Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Czuję niechęć do żony przez jej poglądy


Gość pavel_micyk

Rekomendowane odpowiedzi

Gość pavel_micyk

Jesteśmy małżeństwem z 10 letnim stażem. Od kilku miesięcy nie jest między nami najlepiej. Sprawa zaczęła się, gdy kiedyś przypadkiem porozmawiałem z moją żoną na temat aborcji. To, co mi powiedziała zmroziło mi krew w żyłach. Powiedziała, ze ona uważa, ze kobieta powinna o tym decydować i że ona nie wie, czy urodziłaby kalekie dziecko! W tamtej chwili cały jej obraz w moich oczach się zmienił. Zawsze myślałem, ze to wrżliwa kobieta, mamy 2 dzieci, zawsze emanowała ciepłem, a tu taki pogląd, ze ona zastanawiał;aby się nad morderstwem. Tak szczerze, to ja nie wiedziałem przez lata, ze ona tak do tego podchodzi, bo nie interesował mnie ten temat, ale kiedy kilka miesięcy temu stało się o tym głosno to i mnie zainteresowało i ogladając i czytajac o tym uznałem, ze to straszne morderstwo faktycznie, o którym wczesniej pojęcia nie miałem. Od tamtej rozmowy z żoną, jej beznamiętnej mowie o tym- a przeciez to jest horror, nie zabieg i o tym, ze by sie zastanawiała sama, gdyby chore dziecko nosiła, ja nie mogę do siebie dojść! Nie znałem jej od tej strony! Od tej rozmowy wiele się zmieniło między nami, przestała mnie pociągać, stałem sie chłodny dla niej. To tak, jakby popierała pedofilię przecież i wszystkich morderców. Ciągle sie kłócimy. Nie wiem, co robić, to wszystko szkodzi naszym synkom, bo i on stali się nerwowsi. Pomóżcie, jak mam z tym żyć- bo zaakceptować nie mogę!

Odnośnik do komentarza

pavel_micyk, żona ma prawo do własnych poglądów, a Ty nie musisz się z nimi zgadzać. Różne poglądy nie muszą wcale Was poróżnić. Myślę, że zbyt emocjonalnie zinterpretowałeś słowa żony. Napisałeś, że usunięcie chorego dziecka w łonie matki jest równoznaczne z pedofilią. Śmiem twierdzić, że tych dwóch rzeczywistości nie da się do siebie porównać. Zdaję sobie sprawę, że temat aborcji jest bardzo delikatny, ale odmienne zdania nie są powodem, by się od siebie oddalać. Może warto poznać argumenty drugiej strony, zapytać, dlaczego tak sądzi. Wierzę, że odmienne zdania w tym temacie nie staną się powodem do kłótni. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

"...Zawsze myślałem, ze to wrżliwa kobieta, mamy 2 dzieci, zawsze emanowała ciepłem,..."
..bo twoja żona taka własnie jest, jaką znasz ją od lat, czyli ciepła i wrażliwa, to ty okazałeś się nietolerancyjnym ortodoksem i to tylko z twojego powodu panuje w domu zła atmosfera i dzieci cierpią.
Żona, jak każdy ma prawo do własnych poglądów z którymi nie musisz się zgadzać, tyle, że ona ma te poglądy w głowie, a ty niszczysz rodzinę z premedytacją i w rzeczywistości.
Chyba urodziłeś się w nieodpowiedniej epoce.

Odnośnik do komentarza

A ja jak patrzę na te biedne, kalekie dzieci, które żyją w ogromnym bólu, to mam pretensje do rodziców że przez własne, chore poglądy, zmusili dziecko do tak okrutnych cierpień.
Było sporo filmów o takich dzieciach, zainteresuj się tym, może i w tobie obudzi się współczucie dla już żyjących dzieci, a nie tylko dla zarodka w łonie matki.

Takie dziecko wymaga ogromnych poświęceń, inne dzieci schodzą na dalszy plan, a jeszcze często się zdarza że mąż porzuca żonę, bo ma dość takiego życia.
Do tego nikt jej praktycznie nie pomaga, kościół też nie interesuje się już narodzonymi dziećmi, więc kobieta sama się ze wszystkim boryka.
I widzi cierpienie dziecka i jest bezradna.
Tragedia.
Też są filmy dok. na ten temat, jest też wiele wpisów kobiet, które nie mają już sił na walkę z bezdusznością wszystkich.
A dziecko cierpi.
W końcu matka umrze, i jaki los czeka takie dziecko?
Jakiś przytułek, gdzie chodzi brudne, zaniedbane, często bite i leżące w odchodach- zdarzają się takie sytuacje.
I to nie jest propaganda, takie są realia.

To żona ma rację, nie ty. Urodzić, to nie wszystko. Jeszcze trzeba pomyśleć o dziecku, jaki los go czeka.

Odnośnik do komentarza
Gość Powrót ż.S.

Hej.
A ja rozumiem autora postu... Mój były rozważał wraz ze swoją mamą opcje, że lepiej pozbywać się chorych dzieci albo poprzez aborcję albo oddawać do domu dziecka. Jak to usłyszałam-oniemiałam...
Nie chodzi o prawo, ani kościół ale o moralność- Jak można chcieć pozbyć się własnego, niewinnego dziecka?
Żonę faktycznie spróbuj zrozumieć -wysłuchać uzasadnienia tych poglądów skoro jesteście razem. Jakies powody ma skoro tak myśli. Dziwię się jednak, że przez 10 lat nie znałeś poglądów tak bliskiej osoby. ..
Ważne że macie dzieci... Niech jak najdłużej nie poznają Waszych dylematów. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość pavel_micyk

Nie znałem jej pogladów, ale i myslę, ze kilka lat temu, gdyby to powiedziała nie zrobiło by to na mnie wrażenia, normalnie bym to przyjął, bo wtedy nie widziałem, jak wyglada aborcja i że dzieci sa rozrywane na kawałki i w taki sposób mordowane. Dopiero, gdy sie kilka miesięcy temu tym zainteresowałem wyrobiłem sobie swoje zdanie. Nie mogę tego jej zdania zaakceptować, choć jestem tolerancyjny, bo to zbyt powazne. To tak, jakbym akceptował to, co zrobiła mama malutkiej Madzi kilka lat temu lub jakiś zabójca mordujacy ludzi. tego sie nie da zaaakceptować, czuję obrzydzenie i niechęć przez to, jestem zszokowany, ze osoba, która uważałem za dobrego człowieka rozważałaby zabójstwo drugiego człowieka. Nie śpię z nią nawet od tego czasu, śpię w salonie, nie mogę sie z tym pogodzić. Przeżyłem po prostu szok, gdy ona tak spokojnie mówiła o tym prawie wyboru, jakby to było coś zwyczajnego, a nie zabójstwo człowieka czującego.

Odnośnik do komentarza

Daj już spokój z tym zabójstwem,jakby myśląc tymi kategoriami to masę samoistnych poronień ,o których kobieta nawet nie wie,byłoby samobójstwem...,wchodzisz w paranoję.

Niewiarygodna jest ta Twoja reakcja,dlatego ,że sprawa nie dotyczy waszego związku ,bo to nie Twoja żona nosi się z zamiarem aborcji niechcianego dziecka ,żebyś tak reagował...

Nie masz chyba żadnych problemów i wymyślasz,idź po rozum do głowy i nie niszcz swojego związku,
nie poruszaj tego tematu z żoną ,skoro jest taki dla was drażliwy,a jak musisz się wygadać to np.ze znajomymi lub z psychologiem.

Ciesz się ,że masz zdrowe dzieci... i pomyśl o sobie, jakbyś był kaleki od urodzenia ,jakby wyglądało dzisiaj Twoje życie i czy byłbyś z niego zadowolony...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie słuchaj tych odpowiedzi osób, które tu odpowiadają bo odpowiadając ci kierując się swoimi poglądami i widzę swoim stanowiskiem na temat aborcji a nie obiektywizmem.
powinieneś pogadać o tym z dobrym psychologiem, który rozpracuje z tobą ten temat nie wnosząc w rozmowę z tobą swojego stanowiska na temat aborcji. Tu ludzie odpisują po wpływem własnych emocji, bawią się w psychologa nie myśląc, że osoba czytająca te odpowiedzi jest tak bardzo przyparta do muru swoim problemem i bezsilna, że wszystko co przeczyta na tym forum o sobie czy swoim problemie od tych odpisujących uważa za prawdę. Ludzie zakładają tu wątki będąc w stanie bezradności a ci którzy tu odpisują(może nie wszyscy) żonglują sobie stanem emocjonalnym autorów. Dlatego nie myśl, że jeżeli kilku ludzi odpisało ci to co ci odpisało to znaczy, że tak jest.

Odnośnik do komentarza

witaj...tak to bardzo straszne co powiedziała ci żona,nigdy bym tego nie dokonała i mam też nadzieję że kobiety w końcu przejrzą że to jest zabijanie dzieci one czują , nie chce się kłócić tu na ten temat bo dużo tego było już :( to przykre ale tak czy inaczej kobie nie mogę narzucić aby urodziła dziecko..patrzycie na chore dzieci i co ?! ''żal mi tego dziecka , że jego mama nie dokonała aborcji,że się męczy i tp'' jak już niektórzy tak patrzą to niech się dobrze przypadszą,gdyż te dzieci są szczęśliwe że żyją(na hejty przymykam oczy :)..)

Odnośnik do komentarza

To bardzo delikatny i drażliwy temat.
W sumie to ja się Tobie nie dziwię Autorze- bo jak człowiek faktycznie bez ściemniania wszystko tak szczerze i uczciwie przemyśli- to aborcja tym właśnie jest co piszesz. Przeważnie ludzie zamykają na to oczy i nie wnikają bo chyba nie mogliby tego robić.
Ale jest też druga strona medalu nazywana mniejszym złem.
Na świecie jest dużo biedy i cierpienia. Za dużo.
Decydując się na urodzenie kalekiego lub niepełnosprawnego dziecka poszerzamy ten krąg.
Tak więc sama nie wiem czy wzięcie na siebie zabicia i przerwania tego cierpienia w zarodku nie jest decyzją czasem bardziej miłosierną.
Oczywiście są sytuacje gdzie rodzice odnajdują szczęście mając takie dziecko,ale to też zależy od stopnia i rodzaju upośledzenia. Są tez przypadki pomyłek lekarskich w diagnozie i bywa ze dziecko rodzi się zdrowe.
Nikogo więc nie nakłaniam ani w tą ani w tamtą stronę, ale spójrz może inaczej na swoją żonę- bo ja nie wiem czy to w pewnych sytuacjach nie jest po prostu odwaga?
No i najważniejsze- Żona teraz tak mówi ale to wcale nie znaczy ze podjęłaby właśnie taką decyzję, tylko uczciwie zakłada żeby ją rozważała.Moim zdaniem należy się jej szacunek.
Katolicy maja tu tez względy religijne na uwadze- chodzi o duszę i do końca nie wiemy jak to jest, no ale może ona wędruje i ma szanse na urodzenie się w innym ciałku?
Tak czy inaczej aborcja jest straszna, ale moim zdaniem nie powinno się ani tak łatwo zachodzić w tą ciążę, ani nie powinno być takich chorób, wtedy ludzie nie byliby stawiani w tak dramatycznych sytuacjach.A tak to jest jak jest.
Jestem naprawdę przeciwna aborcji i zawsze szukam innego wyjścia jak ktoś chce to zrobić, bo wiem ze to decyzja nieodwracalna i kobieta bierze to na siebie, ale staram się nie oceniać.

Odnośnik do komentarza

Sinnn
Są tez przypadki pomyłek lekarskich w diagnozie i bywa ze dziecko rodzi się zdrowe.

Taki mały off top;
Takie prawdopodobieństwo, w tych wszystkich sporach jest najbardziej tragiczne. Mam znajomych, którym przydarzyła się taka sytuacja, przepłakali miesiąc słysząc diagnozę, a teraz mają pięknego zdrowego synka.
Powracając do problemu, uważam, że reakcja autora jest skrajna i okrutna wobec żony. Kierując się swoimi jedynie słusznymi poglądami, zniszczy rodzinę.

Odnośnik do komentarza

". To tak, jakbym akceptował to, co zrobiła mama malutkiej Madzi kilka lat temu lub jakiś zabójca mordujacy ludzi. tego sie nie da zaaakceptować, czuję obrzydzenie"
I o to mi też chodzi.
O opiekę nad żyjącym, czującym dzieckiem, które czuje ból i cierpi.
Czy matka Madzi, powinna mieć dzieci?

Kiedyś czytałam przejmujący wpis chłopaka, poczętego z gwałtu. - to skrót:
Zmusili matkę do urodzenia mnie , skrzywdzili tym mnie i matkę. Zmarnowali nam życie.
A katowane niemowlęta, które lądują w szpitalu z ciężkimi obrażeniami?
Czy tacy ludzie powinni mieć dzieci?

Pamiętajmy o już narodzonych, a zapominamy o nich i tworzymy im piekło na ziemi.

Odnośnik do komentarza

Drogi autorze tego wątku. A jak nazwiesz konieczność urodzenia dziecka kiedy zagrożone jest zycie kobiety? Kogo wtedy skarzesz na śmierć matkę czy dziecko? Co w przypadku gdy np ciąża jest pozamaciczna? Pęknięty jajowód to stan zagrażający życiu kobiety. Albo powstanie zaśniad groniasty ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Za%C5%9Bniad_groniasty), który to jest nowotworem ( fakt niezłośliwym) jednak powstającym z ZAPŁODNIONEJ KOMÓRKI JAJOWEJ, więc w zgodnie z Twoim myśleniem jest już człowiekiem. A nie można go pozostawić w ciele kobiety.
Aborcja to delikatny temat, w którym jest sporo dezinformacji, mitów i zabobonów. łatwo ocenia się kogoś, ale pomyśl co Ty byś zrobił jakbyś miał do wyboru Twoje życie a życie zarodka....

Odnośnik do komentarza
Gość Powrót ż.S

Myślę, że dla wygody i ze zwykłego egoizmu człowieka nazywa się tylko zarodkiem, gdy jest jeszcze małą kropką. Jest zarodkiem ale i człowiekiem. Jeśli jest inaczej to powiedzcie w którym momencie ta komórka staje się człowiekiem? Dopiero po urodzeniu? Czy dopiero gdy nabywa świadomość (i kiedy to niby następuje)? A jeśli świadomość powstaje wraz embrionem? Kiedy człowiek staje się człowiekiem według przychylnych zabijaniu?
Aborcja to zabójstwo, nie ma co się oszukiwać.
W przypadkach zagrożenia życia ciężarnej, najpierw ratuje się matkę, później dziecko, chyba,że to "bezcelowe". Ale matka może wyrazić wolę ratowania dziecka. Znam taki przypadek (kobieta zmarła ale zostawiła po sobie córeczkę. Wychował ją ojciec,który napisał książkę o heroiźmie żony)

Odnośnik do komentarza

Kiedyś w TV była rozmowa, z takim ortodoksyjnym / jak autor/ przeciwnikiem aborcji.
Jasno powiedział, że jak do wyboru jest życie kobiety i płodu, to najpierw trzeba ratować płód.
Padło pytanie: a jeśli płód ma małe szanse na przeżycie, a kobietę można uratować, to co w tej sytuacji zrobić?
Odpowiedź - tylko sąd może zadecydować o tym, czy można usunąć płód.
A więc kobieta się wykrwawia, a lekarz nie może jej ratować?
Ilu lekarzy zdecyduje się na aborcję, skoro mają w perspektywie więzienie?

A matka, która poroni...Kochała to dziecko, oczekiwała jego narodzin, ogromna trauma, a oskarżają ją o aborcję. I to nie jest jakaś przyszłość, to już się dzieje.

Kim w tej sytuacji jest kobieta? Ta żywa, myśląca istota, czy tylko inkubatorem? Jej życie się nie liczy?

Odnośnik do komentarza
Gość Powrót ż.S

Unna... Poronienie a aborcja to 2 różne sprawy; nie mylmy pojęć.
A słowo inkubator w stosunku do kobiety stało się wyswiechtanym sloganem. Nikt (mam nadzieję) przeciwny aborcji w taki przedmiotowy sposób nie myśli, nie traktuje...ani kobiety ani dziecka. Właśnie fakt że kobieta jest świadoma, czyni ją odpowiedzialną za życie, które w sobie nosi. Jeśli decyduje się na dziecko, to od początku do końca; mały człowiek to nie zabawka. Który zdrowy,dorosły człowiek nie poświęciłby własnego zdrowia lub życia dla życia czy zdrowia kogoś kochanego a zwłaszcza własnego dziecka? Dlaczego nie dla małego niewiniątka, które było chciane i nie jest odpowiedzialne za cokolwiek? Kiedy podejmuje się decyzje o dziecku to z myślą o jego spłodzeniu, urodzeniu i wychowaniu. Nie stawia się warunków tylko cieszy, że pojawiło się pod sercem. Jeśli coś jest nie tak, to z pewnością winy dziecka w tym nie ma. Dlaczego więc ma ponosić karę poprzez odebranie mu dopiero zaczynajacego się życia?

Odnośnik do komentarza

Nie ma się co licytować,bo nie o to tu chodzi ,każdy ma swoje poglądy na ten temat i to jego sprawa.
Chodzi o nieadekwatną reakcje autora w stosunku do poglądów żony i robienie z tego powodu takiego zamieszania w życiu rodziny,
przypomina mi to kłótnie w rodzinach z powodu innych poglądów politycznych...,bez sensu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Powrót ż.S

~lukasso
jaką karę ? nie znasz ludzi którzy twierdzą, że są na tym świecie za karę ?

jakie masz najstarsze wspomnienie ? tzn ile miałeś najmniej lat kiedy coś pamiętasz ?

Większość ludzi których znam uważa że życie jest czymś najcenniejszym co mają. Chociaż nie wszystkim świetnie się układa.
Nawet znajomi z depresją nie mówią że są tu za karę. Ja wiem ,że niektórzy męczą się żyjąc (a właściwe cierpiąc) ale jednak większość chce korzystać z życia. Dlaczego zabierać małemu czlowiekowi szansę przeżycia czegoś pięknego, wspaniałego czy też trudnego. Tego co człowiek doświadcza, czuje, jest tylko jego i nikt mu tego nie odbierze...ale szansę na życie może.
Ja pamiętam wydarzenia od 3r.ż. (Koleżanka medytując zobaczyła siebie w łonie matki i czuła ze była nie chcianym dzieckiem.... Ale już czuła! (Wierzę w to jej doświadczenie) )
Idąc Twoim tokiem myślenia...co zrobić z np. z dzieckiem dwuletnim u którego zaczyna objawiać się jakaś ciężka choroba, której lekarze w łonie matki nie spodziewali się. Też je zabić?
Dla mnie nie ma dyskusji.
Natomiast co do wątku autora, bo przecież o to ta dyskusja.. Każdy ma prawo do własnych poglądów. Wybrałeś sobie żonę więc dbaj o nią pomimo jej poglądów które dla Ciebie są odrażające. Ona jest Twoją połówką mimo wszystko i tą osobą którą pokochałeś... Jeśli coś się psuje to trzeba naprawić... są różne możliwości. Pozdrowionka

Odnośnik do komentarza

Wiadomo że są ludzie, którzy nie chcą żyć.
Ale wiadomo też ze odpowiednimi metodami można nieraz przywołać wspomnienia nawet z życia płodowego.
Sprawa jest skomplikowana i niejednoznaczna.
Wg mnie jeśli chciałoby się być w tej kwestii naprawdę szczerym i uczciwym, to trzeba by nie ograniczać się tylko do własnego poglądu, ponieważ zacietrzewianie się i pomijanie argumentów drugiej strony powoduje że musimy zamykać oczy na część prawdy, a półprawda nigdy nie jest rzetelna. Jak sama nazwa wskazuje- nie jest całością.

Moim zdaniem to jest tak.
- usuniecie ciąży JEST gwałtownym i brutalnym przerwaniem życia ludzkiego na etapie wewnątrz łonowym.Co istotne- akt ten dokonywany jest za zgodą osoby która z założenia ma to życie chronić- czyli matki, wobec istoty z założenia jej bliskiej- czyli własnego nienarodzonego dziecka, w takiej chwili jego rozwoju kiedy nie ma ono najmniejszych szans na jakąkolwiek obronę, czy słyszalny sprzeciw, i w miejscu przystosowanym żeby być jego 9-cio miesięcznym bezpiecznym schronieniem, czyli macicy.
Dlatego hasła typu - moja macica moja sprawa, są zupełnie
nielogiczne, bo przecież nie chodzi o decyzyjność w sprawie narządu, ale rozwijającego się w nim dziecka.
Tak swoją droga to się kiedyś zastanawiałam czy gdyby brzuch był przezroczysty i można by było obserwować rozwój zarodka i płodu - to mniej kobiet decydowało by się na aborcję?
Ale.
w zależności od poglądu - Natura, lub Stwórca- wyposażył człowieka w uczucia wyższe i moralność,
kwestie rozrodczości pozostawiając jednak na poziomie zwierząt.
A nawet w pewnym sensie niżej, bo są np gatunki ssaków które mogą się mnożyć tylko wtedy jeśli mają zagwarantowane dobre warunki i dostateczną ilość pożywienia.
Moim zdaniem jeśli wymagamy od ludzi, żeby w żadnej sytuacji nie przerywali życia swoich nienarodzonych dzieci, to ich poczęcie powinno zależeć w dużo większym stopniu od woli i sytuacji życiowej obojga rodziców, a w mniejszym od zwykłego przypadku
Bo teraz to jest tak- mnożysz się jak zwierzęta, w sensie ze nie masz na to dostatecznego wpływu i decyduje głownie biologia, nie wola,
ale za decyzję o ewentualnym przerwaniu ciąży odpowiadasz moralnie jak czlowiek.
Oczywiście wiem wiem, antykoncepcja, jednak po pierwsze nie 100%towa- nigdy, a poza tym często szkodliwa dla zdrowia (hormony) lub w zasadzie wczesnoporonna (spirale) , zakłócająca odczucia i spontaniczność- prezerwatywy.
Ludzie desperacko próbują wykorzystać dostępną im wiedzę żeby mieć wpływ na swoją płodność, czyli na coś co determinuje ich własne życie oraz jakość życia ich przyszłych dzieci, a tak naprawdę to powinni już z racji swego człowieczeństwa mieć przyrodzoną sobie naturalną zdolność i mozliwosc kontroli poczęć.
Te wszystkie bzdury o straszeniu niżami demograficznymi tworzą głównie ludzie czerpiący zyski z taniej masowej siły roboczej. Rzeczywistość pokazuje ze to czego mniej w przyrodzie jest dopiero cenne i szanowane- jak np złoto,
i tam ludziom żyje się lepiej gdzie nie ma przeludnienia
i zawsze związanych z nim wyzysku i biedy.

Dlatego myślę ze dobrze jednak wiedzieć czym jest aborcja- nie fałszować tego gadkami o zarodkach i ilości komórek bo to nie jest kwestia ilościowa ale jakościowa tego bytu,
po to ze jeśli podejmujemy już taką decyzję, to naprawdę wiemy co robimy, i dlaczego.Po prostu różne są sytuacje w życiu i w związku z tym, nieraz jest to... mniejsze zło?

Odnośnik do komentarza

A może autorowi wątku pomogło uczestniczenie jako wolontariusz w zajęciach dla np. dzieci z glęboką niepełnosprawnością umysłową.
Rozmawialam kiedyś z panią, która odeszła z pracy a wcześniej byla terapeutką takich zajęć. Powiedziała, że mimo teoretycznie dużego zrozumienia dla tych dzieci zwyczajnie nie wyrobila i fizycznie i psychicznie. Fizycznie, bo dzieci z jej grupy stały się młodzieża duża, silną z popedem seksualnym o dziwo bardzo rozwiniętym i nie miała juz fizycznie sił jak przemieszczać niesfornego ucznia martwiąc się i o jego bezpieczeństwo i o bezpieczeństwo jego koleżanek. Psychicznie, bo pomimo wielu lat pracy nie miała poczucia, że cokolwiek te dzieci nauczyla. Uważała, że był to tylko czas odpoczynku ich rodziców, gdy ich pociechy były na zajęciach.

Tak głęboka niechęć do żony jest trudnym problemem. Mają Państwo potomstwo, dla którego z tej racji, że dzieci się już urodziły i są na świecie ,należy się uwaga i atencja, spokój i miłość w domu. Nie umie Pan przeskoczyć problemów różnic światopoglądowych między Wami, choć istniejące i zdrowiutkie dzieci byłyby już wystarczającym powodem (przemilczam, że kiedyś wydawało się pewnie Panu, że kocha Pan głęboko swoją żonę). Wymaga Pan świetlanego obrazu swojej towarzyszki życia nie rozumiejąc, że jej poglądy w sytuacji, gdy ma już dwoje dzieci są ochroną tych żyjących dzieci. Ewentualne przyszłe, kalekie dziecko zabrałoby jej wszystkie siły i energię, odstawiłoby uwagę wobec żyjących dzieci i Pana na dużo dalej, niż na drugi plan. Ponadto jak wielokrotnie życie uczy, wielu mężczyzn odchodzi od swoich kobiet opiekujących się ich wspólnym niepełnosprawnym dzieckiem. Ponoć ich delikatna natura nie może znieść świadomości, że takie trochę "wybrakowane" dziecko to wytwor ich lędzwi, krew ich krwi.

Może nie trzeba zanadto rozpatrywać problemu, który szczęśliwie Państwa nie dotyczy. Widać, że zagadnienie nie służy wymianie myśli, poglądów, dociekań dlaczego druga strona ma takie a nie inne poglądy. Zagadnienie "zaczerniło" obraz Pana żony i matki Pana dzieci.
Pokusiłabym się o stwierdzenie, że zagadnienie "oświetliło" kruchość Pana uczuć do żony.

Odnośnik do komentarza

panie , nie ty będziesz rodził, to nie od ciebie maz odejdzie, gdy urodzisz chore dziecko, bajeczki o rozrywaniu płodu to czytałes w jakiś artykulach propagandowych. Wpierw się doucz, a potem krytykuj swoją wrazliwa zone, ktora doskonale wie, czym jest zycie pełne bólu, niesprawności i braku srodlów na rehabilitację. Jak taki swiety jestes, to przejdż sie do domu opieki i poswieć swoj wolny czas regularnej opece nad dziećmi chorymi, a podam wygłaszaj swoje mundrości, jaką to nagle masz odraze do zony. Palant.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...