Skocz do zawartości
Forum

Jak rozmawiać z ojcem mojego dziecka?


Gość Ganwi

Rekomendowane odpowiedzi

~smell
Yonka nie spinaj sie tak bo Ci zylka peknie. Kazdy ma prawo wypowiedziec sie tutaj i robi to jak najlepiej jak potrafii. Rozumiem ze inni maja tez omawiac Twoja wypowiedz?

Dzięki za troskę, ze mną wszystko ok.
Co do innych - nikt niczego nie musi, ale oczywiście może odnieść się do mojej wypowiedzi i nie musi się z nimi zgadzać, podobnie, jak ja nie nie muszę przyznawać racji tym innym.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj w nocy prawie nie spałam, zastanawiając się ciągle: ,,Jak można być takim gnojem!?" Mieszkam w takiej małej miejscowości, tu wszyscy wszystko wiedzą. Czy nie jest mu wstyd? A jej? Jak można się wmieszać w taką sytuację? Jedyne na co mam ochotę to uciec stąd jak najdalej... Czuję się taka upokorzona. Wyobrażam sobie, jak on jej opowiada o naszych sprawach. A ona, jak ją spotykam, naprawdę śmieje mi się prosto w twarz... Już widzę, że sama sobie nie dam z tym rady, potrzebuję porady specjalisty, bo z moją głową nie jest d0brze...

Odnośnik do komentarza

Hej, wiesz co, psy szczekają a karawana jedzie dalej. Z ich gadania nic nie wynika, niech sobie gadają. Nie wzbogacą sie na oczernianiu kogoś. Wiesz co teraz to juz nie wiem czy jest sens mu kiedykolwiek wybaczać, ja mialabym go gleboko w dupie dlatego nie przejmuj sie nim, dziecko jest wazniejsze

Odnośnik do komentarza

Ganwi, od dłuższego czasu śledzę Twój wątek i powiem Ci tak. Ona moze śmiać Ci się w twarz, ale to ona w miasteczku czy wsi jest postrzegana jako kochanica, która zabrała ojca dziecku i rozwaliła rodzinę. A ludzie nie zapomniają, ona już zawsze będzie tak postrzegana. To po pierwsze.
Po drugie zawsze będziesz w jego życiu jako matka jego dziecka, to tą kochanicę też pewnie wkurza, choć nie daje po sobie tego poznać.
Reasumując to ona stoi na gorszej pozycji niż Ty.

Nie czekaj na niego, bo przyjdzie Ci się zestarzeć. Po za tym lepiej aby Twoje dziecko widziało szczęśliwą i spełnioną matkę niż wiecznie czekającą ze łzami w oczach. Zasługujesz na szczęście. On może się zmienić kiedyś, ale nie warto czekać w nieskończoność. Pomyśl sobie tak: będziesz wiernie czekać aż się królewiczowi odmieni, minie rok, dwa, trzy, 10 lat i co? Może do ciebie wróci a jak nie? Ile okazji odpuścisz? będą to szczęśliwe lata czy wieczna udręka i wierzenie w cud... nie warto sobie życia marnować.

Powodzenia Ci życzę!.

Odnośnik do komentarza

Ganwi. Jedno jest w tym dobre, że masz jasną sprawę, że nie masz się co łudzić, nie masz na kogo czekać.
Facet ma inną babę, prawdopodobnie "motał" z nią już wcześniej, a teraz tylko się ujawnili.
Jest bezdusznym chamem, czas byś się otrząsnęła i pomyślała o dalszym życiu.
Radzisz sobie bez niego - brawo, gratulacje.
Byłaś u prawnika - brawo.
Zaczynasz wreszcie funkcjonować jak człowiek, nie jak ofiara.
Walcz o swoje, walcz o alimenty i ustal kontakty ojca z dzieckiem.
Niech on ci nie robi łaski, niech to będzie prawnie ustalone.

Podoba mi się postawa Bachledy Córuś, tej aktorki , która ma syna z Colinem F.
Facet przylatuje ze Stanów po syna, bierze go do siebie - zgodnie z ustaleniami- ale oni nie kontaktują się ze sobą. /tak podawała prasa, pewnie babcia go doprowadza na lotnisko/
Facet też ją paskudnie zranił, ale ona jest zbyt dumna, by się przed nim płaszczyć i okazywać swój ból.

Też powinnaś się odciąć, zero kontaktów, bo jego widok nie pozwala ci się otrząsnąć. Jak już sąd ustali sprawę kontaktów, to też pomyśl o takim zorganizowaniu spotkań z synem, byś w tym nie uczestniczyła.

Odnośnik do komentarza

~Ganwi, zgadzam się z wypowiedziami ~Omatulu i unna-1.
Rozumiem twoje odczucia żalu, upokorzenia i złości na niego i tę babę, ale jak napisały wcześniej dziewczyny; nie ty powinnaś się wstydzić.
Mieszkasz w małej miejscowości, co z tego, to już nie te czasy, gdy ludzie wytykali "pannę z dzieckiem".
Ty możesz nosić głowę wysoko, gadaniem ludzkim się nie przejmuj.
Prędzej na cenzurowanym znajdzie się on i jego kochanka, zawłaszcza ona, bo chociaż to on zdradził, zawsze jednak kochanka postrzegana jest najgorzej.
Zachowaj kamienną twarz, gdy przypadkowo ją spotykasz.
Niech się cieszy...do czasu.
Spójrz na to z innej perspektywy; jaką trzeba być głupią i naiwną babą, żeby wiązać się z facetem który zdradza, który porzucił (w tak podły sposób) partnerkę, a przede wszystkim własne dziecko.
Jak widać obydwoje myślą nie tą częścią ciała. Ona teraz czuje się wygrana, tryumfuje...bo jest głupia i bez zasad, on tym bardziej.
To banał, ale są siebie warci.
Naprawdę nie masz po kim płakać, idź do przodu, może być tylko lepiej.

Odnośnik do komentarza

Ja sama widzę, że nie mam na co czekać... Facet okazał się emocjonalnie niedorozwinięty. Tylko łatwiej byłoby mi znieść całą sytuację, gdyby w grę nie wchodziła inna kobieta. Przez to czuję się naprawdę gorsza. Nie wiem dlaczego mnie spotkała taka chora sytuacja, ale jakoś sobie z tym poradzę. Trochę potrwa zanim odzyskam dawną pewność siebie i poczucie własnej wartości. Ale najwyższa pora odbić się od tego dna.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie, i tak trzymaj!!!
Kochanica za pewien czas pewnie kopnie go w d....pe i dopiero do niego dotrze co zrobił. Będzie jeszcze gorzko żałował. A Ty z podniesioną głową powiesz NIE!!! Wszystko się ułoży. Jesteś młoda, zapewne atrakcyjna i co najważniejsze bardzo mądra i tego się trzymaj.
Swoją drogą zawsze podobał mi się polski film ,, Nigdy w życiu ,, w prawdzie jest to komedia romantyczna, ale pokazuje jak można fajnie ułożyć sobie życie po zdradzie. I trzeba wszystko przetrwać, przy okazji można się pośmiać z niektórych scen. Wiem, że życie to nie film i w realu nie jest tak cudownie. Ale warto nawet setny raz obejrzeć, żeby uświadomic sobie, że życie po zdradzie i porzuceniu wcale się nie kończy.

Odnośnik do komentarza

~innaaaa
Dokładnie, i tak trzymaj!!!
Kochanica za pewien czas pewnie kopnie go w d....pe i dopiero do niego dotrze co zrobił. Będzie jeszcze gorzko żałował.

...ona jego, albo on ją, tyle, że to już bez znaczenia
~Ganwi postaraj się nie myśleć o nich, choć to trudne.
Wyszukuj sobie różne zajęcia, żeby nie myśleć, wysiłek fizyczny dobrze robi na takie smuty.
Nie jesteś gorsza, nie myśl o sobie w taki sposób, nie porównuj się z jakąś gościnną w kroku dziewoją.
Nie mierz się jego kryteriami, skoro dla niego lepsza jest jakaś chętna niunia, niż rodzina, to tylko świadczy o nim.
Ty nie masz z tym nic wspólnego. Nie utożsamiaj własnej wartości z czyjąś oceną, zwłaszcza z oceną ludzi bez zasad.

Odnośnik do komentarza

czesto, gdy ktos nas zle potraktuje,m nakrzyczy, zhejtuje, czy to rodzina, czy obcy - to obwiniamy o to siebie, i to nieslusznie. ty tak jakby katujesz sie, cierpisz, przez faceta. a pomysl sobie, czy to twoja sprawa, ze on postapil zle? ty jestes w porzadku, wiec badz szczesliwa, bo to najwieksze szczescie nie miec nikogo ani niczego na sumieniu

Odnośnik do komentarza

Tak, to prawda, katuję się myślami, mimo że ja sumienie mam czyste. Obwiniam się, czuję się gorsza, tak jakby to ze mną było coś nie tak... Kiedyś na pewno przestanę, w tym momencie nie potrafię wyrzucić tych natrętnych myśli z głowy.

Odnośnik do komentarza

Czy ja muszę odpisywać na każdego sms-a typu: "kiedy zobaczę syna?" Widział go cały zeszły tydzień codziennie po pracy po 2 godziny. Ja też muszę mieć kiedyś czas na dojście do siebie po tych spotkaniach. O nic innego nawet nie zapyta, nic o synku nie wie, tak jakby go to wcale nie interesowało. Fajnie jest tak wziąć do siebie czyste, zadbane, najedzone dziecko, pobawić się, pokazać dziadkom i tyle... Nie mieć żadnych obowiązków. A już na samą myśl, że ta kochanica się zbliży do mojego dziecka, dostaję gęsiej skórki...

Odnośnik do komentarza

Witam po dłuższym okresie... Chciałabym napisać w kilku słowach, co u mnie. Ojciec mojego dziecka postanowił mnie "zgnoić", obraża mnie, oczernia i co najlepsze oskarża o robienie problemów i utrudnianie kontaktów z synem. Nic oczywiście takiego nie miało miejsca. Mimo że ja się wyprowadziłam z tej miejscowości, to on do dziecka sam nie przyjechał ani razu. Wielokrotnie mu to sama proponowałam. On od siebie nie daje zupełnie NIC, czeka tylko wygodnie aż ja przyjadę do rodzinnej miejscowości i tylko wtedy widuje sie z synem. I jeszcze ma pretensje, że nie dostosowuję przyjazdów do niego, jego pracy i że w ogole nie daję mu znać, że przyjeżdżam. Wyobrażacie sobie? Szkoda słów...

Odnośnik do komentarza

Widzę, że trochę zmian u Ciebie. Wyprowadzka do innego miasta ?
Co mogę doradzić ?
Zachowaj wszelkie wiadomości od niego, najlepiej jakbyś także nagrywała rozmowy telefoniczne, wszystko to po to żebyś mogła w razie czego w sądzie przedstawić dowody na to, że nie utrudniasz kontaktów z dzieckiem. Jeśli mąż Cię oczernia czy spiskuje przeciwko Tobie, to też warto mieć na to dowody. Zbieraj jak najwięcej.
Swoją drogą dobrze, że się przekonałaś jaki on jest. Od początku wszyscy na forum próbowali Ci dać to do zrozumienia. W końcu otworzyłaś oczy i widzisz jaki z niego palant.
Wyciągnij z tego pozytywne wnioski. Gdybyś żyła z tym człowiekiem dużo dłużej, miałabyś kawał zmarnowanego życia, a tak jesteś jeszcze młoda, i masz ogromne szanse na spotkanie porządnego faceta, no i masz synka, który jest pewnie dla Ciebie całym światem. Będzie dobrze, zobaczysz!!!
Teraz najważniejsze, żebyście przestali być małżeństwem na papierze, ustalenie wspólnej opieki nad dzieckiem, oraz alimenty. Rozwód w Twoim przypadku powinien być z orzeczeniem o winie ( oczywiście męża ), ponieważ z tego co pamiętam porzucił was dla innej kobiety, oraz pozbawił dachu nad głową. Z dnia na dzień kazał Ci się wyprowadzić z małym dzieckiem. Nie pamiętam jak wyglądała kwestia mieszkania, czy było jego, czy wasze wspólne. Ale co by nie było, w takiej sytuacji sąd powinien być dla niego bezlitosny.
Pokaż mu, że jesteś twarda babka, i że to Ty teraz jesteś na wygranej pozycji. :-)
Ps. Obowiązkowo przy każdym spotkaniu wyglądaj jak milion $
A co ? Niech widzi ? hehehe :-)

Odnośnik do komentarza

~Ganwi, od początku śledzę twój wątek i ze smutkiem stwierdzam, że nic się u ciebie nie zmieniło.
Stoisz w miejscu.
Walczysz z nim, denerwujesz się, przejmujesz się jego zachowaniem wobec ciebie i dziecka.
Gdybyś tylko chciała, odseparowałabyś się od niego, przede wszystkim psychicznie, ale także postawiła go do pionu i pokazała miejsce w szeregu.
Piszesz, że on cię gnoi i obraża, dlaczego więc na to pozwalasz?
Zgnoi cię na tyle, na ile mu pozwolisz.
Domyślam się, że cały czas utrzymujesz z nim kontakt, po co, bo macie wspólne dziecko?
Gdybyś chciała, załatwiłabyś już dawno tę sprawę.
Dlaczego nie ograniczysz kontaktu z nim tylko do korespondencji mailowej (nie musiałabyś rozmawiać z nim bezpośrednio) i tylko w sprawach dziecka?
Skąd wiesz, że cię oczernia? Po co interesujesz się jego życiem, gdyby tak nie było nie miałabyś pojęcia, co on robi i co o tobie opowiada.
Czas płynie, a ty nadal nie zdystansowałaś się, nadal się z nim szarpiesz, na własne życzenie.
Już 4 m-ce temu radziłam ci, żebyś sprawę jego widzeń z dzieckiem załatwiła sądownie, zrobiłaś to ?
Jeśli nie, to nie dziw się temu, że on przychodzi do dziecka kiedy chce i jeszcze ma wobec ciebie jakieś żądania, sama tak się ustawiłaś.
Podałam ci też paragraf, na który możesz powołać się i oskarżyć go, że nie wywiązuje się z obowiązku opieki nad dzieckiem.
Zrobiłaś cokolwiek w tym kierunku? Chyba nie, jeśli on pozwala sobie na groźby wobec ciebie i zarzuty utrudniania kontaktu z dzieckiem, skoro sam nie przestrzega zasad.
Jeśli prawdą jest wszystko co o nim piszesz, tzn, że facet jest wyjątkowo pewny siebie i bezczelny, łatwo mogłabyś ściągnąć go z obłoków na ziemię, gdybyś tylko chciała, ale widocznie nie chcesz.
Wolisz nadal prowadzić bezsensowną walkę z nim, marnując przy okazji swoje życie.

Odnośnik do komentarza

Nie chcę z nim walczyć, nie chcę się szarpać... Nie rozmawiam z nim zupełnie, odpowiadam jedynie na smsy. Pamiętacie, że byłam u prawnika? Gdy tylko wspomniałam ojcu dziecka, że chcę załatwić sprawy formalnie, rozpętała się burza, że chcę mu utrudnić kontakty, bo on "biedny" jest taki zapracowany, że on nie może "rzucać wszystkiego, bo wielka pani przyjechała". Przypominam, że widzi się z synem tylko, gdy ja przyjadę do rodzinnej miejscowości. I oczywiście żadne tam spacery, zawsze zabiera go do siebie. Nawet o nic nie pyta, nie interesują go zdrowie dziecka, alergie, wizyty u lekarza, nic kompletnie, nawet to kiedy go nakarmić. A nawet nie pytajcie, co robi z fotelikiem samochodowym w czasie jazdy. Na mój stanowczy protest, że fotelik trzeba przypiąć, olewa mnie zupełnie! Do naszego obecnego miejsca zamieszkania nie przyjechał ani razu. Mało tego potrafi zmieniać godziny spotkania z dzieckiem wielokrotnie w ciągu jednego dnia, bo jednak coś mu nie pasuje. Tak jakbym ja nie mogła mieć innych planów. A wracając do rozprawy... Prosił mnie, wręcz błagał, żebym tego nie robiła, bo to mu skomplikuje pewne sprawy, żebym poczekała aż je zakończy. A ja wariatka czekałam i czekałam... Aż udowodnił, że jest jeszcze gorszy niż myślałam. I nagle zrobił z siebie ofiarę... A we mnie ten manipulant próbuje jeszcze wzbudzić poczucie winy! O nie... Skończyła się moja dobroć... Spotkamy się w sądzie! I żałuję, że sobie na to wszystko pozwoliłam. Ale oznajmiam, że ten typ stracił już nade mną władzę, nie dam się gnoić komuś takiemu...

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że wreszcie przejrzałaś na oczy, lepiej późno, niż wcale.
Nic nie jesteś mu winna i nie masz żadnego obowiązku iść mu na rękę, zwłaszcza po tym, jak cię potraktował.
On nie jest jedynym ojcem, który pracuje, a którego ta praca nie zwalnia od obowiązków rodzicielskich. Po co wozisz dziecko do niego? Przecież nie mieszkasz na drugim końcu Polski.
On ma przyjechać o umówionej porze, wziąć dziecko i przywieźć o ustalonej godzinie.
Jeśli nie przyjeżdża, albo w ostatniej chwili zmienia termin, możesz spokojnie odmówić wizyty, ze względu na swoje plany - nie dotrzymał słowa.
Wyzbądź się wszelkich skrupułów wobec niego, on ich nie ma.
Nie może cię o nic oskarżyć, masz twarde dowody, nie daj się zastraszyć.
Nie rozumiem, jak możesz godzić się na to, żeby woził dziecko w nieprzypiętym foteliku???
Przecież wystarczy ostre hamowanie i nieszczęście gotowe.
Bądź bardziej stanowcza, nie masz przecież nic do stracenia (po za zdrowiem, czy nawet życiem dziecka).
Chyba nie łudzisz się, że on może kiedyś zechce do ciebie wrócić?
A nawet, gdyby...przyjęłabyś takiego dupka z powrotem?
Ustal sądownie wizyty, nie zapomnij wspomnieć w sądzie o jego całkowitej beztrosce, braku wyobraźni i odpowiedzialności.
Twoje dziecko jest jeszcze malutkie, nie rozumiem, jak możesz ryzykować oddając mu synka pod opiekę, jeśli wiesz, że on nie ma pojęcia o opiece, pielęgnacji, odżywianiu, nie interesuje się jego zdrowiem itd.
Ile razy był z tobą i z synkiem na wizycie u lekarza?
To wszystko możesz udowodnić.
A już ryzykowanie życia dziecka wożąc je w nieprzypiętym foteliku świadczy wręcz o jego totalnej głupocie, ale niestety, ciebie jako matkę, też stawia w złym świetle, skoro masz świadomość tego co on robi i na to pozwalasz.

Odnośnik do komentarza

Odnośnie pytania o powrót - NIGDY W ŻYCIU! I jestem tego pewna w 100%.
W sprawie fotelika jestem bardzo stanowcza, niestety ten człowiek mnie w ogóle nie słucha, twierdząc że ciągle się czepiam. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby synowi coś się stało.
U lekarza był ze mną dokładnie dwa razy, zaraz po porodzie, wtedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Sama nie dałabym sobie rady, bo byłam po cc. Później nigdy więcej nie mogłam liczyć na jego pomoc. Nawet mi powiedział "jak mam być zainteresowany skoro ty ciągle robisz problemy".
Gdy dostaje kolejnego smsa "kiedy mogę zobaczyć syna" zawsze odpowiadam "wiesz gdzie syn obecnie mieszka, znasz adres i drogę, możesz go zobaczyć w każdej chwili". I co? Nie przyjechał ani razu...

Odnośnik do komentarza

~Ganwi, krótka piłka, przestań się z nim cackać i iść mu na rękę, co nie znaczy, że masz mu utrudniać kontakty.
Zanim doczekasz się rozprawy, gdzie sąd ustali zakres jego kontaktów z dzieckiem i może pouczy go przy okazji, na czym polega obowiązek rodzicielski, zrób to sama.
Wyślij mu sms-a, że może brać syna np. w środy od tej do tej godziny i standardowo, co drugi weekend.
Jeśli środa nie będzie mu pasowała, niech wyznaczy inny dzień, ale poinformuj go, że ma trzymać się ustalonych terminów, a w innym czasie niech nie zawraca ci głowy i nie oczekuje, że będziesz się dostosowywać do jego kaprysów.
Krótko i na temat, czego się boisz?
Dziecko jest jeszcze małe, więc nie zgodziłabym się na zabieranie go na cały weekend z noclegiem, zwłaszcza, że on nie ma większego pojęcia o opiece, po za tym wątpię, że on zgodziłby się na takie poświęcenie.
Wcześniej, odpytałabym go jak zamierza opiekować się synkiem, czy wie co i kiedy podawać mu do jedzenia, czy zna godziny jego snu itd. Jeśli on o tym wszystkim nie ma pojęcia, to niestety, ale zgodziłabym się wydać dziecko tylko na np. 3 godziny w sobotę i w niedzielę (co drugi weekend).
Oczywiście musi po dziecko przyjechać i odwieźć go.
Dziwię ci się, że tak pozwalasz sobą kręcić i jeszcze mu dziecko dowozisz.
W razie choroby synka, zażądaj wspólnej wizyty u lekarza, wykupienia leków, nie zgodzi się, wytknij mu to, uświadom, że jest ojcem tylko na pół gwizdka, chyba na pokaz przed bliskimi.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj mam spotkanie z prawnikiem, najwyższa pora załatwić to ostatecznie, żeby oszczędzić sobie więcej kłótni i nerwów. Boję się jak cholera... Tylko nie rozumiem dlaczego, ja przecież nie zrobiłam nic złego. Spodziewam się niezłego ataku byłego i jego rodziny...

Odnośnik do komentarza

~Ganwi
Dzisiaj mam spotkanie z prawnikiem, najwyższa pora załatwić to ostatecznie, żeby oszczędzić sobie więcej kłótni i nerwów. Boję się jak cholera... Tylko nie rozumiem dlaczego, ja przecież nie zrobiłam nic złego. Spodziewam się niezłego ataku byłego i jego rodziny...

Przygotuj się do tej rozmowy, spisz sobie wcześniej wszystkie sprawy, które chcesz poruszyć. Nie masz się czego obawiać, idziesz po poradę, za którą w końcu płacisz.
Reakcją jego i jego rodziny nie przejmuj się, zresztą minie trochę czasu, zanim dostaną jakieś pismo, chyba, że od razu poprosisz prawnika, żeby zredagował ci pismo do sądu (400-500zł).
Jeśli obawiasz się ataku, to po prostu nie odbieraj telefonów, odpowiadaj tylko na sms-y i to te uprzejme.

Odnośnik do komentarza

Witam Was ponownie. Krótko chcę przedstawić, co się u mnie zmieniło. Najważniejsze, że wreszcie się odważyłam i wniosek jest złożony w sadzie. Obecnie czekam na wyznaczenie terminu rozprawy. Chociaż miałam chwilę zawahania, bo były próbował różnych sztuczek, łącznie z udawaną chęcią powrotu do mnie. Szybko się niestety okazało, że miał w tym jakiś cel - za wszelką cenę chciał uniknąć sądu. Ciągle ma inna partnerkę, co oczywiście ukrywa przede mną. Jeśli chodzi o syna, to nagle się "obudził" i chce go widywać jak najczęściej, oczywiście w terminach, jakie mu pasują. W każdym razie był bardzo miły, do czasu aż złożyłam wniosek w sądzie, żeby ostatecznie załatwić "nasze" sprawy. Więc teraz już będzie z górki :-)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...