Skocz do zawartości
Forum

Problemy rodzinne po śmierci bliskiej osoby


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie, 6 lat temu moj tata odebral sobie zycie , zostawil mnie ,mame i 2 letniego wtedy brata . Nie zawsze w domu bylo kolorowo , rodzice z czasem coraz czesciej mieli do siebie pretensje , powodem ich malzenstwa jak to czesto bywa,było dziecko , czyli ja . Ale zawsze myslalam ze oni sie jednak kochali ,kiedys bylo dobrze... jak mialam 7 lat przeprowadzilismy sie do nowego dosc wielkiego domu , niczego w zyciu nam raczej nie brakowalo . Do 15 roku zycia mialam pokoj z rodzicam , potem dostalam swoje cale pietro ktore w przyszlosci mialam dzielic z bratem ,byl to rok przed smiercia taty . Moje pietro bylo idealne ,wszystko tak jak chcialam , sciany ,podlogi itp wszystko robil tata . Po jego smierci mama sprzedala dom bo nie umie tam mieszkac ,bo za duzy blebleble. dla mnie to bylo i jest cos strasznego...teraz mieszkamy w calkiem nowym mniejszym ,juz 4 lata ale mimo wszystko nie moge sie z tym pogodzic ,nowy dom ''nie jest moj'' to nie to samo , nic mnie z nim nie łączy ,zero sentymenu .tamten dom kupilo malzenstwo ktore po roku go sprzedalo , teraz mieszka tam kilko osobowa rodzina ktora znam z widzenia,nawet ostatnio poznalam osobiscie lokatora ktoy jest mniej wiecej w moim wieku , to bylo okropne,plakac mi sie chcialo jak pomyslalam ze on mieszka w moim domu , najgorsze to ze czesto widuje i ten dom i tych ludzi...bo ciotka mieszka zaraz obok i czesto tam bywa. po przeprowadzce mama obiecywala nowe zycie ale ona jak zwykle tylko obiecywala,zaczela sobie sprowadzac do domu fagasow , jeden pije , jeden cpie a jeden nie umie sie po polsku wyslowic porzadnie..porazaka, za kazdym razem musialam sluchac jak uprawiaja seks , uciekalam w nocy do chlopaka .moje protesty nigogo nie obchodzily mialam 14-16 lat...mama daje sobie wscisnac kita ze on ja kocha ,a ja 3 razy przelecial i poszedl w chu. ona twierdzi ze nigdy nie znajdzie nikogo porzadnego wiec bierze co sie nawinie bo szuka milosci ale niestety tam gdzie jej nie ma,jest bardzo naiwna . wiecznie sie klocimy , ja jestem idelistka chce miec czysto i ladnie a jej o obojetnie , danego slowa tez nigdy nie dotrzymuje , wie ze boje sie byc sama w domu i obiecuje ze wroci z pracy za pol h , ja wtedy jestem z bratem sama,a wraca do domu o 3 w dodatku w towrzystwie z reguły jakiegos idioty . mam straszny lek przed tym ze kiedys znowu sprowadzi faceta i bedzie musiala sluchac odglosow zza sciany . mimo ze jest jaka jest to chce dla nich jak najlepiej i podporzadkowuje sie do tego , nie mam wlasnego zycia, pieniadze odkladam np zeby pomalowac sciany w domu zeby mieli czysto ,zamiast jechac za te pieniadze na wakacje, nawet chcialam kupic im wakacje z odlozonych pieniedzy ale torche sie przeliczylam . kazdy z nas ma 600 zł renty i mama troche dorabia do tego, co to za zycie , ja wyslalam w ciagu 2 msc 150 cv i nie znalazlam zadnej pracy . ogolnie nie jest zle ze mna ,ale jak upadam to nagle i w dodaktu na samo dno , gdy np pokolce sie z mama nie widze juz barw zycia ktore jeszcze 10 min temu byly ,moje zycie zmnienia sie nagla w pieklo,ogladam stare zdjecia i slucham smutnej muzyki ,doskwiera mi brak taty , pare dni przed smiercia powiedzial ze pojedziemy razem na wakacje a potem popelnil samobojstwo... najbardziej boli mnie fakt ze moj brat niegdy nie bd mial normalnej rodziny

Odnośnik do komentarza

No tak ,różne są koleje losu...nie masz wpływu na to co dzieje się do tej pory w Twojej rodzinie,
to ,że mama sprzedała dom powinnaś zrozumieć ,że nie była go w stanie utrzymać,
postępowania mamy nie będę oceniać,najwyżej mogę powiedzieć ,że mnie też się nie podoba,
tylko ,że ani Ty, ani nikt inny tego nie zmieni ,dopóki mama sama nie zrozumie pewnych rzeczy...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

karolina8, bardzo Ci współczuję śmierci ojca i sytuacji, w jakiej się znalazłaś. ka-wa ma słuszność, pisząc, że raczej mamy nie zmienisz ani na nią nie wpłyniesz, skoro ona swojego życia zmienić nie chce i nie widzi takiej potrzeby. Jest dorosła, ma prawo do własnych wyborów, chociaż to trochę smutne, że nie bierze pod uwagę uczuć swoich dzieci (Twoich czy Twojego brata). Ty jesteś już dorosła, masz rentę po tacie, szukasz pracy, więc możesz próbować uniezależnić się od mamy, spróbować żyć na własny rachunek, po swojemu. Może na początku będzie Ci trudno, ale nie musisz od razu wynajmować całego mieszkania. Na początek możesz spróbować gdzieś się zatrudnić i wynająć pokój na jakiejś stancji. Zawsze wyjdzie taniej. Poza tym myślę, że Twoje chwiejne samopoczucie, smutek, przygnębienie, myśli o utraconym ojcu i Waszym domu, który matka sprzedała, wskazują, że nadal nie pogodziłaś się ze śmiercią taty, że ta trauma nadal w Tobie tkwi. Może warto byłoby to przepracować na jakiejś terapii? Zastanów się nad tym. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Musisz też zrozumieć ,że tata musiał mieć słabą psychikę,jakąś depresję,gdyby miał zdrową psychikę nigdy by tego nie zrobił i was nie zostawił,
bo rozumiem ,że często zadajesz sobie pytanie dlaczego...,

dlatego łatwiej Ci będzie,jak zrozumiesz ,że to było jakby niezależne od jego woli...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

dziekuje za odpowiedzi . bylam kilka razy u psychologa w przychodni,bardzo malo mi to pomoglo ,w dodatku bardzo irytujaca babka bo mowila strasznie spokojnie i zrozumiale jak do malego dziecka ,na prywatnego mnie nie stac dlatego tez jestem tu . Praca...właśnie ,to jest straszne ,2msc jestem zarejestrowana w urzedzie pracy ,dzis kolejny raz odesłali mnie z kwitkiem , prywatnie wyslalam 150 cv i nic , mialam obiecany staz w sklepie ale jak widac babka sie musiala rozmyslic bo wniosek nie wpłynął . własnie wyprowadzka,to jest to czego sobie nie wyobrazam. Narazie planuje przyszlosc z chlopakiem ale wlasnie rozbudowe tego domu lub jego domu , ostatnio uswiadomil mi fakt ze jak mama znajdzie sobie kolejnego ''zywiowego partnera'' i bedzie to tak samo jak ostatni jej ukochany -kolega mojego chopaka ktory jest od niego nie duzo straszy a od mamy o 13 lat ,to nie wyobrazam sobie z nimi mieszkac...wiem dobrze ze gdyby nie fakt ze mieszkam jeszcze w tym domu to juz dawno miala by jakiegos pijaka pod dachem,ktory wciska jej kity . znowu wyprowadzka do chlopaka to nie jest zly pomysl ...ale nie moge sobie tego narazie wyobrazic ,chyba jestem jeszcze za mloda mimo ze jestesmy razem 4 lata i znamy sie jak od urodzenia . poza tym moja wielka slaboscia i probelem jest fakt ze czuje sie nie zastapiona i np.jak ja nie pokosze trawy na podworku ,a czynnosc te trzeba wykonac raz na 2 tyg to mama to oleje i zrobi to jak na placu bedzie juz las... mieszkamy na nowym osiedlu smiesznych domkow jedno rodzinnych ,a dookola sami bogacze i szczesliwe rodzinki , a kazdy tylko patrzy drugiemu do placu bo mieszkamy bardzo blisko siebie , nasz rodzina wg mnie wgl tu nie pasuje bo nie mamy auta za 100 tys. i domu jak z bajki ....niestety , wiem ze te myslenie jest zle i pieniadze szczescia nie daja ale w jakis sposob jednak mieszkajac tu odczuwam ich brak , bo niektorzy daja jasno do zrozumienia ze ''sa lepsi bo są bogatsi'' . Kiedys chodzilo mi po glowie samobojstwo ,ale dano sie z tego wyleczylam bo mimo wszystko zdarzaja sie tez kolorowe chwile w moim szarym . mam tez wielkie wyrzuty bo w tamtym domu bylo by miejsce do mnie i mojej kiedys tam przyszlej rodziny i przypuszczam ze bylo by o wiele łatwiej bo nie patrzyl by kazdy na rece drugiej osobie ,tak jak teraz mieszkajac ''na kupie'' . tak to fakt,ze nie przezylam tej smierci i zyje w traumie , mialam wtedy 14 lat i strasznie mi wstyd za to bylo wiec udawalam w szkole,przy znajomych ze nic sie nie stalo , ze jest dobrze a w srodku czujac cos innego . ogolnie nacodzien tez nie jestem jakos wylewna osoba, wiec moje ''zlosci'' sie kumuluja i przychodza zle dni dla mnie kiedy nie moge sie pozbierac

Odnośnik do komentarza

Każdy tak ma ,że jak dotknie nas śmierć bardzo bliskiej osoby,jaka by ona nie była,jest okres niedowierzania ,potem wypierania,
tak nasz organizm sobie radzi,żeby nie zwariować,zależy też od głębokości tej traumy czy i kiedy pogodzimy się z tym faktem.

Przeprowadzka do chłopaka w tej chwili też nie wydaje mi się dobrym pomysłem.

Najważniejsza by była praca,może pomyśl nad własną firmą z dofinansowaniem z Urzędu Pracy,potrzebny jest tu pomysł,może byś w swojej miejscowości otworzyła jakiś butik lub coś innego,
jak już będziesz miała pracę pomyśl nad dalszą nauką.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

znalazalm prace, narazie tylko na wakacje ale zawsze cos , cieszy mnie kiedy moge tam ''uciec'' i mam swiety spokoj .Z mama poklocielam sie ze 2 tygodnie temu i dalej nie gadamy ,choc juz kazda zapomnialam o co poszlo . Najpierw ja sie do niej nie odzywalam teraz chyba ona do mnie . Ale oczywiscie jak cos chce to napisze sms ,a tak ze mna nie gada. Gdy mam wolne i siedze w domu nie widze sensu robienia czegos(odnawiania,kupowania nowych rzeczy itp) bo po co ,skoro i tak tu nie bede mogla mieszkac kiedys z powodow wymienionych w paru postach wyzej . Kiedy nie rozmawiam z mama to wszystko sie zmienia ,nie mam checi na nic . A jak jest ok ,to jest ok . Ale strasznie denerwuje mnie fakt ze wiekszosc rzeczy musze robic ja , jestem idealistka chce miec wszedzie czysto itp a mama nie umyla w salonie podlogi 3 tygodnie i podloga jest okrutnie ''popalcowana'' jedynie pozamiatala jak to zwykle tłumaczy ''nie lubi myc podlogi w salonie bo jest duzy '' strasznie mnie to denerwuje . Jak ja mam z nia mieszkac skoro nigdy sie nie dogadamy , ja chce miec wszystko perfect a ja to wali . wrrrrr... jak bym sie stad kiedys wyprowadzila to ten dom chyba ''legnie w gruzach'' ,masakra!!

Odnośnik do komentarza

karolina8, cieszę się, że udało Ci się znaleźć pracę przynajmniej na czas wakacji. Zawsze coś! ;) Gratuluję i życzę powodzenia! Co do Twojego podejścia do życia i konfliktów z matką, wynikają one z Waszych skrajnie odmiennych postaw. Matka jest nieodpowiedzialna, nie przejmuje się za bardzo, a Ty wykazujesz tendencje perfekcjonistyczne. Nie chcesz wyprowadzić się z domu, bo jest nad-odpowiedzialna. Nie wyobrażasz sobie wyprowadzki, bo kto skosi trawnik, kto dom posprząta? Przejęłaś funkcje matki, stałaś się współuzależniona od schematu, w jakim funkcjonował do tej pory Wasz dom. To nie jest zdrowy schemat. Jesteś takim "bohaterem rodzinnym" jak w wielu rodzinach np. z problemem alkoholowym czy innych rodzinach dysfunkcyjnych. „Bohater rodzinny” to dziecko, które dostarcza rodzinie poczucia wartości, dumy i sukcesu. Zwykle bierze na siebie różne obowiązki i świetnie sobie z nimi radzi. Ponieważ znaczna ich część to sprawy dorosłych (np. gotowanie, sprzątanie), bohater staje się „małym dorosłym”: dzielny, opanowany, pełen poświęcenia i gotowości do rezygnacji z siebie dla innych. Dalsza rodzina, znajomi i sąsiedzi często z zazdrością patrzą na takie dziecko, chwalą je i podziwiają. Dzięki bohaterowi rodzina może poczuć się dobrze, bo przecież wychowała tak odpowiedzialnego i odnoszącego sukcesy młodego człowieka. Tylko czasem ktoś zauważy, że bohater to bardzo skryte dziecko, wiecznie niezadowolone z siebie i z tego, co osiągnęło. „Bohater rodzinny” wciąż bywa napięty, ponieważ obawia się, że ktoś wreszcie odkryje, iż wcale nie jest takim, jak widać na zewnątrz. Towarzyszy mu przy tym poczucie bezwartościowości. Czuje się nieszczęśliwy, zaniedbany i osamotniony. Jego rola w rodzinie to być odpowiedzialnym dorosłym. Ale dziecko, które nie przeszło pełnego cyklu dorastania i dojrzewania, nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu. Myślę, że powinnaś bardziej pomyśleć o sobie i wyjść z roli "bohatera rodziny", który musi odgrywać herosa, dbać o wszystko i wszystkich, zapominając o sobie. Powinnaś na poważnie pomyśleć o psychoterapii. Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...