Skocz do zawartości
Forum

Mam 17 lat oraz ciężkie życie, czy czas je zakończyć?


Gość Anonim1999

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anonim1999

Witam!

Chce się z wami podzielić swoją historią licząc na waszą pomoc. Nigdy wcześniej nie pisałem na takich portalach więc mogę się trochę gubić za co przepraszam.

Zaczynając od początku, kiedyś mieszkałem w Polsce razem z rodziną. Moi rodzicie byli szczęśliwi lub mi się tak zdawało, dodatkowo miałem oraz nadal mam brata za którego oddałbym nawet życie. Niestety po jakimś czasie nasza rodzina musiała wyjechać za granice co było początkiem końca. W momencie kiedy wyjechałem z Polski miałem 13 lat. Wyprowadziliśmy się za granicę(nie podaje kraju w celu zachowania anonimowości) tutaj mój tata pracował, a mama, ja oraz mój brat uczyliśmy się języka. Od razu po wakacjach zapisaliśmy się do szkoły w której niestety razem z bratem zostaliśmy cofnięci o jeden rok do tyłu by nauczyć się języka. Mój brat dał rade, ja niestety nie. Przez ponad rok uczenia się języka praktycznie nie odzywałem się do ludzi w szkole ani nauczycieli. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, szukałem oparcia w rodzinie jednak go nie znalazłem. Mój tata zawsze dużo pracował i praktycznie nie zwracał uwagi na mnie oraz brata. Może tak nie było, ale tak to odczuwam. Moja mama też nie jest ideałem, zawsze gdy chciałem porozmawiać ona prowadziła rozmowy przez badoo czy jakoś tak z innymi facetami. Już wtedy wiedziałem, że coś się stanie i nie myliłem się. Po około pół roku rodzina zaczęła się rozpadać. Osoby w szkole widziały, że jestem cały czas smutny, nie mogłem się skupić. Zostałem wysłany na przymusowe leczenie, chodziłem na jakieś dziwne zebrania w których czułem się strasznie obco, mówiłem o tym rodzicom oraz nauczycielom jednak to nic nie dało. Dostawałem jakieś dziwne leki, które miały pomagać mi się uspokoić z całą tą sytuacją jednak jedynie co robiły to mnie zamulały oraz napędzały apetyt. W ciągu 2 miesięcy przytyłem około 15/20kg, spałem po 12-15 godzin. Czasami nawet w szkole na ławce. Rok przeminął, coś się we mnie przełamało, nagle w ciągu kilku miesięcy nauczyłem się języka w taki sposób by udawało mi się porozumiewać z innymi ludźmi w szkole. Cieszyło mnie to jak cholera, myślałem że wreszcie wyjdę na prostą. Jednak moi rodzicie się rozstali, moja mama się wyprowadziła do innego faceta(nie polaka) a ja oraz mój brat zostaliśmy z tatą. To co się działo przekraczało ludzkie pojęcie. Toczyła się bitwa, ojciec przekonywał mnie oraz brata, że chce abyśmy zostali oraz że kochał mamę i nie chciał by odeszła, mama przekonywała nas na swoją stronę. Jednak postanowiliśmy zostać z ojcem. Po około tygodniu zaczęły się komplikacje. Jako że z ojcem nigdy nie miałem dobrego kontaktu to jeśli coś mi dolegało pisałem o tym mamie. Mama niestety wykorzystywała to na swoją korzyść, pisała wtedy do ojca że się dziećmi zająć nie potrafi przez to że muszę pisać do niej. Jednak to nie była prawda, po prostu potrzebowałem czasu by się przyzwyczaić. Jednak mój ojciec wpadł w furię wyrzucił mnie z domu, kazał mamie mnie zabrać. Moja mama przyjechała, odebrała mnie i przeprowadziłem się do niej oraz do jej nowego faceta. W tym momencie moje życie trochę się uspokoiło. Zacząłem chodzić do szkoły, uczyłem się języka, żyłem z mamą oraz w zgodzie z jej nowym facetem oraz jego dziećmi. Więc pomyślałem, jest lepiej... czy nie czas zakończyć wizyty u psychologa? Miałem 14 lub 15 lat, razem z mamą wybraliśmy się by przekazać psychologowi że już nie będę uczęszczał na zajęcia jednak Pani psycholog nie zgodziła się, jednak ja czułem, że tego nie potrzebuje więc przestałem chodzić na te zajęcia. Jednak Pani psycholog nie odpuszczała, zaczęła grozić nam, że jeśli przestane chodzić na zajęcia postara się odebrać mnie mojej mamie oraz da mnie do rodziny zastępczej. Przez to wszystko zaczęły się kolejne problemy ze szkołą, po prostu ją zostawiłem. Dnie i noce leżałem w łóżku czas od czasu oglądając jakieś filmy na komputerze oraz grając w gry. Gry bardzo mnie wciągnęły ponieważ w nich mogłem komunikować się z innymi ludźmi z Polski. Strasznie się w to wkręciłem. Przez około miesiąc nie wychodziłem z domu, z ojcem komunikowałem się tylko przez brata który czasami do mnie przychodził. W pewnym momencie mama poprosiła mnie bym z nią pojechał, na początku nie chciałem się zgodzić, ale powiedziała że musimy a później da mi spokój, brat również mnie namówił więc się zgodziłem. Jednak był to podstęp, pojechaliśmy razem do ojca, a razem z ojcem do szpitala w którym zostałem zamknięty na około miesiąc. Psycholog obiecywał mi że muszę zostać tylko na 3 dni, jednak zostałem okłamany. Po miesiącu wszyscy lekarze stwierdzili, że nic mi nie jest oraz że nie widzieli sensu mojego pobytu tam. Jednak cały ten pobyt tam zostawił mi w głowie pewien odcisk. Cholerne łóżko przymocowane do podłogi, szafa zamykana na kłódkę oraz stolik na którym nic nie mogłem położyć ponieważ wszystkie moje rzeczy były zamknięte w szafie oraz jako mój przywilej raz na 2 dni mogłem zadzwonić do mamy lub taty. Po wyjściu ze szpitala, jedyna rzecz jaką chciałem zrobić to dosłownie zabić psychologa który mnie tam skierował. Po wyjściu z oddziału zamkniętego znów wróciłem na ten dzienny i nadal chciałem go opuścić jednak Pani psycholog nadal mi na to nie pozwalała, non stop groziła mi oraz mamie dlatego pewnego dnia postanowiliśmy nagrać to co do nas mówiła i zastosowaliśmy tą samą taktykę, mieliśmy nawet skierować całą sprawie do sądu na całe szczęście Pani psycholog nie chciała mieć problemów i odpuściła. Miałem 16 lat, wróciłem do domu, znalazłem inną szkołę w której uczyłem się oraz chodziłem na staż. Niestety po pierwszych dwóch tygodniach zrezygnowałem z powodu iż musiałem być w internacie, a przez wcześniejsze przeżycia w szpitalu zamkniętym nie byłem w stanie się na to zgodzić. Dlatego też mama przywoziła mnie tylko na staże w tej szkole, pracowałem tam jako kucharz lub pomocnik głównego kucharza. Podobało mi się to nawet, jednak gdy rok szkolny się zakończył szkoła powiedziała iż muszę szukać innej. Niestety przez brak znajomości języka na takim stopniu by przyswajać wiedzę mi to uniemożliwiał. Wiec jako iż miałem już 16 lat postanowiłem iść na praktyki by mieć już zawód i pracować. Próbowałem w kuchni, ale jednak potrzeba tam języka oraz nie podoba mi się zbyt ten kierunek. Do dziś nie znalazłem czegoś co mi się podoba i czegoś co chce robić przez całą resztę swojego życia już od ponad roku nie byłem w szkole, całymi dniami siedzę w domu i rozmyślam czy to nie czas by dać spokój sobie oraz innym? Przez tak długi czas nic dla siebie nie znalazłem, faktem też jest iż nie szukałem. Rozmyślałem tylko w głowie co bym chciał robić a czego nie. I nadal nie mam odpowiedzi, nic mnie nie interesuje. Kiedyś grałem dużo na fortepianie, podobało mi się to a nawet mnie uszczęśliwiało. Jednak gdy tutaj wyjechałem brak znajomości języka uniemożliwia mi to, a na dodatek jak tak teraz myślę, czy graniem na fortepianie zarobie sobie na chleb? Szczerze wątpię. Nie mogę kontaktować się z psychologiem w moim kraju ponieważ się z nim nie dogadam dlatego też szukam pomocy tutaj. Dałem sobie jeszcze tydzień, tydzień by ktoś dał mi odpowiedz co powinienem zrobić by moje życie nabrało sensu oraz bym ja nabrał cholernej chęci by żyć. Mam nadzieje, że ktoś pokusił się o przeczytanie całości oraz pomoże mi jakoś pokonać to wszystko ponieważ aktualnie w mojej głowie jest tylko odebranie sobie życia.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

Dla osób które nie mają zbyt dużo czasu na czytanie.

Mieszkam za granicą, nie mam oparcia w rodzinie. Nie potrafię rozmawiać w języku który jest tutaj używany. Moja rodzina się rozpadła, nie chodzę do szkoły od ponad roku. Nie wiem co jest moim celem w życiu, nie wiem co chce robić. Nic nie wiem. Od miesiąca leże i zastanawiam się tylko nad zabiciem się. Nie jestem osobą wierzącą. W moich oczach świat bez takiej osoby jak ja może zmienić się tylko na lepsze. Jeśli jednak ktoś zechce mi pomóc opisałem całą swoją historię wyżej. Nie jestem w stanie porozmawiać z psychologiem u siebie w kraju ponieważ się z nim nie dogadam. Dałem sobie tydzień by ktoś dał mi odpowiedz na moje pytanie " Co zrobić bym miał ochotę żyć? " jeśli nikt nie da rady mi pomóc, pomogę sam sobie odbierając sobie życie.

Odnośnik do komentarza
Gość rafik543211

Jak widać znowu pomoc fachowa przynosi więcej szkody niż pożytku (tak jak i w moim przypadku) :/ . Z w/w powodu nigdy nie zalecam specjalistów.

Ale do rzeczy. Ciężko zauważyć co tak na prawdę było początkiem twoich problemów - bo nie sama nieznajomość języka, a najwyżej to co ci ona uniemożliwia.

Żyjąc w obcym kraju, musisz znać ich język, bo inaczej to w żadnej pracy nie dasz rady - przykro mi :( , musisz się go nauczyć.

Zadaj sobie pytanie czego chcesz od życia, co da ci szczęście? Zobrazuj to sobie. Pewnie jakiś dom ładny, ok, ale jaki? Duży, mały? Z ogródkiem czy basenem... Puść wodze fantazji - niech to nabierze kształtu. Zrób tak z każdym pragnieniem. Poczuj od razu smak tego wszystkiego i wiedz że to JEST OSIĄGALNE DLA CIEBIE!

Co do pracy - jakie posiadasz zdolności? Potrafisz coś naprawiać, rozbierać itp? Idź w kierunkach technicznych (mechanika, stolarka, elektryka itp). Gotowanie ci wychodzi - idź w gastronomię. Lubisz komputery - idź w informatykę... Kierunków jest dużo.

"Jeśli uważasz że dasz radę to masz rację, uważasz że nie dasz - też masz rację". I to idealnie pasuje do ciebie - chcesz dać radę? TO UWAŻAJ ŻE DASZ! :)
Ja wiem, widzę to że idiotą nie jesteś, a nie idiota może się z tego wygrzebać, wiem że dasz radę - tylko chciej i się postaraj, bo ktoś w PL tu w ciebie wierzy ;) .
Pozdrawiam, trzymaj się...

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

Problem w tym, że nie wiem co lubię robić. Zdolności chyba nie posiadam, sam nie wiem. Mam tylko... a może czas zacząć wymawiać AŻ 17 lat. Skąd mam wiedzieć czy coś lubię?
Praca fizyczna - odpada, praktycznie przez rok nie wychodziłem z domu, jestem tak zasiedziany, że czasami jak po schodach wejdę to czuje się jakbym kilometr przebiegł.
Praca " z głową " - odpada, brak znajomości języka.
Nauczyć się języka to nie jest takie proste, jakieś podstawy znam na tyle, że potrafię się dogadać, ale do pracy trzeba go znać perfekcyjnie. Nauczyć się języka do takiego stopnia to jakieś 3 lata, będę miał 20 lat gdy się nauczę... 20 lat! A gdzie tutaj czas na wyrobienie jakiejś szkoły skoro ja jestem ledwo po gimnazjum jestem, a nie mam pewności nawet czy je zdałem. Pracować zacznę mając 25 lat... gdzie tu jakiś sens, za dużo lat zmarnowałem żeby teraz się zebrać.

Czego chce od życia? Już niczego, ponieważ wiem że wszystko co sobie wymarzę nie spełni się. Na 15 możliwych wyborów 3 są prawidłowe, jestem słaby we wszystkim. Naprawdę nie widzę dla siebie drogi.

Początkiem moich problemów była chyba pustka, świadomość tego, że nie mogłem się do nikogo odezwać. Wszystko musiałem dosłownie dusić w sobie. I robiłem to do dziś, dziś wylałem wszystko co chciałem powiedzieć i czy jest mi lepiej? Wątpię, 2 godziny płaczu i jednoczesnego pisania całej mojej historii raczej w niczym mi nie pomogło.

Odnośnik do komentarza

Kopnij się w tyłek i rusz d-pę z miejsca..
To nie jest obraźliwe, ja do siebie tak mówię, gdy ogarnia mnie stan, podobny do twojego.
Wychodzę, ruszam się, zmęczę i od razu czuję się lepiej.

Tobie też to radzę. Przełam się, zacznij się ruszać, ćwicz, biegaj, spaceruj, zmęcz się.
Teraz wegetujesz, więc zacznij żyć. A zacznij od poprawienia kondycji, to ważne.
Jak fizycznie poczujesz się lepiej, to i psychika wyraźnie się poprawi.
A wtedy zacznij kombinować, co dalej? Co chcesz robić?
I myśl o tym, tylko nie blokuj się od razu mówiąc, że nic nie chcesz.
Zacznij wierzyć w to, że ułożysz sobie dobre życie.
I wtedy stanie się - nagle pojawią się nowe pomysły, nowe możliwości.
Tylko uwierz, a tak będzie.

Samobójstwo. Kiedyś napisał facet, który chciał mieć pewność, że to będzie koniec. Łyknął prochy, podciął sobie żyły, a na koniec powiesił się. Odratowali go! Za to wylądował na oddziale zamkniętym.
Czytałam o innych, którzy po takich próbach stali się kalekami.
Nie wszystko jest tak proste, jak się wydaje.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

unna-1
Kopnij się w tyłek i rusz d-pę z miejsca..
To nie jest obraźliwe, ja do siebie tak mówię, gdy ogarnia mnie stan, podobny do twojego.
Wychodzę, ruszam się, zmęczę i od razu czuję się lepiej.

Tobie też to radzę. Przełam się, zacznij się ruszać, ćwicz, biegaj, spaceruj, zmęcz się.
Teraz wegetujesz, więc zacznij żyć. A zacznij od poprawienia kondycji, to ważne.
Jak fizycznie poczujesz się lepiej, to i psychika wyraźnie się poprawi.
A wtedy zacznij kombinować, co dalej? Co chcesz robić?
I myśl o tym, tylko nie blokuj się od razu mówiąc, że nic nie chcesz.
Zacznij wierzyć w to, że ułożysz sobie dobre życie.
I wtedy stanie się - nagle pojawią się nowe pomysły, nowe możliwości.
Tylko uwierz, a tak będzie.

Samobójstwo. Kiedyś napisał facet, który chciał mieć pewność, że to będzie koniec. Łyknął prochy, podciął sobie żyły, a na koniec powiesił się. Odratowali go! Za to wylądował na oddziale zamkniętym.
Czytałam o innych, którzy po takich próbach stali się kalekami.
Nie wszystko jest tak proste, jak się wydaje.

Chyba jestem innym typem człowieka, na mnie te motywacyjne teksty już nie działają. To co opisałem jest tylko ciupinką tego co dzieje się ze mną i z moim życiem. Mam 17 lat a w głowie mam tylko to, że gdy mamy zabraknie to i moje życie się skończy. Zero samodzielności, powoli czuje, że wariuję. Sam nie wiem co się ze mną dzieje, czy popadam w jakąś nerwicę. Uczucie kuli w gardle, zgrzytanie w uszach, denerwowanie się z błahostek, jakieś dziwne napady lękowe... zaboli mnie serce to zaraz w głowie mam że dostałem zawału. A w tym wszystkim najgorsze jest to, że nie mam się do kogo z tym zwrócić.

Co do samobójstwa, to jestem takim pechowcem życiowym, że całkiem możliwe iż przeżyje dokładnie taki scenariusz.

Odnośnik do komentarza
Gość rafik543211

Jeśli chcesz się rozruszać to po prostu zacznij biegać lub jeździć na rowerze - odrdzewiejesz nieco.

Coś na pewno umiesz, tylko pewnie jeszcze tego nie odkryłeś. Próbuj wszystkiego po trochu :), ugotuj coś w domu (obiad itp), spróbuj coś naprawić. Zobaczysz co ci pasuje.

Ty chyba oczekujesz że ktoś ci tu napisze jakąś prostą drogę. Jeden zabieg i wszystko będzie idealnie - niestety, tak dobrze nia ma. Jeśli chcesz aby coś się ruszyło musisz o to ZAWALCZYĆ! TY nie ja, nie psycholog, nie rodzice - TY SAM musisz CHCIEĆ!

Czego od nas oczekujesz? Pomocy? Kiedy ty sam nie chcesz robić nic. Nawet nie umiesz napisać czego pragniesz, ale tego chcesz - bez sensu, bo nawet jeśli byś to coś dostał to i tak byś uważał że tego nie masz.

Naucz się języka - tutaj masz problem, to umożliwi ci pójście dalej. Wiem że to trudne, zwłaszcza jak się ma dysleksję jak ja...

Mam ci powiedzieć co sam oberwałem? Spoko - widzieć śmierć noworodka w wieku 4 lat, potem ukochanego dziadka w wieku 7. Całe życie z ojcem alkoholikiem który mnie nienawidził i poniżał przy każdej okazji, awantury codziennie od godz 18 do 2 w nocy. Wyśmiewanie w szkole. Permanentna samotność (i to w PL). 2 jedynych przyjaciół mnie zdradziło, ukochana złamała mi serce mieszając z błotem, wyśmiewając i obrażając mnie przy każdej okazji... Pisać jeszcze?
Nie chodzi mi o to, żeby umniejszyć twoją krzywdę. Ty uważasz że masz najgorzej, a nie jest tak - masz jeszcze czas, masz opcje, masz warunki... Masz WSZYSTKO czego potrzebujesz by się wygrzebać, ale nie chcesz mieć CHĘCI!
Sam mam podobne problemy, drogę znam. Na razie układam sobie wszystko aby nią pójść, ćwiczę by nie paść, rozmawiam z ludźmi by nie zgłupieć...

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

No ale co ja sam muszę chcieć? To jest największy problem, że ja od roku nie wiem po prostu nie mam pojęcia co chce. I tak sam się dziwie że aż rok wytrzymałem. Nie widzę w sobie przyszłości bo ja po prostu nie wiem w jaki sposób mam się dowiedzieć co chce robić lub co chce po prostu...

Odnośnik do komentarza

Jak na razie to wiadomo, że masz trudności z opanowaniem języka, ale, a może przez to, nie chcesz się go uczyć.

Już trochę w tym kraju jesteś i w języku-co powie Ci każdy lingwista -liczy się s y s t e m a t y c z n o ś ć . Czyli każdego dnia słuchasz ichniego radia, oglądasz ichnią telewizję i robisz z podręczników jakieś lekcje, aby przyuczyć się gramatyki. Jeden opanuje język szybciej a inny wolniej. Jak graleś na fortepianie czy pianinie, to jesteś pewnie choć trochę muzykalny, czyli masz szansę zlapać melodię języka, szybciej niż ja np. Uparcie kazdego dnia, ale trzeba się uczyć, bo jak mówisz pewne podstawy już masz i tylko kazdego dnia pracować, aby nie zapomnieć tego co się już umie i douczać sie tego , czego się nie umie. Trzeba chcieć i to robić. Jak będziesz się lepiej poruszał w tamtym języku , to i tamta rzeczywistośc może okazać się przyjażniejsza.

Wyruszenie z domu to chyba norma w Twoim wieku- rower, biegi, pływanie , sztuki walk wschodnich- ruch to życie. Nie ruszasz się od roku to i bzdury o samobójstwie opowiadasz.

Nikt za Ciebie szanownej pupy nie ruszy, bo ona jest Twoja i tylko Ty jesteś wladny ją przemieścić. Jak Ci cięzko, to po schodach po 10, potem 20, a póżniej 30 razy lataj aby mięsień serca, pompy w łydkach i cały organizm ruszyć.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim678

Życie jest marną egzystencją - wyjątkowo kruche, nietrwałe, nie umiejące o siebie walczyć. Ciągle zadaję sobie pytanie: tak naprawdę po co mam żyć? Po co wstawać rano, po co uczyć, po co jeść... Czy w ogole moge to nazwac zyciem - wegetacje, myślącą nad jego trwaniem. Jednocześnie zastanawiam się jakim sensem byłoby samobójstwo - odbiorę sobie życie, ale co z tego? Nikt nie zauważy mojego braku, a świat nie stanie sie lepszy. Życie będzie toczyć się dalej. Co sekundy umiera czlowiek, co sekundy rodzi sie następny. A te kilka osób, dla których moze jeszcze cos znacze, nie odczuje po mnie straty - bo po co? Jaki sens sie smucic, skoro wszyscy umrzemy, skoro za kilka lat nikt nie będzie o nas pamiętał.

Napisałabym tak jeszcze pół roku temu.

Szukam sensu swojego życia, jak większość ludzi, którzy otrzymali szansę bycia. Bycia jednostką, równą 7 mld innych, szarych jednostek, z ktorych wyrozni sie kilkunastu, moze kilkudziesięciu szczęśliwców, ktorzy... no właśnie, sa inni? Nie! Wszyscy jestesmy tacy sami, tak samo glupi, tak samo naiwni, wierząc ze nic nie znaczymy, nic nie potrafimy, do niczego sie nie nadajemy. Sami jestesmy swoimi wrogami, sami sie ograniczamy, sami stwarzamy sobie świadomość bycia potrzebnym. Mam szansę taką jak wszyscy inni, żeby wykorzystać jak najlepiej moje życie. A doświadczenia sprawiają tylko, że ona rosnie i jest coraz wieksza. Uswiadamiam sobie, ze muszę o nie zawalczyc. Nikt nie zauważy mojego braku, za to wszyscy zauważą mój sukces.

Odnośnik do komentarza
Gość zasóbLudzki

NAPEWNO masz jakiś talent!
Nie znam Cię ale po sposobie jakim piszesz nie jesteś głupi - JESTEŚ inteligentny!!!
Jesteś młody więc nie dziwię się że nie wiesz jaki zawód wybrać - to normalne.
Co byś nie wybrał to potrzebujesz znać co najmniej dwa języki obce (popularne na świecie np. angielski, hiszpański, niemiecki, mandarynski) - jeden biegle drugi co najmniej biernie.
Języki przydadzą się Tobie w KAŻdym zawodzie - więc teraz ucz się języka (słuchaj nagrań np. ze strony effortless English . com Hoge). Słuchanie lokalnego radia czy telewizji nic nie pomoże bez transkrypcji i tłumaczenia jeśli zaczynasz o zera.
Zacznij robić ćwiczenia - przysiady, pompki, truchtać w miejscu. Ogranich granie na kompie do max! 2 godzin dziennie.
Podejrzewam że jesteś w jakimś socjalistycznym piekle typu Szwecja.
Nie pozwól się truć pastylkami! - udawaj że połykasz.
Zadbaj o swój wygląd, uczesz się, dobrze ubierz. Wychodź na spacery po mieście i miej pogodną twarz - nawet jak jesteś smutny; idź wyprostowany nie chowaj głowy między ramionami.
Mam syna w Twoim wieku.

Odnośnik do komentarza
Gość zasóbLudzki

Śmierć sama Ciebie odszuka ale w dalekiej przyszłości.

Świat jest duży I napewno znajdziesz miejsce dla siebie gdzie będziesz zadowolony ze swojego życia.

Jesteś facetem bądz silny. Taki Stallone tez zaczynał od zera prawie od dna I osiągnął sukces.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

kikunia55

Jest ze mną taki problem, że nie potrafię się samemu uczyć, ktoś musi mi to wytłumaczyć bo inaczej nie ma szans bym coś załapał. Teraz są wakacje, nikt nie prowadzi lekcji... i co, kolejny miesiąc czekania?

~Pes

Właśnie szukam odpowiedzi na pierwsze pytanie.
Nie chce mówić wprost gdzie jestem, lecz polecam oglądać wiadomości.

Emiiliia

Nie wiem czy jesteś w stanie mi pomóc, spróbować zawsze można. GG: 59888531 Aktualnie prowadzę nocny tryb życia, więc trudno raczej będzie mnie złapać.

~Anonim678

Ja nie jestem potrzebny, mam 17 lat i praktycznie nic nie potrafię, nadal mieszkam z mamą. Mam odczucie, że jestem dla niej ciężarem. Musi więcej pracować, żeby kupić mi jeść bo jestem zerem które nic nie potrafi a przynosi tylko szkody i dodatkowe wydatki.

~zasóbLudzki

Czuje się jakbym zmarnował sobie życie i to nie tylko od momentu wyjazdu. Kiedyś chodziłem do szkoły muzycznej, 2 lata uczyłem się grać na fortepianie, a teraz co mi po tych 2 latach? Wszystko zapomniałem, by grać tak jak kiedyś potrzebuje odświeżenia. Z resztą nie wiem co ja sobie myślałem, czy graniem na fortepianie zarobie sobie na jedzenie? Wątpię i to bardzo. Całe moje życie to pasmo nieudanych wyborów. Zacząłbym się uczyć tego języka, ale gdy myślę sobie w głowie " Co mi to da " to nic nie widzę, nic a nic. Co do kraju to tak jak wcześniej pisałem, polecam oglądać wiadomości.

Odnośnik do komentarza

"Zacząłbym się uczyć tego języka, ale gdy myślę sobie w głowie " Co mi to da " to nic nie widzę, nic a nic."

Wiesz. tak jak żeby zaznać ruchu i poczuć, że żyjesz to musisz swoją szanowną pupę ruszyć Ty sam, tak i rozumu, intelektu swojego własnego musisz użyć, żeby powoli dochodzić do jakiejś wiedzy. Rozumiem, że gramatyki to może nie rozumiesz i jak na razie wydaje Ci się, że bez pomocy trzecich osób to nie przeskoczysz. Ale osluchiwanie się języka, powtarzanie często używanych zwrotów, tłuczenie liczebników, kolorów, przymiotników, rzeczowników, czasowników- co tu trzeba tłumaczyć? To po prostu trzeba wysiedzieć, czasami wychodzić ( niektórzy uczą się na spacerująco, na podskakująco). Czasami trzeba wyśpiewać- bo piosenki wpadają w ucho i słownictwo przy okazji.
Ktoś radził Ci, że komputer w sensie internet. gry- to na maxa 2 godz dziennie. Pozostały czas podziel trochę na ruch i dużo na naukę języka. Są wakacje to dużo możesz zdziałać- bo dużo wolnego czasu.
W internecie też są strony do nauki języków i filmy na youtubie - poszukaj.

Mamą się przejmujesz, bo biedna więcej musi pracować na syna. Miłe to. Jednak jak wiedziesz nocno komputerowy tryb życia to w czym jej pomagasz na co dzień? Robisz zakupy, sprzątasz chatę, podgotujesz obiad, robisz jej kanapki do pracy? Wszystko to nocą, czy nie musisz mieć obowiązków oprócz martwienia się bezproduktywnego o siebie?
Jak człowiek coś robi, to ma do siebie jakiś szacunek, jak siedzi i czas mu bezproduktywnie w internecie przeplywa, to trudno po takiej nocy w szacunkiem spojrzeć na siebie. Zacznij coś sensownego czynić a nie ciągle zastanawiać sie i po " bardzo glebokim przemyśleniu" dojść do wniosku, że to znów jest bez sensu- to takie świetne zapętlanie się, zapętlanie , chwilowe miłe spędzenie czasu a ogólnie stwierdzenie, że jestem beznadziejny. I to prawda- mlody człowiek beztrosko przepuszczający czas przez palce (piszesz, że od roku nigdzie nie wychodzisz i trudno Ci nawet po schodach chodzić)- wybrał sobie beznadziejny sposób na spędzanie czasu ( na zabijanie czasu).

Ogarnij się po prostu.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim678

Odnoszę trochę wrażenie, że ty wcale nie oczekujesz pomocy. Nie zrozum mnie źle, ale powinieneś bardziej dogłębnie czytać wszystkie odpowiedzi, żeby zrozumieć ich sens, a nie powtarzać, że do niczego sie nie nadajesz, nie jesteś potrzebny! Jesteś inteligentnym, młodym człowiekiem - możesz osiągnąć wszystko!! Powtarzanie że niczego nie jesteś w stanie się nauczyć, jesteś życiowym nieudacznikiem, tylko pogarsza sprawę! Spróbuj uświadomić sobie, że możesz zdziałać wielkie rzeczy, a jestem pewna, że to prawda. Wszystko siedzi w głowie, a żeby cos zmienić powinieneś właśnie od niej zacząć - spróbować byc bardziej otwartym, słuchać i analizować, a nie powtarzać te utarte schematy!!
Trzymam kciuki, bo wiem że jesteś w stanie to zrobić.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

kikunia55

Poziom języka który opisujesz już dawno mam opanowany, jednak to za mało by wybrać się do szkoły do jakiej chciałbym się wybrać.

Pisać jest łatwo, jednak ja nie zmienię swojego życia na pstryknięcie palcami. Kiedyś nawet zrobiłem dla siebie plan działania.

1. Schudnąć - zadbać o siebie.
2. Nauczyć się języka.
3. Iść do dobrej szkoły
itd
Liczyłem, że po zaliczeniu każdego punktu będę czuł się lepiej. W 2 tygodnie schudłem 10 kg, powinienem czuć się lepiej, a wcale tak nie jest.

Odnośnik do komentarza

Znajdź jakichś Polaków w kraju w którym mieszkasz. Porozmawiaj w ojczystym języku, skoro sprawia ci to przyjemność. Może znajdziesz kogoś bliskiego z kim będziesz mógł dzielić się uczuciami i kto da ci motywację. A nawet jeśli nie, to poznawanie nowych osób, czy jest to znajomość na 10 minut czy na 10 lat, zawsze daje jakąś lekcje. A nuż przypadkiem ktoś poda ci nieświadomie pomysł na to co może sprawić ci frajdę? Siedząc w domu i grając w gry na prawdę nic nie zdziałasz. Skreślasz swoją przyszłość, mówiąc ze nic nie osiągniesz, bo masz bardzo złe wspomnienia i brak pomysłu na siebie. Masz 17 lat. Wszystko przed tobą i jak się to potoczy zależy tylko i wyłącznie od ciebie i twoich wyborów. Wiem, że na pewno ci ciężko, ale to idealny czas abyś ty sprawił że będziesz szczęśliwy. Zaczynasz dorosłe życie i tak na prawdę nic nie stoi Ci na przeszkodzie. Możesz od zera wybudować co tylko chcesz. Masz czystą kartkę, tyle możliwości. NIC cię nie ogranicza.

Odnośnik do komentarza

" W 2 tygodnie schudłem 10 kg"- może cała reszta, którą opisujesz jest tak samo prawdziwa.

Jeśli taki poziom języka masz opanowany to az trudno uwierzyć, że dalej nie umiesz uczyć się sam, przynajmniej częściowo. Ile ksiązek , w jakim zakresie słownictwa czytasz w języku, którego chciałbyś ( mógłbyś) się nauczyć? Szkoła do której chciałbyś pójść reprezentuje pewnie przygotowanie do jakiegoś zawodu- czytasz ksiązki o tej tematyce, żeby specjalistyczne słownictwo przybliżyć?

Ile filmów w tym języku oglądasz? Czy dobrze rozumiesz szybko podawane wiadomości krajowe i lokalne w tym języku?

Nie opowiadaj, że samemu nie można szlifować języka- bo to raczej glodne kawałki.

Odnośnik do komentarza

No to jeśli jesteś tam skąd płyną te wiadomości.. to popatrz od innej strony, jakie cenne i kruche jest życie.
Chciałbyś żeby zauważyła Cię Twoja własna Mama i masz tak rozpaczliwe pomysły. Twoja mama jest pogubiona, jesteś potrzebny - ale nie uświadamiaj tego rodzinie brutalnie - odchodząc. Bardzo sensownie się wypowiadasz. I wiesz, że długo nie będziesz tak elokwentny w obcym języku.
Ale postaraj się popatrzeć trzeźwo, to nie jest potrzebne w takim stopniu. W praktyce zawodowej liczą się zwięzłe komunikaty.
Nawet jeśli jesteś podpuchą dziennikarską, to jesteś potrzebny - nam, mamuśkom dorastających synów, żeby uświadomić sobie skalę szamotaniny w wieku dojrzewania. Trzymaj się!

Odnośnik do komentarza

Anonim1999, zazdroszczę Ci tych 17 lat, naprawdę. Jesteś młodym chłopakiem z wieloma możliwościami. A Twoje blokady tkwią jedynie w głowie. Sam się ograniczasz, powtarzając sobie i utwierdzając się w przekonaniu, że niczego nie potrafisz, do niczego się nie nadajesz, nie masz żadnych talentów. To nieprawda! Sam napisałeś, że był czas, kiedy zrobiłeś duży progres, jeśli chodzi o przyswajanie języka obcego. Jeśli chodzi o umiejętności lingwistyczne, to ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Praktyka czyni mistrza. Sam język do głowy Ci nie wskoczy ;) Nawet jeśli nie wiesz na dzień dzisiejszy, co chciałbyś robić w przyszłości, jaki zawód wybrać, bo jesteś młody etc., to są przecież codzienne małe "zadania", w których możesz starać się być najlepszy. Wspomniałeś, że mieszkasz z matką, która dba o Ciebie, pracuje na Twoje utrzymanie. Jeśli jesteście pod jednym dachem, to wstań rano, zaparz jej ulubioną kawę, pościel łóżka, zadbaj o mieszkanie, odkurz, zrób zakupy, ugotuj coś tak jak potrafisz. Postaraj się wykonywać te proste czynności najlepiej jak tylko potrafisz. Staraj się. Nich Twoja mama zobaczy, że ma w Tobie wsparcie. A i dla Ciebie to też będzie rodzaj treningu - rozeznania, co bardziej/mniej lubisz robić, co przynosi Ci radość, w czym się odnajdujesz. Życzę Ci powodzenia i motywacji, bo o tę motywację u Ciebie chyba najtrudniej. Poza tym możesz spróbować zadzwonić pod darmowy (polski) numer 116 111 - anonimowy telefon wsparcia dla dzieci i młodzieży. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witaj, nie lubię wypisywać nic w necie, ale poruszyła mnie Twoja historia. Jesli mogę coś doradzić jako starsza koleżanka, to po pierwsze mając 17 lat absolutnie nie musisz wiedzieć co masz w zyciu robić. masz na to czas. Sporo osób w wieku 30 lat nadal nie wie i...to jest ok. da się z tym żyć. jeśli jednak tak bardzo Cię to nurtuje idz w madre książki i sport. książka obowiązkowa to Obudź w sobie olbrzyma Anthonego Robinsa. tez sporo w zyciu przeszedł, a teraz sam zobacz jak działa. na polskim rynku znajdziesz mateusza grzesiaka. w książkach jest wiele odpowiedzi, wskazowek. no i sport. wstań i biegaj. codziennie, choćby 200 m. potem kilometr, potem dwa, codziennie krok na przód. i choćby nie wiem co -sie nie poddawaj. Reszta przyjdzie. Nie wiem czy jesteś wierzący, to może mało popularne wśród młodzieży, ale może warto? Bóg pełen milosci czeka. pozdrawiam i życzę wytrwałości. często po tak trudnych historiach ludzie dokonują wielkich rzeczy. Trzymam kciuki, żebyś był jedna z takich osób.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonim1999

kikunia55

Zawsze miałem problem z uczeniem się samemu, strasznie szybko uczenie się samemu mnie nudziło przez co nie potrafiłem przyswajać wiedzy. Co do tego że schudłem 10 kg w 2 tygodnie jest to możliwe. Wykorzystałem fakt, że całe dnie siedziałem w domu, dlatego też ograniczyłem posiłki w taki sposób by nie przekraczały one więcej niż 800kcal. Za to dużo musiałem wtedy pić wody oraz leżeć w łóżku by się nie wywracać. Nie trzeba mi tłumaczyć jak bardzo głupia była to metoda na dietę bo to wiem.
Język francuski znam w takim stopniu by iść samemu do doktora powiedzieć mu, że mnie noga lub ręka boli. Umówić się na spotkanie w banku lub w miejscu gdzie właśnie ludzie szukają stażu itd. Nie znam go na tyle by biegle czytać czy rozumieć wszystkie informacje które są mi podawane na żywo. Na pewno nie jestem w stanie iść na kierunek który zdaje mi się, że mnie interesuje jakim jest praca w laboratorium, coś związanego z chemią lub fizyką.

mgr Kamila Krocz

Nie to jest problemem... w sumie już sam nie wiem co nim jest a co nie. Boje się sam dokonywać wyborów ponieważ wiem z przeszłości, że zawsze wybieram te najgorsze. Kiedyś gdy chodziłem do szkoły ze stażem miałem uczucie robienia czegoś na siłę, rano wstawałem z wiedzą że idę robić coś co mi się nie podoba, cały dzień stażu z szarą miną. I jedyny moment w którym przez cały dzień się ciesze to powrót do domu. Nie chce życia będąc nieszczęśliwy.

~imak79

Byłem wierzący, lecz już nie jestem. Sam nie wiem dlaczego przestałem, może właśnie wiara dawała mi sens życia. Spróbuje również tego. Staram się nie wmawiać sobie, że się do niczego nie nadaje. Jednak kiedyś gdy ja straciłem w siebie wiarę, rodzina jeszcze wierzyła, że uda mi się odbić. Teraz nawet kiedy staram się zebrać, to już nawet po rodzinie widzę, że nie są oni zbyt przekonani. Zawiodłem ich.

Nie chce by ludzie uświadamiali mnie, że inni mają gorzej. Dlaczego gdy ktoś ma źle to inni zawsze mówią " inni mają gorzej ". Rozumiem, że są ludzie którym życie dało w kość bardziej niż mi, ALE dlaczego nikt nie zwraca uwagi na tych którym jest lepiej?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...