Skocz do zawartości
Forum

Czy moja dziewczyna ma depresję?


Gość Fafner

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Mam poważny problem z moją narzeczoną, jestem prawie pewny, że choruję ona na depresję jednak ona nie dopuszcza takiej ewentualności. Zacznę może od początku, żeby dokładnie zobrazować ten problem. Wszystko zaczęło się ponad 2,5 roku temu, kiedy pracowaliśmy w jednej sieci handlowych. Zaczęło się niewinnie od wspólnych imprez dobrze razem się bawiliśmy i to wszystko. Dowiedziałem się, że ma chłopaka, ale nie układa im się za dobrze. Więc na jakiś czas dałem sobie spokój. Po pewnym czasie dowiedziałem się, iż zerwała z nim. Spotkaliśmy się parę razy i po kilku spotkaniach postanowiliśmy, że będziemy razem. Okazało się jednak, że był partner nie daje jej spokoju, nęka telefonami, sms-ami etc. Po głębszej rozmowie przyznał mi się, że nie miała z nim łatwo, dlatego wydawało mi się, iż w pewnym sensie wybawiłem ją od tego losu. I tu tak naprawdę wszystko się zaczyna, ponieważ od samego początku mówiła mi, że ten związek nie ma sensu i powinna być sama, ale ja stanowczo przekonywałem ją, iż nie da sobie sama z tym rady a ja jestem jedyną osobą, w której ma oparcie. Czas mijał i pomimo kilku załamań z jej strony wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, natomiast ona cały czas mówiła, że nie jest pewna swych uczuć. Bagatelizowałem te wszystkie słowa, ponieważ myślałem, że to z czasem minie. Jednak im dalej tym było gorzej. Dowiedziałem się, że nie miała udanego dzieciństwa (jej rodzice się rozwiedli) a w chwili obecnej ma bardzo zły kontakt z rodzicami (z mojej obserwacji traktowana jest jako problem w ich życiu). Gdy zaczęliśmy się spotykać ja mieszkałem u rodziców ona natomiast u ojca, który w ogóle się nią nie przejmował wręcz cały czas ją demotywował, że nic jej się w życiu nie uda tak jak jej matce. Udało mi się ją ściągnąć do „siebie” ale z moją matką też trudno jej się było dogadać dlatego też wynajęliśmy mieszkanie. Myślałem, że będąc „na swoim” będzie niezależna i w końcu wyrwie się z tego wszystkiego. wszystkiego tu zaczęły się kolejne problemy, praca (musiała się zwolnić, ponieważ nie wytrzymywała presji przełożonych) szkoła (jest bardzo zdolna jednak nie pewna swoich możliwości przykład: cały czas mówi, że nie zda jakiegoś egzaminu a i tak dostaję 5). Dodatkowo ja mogłem dołożyć trochę od siebie, ponieważ zbyt późno zacząłem czytać o stanach depresyjnych i jak się powinno postępować z taką osobą. Po paru namowach zgodziła się pójść do psychiatry (ten stwierdził, że nie ma potrzeby się u niego leczyć) i skierował ją do psychologa. W czasie, kiedy chodziła na terapię było nawet lepiej. Pani psycholog zadawała liczne zadania i radziła jak postępować. Powiedziała wtedy też coś, co doprowadziło do obecnej sytuacji, (ale o tym później) mianowicie źle się stało, że nie miała przerwy pomiędzy tymi dwoma związkami, ponieważ nie miała czasu, aby sobie to wszystko poukładać. Poradziła jej jednak spróbować odnaleźć się w obecnej sytuacji. Po pewnym czasie przestała uczęszczać na terapię, ponieważ jak mi powiedziała „pani psycholog nie ma jej już nic do powiedzenia”. Pomyślałem sobie, że może rzeczywiście jest dobrze. Jednak po jakimś czasie to powróciło i to ze zdwojoną siłą. Z początku były małe kłótnie i ciężka rozmowa, po której dowiedziałem się, że spotykała się za moimi plecami z innym chłopakiem, tłumacząc, że się zmieniłem i już jej nie rozumiem jak kiedyś. Wybaczyłem jej (ze względu na to, że były to tylko spotkania w barze) i postanowiłem bardziej się starać. To było dokładnie pół roku temu. Jednak dalej było coś nie tak, przestaliśmy prawie ze sobą sypiać (tłumaczyła to ciągłym zmęczeniem) i tu też ja mogłem zawieść z powodu moich męskich potrzeb i tego, że nie potrafiłem jej zrozumieć. Przed miesiącem straciłem pracę i to był kolejny cios, po którym się załamała. Już wtedy czułem, że coś jest nie tak i nie myliłem się. Mianowicie chciała przetrzymać dopóki nie znajdę pracy i gdy mi się uda poważnie porozmawiać, ale jaj wyczułem, że jest coś nie tak i dwa dni temu po ciężkie rozmowie postanowiła, że ona musi pobyć sama przemyśleć to wszystko, bo jak mówi nie jest pewna swych uczuć i nie chce mnie skrzywdzić i zmarnować mi życia. (planowaliśmy ślub, którego de facto też nie była pewna i ciągle się wahała). Po usilnych namowach zrezygnowałem i wróciłem do rodziców. I tu moje pytanie czy dobrze zrobiłem zostawiając ją samą z tym wszystkim? Czy powinna być w takiej sytuacji sama? W czasie, kiedy potrzebuje jakiegoś wsparcia a nie ma na kogo liczyć, ponieważ jak wspomniałem rodzice się nią nie interesują. Bardzo ją kocham i boje się o nią, że może sobie coś zrobić. Dodatkowo ja się męczę, bo nie wiem czy mam sobie już odpuścić czy rzeczywiście taka przerwa może dobrze zrobić naszemu związkowi. Bardzo proszę o poradę.

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim nie powinieneś zarzucać sobie popełnianych błędów, masz nieuzasadnione poczucie winy, że się nie starałeś, nie rozumiałeś, nie wiedziałeś jak postępowac przy depresji itd. Dodatkowo dochodzi współuzależnienie emocjonalne - wszystko przekłada się na Ciebie. Twoja dziewczyna miała trudne przejścia z byłym chłopakiem. Mozliwe, że po prostu straciła zaufanie do ludzi, może troche "zablokowła się" na innych i potrzebuje czasu, aby na nowo zaufać, takiej chwili dla siebie. To, że się wyprowadziłeś wcale nie musi oznaczać, że nie możesz o nią dbac i pomagać jej w trudnych chwilach. Utrzymuj kontakt, jeśli czegoś potrzebuje staraj się jej pomóc, bądz dla niej wsparciem, ale nie narzucaj się za bardzo, bo może poczuć sie zniewolona tak jak przez poprzedniego partnera. Po kilku tygodniach spróbuj umówic się na spotkanie i porozmawiać na temat przyszłości jak to widzicie. Przez ten cały czas dobrze by jednak było, aby kontynuowała spotkania z psychologiem. Nie tylko ze względu na Wasze relacje, ale również ze względu na przeżycia związane z ex oraz sytuacje domowe, które również mogą mieć wpływ na jej zachowanie i powodować trudności w budowaniu bliższych relacji. Wspieraj ją, ale daj jej odrobinę przestrzeni,aby sama zastanowiła się czego chce i co sprawi, że będzie szczęśliwa. Mówienie komuś, że nie da sobie rady bez Ciebie, bo jesteś jedyną osobą, która ją wspiera nie jest dobre, ponieważ sprawia, że kobieta traci pewność siebie, czuje się niezaradna i uzależniona od mężczyzny, często czuje się słabsza, a przecież nie o to chodzi. Porozmawiaj z nią i skłoń do kontynuowania spotkań z psychologiem. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...