Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie z kobietą borderline


Rekomendowane odpowiedzi

Gość MarcinWrocław

Witam,
Sporadycznie mam kontakt Borderlinerką, ciężko zapomnieć o takiej o sobie zwłaszcza jeśli chciało się stworzyc dom.
U mnie trwa to już 5 miesięcy nie śpię po nocach i cały czas rozmyślam co zrobiłem nie tak . Po rozstaniu wypływaja same kłamstwa, długi , narkotyki a to wszystko za moimi plecami przez 2 lata .Proszę o konkretne rady jak zapomnieć bo wykańcza mnie to schudłem 15 kg i nie widzę sensu życia bez tej osoby a tak mnie zraniła emocjonalnie to zupełnie inna osoba niż tak którą pokochałem całym sobą ... kochani ratujcie

Odnośnik do komentarza

Jestem już 3 miesiące po rozstaniu z borderką. Jest ciężko, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Jestem świadomy tego, że ta relacja była toksyczna.

W procesie leczenia ważne jest, aby przepracować z samym sobą, lub z pomocą psychologa, powody, dla których w ogóle weszliście w taką relację. Ja to zrobiłem głownie sam, choć do psychologa też chodzę.

Zastanówcie się też Parowie, czego chcecie od związku. Z kobietą, która ma bpd, nigdy nie będziecie mieć w pełni normalnego związku. To będzie mniej lub bardziej upośledzona relacja (czasem nawet toksyczna) Pomyślcie też o przyszłości. Co będzie, kiedy pojawi się np. dziecko? Pomyślcie, że wasze dziecko będzie miało taką zaburzoną matkę i prawdopodobnie tym samym zwalone dzieciństwo. Naprawdę tego chcecie? A pamiętajcie, że szanse na wyleczenie bpd są 50/50. To jest loteria i albo się uda albo nie. Nasze życie jest zbyt cenne, by tak ryzykować.

Zasługujemy na normalną, zdrową partnerkę. Nasze borderki nie uleczymy, to też nie nasza rola. Poza tym nie jesteśmy tego w stanie zrobić. Pamiętajcie, że każda porażka nas czegoś uczy.

Damy radę panowie. A nasze exborderki niech innym życie niszczą. Zasługujemy na coś lepszego - na trwała, stabilna pełną miłości i wzajemność szacunku relację, a nie na rodeo z zaburzoną partnerką borderline.

Odnośnik do komentarza

Witam. Bylem w zwiazku z osoba z pogranicza 2 Lata mamy synka 9 miesiecznego. Zdradzila mnie z kumplem razem mieszkaja juz 3 miesiace synkiem sie dzielimy raz ona go ma raz ja okropne uczucie. Ona jest szczesliwa widze ich zdjecia n.a. fb I instagramie a ja cierpie. Chcialbym zerwac kontakt ale nie moge ze wzgledu n.a. synka. Najgorsze I dziwne ze ja Ja kocham I chce zeby wrocila dziwne ale tak wlasnie jest.

Odnośnik do komentarza

Moja była taka była, mnie kontrolowała a sama robiła co chciala zdrady kłamstwa sprytnie to ukrywała . Az w końcu cos w niej pękło. I powiedziała o zdradzie ale inne utaiła. Nie musiała i tak wiedziałem.

Odnośnik do komentarza
Gość Mikołaj P

Ja mam 21 lat. Byłem w związku z borderką przez rok. To moja pierwsza dziewczyna. 2 tygodnie temu udało mi się z nią zerwać. Ale cały czas czuję niesamowity ból. Dzięki mnie wyszła z bulimii ze szkieleta zmieniła się w cudowną przepiękną kobietę. Twierdzi że mnie kocha ale ciągle mnie okłamuje. Jest uzależniona od alkoholu. Nie jesteśmy już razem ale cały czas myślę o tym żeby do niej zadzwonić. powstrzymuje mnie tylko mój starszy brat... Ale ja cierpię..
Wczoraj byłem na randce z inną dziewczyną ale przerwałem ją w połowie bo nie mogę przestać myśleć o tej jedynej.,

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich Panów
Więc ja też mogę coś się na ten temat wypowiedzieć.

Mój związek wyglądał tak:

Poznaliśmy się 10 lipca 2017 roku. Była to moja pierwsza fotomodelka, jakiej miałem okazję wykonać sesję.
Już pierwszego dnia wywołała u mnie współczucie, opowiadając swoje przykre historie. Ludzie mi się zwierzają, ludzie mi naturalnie ufają, ale mniejsza...
Widziałem w niej kobietę niezwykle wrażliwą, co już na wstępie bardzo mi się spodobało, szybko umówiliśmy się na drugą sesję, gdzie praktycznie zauroczyłem się Jej pięknem. Trzecia sesja, wyjechaliśmy zrobić sesję do innego miasta, była tak pięknie " odstawiona" zauroczyłem się w niej natychmiastowo, rozmawiając z nią zauważyłem w niej kolejne cechy, potrafiłą mnie słuchać, współczuć, stała się dla mnie ideałem, więc zacząłem ją uwodzić.

Przez około 2 tygodni spotykania się zaproponowała mi przyjaźń, że nie wie co do mnie czuje, przystałem na Jej propozycję, choćbyłem bardzo zawiedziony, pojechała na kilka dni do własnej siostry, nie kontaktowaliśmy się, przyjechała do miasta, tego dnia chciałem się z nią spotkać, porozmwiać o przyjaźni, postawiłem sprawę krótko, że nie będzie żadnej przyjaźni, po prostu chciałem odejść( było mi to wtedy zrobić ), natomiast Ona powiedziała, że jednak coś do mnie czuje, byłem zadowolony, po kilku dniach już uprawialiśmy seks( tak, każdy był coraz lepszy ), byliśmy parą.
Po 2 miesiącach idealnego związku, uznała że nie widzi sensu bycia razem, czas mijał, rozchodziliśmy się i schodziliśmy, w sumie 4 razy.
Ostateczny kres nastąpił pod koniec lutego zeszłego roku.
Powiem od razu, że po 2 miesiącach związku mało inwestowała, przez co brnąłem w to jeszcze dalej.
Zostaliśmy przyjaciółmi ( głupi byłem że się zgodziłem )
Od stycznia tego roku już miała innego faceta, jest On słąby psychicznie. Sam natomiast psychikę miałem silną, wyrobioną psychologią( ale i tak poległem ). Chyba sami się domyślacie, że dochodziłem do siebie 2 miesiące, choć i tak została mi w głowie, gdy dowiedziałem się o nowym związku, nie wytrzymałem, wszystko wróciło, był to potężny kop, zerwałem z nią kontakt, po około 2 tygodniach napisałem do niej, zrobiła coś mi bardzo przykrego, mówiła że jest w nowym wspanialszym związku, grała mi na nerwać, znienawidziłem ją, nie obyło się też bez kłótni, po czym zablokowała mnie na fb ( wczoraj ) ale dziś czuję ulgę.
Co zrobię by nie cierpieć?
Dowiedziałem się z poradników, że to nigdy nie była moja wina, zacząłem uprawiać sport, wciąż jej nie nawidzę, choć dalej tęsknię.
Myślę że codziennie biegi, jakieś pompki, brzuszki pomagają mi uwolnić emocje nagromadzone w mięśniach.
Zdarzyło mi się kilka razy wciąż też coś na uspokojenie, tak silnych emocji jeszcze nigdy nie doświadczyłem, tych dobrych jak i złych.

Patrzę optymistycznie w przyszłość, musze jeszcze dać sobie trochę czasu i po prostu jadę poznawać inne kobiety, chce zdrowego związku, nie zamierzam tam wracać.

Najgorsze jest chyba to, że Ona jest jak kameleon, potrafi się idealnie wpasować w potrzeby partnera.

Odnośnik do komentarza
Gość zuza0320

Czytałam właśnie wasze wpisy i również postanowiłam wypowiedzieć się na ten temat. Byłam 2,5 roku z chłopakiem z tym zaburzeniem. Na początku było pięknie, bajka, coś co każdy chciałby chociaż raz w życiu przeżyć, taka ''miłość'' jak z filmu... Byłam bardzo szczęśliwa, on był wrażliwy, opiekuńczy, troskliwy, non stop powtarzał jak bardzo mnie kocha, jak mu zależy,ale oczywiście do czasu. Po zaledwie 2/3 miesiącach zaczęła się chora zazdrość, która była nie do zniesienia. Ciągłe podejrzenia o zdrady, albo wmawianie, że przecież i tak go zdradzę, kontrolowanie NA KAŻDYM KROKU. Myślałam, że jak mu pokażę, że go bardzo kocham i że go nie zdradzę to mu przejdzie. Było jeszcze gorzej. Ciągłe zrzucanie winy, czasami potrafił obwiniać mnie za swoje własne błędy, ciągle powtarzał jaka jestem dla niego okropna, a kiedy się pytałam co ja mu takiego robie nie potrafił na to odpowiedzieć. Próbowałam skończyć ten związek jakies 5 razy, ale wtedy zaczynał się płacz, błaganie na kolanach, grożenie, że się zabije jak do niego nie wrócę, a ja głupia zawsze wybaczalam bo go kochałam. Wszyscy dookoła powtarzali, że on jest nienormalny, że się przez niego zmieniłam, oczywiście wszyscy to widzieli z wyjątkiem mnie. Ostatnie 7 miesięcy naszego związku to było dla mnie piekło, które wyniszczyło mnie psychicznie. Takie dobicie po wcześniejszym. To była już inna osoba, to nie był ten chłopak którego poznałam, tak bardzo chciałam żeby znów był taki jak kiedyś i im bardziej tego chciałam tym bardziej on się stawal gorszy. Pod koniec dochodziło również do przemocy fizycznej(oczywiście mówił że to moja wina, bo gdybym była inna to by mnie nie szarpał ani nie uderzył). Non stop powtarzal mi z jestem slaba, ze nikt mnie nie będzie chciał, ze nikt mnie nigdy tak nie pokocha jak on natomiast ze on jakby chciał to moglby mieć kazda panienke no ale z łaski jest ze mną. Pod koniec byłam od niego totalnie uzależniona, nie liczylo się już to jak bardzo mnie ranil liczylo się dla mnie tylko to żeby ze mną był. Na szczęście któregoś dnia tak bardzo się poklocilismy ze postanowiłam z nim zerwac ostatecznie. Mowie na szczęście bo jestem pewna ze gdybym dalej w tym tkwila to wlasnie gryzłabym ziemie lub była na oddziale zamkniętym. Niestety po zakończeniu relacji moje pieklo się nie skoczylo, nie mogłam dojść do siebie, chodziłam na zmiane do psychologa i psychiatry, chciałam popelnic samobójstwo, jeszcze bedac z nim, on doskonale o tym wiedział aczkolwiek miał to totalnie w dupie. ZADNE SLOWA NIE SA W STANIE WYRAZIC TEGO CO CI LUDZIE POTRAFIA ZROBIC Z CZLOWIEKIEM ja przez kilka misiecy bylam duchem, nie jadlam nie spalam, boze jak sobie przypomnę jaka ja bylam kiedyś... towarzyska, otwarta, PEWNA SIEBIE. teraz mija już rok od zerwania kontaktu i do tej pory uważam i zawsze będę uwazala ze była to najlepsza decyzja jaka podjelam w swoim zyciu, jestem dumna ze miałam tak silna wole i nie odezwałam się ani razu, on na szczęście tez nie, szybko znalazł sobie nowy worek do bicia, a ja myslalam ze to ten jedyny.. pamiętajcie uciekajcie jak najdalej i nigdy nie oglądajcie się za siebie, tacy ludzie się nie zmieniają, no chyba ze chodza na terapie i chcą się zmienić, ale to rzadkie przypadki, każdy z nas zasluguje na milosc jeśli sam ja od siebie daje, ci ludzie na początku stwarzają iluzje przez to ze sa tacy dobrzy i mamy wrazenie ze spotkaliśmy milosc swojego zycia ale ta iluzja i ich maska spada bardzo szybko, każdy ich przyszly parter się o tym przekona

Odnośnik do komentarza

Zuza, na początku związku to jest ideał.
Od mojego rozstania minęło już 3.5 miesiąca, bywają jeszcze nawroty tęsknoty, wiem że kobieta po 2 tygodniach od zerwania ze mną była już z innym, na domiar złego, pisała mi jaka to z nim jest szczęśliwa, jest z nim w ciąży
Ci ludzie nie chcą nikogo ranić, lecz to robią, by utrzymać ukochaną osobę przy sobie, nawet za cenę zdrad.
Nim 2 tygodnie temu jej nie zablokowałem, śledziła mnie codziennie na fb, na przerwie w pracy, po pracy, to dawało jej pewność że nikogo nie mam, kiedy ona bawiła się z innym.
Stale przekraczają tę granicę.
Jedyna i skuteczna rada, to uciekać jak najdalej, zablokować wszelkie możliwe komunikatory, portale społecznościowe i cieszyć się wolnością.

Jestem osobą niezwykle silną psychicznie, w pierwszym momencie od zerwania, poczułem jakby mi kamień spadł z serca, dopiero potem włączyły się emocje po rozstaniu.
Natomiast na samą myśl o powrocie, aż mnie ściska w klatce piersiowej.

Moja rada:
Zerwać kontakt, uprawiać sporty ( ot choćby i biegi ), nie myśłeć o ex z border, zablokować i odnaleźć w sobie siłę jeszcze przed związkiem, jeśli nie lubicie psychologów, czytajcie psychologię, jeśli jesteś facetem, czytaj o samodoskonaleniu się w Alfę, rób wszystko, co jest napisane, jeśli jesteś kobietą, czytaj książki po rozstaniowe dla kobiet, to naprawdę pomaga!
Po takim czasie jestem już w pełni szczesliwym, silnym człowiekiem jakim byłem przed związkiem, jestem gotowy na kolejną miłość, tym razem będę wiedział czego unikać.

Odnośnik do komentarza
Gość MakiJAs

Witam was zauważyłam obserwują fora internetowe, jakich ludzi do siebie przyciągają borderzy. Przeważnie są to osoby mniej ciekawe (po prostu miłe) słabe psychiczne dla których każdy lepszy dobry gest jest uzależniający. Dlatego potem wydaje wam się że każda inna relacja jest słaba, nie ciekawa. Oprócz tego piszecie że źle się czujecie po 4-3 miesiącach rozłąki. Ludzi Taki czas jest krótki musicie dać sobie o wiele więcej chociażby do 2 lat, odciąć się poszukać nowej osoby. Często jak nie znajdziecie sobie nowego związku wydaje wam się że tylko ta osoba (border) akceptowała. Prawda jest taka, że będąc w związku z osobą zaburzoną jesteście w związku z osobą chorą psychicznie, oni czy tego chca czy nie nie potrafią normalnie kochać, nie akceptują partnera jako człowieka jakim jest tylko to jakim jest wytresowanym pod nich pieskiem. Mówią o terapi, że się leczą po to byście znowu wrócili do nich. Zauważcie że często borderzy wykorzystują finansowo partnerów. Oni żerują na ludziach, jesteście przedmiotami, jak się wyleczyć od nich i sprawić że on sam nie bedzie was chciał? Dystans, przestać reagować na nich, stać się zwykły. Borderzy są jak dzieci a ludzie jak zabawki, jak zabawka przestanie krzyczeć na ich zawołanie, przestanie płakac na ich zawołanie, jest dla nich popsuta.
Patrząc na was wiele osób po prostu ma problem ze znalezieniem partnera i dlatego tak tesknią za borderem. A jak są w związku nie posiadają tego rollecostera bo też oni sami w sobie są nudni i potrzebujecie ludzi którzy będą w was wskrzesać emocje. Uważam, że jeżeli już ktoś jest tak uzalezniony od kogoś, zna przyczyny to niech już siedzi w tym związku bo tego chce. Męcz się, wierz w tą chorą miłość w to że ta osoba chcę ciebie a nie to że jesteś jej zabawką, wierz w to co mówi, tyle że oni mówią te rzeczy za każdym razem innej osobie, zdradzają, ciebie również zdradzała, jesteś zabaweczką. Jesteście pizdami tak naprawdę tak bardzo kogoś chcecie, że nie macie jaj by cokolwiek takiej osobie powiedzieć postawić się. Denerwuje mnie to że borderzy jak i ofiary są głaskani. NIE. Wy potrzebujecie solidnego kopa w dupe. Jedną z rzeczy które robią borderzy to odwracają wszystkich przeciwko tobie żebyś mysłał, że ta jedna osoba TYLKO cię akceptuje, sam nawet nie wiesz że często robisz jak ona ci zagra. Nie pasuje jej twoje towarzystwo? Zaczyna robić afery, awantury, zaczynasz kulić ogon, z nią siedzisz cąły dniami sam swoich znajomych widzisz za złych. Konie końców napisze tak: Skoro to wszystko wiesz a i tak do niej wracasz to nie leć z płaczem na fora, do mamusi tatusia że cie źle traktuje. Robisz to na życzenie, stajesz się taki jak ona. Chcesz współczucia. Można dać 2 szanse, a nie 4, 5. Miłośc jest jak się człowiek połóci, albo kiedy jest załamanie ale wiecie że macie siebie i walczycie. W najgorszych chwilach jedna drugiej osobie może dac kopniaka w dupe. Spędzacie czas ale macie swoją przestrzęń, poznajesz jej świat, jej znajomych, ona twój, twoich znajomych, na końcu i tak jesteście sobie coraz bliżej. I patrzysz na tą osobę i mówisz kudre wkurwia mnie jak mało kto ale kocham ją bo się przy niej śmieje i tych momentów jest wiele i NIGDY nie dochodzi do poniżania siebie samych. To jest miłość, a nie ratowanie kogoś tzn. wam się tak tylko wydaje bo chcecie podnieść swoje ego i czuć się potrzebny komuś i przez to wydaje wam się że jesteście dla borderów nie zastąpienie. Nie, jesteśmy jednym, z wielu, który więcej wytrzyma, będzie miał pieniadze jest ciekawszy. Ale jedno jest ważne, ta sooba się nie zmieni więc nie płaczcie bo to wasz problem i wasz wybór. Siedźcie z nimi i niszcie się nawzajem na końcu podetnijcie sobie żyły ;) Bordeline dziele na dwie kategorie: osoba która po przez doświadczenia życiowe taka się stała (można to wyleczyć) oraz taka która się z tym urodziła (wyolbrzymia swoje przejścia, okłamuje opowiada swoje problemy byście współczuli jej, tak naprawdę większość z nich miała naprawdę dobre życie tylko przez ich umysł tego tak nie czują). Dziękuje.

Odnośnik do komentarza

z tego co przeczytałam, dla potencjalnej przyszłej dziewczyny marne są szanse aby chłopaka/mężczyznę "odciagnąć" od takiej borderki. Sama nie dowierzam że takie akcje potrafią odprawiać kobiety z tą przypadłością. Jak dla mnie akcje z nożem momentalnie by dyskwalifikowały kogoś jako partnera, rodzica przyszłych dzieci. Terapia-nie-terapia, Ci ludzie z BPD mają świadomość tego że to co wyprawiają jest złe. Chyba takim najlepszym przykładem kto padł ofiarą "uwodzenia' przez borderkę to Brad Pitt. Angelina Jolie kopnęła go w tyłek po 12 latach, i on potem stwierdził że to było piekło, no ale pierwszy rok intensywnej eksploatacji łóżka był dla chłopa wart tego że po takim związku wyglądał jak wrak samego siebie. A potem dziewczyny, te dobre, miłe "z sąsiedztwa' (Jennifer Aniston) patrzą jak takie harpie wyłapują kolejne kąski by potem je wypluć. Jak coś jest zbyt piękne by było prawdziwe to do cholery jasnej coś leży na rzeczy.

Odnośnik do komentarza

I tak jeszcze jedno. Nie daje facetom do myślenia fakt, że była dziewczyna idzie z nim do łózka BĘDĄC w związku z jakimś nowym gościem? A ten nowy pewnie myśli, że ma taką fajną kobietę, a tu się okazuje że mu przyprawia tak zwane rogi.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że ten magnetyzm borderów to inność, niestandardowe zachowania, atrakcyjność fizycza. Ktoś nieświadomy zagrożenia, nawet silny psychicznie i inteligentny, dość prosto wpada w pułapkę....jak nie ucieknie na czas to ma przed sobą parę lat odwyku, jak narkoman....

Odnośnik do komentarza

Cześć Wszystkim :)

Pisałem tu jakiś czas temu, co mogę Wam dziś powiedzieć?
Decyzja borderki o zostawieniu mnie, dziś uważam za najszczęśliwszy moment mojego życia :)
Minęło ok. 10 miesięcy, intensywna praca nad sobą, można wykrzesać z tego duużo sił do pracy nad sobą.
Jedyne odczucia jakie mam do byłej border, jest takie, że było coś kiedyś :D jest mi całkowicie obojętna i za nic w świecie nie chciałbym jej z powrotem.
To dzięki niej się tak rozwinąłem, ból który mi zapewniała, dał mi motywację na osiąganie niemożliwego. Zarabiam dużo więcej, rozwój zawodowy, jestem szczęśliwszy po tym wszystkim i z tym wszystkim, niż przed związkiem z borderką.

Od kwietnia jestem w zdrowym, bardzo szczęśliwym związku z normalną kobietą.
Skłamałbym gdybym nie przyznał, że była nie daje się we znaki, głównie z zazdrościa wygraża się mojej obecnej :D
Mając jakiegoś tam faceta, który głęboko wierzy, że to ja ją skrzywdziłem i porzuciłem (standardowe robienie z siebie ofiary )
To na szczęscie nie mój problem.

Jak ktoś wspomniał wyżej:
Uciekać jak najdalej, będziecie szczęśliwsi, docenicie kopa w dupę, jaki dostaliście.

EDIT:
Ciąża też była jednym z jej kłamstw :D

Odnośnik do komentarza
Gość Nie wiem11

Wow. Czytając to już mnie kompletnie nie dziwi, że były zostawił mnie po kilku dniach od usłyszenia diagnozy. Może jednak nie była trafna, bo rzeczy które tu opisujecie są dla mnie abstrakcją. Nigdy nie traktowałam w ten sposób swoich partnerów, ale co jakiś czas mam silne ataki paniki, depresji, zwątpienia. Nie atakuję moich ex, nie śledzę ich, nie nienawidzę (mimo licznych zdrad jednego z nich). A jednak diagnoza była taka a nie inna... i ważny dla mnie człowiek się jej przestraszył. Trudno, trzeba żyć dalej.

Odnośnik do komentarza

Czytam to i zgadzam się z wieloma rzeczami - jestem bokserem. Byłam.w długim związku 5,5 roku. Bardzo się kochaliśmy i wtedy wyrosłam z bordera. Tak mi się wydawało. Nasz związek był niedojrzały. Chciałam większej samodzielności dla nas, ale on jedynak, No i wtracali się jego rodzice kiedy moi mnie ignorowali(typowe dla zachorowań na border). Jego Rodzina dość bogata wspominała mi wszystko - śmiali się z biedy mojej rodziny, nazywali mnie nieudacznikiem. Kiedy on podjął pracę dobrze platnA, a ja staż laczylam z praca na czarno żeby kiec jakieś pieniądze. Prosiłam go o pomóc a on mnie wyganial z domu i kazał iść do innego.... Trwało to ponad rok. W tym czasie przeszłam chroniczny stres, zakończony załamaniem nerwowym z hipomania, problemem z hormonami i sercem. Zakończylo się to zdrada jego i koka próba samobójczą. Ponad rok nie odezwałam się słowem, nie broniąc się jak to border i przyplacilam to depresja i popadnieciem w gorsze szpony borderowskie. Po rozstaniu on uniósł się duma, zerwał kontakt całkowicie wrócił do matki i mnie obwinia za szmacenie się. Nie chce się usprawiedliwiać, ale nas też Mozna skrzywdzić...
Dalszą część historii... W swoim kryzysie wskoczyłam kolesiowi do łóżka, który mnie olał. Przeżyłam to okrutnie po raz kolejny. Teraz jestem na terapii behawioralnej i boje się ludzi, mężczyzn. I myślę sobie, ze border trafił na ciężkiego przeciwnika:)

Odnośnik do komentarza
W dniu 6.11.2017 o 18:26, Braann napisał:

Ostatni raz zajrzałem tu pół roku temu ale nie zmieniło się nic. Spotykamy się - rzadko bo rzadko ale jednak. Ona wciąż chodzi na spotkania, wciska w siebie jakieś leki, które ją omamiają, usypiają, wyzbywają z emocji. Nie zawsze pozwala się do siebie zbliżać a jak leki przestają działać to jest istnym zwierzęciem. Raz się daje pocałować, drugi raz każe trzymać od siebie z dala z lęku. Aczkolwiek tulić mogłaby się bez przerwy bo czuje się wtedy przy mnie rzekomo bezpiecznie. Nie jesteśmy niby w związku, nie wiem jak to określić. Po tylu latach już to chyba zaakceptowałem. Bardzo się upodobniłem do niej. Rzeczy, którymi dawniej mnie raniła, teraz są mi obojętne bo liczy się tylko to, że możemy się spotykać, rozmawiać, przytulić. Najwidoczniej przekazała mi trochę swojej "ułomności" przez co jesteśmy teraz zdolni do utrzymywania kontaktu bez problemu. Tyle, że pewnie przez to nie będę już w stanie utrzymywać kontaktu ze zdrowymi kobietami. Popełniłem pewnie błąd, wyrzekłem się szczęśliwego życia z jakąś cudowną kobietą na rzecz kobiety, która w moim mniemaniu jest i zawsze była idealna.
Kolego wyżej TRZYCZWARTE, jedyne co Ci mogę doradzić to się ratuj. Daj jej żyć. Jeśli się odcięła, nie szukaj z nią kontaktu i nigdy nie wracaj. Męcz się, wróć do normalności, sam lub z pomocą psychologa, przyjaciół, wygaduj się przyjaciołom ile możesz, wyrzucaj z siebie ciężar, nie pozostawaj sam. Żyj towarzysko, nie odrzucaj społeczeństwa. W końcu Ci to minie i zawróci Ci w głowie ktoś wspaniały przy kim nie spotkają Cię takie historie. Bo ja zrobiłem wręcz przeciwnie i ... powiem Ci, że nie żałuję ale wiem, że wgłębi żałuję. To jest piękne życie ale jesteś niewolnikiem. Jesteś zamknięty na jedną osobę, która decyduje o waszej relacji, co można a czego nie, kiedy się spotkacie na ile i co możesz zrobić i powiedzieć.
Czy to jest warte? Odpowiedz sobie sam.

Czesc. Brann czy moglbym z toba w jakis sposob porozmawiac  ?

Odnośnik do komentarza

Tak sobie czytam wasze wpisy i zastanawiam sie o co chodzi w tym  calym bordelie? Terapeutka powiedziala mi ze mam bordelie, ale nie widze u siebie takich zachowan jak np notoryczne klamanie. Jedynie co to uzalezniam sie emocjonalnie od partnera i nawet jak jest niedobry to daje mu szanse bo wierze ze sie zmieni. No i te niewyobrazalne cierpienie...

Odnośnik do komentarza

Temat jest nadal zywy -autorze czy zauwazyles, ze borderka przejawia cechy feministki? (nienawisc do mezczyzn) a jednoczesnie uzaleznienie finansowe od opiekuna-gentelmana. Na borderke statystycznie najczesciej trafi chlopak mily, cichy, introwertyczny, ale tez uczuciowy kujon, czy wrazliwy artysta, ktory zbyt bardzo poswieca sie pracy.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że określenie "borderline" to często taki worek, do którego wkładamy różne bliżej niezidentyfikowane zachowania, kiedy nie wiemy, jak kogoś inaczej określić.

Znam osobiście jedną osobę ze zdiagnozowanym borderline, znałam dwie osoby zdiagnozowane o obydwie same mi to powiedziały. 

Pierwsza była kiedyś przyjaciółką, teraz relację określam jako znajomość. Rozmawiałam z nią niedawno przez telefon. Nigdy nie zaznałam od niej skrzywdzenia, celowo zaplanowanych akcji, o których krążą legendy. 

Drugą osobę znałam krótko, ponieważ zaplanowała sobie odejść w wieku XX lat i popełniła samobójstwo.

Obiło mi się też o uszy określanie znajomych znajomych tym mianem, przy faktycznie dziwnych akcjach, ale to bez diagnozy, równie dobrze mogła to być plotka, albo próba wytłumaczenia zachowań osób, ktorych się nie zna. Nie wnikam, bo mam za mało informacji.

 

Odnośnik do komentarza

Aha i ważna informacja. Popełniła samobójstwo, bo taka była jej przemyślana decyzja, nie wynikało to z depresji.

Tak mi powiedziała i ta osoba i osoba jej bliska, która bardzo to podkreśliła. Ja myślałam, że to przez depresję, ale myliłam się. Potrafiła i mieć radość w życiu i bardzo cierpieć.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...