Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie po rozstaniu z narzeczonym?


Gość Katarzyna Liput

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Katarzyna Liput

dzien dobry mam taki problem bylam z narzeczonym ponad 2 lata i zerwal ze mna w pazdzierniku mial byc nas slub nie umiem sobie z tym poradzic:( mijaja 2 miesiace a ja nadal o nim mysle wszystko jest takie swieze... prosze mi pomoc Moge dokladnie opisac nasza sytuacje......

Odnośnik do komentarza

A dlaczego się rozstaliście? Z czyjej winy? Nie da się tego już naprawić? Jeśli nie to musisz iść naprzód, skupić się na swoim życiu, swojej przyszłości. Co Ci z tego smutku? Przecież jesteś młoda, masz całe życie przed sobą i cały wachlarz perspektyw. Nie możesz traktować tego faceta jak całego Twojego świata. Widać nie był dla Ciebie. Ocknij się. Weź się za siebie. Żyj.

Odnośnik do komentarza

Rozstania zawsze są trudne, zwłaszcza, gdy w planach była już wizja ślubu. Jednak zawsze trzeba wychodzić z sytuacji obronną ręką i tłumaczyć sobie, że może lepiej jak do rozstania doszło teraz niż jakbyście mieli za jakiś czas brac rozwód i rozbijać dzieciom rodzinę. Nic nie dzieje się bez przyczyny, może właśnie ta sytuacja jest po to, abyście spotkali nowego, kochającego partnera, tego jedynego, z którym nigdy się nie rozstaniecie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Też przez to przechodzę. U mnie minęło kilka dni dopiero.

Nie musisz brać się w garść, tak jak powiedziano wcześniej. Masz prawo być smutna, czuć rozżalenie, złość. Dobrze jest uświadomić sobie co się czuje i że to normalne. Rozstania są emocjonalnie bardzo podobne do przeżywania żałoby. A ta przechodzi pewnymi etapami. I tylko przeżycie jej całej pozwoli Ci na pogodzenie się z tym co zaszło i pójście dalej przez życie. Poczytaj o tych etapach - świadomość, że to co przeżywamy jest naturalne i że nie jesteśmy same pomaga. Zobacz na przykład tu:
http://psycho-help.pl/index.php?id=O_mi%B3o%B6ci
I spróbuj pamiętać o jeszcze jednym fakcie psychologicznym: po podjęciu trudnej decyzji, z czasem, jesteśmy coraz bardziej przekonani o jej słuszności.

Pamiętaj o tym, że będzie lepiej. Czas leczy rany i to nie tylko banał. Ale ten czas jest potrzebny. Jest czas na złość, smutek, łzy i osamotnienie. Pozwól sobie to wszystko przeżyć, a im dalej tym będzie Ci łatwiej.

Jeżeli jednak czujesz, że nie poradzisz sobie sama poproś o pomoc terapeutę. To żaden wstyd, a naprawdę może pomóc.

Trzymam za Ciebie kciuki!
Mal

Odnośnik do komentarza
Gość magdalena 31lat

Minęło już 3 lata....Byliśmy 4lata ze sobą,mieliśmy się pobrać,byliśmy zaręczeni,byłam tak zakochana że nie jestem w stanie opisać zez wzajemnością ,nie udało się ,zaczęliśmy się oddalać od siebie on zaczął być nie odpowiedzialny,zaczął nadużywać alkoholu przez kłótnie, brak pracy...doszło do tego ,że nie wracał na noc ,po kilku dniach ,doszliśmy do wniosku ,że się na chwilę rozstaniemy każde z nas prze myśli i wrócimy do siebie za jakiś czas.....i wszystko naprawimy .po miesiącu dzwonię do niego ,prosząc o spotkanie ...odbiera kobieta.... to mi wystarczyło....były wyrzuty i kolejne kłótnie,pytania ,zarzuty przez kolejne miesiące.....nie tak miało to wyglądać,mieliśmy cel a on znalazł sobie kogoś w tak szybkim czasie....
dziś się dowiedziałam ,że są po zaręczynach,że jest szczęśliwy......nie mogę tego znieść..
Jest mi tak bardzo przykro ,że nie dał mi,nam żadnej szansy ...tylko znalazł pocieszycielkę...w efekcie do dziś są razem ,razem mieszkają .....zapomniał o mnie ....
po roku spotykaliśmy się kilka razy ,trzymaliśmy się za ręce ,tuliliśmy ,rozmawialiśmy jak byśmy co dopiero się poznali:) w tym czasie wyjechał do pracy ,co dzień pisaliśmy sms,dzwoniliśmy do siebie ,po pół roku wrócił ,mieliśmy się zobaczyć ,tak się cieszyłam ,ze go odzyskam a on nie miał dla mnie czasu,w tym samym czasie ,tego dnia widziałam go na mieście z nią ,całował ją....
zrozumiałam ,ze nie mam szans,sms to były tylko puste słowa.............?
odpiszcie proszę....Nie przestaje płakać....nie mam siły juz czekać....

Odnośnik do komentarza

Jesteś wartościową dziewczyną, nie zadreczaj sie jednym facetem. Poczekaj, daj szanse komus innemu zdobyc Twoje serce. napewno spotkasz kogos innego. a jemu pokaz ze masz go gdzies i udowodnij mu ze stracil najlepsza rzecz jaka przytrafila mu sie w zyciu, zrezygnowal z Ciebie, z ogromnej miłości jaką go darzyłaś. niech to on teraz zobaczy cie z kims innym na miescie a pozniej zapomnij, zakochaj sie w kims innym, baw sie zyciem bo masz tylko jedno. On napewno nie byl Ciebie wart;)

Odnośnik do komentarza

Poznaliśmy sie 1,5 roku temu, to była tylko przgoda, ale od razu czułam że jest ucielesnieniem moich marzeń.Mieszkał za granicą, więc po powrocie z festiwalu zapomniałam. Ale po 4 miesiacach napisałam, okazało sie ze właśnie przyjechał do Polski i bardzo sie ucieszył i też o mnie myślał.Spotkaliśmy się i już na początku nie wszystko mi odp w jego zachowaniu,ale stwierdziłam,że każdy ma jakieś wady i trzeba dac sobie szanse.Kontynuowaliśmy znajomosc.Zaprosil mnie do UK,spędziliśmy tydz,podczas którego bardzo się starał .Dowiedziałam się, że przeżył niejedną porażke i jednak boi się angazować.Był trochę zagubiony i niestety ma swoje uzaleznienia.
Pomimo to zafascynował mnie swoją osobą, niezależnością, zaradnością,samodzielnie zwiedził kawał świata, jednocześnie ciężko pracował żeby pomoc ojcu.Uroczy i przystojny mężczyzna, jak dla mnie zupełnie wyjątkowy.Ale w tym wszystkim troche oderwany od rzeczywistości taki Piotruś Pan traktujący życie jak przygodę.Ja natomiast jestem osobą poukładaną, studiuje,pracuje, nie miałam wczesniej poważniejszego związku.Mówił że nie ma się o kogo troszczyć. Przez 1,5 roku widzielismy sie tylko 3 razy po kilka dni.Poza tym pisaliśmy, dał do zrozumienia, że wyznania i spotkania to w celu nawiązania blizszej relacji, której on niezbednie potrzebuje.Ale jednoczesnie nie mógł się zdecydowac na nic konkretnego, postanowił ze przyjedzie na jakiś czas do Polski i sie zastanowi co dalej(jednocześnie niechciał mi niczego obiecywać, ponieważ musi wyjeżdżać za granicę w celach zarobkowych)mieliśmy się bliżej poznać,zaprosił mnie do swojego miasta,pojechałam na tydzień.Przez cały ten czas imprezowaliśmy z jego przyjaciółmi, a kiedy byliśmy sami był jakiś przybity.Zastanawiałam się czy to zmiana otoczenia czy mysli jeszcze o tamtej?
Miał coś postanowić,więc stwierdziałm, że dam mu czas i zachowam kontakt przyjacielski nie naciskając.Kiedy wyjeżdżałam dał do zrozumienia,że chce kontynuowac znajomość.
Odezwałam się dopiero po miesiącu, odpowiedział dość lakonicznie, ze nie nadaje się do mieszkania w Polsce i życzy mi jak najlepiej.A ja gdyby tylko chciał mogłabym z nim wyjechac,niedługo kończę studia.
Zastanawiałam sie czy ta która go odrzuciła, nagle nie zmieniła zdania.Ponieważ po moim wyjezdzie z Londynu wiem, że też odwiedziła"przyjaciół" w tym mieście.I póżniej mieli kontakt telefoniczny.Ale mówił, że chce o niej zapomnieć.
Teraz ja próbuje zapomnieć o nim, jest mi przykro, że ktoś jednak dał mi obietnice i szanse i tak nagle zmienił zdanie.
Chciałbym tez podkreślić ze jestem osobą wartościową i nie narzekam na brak powodzenia, rozumiem,że może to nie to, ale zeby tak odrazu urywać kontakt.
To nie w jego stylu,przyjazni się z byłymi.Kiedy odpowiedziałam, że przestane w takim razie pisać i uniosłam się dumą odpowiedział tylko:"Dobranoc"
Proszę o odpowiedż psychologa, czy jest szansa,że on zmieni zdanie, może z punktu widzenia pana.
Wiem że ludzie po poważniejszych związkach się podnoszą, ale ja mam wrażenie nie ma nikogo kto by mu dorównał.Kusi mnie żeby może jeszcze z nim porozmawiać.Jest mi bardzo żle,bardzo proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna444

Widzę na dobry temat trafiłam... Byłam 4 lata z chłopakiem, wczoraj się rozstaliśmy, byliśmy zaręczeni. Ale wiecie co? jest mi lżej, się okazało, że nasz związek był oparty na kłamstwach itp. Miłość to przede wszystkim szacunek do drugiej osoby, i jeżeli ktoś się zaręcza to obiecuje ten drugiej osobie, że jest jedyna, wyjątkowa itp. A tu się okazuje, że jednak nie. Mi też w pewnien sposób jest ciężko, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Jeżeli osoba, z którą żyjemy nie potrafi z nami żyć, to pokażmy jak to jest bez nas. Jeśli jest mu/jej lepiej to ok, po co później rozwody, kłótnie itp....

Odnośnik do komentarza
Gość porzucona

Witam wszystkich,
Ja też roztsałam się z narzeczonym po czterech latach związku, a właściwie to on mnie zostawił 4 miesiące przed ślubem. Zerwał ze mną przez telefon w dzień wyjazdu na kurs przedmałżeński (mieliśmy robić kurs weekendowy). Usłyszałam, że nic z tego nie będzie i nie ma sensu dalej w to brnąć :( Tydzień później wyjechał do Londynu i całkowicie zerwał ze mną kontakt. Wiem, że była/jest w jego życiu inna, choć uparcie twierdzi, że to tylko koleżanka. Jednak wystarczyło, żeby namieszała w naszym życiu :(
Początkowo myślałam, że rozpadnę się na milion kawałków, ale mija już czwarty miesiąc i powolutku dochodzę do siebie. Choć nadal jest ciężko i są kryzysy, boję się samotności, bo mam 28 lat na karku, a perspektyw na założenie rodziny brak :(
Justyna44, Katarzyna Liput, jak sobie radzicie? Może Pan psycholog doradzi mi coś mądrego?

Odnośnik do komentarza

Rozstanie czy to przed czy po ślubie zawsze jest dla kogoś bolesne ale przed ślubem jest to prościej przerwać ale "lepsze" jest przed niż dalsze okłamywanie się. Ja miałem rozwód po 6 latach i to też jest bolesne - na to żadna pora nie jest właściwa tylko trzeba stawić czoła rzeczywistości i iść do przodu. Zycie jest takie łatwe i proste jak budowa w naszym kraju dróg.

Odnośnik do komentarza

Witam,
2 miesiące temu rozstałam się z narzeczonym. Przeżyliśmy wspólnie piękne 4 lata. Od miesięcy był jakiś inny, nieobecny.. Zmienił prace, zaczął pracować w bardzo rozrywkowymi kolegami. Zaczeły się imprezki, kobiety.. Nic nie podejrzewałam. Nawet wtedy gdy zmienił sieć telefonu, a do mnie miał oddzielny telefon komórkowy. Przez 3 miesiące oddalał się do tego stopnia że nie wiedziałam gdzie jest, co robi, z kim.. Nie wiedziałam czy żyje. A ja? Nie mogłam jeść, pić.Jedyne co robiłam to wymiotowałam. W końcu znaleziono mnie nieprzytomną w łazience. Niszczył mnie ale wciąż walczyłam. O nasz związek. Zamykał drzwi, wchodziłam oknami. Zamykał okna rozwalałam ściany gołymi rękoma. W końcu nie miałam siły. Poszłam do niego i aże nie może mnie dłużej tak traktować, zapytałam sie czym sobie na to zasłużyłam i za co mnie tak nienawidzi.. Po tej rozmowie czułam że bedzie dobrze. Pisał mi słodkie sms a żegnając się ze mną pocałował tak jak dawniej mówiąc ''kocham Cię''. ZNów przestał sie odzywać więc poprosiłam o rozmowe i decyzje nad którą miał się zastanowić. 2 razy mnie wystawił a za 3 przyszedł mówiąc że to koniec bo sie nie dogadujemy i że nie jest gotowy na powazny zwiąxek. Po 3 dniach spotkałam go z inną. Wiem że spotykał się z nią będąc ze mną. A dziś? Patrze w lustro nie widze nic. Nie daje rady. Leki mi nie pomagają.. Jak mam dalej żyć? Jak w siebie uwierzyć. Pamiętam jego ostatni widok. Dume w oczach i uśmiech ns twarzy. Boję sie wyjść z domu że gdzieś go spotkam.. Że sie rozpłacze. Czy kiedyś to mine? Miał być ślub.. Dzieci.. MOże to głupie ale ciągle mam nadzieje że mnie kocha. 4 lat nie da sie tak zapomniać prawda?

Odnośnik do komentarza

monita888
4 lat nie da sie tak zapomniać prawda?

Zapomnieć się nie da, pamiętamy nasze dzieciństwo to i związki pamiętać będziemy. Ale tylko tyle. Da się odkochać, da się znienawidzić itp.
Wcale Ci nie współczuję tego, że nie jesteście już razem bo dobrze się stało. To nie człowiek, a tyran. A Ty nie jesteś zabawką, tylko człowiekiem, który zasługuje na miłość i szacunek.
Nie idealizuj go. Bo ideałem nie jest. Nie ma ideałów, ale są na prawdę porządni ludzie na tym świecie, nie tylko źli. Ty źle trafiłaś, ale przeszłość zostaw za sobą, żyj teraźniejszością i przyszłością.
Nie warto zamykać się w sobie przez takiego kogoś, nawet nie wiesz jaką satysfakcję mu daje świadomość, że za nim rozpaczasz.
Jestem pewna, ze jak staniesz na nogi i on się dowie, że jesteś silną i piękną kobietą , ten jego uśmieszek , który zapamiętałaś na twarzy nie będzie już taki cwany i pewny :)
Żyj dla siebie, nie dla niego!
Dziewczyno nie warto!
Za kim Ty tęsknisz? Za takim palantem? Ojjj przestań, przestań.

Odnośnik do komentarza

Ciesze się, że ktoś odpowiedział. ''kwiatuszek12'' masz racje. Ja to wszystko wiem. Ale nie potrafię sie odnaleźć. Nie moge uwierzyć w to że On sie tak zmienił i wmawiam sobie że mnie kocha. Głupie nie? Dziś nie wiem kim jestem i nie potrafie żyć swoim życiem.. Życie oddała bym za niego i to jest najgorsze. Już nie płacze. Bo to mi nie pomoga. Ciągle myśle i boje się. Żyje w strachu. Boje się wyjśc z domu że ich spotkam. Upokorzył mnie i nie mogę sobie z tym poradzić. Jak sie zachować? Co zrobić? Unikam miejsc publicznych po wstydzę sie tego że zostawił mnie z dumą i uśmiechem w oczach patrząc na moje łzy. Wszystko jest takie do dupy że czasem nie mam siły. Idealizuje go. Widze wszystko przez tzw. różowe okulary. Dziś wiem, że jest szczęśliwy. Podobno. I nie moge w to uwierzyć. Kochał mnie i przeszło mu z dnia na dzień. Znam go i miał ogromne serce dla mnie które ma dziś dla innej. To wszystko stało sie tak nagle.

Odnośnik do komentarza
Gość Ziarenko 22

Ja również rozstałam się z swoim narzeczonym. Byliśmy z sobą 4 lata. Cały czas wspominam chwile, które z nim przeżyłam, najpiękniejsze w moim życiu. Był zaplanowany ślub. U nas problem polegał na jego wybuchowym charakterze, kiedy wpadał w złość byłam przerażona. Stawał się nieobliczalny. Po którymś razem zdecydowałam, że albo teraz albo nigdy i tak podjęłam, do tej pory najtrudniejszą decyzję z moim życiu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kochałam go najmocniej na świcie, całą sobą, byłabym gotowa skoczyć za nim w ogień...
Ale kiedy mu powiedziałam, że dłużej tak już nie mogę, zapytał tylko obojętnie czy tego właśnie chce i strzelił głupie: "no dobra".
Wyobrażacie sobie, po 4 latach wspólnego życia, i perspektywą na całe życie?! Żadnej walki o mnie! Nie macie pojęcia jak się czuję...

Odnośnik do komentarza
Gość Ziarenko 22

Masz rację ka-wa, tym bardziej, że wiem, że gdyby tylko spróbował mnie przekonywać, gdyby obiecywał, że będzie panował nad sobą, jestem pewna, że wróciłabym do niego. A później kiedy podczas kolejnej kłótni, które w związkach nie są do uniknięcia, znowu zachowywał by się jak dawniej, żałowałabym, że nie potrafiłam być stanowcza. Dlatego chyba dobrze, że nie walczył...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...