Skocz do zawartości
Forum

Niechęć do bójki


Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam pewien problem od pewnego czasu ciągle chcą mnie pobić banda chłopaków raz udało im się mnie uderzyć ale to było w Wrześniu i odpuścili jak zobaczyli mojego kolegę sprawa się powtarza kiedy w ciemnej uliczce niedaleko mojego domu znów na mnie ruszyli pchnał mnie ja się wywaliłem do fosy wstałem i uciekłem do domu było to tydzień domu ciągle żyje w strachu ze znów ich spotkam (mieszkamy w tej samej wsi ) powie mi ktoś jak mogę uniknąć tej bójki jak już mnie znajdą mam już dość życia przez ten strach :/ .

Odnośnik do komentarza

To raczej nie wygląda na kwestię odwagi lub jej braku. Jeżeli tamtych jest kilku i mają chęć do bójki, to nie ma co się im stawiać, kiedy są razem. Ale nie przesądzajmy, w życiu prawie nigdy nie jest tak czarno-biało w rodzaju: albo problemu nie ma, albo przeciwnie - problem jest bez wyjścia.

Czy to są jakieś obce chłopaki, czy też dobrze wiesz, kto to jest? Czy np. spotykasz niektórych z nich w szkole, albo chociaż mieszkają po sąsiedzku? Czy są od ciebie starsi? Jak bardzo? A jeżeli wiesz kto to, to czy wasi rodzice też się znają nawzajem (a przynajmniej chociaż mówią sobie "dzień dobry" jak się widzą)? Zapytaj o to rodziców, jak nie masz pewności. Może jednak znają te rodziny np. z dawnych czasów. Na wsi, w przeciwieństwie do miast, nie ma tak dużej wymiany mieszkańców. Zdziwiłbyś się, jak ludzie potrafią znać losy kolejnych pokoleń. Czy ta "banda" jest znana we wsi od dawna, czy to tak jakoś ostatnio się im zebrało? W jakim są wieku? Pytam, bo to dużo zmienia. Młodzi chłopcy kozakują, ale muszą gdzieś mieszkać, spać, jeść i jeszcze czasem dostać kasę na "rozrywki". Krótko mówiąc, w razie potrzeby ich opiekunowie mogą na nich wpłynąć, bo mają takie możliwości. Jeżeli natomiast dobrała się grupa z patologicznych środowisk, których rodzice są wiecznie nieobecni, piją itp. i się zupełnie nie interesują swoimi dziećmi, to wtedy jest jeszcze inaczej.

Nie chodzi mi o znalezienie sposobu na to, żeby ktoś kogoś pokonał i dał w kość, ale żeby wszyscy wrócili do prostej zasady "żyj i daj żyć innym".

Odnośnik do komentarza

8 albo nawet 6 na jednego to zwykła napaść.
Uważam, że sam im nie poradzisz, a zgromadzić wokół siebie "swoją bandę" i doprowadzić do konfrontacji to bardzo głupi pomysł. Zbliżają się wakacje, więc wkrótce nie będziesz musiał codziennie chodzić do szkoły i wracać o tych samych godzinach. Będziesz więc mógł ich unikać. Ale to nie jest sposób, nawet jeżeli po wakacjach wszystko może już wyglądać inaczej.

To wcale nie zabrzmi "niehonorowo", to co teraz napiszę, chociaż podobno prawdziwy mężczyzna bierze wszystko na klatę sam ;) , ale tym razem jest inaczej. Radziłbym ci po prostu pogadać o wszystkim z tatą. Mamy są dużo bardziej emocjonalne, dlatego tata na początek byłby lepszy. Czy tata jest codziennie w domu? Jeżeli tak, zrób to dziś. Powiedz mu, że kiedy chodzisz po wsi do szkoły i ze szkoły to sześciu a czasem i ośmiu chłopaków nie daje ci przejść. Powiedz mu też, które to chłopaki. Na pewno jest wśród nich przewodnik, taki "wódz". Myślę, że wiesz, który to. To też powiedz tacie. Powiedz, że na razie radzisz sobie, bo ich unikasz, ale nie zawsze się udaje. Nie dramatyzuj, ale powiedz, że raz czy dwa razy ciebie już zaczepiali i popchnęli. I powiedz też koniecznie, że się ich boisz, bo są starsi.

Pamiętaj, to nie jest tak, że idziesz do niego z płaczem i "tata ratuj". On jest na miejscu, mieszka we wsi i ma najlepsze rozeznanie, kto jest kto. Kogo postraszyć, kogo poprosić, a kogo po prostu unikać, bo i tak się z nim człowiek nie dogada. No i najważniejsze: jest po twojej stronie.

Odnośnik do komentarza

"On jest na miejscu, mieszka we wsi i ma najlepsze rozeznanie, kto jest kto. Kogo postraszyć, kogo poprosić, a kogo po prostu unikać, bo i tak się z nim człowiek nie dogada. No i najważniejsze: jest po twojej stronie."

no optymistą jesteś, może być też, że tata nie spełnia żadnego warunku z tych co podałeś. Sugerowałbym inne rozwiązania.

Odnośnik do komentarza

Co do taty - piszesz, że nie mieszka z tobą. A myślisz, że zależy mu trochę na tobie? Jeżeli choć trochę, to może jednak coś poradzi. Nie dowiesz się co ci odpowie, jak nie sprawdzisz.

Czy masz takich znajomych, kolegów, z którymi mógłbyś np. wracać ze szkoły? Piszesz, że ta "banda" odpuściła, kiedy nadszedł kolega. Kiedy nie jesteś sam, to możesz czuć się trochę bezpieczniejszy? A może masz starsze rodzeństwo, z którym też mógłbyś o tym pogadać?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...