Skocz do zawartości
Forum

Mam dosyć wszystkiego


Gość Kacha75

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie, nawet już nie wiem od czego zacząć. Wszystko na mnie spadło dosłownie. Mój syn prymus w szkole wyjechał na studia okazało się że przerwał, wpadł w złe towarzystwo i narkomanię. Gorszego dna już nie mógł sięgnąć. Próbowałam wszystkiego dosłownie uciekł z leczenia gdzie był na odtruciu tuła się, jest bezdomny jedyny kontakt jaki z nim mam to telefon, który mu opłacam albo odbierze albo nie. Padają wtedy wyzwiska że jestem załamana. Ciągle żebranie o pieniądze nie chce wrócić do domu. Pieniędzy już mu nie wysyłam kiedyś tak. Zapytanie jak-no cóż teraz można poprzez blik. Nikt mi nie pomógł żadna instytucja żaden telefon zaufania odbijanie piłeczki bo za ciężki problem. Nie mam żadnego wsparcia mój mąż nie chce go już widzieć na oczy po tym jak chciał go pobić ma dopiero 20 lat mój syn który miał czerwone paski na świadectwie,który zna albo znał trzy języki nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego. Rodzina męża odwróciła się ode mnie teściu, teściowa żałują tylko męża że ja jestem wszystkiemu winna nastawiają go przeciwko mnie obgadują zrobili ze mnie potwora u ludzi i rodziny cały czas ma ich odwiedzać mają jeszcze dwoje dzieci pomagają im kupują auta a mi powiedzieli że mam swoje sprzedać bo mi jest nie potrzebne. Jestem już strzepkiem nerwów, mąż już mnie nie kocha to widać zawsze jak wraca od nich wyzywa mnie . Mam dość jak żyć dalej bo nie wiem tamte synowe są szanowane nawet mąż pojechał dać im kwiaty na dzień kobiet a mi nikt nie dał. Nie wiem już jak funkcjonować...

Odnośnik do komentarza

Jest Ci żle i we wspólnym worku mieszasz wszystkie problemy.

- Moze sama udaj się na terapię, jak żyć, jak uwierzyc w siebie i swoją silę ,jesli zmarnowane życie syna odbieram jako osobistą porazkę i to przesłania mi wszystkie inne elementy życia. Jak życ w tej sytuacji poczucia klęski?

-Może na takiej Twojej terapii podpowie Ci ktos mądrze jak reagować przy nielicznych kontaktach Twojego syna z Tobą, żeby jeszcze miec jakikolwiek wpływ na jego los?

-Jesli jeszcze kochasz męza to spróbuj z nim w jakims dogodnym momencie porozmawiac.
..Tak prawdą jest, ze nieudane ,wręcz zmarnowane życie syna jest porazką i matki, ale i ojca
..Tak jest wtedy na swiecie zle i szuka się pocieszenia. Dla Ciebie jakims pocieszeniem sa wizyty u Twoich rodziców. Tylko zastanów się czy to jest faktyczne pocieszenie, czy dalsze rozbijanie naszej rodziny (niewątpliwie juz rozbija ją styl życia naszego syna). Rodzice Twoi przyjmują teorię, ze tej sytuacji jestem winna tylko ja i w glorii mądrości swojego starszego pokolenia zdejmują z Ciebie calą odpowiedzialnosc. Twojej zmalteretowanej od zmartwień głowie ,jest to bardzo na rękę. Ustawiasz się w pozycji ja dbałem o finanse a szczegóły wychowywania opracowywałaś Ty. Pozycja najwygodniejsza, ale wiesz, ze nieprawdziwa. Robilam wszystko jak najmądrzej umiałam a Ty byłes obok i jesli przewidywałes, ze cos jest niewłasciwe to mogłes mi zwracac uwagę a jesli nie umiałam przyjąc tego do wiadomości to wtedy trzeba było wytaczać działa cięzkie, awantury czy opinie całej Twojej rodziny.
..Wygląda na to, ze błedem było wysłanie go na studia za granicę. Jednak jak się okazuje przy słabosciach jego charakteru i studia w kraju ale w odległosci od domu mogłyby dac taki sam efekt. Jedynie studia w domu (o ile mieszkacie w dużym akademickim miescie) pewnie tez dające podobny efekt tyle, ze szybciej zauważalny może pozwoliłyby się nam uporac z problemem, albo niestety i nie.
..Teraz pytanie czy syn nasz nie był nauczony jakiejkolwiek umiejętnosci radzenia sobie z przeciwnosciami losu? Czy pobyt na jakichkolwiek studiach, zaszczyt bycia tam z lękiem, ze odpadnę przy pierwszej sesji, będzie wstyd, będzie porazka i okazuje się , ze ten strach tak był parazliżujący, ze podsunięta przyjaznie dawka narkotyku go odstresowywała? A stad juz dosc prosta droga do uzaleznienia.
..Czy nasz syn w codziennym ,licealnym życiu czuł się bardzo przez nas/codzienne obowiązki gnębiony, ze po wyjezdzie na studia poczuł się jak pies spuszczony z łancucha?
..Niewazne co bardziej popchnęło go w nałog. Beztroska i nieobowiązkowość czy raczej zbyt wysokie napięcie, ze jestem jednak na tak mądre studia za słaby, mogę niepodołac. Fakt jest taki, ze teraz nasze dziecko jest narkomanem i o ile samo nie dojrzeje do tego aby przyjąc pomoc to wygląda na to, że my za wiele zrobić nie możemy.
..Tobie jest Cięzko ale mnie tez. Chcę sobie tłumaczyć, ze z kwiatkami na Dzień Kobiet latasz do swoich bratowych, bo tam się ucieszą, ze Cię widzą, dadzą Ci kawkę , herbatkę, może Ci powspólczują ,może prawdziwie a może z niejaką dozą zadowolenia, ze kiedyś nasz syn wyprzedzał wszystkich a teraz tak się zmarnował. Jednak jak zapominasz o tym, ze Dzień Kobiet to tez moje święto i nie dając mi kwiatka czuję się jakbys chciał mnie karac za cos co nam obojgu nie wyszło. Nasz syn jest tak słaby, ze od swoich problemów uciekł w narkotyki. A Ty jestes tak słaby, ze od naszych problemów uciekasz do swojej rodziny, gdzie mam wrażenie, ze Cię judzą przeciwko mnie, bo wtedy jestes własnie bardziej nerwowy czy niegrzeczny wobec mnie.T o w co powinnam uciec ja aby tez jakos funkcjonować?

A rozpisywanie się o tym, ze Twoi tesciowie dają innym swoim dzieciom samochody a Tobie zalecają swój sprzedac jest śmieszne. Juz od wielu lat jestes dorosła i albo umiesz/ umiecie sie czegos dopracować albo nie. Tesciów sprawa co komu ofiarują a nie Twoja. To co najwyżej Twoj mąz mogłby patrzec, ze jego rodzice nie traktują wszystkich swoich dzieci jednakowo a to Ty takie działa wytaczasz. Po co?

Męzowi się nie dziw, ze nie chce znac swojego syna jak chłopak chciał go pobić. Nieraz zdrowe zauważenie, ze wykarmiłem Cię na swojej piersi a Ty chcesz na mnie rękę podniesc, takie ze i ten syn widzi iz ojca uraził moze byc bardziej zbawienne niz matczyna troska gdzie Ty dziecko głowę do snu kładziesz i co do buzi wkładzasz. W całym procesie wychowania steruje sie swoją surowoscia, twardymi wymaganiami a i troską, pozałowaniem, pocieszeniem.

I przestan ciągle opowiadać o czerwonych paskach na swiadectwach syna, bo one mówiły tylko o mozliwosciach umysłowych Twojego syna do uczenia się. Rozumiem, ze miały byc wstępem do fajnych studiów a potem dobrej kariery zawodowej. Jednak te paski nic jak widac nie mówią o zdolnosciach do przetrwania w świecie, o umiejętnosciach radzenia sobie z problemami, o umiejętnościach dostrzegania kto wsród ludzi Cie otaczających to wrog a kto przyjaciel, o umiejętnosci wdrażania w swoje życie "10 przykazań", jako jakiegoś kregosłupa moralnego.W tych kwestiach Wasz syn się pogubił i o ile on sam nie zechce zmiany to może być, ze niewiele mu bedziesz mogła pomóc.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie jako matki najgorsze jest patrzeć na to wszystko czyli na powolną śmierć mojego syna i to dosłownie, on mógł mieć wszystko, potencjał niesamowity, zdolny nie umiem odpowiedzieć na pytanie dlaczego, gdzie popełniłam błąd. Dzwoniłam na telefon zaufania nie wiem kto tam pracuje chyba ktoś niekompetentny. Nie umieli mi pomóc odsyłali psychologa. Wylądowałam w końcu w Centrum kryzysowym i tu ta samą historia młoda chyba po szkole psycholog powiedziała że mam się zająć sobą bo mój syn i tak ze sobą skończy, albo narkotyki go same zabiją. Zero zrozumienia, zero pomocy czasami mam ochotę wyjść na ulicę i wyć jak pies. Ta bezsilność mnie zabija, i jeszcze ta pseudo rodzina czy warto być dobrym zdecydowanie nie jak można zrobić taką krzywdę drugiemu człowiekowi, tak poniżyć jak można robić jednym gołąbki itp a mi nie dać tylko usłyszeć popierdol.. cię rączki ci uje.... zrób sobie. Tamte synowe mogą chodzić na paznokcie ja już nie bo jak ja mogę nic nie robię tylko paznokcie maluję. Jestem ich ofiarą nie mam wparcia i mój własny syn mnie zabił psychicznie tego już nie idzie wytrzymać

Odnośnik do komentarza

Problem w tym, że nie da się Ci pomóc, bo niby jak?
Chyba samej by było ciężko sprecyzować jakiej pomocy oczekujesz.
Synowi nie jesteś w stanie pomóc, oprócz tego co robisz, czyli rozmowa, jak się da.
Jedynie rozmowa z dobrym, znającym problem psychoterapeutą, mogłaby trochę zmniejszyć Twój ból.

Świadectwo z paskiem nie gwarantuje poradzenia sobie na prestiżowej uczelni, dlatego ja myślę, że on po prostu nie dawał sobie rady, sięgnął po "wspomagacze" i poszło...

Odnośnik do komentarza

"Jestem ich ofiarą nie mam wparcia i mój własny syn mnie zabił psychicznie tego już nie idzie wytrzymać"
Pomocy na pewno potrzebuje Twój syn, ale jej nie chce, bo ucieka z odwyku. Sama widzisz, ze i Ty tez potrzebujesz pomocy. Ty musisz komus wygadac swoje żale do świata, musisz poopowiadac jak się starałas jako matka , jako żona i w końcu jako synowa czy tez bratowa.

Wszystkie Twoje żale do rodziny męza swiadczą tylko o tym, ze wczesniej bylas z nimi bardzo zżyta. Chyba tez wsród tych bratowych bardzo starałas się brylować i uchodzić za tę mądrzejszą, sprytniejszą. Teraz dołuje Cię, ze nie dali na wynos gołabków a innym dali. Sama do problemów, które masz dokładasz sobie nieistotne fakty.Sama dalej się porównujesz z innymi bratowymi i prawem lub brakiem prawa wg innych ludzi do malowania paznokci.Czujesz ten groch z kapustą w Twojej głowie?

" młoda chyba po szkole psycholog powiedziała że mam się zająć sobą bo mój syn i tak ze sobą skończy, albo narkotyki go same zabiją. "Tak ta wypowiedz swiadczy o młodosci i braku doswiadczenia tej pani psycholog lub o tym ze wybrała metodę oblania zimną wodą w celu otrzeżwienia pacjenta.
Ona miała Ci przekazac, ze żebys mogła funkcjonowac to Ty potrzebujesz teraz pomocy, porady, terapii. Nie uzdrowisz terapią swojego syna (skoro on tego nie chce), ale nauczysz się z tym żyć, funcjonować i zauważysz, ze Twoje życie jest tylko jedno. Zachowania syna na teraz nie masz szansy zmienic ale sobie jakos pomóc możesz. Ty przyjęłas zasadę, ze będziesz wszędzie latała i starała się naprawić 20 latka wbrew jego woli. To młodziutka psycholog Cię zraniła przedstawiając najgorszy możliwy scenariusz, ale ona tak naprawdę udzieliła Ci dobrej porady. Wasze życie jest w rozsypce. Więc ratuj to co jest do uratowania a zostaw na razie to, na co nie masz wpływu. Jak będziesz ratowała siebie, bedziesz umiała sobie udzielić pomocy poprzez skuteczną terapię, to przynajmniej Ty nie będziesz wariowała od byle czego (prawo do malowania paznokci lub nieotrzymanie gołąbków). A swoją drogą gołąbków do słoiczka nie będzie, bo na gołąbki to ma wpasc Twój mąz do rodziców swoich. Oni chca go w traumatycznej sytuacji ratowac rozmowami z nim( a ze może czasem kosztem Twojej osoby, to detal w końcu zawsze koszula bliższa ciału).
Skoro nie piszesz, ze jestes blisko ze swoimi rodzicami czy rodzeństwem, jakąs przyjaciółką to musisz poszukac pomocy na terapii dla siebie. Musi Ci ktos mądrze wytłumaczyć, ze Ty jestes osobą niezalezną od swojego syna i masz prawo do wielu elementw życia a nie tylko do zamartwiania się o niego.Może po mądrych rozmowach staniesz się na tyle silna, ze znów odnajdziesz syna, moze bedziesz umiała mu przetłumaczyć, ze i on potrzebuje pomocy i ze ograniczenia osrodka mogą mu wyjsc na zdrowie, Może do tego czasu cos przeżyje takiego co go samego przestraszy i wtedy doceni tę Twoją determinację i sam powie, ze tak, on chce podjąc próby porzucenia uzaleznienia. Ale żeby być spokojną i umiec znaleś się o własciwym czasie przy synu ,teraz Ty potrzebujesz dostępu do mądrej osoby abys choś trochę odzyskała równowagę psychiczną i nabrała pewnosci siebie i swoich poczynań.

Odnośnik do komentarza

Pewnie potrzebowałam wylać tu swoje żale. To prawda. Zawsze starałam się być dobrą dla wszystkich. Nigdy nie zdradziłam męża zawsze ciągnęło mnie do domu. Mój syn nie miał prawa wyzwać mnie od najgorszych ty szmato, ty ku.. Dlatego tego nie mogę zrozumieć. Jako student zarabiał więcej niż ja. Rozumiem, że każdy młody chce wszystkiego spróbować,ale aż tak się stoczyć mając super pracę, mieszkanie wynajęte bo wynajęte,ale dawał radę. Nigdy nie był zmuszany do nauki po prostu miał to wszystko w głowie. Języki tak podłapał, że udzielał korepetycji. I jest teraz bezdomny , żebra a ma prawie tylko 21 lat. Gdzie tu logika. Nigdy nie był trzymany na łańcuchu, zawsze towarzyski uśmiechnięty. Nigdy nie znajdę odpowiedzi. Tymi gołąbkami to prawda nakręcam się i dokładam problemów sobie bo komu. Przez to wszystko zrobiłam się zrzedzaca baba. Ale jak pisałam najgorsza jest bezsilność. Rozumiem kobiety, które żyją z alkoholikiem mężem tu akurat bym sobie poradziła, ale to moje dziecko i już nie chodzi o studia, o jego czerwone paski na świadectwie. Chodzi o to że mógł pracować być normalny a przede wszystkim żyć jak człowiek. Boję się że któregoś dnia stanie mi ktoś w drzwiach z tragiczną wiadomością na to żaden rodzic nie jest gotowy. Inaczej jak ktoś ciężko choruje, ginie w wypadku to też jest nie do przyjęcia. Ja nawet nie potrafię tego opisać jaka jest bezsilność bycia matką narkomana. Który bierze najcięższe narkotyki że strzykawki, modlę się codziennie żeby nie przedawkował....

Odnośnik do komentarza

Rodzinę mam ale na zdjęciu. Gdybym miała jakąkolwiek pomoc nie pisalabym tutaj. To prawda wylewam już żale i gorycz. Ale ja naprawdę jestem sama. Koleżanki przyjaciółki nie mam, pilnowałam zawsze domu bo jakże inaczej. Rozwód już o jakiegoś czasu o tym myślę rzucić wszystko i wyjechać, ale gdzie i dokąd. Jak to się mówi poszłabym w cholerę ale nie wiem którędy, bez grosza przy duszy. Chyba że skończę jak mój syn i będę bezdomna. Depresja nawet nie wiem czy ją mam kiedyś powiedziałam do męża o depresji to powiedział, że mi ją wybije z głowy nwm chyba ręcznie. Jak wspomniałam nie mam wsparcia. Trwam jak pies w tym mieszkaniu bo może mój marnotrawny syn wróci i tak chyba już do śmierci. Albo uciekać albo czekać tylko na co.. Masakra po prostu

Odnośnik do komentarza

Przeszłam z synem ,to samo i jeszcze gorzej.
Znajdz poradnie leczenie uzależnień i zapisz sie na grupę wsparcia dla rodzin osob uzależnionych. Raczej Monaru ci nie polecam bo są też inne placowki. Ja chodzilam 2 lata, bo akurat trafiłam na fajną społeczność i terapeutke ,a nie zawsze sie trafi,wiec można sie zniechęcić. Jednak trzeba próbować. Na ten moment ani Ty ani nikt inny nie może nic zrobić w sprawie syna. Wiem, ze trudno sie z tym pogodzić ,ale taka jest prawda.
Jednak sytuacja nie jest beznadzieja ale musi upłynąć czas, bo narkomania ma swoje etapy. Przejdziesz wszystkie i Ty i on.
Możesz starać sie go ubezwlasnowolnic, ale w kwestii leczenia to nic ci nie da.
Po pierwsze prawo nie przewiduje przymusowego leczenia dorosłych narkomanów, choć alkoholików tak.
Sąd nie wyda takiej decyzji. Wiem bo to przerabialam.
Po drugie nawet jesli udało by Ci sie go zawieść do ośrodka ,to bez jego zgody na leczenie i podpisu , nie przyjmą go nawet jak by był ubezwlasnowolniony.
Po trzecie nawet jakby został, to po paru dniach może odmowic terapii albo specjalnie łamać relugalamin zeby go wydalili. To są sposoby zeby sie nie leczyć, wiec na siłę sie nie da.
Poza tym pierwsze podejście do leczenia nigdy sie nie udaje. Norma to wielokrotne podejścia, do terapii bez sukcesu . Udaje sie wyjść z nalogu ok 15-20 % uzależnionych.
Syn nie raz znajdzie sie w stytuacji zagrożenia życia i może trafić na OIOM. Trzeba byc na to przygotowanym. Przeżyjesz to wszystko tak jak wiele innych osob w twojej sytuacji.Nie bierz do siebie tego co syn mówi. To nie jest on bo jego juz nie ma i nie mozesz oczekiwać tych samych zachowań co w przeszłości. Dobrze by bylo jakby w twoim mieście byli tzw streetwokerzy czyli terapeuci którzy rozmawiają z narkomanami z zyjacymi na ulicy. Twój syn nie jest stracony bo u niego jest sie do czego odwołać. Miał przeszłość i życie do którego może zateskni.W każdym razie jest jakaś baza,o którą można sie zaczepic. To duzo, bo nie każdy ma do czego wracać. On ma i jest nadzieja.

Odnośnik do komentarza

Sorki, chyba mnie znajomosc tych trzech języków zwiodła na manowce ze studiami za granicą- tyle, ze jak w Polsce, to może częsciej można dojechać i dopatrzyć się jak młody sobie radzi z życiem.
Jesli młody taki zdolny ,to dlaczego poszedł na studia i do pracy w której zarabiał więcej niz mama?. Dobre kierunki studiów, na dobrych państwowych uczelniach najczęsciej jednak przynajmniej na początku wymagają całej uwagi skupionej na nauce a dopiero w wakacje jakies dorabianie sobie. Lączenie ambitnych studiów z dobrze płatną pracą (czyli tez wyczerpującą, angażującą lub moze ...szemraną pracą) jest bardzo obciązające psychicznie.

Ja nie uważam, ze jak walą się sprawy z synem to należy tak bardzo przeć do rozwodu. To takie jakby dokładanie sobie jeszcze extra zmartwień .Malżeństwo jest w stresie i rózne zawirowania bywają. Jak ma się rozpaśc to i tak za jakis czas się rozpadnie.Rozwód a kłotnie, niechęci w małżeństwie, brak wsparcia to jednak różne sprawy.One mówią o tym, ze i małżeństwo nie było jednak takie cacy jak sobie myślałyśmy. Natomiast rozwód w skali stresu jest porównywany do śmierci bliskiej osoby. Czy osoba tak roztrzęsiona jak autorka teraz potrzebuje teraz jeszcze traumy rozwodowej?

Odnośnik do komentarza

No cóż jeszcze dopiszę nie wiem jak pilnują w tych szpitalach ale on uciekł po próbie samobójczej tak był w szpitalu i nawet jeszcze przywłaszczył sobie leki Moje kochane ja to wszystko przerabiałam dlatego napisałam że jestem bezsilna

Odnośnik do komentarza

Studiował bo miał do tego głowę ale to już nie o to chodzi pracował w weekendy oraz pisał programy dlatego napisałam, że zarabiał więcej ode mnie do matury nawet się nie uczył bo też po szkole jeździł dorabiać nigdy go nie pilnowałam z zadań domowych odrabiał w szkole na kolanie pół notatek w zeszycie nie miał taką po prostu ma pamięć ale to już przeszłość ja chcę tylko żeby żył

Odnośnik do komentarza

Jak ktoś jest ubezwłasnowolniony, nie musi wyrażać zgody na leczenie, ale co do leczenia na siłę, zgadzam się, że to się nie sprawdzi.
Nie jest też na pewno prostą sprawą zgoda sądu na ten krok, nie mówiąc już o reakcji zainteresowanego.
Nie ma też gwarancji, że nie wróci do nałogu po leczeniu.
Wyszli ci co chcieli z tego wyjść, albo syn dojrzeje do decyzji o leczeniu lub nie.
Dobrze jakbyś namówiła męża i razem byście chodzili na grupę wsparcia o której pisze zmk, tylko on pewnie się wypnie...

Najgorsze jest to, że w takich ciężkich chwilach, rodzina powinna trzymać się razem, a przeważnie jest odwrotnie i głównie cieżar zostaje po stronie matki, czegokolwiek sprawa dotyczy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Rodzina odwróciła się ode mnie tak jak pisałam zawsze pilnowałam domu jak piesek obiadki na czas itp. Stąd też utraciłam koleżanki i pseudo przyjaciół bo miałam nawet dwie ale też znikły przy moich problemach niestety. Mama zna temat,ale nie do końca ponieważ jest bardzo schorowana z rozpaczy pisałam do kuzynów bo mieszkają daleko i zawsze mówili że oddzwonią i tak czekam już rok... Także jestem naprawdę sama inaczej pewnie nie zalilabym się tutaj. Ciężko jest naprawdę to wszystko ogarnąć. Ale mimo wszystko dziękuję

Odnośnik do komentarza

Mój syn jest ubezwlasnowolniony, ale jego pdpis jest mimo to, wymagany obok mojego, przy przyjeciu do szpitala psychiatrycznego.
Jesli chodzi o ośrodki, to tym bardziej jest wymagana zgoda osoby uzależnionej, bo leczenie opiera sie na wyrażeniu woli ,czyli chęci do podjęcia teapii. Do osrodka nie przyjmuje sie nikogo na siłę, bo leczenie wtedy mija sie z celem i nikt nie będzie tracił czasu na kogoś kto tego nie chce. Uzależniony podpisuje tez kontrakt i regulamin. Fakt ubezwlasnowolnienia nie ma dla procesu leczenia uzaleznien większego znaczenia.

Odnośnik do komentarza

Sędzina w sądzie rodzinnym, powiedziala mi, ze jest duza potrzeba społeczna, zeby wprowadzić prawo pozwalające leczyć przymusowo narkomanów, bo jak do tej pory, jest tylko ustawa dotycząca alkoholików .
Jedynak mimo usilnego zgłaszania tego problemu, do ustawodawcy, to nic sie nie dzieje w tej sprawie ,a polskie sądy maja związane ręce, bo nie mają umocowania prawnego, zeby w takch sprawach o leczenie orzekac. Z drugiej strony ośrodki wcale nie muszę i nie chcę przyjmować osoby uzależnione z jakimiś sankcjami, bo leczenie opiera sie na checi wyjścia z nałogu . Przymus nic nie daje ,tylko rodzina może troche odetchnąć, w czasie gdy delikwent siedzi w ośrodku. To tez jest wazne .No i tak to wygląda w praktyce, ze albo nie ma prawa, albo to prawo może byc martwe.

Odnośnik do komentarza

No właśnie dlatego nas rodziców zabija ta bezsilność. I tu się zgodzę z autorką wszystko jest ukierunkowane w alkoholików problem narkomanii jest niestety w niektórych regionach bez jakichkolwiek pomocy. Ja matka już nie mogę bo zrobiłam wszystko mój syn ma wirusa wątroby typu c. Ile mu zostało nie wiem. Nie mam już siły do niczego.

Odnośnik do komentarza

To faktycznie ciężkie narkotyki. Tylko skąd on to bierze bo u nas raczej nie są popularne i łatwo dostępne. O kasie juz nie wspomnę, bo są drogie. Ale na uzależnienie od opiatow jest lek. Można dostawać zastepczo metadon. Tylko trzeba chcieć wyjść z tego bagna.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem skąd on to bierze niestety jak wspomniałam wyjechał na studia do dużego miasta więc może tam ma dostęp on ma niecałe 21 lat to jest masakra i się kończy,nie chce leczenia załatwiałam mu uciekł. Jako matka zrobiłam wszystko albo za mało

Odnośnik do komentarza

Nie obwiniaj sie, bo zrobiłaś wszystko co mogłaś. Z uzależnieniem tak jest, ze najbardziej czują sie winni rodzice. Nie zawiodlas jako matka, bo najczęstszym powodem ,że dzieciaki zaczynają brać, jest ciekawość, a nie problemy z czymkolwiek A tym bardziej z wychowaniem.
W pozniejszym wieku to często stres i próba bycia najlepszym. Na studiach, w pracy ,w sporcie . Biorą, bo to daje im siłę do nauki, czy działania ponad ich naturalne możliwości.
Przy opiatach to wystarczy raz wziąć i juz ciągnie to jak magnes.
Zapisz sie na te grupę wsparcia, bo jedyne na co masz wpływ, to na siebie. Zrob to, bo nic więcej nie mozesz. Nie będziesz żałować.

Odnośnik do komentarza

Znalazłam o dziwo grupę wsparcia w naszym mieście Właśnie grzebalam w internecie ale znów jest przeszkoda od godziny 9.00 do 11.00 jak mam tam być skoro pracuję codziennie na rano. Nie wiem zadzwonię i się dowiem ale na ich stronie nie ma innych godzin owszem jest jeszcze terapia po południu dla alkoholików . Ręce opadają i ja już opadam

Odnośnik do komentarza

Coś mi mówi że syn był prymusem tylko na papierze.

To znaczy wydawał się zachowywać normalnie a faktycznie może był pod presją rodziny której już dłużej nie znosił, albo udawał że jest inny niż w rzeczywistości. Po zetknięciu ze swobodą, pokazał prawdziwego siebie.

Odnośnik do komentarza

[quote="~slflreg"]Coś mi mówi że syn był prymusem tylko na papierze.

No właśnie, że nie pisałam już wcześniej nie był pilnowany w nauce robił to dla siebie. Dlatego jestem w szoku że można z normalności tak się stoczyć nie potrafię tego opisać i wytłumaczyć

Odnośnik do komentarza

No i niestety wiele pytań bez odpowiedzi nie ma pomocy dla takich osób jak ja matka narkomana dzwoniłam dzisiaj niestety mówili żeby próbować w tygodniu ponieważ jakaś tam pani ma wolne obłęd po prostu prywatnie mnie nie stać. Dlatego albo trzeba być silnym psychicznie albo się załamać. Potrzebne jest takie forum żeby po prostu się wygadać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...