Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Jestem zazdrosna o jego rodzinę


Gość mirela33

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 33 lata, miałam niewielką rodzinę i w starszym wieku, ale od kilku lat jestem sama na świecie, wszyscy zmarli. Dwa lata temu poznałam męzczyznę kilka lat starszego, jest rozwodnikiem. Jesteśmy w związku. Ale niepokoją mnie pewne uczucia- ja wciąż zazdroszczę mu rodziny. On ma liczną rodzinę plus jeszcze utrzymuje stały kontakt z rodziną swojej byłej żony, spędza nawet z nimi święta. Ma dziecko 10 letnie, o które jestem zazdrosna, że nie jest moim i jego dzieckiem. Bardzo chciałabym, by mały traktował mnie jak rodzinę, jak taką bardzo dobrą ciocię, do której sam od siebie zadzwoni itp. W rodzinie partnera także czuję się trochę obco. Jego brat ma żonę, maja staż związku prawie taki jak my, jednak widzę, ze ta zona brata jest traktowana jak część rodziny, natomiast między nimi a mną jest jakby dystans, choć robię wiele, by ten dystans załagodzić. Dzieci z partnerem nigdy mieć będę, ponieważ cierpię na niedorozwój macicy i na ciążę w moim przypadku nie ma szans. Jak sobie poradzić z tym poczuciem zazdrości o jego rodzinę, o jego dziecko? Dlaczego coś takiego odczuwam?

Odnośnik do komentarza

Weźcie ślub, adoptujcie dzieci, lub i nie - ale chociaż ślub. Pewnie jesteś traktowana na innych zasadach, bo nie macie zalegalizowanego związku. Skoro jesteś w związku z facetem tyle czasu i nadal nie macie ślubu, to rodzina na to może inaczej patrzyć, niż na związek takiej samej długości jak wasz, a zalegalizowany. A nawet krótszy, skoro mówisz, że mają staż związku PRAWIE taki, jak ty ze swoim facetem...

Odnośnik do komentarza

Akurat partner ma awersję do ślubów, mówi mi, ze dwa śluby już brał (kościelny i cywilny), małżenstwo nie przetrwało i dla niego ślub jest zbędną formalnością, która nie przynosi żadnych korzyści i nie ma znaczenia dla szczęścia i trwałości związku. Partner nie chciałby adoptowanego dziecka, powiedział mi kiedyś, ze bałby się, ze dziecko adoptowane pochodziłoby od patologicznych rodziców i mogłoby mieć przez to problemy fizyczne lub psychiczne, gdyby się okazało, zę np. matka w ciążay z nim piła, paliła lub ćpała. Ja mu na to odpowiedziałam, ze nie wszystkie dzieci przeznaczone do adopcji są z rodzin patologicznych, przecież dzieci zostają też sierotami, ale on ma swoje teorie i mówi, ze bałby się, że gdybym mogła mieć własne, to by chciał, ale adopcji to on się boi.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że tutaj nie chodzi o zazdrość o rodzinę partnera, tylko zazdrość o relacje, jakimi oni się darzą, a jakich Ty nie doświadczasz. Zauważ, że jesteś sama, nie masz swojej bliskiej rodziny. Weszłaś w związek z mężczyzną, który ma liczną rodzinę, utrzymuje kontakty z rodziną byłej żony. Podejrzewam, że nie bez znaczenia jest fakt, że wcześniej partner był w małżeństwie, jego brat i bratowa są małżeństwem. Ty natomiast jesteś "nową partnerką". Możliwe, że rodzina mężczyzny jeszcze nie do końca traktuje Was poważnie, może myśli, że jako para nie przetrwacie, stąd ten dystans. Daj sobie i im czas. Ufam, że Wasze relacje się poprawią, a Ty poczujesz się jak w prawdziwej rodzinie. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Mam znajomych, jednak są to osoby, które mają własne rodziny i po prostu nie mają często czasu na spotkania. Pasję również realizuję swoje. Co do świąt to wyglada to tak, ze on je ze mną wigilię, po czym jedzie do teściów i tam je druga wigilię, a potem jedzie do rodziców i tam je trzecią wigilię, wraca po tym najczęściej rano lub późno w nocy. O dziecko jestem zazdrosna, ale nie o to, ze mi partnera zabiera, a o to, że chciałabym uczestniczyć w pełni w życiu jego dziecka, czuć, że jestem temu dziecku bliska, dziecko jest jakby częścią partnera, więc ja darzę je także uczuciem, bo to dziecko najukochańszej osoby.

Odnośnik do komentarza

Pozwolę sobie zabrać głos z pozycji rozwodnika i zarazem pozycji nieco analogicznej do Twojego partnera, bo na mój gust z autopsyjnego doświadczenia, to wizje Waszego związku na wielu płaszczyznach się Wam zdrowo rozjeżdżają...

~mirela33
On ma liczną rodzinę plus jeszcze utrzymuje stały kontakt z rodziną swojej BYŁEJ żony, spędza nawet z nimi święta...
Co do świąt to wyglada to tak, ze on je ze mną wigilię, po czym jedzie do BYŁYCH teściów i tam je druga wigilię, a potem jedzie do rodziców i tam je trzecią wigilię, wraca po tym najczęściej rano lub późno w nocy.

Jednym słowem patologia. Ja rozumiem, że jest się byłym zięciem, byłym mężem i z racji tego wszystkiego jest się biologicznym ojcem-rozwodnikiem.
Wielu ojcom po rozwodach zależy na kontaktach z dziećmi, ale tutaj mi to podchodzi pod manipulację z kategorii mamisynka/zięcia i swego rodzaju szantażu emocjonalnego.
Ale tutaj to już jest głównie Jego mocna przesada, i z eks teściami i rodziną względem Ciebie.
~mirela33
Akurat partner ma awersję do ślubów, mówi mi, ze dwa śluby już brał (kościelny i cywilny), małżenstwo nie przetrwało i dla niego ślub jest zbędną formalnością, która nie przynosi żadnych korzyści i nie ma znaczenia dla szczęścia i trwałości związku.

Czytając to wspak jawi mi się analogia do filmowego tytułu "matrix reaktywacja", gdzie jak pamiętam sławetny cytat, którym sam zostałem kiedyś uraczony "zięciów to ja mogę mieć pięcioro, ale córkę mam tylko jedną".
Awersja Jego rodziny względem Ciebie i Jego zażyłe relacje z eks teściami, to jak dla mnie jest to solidny argument, że facet wyszedł z tego małżeństwa tak, jak w powiedzeniu o wyjściu na taras... chce wrócić i szykuje sobie miejscówkę na powrót w te dawne małżeńskie 4 kąty.
~mirela33
Partner nie chciałby adoptowanego dziecka, powiedział mi kiedyś, ze bałby się, ze dziecko adoptowane pochodziłoby od patologicznych rodziców i mogłoby mieć przez to problemy fizyczne lub psychiczne, gdyby się okazało, zę np. matka w ciążay z nim piła, paliła lub ćpała. Ja mu na to odpowiedziałam, ze nie wszystkie dzieci przeznaczone do adopcji są z rodzin patologicznych, przecież dzieci zostają też sierotami, ale on ma swoje teorie i mówi, ze bałby się, że gdybym mogła mieć własne, to by chciał, ale adopcji to on się boi.

Facio ma wdrukowane chore uprzedzenia społeczno - medialne, w których po raz kolejny widać jaką rolę, w tej całej układance pełnisz Ty...
On nie akceptuje adoptowanego dziecka, nawet sieroty na tej samej chyba zasadzie, co Jego rodzina Ciebie. Przykre, ale prawdziwe.
~mirela33
Jak sobie poradzić z tym poczuciem zazdrości o jego rodzinę, o jego dziecko? Dlaczego coś takiego odczuwam?

Odniósł bym się tutaj z jednej strony do powiedzenia o zazdrości, że
zazdrość to cień miłości, a im więcej cienia tym mniej światła

a z drugiej do nieprzepracowanych do końca przez Ciebie 5 etapów żałoby.
Bo tak jak ktoś tu wyżej powiedział - nie ma ŻADNYCH szans byś mu zastąpiła biologiczną matkę; możesz być co najwyżej ciocią - jak sama mówisz - na zupełnie innych zasadach relacji z jego dzieckiem, bo na dzień dzisiejszy rola macochy dla Ciebie to faktycznie inna galaktyka... matrix, którego on nie myśli zmieniać.

Odnośnik do komentarza

I jeszcze jedno

~mirela33
Akurat partner ma awersję do ślubów, mówi mi, ze dwa śluby już brał (kościelny i cywilny)

dwa śluby w jednym czyli ślub konkordatowy, albo hajtał się 2 razy z 2 babeczkami...
Sorry, bo coś mi to wszystko zalatuje etatową kochanką, w której on ma wikt i opierunek, a Ty jesteś wykorzystywana do granic możliwości z mrzonkami na dobrze zapowiadająca się relację... która już na tym etapie jest pozbawiona jakichkolwiek fundamentów.

Odnośnik do komentarza

Miał dwa śluby z jedną kobietą- pierwszy cywilny, po kilku miesiącach kościelny. Nie jestem przyczyną rozpadu jego małżeństwa, on rozwiódł się 8 lat temu, w zasadzie to rozwiódł się dla innej kobiety, mówił, ze był młody i głupi w koleżance z pracy się zakochał, był z nią rok, potem z inną jakiś czas- ale mówił, ze mu kradła pieniądze z konta i odszedł, a potem poznał mnie. Jego ex mnie nie zna zupełnie, ale ponoć kilka razy o mnie źle się wyrażała- wyśmiewała moją bezpłodność (słyszałam, jak partner to swemu bratu przez telefon mówił). Syn jego jest w stosunku do mnie neutralny, nie chce spędzać czasu ze mną, jeśli już czas spędza, to z ojcem- razem wychodzą, wyjeżdżają. Wakacje niestety spędzam sama, ponieważ on zawsze na 2 tygodnie bierze syna za granicę, gdy wraca to nie ma już urlopu i jedynie wyjeżdzamy na weekend, a w czasie jego wyjazdu z synem ja jadę w góry lub nad morze odpocząć.. On ma dobry stosunek z jego rodziną, ponieważ on ponoć nawet gdy odszedł do tej kobiety, to ta jego ex nie obraziła się, nie zmieniło to stosunku z jej rodziną i cały czas on jakby w kręgu rodziny pozostał, bo mają wspólne dziecko. Trochę mnie to dziwi, bo ja bym już ex zięcia, który kogoś nowego ma nie przyjęła na święta i uroczystości., ale jego teściowie to ponoć bardzo rodzinni ludzie. Sama nie wiem, jak to będzie wyglądało kiedyś, czy on się zmieni, postara się jakoś mnie wciągnąć do swojej rodziny, może wziąć ślub? Nie wiem, jak mężczyźni po przejściach działają, wiem tylko, ze sa ostrożni bardzo w nowych relacjach- bo mój taki jest.

Odnośnik do komentarza

Mnie to wygląda tak, że jak była żona kiwnie paluszkiem, to on skruszony wróci na rodzinne łono.
Przykro mi bo widzę, że zaangażowałaś się w ten związek.
Jedyna nadzieja jest taka, że żonie taki stan odpowiada i nie chce nic zmienić.
Miałabyś jakieś szanse na bliższe kontakty z jego synem, gdybyście razem spędzali urlopy, razem gdzieś bywali.
Tak jesteś obcą panią, którą rzadko widuje.
A i tak nie sądzę, by chłopak zaprzyjaźnił się z tobą na tyle, by samemu do ciebie dzwonić. To prawie nierealne, i nie chodzi tu o twoją osobę, tak może bywa w filmach, a nie w życiu.

Nie staraj się by cię polubili, nie zabiegaj o to, bądź sobą. Każde takie staranie to pewna sztuczność, którą się wyczuwa. Na pewno dystans by się zmniejszył, gdyby twój partner inaczej cię traktował, okazywał większe zainteresowanie twoją osobą.
A tak spędzasz samotne święta, samotne urlopy.
Jeśli chcesz z nim być, to pogódź się z tą sytuacją.
Nie zazdrość, nie przejmuj się, naucz się tego.
Powiedz sobie, że coś za coś. Albo będę sama, albo nauczę się akceptować to, co los mi dał. Bez nerwów, bez szarpaniny.
Albo odejdę, o ile będzie mi za ciężko.
Lub będę cieszyć się chwilą.
Nich cię pocieszy to, że nie ma idealnych związków, w każdym coś zgrzyta.
Jednak ludzie potrafią zgodnie ze sobą żyć, o ile zaakceptują niedoskonałości partnera i będą tolerancyjni.
To trudne, wiem to.

Odnośnik do komentarza

Kup sobie psa lub kota, będziesz miała kogoś, kto bezgranicznie cię kocha i już nie będziesz sama.
Większość właścicieli psów ci powie, że są jak członkowie ich rodzin, że to nie tylko jakieś zwierze w domu. To znacznie więcej, to przyjaciel.
Tylko nie rozpieszczaj ich zbytnio, pies musi wiedzieć, że to ty jesteś "przywódcą stada", czyli jego panią.

Odnośnik do komentarza

Facetowi, który juz kiedyś slubowal i czuje teraz niechęc do tego typu manifestacji mówi się, ze można trochę probować zrozumieć ten jego pt widzenia, ale jesli on jest teraz zaangazowany w związek ze mną to powinien zauważyć, ze ja jeszcze nie przechodzilam uroczystości ślubnych i może jednak tego pragnę, oczekuję?

W kwestii wigili u jego rodzicow. To może towarzystwo rodziców i jesli tam wtedy bywa drugi brat- cala tę towarzyską śmietankę zaprosić do siebie? Niech partner wpadnie na krotką wigilię z synkiem i zaraz niech zaczną się Wasze uroczystosci w udzialem jego rodziców czy tez tego brata?

W kwestii dwutygodniowego urlopu partnera- może on byc przeciez 2 razy po jednym tygodniu- jeden tydzień męska wyprawa dwóch facetów: taty i syna oraz jeden tydzień wspólny w trójkę - oni dwaj i Ty jako przyszywana ciocia.I może być nawet w tym samym mscu- np. oni wyjezdzają gdzies do Grecji i pierwszy tydzień sa sami a na drugi dojeżdzasz Ty.

Względnie poprawne stosunki Twoje i jego syna to raczej szczyt możliwości. Nawet gdybyś na skutek częstszych kontaktow jakoś bliżej zaskarbila sobie względy dziecka, to o ile zauważy to jego ex to raczej kilkoma skutecznymi zgryżliwościami wybije dziecku z glowy zbytnią estymę wobec Twojej osoby- takie bywa zazwyczaj życie.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że uczucie, które Cię dręczy, to nie zazdrość, lecz pragnienie doświadczenia takich uczuć, jakie powinny panować w związku. Twój partner traktuje Cię lekceważąco, a ponieważ darzysz go głębokim uczuciem, trudno Ci się sama przed sobą do tego przyznać. Różnica między zazdrością a pragnieniem jest ogromna, bo zazdrość ma przeważnie skutki destrukcyjne. Natomiast Ty pragniesz tylko tego, co Ci się należy od osoby deklarującej Ci swoją miłość. Widzisz rozbieżność między słowami swojego partnera a jego zachowaniem, i to rodzi w Tobie niepokój, który klasyfikujesz jako zazdrość. Tak to widzę.

Rodzina Twojego partnera traktuje Cię adekwatnie do tego, jak on sam traktuje Ciebie. Myślę, że powinnaś zdecydowanie i stanowczo pokazywać partnerowi, że obecna rola Ci nie odpowiada, i wskazać mu miejsce, które chciałabyś zajmować w jego życiu. Jeśli na to nie przystanie, raczej traktuje Cię jak kogoś z ławki rezerwowych. Zastanów się, czy chciałabyś wieść takie życie. I czy w ogóle potrafiłabyś.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...