Skocz do zawartości
Forum

Związek a zaspokojenie potrzeb


Gość ankazz

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę w nawiązaniu do tematu "czy kobiety potrafią kochać?"...

Czy to nie jest tak, że zdrowy związek opiera się właśnie na tym, że partnerzy nawzajem zaspokajają swoje potrzeby? Ja w jakimś sensie rozumiem ten pogląd, że trzeba pokochać siebie, a później można dopiero brać się za kochanie drugiej osoby. Że partner powinien być kochany za to, że jest, a nie za to, że jest nam potrzebny, żeby dobrze się poczuć. To się wydaje... sprawiedliwe. Nie uzależniamy się wtedy od nikogo i możemy kochać tą piękną bezinteresowną miłością.

Ale to są piękne słowa, a co z praktyką? Czy nie jest tak, że wszystko co sobie budujemy w życiu (relacje z rodziną, przyjaciółmi, praca, hobby...) ma za zadanie zaspokojenie naszych potrzeb? A co jeśli stracimy to wszytko? Nadal będziemy kochać siebie i będziemy szczęśliwi? Nadal nie będziemy zależni od partnera? Czy to nie jest tak, że ten cały idealny związek, który nie uzależnia od partnera może funkcjonować tylko dlatego, że swoje potrzeby zaspokoiliśmy już gdzieś indziej i od czegoś innego jesteśmy zależni (tak czy inaczej!)?

Jaki to wszystko ma wtedy sens? Jest ok, jeśli zaspokajam swoją potrzebę bliskości spotkaniami z przyjaciółmi, a nie jest ok, jeśli zaspokajam ją spotykając się z mężczyzną?

Jak w teorii, według psychologa powinien funkcjonować zdrowy związek? Czy osoby w nim będące są zależne od siebie? Czy zaspokajają nawzajem swoje potrzeby? Czy są sobie - właśnie - potrzebne? Czy może powinny się kochać tak po prostu, za to, że są, a wszystko inne jest już "interesem", a nie miłością?

Odnośnik do komentarza

Nie ma idealnego modelu. Ile ludzi, tyle związków i potrzeb.
W tamtym wątku, każdy udowadniał swoje racje...no właśnie, bo każdy ma w głowie co innego, ma inne potrzeby i inne wymagania.

Abstrahując - to faceci są nieźli, piszą, żeby kobieta wpierw pokochała siebie, a potem piszą z przekąsem - " te baby to kochają tylko siebie" haha i weź im dogódź ; )

Ja się nie podejmuje polemiki na ten temat : )
Zresztą mamy już jednego eksperta ha ha

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Lena V.

Ja się nie podejmuje polemiki na ten temat : )
Zresztą mamy już jednego eksperta ha ha

Lena V., szewc bez butów chodzi ;) A tak poważnie, to chyba nie ma jednej, prawidłowej i do tego jednoznacznej odpowiedzi. Bo gdzie kończy się bezinteresowna miłość, a zaczyna "wspólny interes" w związku? Nawet jeśli założymy teoretycznie, że na początku dwoje ludzi pokochało się czystą, bezinteresowną miłością, za to tylko, że partner/partnerka jest, a nie jaka/jaki jest, to z czasem jednak "gra się do wspólnej bramki", bo najzwyczajniej w świcie człowiek sobie kalkuluje, co mu się opłaca - mam na myśli obie strony. Czy to już "interesowność", wyrachowanie, wygodnictwo? Nie wiem... To chyba zależy od związku, a ile związków, tyle ich historii i odpowiedzi na to pytanie :)

Odnośnik do komentarza

Lena V. - "Abstrahując - to faceci są nieźli, piszą, żeby kobieta wpierw pokochała siebie, a potem piszą z przekąsem - " te baby to kochają tylko siebie" haha i weź im dogódź ; )"

Nie faceci piszą tylko jedni piszą, że ma pokochać najpierw siebie a inni, że baby kochają tylko siebie :P

Kalkulowanie tego co się opłaca jest dobre. W tamtym wątku chodziło o chęć bycia adorowaną, wystawianą na piedestał i chęć mężczyzn żeby lizać swojej kobiecie stopy, zasypywać ją kwiatami i spełniać zachcianki bo tak sobie wyobrażają miłość z winy telewizji i romansideł :P

Odnośnik do komentarza

Nie ma idealnych związków.
Dobry związek to taki, w którym dochodzi do kompromisu. W którym ludzie potrafią się porozumieć i uwzględniają potrzeby partnera.
Kochać siebie - to jest o tyle ważne, by nie być słabszym, nie dać się zdominować. Mając poczucie własnej wartości, łatwiej nam odpierać zakusy partnera, jeśli chce nas sobie podporządkować.

Ale też są pary, gdzie kobieta czuje się idealnie w roli matki i służącej, pan i władca rządzi i ona jest szczęśliwa.
Są też mężczyźni, którzy sami są słabi i lubią silną i dominującą kobietę.
Czyli nie ma reguł, wszystko zależy od potrzeb i naszych predyspozycji.

W każdej sytuacji , pary są zależne od siebie. Każdy coś daje, coś wnosi w ten związek. Jeśli nie ma zależności, każdy żyje sam dla siebie, to czy można nazwać to miłością?

Odnośnik do komentarza

Możesz ze sto razy pisać swoje , a i tak będzie to bardzo różnie.
Wszystko zależy od tego, co kto chce, jak wyobraża sobie swoje życie, swoje potrzeby.
Nawet setny raz powtarzając swe zdanie, nie uzyska się tego, że stu ludzi ma mięć takie same potrzeby, takie samo oczekiwanie, takie same myśli.
Jesteśmy tak różni, i to jest piękne.

Odnośnik do komentarza

Chodzi mi tylko i wyłącznie o czytanie ze zrozumieniem. Niektóre rzeczy są wspólne dla wszystkich ludzi (lub prawie wszystkich) a z wielu mechanizmów ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy bo mają wtłoczone do głowy cudze poglądy na temat związków. Nie da się być szczęśliwym uzależniając wszystko od drugiej osoby. To jest wspólne dla każdego ponieważ każde uzależnienie odbiera szczęście.

Odnośnik do komentarza
Gość obserwatorzboku

js_11
Chodzi mi tylko i wyłącznie o czytanie ze zrozumieniem. Niektóre rzeczy są wspólne dla wszystkich ludzi (lub prawie wszystkich) a z wielu mechanizmów ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy bo mają wtłoczone do głowy cudze poglądy na temat związków. Nie da się być szczęśliwym uzależniając wszystko od drugiej osoby. To jest wspólne dla każdego ponieważ każde uzależnienie odbiera szczęście.

Zgadzam się z tym w 100% mimo, że jestem kobietą.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...