Skocz do zawartości
Forum

Bóg, Nauka i "Ból Istnienia"


Gość datoya

Rekomendowane odpowiedzi

Js, Mogę mówić o sobie nie za kobiety ogółem
bo nie wiem dokładnie jak to jest u innych
i nie wiem skąd czerpiesz te informacje ze kobiety porównują"obiekty rzeczywiste" -
a zresztą, przecież i mężczyźni często zakochują się i
wiążą z partnerkami nie w swoim w swoim typie.

U mnie to jest tak ze jest taka nieuchwytna cecha w urodzie,i możne to mieć i brunet i blondyn, coś co wynika tez z osobowości i przejawia się w wyglądzie i zachowaniu.
Moze to wyjaśni dlaczego jest rozrzut u niektórych osób z tym typem urody:)

Pytałam o ten najmniejszy akceptowalny rozmiar, bo pomyślałam sobie ze przecież nie tylko te bardzo pulchne kobiety mają bardzo kobiece, nie kojarzące się z męskimi kształty.

Odnośnik do komentarza

Abstrahując od wszystkiego, sama nadwaga po prostu ogłupia i niszczy mózg i zdrowie. Jeśli ktoś ma więc predyspozycje, to powinien bardziej dbać o siebie. Rozwój to nietolerancja i dyscyplina, a żyvie to ciągła walka, a wybór to rezygnacja z czegoś, czyli i tak jest źle. Zależy mi na dobrej i inteligentnej dziewczynie, a tego nie połączę z upodobaniami. Zapytaj się Boga czemu świat jest tak skonstruowany, bo wygląda na to, że jest coś ponad nim.

Odnośnik do komentarza

I tak miło, że nie napisałeś: "zapytaj twojego Boga":)

Na pewno nie wygląda to wszystko dobrze.
Zawsze wydaje mi się ze złe uczynki i nawet złe słowa maja moc która niszczy, przyczynia się do destrukcji i zachwiania równowagi i wszystko co jest nie tak z tego pośrednio wynika.
Nie zastanawiam się dlaczego jest tak źle i czy to dowodzi czy przeczy sile wyższej- bo co to dla mnie zmieni tak naprawdę.
Jeżeli uznam ze jest dobry moralny Bóg - nawet nie taki którego znamy z religijnych baśni - wtedy po prostu akurat mnie jest łatwiej, bo życie jako walka dobra ze złem w wymiarze transcendentalnym jest wartościowsze niż tylko zdanie się na zło i uleganie mu po całości lub przyjecie ze w ogóle nie ma czegoś takiego i egzystencja na poziomie inteligentnego zwierzęcia.

Przyznasz ze dosyć się nagimnastykowałam żeby znaleźć rozwiązanie w akurat Twojej sytuacji:)
Oczywiście nic z tego.

Nie będę się tu rozwodzić nad tym ze nie każdy wybór jest skazany i tak na brak wyboru bo akurat Twój taki jest .
Ale mam takie wrażenie ze nie ma w Tobie odrobiny wiary ze Twój problem doczeka sie naturalnego rozwiązania w postaci uczucia i pociągu da szczupłej ale nie chudej dziewczyny- bo to nieprawda ze tylko te większe są kobiece. Są szczupłe fajne mięciutkie dziewczyny których figura uformowana jest bardzo kobieco. Nie wiem czemu to pomijasz... Może mylisz chudość ze smukłością?
Dla kobiety to nawet hormonalnie nie jest dobrze kiedy nie ma wcale tłuszczu, a są przecież szczęściary które maja "wszystko na miejscu" a nie są wcale grube.

Odnośnik do komentarza

~Datoja

Nie zastanawiam się dlaczego jest tak źle ...

oczywiście zastanawiam się- "nie zastanawiam się"
w tym sensie ze i tak nie wiem tego na pewno ale przyjmuje ze -właśnie- coś poszło nie tak i może nie tyle ze

js_11
...wygląda na to, że jest coś ponad nim.

ale być może równolegle.

Odnośnik do komentarza

Przyznasz ze dosyć się nagimnastykowałam żeby znaleźć rozwiązanie w akurat Twojej sytuacji:)
Oczywiście nic z tego.

Taki problem...

Nie będę się tu rozwodzić nad tym ze nie każdy wybór jest skazany i tak na brak wyboru bo akurat Twój taki jest .

Chodzi o to, że wiele takich jest.

Ale mam takie wrażenie ze nie ma w Tobie odrobiny wiary ze Twój problem doczeka sie naturalnego rozwiązania w postaci uczucia i pociągu da szczupłej ale nie chudej dziewczyny-

No nie ma i mam do tego podstawy. Być może tylko jedna osoba jest w stanie to zmienić, ale jakoś bym na to nie liczył ;)

Szczupła to dla mnie chuda i nie ma tu wielkiego stopniowania.

Nie wiem czemu to pomijasz... Może mylisz chudość ze smukłością?

Nie, po prostu podobają mi się dziewczyny, o których już powiesz, że są pulchne, a te średnie są dla mnie szczupłe, choć przecież potrafię obiektywnie stwierdzić, że nie są chude.

Jeżeli uznam ze jest dobry moralny Bóg - nawet nie taki którego znamy z religijnych baśni - wtedy po prostu akurat mnie jest łatwiej, bo życie jako walka dobra ze złem w wymiarze transcendentalnym jest wartościowsze niż tylko zdanie się na zło i uleganie mu po całości lub przyjecie ze w ogóle nie ma czegoś takiego i egzystencja na poziomie inteligentnego zwierzęcia.

Ja uważam odwrotnie. Podział na dobro i zło to dychotomiczne myślenie (z reguły, bo akurat ja mówię raczej o skrajnościach), a walka dobra ze złem jest przerażająca. Łatwiej walczy mi się z przeszkodami, albo wrogami, niż z obiektywnym złem, które wypełnia nas samych i pomaga w przetrwaniu. Tak naprawdę właśnie jesteśmy zwierzętami i łatwiej by mi było to uznać, choć nie mam co do tego przekonania.

Odnośnik do komentarza

"Obiektywne zło" przejawia się w zupełnie subiektywnych zachowaniach, codziennych sytuacjach.
I moim zdaniem właśnie m.in. twarde nie dopuszczanie możliwości istnienia jakiejkolwiek siły wyzszej i zaprzeczanie duchowości człowieka też nosi cechy postawy dychotomicznej

Jeżeli chodzi o konstrukcję świata- to w wielu aspektach ludzie źle nim zarządzają z pobudek takich jak chciwość, pycha, zachłanność, przerost ambicji, kompleksy, zraniona duma- - można wyliczać długo, nawet pochylając się nad życiorysami historycznych bestii widać to dokładnie.

Wczoraj oglądałam film "I stanie się koniec"- taka dość dobrze nakręcona niby bajka o tematyce trochę zbliżonej do "Dziecka Rosemary", i zwróciłam uwagę na to, ze ludzie w mocy przedstawiciela "sił ciemności" wykonywali jego polecenia jakby w hipnozie, bez możliwości wolnego wyboru, czasem tylko siła charakteru powodował, że mogli postąpić mimo wszystko dobrze - czyli nie krzywdząc drugiej osoby.

Tak to było przedstawione trochę stereotypowo, ale
dało to do myślenia- bo w sumie jak inaczej, bez dopuszczenia możliwości zła, można skonstruować świat, tak żeby nie był teatrzykiem marionetek.

Jeśli chodzi o dziewczyny- to szkoda że nie wkleiłeś jakiegoś przykładu najszczuplejszej, tak jak ja dałam przykłady tych pulchnych - możne zrobiłbyś to gdyby nie wtrącił się Rivers, a tak to muszę wierzyć na słowo, że faktycznie, jeśli może Ci się podobać- to już naprawdę jest "za duża".

Odnośnik do komentarza

"Obiektywne zło" przejawia się w zupełnie subiektywnych zachowaniach, codziennych sytuacjach.

To jest subiektywne zło. Obiektywne zło jest ciężkie do zdefiniowania. Najprostsza definicja "zło to realne cierpienie", a realne cierpienie to subiektywny stan. Powstaje w zetknięciu się z sytuacjami codziennego życia, najczęściej chodzi o ciężką sytuację, a nie działanie woli innego człowieka.
Obiektywnym złem nazwałbym sytuacje, w których musi być źle. Mamy z tym do czynienia np lecząc jedną chorobę i przez to musi powstać inna, albo robiąc jakiś ruch gospodarczy zwiększamy zysk w danej gałęzi, ale powoduje to skutki uboczne w innej. Obiektywne zło wynika z przymusu wyboru, czyli gdyby Bóg stworzył przymus wyboru nazwany przez siebie wolną wolą, to byłby odpowiedzialny za obiektywne zło. Gdyby nad Bogiem były prawa rządzące np materią, światem i samym Bogiem to byłyby odpowiedzialne za obiektywne zło, to byłby to właśnie ten symboliczny szatan i mielibyśmy do czynienia z życiem w demonicznym świecie. Natomiast ja odrzucam podział na czarne i białe i wg mnie obiektywne zło dotyczy tylko natury świata, a cała reszta zła to tego konsekwencja. I dodajmy, że nie istnieje obiektywne dobro - każda przyjemność jest krótkotrwała i łatwiej coś zniszczyć niż zbudować i łatwiej podjąć jedną niszczącą decyzję niż zbudować z mozołem coś dobrego. To natura świata wymusza zło, więc wolę wierzyć w to, że nikt nie maczał w tym paluchów i dlatego jest jak jest, bo to martwa natura. Tylko, że takie podejście wymaga tolerancji dla ludzi, szacunku. Nie zrzucam winy na niczyją wolną wolę, tylko na sytuację, która zmusiła kogoś do stanięcia przed takim wyborem. Czyjeś indywidualne zło oczywiście może być skrajnie uwidocznione np u psychopatów, ale to tylko skutek, a przyczyna jest gdzieś w świecie.

I moim zdaniem właśnie m.in. twarde nie dopuszczanie możliwości istnienia jakiejkolwiek siły wyzszej i zaprzeczanie duchowości człowieka też nosi cechy postawy dychotomicznej

Nie, to wprowadzenie tego jest dychotomią. Siła wyższa czyli taka 589568 km nad Ziemią? :) Sił fizyki, w tym nieznanych nam, nikt nie neguje. Chodzi o Boga, czyli inteligentnego i świadomego stwórcę - to już są fantazje, jedne z wielu. Dychotomiczne myślenie to wybór między istnieniem i nieistnieniem Boga, a ja ten sam wybór widzę jako miliardy możliwych opcji. Mówię, że nie wiem jak było, ale wybieram między opcjami <1,...99999999>, a Ty wybierasz w systemie zero-jedynek.
Duchowość to jak pisałem co innego. Dla mnie to podejście, które ewoluowało w człowieku i dla każdego oznacza co innego. Dla mnie podstawą duchowości jest uwolnienie się od poglądów, które nie są moje, a tak je postrzegam. W tym celu podważam własne przekonania i zmieniam na nowe. Gdyby to doprowadziło do szczęścia i zgodności z moralnością, to uznałbym siebie za osobę rozwiniętą duchowo, a tak to nawet nie ma sensu żebym żył, skoro wiem, że w tej najważniejszej dziedzinie nie mogę się rozwijać przez genetyczne uwarunkowania.

Jeżeli chodzi o konstrukcję świata- to w wielu aspektach ludzie źle nim zarządzają z pobudek takich jak chciwość, pycha, zachłanność, przerost ambicji, kompleksy, zraniona duma- - można wyliczać długo, nawet pochylając się nad życiorysami historycznych bestii widać to dokładnie.

Czyli złe jest istnienie tych pobudek. Ludzie zostali skrzywdzeni tym, że je mają, a inni zostali skrzywdzeni tym, że inni je mają i przez to wybierają źle. Za te złe cechy odpowiadają geny i wychowanie, więc cofamy się coraz bardziej wstecz do pierwotnych przyczyn i mi wychodzi, że to przez geny i losowość, a Tobie, że jakiś psychopata celowo stworzył te cechy, lub że Bóg ma na tyle mało mocy, że nie umie im zapobiec. Obie Twoje wersje są przerażające.

Ale ja bym szukał przyczyny nie w tych cechach, a w naturze świata, która poza tym, że tworzy takie cechy, to jeszcze zamyka je w świadomości żywych ludzi. I natura świata wymusza wybór mniejszego zła, bo nie ma idealnej wersji, którą można by wybrać gdyby nie źli ludzie. Tak czy siak nie da się wybrać dobrze i ktoś musi być pokrzywdzony.

Wczoraj oglądałam film "I stanie się koniec"- taka dość dobrze nakręcona niby bajka o tematyce trochę zbliżonej do "Dziecka Rosemary", i zwróciłam uwagę na to, ze ludzie w mocy przedstawiciela "sił ciemności" wykonywali jego polecenia jakby w hipnozie, bez możliwości wolnego wyboru, czasem tylko siła charakteru powodował, że mogli postąpić mimo wszystko dobrze - czyli nie krzywdząc drugiej osoby.

No i prawie dobre porównanie. Prawie, bo czynienie dobra też jest takim samym bezwolnym wykonywaniem poleceń, gdyby założyć, że istnieje Bóg i szatan. Każdy dokonuje wyborów jakich musi dokonać.

Tak to było przedstawione trochę stereotypowo, ale
dało to do myślenia- bo w sumie jak inaczej, bez dopuszczenia możliwości zła, można skonstruować świat, tak żeby nie był teatrzykiem marionetek.

Komplikujesz. Świat i tak jest teatrzykiem marionetek, niezależnie od istnienia dobra i zła. Wolna wola jest nielogiczna, więc takiej alternatywy nawet nie ma. Świat po prostu jest pomieszany - dobro nie zawsze oznacza przyjemność, a zło nie zawsze oznacza cierpienie. Bo przyjemność jednej osoby lub grupy może być nieprzyjemnością innej, albo kłóci się krótkotrwała i długotrwała przyjemność. Czyli nie ma rozszczepienia na dobro i zło, tylko pomieszanie.

Jeśli chodzi o dziewczyny- to szkoda że nie wkleiłeś jakiegoś przykładu najszczuplejszej, tak jak ja dałam przykłady tych pulchnych - możne zrobiłbyś to gdyby nie wtrącił się Rivers, a tak to muszę wierzyć na słowo, że faktycznie, jeśli może Ci się podobać- to już naprawdę jest "za duża".

Najszczuplejsza może być za miesiąc szczupła bez odchudzania. I co, miałbym się wtedy rozstać jakbym ją kochał? Poza tym o takie przykłady ciężko ze względu na naturę internetu i photoshopy. Jakoś realne dziewczyny spotykane na ulicach lub w galeriach są niby brzydsze od modelek, ale bardziej mi się podobają. W zasadzie u mnie też nie ma aż tak wielkiej różnicy między najmniejszą, a największą, bo po prostu podobają mi się określone cechy. Kiedy kobieta jest dla mnie za szczupła, to po prostu mogę ją uznać za ładną, może mi się podobać jej twarz (o ile nie jest za szczupła), nie ma problemu żeby iść z nią do łóżka, ale też nie ma wielkiej różnicy pomiędzy takimi kobietami. Takie zaliczanie nie pasuje do mojego charakteru, a żebym był ze stałą partnerką, która by mnie zaspokoiła, to po prostu musi być pulchna, więc jestem skazany na samotność przez Twoją bozię, albo też Twoja bozia nie umie lub nie chce mi pomóc, bo ma mnie gdzieś, lub jest słaba.

Odnośnik do komentarza

js_11

...najczęściej chodzi o ciężką sytuację, a nie działanie woli innego człowieka.

A ciężka sytuacja jest właśnie spowodowana wolą innego człowieka, może nie zawsze tak 1:1, ale pośrednio jest w większym stopniu niż to się wydaje.

js_11
Natomiast ja odrzucam podział na czarne i białe i wg mnie obiektywne zło dotyczy tylko natury świata, a cała reszta zła to tego konsekwencja..

Masz racje, ale wg mnie jednak nie do końca - bo nawet w takim niedoskonałym świecie zrzucanie wszystkiego na jego "naturę" to pójście na łatwiznę.

js_11
Obiektywne zło wynika z przymusu wyboru, czyli gdyby Bóg stworzył przymus wyboru nazwany przez siebie wolną wolą, to byłby odpowiedzialny za obiektywne zło.

Ale ja to odbieram jako możliwość, a nie przymus wyboru - co to byłoby za życie gdybyśmy byli skazani na dobro albo skazani na zło - tak jak napisałam- teatrzyk marionetek. Jak wyobrażasz sobie życie bez możliwości wyboru?

js_11
Tylko, że takie podejście wymaga tolerancji dla ludzi, szacunku. Nie zrzucam winy na niczyją wolną wolę, tylko na sytuację, która zmusiła kogoś do stanięcia przed takim wyborem. Czyjeś indywidualne zło oczywiście może być skrajnie uwidocznione np u psychopatów, ale to tylko skutek, a przyczyna jest gdzieś w świecie.

No to super, tylko w takim razie sam sobie przeczysz, no bo dlaczego winisz grubszą dziewczynę- przecież ona tez nie ma wg Ciebie wyboru, to konstrukcja świata sprawia ze ona zajada stres jedzeniem albo ma takie genetyczne uwarunkowania. Dlaczego więc ją dyskwalifikujesz jako partnerkę, gdzie wspomniany szacunek i tolerancja?

js_11
I dodajmy, że nie istnieje obiektywne dobro - każda przyjemność jest krótkotrwała i łatwiej coś zniszczyć niż zbudować i łatwiej podjąć jedną niszczącą decyzję niż zbudować z mozołem coś dobrego.

Po pierwsze - myślę ze dobro nie równa się przyjemność a zło nie zawsze równa się cierpienie.Czasem bywa wręcz odwrotnie.Ty tez to napisałeś ale w innym sensie.
Poza tym to oczywiste ze łatwiej niszczyć niż budować- bo zło jest w ogóle łatwiejsze, zwycięża bo jest bezkompromisowe i nie ma skrupułów, a dobro często się dziamdziaczy. Nie wygrasz dobrem ze złem, to wymysł złych żeby było im jeszcze łatwiej.
Ja ze swojej strony czerpie przyjemność z tego jeśli uda mi się walczyć z gnojstwem tak jak ono.

js_11

Czyli złe jest istnienie tych pobudek. Ludzie zostali skrzywdzeni tym, że je mają, a inni zostali skrzywdzeni tym, że inni je mają i przez to wybierają źle. Za te złe cechy odpowiadają geny i wychowanie, więc cofamy się coraz bardziej wstecz do pierwotnych przyczyn i mi wychodzi, że to przez geny i losowość, a Tobie, że jakiś psychopata celowo stworzył te cechy, lub że Bóg ma na tyle mało mocy, że nie umie im zapobiec. Obie Twoje wersje są przerażające.

Masz racje oczywiście, tylko ja patrzę na to jeszcze trochę inaczej - czy znałbyś smak słodyczy gdyby nie gorycz?
Zawsze jest pozytyw i negatyw,ciemność i światło.
Człowiek dostał do ręki narzędzia ale korzysta z nich tak jak korzysta. Pobudki złe - no gdyby ich nie było, jaki smak miałoby dobro, jaką wartość.

js_11

No i prawie dobre porównanie. Prawie, bo czynienie dobra też jest takim samym bezwolnym wykonywaniem poleceń, gdyby założyć, że istnieje Bóg i szatan. Każdy dokonuje wyborów jakich musi dokonać.

no nie zgadam się bo teraz jednak myślę ze człowiek ma w sobie poczucie moralności i wie co jest dobre, tylko jeśli wybiera zło to dlatego że to łatwiejsze. Ale i tak wie.Więc nie jest marionetka Boga, bo dobro jest dobrem bez względu na to czy istnieje Bóg.

js_11
I natura świata wymusza wybór mniejszego zła, bo nie ma idealnej wersji, którą można by wybrać gdyby nie źli ludzie. Tak czy siak nie da się wybrać dobrze i ktoś musi być
pokrzywdzony.

No ale to nie wina natury świata tylko tego ze więcej ludzi wybiera zło.Egoizm. Krótkowzroczność. Tępota. Robienie krzywdy chociaż samemu jej sie nie chce zaznać. Wykorzystywanie cudzych słabości.Ale to wszystko jest wybór, a gdyby wszyscy byli tacy sami to w końcu by się powyrzynali.
To nie w tym rzecz że przyjemność jednych może być nieprzyjemnością innych. rzecz w moralności. wtedy zawsze będzie dobrze dla wszystkich uczciwych, i o to chodzi.

No i jednak się wkurzyłeś i napisałeś o "mojej bozi",
na to nie wiem co odpisać, wiadomo że nie, chociaż być możne klucz jest w tym co sam napisałeś- trochę więcej tolerancji i mniej restrykcyjne podejście do sprawy.

Jak pisałam wcześniej- moje myślenie może i jest zero- jedynkowe w kwestii Boga ale mnie to akurat pasuje i pomaga.

Odnośnik do komentarza

A wola innego człowieka jest wykształcona przez środowisko zewnętrzne, geny, czynniki losowe, co wynika z istnienia świata i praw, które nim rządzą. Jest pewnie o wiele więcej tych czynników, które na to wpływają, ale chcę Ci przekazać oczywisty fakt, że to jacy jesteśmy to nie nasza zasługa, a to jak reagujemy na siebie i się zmieniamy to zasługa pracy mózgu i nauki, którą otrzymał. To, że ja czuję, że jestem sobą to tylko efekt pracy mózgu, który działa jako suma pracy różnych części organu. Mózg interpretuje rzeczywistość i swoją własną pracę. Ktoś coś robi,bo musi tak zrobić, bo tak wynika z pracy tego układu i ten osobnik jest testowany przez świat pod kątem tego czy przekaże swoje geny i zapewni im przetrwanie. Czyli częściowo wyselekcjonowane przez ewolucję, a częściowo losowe i niepotrzebne geny są testowane pod kątem przetrwania i często wygrywają te złe cechy. Antyspołeczne zaburzenia osobowości też są ewolucji do czegoś potrzebne i zapewne generuje to rozwój, szczególnie ten technologiczny.

Ale największe zło moim zdaniem wynika z natury świata i istnienia materii, a także takiej, a nie innej konstrukcji psychiki ludzkiej.

Zrzucanie wszystkiego na naturę to tylko stwierdzenie uczciwie faktu.

Ale ja to odbieram jako możliwość, a nie przymus wyboru - co to byłoby za życie gdybyśmy byli skazani na dobro albo skazani na zło - tak jak napisałam- teatrzyk marionetek. Jak wyobrażasz sobie życie bez możliwości wyboru?

Jesteśmy skazani na zło i czasem na dobro (nie zawsze) z samego faktu istnienia tego podziału, który sami tworzymy. Moralność to tylko mechanizm służący ewolucji, a rozstrzyganie dylematów moralnych nie jest jednoznaczne. Jak wiesz wartości polegają właśnie na przyjęciu pewnych aksjomatów, a moralność różnych kultur znacznie się różni. Podobnie różni się moralność ludzi z różnych okresów, a także ważne jest wychowanie wyniesione z domu.

A możliwość wyboru to Twoim zdaniem czym jest? Wg mnie jest pozorem, bo to i tak nie Ty decydujesz co wybierzesz, tylko odbierasz zinterpretowany wybór Twojego mózgu i nie masz wyboru czy się z tym utożsamiać, bo jeśli nie, to masz odlot i nie funkcjonujesz. Ty musisz wybrać to co wydaje Ci się słuszne i w to wliczam tez impulsywne zachowania, które w danej chwili wydają się słuszne i emocje.

No to super, tylko w takim razie sam sobie przeczysz, no bo dlaczego winisz grubszą dziewczynę- przecież ona tez nie ma wg Ciebie wyboru, to konstrukcja świata sprawia ze ona zajada stres jedzeniem albo ma takie genetyczne uwarunkowania. Dlaczego więc ją dyskwalifikujesz jako partnerkę, gdzie wspomniany szacunek i tolerancja?

Tu zaczyna się problem, bo to co jest nie może być usprawiedliwieniem, bo działamy tu i teraz i wtedy musi nam się wydawać, że mamy wybór. Powiem inaczej - zdrowy psychicznie człowiek czuje, że ma wybór co do tego co zrobić. Ja też tak czuję. Ale WIEM, że w rzeczywistości to tylko ulegam cały czas złudzeniu spójności "ja", a z takiego egocentrycznego punktu widzenia wydobywają się takie przekonania jak "możesz wszystko", "świat należy do ciebie", "jesteś kowalem swojego losu". Tak mówi ktoś z pozycji wysokiego ego lub ofiara, której wszystko się nie udaje, bo jest zdołowana i wtedy iluzja wyboru powoduje u niej wyrzuty sumienia. Z drugiej strony pewne rzeczy zależą od nas i problem jest właśnie z ustaleniem co i dlaczego jest ważne. Ja uważam, że dla osoby ze stresem i nadwagą docelowo powinno się marzyć bycie wyluzowaną i szczupłą, bo celem jest szczęście i zdrowie, a mi się już te dwa słowa źle kojarzą, bo podważają moje pragnienia i chęć do życia. To są sprzeczności i tu jest właśnie brak możliwości podjęcia dobrego wyboru, właśnie przez to, że istnieje wybór co do swojej sylwetki i zazwyczaj "stanu ducha".

Ja nie jestem tolerancyjny i uważam, że tolerancja słabości niszczy nas od środka i produkuje coraz więcej słabeuszy, a przecież gatunek ma walczyć o przetrwanie i przekazanie zdrowych genów. Naszym obowiązkiem moralnym powinno być także dbanie o siebie i dawanie tym dobrego przykładu, a wyśmiewanie nadwagi powoduje, że dziewczyny nie chcą być grube i zaczynają się odchudzać. Te tolerowane pozostają grube i przegrywają życie, niszczą się w imię jakiejś tolerancji.

Po pierwsze - myślę ze dobro nie równa się przyjemność a zło nie zawsze równa się cierpienie.Czasem bywa wręcz odwrotnie.Ty tez to napisałeś ale w innym sensie.

I w dobrym sensie to napisałem, a próba przedstawienia wyrzeczeń i cierpienia jako dobra to zabieg jaki często psychopata wykonuje na czyimś umyśle.

Masz racje oczywiście, tylko ja patrzę na to jeszcze trochę inaczej - czy znałbyś smak słodyczy gdyby nie gorycz?
Zawsze jest pozytyw i negatyw,ciemność i światło.

Znałbym, bo za odbiór słodkiego smaku odpowiadają inne receptory niż za gorzki :) Ciemność i światło to raczej światło i brak światła, a negatyw i pozytyw niekoniecznie są przeciwieństwami.

Człowiek dostał do ręki narzędzia ale korzysta z nich tak jak korzysta. Pobudki złe - no gdyby ich nie było, jaki smak miałoby dobro, jaką wartość.

Jaką wartość miałoby jedzenie steka gdybyś czasem nie zakąsiła kupki dla przeciwwagi? :D Serio ten argument do Ciebie przemawia? Człowiek korzysta z narzędzi jak umie. Dobro ma wartość nie dlatego, że jest rzadko spotykane. Dobro powinno być normą, ale zło też często jest dobrem i to jest problem. Często problemem jest ustalenie granicy.

no nie zgadam się bo teraz jednak myślę ze człowiek ma w sobie poczucie moralności i wie co jest dobre, tylko jeśli wybiera zło to dlatego że to łatwiejsze. Ale i tak wie.Więc nie jest marionetka Boga, bo dobro jest dobrem bez względu na to czy istnieje Bóg.

No, ale miał być marionetką Boga jeśli ten zły jest marionetką szatana.

Poczucie moralności nie jest równoznaczne z wiedzą o tym co jest dobre, a co złe. Moralności różnią się od siebie i nawet płeć zmienia postrzeganie moralności, nie mówiąc już o kulturze i genach.

Jeśli ktoś wybiera zło, to co z tego, że wie co jest dobre, skoro musiał wybrać zło, bo inaczej nie potrafił, albo nie czerpałby wtedy z niczego przyjemności?

No ale to nie wina natury świata tylko tego ze więcej ludzi wybiera zło.Egoizm. Krótkowzroczność. Tępota. Robienie krzywdy chociaż samemu jej sie nie chce zaznać. Wykorzystywanie cudzych słabości.Ale to wszystko jest wybór, a gdyby wszyscy byli tacy sami to w końcu by się powyrzynali.

Ale Ty mówisz co by było gdyby, a ja mówię o tym jaki jest świat i właśnie jego natura jest temu winna i nic innego. To jacy są ludzie to element natury świata, a wybór to jak już pisałem efekt wielu czynników.

To nie w tym rzecz że przyjemność jednych może być nieprzyjemnością innych. rzecz w moralności. wtedy zawsze będzie dobrze dla wszystkich uczciwych, i o to chodzi.

Sęk w tym, że nie ma idealnej moralności, tak jak idealnego modelu gospodarki, idealnych metod leczenia chorób itd. Jak z Tobą rozmawiam to mam wrażenie, że przybyłaś z innego świata i nie potrafisz zrozumieć, że świat jest nieidealny, więc zganiasz wszystko na jakąś mityczną wolę i mityczny wybór :)

Co do bozi to się nie wkurzyłem, tylko traktuję to z poczucia wyższości jak ktoś wierzy w bozię ;)

Odnośnik do komentarza

J_s11,
moim zadniemu zrzucenie wszystkiego na naturę to nie jest uczciwe stwierdzenie faktu, tylko trochę ch..we wytłumaczenie dla braku chęci pracy nad sobą:)
Sam to uznajesz co do np. wyglądu- bo mówisz że każdy powinien w miarę możliwości dążyć do najlepszej wersji samego siebie, a przecież zwalanie wszelkiej odpowiedzialności na naturę to jest tak jak w tym powiedzeniu „jaką mnie p. boże stworzyłeś taką mnie masz”:)

Ja uważam ze poza skrajnymi psychopatami to znakomita większość ludzi może i potrafi postępować moralnie.
Tylko nie każdy ma motywacje, bo faktycznie postępowanie złe często przynosi wymierne korzyści, ale ogólne życiowe saldo nierzadko wychodzi jednak prędzej czy później na minus.
Co więcej, może się mylę, ale podejrzewam, ze nawet jeśli chodzi o takiego prawdziwego psychopatę w stylu seryjny gwałciciel, to gdyby istniała możliwość żeby na bieżąco, za każdą krzywdę wyrządzoną innemu, np. połaskotać go prądem, lub w inny miły sposób dotkliwie mu podziękować, to prędziutko by znormalniał przynajmniej na tyle, żeby krzywdzenie przestało sprawiać sadystyczną przyjemność. Bo tacy ludzie zazwyczaj sami panicznie boją się bólu i najwięcej kwiczą kiedy go im zadać.
Często prawdziwie pokazują to filmy np. ten o Hannibalu Lecterze.

Co to znaczy postępować moralnie- żeby już nie wikłać - w skrócie: nie czyń drugiemu co tobie niemiłe.
Ale też walczyć z ludźmi którzy tej zasady nie stosują.Dobry nie musi oznaczać potulny, nawet nie powinno.

Nie spadłam z innej planety i Wiem ze świat jest zły, ale myślę ze głównie dlatego,
bo ludzie na ogół nie traktują innych tak, jak sami chcieliby być traktowani.
I koniec. Nieważne czy to spójne czy niespójne, nieważne żadne Ego srego, różne kultury czy czarno białe postrzeganie - gdyby ta prosta zasada była powszechnie stosowana, byłoby dobrze na świecie:)

Mnie jest zapewne łatwiej, bo po pierwsze mam taki charakter wrodzony, po drugie sama musiałam zmagać się z psychopatyczną rodziną, więc natychmiast chcę bronić wszystkich ofiar, po trzecie nie mam w sobie takiej sprzeczności jaką Ty masz, po czwarte jestem kobietą a kobiety, jeśli tylko choć trochę potrafią się szanować, traktowane są przez życie łagodniej. Przynajmniej w naszej kulturze, nie mówię o patologiach typu islam.

No i na koniec to myślę, że tak naprawdę jest wiele rzeczy niemoralnych na tym świecie o dużo większym gatunkowo znaczeniu jak to bycie z dziewczyną z nadwagą.
Wszystkiego i tak nie unikniesz. Może weź to pod uwagę i po prostu trochę sobie odpuść. Sobie, no i tej biednej wymęczonej przez nas w tym temacie potencjalnej Twojej dziewczynie?

Odnośnik do komentarza

Nie zgadzam się w całości :P

Wszystko jest spowodowane naturą. Nie można oddzielać człowieka od natury, bo to jej element. Wola człowieka to złożony mechanizm i naprawdę często musimy wyrządzać krzywdę komuś lub nawet sobie, żeby wybrać mniejsze zło. Potrzeba rozwoju, zarabiania, kupowania wymusza sytuacje, w których nie można wybrać dobrze. Po prostu dobry wybór to złudzenie, bo porównujemy ze sobą gorsze i lepsze wybory, albo odwołujemy się do skrajnych przypadków. Dobro jako takie nie istnieje bez porównania do zła, a więc moje idealistyczne przekonania nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. I dlatego nie cierpię tej rzeczywistości, bo przecież nie dobrych przekonań, z których wynika świadomość jak należałoby zmienić wiele elementów na świecie żeby było lepiej. I tak dalej byłoby źle, bo dobrze się nie da i zawsze ktoś ucierpi.

Sama praca nad sobą też nie jest czymś takim łatwym i oczywistym w momencie kiedy trzeba wyrzekać się siebie. To już naprawdę czasem lepiej nie żyć.

Kiedy chcę traktować innych jak chcieliby być traktowani, to muszę być kulturalny i nie mogę być sobą i wygłaszać swojego zdania, a ja np uważam, że szczerość jest ważna. Ale z drugiej strony często coś przemilczę żeby kogoś nie ranić, więc powstaje sprzeczność. I takich sprzeczności jest mnóstwo kiedy myśli się dużo o wartościach. Wszystkie wtedy się rozwalają, a jedne przeczą drugim. Wszystko przez brak istnienia idealnych rozwiązań.

A akurat w stosunku do dziewczyny powinienem być jak najbardziej moralny, więc nie mógłbym być w związku z takim gustem.

Odnośnik do komentarza

Datoja, jeszcze mam takie rozważania a propos szczęścia.

Szczęście jest potrzebne do sensu życia => potrzebne są emocje

Czynienie w zgodzie z własnymi emocjami może być dobre lub złe => moje emocje, preferencje, to kim jestem jest złe

Istnieje właściwa moralność => muszę postępować moralnie, bo chcę być dobry

Podobają mi się niewłaściwe kobiety, przez to muszę tłumić emocje i nie mam sensu życia => prawda jest przeciwko mnie

Gdybym więc był kimś kto może wybrać Boga, to musiałby to być Bóg, któremu też przeszkadza prawda, która jest zła. Innym Bogiem bym gardził, bo albo jest zły, albo coś go ogranicza, więc jest słaby. Taki jednak chyba nie ma prawa bytu, prawda?

Przez konflikt dobra ze złem już sam nie wiem co jest właściwe i prowadzi do sensu. Początkowo miałem stany jakbym miał wpaść w jakiś obłęd, a teraz staram się codziennie hodować w sobie spokój i pozbywać się siebie żeby nie czuć tej okropnej pustki, która jest najgorszym bólem psychicznym.

Prawda kłóci się z moją wolą, a w tym przypadku wolałbym nie żyć niż zmieniać się i dostosowywać w męczarniach.

Chcę być dobry i tak się staram, ale podoba mi się zło. Tylko, że nie to najgorsze zło, bo nienawidzę psychopatów, którzy świadomie wybierają zło dla przyjemności.

Odnośnik do komentarza

nie wiem jakiego argumentu miałbym użyć żeby to sobie usprawiedliwić, a chciałbym postępować w zgodzie z dobrem, co uderza w najgłębsze pragnienie, które miało być dobre.

W ten sposób ogranicza mnie dobro, przyjemność i emocje, ale gdybym odrzucił te ograniczenia to i tak nie mogę wybrać dobra dla siebie.

Odnośnik do komentarza

js_11
Kiedy chcę traktować innych jak chcieliby być traktowani, to muszę być kulturalny i nie mogę być sobą i wygłaszać swojego zdania, a ja np uważam, że szczerość jest ważna. .

Ale ja napisałam coś innego-
traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być
traktowany
. Rozumiesz?
Wszystko to o czym piszesz- cała ta konstrukcja świata wymuszająca wybieranie mniejszego zła- to prawda, ale byłoby tak w o wiele mniejszym stopniu, gdyby większość kierowała się tą złotą regułą

Np wspomniana szczerość nie musi = chamstwo i nawet zauważyłam w związku z tym pewną prawidłowość - także ludzie nie liczący się ze słowami sami jednak maja słabe punkty i można ich dotknąć.Więc nie sama szczerość jest wartością, ale sposób jej podanie też ma znaczenie.

Wydaje mi się że chcesz być trochę jak Sokrates, bezkompromisowy w racjonalizmie i intelektualizmie etycznym i moralnym.
Też uważasz ze arogancja tych co wiedzą jest gorsza od bycia nieświadomym.
Ale zauważyłam ze Twoje podejście do wiedzy też ma swoje ograniczenia i możesz w związku z tym sobie robić sobie krzywdę polegając tylko i wyłącznie na swoim procesie myślowym.
Zycie jest bardziej skomplikowane i dlatego Owidiusz dyskutując z Sokratesem powiedział
"Widzę i pochwalam to co dobre, ale wybieram gorsze" :)

js_11
A akurat w stosunku do dziewczyny powinienem być jak najbardziej moralny, więc nie mógłbym być w związku z takim gustem.

No wiem, wiem:) Tyko napisałam- może trochę odpuść? może robisz nieraz w życiu większe zło niż akurat to ze dałbyś szansę jakiejś grubszej fajnej kobiecie i sobie w związku z tym?Moze to jest argument którego szukasz- świat nie jest idealny, Ty też nie musisz, bo zwariujesz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...