Skocz do zawartości
Forum

Przyjęcie byłego męża do domu po śmierci rodzicówci


Gość garryśka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość garryśka

Od wielu lat od rozwodu przyjaźnie się z byłym mężem- jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Mąż mieszka już tylko z ojcem, bo matka nie żyje od kilku lat. jego ojciec przebywa w szpitalu, lekarze szans mu nie dają, stan jest bardzo cięzki i teśc może umrzeć w każdej chwili. Mój były mąż zarabia bardzo mało, bo ledwo poniżej tysiąca, po rodzicach przypadnie mu duże mieszkanie, którego sam nie utrzyma za tę pensję- bo to jakieś 800 zł netto pensji. On nie ma nikogo, kto by go przyjął. Rozmawialiśmy ostatnio o tym, żeby wynajął to mieszkanie komuś, a wprowadził się do mnie i córek- bo to jedyne wyjście. Co prawda mamy dwa pokoje i przyjdzie nam razem w jednym zamieszkać, ale przecież nie zostawię człowieka na ulicy z tak niską pensją. Co myslicie od strony psychologicznej o takim rozwiązaniu?

Odnośnik do komentarza

Powroty do siebie po rozwodzie w takich okolicznościach zdarzają się z bardzo pozytywnym czasem skutkiem. O ile oczywiście był to konstruktywnie wykorzystany czas rozłąki dla każdego z partnerów z osobna.
Przyjąć pod jeden dach, to jeszcze nie to samo co zbliżyć się do siebie jak za dawnych lat... a to niesie za sobą jakieś blokady, które nie zawsze da się na nowo otworzyć i może z czasem zaostrzyć zadawniony konflikt okołorozwodowy.
Stąpanie jak po kruchym lodzie jeśli nie polu minowym, warte rozważenia z osobna i dogłębnego przedyskutowania we dwoje.
A co do wynajmy i wprowadzki do Ciebie, to rozważyłbym mechanizm zgoła odwrotny, gdzie Twoje mieszkanie dać pod wynajm. Pomyśl też w tym kierunku.

Odnośnik do komentarza
Gość garryśka

Akurat moje mieszkanie jest świeżo po remoncie- jest małe ale komfortowe. Mieszkanie byłego męża jest duże, ale nie remontowane od jakichś 25 lat, tam jest wszystko do gruntownej wymiany, więc napewno bym się nie przeprowadziła tam. Co do czasu od rozwodu to w tym czasie skończyłam studia, zrobiłam wiele dla siebie, zrealizowałam się, choć było mi bardzo ciężko poczatkowo, bo przyczyną rozwodu była kochanka męża, a wcześniej nasz kryzys- w czasie którego ta kochanka się pojawiła i rozwiódł się dla niej ze mną, więc łatwo mi nie było, ale to już dawno przeszłość, były mąż dostał "po głowie" że tak powiem od życia. Z kochanką się po kilku latach rozstał, stracił dobrze płatną pracę, spokorniał bardzo, bo był kiedyś super pewny siebie. Oczywiscie czas pokaże, czy fizycznie też sie do siebie zbliżymy. Narazie od lat jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, dlatego go tak nie zostawię bez środków do życia, by zadłużył mieszkanie i wylądował na ulicy a ja teraz zarabiam całkiem sporo, więc bogaty on być nie musi.

Odnośnik do komentarza
Gość garryśka

Ja sama nigdy nie przypuszczałam, ze przygarnęłabym go ponownie pod swój dach, ale jak zobaczyłam, jak mu się w życiu miesza, jak on sobie z niczym już rady nie daje- praca kiepska, nie potrafi końca z końcem związać, a jak tego ojca zabraknie to nikt mu z rodziny ręki nie poda, bo on jest tzw. kozłem ofiarnym rodziny i rodzeństwa- jest nielubiany, pomijany, nigdzie na różne okoliczności nie jest zapraszany, nie lubi go rodzeństwo- choć ma je liczne, więc nie ma na kogo naprawdę już liczyć.

Odnośnik do komentarza

Ty jesteś skłonna go przyjąć i tylko to się liczy.
Tylko jasno i wyraźnie mu powiedz, że jeśli nie będzie się wam układać, to ma się wyprowadzić z twojego życia i mieszkania.
I wtedy nie ważne będzie, czy ma gdzie mieszkać, czy stać go na samodzielne życie, ma zniknąć - to wszystko jasno i wyraźnie powiedz, by nie był niejasności.

Mam jednak nadzieję, że odbudujecie dawne, dobre relacje, czego ci życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość garryśka

Oj, nie! Tylko nie odbudowywać dawne relacje! Właśnie dlatego, ze one nie były dobre. Przez cały czas małżeństwa właśnie dobre nie były. Jeżeli już coś budować, to zupełnie nowe relacje, zupełnie inne od tamtych z czasów trwania małżeństwa, bo tamte były bardzo toksyczne, unieszczęśliwiające mnie i jego. Nic z przeszłych zachowań lepiej żeby nie wracało!

Odnośnik do komentarza

Zwykle na początku jest dobrze, potem się psuje.
Miałam na myśli tylko ten dobry okres, bo chyba był i taki.
Teraz jesteście przyjaciółmi, więc jakaś szansa jest.
Jeśli małżeństwo było toksyczne, to niezbyt dobrze to wróży. Ludzie aż tak bardzo się nie zmieniają - ale zdarzają się wyjątki.
Spróbuj, ale bądź ostrożna.
Jeśli wróci do dawnych nawyków to nie czekaj, wyrzuć go z domu.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że tak troszeczkę cieszysz z takiego obrotu sprawy. :) Tzn nie z tego, że teść jest w stanie agonii, ale z tego, że były mąż zamieszka z wami. W głębi serducha jest jeszcze to ,,coś,,
Bardzo fajnie, że pomimo tylu przejść nadal jesteście dobrymi przyjaciółmi, to naprawdę dobrze wróży....
Może uda wam się jeszcze być razem, trzymam kciuki. Tym bardziej, że napisałaś, że czas pokaże czy uda wam się fizycznie zbliżyć do siebie, więc chyba tak do końca uczucie nie wygasło.
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Wszystko jest możliwe.
Trzeba się jeszcze zastanowić czy nie chodzi tez o kwestie materialne.
Mieszkanie męża wynajmujemy i powolutku odkładamy z latami na remoncik. Jak któraś córka dorośnie do małżeństwa to wyprowadzi się do tamtego mieszkania, jeśli jest ono duże to nawet ze swoim tatą o ile wcześniej nie wejdziecie w relacje damsko męskie. To też ma sens.

Radzilabym tylko dobrze się zastanowić,upewnić czy na pewno do tego mieszkania nie roszczą sobie pretensji inni członkowie rodziny- np. rodzeństwo liczne Twojego bylego męża.

A o byłego męża pięknie, że się martwisz, ale o ile to mieszkanie jest naprawdę tylko jego, to może przecież go sprzedać i kupić sobie kawalerke. która powinna być tańsza w utrzymaniu niż duży metraż.

Myślę jednak, że jesteś rozsądna i stwierdzasz, że do tak dużej substancji mieszkaniowej jak to mieszkanie bylego męża tak szybko nikt z Was nie dojdzie, to jesteś chętna je utrzymać,realizując pomysł, który przedstawiłaś. Tylko dobrze się upewnij, że jest to mieszkanie tylko Twojego męża- żebyś nerwów nie straciła, jak się z czasem okaże ,że inni wyliczją ile im się tutaj należy.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość garryśka

Tak, jest jeszcze coś we mnie w stosunku do byłego męża. Kochać nigdy go nie przestałam, choć był od początku typem zimnego drania, kiedyś był strasznym awanturnikiem- ciągle krzyczał, awantury robił, wykańczał psychicznie i nawet nie reagował, jak klękałam i błagałam go, by nie niszczył rodziny. Ale wtedy był osoba bardzo pewną siebie, dobrze mu się powodziło, był typem macho, a potem doszły zdrady, porzucenie rodziny i te jego przelotne związki. Jednak los się odmienił i mąż spokorniał, kobiety go oskubały z kasy, rodzice się zestarzeli, pochorowali, a matka umarła, teraz ojciec jest w ciężkim stanie. Myśmy nie byli przyjaciółmi od rozwodu dokładnie, rozwód odbywał się w charakterze wręcz nienawiści. Przyjaźń przyszła kilka miesięcy po rozwodzie, postanowiłam wtedy ja wyciągnąć rękę, zaprzyjaźniłam się z nim i z ta jego kochanką, dla której mnie zostawił, potem oni się rozeszli i myśmy zostali przyjaciółmi- jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi teraz mimo tych przejść. Tak, mieszkanie należy tylko do ex męża, rodzeństwo ma swoje domy, powiedzieli mu, ze tego mieszkania nie chcą, jest ono już własnością ex męża, bo rodzice mu je przepisali. Mąż chce je właśnie zostawić dla dzieci, a zostać w tym moim mieszkaniu. Ja swojego mieszkania nie będę się pozbywać, bo nie jestem na 100 procent pewna męża, że np. za kilka lat znów nie będzie bawidamkiem lub toksycznym człowiekiem, choć jestem niemal pewna, ze życie mu tak w kość dało, ze wreszcie docenił rodzinę.

Odnośnik do komentarza

Daj Boże,żeby rodzeństwo męża nie miało nic do tego mieszkania, zawsze ich połowki mogą się otrząsnąc z dobrych mysli i wyjawić swoim partnerom, że choć zachowek po rodzicach się należy i kłopot gotowy.

Mąz może już bawidamkiem nie będzie, bo może już troszkę " wyliniałym" osobnikiem jest, ale jak był awanturny, to nie wiadomo, czy tak diametralnie sie zmienił. Czas Wam pokaże - oczywiście sukcesów Wam życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość garryśka

Awanturny jest nadal, tyle, ze już nie w stosunku do mnie, ale jak bywałam jeszcze w jego domu na kawie, gdy ojciec nie był w szpitalu- jakieś 3 miesiące temu to było, to byłam świadkiem, jak wydzierał się na ojca, jaki jest bardzo nerwowy, jak przeklinał, ale nie na ojca, a ogólnie- co drugie słowo "ku.." jak się zdenerwował, ojciec to staruszek, więc go uspokajał. On jest z natury raczej furiatem, ale w stosunku do mnie nie (choć kiedyś był), bo mu powiedziałam, ze jakby tylko krzyknął, to zerwę z nim kontakt, więc do mnie zachowuje się potulnie, potrafi rozmawiać spokojnie- bo wie, że gdyby krzyknął, to zrywam kontakt. Więc o jego wybuchy się nie obawiam, bo go nauczyłam szacunku w stosunku do mnie.

Odnośnik do komentarza

Właśnie ciekawe czy będzie umiał się powstrzymać jak się u Ciebie zadomowi ,wątpię,
wie ,że po czasie i tak mu wybaczysz ,skoro parę miesięcy po rozwodzie potrafiłaś się z nim zaprzyjaźnić i do tego z jego kochanką, jak się awanturował to Ty jeszcze przed nim klękałaś...,niebywałe.
A Ty się jeszcze nad nim litujesz ,nie jest tego wart,ludzie się tak nie zmieniają ,chyba ,że dla swojej doraźnej potrzeby,życie może i mu dało po d...,ale nie zmieniło jego osobowości i charakteru...,sama się oszukujesz,
jesz mu z ręki, a on to wykorzystuje.
Może z czasem zaproponuje ponowny ślub i już będzie jak dawniej...
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Z doświadczenia niemal autopsyjnego powiem tylko tyle, że jeśli On sam nie poddał się specjalistycznej terapii - nawet z udziałem w grupie wsparcia, by przepracować swoje przekoszenia psychiki i emocji, to nie wierzę w Jego cudowne nawrócenie, nawet jak dostał sowity łomot od życia.
Bo terapia nie jest odwaleniem roboty za Nas przez fachowca i zapłaceniem za wizytę, a wręcz zgoła odwrotnie - My to musimy zrobić pod Jego nadzorem.
A tutaj trzeba zakasać rękawy i sięgnąć do wszystkiego wstecz po czasy sławetnej kołyski.
Ile osób ma odwagę na tą rozłożoną w czasie, mozolną eksplorację siebie z przyznaniem się do błędów przed samym sobą... tego nikt do końca nie wie.
Ty również masz spore i spatynowane kurzem braki, jako ofiara tej toksycznej relacji grubego kalibru.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...