Skocz do zawartości
Forum

Mąż nie akceptuje naszego dziecka?


Gość Zalamana-26

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Zalamana-26

Hej wszystkim. Mam 26 lat, w wieku 23 lat wyszłam za mąż. Mąż jest starszy ode mnie o cztery lata, skończył już 30lat. Przed ślubem spotykaliśmy się przez dwa lata. Do niedawna dobrze się dogadywaliśmy, ale wszystko się zmieniło, odkąd urodziłam dziecko. Synek urodził się cztery miesiące temu i od tego czasu jest fatalnie. Już w końcówce mojej ciąży coraz częściej się kłóciliśmy, ale myslalam, ze zmieni się to po porodzie. Nie zmieniło, a jest gorzej. Mąż czepia się o byle co, szuka dziury w całym, nawet jak chodzi o pierdoly. Ale mam wrazenie, ze najbardziej przeszkadza mu dziecko. Jak mały płacze w nocy. Płacze w dzień to się wkurza, ze mu spokoj zakłóca, a on chce odpocząć po pracy w spokoju. Wyzywa, ze nie potrafię się nim dobrze zająć i dlatego płacze. A mały ma AZS, są takie momenty, ze skóra go swędzi mocnej i wtedy automatycznie jest bardziej marudny. Skórę mu smarujemy odpowiednimi emolientami, jesteśmy pod opieka dermatologa.
Nawet wczoraj po wigilii zrobił mi kłótnie o taka bzdurę, ze nawet nie chce mi się opowiadać. Raz w kłótni popchnął mnie, chociaż wiedział, ze mam synka na rękach. Potem mnie przepraszal, ale widze, ze coraz gorzej mu zapanować nad sobą. Czasem już staram się nic nie mówić, żeby go nie nakręcać bardziej. Po wczorajszej kłótni przepłakałam pół nocy. Nie wiem, co nam myśleć o tym wszystkim. Z mężem nie potrafimy się normalnie dogadać. On się wkurza na wszystko, na mnie, na synka. Kolezanka powiedziała mi, żebym uważała, bo to nie są normalne reakcje. Co mam robic? Chciałam porozmawiać z mama, ale mam obawy, bo ona od początku nie była zadowolona, ze biorę z nim ślub, zawsze powtarzała mi, ze nie ufa mu. Co dalej?

Odnośnik do komentarza

A jak spotykaliście się ze sobą i z czasem dochodziliście do wspólnych planow, to co on mówil o posiadaniu potomstwa?

Czy w jego rodzinie np u jego rodzeństwa są dzieci i jak on się odnosi do nich?

Jak bylas w ciązy to czy on marzyl np o dziewczynce, czy była mu pleć dziecka obojętna?

A moze pod koniec ciązy, wtedy, gdy zrobil się nerwowy to poznał jakąs inną kobietę i go wszystko u Was irytuje ,denerwuje i nie pasuje.

Odnośnik do komentarza
Gość Zalamana-26

Tak, braliśmy pod uwage dziecko. Zresztą juz później seks uprawialiśmy tylko bez zabezpieczenia. Na poczatku ciąży bylo ok, dopiero pod koniec zaczelo sie zmieniac. Tak jakby zaczął żalowac tego, ze zdecydowaliśmy się na dziecko.
Płeć bez zneczenia, nigdy za bardzo nie rozmawialiśmy o tym. Ani u mnie ani u niego w rodzinie nie mamy zadnych calkiem malych dzieci, za to wielu naszych znajomych ma tez kilkumiesieczne maluchy, ale to zupelnie inna sytuacja przeciez.
Watpie, ze ma kogos innego. Przynajmniej niczego dziwnego w jego zachowaniu nie zauważyłam.

Jezeli chodzi o seks, to musi byc tak, jak on chce. Wie, ze nie przepadam za seksem oralnym, a tego oczekuje czest. Ale to nie o to chodzi, bo nie o tym mowa w tym watku.
Chodzi o jego stosunek do mnie, a przede wszystkim do dziecka. Wkurza go placz malego, wszystko. Nie chce go wykąpać, przebierać. Opieka nad malym spadla przede wszystkim na mnie. Wie, ze maly na takie, a nie innego problemy, staram sie robic wszystko, zeby mu pomoc, ale nie da sie calkowicie weliminowac tych problemow. Calkiem niedawno maly plakal, a on zaczal wrzeszcze nad jego lozeczkiem, zeby sie cyt ,,wreszcie zamknąl". My tez sie klocimy o wszystko. Jest mi ciezko z tym wszystkim. Chcialabym, zebysmy zaczeli sie dogadywac tak jak kiedys,,zeby maz wreszcie zaakceptowal synka. A jest naprawde kiepsko. No i nie wiem, co robic, zeby to zmienic. A moze przesadzam, za duzo oczekuje? Sama nie wiem..

Odnośnik do komentarza

Nie przesadzasz i nie oczekujesz zbyt wiele, nic nie usprawiedliwia takiego zachowania.
Nie dorósł widać do posiadania dziecka, nie potrafił go chyba pokochać, zachowuje się jak duże dziecko.
Trudno Ci będzie w tym związku, może jak dziecko będzie większe, zmieni postępowanie.
Nikt i nic Ci nie pomoże, sama musisz sobie radzić, więc rozmawiaj z nim, zaproponuj terapię, albo odejdź, albo dalej się z nim męcz i licz, że się zmieni.
Najlepiej go znasz i wiesz co na na niego najlepiej podziała.
Czasem perspektywa rozstania, potrafi zmienić myślenie, pozostaje pytanie czy jemu na was zależy czy wolałby się uwolnić z węzłów, które go przerastają, jak widać.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Załamana-26

Z tym popchnieciem to była jednorazowa akcja, poleciałam wtedy na szafę, a on przestraszył się, bo mnie zaczął przepraszać. Ale tez w kłótniach widze, ze traci czasem panowanie nad sobą, wrzeszczy, wali ręka w stół. Ja np mówię do niego normalnie, proszę go o coś, a on od razu ,,czego chcesz, nie zawracaj mi dupy”

Odnośnik do komentarza
Gość Załamana-26

Ucięło mi część postu.
Nie jest tak non stop’ale coraz częściej. Placz go wkurza, bo on chce odpoczac po pracy w ciszy, potrzebuje ciszy, nie bedzie wysłuchiwał wrzasków. Nigdy np nie poszedł sam z synkiem do lekarza. Jak coś przy nim robi, to widac, ze z przymusu, nie ma w tym troski, miłości. A chyba nie da się kogoś zmusić do pokochania wlasnego dziecka. Natomiast o dziecku mówiliśmy wspólnie, wiec myslalam, ze będzie normalnie.
Jest ciężko, bo synek ma takie momenty, ze płacze długo, czesto, wtedy ja tez mam ochotę płakać razem z nim, bo wiem, ze małego swędzi skóra, ze się meczy, a ja tez chociaż jedna noc chciałabym przespać bez przerwy, ale nie wszystko jest takie super łatwe. Gdybyśmy sie dogadywali normalnie tsk jak kiedyś i gdybym mogła liczyć na jego wsparcie, wtedy nam wszystkim byłoby łatwiej. A tak.. nasze relacje są fatalne, mam wrazenie, ze mały tez jest bardziej nerwowy.
Tak, żale się, ale jest mi ciężko z tym wszystkim. Mały w zasadzie na mojej głowie, coraz gorsze i częstsze klotnie. Nie wiem czy rozstanie to jest to dobre wyjście, bo ogólnie go kocham, zależy mi na nim. Chociaż nie wiem, jak z nim rozmawiać. Moja mama chciałaby, żebym nie była z nim, ale w tym przypadku ona jest najmniej istotna.

Odnośnik do komentarza

On pewnie miał od dawna był typem impulsywnym, nie radzącym sobie ze stresem, panował nad sobą do czasu, jak nie miał problemów.

Wiesz, zawsze jest ten pierwszy raz, od tego wszystko się zaczyna, te jego przeprosiny funta kłaków warte, co Ci po nich, dlatego powinnaś postawić sprawę na ostrzu noża.
Albo chce być z wami, albo nie, Twoja łagodna postawa przyniesie odwrotny skutek, musisz być twarda.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Załamana-26

Ale od razu tak ostro? Nie chce się z nim rozstawać. Jakiekolwiek rozwody, separacje to jest ostateczność. Przeciez nie mówimy o kimś, kto zneca się nad rodzina czy chla. Fakt, widze, ze ma problem z zaakceptowaniem dziecka. Jest nerwowy, kłótliwy, wrzeszczy. Leżą nasze dobre kontakty, ale.. Nie chce rozstania. Zastanawiam się, co innego mogłabym zrobic ze swojej strony, żeby bylo tak jak wcześniej.

Odnośnik do komentarza

Nie mówimy tu póki co, o definitywnym rozstaniu /chodzi o aspekt psychologiczny/ twardej postawie, nieakceptującej takiego zachowania.
Jeśli nie pomaga rozmowa, to tylko perspektywa rozstania może go otrzeźwić.
Nie ma inngo sposobu, on wiedząc, że wszystko mu wybaczasz i będziesz tkwiła przy nim mimo wszystko, będzie posuwał się w przemocy, bo najłatwiej wyżywać się na najbliższych, żeby rozładować stres który w nim siedzi, a to wynika z jego osobowości, na którą Ty nie masz wpływu.
Dlatego takie typy chakteru są ciężkie we współżyciu.

Może jeszcze wypróbuj nie prosić go o pomoc przy dziecku, pokaż, że sama sobie poradzisz, zatrudnij dorywczo pomoc do dziecka, jakąś sąsiadkę, najlepiej emerytkę,
zobaczysz czy to coś zmieni.
Przy tym nie rób nic wbrew sobie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...