Skocz do zawartości
Forum

Życie z kontrolerem


Gość Anastasja

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anastasja

Witam, od 6 lat jestem w związku małżeńskim. Mój mąż ma
stwierdzoną i leczona farmakologicznie nerwice. Do psychologa aktualnie nie chodzi. Prowadzimy razem firmę, która jest zarejestrowana na mnie. Biznes raczkuje, nie zarabia na tyle żebym mogła zatrudnić pracownika a z mężem coraz trudniej mi wytrzymać. Jest ciągle niezadowolony, twierdzi że niwecze jego wysiłki, nie rozwijam się i firma prosperuje tylko dzięki niemu. Wybuch złości może spowodować drobiazg a wtedy lecą na moją głowę gramy, cała lawina uwag i obelgi, nie brakuje wulgaryzmów. Za nic nigdy nie przeprasza, a do kompletu słyszę że to moja wina bo go sprowokowalam. Wiem, że sama nie poradzę sobie z firmą i czuje się jak w porządku. Nie mogę się odezwać, bo słyszę że mnie zostawi z tym wszystkim. Już raz tak zrobił 2 tygodnie pracowałam sama od rana do wieczora, a jedyne co słyszałam że za wolno mi to idzie i firma kuleje, przez mój upór.

Odnośnik do komentarza

To nie ma sensu, bo i tak nie będzie chciał iść. Zresztą dla człowieka z silną nerwicą rady psychologa na nic się zdadzą. Na początek kupuj mu jakieś preparaty bez recepty na uspokojenie i nerwy. Jeśli to nie przyniesie zamierzonego efektu, to albo odejdź od niego, lub cierp przy nim. Bo wątpię w to, żeby on dobrowolnie podał się leczeniu u psychiatry.

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

Leki bez recepty są za słabe, bierze leki na nerwice i powinien zwiększyć dawkę, ale nie chce bo za jakiś czas organizm znowu będzie chciał więcej. Ja to rozumiem, ale z drugiej strony mam dość bycia "dziewczynka do bicia" slownego, bo przemocy fizycznej nie ma. A odejść i co? Położyć ten wspólny biznes i zostać z kredytem inwestycyjnym na głowie i finalnie pewnie komornikiem?

Odnośnik do komentarza

Myślę, że za wszelką cenę powinnaś się skoncentrować na usamodzielnieniu. Na pewno nie chcesz do końca życia trwać w pozycji "na kolanach" przed panem i władcą. Według mnie już lepiej wybrać życie w pojedynkę niż użerać się z znerwicowanym człowiekiem.
Zapewne Twój mąż jest przekonany, że jesteś już tak ubezwłasnowolniona, iż nie stać Cię na żaden przejaw samodzielnej aktywności i wszystko kręci się wokół jego potrzeb. Wykorzystaj jego nieobecność na "pozbieranie " się w sobie i wybierz się po poradę do prawnika. Dowiedz się, jak w Waszej sytuacji wyglądałyby sprawy majątkowe po ew. rozwodzie. Poza tym naprawdę myślę, że lepiej by Ci było ze skromnymi dochodami - ale bez strachu o reakcję ze strony porywczego tyrana, jakim jest dla Ciebie Twój mąż.

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

Myślałam już wielokrotnie o odejściu, ale mamy córeczkę i nie chciałabym pozbawić jej ojca, kompletnie nie rozumiem dlaczego mój mąż tak bardzo potrafi mi ublizac jednocześnie twierdząc że kocha. Choroba to jedno, ale gdy gniew minie nie przeprosi i zawsze obwinia mnie za swój wybuch. W sytuacji gdyby doszło do rozwodu mamy rozdzielczośc a firma i mieszkanie jest na mnie. Mój mąż jest "cichym wspólnikiem"tylko ja już chyba w siebie kompletnie nie wierzę, w firmie mam rolę wykonawczą a nie decydującą, bo każdy mój pomysł jest zawsze torpedowany. Ja z własną firmą mam do czynienia od roku, a mąż był na własnej działalności kilkanaście lat, i dlatego on kontroluje każdy krok, i twierdzi pewnie słusznie że bez niego już by jej nie było.

Odnośnik do komentarza

Napisze Ci tylko tyle, że życie jest zbyt krótkie i kruche by pozwalać sobie ubliżać zwłaszcza bliskiej osobie. Twoja córka jest chyba jeszcze mała, ale pomyśl co będzie później, jak ona będzie patrzyła na to wszystko, jak jej ojciec poniża matkę? Szanuj się,porozmawiaj z nim jeszcze,postrasz np... rozwodem. Jak się nie zmieni, to tylko dobry specjalista pozostaje, który go wyleczy:-)

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

Dziękuję za radę, cały czas staram się kontrolować reakcje małej, unikam też drazliwych tematów w jej obecności, bo raz była świadkiem awantury i więcej na to nie pozwolę. Chciałabym jakoś przemówić mu do rozsądku, ale to jest bystry facet i tym bardziej czuję się bezsilna, dlatego że nie jest możliwe aby nie był świadomy tego, jaki wydźwięk mają jego słowa.

Odnośnik do komentarza

Współczuję ci i zgadzam się ze zdaniem Mahometa.
Pomyśl o usamodzielnieniu się.
Rozumiem, że decyzja o rozwodzie do łatwych nie należy, ale tymczasem nie zawadzi udać się jednak do prawnika, chociażby po to, żeby zorientować się w sytuacji związanej z prowadzeniem firmy.
Z tego, co piszesz wynika, że już dałaś wpędzić się w poczcie winy i obawiam się, że lepiej nie będzie. Nazwałaś swojego męża "kontrolującym", chyba bardziej pasowałoby do niego określenie "dołujący".
On jawnie cię lekceważy i nie wygląda na to, żeby ten stan podyktowany był tylko chwilowym rozdrażnieniem, dlatego, że on nie przeprasza. Być może potrzebuje wbić cię w glebę, żeby samemu poczuć się lepiej.
Każde niepowodzenie zrzuci na ciebie, a ewentualny sukces przypisze sobie.
Nie chce się leczyć, a z ciebie zrobił sobie chłopca do bicia w celu rozładowania frustracji.
Taka sytuacja może trwać wiecznie.
Nie wiem jakich sposobów próbowałaś, żeby dogadać się z nim, czy potrafisz się postawić, bronić swojego zdania, czy uświadamiasz mu jak czujesz się, gdy on ciągle na ciebie napada?
Może należy mu uświadomić, że zaczynasz mieć dość jego agresji i dyktatorstwa i jeżeli on chce zniszczyć waszą rodzinę, to jest na "dobrej" drodze, bo ty jesteś już u kresu wytrzymałości.
Nerwica nie usprawiedliwia niszczenia innym życia, zwłaszcza, że jak piszesz jest człowiekiem bystrym, więc powinien walczyć ze swoją chorobą, a nie szukać ujścia wyzywając się na tobie.

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

Wydaję mi się, że straciłam już zapał do walki, na atak agresji reaguje zazwyczaj spokojną prośbą, żeby nie podnosił głosu, a jeśli nie działa to zazwyczaj milcze, gdyż kłótnia strasznie mnie wypala emocjonalnie. Walka na argumenty jest przegrana, bo nic do niego nie trafia. Boję się postawić jakieś ultimatum, bo wtedy zostawi mnie samą z firmą, bo przecież to moja firma. Wydaje mi się, że za dużo razy odpuściłam i on wie, że boję się zostać sama w sensie zawodowym i dlatego czuje się bezkarny w zachowaniu. Jest pracowity i perfekcyjny w pracy i wkłada w pracę serce, na pewno dzięki niemu to wszystko trzyma się jeszcze kupy. Doceniam to, ale strasznie boli mnie że próbuje na siłę zrobić ze mnie kogoś kim nie jestem, wprowadzić jakiś korporacyjny dryl w naszej pracy, czuję się nie jak żona i partnerka a jak pracownik na coachingu, który ma kiepskie wyniki więc trzeba go szkolić. Tylko do tego dochodzi jeszcze takie słownictwo że nikt nigdy w życiu tak mnie nie obraził jak mój własny mąż.

Odnośnik do komentarza

Anastasja A może spróbuj napisać do niego list? to wszystko co tak jasno ujęłaś w ostatnim poście - ze go doceniasz ale jak się czujesz kiedy on Cie obraża, jak Cię traktuje. Może dotrze do niego coś bardziej, tylko nie pisz ze boisz się zostać sama. Tak się nie da żyć. Jeśli nie będzie chciał się leczyć to faktycznie chyba przyjdzie zostawić firmę i pójść do pracy? w ostateczności się rozstać...a może Ty jednak zbyt łatwo uwierzyłaś ze sobie nie poradzisz z firmą sama :-)

Odnośnik do komentarza

~Anastasja
Myślałam już wielokrotnie o odejściu, ale mamy córeczkę i nie chciałabym pozbawić jej ojca, kompletnie nie rozumiem dlaczego mój mąż tak bardzo potrafi mi ublizac jednocześnie twierdząc że kocha. Choroba to jedno, ale gdy gniew minie nie przeprosi i zawsze obwinia mnie za swój wybuch. W sytuacji gdyby doszło do rozwodu mamy rozdzielczośc a firma i mieszkanie jest na mnie. Mój mąż jest "cichym wspólnikiem"tylko ja już chyba w siebie kompletnie nie wierzę, w firmie mam rolę wykonawczą a nie decydującą, bo każdy mój pomysł jest zawsze torpedowany. Ja z własną firmą mam do czynienia od roku, a mąż był na własnej działalności kilkanaście lat, i dlatego on kontroluje każdy krok, i twierdzi pewnie słusznie że bez niego już by jej nie było.

Powtarzając się za Mahometem, jak również z własnej autopsji i sporego doświadczenia środowiskowego w tej materii, to jedynym słusznym kierunkiem jest ucieczka z takiego związku nogami do przodu gdzie pieprz rośnie.
Zapewne łatwo jest mówić i szafować stwierdzeniami okołorozwodowymi pod hasłem "zostaw go", ale jedyne, co można zrobić w takich sytuacjach, to całkowicie urwać kontakt lub ograniczyć go do kompletnego minimum. Stawianie granic i stanowcze przywoływanie do porządku, że nie życzysz sobie takiego traktowania działa na krótką metę. Nie jest to łatwe, w szczególności gdy w grę wchodzą dzieci, wspólna firma czy małżeństwo... Ale jedno jest życie i nie warto marnować go na kogoś, kto was kompletnie zniszczy! Będzie to trudne, ale wierz mi, że w tym stanie rzeczy, to paradoksalnie jeszcze większy koszmar fundujesz Waszej córce, która widzi tą eskalację potocznego wampiryzmu emocjonalnego niż polityka rabunkowa Twojego męża na psychice i emocjach, którą Ty masz teraz na co dzień.
Opisana tutaj przez Ciebie historia idealnie pasuje pod schemat działania umniejszacza - czytaj Twój mąż - i ofiary w Twojej osobie, o której pisze we "Wrednych ludziach" Jay Carter. Lektura ta jest dostępna w necie do poczytania, zwłaszcza w tajemnicy przed oprawcą.
Terapia psychologiczno - farmakologiczna
"jakakolwiek zmiana na lepsze u takich osobników jest co najmniej niemożliwa; oni są nie tyle na to ślepi, co głusi; nawet jeśli coś zauważą, że jest "nie halo" z nimi, to i tak z lubością powielają tą taktykę dalej
.
A to z prostego powodu, że to TYLKO Ty wymagasz terapii i leczenia nie tyle psychologicznego, co psychiatrycznego. Jeśli z takimi zarzutami się już nie raz spotkałaś, to witaj w klubie...

Odnośnik do komentarza

Nerwica, nerwicą, ale to nie jest wytłumaczenie dla chamskich odzywek i dla dołowania ciebie.
Tracisz wiarę we własne siły, on ci nie odpuści, bo poprawia mu to jego samopoczucie.
Uwierz w siebie, to jedno co powinnaś zrobić.
Byłaś już sama i przecież poradziłaś sobie!!!
To że on tego nie docenił, nie ma znaczenia. To ty powinnaś być dumna z siebie, nie on.
Może on ma większe doświadczenie, ale jeśli uwierzysz w siebie, w swoje możliwości, to sobie poradzisz.
Na razie sama podcinasz sobie skrzydła, przez brak wiary we własne możliwości, przez zbytnie podporządkowanie się.
I będzie coraz gorzej.
Ty każde jego chamstwo będziesz tłumaczyła nerwicą, on cały czas będzie uzyskiwał przewagę psychiczną, aż w ogóle przestaniesz się liczyć.

Najpierw popracuj nad poczuciem własnej wartości, wzmocnij się psychicznie.
Porady znajdziesz w internecie, możesz też iść do psychologa, by ci pomógł.
Ty musisz być silna. Podnieś głowę, ceń się, nie klękaj przed nim, bo cały czas to robisz.
To twoje życie, nie daj się.
Dasz radę, tylko w to uwierz.
Jak ty się zmienisz, to i on zacznie cię doceniać.
Łatwiej jest kopać leżącego, niż osobę wyprostowaną, pewną siebie.
A i tobie łatwiej będzie podjąć decyzję, czy być z nim, czy odejść od niego.

Odnośnik do komentarza

Sinnn
...a może Ty jednak zbyt łatwo uwierzyłaś ze sobie nie poradzisz z firmą sama :-)

Być może to jest clou sprawy.
Początki są zawsze trudne, jaką masz pewność, że nie poradziłabyś sobie sama? Może musiałabyś dłużej czekać na sukces, ale ile spokoju uzyskałabyś izolując męża od spraw swojej firmy.
Czy zawsze pracowaliście razem, jak wyglądałoby wasze życie, gdyby każde z was było autonomiczną jednostką w kwestiach zawodowych?
Czy on ma jakieś inne źródło dochodu, czy ta firma jest wspólną inwestycją i jedynym źródłem utrzymania waszej rodziny?
Piszesz, że wzięliście kredyt inwestycyjny, dlatego może warto skorzystać z porady prawnika, czy doradcy od spraw inwestycyjnych i zastanowić się ; razem, czy osobno zawodowo jak i prywatnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie i porady. Utwierdzilam się w przekonaniu że to on ma problem, nie ja. Spróbuję napisać taki list, bo mogę przemyśleć na spokojnie jego treść, rozmowa w 4 oczy zawsze kończy się moją porażką. Kiedyś pracowaliśmy osobno, ale on był zawsze niezadowolony: że za mało zarabiam, jak zarabialam więcej ale byłam zmęczona, to był niezadowolony że za mało uwagi mu poświęcam. Jak straciłam pracę i chciałam spróbować sił z własnym biznesem to każdy podjęty krok podlegał jego analizie, nie pozwalał mi nigdy na samodzielność. Ja jestem w stanie akceptować wsparcie bardziej doświadczonych osób i nie upieram się bez sensu przy swoim, tylko forma przekazu tej "wiedzy i doświadczenia "jest nie do przyjęcia. Dla mojego męża nikt w niczym nie jest wystarczająco dobry, kiedy zamawiamy np. materiały reklamowe to one zawsze są nie takie jak powinny. Mojej rodziny i znajomych nie lubi, swojej rodziny zresztą też nie. Każdemu dopnie jakąś łatkę, wszędzie zazwyczaj muszę iść sama z dzieckiem, bo on nie lubi rodzinnych spotkań. Najbardziej boję jak dam radę sama z firmą, gdyż wymaga ona pracy 7 dni w tygodniu po 12 godzin więc sama nie dam rady, teraz się dzielimy i każdy ma szansę odpocząć i spędzić czas z dzieckiem,

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

żyjemy z jednej działalności, mąż był już zmęczony swoją, coraz mniej zarabiał więc skupilismy się na rozwinięciu mojego biznesu. W chwili obecnej jego działalność jest zawieszona, jest zgłoszony do ZUS jako członek rodziny przeze mnie, więc teoretycznie wszystko jest na mnie, na papierze to ja jestem zywicielem rodziny, właścicielem firmy, naszego mieszkania i samochodu. Wydaje mi się że w związku z taką sytuacją tym bardziej powinno mu zależeć na poprawnych relacjach. Chyba że to właśnie działa w drugą stronę i taki stan rzeczy jest źródłem jego niepokoju, że gdyby doszło do rozstania to puszczę go w "skarpetkach" i dlatego wciąż daje mi do zrozumienia że bez niego jestem nikim

Odnośnik do komentarza

Może tak być, że to objaw frustracji, bo mężczyzna nie lubi, zresztą nikt nie lubi czuć się 'nikim'. Jednak wydaje mi się ze ta sytuacja tylko jeszcze dodatkowo bardziej wzmocniła i uwidoczniła jego naturalne cechy charakteru, bo zanim wszystko było na Ciebie to mąż tez był roszczeniowym krytykantem i malkontentem, prawda?
Ty jesteś fajną wyrozumiałą bardzo skromną osobą, szkoda że to tak się ludzie dobierają po przeciwieństwach:)
Pewnie masz rację że jego zachowanie wynika częściowo z barku takiej utrwalonej pewności siebie-z tego względu może oprócz wyłożenia swoich racji i słusznych żali trzeba by jeszcze wzmocnić jego poczucie wartości, podkreślić że widzisz jaki jest zaradny i wszystko ogarnia - co jednak nie upoważnia go do bezustannej krytyki Ciebie, jesteście zespołem a nie szefem i podwładną- zresztą nawet z takim szefem to nikt by długo nie wytrzymał:p

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

Tylko nie daje powodów mojemu mężowi żeby czuł się bezwartościowy, przynajmniej tak mi się wydaje. Staram się jak potrafię najlepiej, nawet jak nie rozmawiamy to obiad zrobię, koszule wyprasuje itp. Nie wydaje na babskie zachcianki, nie narzekam że nie stać nas na wakacje. Zawsze podkreślam, że dzięki niemu nasz biznes jakoś pomału idzie do przodu. A efekt jest taki, że jak coś się nie uda to jestem pierwsza na której może odreagować. Czasem zastanawiam się czy to ze jeszcze trwamy razem to oznaka mojej siły czy słabości...

Odnośnik do komentarza

No jasne że Ty nie dajesz powodów- tylko sama sytuacja tak się potoczyła że on może nie czuje się pewnie w swojej roli jako mężczyzna. Ale tak jak napisałam- to może trochę wyjaśniać ale nie usprawiedliwiać- tym bardziej ze chyba wcześniej tez taki był.
Myślę ze i słabości i siły- ale jeśli on się nie zmieni to chyba nie ma sensu tego przedłużać , szkoda życia jak słusznie napisał Mahomet :)

Odnośnik do komentarza
Gość Anastasja

No właśnie, szkoda życia, nerwów i czasu na walkę która jest przegrana... Spróbuję jeszcze napisać list tylko muszę to zrobić na chłodno, żeby był prosty przekaz i zobaczymy
Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim za komentarze i obiektywną ocenę sytuacji

Odnośnik do komentarza

Twój mąż niewątpliwie ma trudny charakter, jednak jego agresja wobec ciebie jest nie do przyjęcia.
Zastanawiam się jednak, co nim powodowało, że zgodził się na przepisanie całego waszego majątku, łącznie z firmą, na ciebie?
Firma, którą prowadzicie, jest w rzeczywistości waszą wspólną własnością (nieoficjalnie) i jedynym źródłem utrzymania. Aż trudno uwierzyć, że on mógłby być aż tak perfidny, żeby z premedytacją uczynić cię jej właścicielką, po to, żeby w razie niepowodzenia, obarczyć cię całkowitą winą.
Patrząc na to na chłodno, to nielogiczne i bardzo ryzykowne.
Dlaczego zgodził się na takie rozwiązanie,przecież jest inteligentnym człowiekiem?
Czyżby miał do ciebie absolutne zaufanie, jego postawa, wieczne krytykanctwo, raczej o tym nie świadczy? Ewentualnie tak nisko cię ceni, że nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłabyś zechcieć usamodzielnić się, a jemu po prostu podziękować za współpracę.
Z pewnością także nie dostrzega żadnej winy w sobie, nie wyciąga wniosków, nie przeprasza, nie próbuje się zmieniać, rani cię konsekwentnie i bezdusznie.
To chyba największy problem.
Napisz do niego ten list, chociaż charakter mu się nie zmieni, to może przynajmniej pokusi się o jakąś refleksję i zmieni sposób traktowania ciebie.
W ostateczności są jeszcze inne sposoby; terapia, mediacja, no tak, ale na to trzeba mieć czas i pieniądze.
O rodzinę trzeba walczyć, ale czasami w pewnym momencie dochodzi się do ściany, jednak za nią też jest życie.
Kiedy ostatnio usłyszałaś od swojego męża słowa "kocham cię"?

Odnośnik do komentarza

Być może mąż ma nerwicę,ale na pewno nie tylko...,zaburzenia osobowości ,chwiejność emocjonalna ,nie radzenie sobie ze stresem..,psychiatra tu by postawił diagnozę.
Szkoda ,że od początku tolerowałaś takie zachowania,teraz to trochę za późno,tacy ludzie muszą mieć "chłopca do bicia" a jeszcze jak mają przyzwolenie...,najlepiej wyładować się na partnerce ,bo przecież wybaczy...

Nie wiem czy masz szansę na normalne życie w tym związku ,raczej nie,
ale perspektywa rozwodu może by go otrzeźwiła,podstawowy warunek,musisz przestać się bać,postawić wszystko na jedna kartę ,
powiedzieć sobie ,trudno ,co będzie to będzie, ale ja nie mam zamiaru tak dalej żyć.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...