Skocz do zawartości
Forum

Zmęczenie małżeństwem


Gość pusia543

Rekomendowane odpowiedzi

Gość pusia543

Witajcie. Opisze w skrócie. Mam ostatnio mieszane myśli i nie wiem w zasadzie co sie dzieje. Jestem mężatką ponad 16lat , było róznie kłuciliśmy się i kochaliśmy. Zawsze byłam dobrą żoną nigdy nie szukałam przygody na boku. Dbałam o dom, dzieci ,wszystko na czas. Mąż miał wyskoki przez które bardzo cierpiałam, ale podobno nogdy nie zdradził. Zawsze walczyłam o niego. od 4lat układa sie zajebiś...ale we mnie chyba pół roku temu coś pękło. Mam ochote wyjechać odpocząć od wszystkiego, zostawić to wszystko.Kocham męża ale Mam żal do niego. Jestem zmęczona rutyną. Były rozmowy wie że zawsze bede pamiętać o tym co robił, na głos nie wracam do tego ale w środku sie dusze. Nie wiem czy ja przechodzę jakiś kryzys ? mam 35lat. Z góry dziękuję za odpowiedzi

Odnośnik do komentarza

Witaj
moim zdaniem uciekanie czy wyjazd nie pomoże,no może na chwilę ale problem zostanie.Jeżeli nie masz już siły rozmawiać z mężem na temat który cię nurtuje wybierz się do psychologa,najpierw idź sama,porozmawiaj otwarcie,jeśli poczujesz ,że pomogło porozmawiaj z mężem o takiej wizycie u specjalisty.
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość pusia543

tak naprawde to małużeństwo przetrwało bo czytałam bardzo dużo książek psychologicznych, robiłam wszystko .Kiedy przestawałam sobie radzić psychicznie one mnie podniosły.Wiedziałam co robić jak z nim rozmawiać,ale są chwile że wcale mi nie zależy na nim. Rozmowa z psychologiem może i by pomogła . Mam wrażenie że się wypaliłam

Odnośnik do komentarza

W sumie w małżeństwach różnie się układa z wypaleniem włącznie,nie piszesz czy macie dzieci ,bo to bardzo istotne,
gdy mamy dzieci inaczej patrzymy na rodzinę.

Skoro teraz jest ok,powinnaś nie wracać do przeszłości , tak dużo kosztowało Cię utrzymanie związku,
wiem ,że nie da się zapomnieć,ale trzeba starać się żyć przyszłością.

Chyba ,że chcesz zaryzykować nowy związek ,tylko trzeba brać pod uwagę fakt ,że można wpaść z deszczu pod rynnę...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość pusia543

Tak mamy dzieci 2 córki 16 i 10. Mąz stara się i już nie robi numerów, bo powiedziałam ze jeżeli sie dowiem co kolwiek to koniec. Wystarczy. Czułam sie bardzo poniżona jak znajomi mówili a twój mąż ma inną?a był na imprezie, a był u tamtej coś naprawiał i takie tam.Wpadałam w paranoje ,bawilam sie w detektywa.Łapałam go na kłamstwach. Chyba nie umiem sama sobie wybaczyć. Że tak bardzo sie starałam, wszystko dla niego i dzieci. Codzienne czekanie na jego powród z pracy, by choć chwilkę spędzic razem.Podane pod nos. I co wzamian dostałam!!! On miał czas ale nie dla nas.Wracają złe wspomnienia , nie umiem się z tym pogodzić.przeszłam okropną depresjie , ważyłam48kg zżerało mnie w oczach.Teraz zachowuje sie czasami jak by chciał nadrobić zaległy czas. Ale ja chyba sie boję, nie ufam mu tak jak kiedyś. Niepotrafie zrozumiec dlaczego tak postąpił. Czego mu brakowało.Jak to ująć nie umiem przełknąć zranionej dumy. Wiem że czasem warto ją zchować w kieszeń i próbowałam ale wraca. Zapomnieć sie nie da. Byłam tak wściekła i różne rzeczy przychodziły do głowy. Chciałam sie zemścić aby poczół to co ja. Ale nie zdobyłam sie nato. Nie umiałabym chyba zadać takiego bólu

Odnośnik do komentarza

Jeśli od dawna nie jesteś z nim szczęśliwa i już nigdy nie będziesz, to nie rozumiem, po co w tym tkwić na siłę. Przecież sama napisałaś, że tylko na zewnątrz zachowujesz się tak, jakby wszystko było w porządku, a w myślach masz zupełnie co innego. Dusisz się w związku, masz się godzić na takie życie, bo masz z nim dzieci? Obowiązku takiego nie masz.
Jak masz jeszcze siły, to może spróbuj terapii, choć moim zdaniem wcale nie musisz. A jak i to nie pomoże, dalej nie będziesz szczęśliwa, to daj sobie spokój z tym związkiem.

Odnośnik do komentarza
Gość pusia543

tak właśnie się zastanawiam nad wyjazdem ale sama. Zupełna samotność,cisza,nikogo. Naprawde wszysto mnie drażni. A na związku mi chyba zależy bo bym nie zwracała sie do was o pomoc jak przetrwać ten trudny dla mnie czas

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam

A jest możliwość, abyś pojechała na jakieś wakacje z koleżanką?

Jeszcze dodam, że jak tak teraz trochę pomyślałam, to widzę, że to dużo lepszy pomysł niż terapia.
W sumie pisałaś o wyjeździe już na samym początku. Wygląda na to, masz intuicję co do tego, czego potrzebujesz, co byłoby dla Ciebie dobre, i potrafisz wsłuchiwać się w głos tej intuicji.
Na takich wakacjach powinno to być jeszcze ułatwione. Będziesz mogła dokładnie wszystko sobie przemyśleć i poukładać. A w dodatku rozerwiesz się i odpoczniesz. Podsumowując, chyba same plusy, bardzo by Ci się to przydało.

Odnośnik do komentarza

~pusia543
na wyjazd miała bym tylko sobote i niedzielę bo w tygodniu obowiązek szkolny. Macie jakieś pomysły?

Ojej, tego posta zobaczyłam dopiero w chwili, gdy zamieściłam swój ostatni. ;)
A jaki obowiązek szkolny? Tzn jesteś nauczycielką? Jeśli chodzi o mnie, to myślałam o jakimś dłuższym wyjeździe.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ja też myślałam o dłuższym wyjeździe i takim w którym byś zmieniła środowisko kompletnie na słoneczne;)
Jak ratować małżeństwo? Nie mam pojęcia, zaznałaś od niego miodu, to on powinien Cie sie wyspowiadać dlaczego to robił. Choć pewnie wiadomo, Ty nieatrakcyjna matka od pieluch już udomowiona totalnie, a on przychodzący po pracy do domu i potykający się o zabawki. Biedak chciał odskoczni, a w przeciwieństwie do Ciebie miał na to czas :/
Niech siedzi teraz z dziewczynami, a Ty zajmij się sobą, nie to abyś porzuciła rodzinę, ale spróbowała odnaleźć siebie. Jak to zrobić znowu nie mam pojęcia.

Odnośnik do komentarza

~przeczytałam
Ja też myślałam o dłuższym wyjeździe i takim w którym byś zmieniła środowisko kompletnie na słoneczne;)

To tak jak ja, jejku, to chyba jakaś telepatia :D
Jak ratować małżeństwo? Nie mam pojęcia, zaznałaś od niego miodu, to on powinien Cie sie wyspowiadać dlaczego to robił. Choć pewnie wiadomo, Ty nieatrakcyjna matka od pieluch już udomowiona totalnie, a on przychodzący po pracy do domu i potykający się o zabawki. Biedak chciał odskoczni, a w przeciwieństwie do Ciebie miał na to czas :/

Grrrr... No sorry, ale na takie podejście to mnie krew zalewa. :/
I też uważam, ze to on powinien się z tego tłumaczyć, w końcu wie o wiele lepiej od nas, co mu wtedy w głowie siedziało.

~przeczytałam
Niech siedzi teraz z dziewczynami, a Ty zajmij się sobą, nie to abyś porzuciła rodzinę, ale spróbowała odnaleźć siebie. Jak to zrobić znowu nie mam pojęcia.

Otóż to.
A jak to zorganizować? Trudno powiedzieć, tym bardziej że ciągle nie łapię, o co z tą szkołą chodziło.

Odnośnik do komentarza

Jeśli nie radzisz sobie z przeszłością,dodatkowo jak piszesz coś w Tobie pękło to faktycznie mogłaby pomóc rozmowa z psychologiem,ale musisz się otworzyć do końca.

Rozejście się w tym przypadku jest żadnym rozwiązaniem.

Z wyjazdem też dobry pomysł,tylko nie wiadomo czy pracujesz i w jakim czasie mogłabyś sobie pozwolić na taką odskocznię.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ano psycholog się kłania, albo terapeuta pewnie. Najpierw Ty sama, a potem z mężem?
Samotnym polecam zawsze objazdówki autokarowe. Ale czy Tobie by to pomogło, skoro piszesz że chcesz być kompletnie sama i masz tylko dwa dni. Każdy może wziąć urlop i myśle, że jakbyś się postarała.. A jednak przwietrzenie głowy przyda się.

Odnośnik do komentarza

Dwa dni to za mało. Tu przynajmniej tydzień jest potrzebny, byś mogła odpocząć.
Nie masz jakiejś mamy, cioci, która w tym czasie zajęłaby się dziećmi?
A po powrocie zapisz się na jakieś kursy np. Taj Chi albo joga. Świetna gimnastyka, do tego wycisza i uspokaja.
Dodatkowym plusem jest to, że będziesz wśród ludzi, będziesz miała odskocznię od szarej codzienności.

Odnośnik do komentarza
Gość pusia543

z urlopem to nie problem, tylko mąz pracuje i nie mam zabardzo co zrobić z małodszą córką. A nie mogę porostu tak wszystko zostawić na pastwę losu i pojechać. Muszę to jakoś zorganizować. też uważam że 2 dni to mało ale może coś się uda. Nie usprawiedliwiam go teraz.Ja widzę jak mąż sie stara i żałuje to co zrobił, powtarzał nie raz. Wiem że nie powinnam wracać do tego co było , ale myślę że każda osoba która bardzo zawiodła się na swoim partnerze bardzo trudno jest zaufać drugi raz. Nawet kiedy nie mówi już o tym na glos w myślach wraca i mówi jaka ja byłam głupia. Czasem myślę że wtedy powinnam zrobić inaczej, kopnąć go w dupę.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Kopnąć go w dupę? Najpierw przyspawał Cie do siebie dwójką dzieci, a potem łaził i szukał wrażeń. Nie miałaś możliwości kopnąć go w dupę, bo pewnie nie jest on Onasisem i rozwód z nim kwalifikowałby Cie do alimentów, które na przedszkole na jedną córke pewnie by wtedy ledwo starczyły.
Co niby standardowa kobieta ma w takiej sytuacji zrobić, kiedy nawet powiedzmy ma pracę? Wszystko wtedy na jej plecy, nie tylko wszystkie wydatki związane z dziećmi, ale i wychowanie oraz klejenie ran porozwodowych ( bo dzieci to bardzo przeżywają). Tatuś lata wolny, a mamusia?
Więc co robi taka standardowa kobieta - znosi i toleruje, na ile sie da, i na ile własna, wsadzona już dawno w kieszenie godność pozwoli.
Jak niby po czymś takim można funkcjonować normalnie i udawać że wszystko jest i było w porządku? Albo to tak wybaczyć, bo sie teraz stara, a co było wtedy?
Za zdrady powinni cierpieć i odpowiadać zdrajcy, bo to ich ciężary.
Ja wiem że dziećmi sie nie powinno w takim momencie posugiwać, ale wypadałoby go zostawić z córkami wtedy i niech by chodził do koleżanki z nimi.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A i jeszcze ta presja społeczna wymagająca od matki maksymalnego wysiłku w wychowywanie dziecka, kiedy tata to często jak broszka do stroju. To nie jest dobre ani dla ojców ani dla matek.
Ale dlaczego gdy coś sie dziecku dzieje, to larum sie podnosi, że matki nie było przy dziecku, albo była pijana, o ojcu nikt nie wspomina z reguły, pewnie dlatego że zakładają że oni są permanentnie pijani :p
Temat można ciągnąć i ciągnąć i powyciągać też tych dobrych ojców i wyrodne matki, które nie powinny mieć dzieci w ogóle, oraz babcie które czasem jak klin siedzą w małżeństwie dopóki się nie rozleci. Temat rzeka.

Odnośnik do komentarza

Tak przeważnie bywa ,że jak mamy problemy to z nimi walczymy,a jak wszystko wraca do normy to powietrze z nas ulatuje...
Minusem jest to ,że nie pracujesz,wiem dzieci,ale może chociaż na pół etatu ,przytłacza Cię też siedzenie w domu,

doraźnym rozwiązaniem byłaby też jakiś wyjazd ale na pewno nie do jakiejś samotni ,tylko właśnie między ludzi,
ja bym latem wyjechała nad morze ,a Ty powinnaś wybrać to co najbardziej lubisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość pusia543

Święta prawda to co piszecie. Momętami nie ogarniam. Fakt że pewnie było by mi wtedy bardzo trudno go zostawić i tego sie bałam jak będe żyć? nie pracowałam a nawet jeśli to i tak by brakowało. Wiec walczyłam,gadałam do tej głupiej mózgownicy aby się opamiętał. Kiedy bylam u kresu powiedziałam koniec odchodze przejżał na oczy. trwalo to 4lata. Czy żałuje że walczyłam ? Nie. Ale dlaczego tak sie teraz męcze sama ze sobą. Ludzie maja takie tragedjie, tak sobie mówie. I dają rade. A ja .... jakoś nie umiem tego przełknąć. Uważam że naprawde nie zasłużyłam na takie traktowanie. Nie szlajałam sie, nawet jak ktoś podrywal byłam nie miła i niedostępna. Nie chodziłam na dyskoteki , zabawy, typowa niania sprzątaczka itd. Mam znajome które lage kladą na prawie wszystko. I one maja szacun u mężów

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...