Skocz do zawartości
Forum

Zakochałem się ale nie wiem co dalej


Gość Dzida89

Rekomendowane odpowiedzi

Potrzebuję porady..
Mam 17 lat i chodzę do liceum. w styczniu poznałem piękną i mądrą dziewczynę w mojej szkole, o rok młodszą. Widziałem się z nią codziennie na przerwach na przywitanie zbijaliśmy sobie piątki i przytulaliśmy się. Mówiliśmy sobie o wszystkim o problemach sukcesach i nie tylko. Pisałem z nią codziennie na messengerze o wszystkim, wysyłaliśmy sobie memy. Uwielbiałem ją. Komplementowałem jej zdjęcia i cechy charakteru jednak ona zawsze mówiła że kłamię. Jednak gdy ktoś komentował jej tak zdjęcie na fejsie to dziękowała i mówiła że docenia i takie tam. Zawsze wspieraliśmy się w trudnych chwilach. Najczęściej prowadziłem życie samotnika. Zacząłem czuć do niej coś więcej. Czułem że to ta której potrzebuję. Chciałem jej o tym powiedzieć na walentynki gdy poszliśmy do restauracji. Była pięknie ubrana w suknie i odwalona. Ja z resztą też się postarałem. Nie odważyłem się. To samo chciałem zrobić gdy wychodziliśmy na miasto. W końcu przyszła pora że przyjechała do mnie. Nie możemy robić tego często bo mieszka 30 km ode mnie i muszą ją wozić rodzice. Obejrzeliśmy film, pomogłem jej z matematyką. Tego dnia w końcu się jej zapytałem że bardzo mi się podoba i czy nie chciała by spróbować ze mną stworzyć szczęśliwego związku. Powiedziała że chyba lepiej żeby zostało jak było. (Ja miałem kilka dziewczyn, ona chłopaka nie poza jakimś tam z internetu ale nie udana relacja ogólnie). Rozstaliśmy się tego dnia w smutku zarówno moim jak i jej. Dawno nie byłem tak zdruzgotany. Następnego dnia pisałem z nią. Napisała że ona się boi związku. Temat ucichł i kontynuowaliśmy naszą relację. Pewnego razu powiedziała że musimy poważnie porozmawiać. Zrobiłem sobie nadzieję. Powiedziała że ona bardzo chciałaby być ze mną jednak coś ją blokuje i nie może bo się boi, nie była w stanie wytłumaczyć czego. I że musimy czekać, ale ona nie lubi naszego obecnego stanu (to był friendzone taki ale mocno specyficzny taki bardzo mocny). I że chciałaby zmienić. Czekałem jakieś 2 tygodnie aż do przedwczoraj gdy napisała że chce mi coś powiedzieć że ona wie co ale że bym to ja mówił bo ona nie potrafi. Zrobiłem sobie jeszcze większą nadzieję niż poprzednim razem. Spotkałem się z nią następnego dnia na mieście. Znowu pytałem jej czy nie chce ze mną spróbować i mówiłem jej że do życia potrzebuję właśnie jej bo jest dla mnie priorytetem. Powiedziała że ona nie potrafi bo coś blokuje i że za pewne nigdy nie będziemy razem bo jest dziwna. Takiego dołka nigdy nie miałem. Po usłyszeniu tego wiedziałem że to chyba koniec. Nie mieliśmy nic sobie do powiedzenia i zapanowała niezręczna cisza. Powiedziałem hej bez niczego więcej i poszedłem do mojego busa żeby udać się do domu. Wyłączyłem telefon bo nie miałem humoru na nic. Wróciłem i zacząłem zastanawiać się nad sensem mojego bytu, miałem myśli samobójcze. Po 5 godzinach stwierdziłem że nie mogę tak więcej i włączyłem komputer żeby dowiedzieć się co mnie ominęło. Okazało się że ona bardzo się o mnie martwiła myślała że coś sobie zrobiłem bo nie było ze mną kontaktu odszedłem bez słowa i cieszyła się że nic mi nie jest. zaangażowała nawet swoich znajomych który wtedy do mnie gdy mnie nie było i pisali że ona chce spróbować ale musisz przejąć inicjatywę i pisali głupie pomysły żeby pogadać z nią przy alkoholu. Ona po tym napisała że chce spróbować. Ja jednak po 5 godzinach rozmyślania nie byłem taki przekonany. Pomyślałem że podjęła taką decyzję w przypływie emocji i nie odpowiadałem na to jej zdanie. W końcu chyba jej przeszło i powiedziała że musimy zacząć od nowa. Ale od przyjaźni a potem się zobaczy. Te słowa mnie zmartwiły. Napisałem jej że ja tak nie potrafię bo czuje coś więcej. I poszedłem spać o 22. To było wczoraj. Byłem sam w domu. Obudził mnie o 3 w nocy grad który uderzał o szybę okna. Zdałem sobie sprawę co zrobiłem. Napisałem do niej ona wstała. Przepraszałem ją że bardzo żałuję że znowu się martwiła o mnie, że nie będę mógł spojrzeć jej w oczy z czystym sumieniem i mówiłem że to był zły pomysł że nie postanowiła jaki czas temu że zerwie ze mną kontakt. Ona mówiła że prędzej coś sobie zrobi niż zerwie ze mną kontakt bo jestem dla niej zbyt ważny. Ale powiedziała że potrzebujemy czasu. Powiedziała że może kiedyś będziemy razem ale nie wie tego. Może to przyjdzie szybko albo za długi czas albo nigdy. Powiedziała że nie chce próbować od razu bo jakby się nie udało to byłoby bardzo przykro. Zrozumiałem o co jej chodzi. Poszedłem spać powiedziałem jej o tym. Wiedziałem że cofnięcie się w relacji będzie bardzo trudne i będę cierpiał. Wstałem dzisiaj rano i nie wiem co mam robić. Mój humor jest okropny. Kontaktowałem się z nią ale ona powiedziała że jedzie na pogrzeb i będzie dopiero wieczorem. Czy mam jakieś szanse? co mam robić? Może zdrowiej dla obojga byłoby jakbyśmy się już do siebie nie odzywali? Może próbować dalej? Nie wiem potrzebuję rady..

Odnośnik do komentarza

To się nazywa "cierpienia młodego Wertera".

Jak Ci się dziewczyna podoba to po co masz konczyc znajomosc? Pobędziesz jeszcze jakis czas w relacji z nią i albo się cos wyklaruje, ze będziecie parą, albo sam z siebie uznasz ze "tego kwiatu pól światu" i spokojnie zakręcisz się za jakąs inną , ale wtedy juz nie bedziesz cierpial.

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że Wam obojgu na sobie zależy, więc próba zakończenia relacji na ten moment się nie uda. Jesteście młodzi, macie dużo czasu, ale jednocześnie wydaje się, że Twoja przyjaciółka faktycznie chciałaby zbudować z Tobą związek. Zapytaj co ją blokuje i spróbuj jeszcze odważniej mówić o swoich uczuciach. Jeżeli okaże się, że to nie to, podejmiesz wtedy adekwatną decyzję odnośnie przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...