Skocz do zawartości
Forum

Czy to początki depresji?


Gość Gość11111

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Gość11111

Dzień dobry,

od jakiegoś czasu nie czuję sensu życia. Mam wiele w swoim życiu, czym powinnam się cieszyć. Mam chłopaka, który bardzo mnie kocha (ja jego również), dobrą rodzinę. Odnoszę w ostatnim czasie jakieś większe i mniejsze sukcesy, więc ogólnie powinnam być zadowolona, a czuję straszną pustkę. Moim największym kompleksem jest brak przyjaciół i bardzo mała liczba znajomych, czuję się przez to mega samotna, mimo, że mam chłopaka. Jest mi przed nim czasem wstyd, że nie mam go do kogo zabrać, albo zaproponować mu spędzenie czasu w większym gronie. Bardzo źle się z tym czuję. Zauważyłam, że nie ma też ostatnio niczego, co by mnie cieszyło do końca, nie umiem sobie znaleźć miejsca, żadnego zajęcia, hobby. Nie mam gdzie poznawać nowych ludzi, kończę właśnie studia i praktycznie nikt mi po nich nie został. Często miewam myśli, że lepiej by było, gdyby coś mi się stało, gdybym np. zginęła w wypadku samochodowym, została potrącona, zachorowała albo po prostu umarła. Wiem, że sama nie byłbym w stanie zrobić sobie krzywdy, ale mimo wszystko te myśli są natrętne i często powracają. Jeśli w ciągu dnia trafiają się jakieś drzemki, to są dla mnie horrorem, bo budzę się zawsze z uczuciem ogromnego smutku, stresem i poczuciem winy. Czy faktycznie są to objawy świadczące o początkach depresji czy to tylko to poczucie samotności? Czy to może jeszcze całkiem coś innego? Z góry dziękuję za odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza

Nie musi to być początek depresji, chociaż jest to prawdopodobne.
Sama piszesz, że masz kompleksy czyli wiesz już nad czym popracować. Nie użalać się nad losem, tylko zmienić się.
Ja tez mam garstkę znajomych, jedną osobę, którą mogłabym nazwać przyjaciółką i nie ubolewam. Moze dlatego, że dobrze mi samej ze sobą, lubię swoje towarzystwo, mogę się nawet ponudzić samotnie.
Samotność sama w sobie nie jest zła. Wszystko zależy jak bardzo siebie lubimy i pod jakim katem ją rozpatrujemy.

Piszesz, ze Ci wstyd przed chłopakiem. A czy on robił Ci jakieś wyrzuty, że nie chodzisz z nim do znajomych? Zabiera Cie do swoich często i ma ich wiele?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Gość11111

Kompleksów rzeczywiście mam sporo, przede wszystkim na tle towarzyskim. Nie wiem, z czego to wynika, ale czasem sama się od ludzi odsuwam, trzymam z boku, mimo, że mam ogromną potrzebę, żeby się z nimi spotykać. Chyba nie potrafię być sama, czuję się wtedy bezwartościowa i dziwna oraz, że coś mnie omija. Chłopak raczej nie robił mi nigdy wyrzutów, sam też nie ma dużo znajomych, czasem spotykamy się z jego przyjacielem i dziewczyną, ale nie do końca nadaję z nimi na tych samych falach. Na ogół ludzie mnie lubią, bo jestem miłą, spokojną osobą, z nikim się nie kłócę, mam swoje zdanie, ale nie umiem znaleźć sobie jakichś bliższych znajomych i nie wiem, z czego to wynika. Czy coś jest ze mną nie tak, czy to kwestia niskiego poczucia wartości czy po prostu nie trafiłam jeszcze na swoich ludzi?

Odnośnik do komentarza

Raczej wynika z tego pierwszego. Zauważ, że jeśli nie lubisz się sama, nie umiesz przebywać sama ze sobą i sama się izolujesz od ludzi, to w jaki sposób masz mieć dobrych znajomych?
Przecież to się gryzie ze sobą.
Masz pragnienie przebywania z ludźmi, ale się od nich odsuwasz. Moim zdaniem wygląda to tak, ze chcesz mieć znajomych, ale boisz się, że odkryją jaka jesteś niedoskonała, że Cie nie polubią. A że uczucie odrzucenia fajne nie jest to wolisz tego uniknąć i się izolujesz.
Zamiast myśleć o braku znajomych, myśl o tym, ze miło by było ich mieć więcej. Warto marzyć i pragnąć, bo to fajne uczucie.
Zamiast rozczulać się nad sobą, popracuj nad podniesieniem poczucia wartości i samooceny. To żmudna praca, ale się opłaca.
Chętnie pomogę, jeśli podejmiesz taką decyzję :) .

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Gość11111

Dziekuje bardzo. Mam świadomość swojej niskiej samooceny, widzę, że przez nią odzywam się od ludzi, porównuje się z innymi i im zazdroszczę. Tak jest np. w przypadku byłej dziewczyny mojego chłopaka, z którą, jak wyszło, on aktualnie pracuje. Boję się, że coś się między nimi obudzi znowu i zostanę skrzywdzona, dlatego też jestem bardzo zazdrosna o nią. Czuję się źle tym bardziej, że jest ona dosyć towarzyską i pewną siebie osobą, z tego co zauważyłam na jakichś tam portalach. Boję się, że zacznę być niewystarczająca dla chłopaka, znudzi się mną, mimo, że bardzo to kocham i pokazuję mu dużo miłości. Byłam kilka razy u psychologa. Pani stwierdziła, że coś lub ktoś wpłynęło na mnie w taki sposób, że bycie przebojowym i pewnym siebie odbieram jako coś złego i nieodpowiedniego. Może tutaj leży problem? Że czuję jakiś taki wewnętrzny zakaz bycia po prostu sobą i jednocześnie przymus bycia miłą, pomocną i dobrą dla innych. Już kilka razy słyszałam od innych, że jestem właśnie za dobra i za miła. I już mam dość tylko płytkich relacji w życiu, na prawdę chciałabym się zmienić i dobrze czuć się że sobą, mieć z kim gdzieś wyjść, pogadać, pośmiać się. Jestem jeszcze młoda i bardzo mi tego od kilku lat już brakuje.

Odnośnik do komentarza
Gość Gość11111

Dzisiaj przykładowo znowu mam słabszy dzień. Siedzę i płaczę, że nie mam żadnej bliskiej koleżanki, z którą mogłabym porozmawiać i z którą dobrze bym się czuła. Dlaczego to jest dla mnie aż tak dołujące? Na tyle mnie to smuci, że nie wiem, co ze sobą zrobić i kompletnie tracę sens wszystkiego.

Odnośnik do komentarza

"Siedzę i płaczę, że nie mam żadnej bliskiej koleżanki, z którą mogłabym porozmawiać i z którą dobrze bym się czuła. "

Najgorzej jak człowiek uważa, ze drugi człowiek warunkuje jego szczęscie. Nie jestem specjalistą, ale bardziej wydaje mi się, ze mając przy sobie innego bliskiego człowieka, lub grupę ludzi odbieramy życie intensywniej, mamy moze więcej barw życia. Ale poczucie szczęscia/ lub nieszczęscia człowiek buduje w sobie sam.

Odnośnik do komentarza

~Gość11111
Byłam kilka razy u psychologa. Pani stwierdziła, że coś lub ktoś wpłynęło na mnie w taki sposób, że bycie przebojowym i pewnym siebie odbieram jako coś złego i nieodpowiedniego. Może tutaj leży problem?

Zawsze ktoś na nas wpływa. Na to pytanie musisz sama sobie odpowiedzieć. Najczęściej dzieje się to w dzieciństwie lub nastoletniości. Poza tym każda osoba niepewna z niskim poczuciem wartości, uważa osobę pewną siebie za złą. Przypadek? Nie sądzę ;) .
Tak czy siak, nie jest istotne kto i co wywołało w Tobie zaniżoną wartość, ale ważne co z tym teraz zrobisz!
To, ze jesteś młoda nie oznacza, ze musisz mieć mnóstwo znajomych, chodzić na imprezy itp. Młodością tego nie usprawiedliwiaj. Mozna mieć pasje, poświęcać się jej i mieć garstkę znajomych związanych z tym hobby... i być szczęśliwym.

Kikunia Ci mądrze odpowiedziała. Zamiast siedzieć i się użalać nad sobą, że inni są winni, pomyśl, czy Ty sama nie możesz się zmienić, by poczuć sie szczęśliwa? Czy chcesz coś zrobić, by się stan poprawił, czy wolisz stan obecny?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Gość11111

To nie jest tak, że nic nie robię :) Staram się już kilka dobrych lat, wcześniej sama starałam się jakoś sobie pomóc, wychodziłam poza strefę komfortu, szczególnie w tym roku. Nawet poszłam do psychologa, mimo że miałam duże obawy i niechęć. Nie obwiniam innych do końca, wiem, że problem jest we mnie, tylko to, że się nie udaje jest dołujące. Jestem zmęczona sobą, tą osobą, jaką od kilku lat i teraz jestem. Mam świadomość, że nie każdy musi mieć znajomych itd., ale dobrze jest mieć z kim pogadać, wyjść gdzieś się odstresować. Nie potrzebuję tabunu ludzi, tylko kogoś szczerego i prawdziwego. Przyjaźnie z dzieciństwa się pokończyły, jedna z przyjaciółek była od zawsze zazdrosna o moje sukcesy, nigdy nie czułam od niej prawdziwego wsparcia. Z drugą natomiast nie mamy za dużo tematów już, inaczej nam się życia potoczyły i mimo, że mamy ciągle kontakt, to jest on bardziej z mojej inicjatywy. Ja sama za dużo zainteresowania nie dostaję że strony przyjaciółki. Jest mi po prostu po luzku przykro, że nie umiem nigdzie znaleźć sobie miejsca.

Odnośnik do komentarza

Poszłaś do psychologa z negatywnym nastawieniem, pewnie nie było efektu, prawda?

Wychodzenie poza sferę komfortu nie jest robieniem czegoś, by podwyższyć samoocenę i swoją wartość. To w pewnym senie nicnierobienie, a ja mam na myśli właśnie robienie czegoś, by tą sytuację poprawić, konkretną pracę nad sobą.
Czy coś w tym kierunku zrobiłaś? Jeśli tak, to co?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Gość11111

Poszłam do psychologa z nastawieniem, że mi może akurat pomoże rozmowa z taką osobą, więc nie powiedziałabym, że miałam jakieś negatywne nastawienie :) Bardziej się martwiłam, czy się nie zrażę i czy trafię na kogoś, kto faktycznie wskaże mi, w jakim kierunku iść. Wydaje mi się też, że robienie rzeczy, które nas przerażają w jakiś sposób wpływa na naszą samoocenę, tymbardziej, jeśli te próby są udane. Nie wiem, co oznacza konkretna praca nad samooceną, więc ciężko mi powiedzieć, czy ja wykonywałam już czy nie, dlatego byłabym wdzięczna za jakieś podpowiedzi.

Odnośnik do komentarza

Pierwsze zadanie:
Zaopatrz się w gruby zeszyt. Na jednej stronie piszesz: "podziękowania", na drugiej "co mnie dziś miłego spotkało". Na swoim przykładzie postaram się wyjaśnić co dalej robić. Na koniec dnia na 1 str piszę np:
-dziękuje za to, że mam pracę, że mąż ma pracę
-dziękuję, że w pracy miałam spokojny, bezstresowy dzień
-dziękuję, że w ten zimny dzień mogłam zabrać się po pracy autkiem ze znajomą
-dziękuje, że od razu dostałam się do lekarza
-dziękuję za uczynną sprzedawczynię
-dziękuje, że mogę pisać na tym forum bo być może komuś pomogę.

Zapisujesz wszystko, nawet drobiazgi, które wydają Ci się nieistotne. Doszukujesz się wręcz na siłę.
Mamy tendencje do pamiętania złych i przykrych rzeczy a miłe, sympatyczne uciekają z głowy niemal natychmiast. Zapisywanie ich sprawi, że będziesz mogał czytać te pozytywne sprawy, cieszyć się nimi i dzięki temu każdego dnia uświadomisz sobie co zyskałaś i ile fajnych rzeczy/ludzi jest wokół Ciebie.

Na drugiej str. piszesz podobnie, wręcz doszukujesz się tego co Ci się przytrafiło miłego, choćby odrobinkę miłego. Np.
- usłyszałam komplement od cudzego dziecka
- znajoma zabrała mnie autkiem z przystanku
- mama nie dzwoniła dziś z tysiącem problemów (hit!)
- brat i jego dziewczyna do mnie zadzwonili i to bez awantury (wow)
-itp

Z początku musisz wiedzieć, że będziesz miała może 1-2 podziękowania takie ogólne bardzo, a miłych spraw zero. Nie przejmuj się, nie poddawaj, ważne, aby za 10 dni było podziękowań np.5 i miłych rzeczy np. 2.
W ten sposób skupiasz myśli na fajnych rzeczach i odwracasz uwagę na tych złych. Z czasem sama będziesz pragnęła szukać tych fajnych spraw, wciągniesz się bo zrozumiesz, że daje Ci to werwę, chęć do życia i lepsze samopoczucie. Tylko od Ciebie zależy czy Ci się uda!
Od Twojej wytrwałości, cierpliwości i uporze.

Gdy sobie z tym zadaniem poradzisz mogę podrzucić kolejne, ambitniejsze.
Możesz się z nami dzielić spostrzeżeniami, zadawać pytania gdy nie jesteś pewna. Powodzenia.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Gość11111

Dziękuję bardzo, już od dzisiaj spróbuję sobie faktycznie zapisywać te rzeczy. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybym od czasu do czasu mogła się tutaj odezwać i ewentualnie dostać jakieś kolejne wskazówki. O moim problemie wie rodzina, chłopakowi nic nie mówiłam jeszcze, bo się trochę boję, czy się w jakiś sposób co do mnie nie zrazi. Chciałabym się zmienić przede wszystkim dla siebie, ale myśląc o zmianie, myślę też o chłopaku, bo na jego szczęściu też mi bardzo zależy. Myślicie, że powinnam mu opowiedzieć o swoich problemach?

Odnośnik do komentarza

Myślę, że możesz się troszkę podnieść, a potem powiedzieć. W ten sposób nie będzie wyglądać, że się tylko żalisz i biadolisz... ale już będziesz mieć argumenty, bo coś robisz, działasz. W ten sposób też łatwiej mu będzie Ciebie wspierać.
Chętnie poczytam o Twoich sukcesach.
Pisz jak Ci idzie.
coś już wpisałaś w swój pozytywny zeszyt?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...