Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Nie wiem co zrobić


Gość Ethan27

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ethan27

Cześć. Potrzebuję pomocy. Nie mam pojęcia co zrobić se swoim życiem. Czy iść na studia, do pracy, czy dalej "bawić" się w lekarzy?
Wyszło mi z tego małe opowiadanie, będę wdzięczny jeśli ktoś to przeczyta.

W drugiej połowie pierwszego roku liceum przestałem chodzić do szkoły. Pojawiły się problemy ze snem. Wstając rano byłem kompletnie zmęczony. Ćwiczenia, zimny prysznic nic nie dawały. W szkole byłem zombie, nie kontaktowałem, nie miałem ochoty na rozmowe z kimkolwiek i nic nie wynosilem z lekcji. Zmuszanie sie do wstawania nic nie dawało. W końcu nastał dzień, w którym stwierdziłem, że nie mam ani siły ani ochoty iść do szkoły i znów się męczyć, zostałem w łóżku. I od tego czasu nie docierałem już do szkoły. Jeśli miałem na później do szkoły to nic rodzicą nie mówiłem, po prostu nie szedłem. Czasem ich okłamywałem, że nie ma jakichś zajęć i mam na późniejszą godzinę, a czasem wychodziłem z domu spacerując po osiedlu oczekując na godzine aż rodzice pojdą do pracy i będę mógł wrocić do domu aby pójść spać. Każdego dnia czułem się przez to okropnie i mówiłem sobie, że następnego dnia przełamie się i pójdę do szkoły, że dam jakoś radę. Ale gdy nadchodził ranek i wstawałem z łóżka to nie widziałem w niczym sensu. Kilka razy przemogłem się i pojechałem pod szkołę. Ale nie dałem rady do niej wejść. Paraliżował mnie strach, sam do końca nie wiem przed czym (nie wiem czy ma to jakis wiekszy zwiazek, ale w podstawówce oraz gimnazjum byłem prześladowany i nie miałem przyjaciół, mimo to do gimnazjum chodzilem i się uczyłem. W liceum nikt mnie nie przesladowal i udawalo mi sie nawiazywac nowe znajomosci). Rodzice w koncu sie o tym dowiedzieli i wyslali mnie do psychologa i psychiatry. Nic nie zdziałali i po pewnym czasie nie widziałem sensu w niczym i chcialem popelnic samobojstwo. Zostałem więc wysłany do szpitala psychiatrycznego na tydzien. Przemeczylem się, lekarze wpisali "zaburzenia emocjonalne" i tyle. Psychiatra wypisał skierowanie na nauczanie indywidualne w domu. Ukonczylem pierwsza klase. Z druga klasa tak samo, nauczanie w domu. W miedzyczasie psycholog i psychiatra, którzy rozkładają ręce na moje problemy z wysypianiem. Od jednego usłyszałem, że mam fobie szkolną, od drugiego, że jestem leniwy. Próbowałem różnych metod, zasypianie i wstawanie o tej samej porze, jakieś relaksacje, liczenie oddechów, budzenie się w konkretnej fazie snu. Wszystko jednak było na nic. Nie było szans, żebym się położył i po np 20 minutach zasnął. Ja zasypialem po 2, 3 godziny, czesto sie budzac w nocy. Gdy skonczylem 18 lat zmienilem psychiatre. Miałem nadzieje na jakieś konkrety, że w końcu mi powie co jest ze mna nie tak. No ale cóż, poza daniem mi leków, które miały mi dodać energi, nic sie nie ruszyło. Same leki nie działały, nawet po upływie kilku miesięcy. Ale psychiatra ich nie zmieniła, a ja brałem bo miałem nadzieje, że pewnego dnia zaskoczą. Złudna to była nadzieja. Skończyłem drugą klasę liceum. Przez to wszystko opuściłem się w nauce. Pojawiły się zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Kręcenie gałek od gazu po 4 razy, krecenie kluczem po 4 razy, sprawdzanie czy drzwi sa zamkniete po 4 razy. Wszystko po 4 razy, a jeśli podczas czegoś omsknie mi się ręka to od nowa, aż bedzie perfekcyjne 4 razy. Najbardziej denerwujace stało się oglądanie się za siebie, oczywiście po 4 razy. Nie mogę się przełamać i nie zrobić której z tych czynności. Pojawia się wtedy panika i czarne wizje, że np jak nie zrobie rytułału z gałkami od gazu to za pewne zacznie ulatniać się gaz i wybuchne. Nie miałem z kim spędzać czaus, zostali mi tylko trzej znajomi, którzy mieli swoje życie, przez co wiekszośćc zasu spędzałem sam w domu. Miałem dość mojego życia, czułem jak ucieka mi przez palce, a nic nie rusza do przodu. Dlatego postanowiłem wrócić do szkoły w trzeciej klasie. I tak jak przedtem, byłem kompletnie nie wyspany, nie mogłem się skupić na lekcjach, a gdy wracałem do domu nie miałem siły się uczyć i odrabiać zadań domowych. Szedłem spać, aby móc wstać na nastepny dzień. Wytrzymałem tak miesiąc. W końcu znowu przestałem wstawać z łóżka i widzieć w czymkolwiek sens. Tak więc trzecią klasę także skonczyłem na nauczaniu indywidualnym. Zdałem ją na dwójach, nic mi nie wchodziło do głowy. Gdy próbowałem czegoś się nauczyć to odlatywałem myślami, albo liczyłem ile liter mają wyrazy w książce. Poszedłem na miesiąc do pracy. Pojawił się nowy problem. Każdego wieczora łapałem kompletnego doła. Nie widziałem sensu w życiu, chciało mi się ryczeć, chciałem zniknąć. Nie chcialem nastepnego dnia i myslalem co by bylo gdybym ze sobą skończył. Próbowałem zrozumieć przez co pojawiają mi się te doł, ale zazwyczaj były one bez przyczyny. I tak kazdego wieczora. Po miesiacu zmeczenie bylo juz zbyt duze, czesto w ogóle nie spałem, oblsugiwanie klientow stalo sie dla mnie nie mozliwe. Albo zasypialem na stojaco, albo bylem agresywny, albo mialem ochote sie poryczec. Przyszly wyniki z matury. Zdałem ją, ale bardzo słabo. A przecież trzeba było iść na studia, coś zrobić dalej z życiem. Jedyne co mnie interesowało to Psychologia. Nie będąc jeszcze wtedy świadom jak to wszystko działa zapisałem sie na Psychologie myśląc, że może mi się jakoś uda z tymi wynikami. Oczywiśćie się nie udało, a ja nie wybralem żadnego kierunku jako koło ratunkowe. Rozpacz. Wszyscy idą na wymarzone studia, wiedza co chca robic w zyciu a ja nie. Na drugim naborze zapisalem sie na kognitywistyke i socjologie. To byly jedyne kierunki, ktore mnie w miare interesowaly. Dostalem sie na obydwa, poszedlem na socjologie. Jak sie potem dowiedzialem, po tym nie ma pracy. To studia, które mają pomoć ukształtować charakter. Poszedlem na pierwszy dzien studiow. Oczywiscie nie wyspany. Gdy dowiedziałem się czego na prawde sie uczy na socjologi to uznalem ze to kompletnie nie dla mnie. A poniewaz ledwo kontaktowalem przez nie wyspanie to nie myslalem za bardzo o konsekwencjach nie chodzenia na studiow. W kazdym razie, nigdy juz na uczelnie nie dotarlem. Nie wiedziałem już kompletnie co robić. Przez te zmeczenie nic nie moglem zrobic. Nawet gdy probowalem sie przemeczyz z tym zmeczeniem, to bylem nie obecny, nie mialem na nic sily ani ochoty. Poprostu nie miałem ochoty żyć. Na poczatku tego roku odstawilem leki od psychiatry. Bylo ciezko, miesiac spedzilem na lezeniu w lozku przez zawroty głowy. Po odstawieniu leków nie było ani gorzej ani lepiej, było tak samo. Minął rok odkąd siedzę w domu, walcze ze snem i samym sobą. Psychiatrze podziękowałem, tylko bardziej mnie dołowała. Nie mogę dłużej nic nie robić. Bylem na badanich krwi, moczu, gastroskopi, ale nic nie wyszlo, jestem podobno zdorwy. Koncza mi sie pomysly od czego mogloby byc te zmeczenie. Muszę pójść na studia, albo do pracy. Boje sie ze znowu nie dam rady i przez kompletne zmeczenie znow nie bede widzial sensu w zyciu i zamkne się w domu. Mimo wszystko mam marzenia. Chce zostac muzykiem, wydac płyte, zamieszkac w USA/Australi. Ale wyjazd jest nie mozliwy, musialbym miec kwalifikacje, zawód i to dobry a nie typu socjolog.

Nie mam pojecia co robić. Chciałbym pojsc na studia, sprobowac jakos na nowo zyc z ludzmi, poznać kogoś, rozruszac sie, probowac sie uczyc. Ale z drugiej strony wiem ze jesli wybiore jakis slaby kierunek to nie bede mial po nim pracy i zamkne sobie droge na np. wyjazd. Boje sie ze juz za pozno. Przez problemy w liceum teraz moge tylko byc zwyklym, szarym pracownikiem na kasie w jakims sklepie. Poprawa matury nie wchodzi raczej w gre, bo jak? Nie nadrobie ponad dwoch lat edukacji sam, w domu. Zreszta rodzice zrobia o to awanture, bo teraz to tylko praca albo jakies studia, a nie zabawy w poprway matury. Czuje sie jakbym chciał biec, podczas gdy nie umiem nawet dobrze chodzic.

Co powinienem zrobić? Próbować iść na studia, nawet na średni kierunek? Czy może zapomniec o studiowaniu, schowac swoje ambicje i zaczac pracowac?

Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi

Odnośnik do komentarza

Ja uważam ,że dopóki nie znajdziesz przyczyny swojego samopoczucia i sposobu na tę dolegliwość ,to nie dasz rady ani w pracy ,ani na studiach.
Ja się nie znam na chorobach psychicznych,ale te Twoje dolegliwości podobne są do depresji,
masz postawioną konkretną diagnozę?

Co by to nie było ,ćwicz jogę,medytuj ,nie wiem,szukaj różnych sposobów na poprawę samopoczucia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Ethan27

ka-wa

Wiem, że tak by było najlepiej, ruszyć dopiero jak mi się polepszy, ale rodzice postawili mi ultimatum - albo studia albo praca. Oni już nie chcą słyszeć o moich problemach i lekarzach.

Nie mam postawionej żadnej konkretnej diagnozy. Jedynie kilka razy było wspomniane, że mam "zaburzenia emocjonalne".

Odnośnik do komentarza

Po szkole kładłeś się i zasypiałeś, na stojąco zasypiałeś.....to nie to, że nie śpisz, tylko masz rozregulowane godziny snu.
Był filmik dok. o panu, który miał jeszcze większe kłopoty ze snem, niż ty.
Lekarz polecił mu, aby co dzień kładł się spać o jednakowej porze, przesypiał - przeleżał 8 godz, i wstawał dokładnie o tej samej godzinie.
Ma być 8 godz. w łóżku, rano budzik, czas wstawać i nie wolno było przysnąć w dzień!
Te pierwsze dni bez drzemki, to był koszmar. W łóżku też się męczył, ale wytrzymał.
Już po kilku dniach, była lekka poprawa. A po tygodniu, czy dwóch /nie pamiętam/ zaczął normalnie sypiać.
Zrób to samo, przemęcz się przez przez kilka dni, a sen wróci do normy.
Aby nie zasnąć w dzień, dużo spaceruj, ćwicz coś, nie siadaj wygodnie, nie kładź się. Wytrzymaj!

Ja radzę ci iść do pracy. Na razie nie masz pomysłu na przyszłość, więc przynajmniej zarabiaj.
Chcesz wydać płytę...czy coś komponujesz? Na jakim instrumencie grasz?
A może śpiewasz? Jeśli masz takie marzenia, to czemu się nudzisz? Czemu się w to nie angażujesz?
I koniecznie zajmij się jakimś sportem. Może to być rower lub spacer, ale musi to być coś, gdzie się zmęczysz. Dotlenisz się, nabierzesz energii i chęci do ruchu i aktywności.

Odnośnik do komentarza

Doprawdy jesteś w trudnym położeniu, bo nawet psycholodzy i psychiatrzy są bezradni, tak więc wszystko zależy od Twojej decyzji. Od tego jak bardzo jesteś zdeterminowany. Teraz masz dach nad głową i strawę...ale gdy tego zabraknie, to znaczy troski rodziców ?
Dlatego chyba dobrym sposobem będzie wywołać jakąś motywację, czyli zamieszkać oddzielnie. Nie wiem czy rozważałeś taką ewentualność ?

Odnośnik do komentarza

Zaburzenia emocjonalne,to tak ogólne pojęcie,chociaż z tego co piszesz to nie wyłania się taki obraz.

Najważniejszy jest sen,bez tego nie da się normalnie funkcjonować zdrowemu człowiekowi,
różnie pisałeś ,więc nie wiem ,czy nie możesz spać w nocy ,czy śpisz np.8 godz. ale budzisz się zmęczony i niewyspany?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Ethan27

Jaabes

To jest jedna z rzeczy o którą się obawiam, co będzie gdy nagle zabraknie rodziców. Na chwilę obecną nie byłbym w stanie zamieszkać sam. Gdybym nie dał rady w pracy to zostałbym bezdomnym. A nawet gdybym dał radę się utrzymywać to nie wyobrażam sobie mieszkania samemu. Gdy bywają dni, ze jestem cały dzień sam w domu to czuję niepokój. Tak samo gdy jestem choćby na jedną noc poza domem, dlatego nigdzie nie jeżdżę bo ogarnia mnie lęk.

Odnośnik do komentarza
Gość Ethan27

ka-wa

Nie mogę spać w nocy. Muszę czekać albo leżeć aż będę kompletnie wykończony, a i tak nie daje to gwarancji, że zasnę. Często bywa tak, że zasnę na 2 godziny, budzę się i nie mogę dalej zasnąć. Ogólnie zasypiam około godziny/dwóch. Ile bym nie spał to i tak budzę się zmęczony - czy jest to 6, 8 czy 12 godzin.

Odnośnik do komentarza
Gość Ethan27

unna-1

Raz już walczyłem z rozregulowanym zegarem biologicznym. Albo leżałem kilka godzin w łóżku aż w końcu zasypiałem, albo w ogóle nie spałem. Brałem też melatonine oraz Apo-Zolpin, który przepisał mi lekarz rodzinny. Niestety też to nic nie dało. Poza tym obawiam się, że spanie tylko i wyłącznie w określonych godzinach nie było by możliwe. Gdybym musiał pójść z jakiegoś powodu spać później to znowu zniszczyłbym sobie zegar biologiczny.

Co do muzyki - owszem komponuję muzykę, ale nie udaję mi się zdobyć "rozgłosu". Bez reklamy/wytwórni bardzo o trudno, zwłaszcza w pojedynkę. Dlatego bardziej traktuje to jako hobby, które może kiedyś stanie się czymś więcej.
Jeśli chodzi o nudę, to bardziej mi chodziło o sferę towarzyską. Przez to, że nie chodziłem do liceum, nie zdobyłem nowych znajomości.

Co do sportu. Tego także próbowałem, i owszem byłem zmęczony i po około godzinie zasypiałem. Ale po dwóch godzinach się budziłem i nie mogłem dalej zasnąć.

Wiem, że brzmi to tak źle, że aż nie realnie. Ale na prawdę próbowałem różnych metod i nic one nie dały i czuję się przez to bezsilny.

Odnośnik do komentarza

Ja bym Ci radziła,żebyś wybrał się do innego psychiatry,żeby się dowiedzieć czy te zaburzenia snu,mają związek z depresją, generalnie ,żeby postawił Ci konkretną diagnozę,
bo żeby coś leczyć ,to trzeba wiedzieć co...

Dopóki nie uporasz się ze snem i zmęczeniem ,nie ruszysz z miejsca,uświadom to rodzicom.

Piszesz tu o dodatkowych lękach ,tak się zastanawiam czy Ty od małego nie byłeś "inny",skoro odstawałeś od innych dzieci,stąd to prześladowanie w szkole ,bo dzieci generalnie nie tolerują inności,co się dodatkowo nawarstwiało w Tobie...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa

Zamierzam wybrać się właśnie do psychiatry albo psychoterapeuty. Muszę tylko dowiedzieć się, który ma dobrą opinię w moim mieście, boję się, że znów trafię na osobę, która tylko pochłonie pieniądze, a nic nie ruszy się do przodu.

Próbowałem już nie raz im to uświadomić. Od razu zaczyna się awantura, że znowu wymyślam i mam się wziąć w garść, co tylko bardziej mnie dołuje.

Co do inności. Wiem, że jako małe dziecko byłem bardzo nieśmiały i płaczliwy. Do przedszkola i na początku podstawówki musiałem być "zaciągany" przez mamę, która trzymała mnie pod kloszem i o wszystko się bała.

Odnośnik do komentarza

Tak bywa ,że rodzice nie mogą tego pojąć i mają pretensje do dziecka,a to przecież ich geny i wychowanie...

Może daj im,albo tylko mamie do przeczytania ten wątek...,rodzice powinni Cię wspierać w wyjaśnieniu tego problemu, razem wam by się przydała psychoterapia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mam to samo tez bylem taki w dziecinstwie kompletnie osamotniony itd. ja sobie z tym nie poradzilem i ucieklem na wiele lat od siebie. Dla mnie niema powrotu najpierw > osamotnie w dziecinstwie, ogladasz falszywe **jowe malzenstwo, potem idziesz do szkoly masz przeje... bo jestes cichy zamkniety w sobie a jestes taki bo najblizsi zawiedli > potem izolacja i zaburzenia osobowosci>nadwrazliwosc itp. zycie to generalnie fart gdzie sie urodzisz w jakim otoczeniu. Masz tylko ograniczony czas na ogarniecie > albo mowisz sobie majac nascie lat dosyc tego i robisz cos z tym zyciem albo koniec pozniej zaden psycholog/terapeuta niepomoze> widzieliscie kiedys wyleczona osobe z zaburzen osobowosci??? jakis opis wgle w internecie takiej osoby??? niema szans, terapeuci moga Ci pomuc tylko w poczatkowej fazie problemow potem wszystko sie nawarstwia i masz przeje...> ja wybieram samobojstwo, mam wyje....

Odnośnik do komentarza

Ethan...to była terapia eksperymentalna, więc wszystko nagrywano.
Było dokładnie tak, jak opisujesz, ale jeszcze gorzej niż u ciebie, choć wydaje się to mało prawdopodobne.
Nie przykładałam wagi do tego filmiku, więc nie wszystko dokładnie pamiętam.
Wydaje mi się, że on już po kilka dni w ogóle nie spał, nie drzemał, ale już nie jestem pewna. Coś tam było gorzej, niż u ciebie.
Tak, męczył się leżąc i nie śpiąc , ale nie wolno mu było wstawać.
Nie wolno mu było drzemać w ciągu dnia!! Ani minuty! Też się tym męczył, ale dał radę.
Już po paru takich męczących dniach, była lekka poprawa.
Zaskakująco szybko, nastąpiła całkowita zmiana. Facet zaczął normalnie spać.
Po wielu latach męczenia się , sen wrócił do normy.

Ty próbowałeś, ale nie byłeś konsekwentny, i miałeś te drzemki.
A wiesz że są ludzie, którzy funkcjonują tylko dzięki drzemkom? Bodajże Napoleon do nich należał.
Możesz tak sobie ułożyć czas, by w czasie tej kuracji, chodzić o jednakowej porze spać. /kłaść się do łóżka/
I nie opowiadaj, że nie jest to możliwe. Najwyżej jakaś impreza cię ominie, przeżyjesz to.
Jak już wyregulujesz sen, to będziesz normalnie żył, jak każdy inny człowiek.
Oczywiście, musisz się starać, by kłaść się o jednakowej porze, ale jak od czasu do czasu zmienisz godzinę, to nic się nie stanie. Przecież już będziesz "normalny"!
Eksperyment z tym panem się udał, czyli metoda jest skuteczna.
Potrzebna jest konsekwencja i żadnych drzemek w ciągu dnia.

Odnośnik do komentarza

~Ethan27
Jaabes

To jest jedna z rzeczy o którą się obawiam, co będzie gdy nagle zabraknie rodziców. Na chwilę obecną nie byłbym w stanie zamieszkać sam. Gdybym nie dał rady w pracy to zostałbym bezdomnym. A nawet gdybym dał radę się utrzymywać to nie wyobrażam sobie mieszkania samemu. Gdy bywają dni, ze jestem cały dzień sam w domu to czuję niepokój. Tak samo gdy jestem choćby na jedną noc poza domem, dlatego nigdzie nie jeżdżę bo ogarnia mnie lęk.

Spodziewałem się podobnej reakcji, bo faktycznie jest to wielkie wyzwanie. Generalnie chodzi o to żebyś był zmotywowany do wysiłku (nauki lub pracy). Wiedz że bez pokonania trudów, człowiek nic nie osiągnie. A najlepsze rzeczy rodzą się właśnie tylko w taki sposób..........
Zapewne Twoi rodzice wykazali taką postawę. Myślę więc że rozwiązaniem Twoich dylematów, może być zaobserwowanie przykładu innych, w związku z tym proponuję zacieśnienie przyjaźni. Najbliżsi są rodzice. Więc dąż do tego żeby uczestniczyć razem z nimi w różnych pracach, typu naprawa czegoś, sprzątanie, robienie posiłku i etc.
Innym kierunkiem, albo może równolegle jest zwiększenie znajomości z kolegą bądź koleżanką. Co może przerodzić się w przyjaźń, a na pewno wzbudzi motywacje do pracy................
Generalnie to doradzałbym jednak podjęcie pracy, wynagrodzenie posłuży tymczasem do realizacji potrzeb osobistych. Oczywiście praca zarobkowa nie oznacza rezygnacji z nauki i rozwijania hobby.

Odnośnik do komentarza

gddg

Dokładnie, zamknięcie w sobie, izolacja i nadwrażliwość. Zawsze się boję, że powiem komuś coś nie tak, ten ktoś się obrazi i go stracę.
Właśnie boję się, że będzie pewnego dnia już za późno i moje życie będzie tak wyglądało już do końca.
Samobójstwo chciałem popełnić w wieku 16 lat. Na szczęście tego nie zrobiłem. Czasem pojawiają mi się takie myśli, żeby odebrać sobie życie. Ale mimo wszystko mam jakąś wewnętrzną siłę, która na to nie pozwala.

Spróbuj może pójść do innego lekarza. Ja po moich"przygodach" z poprzednimi też nie jestem pewien czy jest ktoś w stanie mi pomóc, ale wolę spróbować i być pewnym nim się poddam.

Odnośnik do komentarza

unna-1

Hm, w takim razie spróbuję jeszcze raz. Będzie to bardzo trudne, ale jeśli jest szansa, że zacznę normalnie się wysypiać to podejmę jeszcze raz tą walkę. Muszę tylko wymyślić coś z budzeniem. Często przesypiam budziki, mimo iż nastawiam ich kilka w telefonie oraz drugi na biurku, który dzwoni bardzo głośno. Jak już zasnę to trudno mnie wybudzić.

Odnośnik do komentarza

Jaabes

Postanowiłem zapisać się na studia, nie są to jakieś "przebojowe" kierunki, ale zawsze coś. Ale bardzo się boję, że mimo starania i wysiłku sen mnie pokona i znowu wszystko zaprzepaszczę.
Chciałbym mieć lepsze kontakty z rodzicami, spędzać z nimi więcej czasu. Ale znów pojawia się ta kwestia snu - albo śpię do późna i już nie mam w czym pomóc rodzicom, albo jestem zbyt zmęczony i nie mam siły na robienie czegokolwiek. Poza tym często są kłótnie przez te moje problemy i trudno o pozytywne relacje przez dłuższy czas.
W każdym razie staram się, aby kontakty z nimi były jak najlepsze.
Co do znajomych. Mają własne życie i znajomych, nie mogę ich zmusić do spędzania większej ilości czasu ze mną oraz większego polubienia mnie. Poza tym pojawia się tu problem, że nie mam za bardzo o czym z nimi rozmawiać, nie mam nic ciekawego do powiedzenia, żadnych opowieści, wydarzeń z życia, mogę tylko narzekać, że znowu się nie wyspałem i nie wiem jak ogarnąć moje problemy. Bywa też tak, że nie obudzę się na czas aby się z nimi spotkać, albo nie mam siły iść. A oni są już zmęczeni tymi moimi problemami, bo ile można.

Odnośnik do komentarza

@Ethan27

Wszystko zaczyna się od chcenia, czyli jest już początek. W związku z tym życzę wytrwałości, jesteś przecież facetem, a „chłopaki nie płaczą”. Nie bój się, bądź mężny. Zachęcam do rozwijania hobby, jest spore prawdopodobieństwo że wtedy znajomości z ludźmi zwiększą się.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...