Skocz do zawartości
Forum

Jak pomóc partnerowi?


Gość Agaagat

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Agaagat

Wątek będzie długi.
Od około roku spotykam się z mężczyzną. Obydwoje jesteśmy dość młodzi (ja 28, on 31 lat). Zakochałam się w zasadzie od pierwszego wejrzenia, bo to przystojny, inteligentny mężczyzna, że świetną pracą itd. Do tego kulturalny, obyty, oczytany. Mogliśmy rozmawiać godzinami, zawsze słuchałam zafascynowana, idealny partner do rozmowy. Pod tym względem nic się nie zmieniło, dalej wszystko świetnie układa się w sferze luźnych rozmów, czy rozrywki. Poznałam jego rodzeństwo.

Problem polega na tym, że on nie potrafi się otworzyć. Za każdym razem, jezeli wkurzy się na mnie, nie mówi o co mu chodzi. Totalnie nie potrafi mówić o emocjach, o tym co mu się podoba lub nie, jest jakby oziębły emocjonalnie. Przytula mnie itd, ale nigdy nie usłyszałam, że mnie kocha, choć ja mu mówiłam to wiele razy . Nie mieszkamy razem, bo on nie jest gotowy. Mam wrażenie, że stoimy w miejscu . Dodatkowo nadużywa alkoholu i reaguje nerwowo na zwracanie uwagi na ten temat. Wydaje mi się też, że w grę wchodzą narkotyki.

Nie lubi mówić o sobie, ale wiem, że obydwoje rodzice zmarli. Matka kilkanaście lat temu, ojciec 3. Nigdy nie porusza tego tematu (wiem o tym, bo padło pytanie o rodziców i musiał coś powiedzieć, ale nigdy nie opowiadał o tych wydarzeniach), zmienia temat albo wprost mówi, że nie chce o tym rozmawiać. Wydaje mi się, że w tym leży problem jego problemów emocjonalnych, ale jak namówić kogoś, kto nie chce pomocy na terapię u psychologa? Myślę, że ma za sobą nieprzepracowane traumy i to się ciągnie i odbija na mnie. Bo ja też się czuje coraz gorzej i czuję że się mecze. Ciężko żyje się z kimś takim. Jednocześnie zależy mi na nim i chciałabym, aby zaczal się otwierać i dzielić ze mną emocjami. Chciałbym też, żeby porozmawial ze mną o tych trudnych rzeczach. Jak to zrobić? Jak pomóc? Jak namówić? Proszę o rady.

Odnośnik do komentarza

Powiem Ci tak. Nie znajdziesz osoby, które będzie kompletna, pod kazdym względem. Zawsze będzie cos, co będzie uwieralo. Twój facet ma sporo zalet, ale i spore deficyty, które bardzo Ci przeszkadzają i słusznie.
On zamyka swoje problemy i przeżycia w środku, a metodą na radzenie sobie z nimi, jest ucieczka w alkohol i narkotyki. To niebezpieczna mieszanka i źle wróży na przyszłość.
Na twoje pytanie nie ma dobrej odpowiedzi ,bo człowiek sam musi dojrzeć do pewnych spraw i nic tu sie nie przyspieszy. Wymuszona terapia nic nie da, bo nie można zmusić do otworzenia sie człowieka,przed kimś obcym. Faceci rzadko sie na nie decyduje bo mówienie o sobie nie leży w ich naturze, świadczy o ich słabości, a oni nie chca byc tak postrzegani.
Jedyna opcja to cierpliwość, bo rok czasu ,to za krótko, zeby wiedzieć o sobie wszystko. Musisz wiedzieć, że ludzie z trudną przeszłością, a on taka miał, jesli stracił tak wcześnie oboje rodziców, sa tez trudni we wspolzyciu. I on taki wlasnie jest. Jesli ci na nim zalezy, to czekaj cierpliwie az ci zaufa i moze kiedys sie otworzy.
Nie naciskaj i nie wypytuj. Bądź przy nim gotowa go wspierać, ale niczego nie przyspieszaj. Zreszta skąd wiesz jakie on jeszcze tajemnice skrywa skoro nic o sobie nie mówi.
Zycze ci ,abyś nie musiała mierzyć sie z czymś, na co nie jestes gotowa.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

To też nie tak, że nie mówi nic. Bo wiem czy oni się zajmowali, mówi o rodzeństwie, dziadkach, rodzinie. O dzieciństwie mowi, wspomina ich
(rodziców) czasemm w rozmowie. Wiem, na co zmarli, ale dlatego że zapytałam wprost - padło pytanie i odpowiedz, ale nie było kontynuacji tematu. Te tematy są jakby tabu i wiem i widzę, że są bolesne, jednak wydaje mi się, że partnerstwo polega też na dzieleniu się złymi emocjami, dlatego chciałabym z nim o tym porozmawiać. Jakoś zachęcic do podzielenia się tym, co w nim siedzi. Tylko kompletnie nie wiem jak. Jestem cierpliwa, ale coraz barzeij uwiera mnie to. Boję się, że to będzie trwało zawsze i wisiało między nami. Uważam też, że minęło już dużo czasu od tych wydarzeń, więc mógłby się przełamać, bo to nie jest nic świeżego. Ehh

Odnośnik do komentarza

A może i któres z rodziców nadużywało alkoholu? I tylko taki ma sposób na załatwianie swoich problemów.

Owszem, to, ze nie jest wylewny to może Cię uwierac, jesli wierzysz , ze przegadanie spraw może je rozwiazac.

Natomiast ja chyba jednak najbardziej bałabym się tego alkoholu i ewentualnie narkotyków w tle. To sa używki i uzaleznienia od nich, które są w stanie zniszczyć kazda parę.

Ponadto Ty deklarujesz miłosc a on jest wstrzemięzliwy w tej kwestii. Do wspólnego zamieszkania Ty byłabyś chętna a on nie. To tak troszkę zaczyna wyglądac, ze Ty go kochasz a on pozwala się adorować, bo nikogo innego akurat dośc interesującego wokól niego nie ma.

Bedziesz postępowała jak Ci serce dyktuje, ale to zbyt dobrze nie wygląda.

Nie ma żadnych Waszych wspólnych zmartwień, żadnych kłopotów, żadnych przeciwnosci losu a Ty wlasciwie masz same powody do niepokojów. To słaby prognostyk dla związku. Rok od poznania się to tylko motylki w brzuchu powinny u obojga fruwać. Z tego co piszesz, to chciałabys Wasz związek budować na porozumieniu intelektualnym, vzy to wystarczy?

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Wydaje mi się, że nie nadużywało, bo to byl tzw. "dobry dom" - ojciec adwokat, marka architekt. Nie wydaje się, że mogło być tam coś patologicznego, chociaż oczywiście to moje domysły, bo wszędzie może być taki problem . Co do porozumienia intelektualnego, jak to nazwalas, to nie chce tego budować na tym, ale pierwszy raz spotkałam chyba takinteligentnego kolesia, z którym mogę rozmawiać godzinami i to mi bardzo imponuje i odpowiada.

Co do nadużywnia alkoholu, to wydaje mi się, że to skutek jego historii, stąd mój pomysł terapii, bo wydaje mi się, że może to rozwiązać sprawę. Kolega napisal, że nikogo nie można zmusić, ale zachęcić jakoś chyba może?

Odnośnik do komentarza
Gość Do Autorki

cyt.:....ale pierwszy raz spotkałam chyba tak inteligentnego kolesia, z którym mogę rozmawiać godzinami i to mi bardzo imponuje i odpowiada...
KKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKK
rozmawianie, rozmawianiem, z tego chleba nie będzie, a jak z seksem? Ma jakieś pojęcie po co ma i jak tym działać, by partnerce i sobie dać rozkosz seksualną? Jeśli to ciamajda w łóżku, to daj se spokój i zakończ znajomość.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

~Do Autorki
cyt.:....ale pierwszy raz spotkałam chyba tak inteligentnego kolesia, z którym mogę rozmawiać godzinami i to mi bardzo imponuje i odpowiada...
KKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKK
rozmawianie, rozmawianiem, z tego chleba nie będzie, a jak z seksem? Ma jakieś pojęcie po co ma i jak tym działać, by partnerce i sobie dać rozkosz seksualną? Jeśli to ciamajda w łóżku, to daj se spokój i zakończ znajomość.

W łóżku bardzo spoko ;)

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

~Do Autorki
cyt.:....ale pierwszy raz spotkałam chyba tak inteligentnego kolesia, z którym mogę rozmawiać godzinami i to mi bardzo imponuje i odpowiada...
KKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKK
rozmawianie, rozmawianiem, z tego chleba nie będzie, a jak z seksem? Ma jakieś pojęcie po co ma i jak tym działać, by partnerce i sobie dać rozkosz seksualną? Jeśli to ciamajda w łóżku, to daj se spokój i zakończ znajomość.

Ktoś tu komentuje za mnie. W łóżku ok, ale nie o tym jest ten wątek. Proszę potraktować tę dyskurs poważnie, myślałam, że to poważne forum.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

~Agaagat
~Do Autorki
cyt.:....ale pierwszy raz spotkałam chyba tak inteligentnego kolesia, z którym mogę rozmawiać godzinami i to mi bardzo imponuje i odpowiada...
KKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKK
rozmawianie, rozmawianiem, z tego chleba nie będzie, a jak z seksem? Ma jakieś pojęcie po co ma i jak tym działać, by partnerce i sobie dać rozkosz seksualną? Jeśli to ciamajda w łóżku, to daj se spokój i zakończ znajomość.

Ktoś tu komentuje za mnie. W łóżku ok, ale nie o tym jest ten wątek. Proszę potraktować tę dyskurs poważnie, myślałam, że to poważne forum.

*Dyskusję

Odnośnik do komentarza

Ignoruj trolla, czarna owca wszędzie się znajdzie.

Nie ma ludzi idealnych, ale wady muszą być do zaakceptowania.
Akohol i narkotyki do nich nie należą.
Nie ma znaczenia jakie jest podłoże stosowania używek, bo nałóg pozostaje nałogiem i nie zniknie jak byś nawet rozkminiła jego przeszłość.

Dlatego jedynie możesz go namawiać na odwyk, z miernym skutkiem, bo to on sam musi chcieć.
Wiem, wierzysz w to, że możesz mu pomóc, ale niestety nie jesteś w stanie.

Jak nie chcesz zmarnować sobie życia, to musisz odejść.
Musisz być twarda, moźesz jeszcze postawić ultimatum, idziesz na odwyk, albo ja odchodzę, to by była paradoksanie, jedyna pomoc, jaka może być z Twojej strony.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie denerwuj się, my tu mamy czasem takie niegrozne w gruncie rzeczy trolle, ktore czasami mówią za nas.

A odzywają się różnie w zaleznosci od swej kondycji psychicznej w danym dniu. Dzis jest słaba.

Chłopak z tak dobrego domu, powinien byc własnie inteligentny, oczytany, elokwentny, bo to odziedziczyl równiez po swoich rodzicach, tym nasiąkal w domu. Problem nie radzenia sobie ze zmartwieniami i ze stresem za pomocą alkoholu w najlepszych nawet domach występuje.I tym tez można nasiąkać.

Jesli mama umarła kilkanascie lat temu to on mial wtedy tez kilkanascie lat. Tata adwokat bez trudu pewnie zarobil na rodzinę, były jeszcze pewnie renty po mamie dla kazdego dziecka, Tyle, ze nie wiadomo jak oni wszyscy z tym sobie psychicznie radzili. Czy tata uciekł w pracę? Czy moze szukal w ramionach innych kobiet pocieszenia, może szukal psychicznej ucieczki od swoich dzieci, moze wlasnie uciekal w alkohol.

Niewiele wiesz i nie jestes dla swojego partnera tak wazna aby Ci o tym opowiadał.

Ponadto były pieniadze na życie, ale nie było tej, która trzyma rękę na pulsie codziennego ,zwyklego życia. Te dzieci gdzies zaspokajały pustkę emocjonalną. Uważasz, ze same dla siebie były wsparciem emocjonalnym?A może juz 16-18 letni chłopak pchal się w związki z kobietami, bo szukał bliskości z kobietą, opieki kobiety- sam ranił i jego raniono. I stwierdził, ze najlepszym przyjacielem człowieka jest jednak butelka lub inne używki.

Twoje założenie jest takie. Poprzez terapię dowiemy się co jest najbolesniejsze dla mojego partnera, on to z terapeutą przepracuje i będzie jak nowy. Tyle, ze to chyba tak nie działa. Jesli nawet w nim się jakos moze trochę uloża trudne sprawy to uzaleznienie od tego, samo nie mija. Uzaleznienie to juz się robi druga natura, którą nie tak łatwo porzucić.

Wg mnie dla faceta jestes elementem tymczasowym jego życia. Nie obwieszcza, ze kocha, nie przybliża Cię opowiesciami do swojego domu rodzinnego abys miala pogląd jaki był rozklad sil w rodzinie, nie opowiada co w życiu wywarlo na nim cięzkie przeżycia i jak sobie z nimi radzil (bo pewnie musialby wymienic te butelkę), nie chce z Tobą mieszkac, bo może juz niejedna panna w codziennym życiu pod jednym dachem wyliczala mu te drinki i nie chce sobie znów głowy tym zawracac.

Jestes oczarowana jego przystojnoscią, elokwencją, oczytaniem, wykształceniem, dobrą pracą i pewnie dobrymi zarobkami. W opozycji UZYWKI, brak umiejętnosci porozumiewania się z drugim czlowiekiem, gdy cos szwankuje, wyjasnienia sprawy, słaba emocjonalna komunikacja, dystans emocjonalny wobec Ciebie, brak gotowosci do deklaracji slownych, brak gotowosci do wspólnego zamieszkania, nie mówiąc o tworzeniu rodziny.

Wiele rzeczy moze z czasem się zmieni i wygrasz cierpliwoscią. Ale z używkami i zamykaniem się w swiecie swoich odczuć to nie wiem czy wygrasz.

Uważaj, czy nie masz w ręku tylko takiego kolorowego, pięknie opakowanego w złotko czy sreberko cukiereczka, którego pozornie będzie Ci zazdroscil caly świat, ale z ktorym przez życie będzie bardzo cięzko iśc.

Pomysl, jakie w Twoim domu panowały uklady, jakiego rodzaju wsparcie Twoi rodzice dawali sobie nawzajem- oczekujesz tego podswiadomie. A czy uważasz, ze on jest w stanie Ci to zaoferować? Jego wykształcenie, zarobki, ogłada to tylko ten błyszczący papierek. A to co w środku, to musisz ocenic sama.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Hmm, niewiele wiem na ten temat, ale sądzę, że ojciec mógł szukać pocieszenia, bo ostatecznie ma macochę, która obecnie wychowuje jego młodszą siostrę, jest chyba rodziną zastępcza czy coś w tym stylu, nie znam dokładnie sprawy Dziewczyna miała z 6 lat jak zmarła matka, a ta macocha pojawiła się jak jeszcze była mała i ponoć są mocno związane. On z kolei nie ma z nią zbyt dobrych relacji.

Myślicie więc, że to nie ma sensu? Może jakiś odwyk? Grupa wsparcia dla uzależnionych? Terapia? Być może przemawia przeze mnie ślepe zakochanie, ale za wszelką cenę chciałabym jakoś pomóc, naprawić go, bo wydaje mi się, że to wartościowy ale pogubiony człowiek.

Dodam też, że ma córkę z przygodnego związku, którą świetnie się zajmuje, z matką tego dziecka ma za to słabe relacje. Nie sądzę, że to coś wnosi do historii, ale macie teraz chyba taki na 100% pełny obraz.

Byc może po prostu jestem naiwna :)

Odnośnik do komentarza

Być może przemawia przeze mnie ślepe zakochanie, ale za wszelką cenę chciałabym jakoś pomóc, naprawić go, bo wydaje mi się, że to wartościowy ale pogubiony człowiek./i]

Nie jesteś jedyna co tak myśli, młodzi ludzie nie wiedzą, że to walka z wiatrakami, myślą, że uda im się naprawić partnera niczym jakieś urządzenie, naiwność też jest wpisana w młodość.

On Ci daje sygnały, że nie nadaje się do trwałego związku, czyli nie mówi, że kocha, nie chce razem zamieszkać, a Ty zakochana, tego nie dostrzegasz.
Myślisz, że go zmienisz.

Narzcasz się wręcz z tą swoją miłością, więc w tej sytuacji on czuje dyskomfort, a Ty myślisz, że ta Twoja miłość robi za wszystko, a jest odwrotnie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Owszem, sytuacja jest skomplikowana, ale czy osoby z problemami nie zasługują na miłość? Nie wydaje mi się, żeby skreślanie takeigo człowieka było dobrym rozwiązaniem. Być może jestem ślepa, ale pomoc mu jest dla mnie bardzo ważna, bo jak mówiłam, mimo pewnych emocjonalnych deficytów, uważam, że to wartościowy człowiek.

Odnośnik do komentarza

Zastanów się dlaczego chcesz go naprawić. Po to , żeby jemu (wg Ciebie) bylo lepiej na swiecie, czy po to żeby miec ulepszonego partnera.

Dziecko z przygodnego związku? Może? Może wtedy tamta dziewczyna tez chciała go ulepszac i on juz przeszedl dużo etapów z nią w życiu- milosc, rozczarowanie (on nią ona nim),poczucie, ze splodzil dziecko, ale jego dziecko nie będzie mialo pelnej rodziny. Ty uważasz, ze jego emocjonalny chlod, to wynik tego, ze mamusia za szybko odeszła a potem nastała macocha. A moze bardziej to, ze juz niejedna kobieta byla dla niego ważna, tylko on nie ma daru byc z ważną, nie umie jej szanować, może od waznosci kobiety wazniejsza jest butelka lub narkotyki. Z niejedną umiał się juz bez żalu rozstać i nie potrzebuje juz teraz wielkiej emocjonalnej bliskości.

Wprost Ci dziewczyny mówią, ze Ty przy nim to taka "tabula rasa " a on facet z przeszłoscią. Niemniej Ty chcesz naprawiac, poprawiac, zarządzić, bo się własnie na niego uparlas. Twoje życie, Twoje wybory.

Może posluchaj na YT filmiku znanej podrózniczki Pawlikowskiej "Zdrada 2"- to strata ok 30 min a ciekawe przemyslenia dlaczego jestesmy z drugą osobą. Nie musisz się ze wszystkim zgadzac, ale moze jakies nowe sciezki myslowe w swojej głowie zastosujesz. Jak na razie rozmowa miedzy nami przebiega w mysl schematu: dorwalam fajnego faceta, ktory mi się podoba, jak go przerobic tak, aby bardziej mi jeszcze się podobał i abym ja na nim robila większe wrazenie. Nie bardzo slyszysz i rozumiesz naszą odpowiedz, ze jego wady akurat w związku są trudne, o ile nie niemozliwe do przeskoczenia.

Masz swietny związek- jak masz ochotę na intelektualny dyskurs to masz partnera. Jak potrzeba Ci seksu to tez masz z kim byc blisko. A reszty to raczej nie wymagaj, bo nie wygląda, ze on może Ci to dać.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Myślę, że nie do końca się rozumiemy. Ja nie odczuwam od niego chęci zakończenia związku, wydaje mi się, że jest mu ze mną dobrze. Mi także, przeszkadza mi jedynie, to, że nie potrafi się otworzyć. Alkohol równiez, narkotyki są moim podejrzeniem a nie faktem. Dlatego wlansie uwazam, że jest o co walczyć. I dlatego właśnie postanowiłam poszukać rozwiązania, może podpowiedzi jak działać z osobą po przejściach na forum o psychologii. Dla mnie rok to dużo, bo jak już ktoś wspominał jesteśmy młodzi, ale nie mamy po 20 lat. Dziękuję jednak za rady, na pewno je przemyśle.

Odnośnik do komentarza

Autorka nie może uwierzyć w to co piszemy, wierzy w to, że może mu pomóc, że jej miłość go zmieni, wyprowadzi na prostą...
Tak bywa, często żeby uwierzyć trzeba poczuć to na własnej skórze.

Rozumiemy się doskonale, nikt nie myśli, że on chce zakończyć ten związek, tylko, że jemu zależy na status quo, nie myśli nic zmieniać.

Natomast Tobie wydaje się, że go zmienisz.

Jak nam nie wierzysz, porozmawiaj z psychologiem, inaczej trudno Ci będzie zrozumieć sytuację.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Rozumiem, co chcecie przekazać, ale mam wrażenie, że to Wy nie rozumiecie mnie. Chęć niesienia pomocy w ogarnięciu życia nie jest chyab niczym złym. To też zdaje się jest wpisane w bycie partnerem, w związek. Nie wydaje mi się, że się narzucam, bo póki co nieśmiało zadałam kilka osobistych pytań i z zbyta nie drazylam. Raczej chciałabym w jakiś sposób subtelnie zachęcić, zasugerować, że możnaby porozmawiać o czymś trudnym ze specjalistą. Być może odpuszczę, ale tak naprawdę niewiele jeszcze zrobiłam i nawet nie zaczęłam. To nie jest tak, że chcę go przerobić, tylko hmm otworzyć. W moim mniemaniu to dwie różne rzeczy.

Odnośnik do komentarza

Usiłujemy, Ci powiedzieć, ze tak jak jest to jemu jest dobrze. Ma podniety intelektualne o ile potrzebuje z kim ciekawym pogadać. Ma bezpieczny seks , bo z jedną partnerką.

Nie jest mu potrzebna nadmierna bliskosc, bo nie umie takiej wytwarzac, bo dązyla do takiej juz niejedna kobieta a i tak z tego nic nie wychodzilo. Nie potrzebuje z kims mieszkac aby go nie rozliczal zanadto z przyzwyczajen alkoholowych. Nie dązy do rozmnażania się, bo juz jedno dziecko i jedne alimenty ma do wypelniania. A to że umial się z innymi rozstać oznacza, ze jak mu będzie niewygodnie, będziesz zbyt na coś naciskala co będzie nie po jego mysli to obroci się na pięcie i bez zbędnych dywagacji odejdzie.

To Ty chcesz ten związek rozwijać. Dla niego wszystko co jest ,jest piękne i wygodne. Wasze cele są rózne. I dlatego Ty marzysz o naprawie faceta (aby nabral rozpędu do dalszych kroków) a on nie czuje takiej potrzeby. Jak go w jakimkolwiek kierunku przycisniesz (idz na odwyk, idz na terapię większego otwierania się na ludzi, oświadcz mi sie...) to on najprawdopodobniej obroci się na pięcie, bo zburzysz jego spokój, jego wygodę.Obróci się i pójdzie swoją drogą.On juz to umie bardzo dobrze,, bo niejeden raz tak musiał postąpić aby zachowac swoją wygodną pozycję.

Dlatego ironicznie piszę, ze masz piękny związek. To co masz to juz jest chyba dośc. Niewiele pewnie więcej od tego faceta uzyskasz.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Nie wydaje mi się, że do czegokolwiek go zmuszam. Może rzeczywiście za bardzo zaczęłam go psychologiczne prześwietlać i szukać problemów w bagazu, który ma. Coz, ludzie z problemami są pokręceni, jak już ktoś powiedział. Jeżeli chodzi o dzieci czy mieszkanie wspólne, to rozmawialiśmy na te tematy i on chce tego w przyszłości, ale jeszcze nie teraz. Mam więc poczucie i też nadzieję, że jedbak nie jestem przygodą, chociaż wasze wypowiedzi rzeczywiscie trochę inaczej pokazują tę sytuację.

Odnośnik do komentarza
Gość Poziomka 77

A ja tę sprawę widzę trochę inaczej. Na pewno ma dużą traumę, bo takie wydarzenia są niesamowicie trudne a nitkt, kto tego nie doświadczył nie ma nawet pojęcia jak. Sama straciłam mamę w wieku 15 lat i to rzutowało na moje dalsze życie - depresja, anoreksja, również problemy z alkoholem i zamknięcie w sobie, podobnie jak twój chłopak. Masz rację, że właśnie taki jest, z powodu trudnego życia (strata drugiego rodzica musiała go wręcz dobić). Zgodzę się jednak z koleżankami, że niczego nie zrobisz i nie zmusisZ go do niczego a namawianie będzie miało odwrotny skutek. Jeżeli ci zależy, to po prostu bądź przy nim i czekaj aż się otworzy i poprosi o pomoc, albo chociaz podzieli się z tobą swoją trudna historią. Niestety, ale jeśli nie przepracuje tego na terapii i SAM nie będzie chciał, to będzie tkwił w takim stanie. Czekaj więc i jeśli rzeczywiście wyczujesz, że ci ufa, kocha i jest prawdziwym partnerem, to będziesz mogła delikatnie mu zasugerować pomoc terapeuty. Niemniej jednak związek z taką osobą to bardzo trudna sprawa.

Odnośnik do komentarza

Zaskakujące jest dla mnie, ze szukasz w pierwszym momencie w układach :jego rodzice( co prawda wiele rzeczy wywodzi się w nas z naszych domów). A facet był juz co najmniej w niejednym powaznym związku, skoro ma dziecko . Nie zauważylas, ze skoro jest dziecko to są juz bardzo poważne przeżycia i w ramach tych bardzo poważnych przeżyć on wymiksował się ze związku z matką dziecka. Czyli w swojej świadomości wiele umiał rozerwać, aby jemu bylo dobrze i wygodnie. Jak pojawia się dziecko, to ludzie czasem szybciutko dorastają, bo rozumieją, ze zaczyna się życie na poważnie. Dobrze, ze choc jak piszesz jest dobrym ojcem. Oczywiscie rozumiesz, ze Wasz czas i czas ewentualnych Waszych dzieci powinien byc pomniejszony o czas dla tego dziecka.

Odnośnik do komentarza
Gość Agaagat

Oczywiście, że zdaję sobie sprawę. Od dziecku wiem właściwie od pierwszej randki i gdyby był to dla mnie problem, zrezygnowałbym na starcie.
Z tego co wiem, to związek z matką dziecka był przelotny, jeśli można to nazwać związkiem. Spotykali się przez 2 miesiące i wpadli, zgodnie stwierdzili, że nie chcą być razem i tyle. Obopólna decyzja. Dlaczego dziwne, że szukam w rodzinie? Jak sama wspomniałaś - wiele rzeczy wynosimy stamtąd i myślę, że wlansie to jest źródłem problemów, choć psychologiem nie jestem.

Odnośnik do komentarza

Szkopuł w tym, że każe Ci czekać w nieskończoność, bo by chciał też w przyszłości..., ale sam nie wie czy temu podoła.
Przez to, że nie możesz z nim szczerze porozmawiać, praktycznie go nie znasz.
Nie wiemy czy i jaką ma traumę, myślę, że to nie jest śmierć mamy, a jeśli już to coś poważniejszego, jak, np. molestowanie w dzieciństwie, więc ja bym nie liczyła na to, że się dowiesz.
A może coś bardziej prozaicznego, jak nieszczęśliwa miłość.

Coś w każdym razie przed Tobą ukrywa i dlatego unika rozmów o sobie. Równie dobrze może mieć żonę, nie wiesz.

Dlatego powinnaś pytać o wszystko wprost, bo co to znaczy, że nie jest gotowy na zamieszkanie razem, dlaczego nie usłyszałaś słowa kocham, dlaczego w takim razie ze mną jesteś, itp.

Nikt nie mówi, żeby mu nie pomóc, tylko nie chcesz zrozumieć, że on nie chce od Ciebie żadnej pomocy, pomijając fakt, że i tak mu nie możesz pomóc.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...