Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie z rozłąka z rodziną w wieku 15 lat


Gość Jakub23

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jakub23

Witam. Mam 15 lat, tak jak w tytule jest napisane. Jestem dumnym posiadaczem pasji, jaką jest koszykówka, codziennie poświęcam temu sportu minimum 4 godziny dziennie, już dawno zajawka przeinaczyła się w uzależnienie. Nie wyobrażam sobie życia bez kosza i chcę żyć z koszykówki. Ale mieszkam w wiosce, gdzie wszyscy są sami swoi i się wszyscy znamy. Przyzwyczaiłem się do cichego spokojnego życia na wsi. Żyję z mamą i babcią, tatę widzę raz-dwa w miesiącu, bo jest szefem firmy, i ma dużo roboty. Jestem z nimi bardzo zżyty i w sumie jestem taki typowy "cycu mamusi" Do tego szkoła do której chodzę liczy 100 osób, więc wszyscy się znamy i też zżyci jesteśmy.

Niestety jeśli chcę grać w kosza zawodowo muszę wyjechać do miasta oddalonego o 70km i muszę się pożegnać z moimi przyjaciółmi, domem i taką malutką ojczyzną jaką jest ta wieś. Proszę sobie nie myśleć, że jest to jakaś farma gdzie każdy hoduje krowy, świnie i ma pole na 1000 hektarów. Takich osób jest tutaj 3 na 800 mieszkańców i jeśli można to określić, to jest to dosyć "nowoczesna wieś" Ale mniejsza bo zaraz się za bardzo rozpisze. Tak jak pisałem muszę się pożegnać z tą swoją "ojczyzną" małą bo małą, ale kocham to miejsce i źle się czuje w tłocznych dużych miastach. Najbardziej będę przeżywać rozłąkę z mamą i babcią, od dziecka mama okazywała mi dużo miłości, bardzo się starała, i dalej stara żebym miał godne życie. Na pewno o tym w przyszłości nie zapomnę i wynagrodze jej to. Jestem dosyć silnym psychicznie i fizycznie człowiekiem, sporo jak na mój wiek przeżyłem wspaniałych chwil jak, i chwil rozczarowań, ale nawet nie chcę o tym myśleć, żeby rozstać się z tym wszystkim, ale nie poddam się, jest to po prostu cholernie ciężki kamień, który muszę w życiu podnieść. Nigdy nie uciekałem przed problemami, tak i teraz nie ucieknę. Postawiłem sobie jasny cel, i prędzej umrę niż sobie dam z tym spokój. Są i pozytywy. W drużynie jest przyjazna atmosfera, szkoła jest bardzo fajna, ponadto idę do internatu z 2 przyjaciółmi i do tej samej klasy, więc nawzajem się będziemy wspierać, i sobie pomagać. Wierzę, że jakoś to będzie i sobie poradzę z tą rozłąką. Jak myślicie jakbym mógł sobie z tym radzić?

Odnośnik do komentarza

Czas najwyższy odciąć pępowinę, jeśli mama z babcią zrobiły z Ciebie "cycola", to będzie Ci ciężko, ale jeśli masz silną psychikę, to sobie poradzisz.
Tym bardziej, że będziesz tam z kolegami, a odległość nie jest duża, to co tydzień możesz przyjeżdżać do domu.

Nie ma recepty, jak masz sobie radzić, można powiedzieć, nomalnie.
Chyba, nie będziesz się mazał i płakał w poduszkę, że nie jesteś u siebie.

Sam musisz wymiksować się z tego
maminsynka, bo będziesz miał problem w relacjach z dziewczynami.

Tak, że bardzo dobrze, że oderwiesz się od mamy spódnicy w młodszym wieku.

Jednym słowem matki, które trzymają syna "pod spódnicą", robią im krzywdę, mamy nie zmienisz, dlatego sam musisz zadbać o samodzielność.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ogarniecie piszesz to i chyba psychikę masz ogarniętą.Właściwie sam opisałes wszelkie mozliwe uklady. Wyjezdzasz, bo kochasz kosza. Bedzie na początku trochę smutno,ale będzie Was tam trzech, to powinieneś dac radę. Czyli rozum Twój wyłapuje wszystko co należy. Boisz sie tylko czy dusza za często nie zaplacze za mamą czy babcią. Pomysl, ze wiele osob przed Tobą wyjeżdzało a kiedys nie bylo komorek, aplikacji typu Skype, Messenger czy Whatsup gdzie łaczysz sie własciwie zawsze gdy tylko dwie strony mają czas. To jest naprawdę duze ułatwienie dla tych, którzy żyją w rozłace z najbliższymi.

Przez 15 lat dostałes od najbliżych takie wsparcie,że powinno ono procentować na całe Twoje życie. A i teraz przeciez tylko wyjeżdzasz, oni żyją i zawsze bedą Cię wspierac. To jest duża zmiana w Waszym życiu, ale przewidywalna. Jak nie teraz, to za 4 lata pewnie wyfrunąłbys na studia.

Jak Ci czasem będzie żle, czasem moze w danej chwili nie bedziesz wiedział jak postąpić to zawsze zadaj sobie pytanie co trzeba byłoby zrobic gdybyscie to omawiali u Ciebie w domu.Masz w sobie ogromną silę. bo szczęsliwy dom wyposaża nas w tę siłę. Czyli nie może Ci się nie udać, bo masz wszelkie warunki do tego aby układało Ci się dobrze.

Moze czujesz sie przestraszony, bo to mama i babcia są zaniepokojone trochę, ze spod ich opiekuńczych skrzydełek wyfruwasz.Ich niepokój się trochę Tobie udziela. One przewidują.zes młody, moze tam spotkasz takich, dla których wazne sa inne priorytet niż te wyznawane w Waszym domu, czy obcowanie z tymi innymi za bardzo Cię nie oddali od wzorców wyznawanych w domu. Pewnie niepotrzebnie tak myslą, bo kazdy młody człowiek musi szukac swojej drogi. W domu dostałes ważne drogowskazy a i miejmy nadzieję, ze robiąc karierę w sporcie nie będzie chodziło z czasem tylko o kasę. Wazne będzie trzymanie się z drużyna, wewnętrzne wspólzawodnictwo, pilnowanie aby nie zaniedbać nauki. Jest pewne, ze nudził się nie będziesz, to i może wieczorne wzdychania do poduchy za ciepłem domu nie będą tak dotkliwe i straszne. Głowa do góry. Pomysl ilu Twoich rówieśników z Twojej wioski jest moze w duszy złych na siebie,że nie mają takiego talentu do koszykówki jak Wasza trójka. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Nie panikuj. Nie wyjedzasz na zawsze do sierocinca tylko do szkoly, na weekendy wracasz do domu. Ja wyjechalam z dom u majac 16 lat. Na poczatku, przez pierwsze 5 miesiecy bardzo tesknilam ale zycie jednak toczy sie dalej, szkola i nowe otoczenie wciag, czlowiek jest tego ciekawy, zawiera nowe znajomosci, nowe przyjaznie, ktore w moim wypadku trwaja do tej pory.
Oczywiste jest, ze na poczatku jest trudno, najtrudniej jest bo posilki sa o stalych porach i sa male, wiec jest sie glodnym po prostu. Nie mozna sobie isc do kuchni i wyjac z lodowki jedzenia jak w domu, niestety.Dobrze jest zabierac jedzenie z domu.
Ale gwarantuje ci, ze skorzystasz na tym oddaleniu od rodziny. Poznasz nowych ludzi, nowe sytuacje, nauczysz sie radzic sobie z nimi, a to jest bardzo wazne dla pozniejszego rozwoju.
Generalnie, martwisz sie na zapas a bedzie dobrze.
Pamietam moja kolezanke z pokoju w internacie, nieprzyzwyczajona do pracy a cala klasa miala grabic liscie koko szkokly, ona odmowila bo ona nie bedzie tego robic. skonczylo sie na wezwaniu rodzicow do szkoly. Ile my sie z tego usmialysmy rok po tym zdarzeniu.
Nie martw sie, bedzie dobrze, otwieraja sie przed toba nowe mozliwosci, korzystaj z nich.

Odnośnik do komentarza

Chcialam tylko dodac ze ja nie zgadzam sie z moja przedmowczynia jesli chodzi o kase. Jesli masz mozliwosc zarabiac to zarabiaj ile sie da, nie odpuszczaj. W sporcie liczy sie mlodosc, to jest twoj atut, jesli masz mozliwosc zarobku na swojej pasji to zarabiaj ile mozesz i jak dlugo sie da, potem sie to skonczy.Bierz ile mozesz, na starosc mozesz sie martwic czy cos jest wlasciwe czy nie, zarabiaj i sie nie przejmuj. Ja trzymam kciuki, moze bedziesz slawny i bede mogla powiedziec ze cie znam. Taki zarcik, bo tutaj wszyscy sa anonimowi.

Odnośnik do komentarza
Gość Jakub23

Dzięki, że poświęciliście czas na mnie. W sumie to i dobrze, że się odcinam z rodziną pomoże mi to zbudować charakter taki jaki miał Jordan, albo Kobe Bryant. Cytując biografię Kobego Bryanta to mam na myśli mniejwiecej takie coś "Stary, On był najbardziej skupionym dzieciakiem na boisku jakiego widziałem. Zawsze przychodził 2 godziny przed treningiem i potem zostawał na kolejne 2 godziny. Gdy grałeś przeciwko niemu, to On się do Ciebie nie uśmiechał, chciał Cię zabić, w dupie miał to co inni o Nim myślą. Jeśli istnieje coś takiego jak koszykarski samiec alfa, to właśnie On nim jest"

Nie chodzi mi tutaj o hajs. Pewnie, fajnie będzie jak będę żył pod dostatkiem, ale chcę być koszykarzem tylko i wyłącznie z tego, że kocham ten sport. Często się mnie ludzie pytają na orliku jak ja daje radę grać pół dnia w kosza, zazwyczaj odpowiedz brzmi tak "bo czuję, że żyję" Wynika to także z chęci rywalizacji. Zazwyczaj dzień mój wygląda tak
14:00 przychodzę ze szkoły, jem coś, idę się zdrzemnąć na 15 minut
15:00 oglądam sobie coś na YT
16:00 idę na orlik
21:00 wracam i coś tam ćwiczę na domowej silce
22;00 nauka
i 22:30 idę spać

Odnośnik do komentarza

Ty przewidujesz trudnosci psychiczne po Twojej przeprowadzce do dużego miasta, do internatu z powodu rozstania się z rodzną.

A ja przewiduję duze trudnosci w dopasowaniu się do wymagan nauczycieli.

Poswiecasz 1 h dziennie na filmiki YT
'' 6 h dziennie na sport (orlik i siłownia)
" 0,5 dziennie i to jak juz jestes najbardziej zmęczony dniem na naukę.

Mimo, ze kazdy adept koszykówki marzy o karierze Jordana to niestety większośc jest na tyle tylko dobra aby powiedziec, ze jakos utrzymuje się z koszykówki. Tyle, ze kariera sportowca u nielicznych trwa całe życie - najpierw zawodnik a potem trener. Niektórzy muszą umiec znalesc się poza życiem sportowym po latach kariery w młodosci i wtedy równiez moze byc ważne wykształcenie a Ty jakbys nie przykladal do tego wagi.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem jak szkola bedzie podchodzic do nauki, ale ze mna do klasy w liceum chodzila dziewczyna ktora byla wicemistrzynia Polski w biatlonie. Nigdy sie specjalnie nie uczyla, ona byla na innych zasadach nawet w egzaminach. W kazdym razie szkole skonczyla, mature tez napisala. Nie wiem co dalej sie z nia dzialo. Chyba poszla na studia sportowe.
Z kolei moj siostrzeniec studiuje w Stanach i gra w pilke w druzynie szkolnej, ale on musi pilnowac wynikow zeby nie wyleciec z druzyny. Studiuje informatyke, nie sport.
Widac, co kraj to inne wymagania. Jak juz bedziesz w szkole to sie dowiesz czy bedziesz mial jakies fory czy nie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...