Skocz do zawartości
Forum

Małżeństwo wisi na włosku


Gość Aga13345

Rekomendowane odpowiedzi

Nigdy. Żyłam tak jak żyłam i naprawdę niczego nie byłam swidoma. Ale z tego co on mówi ma w tym dużo racji. Przyznaje to.
Dzięki za wsparcie i rady. Nawet tego nie zauważyłam jak to jest napisane. Moim zdaniem jutro się wiele wyjaśni bynajmniej z mojej strony gdyż mam pewien plan i jesli okaże się ze okłamał mnie raz jeszcze to jutro jest spakowany. Drugi raz nie zachowam sie tak samo i nie przebaczę bo to byłoby równoznaczne z tym ze może ze mną robić co chce a na to już mojej zgody nie ma. Postawiłam sobie granice.

Odnośnik do komentarza

No widzisz, nagadałaś tej kobiecie, a w zasadzie względem Ciebie to mąż był bardziej zobowiązany do bycia fair.
Jakby go chronisz.
Nie wiem co masz zamiar zrobić ale może zamiast tych gierek i sprawdzania to po prostu zdobądź się na szczerą rozmowę -jeśli on chce to faktycznie przy tym terapeucie- bo teraz to działasz w emocjach.

Odnośnik do komentarza

Nie spisuj całkowicie Waszego małżeństwa na straty, chociażby ze względu na dziecko. Jednak nie daj się mężowi wpuścić w choćby najmniejsze poczucie winy. Stawiaj sprawy jasno: to ON zdradził, nie miał do tego prawa. Ciekaw jestem, czy w ramionach kochanki nie narzekał na Ciebie i na swój biedny los w Waszym małżeństwie. W Twoich tego nie zrobił, bo przecież nie rozmawia z Tobą o swoich kłopotach – a powinien. Kwestia, czy podejmiecie się terapii jest tu, moim zdaniem, drugorzędna – przynajmniej w tej chwili. Zależy przede wszystkim od postawy, którą obierze Twój mąż. To jemu powinno zależeć znacznie bardziej niż Tobie, bo nie Ty, lecz on wbił nóż w Wasze małżeństwo. Musisz to sobie uzmysłowić. Biorąc na swe barki niesłusznie część winy, wbrew pozorom nie czynisz Waszemu związkowi nic dobrego. Obserwuj bacznie męża, zacznij krytycznie patrzeć na to, co zrobił. Sam musi wykazywać chęć odbudowy małżeństwa. Bez tego nie pomogą żadne wysiłki – ani żadne terapie, ani Twoje starania i zgadzanie się na wszystko. Wręcz przeciwnie, czyniąc tak, działasz na szkodę związku. I to bardziej jego powinnaś stawiać do pionu, a nie kochankę, bo z nim, nie z nią, łączy Cię przysięga małżeńska. Ona powinna się tłumaczyć swojemu mężowi. Aczkolwiek może ten telefon ostudzi ich zapały do kolejnych schadzek. Przy zdecydowanej chęci męża do naprawy związku i jego szczerym poczuciu winy terapia małżeńska może przynieść pożądany efekt. W przeciwnym razie może tylko chcieć pokazać coś otoczeniu i/lub zagłuszyć jakieś tam wyrzuty sumienia. Wcale nie musi to oznaczać czystej skruchy z powodu zranienia osoby, którą kocha(ł?).

Uświadom sobie, że facet, który zdradził i znalazł się z tego powodu w emocjonalnym dole, stanie się najszczęśliwszy, widząc wybaczenie ze strony zdradzonej kobiety – właśnie taką postawę, jaką Ty wobec niego prezentujesz. On jednak wcale nie cieszy się z tego, że mu wybaczasz. Bezczelnie przerzuca winę na Ciebie. Nagle zaczyna mówić o problemach Waszego związku, choć nie robił tego wtedy, gdy to by Wam pomogło. I widać po nim objawy depresji. Naprawdę nic Ci to nie mówi?

W ogóle w jaki sposób dowiedziałaś się o zdradzie? Sam się przyznał, czy dowiedziałaś się od innych lub wyszło przez przypadek? A kobieta, z którą Cię zdradził? Znasz jej numer telefonu – to ktoś z kręgu Twoich znajomych? Kim jest dla niego? Jak zareagowała na Twój telefon?

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się w pełni z Waszymi sugestiami i przemyśleniami. Macie racje ze branie części winy na siebie jest dla mnie nie fair. Faktem jest ze teraz tylko czas pokaże co będzie dalej bo ani ja ani on tego nie wiemy. O zdradzie dowiedziałam się przypadkiem ponieważ mamy wspólnych znajomych i coś wypłynęło a on przyparty do muru przeze mnie się przyznał. Terapie on sam zaproponował lecz szczegóły dopięłam ja i w tym tygodniu idziemy na pierwsze spotkanie. Wiem ze trochę teraz działamy w emocjach i to może nie być dobre i po części uważam ze może czas bez żadnych ruchów z naszej strony byłby lepszy ale nikt tego nie wie. Z jego strony i z mojej ustaliliśmy ze do czasu zakończenia terapii mieszkamy razem i nie wykonujemy gwałtownych ruchów wiec jakoś żyjemy w miarę normalnie aby synek niczego nie odczuł.
Ja widzę w czasie trwania naszego związku moja winę bo żyłam sobie wygodnie i zbytnio nie okazywałam czułości ( taka jestem) i zdaje sobie z tego sprawe sprawę. Żyliśmy jak żyliśmy i ta cała sytuacja uświadomiła mi ze to była swego rodzaju ze tak ma wyglądać małżeństwo i tak musi być. Tutaj ale tylko w tys aspekcie poczuwam się do winy. I macie racje ze on jeżeli coś takiego poczuł z mojej strony to powinien ze mną porozmawiać bo tak tobia bliscy sobie ludzie a on z racji tez swojego charakteru tłumił to w sobie i wybuchło to co wybuchło. Biorę tez pod uwagę fakt iż on się zadurzył w tej kobiecie i poprost jest rozdarty bo z jednej strony ona z drugiej rodzina i dlatego działa jak samiec próbując się bronić obarczając po części tym co się stało mnie ale ja wiem co czuje i myśle na ten temat i wina kryzysu w związku jest tez w części po mojej stronie ale tylko w aspekcie jak napisałam powyżej. Z dnia na dzień dorastam i przyzwyczajam się do myśli o rozstaniu i rozwodu i chociaż nadal jest ciężko na sercu to jestem jakoś z tym bardziej oswojona

Odnośnik do komentarza

Skoro zdrada wyszła przez przypadek, być może wcale nie był to pojedynczy raz, lecz prowadzili pożycie przez jakiś czas. Obawiam się, że teraz już się tego nie dowiesz – może wypłynie coś na terapii, jeśli mąż nie zacznie kręcić. Jeśli zobaczysz jakieś niepokojące oznaki z jego strony, powinnaś być stanowcza. To dobrze, że nie obnosicie się z Waszym problemem przed dzieckiem. Pochwalam tę postawę. Dzieci i tak są wyjątkowo wyczulone i często coś podejrzewają. Masz rację, że Twój mąż działa jak samiec, bo prawdziwy mężczyzna nie zdradza ukochanej kobiety, a tym bardziej nie przypisuje jej winy za swoje poczynania. Nie ma związku przyczynowo-skutkowego między Waszymi problemami małżeńskimi a jego zdradą. Jest takowy między upadkiem moralności w połączeniu z pożądaniem tamtej kobiety a zdradą.

Nie odpowiedziałaś na pytania, kim jest tamta kobieta i jak zareagowała na Twój telefon. Jeśli nie chcesz o tym mówić, nie ma problemu.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy prowadzili pożycie wcześniej czy zdarzyło się to tylko raz. Dla mnie to teraz jest nieistotne kompletnie.Zdrada to zdrada i nie ma znaczenia czy raz czy 10.
Z drugiej strony to nie jest tak ze on mi przypisuje winę bo nic takiego nie powiedział wprost tylko podczas spokojnej rozmowy powiedział mi jak się czul przez ostatni raz w małżeństwie i co go bołało i tutaj widzę sama w sobie swoją winę. Choć z drugiej strony jeżeli coś mi przeszkadza w związku z siadam z partnerem i mu o tym mówię o co on zrobi z tym to jego sprawa. A on tego nie uczynił tylko posunał sie do zdrady.
Tamta kobieta jest mężatką która posiada rodzinę oraz dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym a na mój telefon i usłyszeniu ze to ja i zapytaniu czy jest z siebie dumna rozłączyła się

Odnośnik do komentarza

No to jej wygarnęłaś:P Chociaż ja uważam ,że wygarniać w takiej sytuacji trzeba partnerowi ,to takie jednorazowe porządne wygarnięcie kochance, może przynieść więcej pożytku niż szkody ,ale musi być przeprowadzone twarzą w twarz, ale Ty nie masz do tego charyzmy , więc na tym polu musisz odpuścić.

Mąż robi Ci wodę z mózgu, usprawiedliwia to co nie jest do usprawiedliwienia, a już jego stwierdzenie,że chce poczekać aż poczuje do Ciebie to co kiedyś zakrawa na paranoje, bo jest nierealne, miłość w małżeństwie dewaluuje /bywa ,że w obie strony/, do tego dochodzi szacunek i odpowiedzialność..., a on co!

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Obawiam sie ze twoj maz nadal nie jest z toba szczery. Napisalas ze co bedzie dalej z wami on tego nie wie. No jak to? Przeciez to jemu powinno zalezec na tym zwiazku, to on go zburzyl. Jemu najwyrazniej nie zalezy tylko czeka co bedzie. Ty sie dowiedzialas od znajomych czyli ich spotkania musialy byc od dluzszego czasu. Mozliwe ze twoj maz czeka az ktos doniesie mezowi tamtej kobiety i po cichu liczy ze wtedy beda mogli byc razem. Dlatego czeka.
Pisalas ze po czesci to twoja wina bo zylas sobie wygodnie i nie okazywalas mezowi czulosci. Jak dla mnie to nie jest wytlumaczenie.
Twoj maz zniszczyl zaufanie ktore jest podwalina zwiazku.
Pisalas tez ze jestescie nadal razem dla dobra dziecka. Przeciez dziecko doskonale wyczuwa emocje, to wcale nie jest dla dziecka dobre. Jesli ty bedziesz szcesliwa twoje dziecko tez.
Ja mysle ze potrzebujesz czasu by sie do tej sytuacji przyzwyczaic. Jest jeszcze separacja. Terapia mialaby sens gdyby twoj maz chcial naprawic wasz zwiazek a on najwyrazniej nie chce. On wspomnial o terapii a ty to dopielas, nie on. Jakbys chwytala sie ostatniej deski ratunku. Zeby mozna bylo wybaczyc ta osoba musialaby poczuwac sie do winy a on sie nie poczuwa.

Odnośnik do komentarza

~Aga13345
Nie wiem czy prowadzili pożycie wcześniej czy zdarzyło się to tylko raz. Dla mnie to teraz jest nieistotne kompletnie.Zdrada to zdrada i nie ma znaczenia czy raz czy 10.

Z jednej strony – racja. Zdrada to zdrada. Ale fakt, czy był to jednorazowy "wyskok", czy współżyli przez dłuższy czas, ma istotne znaczenie dla przyszłości Waszego małżeństwa, bo może świadczyć o przywiązaniu męża do kochanki lub o braku tego przywiązania. Na Twoim miejscu nie ignorowałbym tej kwestii.

~Aga13345
Z drugiej strony to nie jest tak ze on mi przypisuje winę bo nic takiego nie powiedział wprost tylko podczas spokojnej rozmowy powiedział mi jak się czul przez ostatni raz w małżeństwie i co go bołało i tutaj widzę sama w sobie swoją winę.

Zaraz, zaraz, to jak w końcu? W pierwszym poście pisałaś:

~Aga13345
Jakby tego było mało mąż powiedział ze od dłuższego czasu nie był szczęśliwy i stad ta cała sytuacja.

Takie z pozoru delikatne przypisywanie komuś winy i niewerbalne wyrabianie w nim poczucia winy bywa czasami jeszcze gorsze od bezpośredniego, bo trudniej się przed nim bronić. Zresztą widać, że tego nie robisz.

----------------------------------------------------

ka-wa
Mąż robi Ci wodę z mózgu, usprawiedliwia to co nie jest do usprawiedliwienia, a już jego stwierdzenie,że chce poczekać aż poczuje do Ciebie to co kiedyś zakrawa na paranoje, bo jest nierealne, miłość w małżeństwie dewaluuje

Popieram. Dobrze ujęte!

Odnośnik do komentarza

Aga,nic Ci nie będę sugerowała ,mąciła w głowie,nie pisała własnych scenariuszy Twojego związku...poniewaź nie mieszkam z Wami po jednych dachem. Nie znam Waszych relacji,relacji rodzinnych,towarzyskich,nie jestem Waszym materacem,nie mam pojęcia jak wyglądało Wasze pożycie,nie mam pojęcia czy mąź nie ma faktycznie depresji i dlatego na dzień dzisiejszy jest w zawieszeniu... Nie wiem.
Dlatego,jeśli jesteś w stanie powalczyć o Waszą rodzinę,to nie rezygnuj z terapii małżenskiej.Jeśli nawet po terapii,dojdziesz do wniosku że chcesz podążac swoją drogą,to ok.Masz do tego prawo ale będziesz miała poczucie że zrobiłas wszystko żeby...zrozumieć.

Odnośnik do komentarza

~Aga13345
Tylko co ja mam robic? Jak się zachowywac?

Właśnie... ,ja widzę u Ciebie za dużą spolegliwość, brak własnego zdania, brak zdecydowania,ale to wynika z Twojej osobowości , charakteru wynikającego z genów ,wychowania..., ale jesteś jaka jesteś i zostań sobą , bo na siłę siebie nie zmienisz i nasze rady na nic się zdadzą, postępuj tak jak czujesz.
Najwięcej by Ci pomogło przegadanie z najlepszą koleżanką/ przyjaciółką, nie ukrywaj przed całym światem tej zdrady, powiedz też teściom, będzie Ci łatwiej,
przede wszystkim nie bój się reakcji męża na swoje obecne postępowanie, jakie by nie było,nie słuchaj jego wywodów ,tylko sama myśl.
A wyjaśniło się coś dzisiaj ,co miało się wyjaśnić?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tak wyjaśniło się o tyle ze oni raczej a nawet napewno nie będą dalej kontynuować tego co zaszło. Nie pytajcie jak się w tym upewniłam i co zrobiłam ale tak uważam. Masz racje ze może mam słaba osobowość i nie nadaje się na takie zawirowania bo nie umiem sobie z nimi radzić. Temat przeglądam z przyjaciółka i przyjacielem wiec tej zdrady nie ukrywam. Co do rozmowy z teściami mysle ze przyniosło by to odwrotny skutek od zamierzonego jakby się maz dowiedział a raczej by mu to powiedzieli. Pomyslal by sobie o mnie wiadomo co ze jestem słaba ze się użalam nad sobą do granic absurdu ( i tak w środku jest) a ja jak jestem przy nim tak tego nie okazuje. Narazie żyjemy normalnie przy dzieciach, postanowiłam również na jakiś czas chociażby do pierwszej terapii tematu nie drążyć bo co te kilka dni mogły zmienic

Odnośnik do komentarza

O a teraz jak tak z Wami pisze to mi się przypomniało ze kilka dni temu powiedział do mnie ze jakbym chciała odejść to by mnie błagał abym tego nie robiła ale w natłoku tych wszystkich informacji i myśli jakoś mi to przeleciało koło uszu bo nie za bardzo w to wierze a nawet w ogóle

Odnośnik do komentarza

To musi być psychoterapeuta, który zajmuje się zdradami w małżeństwie, płeć tu nie ma dużego znaczenia,choć ja bym wolała pójść do kobiety.Ty widać poszłaś do psycholożki ,która nie ma pojęcia o zdradach i nie wie nawet jak może się czuć kobieta zdradzona.
Jeśli jest jak piszesz i faktycznie romans się zakończył ,to pewnie ona zerwała,jak już, być może to jej nie pierwszy skok w bok i jak widzi,że facet się angażuje...
W takiej sytuacji wspólna terapia miałaby sens ,ale też cudów nie oczekuj , bo mąż się nie otworzy, będzie mówił to co Tobie ,nie daj się zapędzić w kozi róg na tej terapii.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

A mnie kolejna rzecz zdziwila. Pisalas wczesniej ze moglabys mezowi wystawic walizki, a w ostatnim poscie ze blagalby cie zebys nie odeszla. To kto w koncu mialby sie wyniesc on czy ty?
I jeszcze jedno, w zyciu bym nie poszla do kogos kto radzi mi sypiac z kims do kogo mam zal, wcale nie chcialabym byc blisko takiej osoby. Meza na sofe wywal, pospi troche na niewygodnym to mu zaraz myslenie na wlasciwe tory wskoczy.

Odnośnik do komentarza

To on miałby sie wynieść. Mówiąc od odchodzenie pewnie miał na mysli odejscie ogólne od siebie. Co do spania tez mnie to zastanowiło dlatego napisałam bo tez sobie tego jakoś nie mogę wyobrazić. Ogólnie ta psycholożka sprawiła fajne wrażenie. Gadała z sensem ale wypaliła z ta bliskością a i jeszcze mi doradziła żebym aby sie nie wyprowadziła zobaczyć czy maz zatęskni bo według niej to byłoby bez sensu i nic to nie da

Odnośnik do komentarza

A dlaczego to wlasnie ty mialabys sie wyprowadzac? To psycholog nie wie ze ty i dziecko doswiadczylibyscie poczucia utraty bezpieczenstwa? Matko kochana, ja nie mam nic wspolnego z psychologia ale to nawet ja wiem. I ten psycholog dziala dla twojego dobra? Zloz reklamacje haha

Odnośnik do komentarza

~Aga13345
a i jeszcze mi doradziła żebym aby sie nie wyprowadziła zobaczyć czy maz zatęskni bo według niej to byłoby bez sensu i nic to nie da

Tu też nie ma reguły i trzeba słuchać siebie,małżonkowie najlepiej się znają i wiedzą, co, na kogo, jak działa ,więc takie czy inne doradzanie jest tylko daniem do myślenia...,tak samo to nasze na forum.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

W kwestii przegadania tematu z przyjaciólką lub przyjacielem. Zgadzam się, ale naprawdę muszą to być prawdziwi przyjaciele. Ponieważ najbardziej żalosna jest sytuacja, gdy któres z malżonków ogłasza, że drugie zdradziło. Otoczenie zaczyna uważać, że chyba zdradzana strona się postawi i porzuci niewiernego. Małżonkowie z czasem byliby już chętni jakoś się dogadać ale wychodzi, że głupio przed kibicami okazywać słabośc- i tak postronni zaczynają sterować sytuacją.

W kwestii doniesienia teściom- tu też bym się zastanowiła. Z jednej strony własnie ich powinno się powiadomić, bo może oni niewiernego nieżle postrofują, a przecież mu się należy. I ponadto nie będą zaskoczeni, jeśli jednak zechcecie się rozstać.
Bywają jednak małostkowi teściowie, którzy stwierdzą, ze nic dziwnego, że zdradzał zonę i szukał na mieście tego czego w domu nie dostawał, bo ta nasza synowa to taka jakaś bardzo wybrakowana jest ( uroda żadna, wręcz szpetna jest, nie pierze, nie gotuje, nie jest czuła, nie umie o chłopa zadbać a matką to już jest straszną....). I tak cud, że ten nasz chłopak 12 lat z nią wytrzymal.

Forum, na tę gorącą chwilę do pierwszego ochlonięcia było dobrym strzałem, bo masz opinie rożnych osób i jesteś anonimowa. Wszystkie nasze uwagi sobie przemielisz, przemyślisz i postąpisz zgodnie ze swoim charakterem i układami Waszego malżeństwa.

Kobieta, która Ci doradzila sypianie obok siebie chciała Ci chyba zadać w ten sposób pytanie o Wasze pożycie seksualne i wcześniej i czy teraz może nie ustało? Ponadto może wyznaje zasadę, że nic tak ludzi nie lączy i nie wyrównuje nieporozumień jak seks. Niekoniecznie w tej konkretnie sytuacji jaka Cie spotkała musisz zgadzać się z jej opinią.

Chodz na terapię z męzem, uważnie obserwuj i postępuj jak Ci rozum i serce nakazują.Nie bądz za miękka, bo to on narozrabiał, ale nie rwij związków między Wami o ile go kochasz i chciałabyś aby po zawirowaniach próbować z nim jeszcze tworzyć dom dla Waszych dzieci.

Odnośnik do komentarza

Jesli zgłaszasz się do psychologa czy terapeuty to dla niego znak że chcesz ratować małżenstwo.W takim razie dlaczego miałaby Ci doradzać wyprowadzenie się od męza albo wyniesienie walizek za drzwi?
Terapia małżenska ma sens, jeśli strona zdradzona wykaże dużą dawkę pokory.Jesli nie znajdzie w sobie winy za kryzys w małżenstwie to nie ma sensu tracić czasu.Wina jest zawsze po dwóch stronach nawet jesli byłoby to w stosunku 99:1.
Tak zwani przyjaciele i znajomi rozwalili więcej związków niż zdrady i teściowe razem wzięci.Radziłabym wstrzemięźliwość w tych sprawach.Czym mniej ludzi o tym wie, tym lepiej dla dzieci i Waszej przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...