Skocz do zawartości
Forum

Anoreksja bulimiczna (?) i wszystko jak leci


Gość shin-ra

Rekomendowane odpowiedzi

To mój pierwszy wątek tutaj i nie da się ukryć, że zakładam go pod wpływem chwili i zdenerwowania.
Mam 16 lat. Zanim zaczniecie nabierać nieprzyjemnych skojarzeń, pozwólcie, że przybliżę wam swoją historię.

Około pół roku temu popadłam w anoreksję, spowodowaną najprawdopodobniej moją niezwykle niską samooceną. Ale nie tylko.
Jestem niezwykle poświęcającą się osobą. Nie da się tego ukryć. Dobro i zdrowie innych przekładam ponad swoje własne. Zawsze jestem dla wszystkich uprzejma, pomagam, często swoim własnym kosztem, a w zamian oczekuję tylko jednego - uwagi i poczucia, że rzeczywiście jestem potrzebna. Nie narzucam się jednak nikomu.
Skoro tak bardzo jestem sobie samej obojętna, mogą rodzić się wątpliwości, jak zrodził się mój problem... Powodów w rzeczywistości jest sporo. Mam psychikę malutkiego dziecka. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam tym dzieckiem pozostać.
W swojej anorektycznej przygodzie nigdy nie dążyłam do bycia paskudnie chudą. Chciałam po prostu być drobna i filigranowa, jak dziewczynka. Lubię czuć się malutka.
Wychodziło mi to jednak aż "za dobrze". Moja najniższa waga to 44 kilo przy wzroście 166. Obecnie już 47.
Około miesiąca temu, do zwykłej anoreksji doszły napady bulimiczne. Na przemian głodzę się, by raz na tydzień lub częściej rzucić się na szafki, lodówkę i opróżnić całą ich zawartość. Nie przeczyszczam się. Po prostu na dzień następny nie jem nic lub spożywam niezwykle małą ilość kalorii.
Nie byłam profesjonalnie diagnozowana. Rodzice oczywiście "straszą" mnie psychologiem, w rzeczywistości jednak wiem, że najzwyczajniej w świecie jest im szkoda czasu i pieniędzy. To pewnie brzmi okrutnie, ale materialnie nie jesteśmy usytuowani na wysokim poziomie i jakakolwiek porada medyczna byłaby dla nas kolejnym dodatkowym wydatkiem. Dodatkowo, mimo że są dobrymi ludźmi, ich myślenie jest wyjątkowo... proste. Nie rozumieją pewnie tego wszystkiego. Nie winię ich, w końcu to nie ich wina, że córka jest wariatką.
Do tego wszystkiego dochodzi moja fobia społeczna. Mimo, że wszyscy w moim otoczeniu wiedzą, że można na mnie polegać, nie mam przyjaciół czy też nawet znajomych.
Psychicznie jestem wrakiem człowieka. Myśli o jedzeniu wykańczają mnie, do tego dochodzi ostatni rok gimnazjum, stres, brak poczucia stabilności i sensu w życiu.
Może najbardziej boli mnie to, że nie mam komu się wyżalić, z kim porozmawiać.
Ten tekst piszę dzień po bulimicznym napadzie. Mam potworny nastrój, pokłóciłam się ze swoją mamą, a na karku wisi mi stos nauki. Każdy ciągle na mnie krzyczy, obwinia mnie, wymaga, a ja po prostu już mam dość tego wszystkiego i siebie samej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...