Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

Jeden mężczyzna w życiu- i powrót do niego


Gość klementyna_zona

Rekomendowane odpowiedzi

Gość klementyna_zona

Jestem już dojrzałą panią z zasadami. Kilkanascie lat temu rozwiedlismy się, ponieważ mieliśmy związek pełen kłótni, niedomówień i mąż mnie ostatecznie opuścił dla mojej bliskiej koleżanki. Jestem osobą z silnymi zasadami wiary, więc przez te lata-15 lat, byłam samotna i stroniłam od męzczyzn, by się nie zakochać, by poszanować własne religijne zasady. W dodatku cały czas kochałam i kocham tego jedynego mężczyznę- czyli mego byłego męża. Mamy jedno dorosłe i samodzielne już dziecko. Od rozwodu żyje mi sie spokojnie, realizuję się, syn studiuje i pracuje jednoczesnie, ale ma narzeczoną, wiec pewnie za kilka lat sie wyprowadzi. Ostatnio tak sobie bliżej porozmawiałam z byłym mężem, który jest sam od dłuższego czasu. Rozmawialismy o tym, by naprawić naszą rodzinę. On bardzo żałuje, ze przed laty tak się kłócilismy o wszystko, ze biegał za kobietami, ze zdradził mnie z koleżanką, ze był bawidamkiem. Rozważam powrót do niego, ale nie wiem, od czego mam zacząć. On już młody nie jest- ma 55 lat, jest otyły, bawidamkiem już nie jest, bo spoważniał i ma już dosyć takiego życia, chce żyć jak Pan Bóg przykazał i odzyskać żonę i rodzinę. Moi rodzice trzymają za nas kciuki, cieszą się i wspierają go, ze przejrzał na oczy i docenił rodzinę. Ja jednak martwię się jedną rzeczą. ja całkowicie odwykłam od niego w domu, stał mi się taki jakby trochę obcy, choć to jednak moja najbliższa osoba, no i zasadnicze pytanie- jak budować ten związek, gdy on już sie wprowadzi- od czego zacząć, by nie powtarzały sie dawne błędy, czyli niezgodności charakterów i niedomówienia? No i jak po tylu latach z życiem seksualnym, skoro odwykłam od jego dotyku, nie pociąga mnie juz fizycznie, ani ja jego. Jakieś rady psychologiczne bym prosiła, by nie popełnić błędów i nie zniszczyć sobie na starze lata życia już uporządkowanego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli dobrze ci tak jak jest, to po co chcesz to zmieniać?

Z innej strony - facet który skakał z kwiatka na kwiatek taki już zostanie. Nie ma czegoś takiego że "spoważniał". Raczej po prostu już mu ta metoda nie wychodzi, ale będzie próbował. Taki "lolo" praktycznie zawsze ma jedną pannę do której wraca gdy nie ma żadnego kwiatka w okolicy. Najpewniej to ty jesteś tym kwiatkiem.
Nie spodziewałbym się po nim czegokolwiek innego niż to co wcześniej znałaś. Może inaczej się zachowuje, ale bez wielkiego nakładu pracy ludzie się nie zmieniają - nie na lepsze.

Bliskości raczej między wami nie będzie, gdyż ty go do niczego już nie potrzebujesz. Nie pociąga cię niczym. A znowu zmuszanie się ma sens? Sama sobie odpowiedz. Raczej jak już tak bardzo go chcesz mieć obok siebie, to po prostu jako kolega. Wtedy jak się przyzwyczaisz do niego, to wyjdzie inaczej.

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

Syn niebawem pewnie odejdzie z domu, sama zostanę, a nie znoszę samotności. nam się bardzo fajnie rozmawia, czas spędza, kocham go gdzieś w głębi duszy, dlatego chcę, by to on właśnie został ze mną na te starsze lata. Wiara nie pozwala mi na nikogo innego- albo samotność, albo mój ślubny mąż. Może wreszcie teraz będziemy prawdziwą rodziną. On skakał z kwiatka na kwiatek, wiecznie się gapił za babami, ale wtedy był młody. Po ostatniej rozmowie ze mną stwierdził, ze już mu to nie w głowie, ze docenił to, co stracił- czyli swoje miejsce w życiu i rodzinę. Od rozwodu poniewierał się po jakichś kobietach- z domu do domu, ale przy żadnej nie zaznał szczęścia. Już nie jest podrywaczem lowelasem, twierdzi, ze trzyma się z daleka od kobiet od kilku lat, bo tylko problemy mu to przynosiło, że baby mu pod drzwi przychodziły zakochane, obwiniały go o wykorzystanie, chciały związków, aż miał dosyć takiego życia. Wierzę mu, widzę, ze się zmienił. W końcu ma już 55 lat, ciało już nie to, zdrowie też szwankuje, wreszcie spoważniał. Długo na to czekałam.

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

Obiecał mi też, ze podda się w naszej parafii naukom prowadzonym przez proboszcza na temat wartości rodziny i miłości. Rozgrzeszenia niestety nadal nie ma, ponieważ sypiał z innymi, ale z Bożą pomocą jakoś sie zmienia, chodzi do Kościoła, wykazuje skruchę. ja mam rozgrzeszenie, ponieważ jest to jedyny mężczyzna w moim życiu, ślubny i nigdy nie złamałam przysięgi małżeńskiej i wierności.

Odnośnik do komentarza

Podobnych wątków było już tutaj kilka.
Nie chcę cię urazić, ale jesteś naiwna i łatwowierna. Napisałaś tutaj, niby szukając porady, ale już zdecydowałaś?
Twój mąż cię nie kocha, nie ma takiej możliwości po tylu latach od rozstania i tylu jego romansach po drodze.
On się nie zmienił. Zastanów się, dlaczego wszystkie jego kochanki pozbyły się go?
Swoją drogą, jaki trzeba mieć tupet, żeby po tylu latach dziadostwa, pojawiać się w twoim życiu i robić ci jakieś nadzieje, obiecywać gruszki na wierzbie.
Oszukujesz się z lęku przed samotnością i chcesz wierzyć w jego kłamstwa (że to niby on je zostawiał he, he, dobre).
Samotne kobiety, z upływem czasu, mają coraz mniejsze wymagania wobec facetów, byle nie być samymi (sama tak się teraz zachowujesz).
Pomyśl, jakim beznadziejnym typem musi być twój ex, jeśli od wszystkich swoich kochanek dostał kopa (taka prawda).
Piszesz, że poniewierał się od jednej kochanki do drugiej, czyli został teraz sam (ma mieszkanie?) i szuka przytuliska.
On teraz zrobi wszystko, żeby cię przekonać do swojej przemiany, gotów nawet pójść pieszo z pielgrzymką do Częstochowy (w sumie przydałoby mu się, schudłby trochę).
Gdy tylko wprowadzi się do ciebie, będzie oczekiwał obsługi, obiadków, tak jak dawniej, a gdy się trochę odkuje, poczuje pewniej, znowu pójdzie na lewiznę, masz to jak w banku.
Chętna pani zawsze się znajdzie, nawet na zaniedbanego grubasa... do czasu.
Znowu będziesz cierpieć i przeżywać.
Nie gódź się na taki układ, nie wpuszczaj go do domu, bo zburzysz cały budowany przez lata swój spokój.
Boisz się samotności?
Zaproponuj mu przyjaźń na swoich warunkach.
Mieszkacie osobno (odejdzie ci problem wspólnych nocy), możecie spotykać się tak często, jak tylko chcecie, możecie wychodzić, razem do kina, teatru, na spacery, wyjeżdżać na wycieczki, wczasy, czasami zaprosisz go na obiad, albo on ciebie do restauracji (już to widzę :)), albo sam coś upichci, będziecie wspierać się w chorobie, pomagać sobie, ty umyjesz mu okna, on naprawi ci kran, ale... za żadne skarby nie wpuszczaj go do swojego domu na stałe.
Jeżeli tak bardzo mu na tobie zależy, powinien zgodzić się na taki układ, nie powinien też dziwić się i mieć pretensji, zważywszy na jego przeszłość i cierpienie, jakie ci przysporzył.
Zobaczysz jak szybko przejdzie mu ochota, na wizyty u proboszcza i rzekomą poprawę.
On po prostu chce cie wykorzystać, miej tego świadomość i nie daj się nabrać.

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

On również boi się samotności, a został sam. matka mu zmarła niedawno, odziedziczył mieszkanie po niej, w którym sam mieszka. Chce, bym kiedyś z nim tam zamieszkała, a to moje mieszkanie zostawiła synowi, jak się ożeni. On ma rodzeństwo, ale jest takim popychadłem w rodzinie, czyli wszyscy ze sobą utrzymują kontakty, a z nim nie za bardzo chcą- jako bratem, wujkiem itp. Jest więc całkiem sam, przez co ogromnie mi go szkoda, bo życie nieźle go na starsze lata skopało, nie chcę być podła i go odrzucić jeszcze. On nie mówi, ze mnie kocha, powiedział,że czuje, ze jestem dla niego najważniejsza, ale miłość rozwinie się dopiero, jak do siebie wrócimy. Z drugiej strony ja nie wymagam tego od niego, wystarczy mi, by był dla mnie dobry, bysmy byli zgodnym małżeństwem, by rodzina wreszcie wyglądała jak powinna, bo przez lata walczyłam o to i nie udało się. Może na starość sie uda. Boję się samotności i on też. Ale ja już nie mam nic do stracenia. mam 52 lata, nikogo innego mieć nie mogę, a rodziny- małżeństwa bardzo mi brakuje. Gotowac napewno mu nie będę, bo nigdy tego nie robiłam, zawsze pracowałam do wieczora i to on w domu gotował, bo wracał o 14. Więc jego sługą napewno nie będę, dam mu obowiązki- jakby co.

Odnośnik do komentarza

~klementyna_zona
Jest więc całkiem sam, przez co ogromnie mi go szkoda, bo życie nieźle go na starsze lata skopało, nie chcę być podła i go odrzucić jeszcze. On nie mówi, ze mnie kocha, powiedział,że czuje, ze jestem dla niego najważniejsza, ale miłość rozwinie się dopiero, jak do siebie wrócimy.

"jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz"
On ma 55 lat i sam zasłużył sobie na takie życie, jakie ma teraz; samotność, niechęć rodziny.
Zamiast litować się nad nim, pomyśl o sobie i nie daj się zwieść próżnym obietnicom.
Na miłość nie liczyłabym już, nie wierzyłabym też w zapewnienia jak to jestem dla niego ważna.
Nie daj się nabrać, bo wpadniesz z deszczu pod rynnę.
Za żadne skarby nie przepisuj mieszkania na syna, bo w efekcie, na stare lata zostaniesz bez dachu nad głową.
Jeżeli twój syn, zachęca cię do ponownego zejścia się z jego ojcem, wiedząc co ci zrobił i jak traktował przez lata, tzn. że jest z tobą nieszczery i patrzy na swoją wygodę.
Nie daj się wyprowadzić ze swojego mieszkania, dach nad głową, to podstawa.
Syn jest młody, wchodzi w życie, będzie musiał radzić sobie sam, trudno, nie każdy rodzic może dorosłemu dziecku zafundować mieszkanie.
Zastanawiam się też nad tymi spotkaniami u proboszcza, czy ten człowiek jest terapeutą?
Na jakiej podstawie wierzysz, że wam pomoże?
Owszem, jest przypowieść o marnotrawnym synu, ale nie o mężu, chyba, że zasugeruje, że jak dostałaś w jeden policzek, to powinnaś nadstawić drugi?
Jeżeli zna historię waszego małżeństwa i będzie próbował wmawiać ci, że wszystko będzie dobrze tzn. nie zna życia, albo jest nieszczery, lub naiwny. to tak, jakbyś poszła leczyć się do znachora.
Wybacz, oby twoja wiara nie spowodowała, że za jakiś czas znajdziesz się pod mostem, albo będziesz tułała się po rodzinie, lub mieszkała kątem u swojego syna.
klementyna_zona, czy możesz zdradzić, jak przez te 15 lat, odkąd rozwiedliście się, układały się wasze stosunki, mieliście kontakt, dbał o was, był dobrym ojcem?

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

Przez te wszystkie lata mielismy dobry kontakt, dbał o syna, zajmował się nim. Mogłam tez na niego liczyc w kwestiach prac domowych męskich- czyli naprawy, remonty. BYł zapraszany na moje uroczystości- jak urodziny, spotykał sie z moimi rodzicami, umawiał z moim ojcem na piwo. Moi rodzice nie maja do niego żalu, ze się zagubił, nadal traktuja go jak przyszywanego syna. Nasz syn nie mówi nic o powrocie moim do jego ojca, powiedział, ze mu wszystko jedno, byle miał spokój. Nigdy po rozwodzie nie zerwalismy kontaktu, ale był ten kontakt taki, jak np. z kuzynem, wujkiem itp, żadnych czułości, podawanie ręki na dzień dobry, dzwonienie "co słychać". dopiero zażyły zrobił się, gdy on zaczął wspominac o powrocie swoim do mnie.

Odnośnik do komentarza

~klementyna_zona, podziwiam cię za umiejętność wybaczenia. Nie ma w tym co o nim piszesz żalu, z tym bardziej złości do niego. Niewiele osób skrzywdzonych tak potrafi.
Z pewnością pomaga ci w tym twoja wiara.
Nie ma co ukrywać, że w pewnym sensie on zmarnował ci życie. 15 lat samotności to kawał życia, z pewnością przeżyłaś traumę, gdy dowiedziałaś się o jego zdradach, gdy następnie odszedł do twojej koleżanki. Potrafiłaś usiąść z nim przy jednym stole (np. urodziny) w sytuacji, gdy on w tym czasie żył z inną kobietą.
Dobre stosunki między byłymi małżonkami zdarzają się, ale najczęściej wtedy, gdy obydwoje rozstają się w zgodzie, gdy uczucie wypaliło się itd. Ty jednak zostałaś zdradzona i porzucona, na pewno bardzo cierpiałaś. Myślę, że przez te wszystkie lata miałaś nadzieję, że on wróci i czekałaś.
Większość osób w podobnej do twojej sytuacji, ułożyłoby sobie życie od nowa, a już z pewnością nie dało szansy na powrót po latach.
Dlatego podziwiam cię za twój spokój wyrozumiałość wobec niego.
Wybaczyć, nie znaczy jednak zapomnieć. Twój mąż nie jest jeszcze starcem, tacy ludzie nie zmieniają się, dlatego bądź ostrożna.
Oczywiście sama zadecydujesz, co dalej, ale nie pozbywaj się mieszkania, to twoja gwarancja bezpieczeństwa. Mężowi nie możesz ufać, przynajmniej w tej kwestii nie bądź łatwowierna.
Dziwię się też twoim rodzicom, rozumiem, że w trosce o ciebie, liczą na to, że wreszcie nie będziesz sama. Piszesz jednak, że nie mają do niego żalu, jak to?
To tak, jakby puścili w niepamięć te wszystkie świństwa jakie on ci zrobił, twoją traumę i upokorzenie, jakie przeżyłaś w tamtym czasie, twoje samotne życie.
Jak napisałam wcześniej wybaczyć można (jeśli ktoś potrafi), a nie powinno się zapominać wyrządzonych krzywd, choćby po to, żeby wyciągać wnioski.

Odnośnik do komentarza

To Nałkowska napisala a wiec kobieta ,ze (...) nie ma milosci, bez wyuzdania seksulanego(...)
Badz wiec na codzien kobieta z zasadami a w lozku k**wa! i twoj facet to doceni. Jak macie problem to nalezy przedyskutowac go a nie klocic sie . Wyjasniac sobie az do bolu o co naparwde chodzilo.
Mow mu o swoich emocjach, a nie atakuj go za jego wady.Mow jak sie czujesz ty osobiscie gdy to czy tamto.Opisuj swoje emocje i to jak sie czujesz.Nie ma nic gorszego jak wywierac na faceta presje i probowac go zmienic czyli " wychowac".Ucieknie ! na bank.
Facet zeniac sie milczaco zaklada ze bedzie mial regularny seks i gdy go nie ma ,czuje sie samotny i opuszczony a to rodzi frustracje i zlosc na partnerke.Daj mu tego seksu ile chce ! a bedzie z reki ci jadl.Nie obrazaj sie i strzelaj fochow.To co KK mowi to jedno ale zycie jest zyciem i nie sadze aby ksieza byli dobrymi terapeutami rodzinnymi, nie znaja zycia z kobietami a to cos innego niz teoria :) .Ich kontakty z kobietami to przypadkowy seks a tymczasem przecietny facet musi jeszcze umiec sie komunikowac ,w zyciu codziennym ze swa towarzyszka.Tu jest slaby punkt wiedzy kaplanow:) .Poszalej wiec w lozku z mezem od czasu do czasu i nie pozwol aby nie bylo regularnego seksu nawet jak sie poklocicie i masz zlosc na niego. Na drugi dzien wczorajszy "dramat" urosnie do wielkosci pylka na podlodze :).Uwazam tez ze powinnas duzo rozmawiac z mezem , interesowac sie jego zyciem, pasjami a nade wszystko chwalic kazde osiągniecie , a najbardziej to co zrobi dla domu.Nawet jak wkreci srubke w sciane powinnas wyrazic podziw.
Sprawy religijne zostaw dla siebie , o ile on nie wykazuje zainteresowania ,jego w to nie angazuj, to bezpieczna zasada.
Zycze powodzenia :)

Odnośnik do komentarza

Możesz być wierząca ale to nie znaczy,że gdy on jest teraz sam i cierpi to Ty musisz go na nowo zaprosić do swojego zycia i domu. Też uważam,że wyjdzie Ci to na złe. On sie nie zmienił a już na pewno nie na stałe,to chwilowy stan bo babki go odeszły. A wiek robi swoje i szybko chętnych nie ma, to juz nie dwudziestolatek że ma kobiety jak na zawołanie. Teraz to wykorzystuje by zbliżyć sie do Ciebie bo zna Cie i wie że masz słabość i żeś wierna kobieta. Ja bym została na tym co jest,czyli,że mieszkasz z synem a z byłym męzem jednynie spotkania,kawy,wycieczki. Wtedy zobaczysz czy sie w ogólne na to zgodzi. Zgadzam sie z Yonka.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

~mariner, nie wiem, czy przeczytałeś wszystkie posty autorki. Seks na którym tak skoncentrowałeś się w swojej wypowiedzi nie istnieje między nimi od 15 lat.
Były mąż nawet nie ukrywa, że jej nie kocha, a ona sama przyznaje, że on jej już nie pociąga, zdając sobie jednocześnie sprawę, że ona jego też nie.
Wygląda na to , że ~klementyna_zona liczy na platoniczny związek z byłym mężem i ufa, że on już nie będzie potrzebował seksu (w końcu szalał i dogadzał sobie przez ten czas, gdy ona wiernie tkwiła w samotności)?
Smutne to wszystko i dość naiwne.
55-letni mężczyzna, jak najbardziej, ma jeszcze potrzeby i ciągle może.
Dlatego uważam, że ten pan z czysto egoistycznych pobudek, oszukuje ją roztaczając przed nią wizje spokojnej i szczęśliwej, wspólnej przyszłości. Być może na ten moment oszukuje też samego siebie.
Moim zdaniem ten come back nie uda się.
Obawiam się, że ~klementyna_zona prędzej czy później zaliczy bolesne lądowanie, czego jej nie życzę.
Ona jest bardzo wierząca, a ja w cuda nie wierzę.

Odnośnik do komentarza

Fakt nie przeczytalem wszystkich jej postow , ale pozniej juz tak :) i zmienilem zdanie.Zgadzam sie z Toba w 100% .Naiwna jest bardzo.

Mam jednak pena uwage . Otoz nie wszystkim ludziom po 50 seks wywialo z ciala! :) Jesli prowadzili sie higienicznie i dbali o cialo i dusze to moga sie nim cieszyc nawet do 100tki o ile dozyja!
Podejrzewam ze autorka postu ma jednak swoje potzreby i liczy na jakis seks z tym facetem.Widac bylo jej z nim dobrze gdy zyli razem.Obawiam sie ze przyczyna ich rozpadu bylo zaniedbywanie zony przez meza.Sama pisze ze wracala pozno a wiec mogla byc zmeczona i ochoty na seks nie miala,a ta sfera u kazdego faceta jest nader wrazliwa i jak odczuwa zaniedbanie to zaczyna byc sfrustrowany a to juz jest pierwszy krok do zdrady i zdradzil ja! z kolezanka , bo byla pod reka :)!
Kobiety po 50tce zaczynaja miec zwiekszona ochote na seks , czasem nawet 3x wieksza niz gdy byly 30tka .Mimo ze jest wierzaca a wiec seks to temat tabu dla niej, musi odczuwac jakies potrzeby, od czasu do czasu wiec nie wierze ze to czysta platoniczna milosc do meza.
Niemneij reszta to naiwnosc

Odnośnik do komentarza
Gość podmuch_wiatru

Klementyno !

Zamiast wypisywać hocki klocki na forum, to całkiem po prostu zrób to, co uważasz, że będzie dla Ciebie dobre.
W tym wątku wypowiadała się "młodzież", która nie ma pojęcia o tym, czego potrzebuje i oczekuje elegancka, religijna dama po pięćdziesiątce.
Powodzenia ! :D

Odnośnik do komentarza

Fakt nie przeczytalem wszystkich jej postow , ale pozniej juz tak :) i zmienilem zdanie.Zgadzam sie z Toba w 100% .Naiwna jest bardzo.

Mam jednak pewna uwage . Otoz nie wszystkim ludziom po 50 seks wywialo z ciala! :) Jesli prowadzili sie higienicznie i dbali o cialo i dusze to moga sie nim cieszyc nawet do 100tki o ile dozyja!
Podejrzewam ze autorka postu ma jednak swoje potzreby i liczy na jakis seks z tym facetem.Widac bylo jej z nim dobrze gdy zyli razem.Obawiam sie ze przyczyna ich rozpadu bylo zaniedbywanie zony przez meza.Sama pisze ze wracala pozno a wiec mogla byc zmeczona i ochoty na seks nie miala,a ta sfera u kazdego faceta jest nader wrazliwa i jak odczuwa zaniedbanie to zaczyna byc sfrustrowany a to juz jest pierwszy krok do zdrady i zdradzil ja! z kolezanka , bo byla pod reka :)!
Kobiety po 50tce zaczynaja miec zwiekszona ochote na seks , czasem nawet 3x wieksza niz gdy byly 30tka .Mimo ze jest wierzaca a wiec seks to temat tabu dla niej, musi odczuwac jakies potrzeby, od czasu do czasu wiec nie wierze ze to czysta platoniczna milosc do meza.
Niemniej reszta to co napisala , masz racje , to skrajna naiwnosc

Odnośnik do komentarza

podmuch_wiatru
Klementyno !

Zamiast wypisywać hocki klocki na forum, to całkiem po prostu zrób to, co uważasz, że będzie dla Ciebie dobre.
W tym wątku wypowiadała się "młodzież", która nie ma pojęcia o tym, czego potrzebuje i oczekuje elegancka, religijna dama po pięćdziesiątce.
Powodzenia ! :D


Dzięki za komplement :)
Zgadzam się, Klementyna sama podejmie decyzję, obawiam się nawet, że już to zrobiła.
Skoro jednak napisała na forum, tzn, że ma obawy i wątpliwości. Ja uważam, że jak najbardziej słuszne.

Odnośnik do komentarza

On się zmienił...tak właśnie tłumaczyła mi pewna pani, całkiem niedawno.
I była bardzo zdziwiona że mężuś zapomniał o tym, już po paru dniach od tamtej rozmowy.
Nie łudź się, że on się zmienił.
Jak trafi mu się okazja, to będzie "powtórka z rozrywki".

Jeśli nie chcesz być sama...i nie chcesz mieć męża, bo to wiąże się też z seksem, bliskością i czułością, to po co chcesz zmienić obecny układ?
Tak jest ci dobrze, jesteście jakby razem, ale jednak nie musisz spełniać "obowiązków małżeńskich" to po co chcesz zamieszkać z nim razem?
Nie rozumiem tego.
Facet po pięćdziesiątce, jeszcze ma swoje potrzeby. Jesteś w stanie je zaspokoić?

Odnośnik do komentarza

Uwazam ze skoro napisala na forum to jednak ma potrzebe bycia z mezczyzna ale ma wiele watpliwosci.Jak to kobieta :)
Normalka ! .
Zwykle ta trzecia milosc(... )jak tchorz w drzwiach przekreca klucz i walizki ma spakowane juz" :) -Okudzawa sie klania, wielce madrze.
Na pewno jesli sie zdecyduje musi sie liuczyc z tym ze po pierwszym okresie uniesien przyjdzie stawic czolo z ulomnosciami wlasnych przyzwyczajen i " skostnieniem osobowosci".Po 50ce obie plci przechodza w faze mniej tworcza a bardziej odtworcza i czesciej odwoluja sie do wczesniejszych doswiadczen .Nastapi wiec starcie tych doswidczen. Jesli zabraknie toplerancji i nade wszytsko woli bycia ze soba to na bank sie rozleci ten uklad.
Ja bym pomieszkal razem jakies 3-6 miesiace i dopiero podjal decyzje co dalej.W ciagu tego czasu nie ma sily aby ludzie nie odslonili wszystkich swoich cech.Autorka bedzie mial okazje przetestowac jak to pracuje. Jelsi uzna ze jest OK to warto wejsc " do tej samej rzeki" :) Jesli nie, to mozna zamienic to na " dochodzenie " :) i funkcjonowac latami.Znam takie sytuacje .

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

Jeżeli chodzi o seks, bo sporo tutaj o tym napisaliście, to nie wiem, czy on jeszcze jest az tak bardzo sprawny. Przed tym, nim dowiedziałam się o zdradzie mieliśmy udane życie seksualne, po zdradzie juz przestał mnie pociagać, już nie sypiałam z nim, więc odszedł. Tyle lat minęło, że zdrada juz nie ma dla mnie znaczenia. Potrzeby jeszcze mam. Jak jest z nim, to nie wiem tak szczegóøowo. Jest nałogowym palaczem- wypala do dwóch paczek dziennie, alkoholu nie pije. Ma 35 kg nadwagę, która dotyczy głównie brzucha, bo brzuch ma większy niz kobieta w 9 miesiacu ciąży. Jest też nieustannie senny- często zasypia na siedząco nawet, nawet, gdy jest wyspany, to często podsypia w ciągu dnia. Cierpi też na bezdech senny. Nie chodzi do lekarzy, więc nie wie, w jakim jest stanie zdrowotnym jego organizm. Ale czy jest tak sprawny seksualnie jak dawniej- za młodu, to nie wiem. Całe życie pali, za młodu był w łózku świetny, ale nie wiem, czy przez te 15 lat się coś zmieniło w tym, prócz tego, ze bardzo przytył

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

Nie, on się bardzo dobrze trzyma mimo tej swojej nadwagi i palenia (aż mnie to dziwi). Ma w dodatku pracę, która wymaga 4 godzinnego chodzenia w ciągu zmiany, więc aż tak źle z nim nie jest, choć narzeka na bóle nóg przez to. mam nadzieję, ze go nagle jakaś choroba nie chwyci, która utrudni funkcjonowanie.

Odnośnik do komentarza
Gość klementyna_zona

Nie, my stosowaliśmy kalendarzyk, dlatego mamy 1 dziecko, innych środków ant to nigdy. Jeżeli chodzi o ciążę, to już nie jest możliwa w moim przypadku. Oczywiscie, stosuję się do swojej wiary, a ona naturalnych metod nigdy nie zakazywała. Wiem, ze może już jestem wyjatkiem osoby, która tak przestrzega swojej wiary. Jeżeli chodzi o cukrzycę, to mieli ją obydwoje jego rodzice i bracia jego mają, ale on twierdzi, ze jest zdrowy i na badania nie pójdzie.Ktoś wczesniej wspomniał o stosunku moich rodziców do niego. Faktycznie, trochę dziwnie go traktowali po rozwodzie, cały czas utrzymywali z nim kontakt, z tatą na piwo chodził. Jest to związane także z wiarą moich rodziców, oni po prostu uznali, ze sie zagubił, bolało ich, ze rozbił rodzinę, ale mu wybaczyli, nie odtrącili. Jestem wychowana w rodzinie o silnej katolickiej tradycji, u nas szanuje się kazdego człowieka, uczy wybaczać itp.

Odnośnik do komentarza

Wybaczyć, nie znaczy być naiwnym.
Wybacza się przede wszystkim dla siebie, po to, żeby rozpocząć nowe życie bez złości, czy nienawiści w sercu.
Piszesz, że ciągle masz potrzeby, więc tym bardziej je miałaś, gdy byłaś młodsza.
Gdy twój mąż szalał niczym kawaler skacząc z kwiatka na kwitek, dogadzając sobie i swoim kochankom, ty żyłaś samotnie, mogąc tylko pomarzyć o miłości, czułości i seksie.
On nie poniósł żadnych konsekwencji; wybaczyłaś ty, twoja rodzina, a teraz on po latach "szlajania się" zalicza miękkie lądowanie.
Ktoś, kto nie poniósł kary za swoje złe uczynki, nie odpokutował, nie doceni wybaczenia, przekonany o swojej bezkarności.
Wiele osób, twoją postawę odbierze nie tylko jako naiwność, ale także brak szacunku do siebie samej.
Nie oczekuj więc szczerości i szacunku od niego.
On, w waszym zejściu się ma konkretny interes, opiekę i obsługę, nie oszukuj się, że będzie inaczej.
Ty nawet nie wchodzisz do tej samej rzeki, tylko do cuchnącego bajora.
Jesteś łatwowierna i zaślepiona i bardzo dużo ryzykujesz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...