie chce się żyć, że nerwy i stres były nieodłączne w Twoim życiu... tym bardziej powinnaś chodzić na terapię. A może nawet brać jakieś leki na depresję/nerwice (zależy co by zdiagnozował psychiatra).

W dniu 12.05.2020 o 07:22, Gość Kasia 70 napisał:

Kiedyś mądra osoba powiedziała mi że jak tak dalej będę żyć to z tym żalem, goryczą zostanę starą zgryźliwą babą.

Bo stąd się biorą stare zgryźliwe baby. Moze Twoja teściowa taka jest, bo tez żyła z żalami, urazami, w nieszczęśliwym małżeństwie.

W dniu 12.05.2020 o 07:22, Gość Kasia 70 napisał:

Nie wiem jak wyjść z tego bagna bo wszystko w głowie zostało. Jestem uzależniona od swoich oprawców bo tak można to nazwać. I tyle lat zmarnowałam... 

Zacząć się najpierw leczyć, a potem gdy nabierzesz sił, to odejść od niego.

W dniu 12.05.2020 o 08:35, Gość HansHans11 napisał:

To jest powszechna emocja i jeśli ktoś mówi, że nigdy nie zazdrości to najczęściej po prostu kłamie.

Wojciech Eichelberger-psycholog, psychoterapeuta, couch, pisarz

Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.”
To, że jest powszechnie, nie oznacza że poprawne i że nie ma problemu. Powszechne jest tez palenie i nawet alkoholizm... a czy to znaczy, że jest ok? Ja czuję zazdrość bardzo rzadko, i niewielką.... i nie kłamię. Po prostu wiem czym jest spowodowana zazdrość, a więc kiedy mnie dopada... analizuję i pomagam sama sobie.
 
 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Kasia 70

Co spowodowało, że we mnie tyle goryczy i żalu. Właśnie krzywda, która mi została wyrządzona. Kilka lat nie jeździłam tam, ale poprzednie lata były nimi wypełnione. Znosiłam to wszystko te udawane święta, urodziny, byłam na każde zawołanie. Pomimo szmacenia mnie. W którymś momencie nastąpił przełom i stwierdziłam, że dosyć. Zaczęły się plotki na mój temat, wiadomo że jestem najgorsza itp. Niestety najgorsze jest to że pozostał we mnie żal, pełno żalu w końcu ponad 20 lat robi swoje. Bo zaczęłam się kiedyś zastanawiać czy warto być dobrym. Za takie coś co później mnie spotkało. Bo jak można normalnie gadać z synową a później rąbac jej dup.. Ci którzy mnie znają bardzo dobrze mówili nie jeździj tam a pomimo to jeździłam kiedyś a później nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Piszę tutaj żeby się wyżalić nie znacie mnie przecież to co by mi zależało napisać że byłam taka i owaka. Ja naprawdę byłam dobra dla swojej teściowej i dlatego sobie pozwalała. Nie spodobało jej się to jak zaczęłam jej odpyskowywac i mieć swoje zdanie. Co do meza macie rację gdybym miała wsparcie w nim moje poczucie wartości byłoby wyższe. Ale i tak widziałam że jest rozdarty pomiędzy swoją rodziną a mną. I tak naprawdę to nwm czy przez te lata to miał z nimi kontakt czy też nie. W telefonie mu nie grzebałam. Z drugiej strony zastanawiało mnie to dlaczego jego rodzina z matką na czele tak mnie poniża. Widocznie mój mąż na to zezwolił jak kiedyś jeździł tam sam bo inaczej nie mieli by śmiałości. Wiele pytań bez odpowiedzi. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Kasia 70 napisał:

Widocznie mój mąż na to zezwolił jak kiedyś jeździł tam sam bo inaczej nie mieli by śmiałości. Wiele pytań bez odpowiedzi. 

Tak było, tylko on tam nie miał nic do do gadania, żadnej siły przebicia, bo matka trzymała wszystkich w ryzach od małego, dzieci się jej bały sprzeciwić i tak już zostało, a uzależnienie od toksycznej matki pozostaje. 

Dlatego przydałaby Ci się terapia, żeby pozbyć się tej przeszłej goryczy, żeby wspomnienia były już pozbawione emocji, co się ponoć osiąga jak się wybaczy i to się robi dla siebie, dla swojego spokoju, choć to musi być bardzo trudne. 

Mężowi dawno już by się przydała terapia. 

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine
3 godziny temu, Gość Kasia 70 napisał:

Co do meza macie rację gdybym miała wsparcie w nim moje poczucie wartości byłoby wyższe. Ale i tak widziałam że jest rozdarty pomiędzy swoją rodziną a mną. I tak naprawdę to nwm czy przez te lata to miał z nimi kontakt czy też nie. W telefonie mu nie grzebałam. Z drugiej strony zastanawiało mnie to dlaczego jego rodzina z matką na czele tak mnie poniża. Widocznie mój mąż na to zezwolił jak kiedyś jeździł tam sam bo inaczej nie mieli by śmiałości. Wiele pytań bez odpowiedzi. 

Witaj Kaśka, więc częściowo o ile nie w dużej mierze także twój mąż jest odpowiedzialny za to jak jego matka a twoja teściowa ciebie traktowała od samego początku. Nie odzywał się, nie reagował gdy ona tobą pomiatała. Chyba nie jest ślepy, głuchy i nie jest niemową. Mimo że mam wrażenie że w stosunku do matki tak się zachowuje. Mimo że teoretycznie się odciął kiedy postawiłaś warunki, to też odnoszę wrażenie że zrobił to tylko dla świętego spokoju, bo jednak te kontakty z teściową były. Czyli po prostu ani ciebie nie rozumiał, ani twoich problemów. Uważam że to olewał. Też mógł myśleć że skoro jesteś uległa to z jego matką nie będzie problemu bo ona najwyraźniej lubi być tą "ręka sprawiedliwości". Byłaś dla niej niewygodna gdy się zaczęłaś stawiać i pokazywać że nie tylko teściowa ma prawo do wyrażania swojego zdania i nie tylko jej musi być na wierzchu bo nie zawsze jednak teściowe mają rację. No i wpadła w szał. A ciebie zaczęła odsądzać ciebie od trzci i wiary. Bo już nie byłaś tą uległą. Może też teściowej było wygodnie bo jej syn jest taki uległy. I widziała że może wami kierować jak jej wygodnie, wysługiwać się, a ty nie protestowałaś długi czas więc dałaś jej do zrozumienia że tak może z tobą postępować. Aż w pewnym momencie miałaś dosyć i zmieniłaś podejście. Stałaś się odważniejsza czego teściowa nie mogła i chyba nadal nie może przecierpieć. Bo gdyby jej tylko zależało na uległym synu to by nie plotkowała o tobie. A ty zupełnie nie masz powodu aby brać do siebie jej gadanie, bo to co ona mówi to jest tylko jej problem. Ją to boli że pokazałaś że masz pazur, że jej nie będziesz usługiwać. I się wyniosłaś. Jeżeli masz sobie pomóc to nadal kontynuuj terapię. A szczerze, jeżeli mąż by się przejmował tobą i twoim zdrowiem, widziałby jak jego matka próbuje mieszać i psuć tobie zdrowie a tym samym między wami, to by jej te życzenia złożył przez pocztę kwiatową albo telefon. Na pierwszym miejscu zawsze byłabyś ty. Myślę że twój mąż nadal nie umie odciąć się od matki, bo wyobraź sobie że mieszkacie zupełnie na drugim końcu Polski albo zagranicą. Już by mu zostały tylko kontakty telefoniczne, ewentualnie na messengerze. Tak żyją szczęśliwi ludzie, gdy nie ma w ich życiu toksycznych teściowych/teściów. Za dużo wcinania się i plot teściów to nieszczęśliwe małżeństwo młodych. Dlatego decyduj co chcesz zmienić, co jest dla ciebie najważniejsze i czy mąż jest faktycznie dla cienie oparciem czy jednak mimo teoretycznego ukrócenia kontaktów nadal mamusia jest dla niego nr 1. Jeżeli tak to wybrał toksyczną mamusie zamiast szczęśliwego małżeństwa. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...