Skocz do zawartości
Forum

Ustalenie własnej tożsamości


Gość anonim991

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Mam skończone 18 lat i pewien problem ze samym sobą. Nie potrafię odnaleźć własnego JA, a raczej je zgubiłem jakiś czas temu próbując być kimś innym, co po czasie okazało się zwykłą głupotą. Kiedyś byłem przebojowy, pewny siebie, miałem mnóstwo znajomych, masę dziewczyn, a teraz myślę tylko nad tym co mam mówić, żeby być 'normalnym' tak jak kiedyś. Myślę całymi dniami o tym kim jestem i jak być sobą, nawet podczas rozmowy z drugą osobą, przez co właśnie czasami nawet się nie da ze mną pogadać. Wiem że to może brzmi dziwnie i sam o tym wiem że to głupota, ale nic z tym nie mogę zrobić. Czasami tracę pewność siebie i poczucie własnej wartości z sekundy na sekundę, po tym jak ktoś powie choćby jedno niemiłe słowo na mój temat. Bywa tak że nieraz jestem aż przesadnie pewny siebie i po prostu nie ma rzeczy której bym nie zrobił.. tak jak kiedyś. Czuje wtedy, że jestem duszą towarzystwa i bije ode mnie respekt prze ogromny, ale wystarczy jedno słowo krytyki i znów zaczyna się gonitwa myśli, trace to wszystko o co tak cały czas walcze, błędne koło poprostu i znów nie da się ze mną normalnie porozmawiać. Przez to wszystko właśnie nie potrafię odnaleźć samego siebie, a mój charakter zmienia się co chwile. Głupie, smutne, prawdziwe, co robić?

Odnośnik do komentarza

Ehh też to skądś znam, być może to objaw jakiejś nerwicy. Osobiście czuję, że wszystko prawie niemal ok, gdyby nie ten problem co u Ciebie. Jak bym w końcu ustalił, to byłoby super. Tak to ciągle się u mnei waha - raz lepiej, raz gorzej ( pewniej, niepewniej i tak z innymi cechami ). Do psychologa trzeba iść. Ja pracuję i zbieram przede wszystkim na wizyty a później na inne rzeczy :] Szkoda czasu i się zamartwiać, trzeba to jak najszybciej rozwiązać

Odnośnik do komentarza
Gość Orzech laskowy

po pierwsze to każdy się zmienia w przeciągu życia, mają na to wpływ doświadczenia, przeżycia, osoby które spotykamy na swojej drodze itp rzeczy. Moim zdaniem przykładasz do tego troszkę zbyt dużą wagę, zmieniłeś się tak jak każdy, kwestia teraz tylko popracować nad tym co Ci się w tym nie podoba.
Proponuję CI siąść na łóżku i spisać na spokojnie wszystkie Twoje obecne cechy i te dobre i te złe. Potem wybrać te z których jesteś zadowolony i te które chciałbyś zmienić. Te z których jesteś dumny przypnij sobie gdzieś na widoku by działały na Twoją pewność siebie. Te które chcesz zmienić, pomału staraj się zmieniać, np jedna na miesiąc czy na 2 tygodnie. Pomału, małymi kroczkami tak by nie załamywać się porażkami. Może to Ci pomoże

Odnośnik do komentarza

Witam. Mam 20 lat i podobnie jak autor tematu. Raz czuje sie pewny siebie, czuje respekt jaki do mnie ludzie czuja czy znajomi, a za chwilke czuje sie jak szara mysz, czasami nawet bez powodu. Z roznymi ludzmi rozmawiam inaczej, tak jakbym sie chcial im dopasowac, nie potrafie w kazdej sytuacji byc soba bo nie wiem kim jestem. Raz przed wszystkimi, dominuje a raz stoje w kacie sam.

Odnośnik do komentarza

wpadłem po prostu w jakiś chory ciąg myślowy i nie moge sobie z tym poradzić. zamiast cieszyć się życiem sam sobie robie jakieś filmy w swojej głowie. całymi dniami zastanawiam się tylko nad tym jakim być, czemu nie jestem sobą, czemu inni mają tysiące tematów do rozmów i po prostu SĄ, a ja zmieniam się co chwile. nie ma momentu w którym bym o tym nie myślał, dosłownie wszędzie, w szkole, pod prysznicem, na dyskotece, podczas rozmowy, cały czas ta chora myśl, która mnie blokuje i nie pozwala być sobą. zaraz trace pewność siebie i uważam się za jakiegoś nienormalnego bo nie da sie ze mna swobodnie porozmawiać. myślenie o byciu sobą i o myśl żeby o tym nie myśleć blokuje mnie w byciu sobą. ale to chore, aż sam sie sobie dziwie co pisze, ale no taka prawda

Odnośnik do komentarza

Dołączę się do Was i również powiem: Też tak mam.
I jestem tym już coraz bardziej zmęczona. Najpierw słucham co dana osoba ma do powiedzenia, a dopiero później dopasowywuję się z odpowiedzią. O wiele łatwiej zbijać obiekcje, które nie dotykają mnie osobiście. Czasem jestem pewna swojej racji i nie mam problemów aby sensownie o problemie rozmawiać. Gorzej jest jak rozmówca świadomie lub nieświadomie rzuci jakimś tekstem, którym trafi w czuły punkt. Momentalnie tracę pewność siebie. Jakkolwiek w rozmowie z rówieśnikami jeszcze jakoś czasem jest ok, to jak rozmawiam ze starszymi od siebie, włącza mi się myślenie, że nie powinnam podważać zdania starszej osoby ode mnie... Błędne koło.

Odnośnik do komentarza

Ja wam powiem, że mam tak samo jak wy. Z zewnątrz - wszystko jest ok, sam czuję ze pozornie jest w porządku. Rozmawiam, żartuję jakoś itp. Ale z drugiej strony czuję blokadę. Czasem mam tak, że to puszcza i czuję się wolny, żartuję ile wlezie, albo z kimś super się dogaduje na jakiejś imprezie. Jednak następnym razem jest tak, ze jak z kimś idę, kogo niby dobrze znam, to nie mam ochoty z nim gadać. Po prostu czuję taki dyskomfort, dysharmonię, że mam ochotę uciec gdzieś jak najdalej. Od siebie nie ucieknę. Wie,, że gdybym potrafił utrzymać stały poziom, wykres jakby to powiedzieć, to się czuję świetnie. I byłoby dobrze mi ze sobą. Niestety jest jakiś defekt w utrzymywaniu relacji z samym sobą jak i otoczeniem. Porównałbym moją sytuację do Winstona Churchilla. Był on świetnym premierem na czas wojny, na czasy pokoju już nim nie był. Tak samo ja mam - jak coś się dzieje wśród znajomych, jakaś impreza, piwo, kłótnie, spontan czuję się ożywiony i szczęśliwy. Na następny dzień wydaję z siebie zduszone dźwięki i nie mam siły rozmawiać i być w tym stanie, w jakim się znajduję. Zazdroszczę innym ludziom, że tak nie mają. Jak się tego pozbędę, to po prostu zostanie mi to, żeby pokochać życie i ludzi, których dobrze znam. A przede wszystkim siebie. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sam z tymi problemami.

Odnośnik do komentarza

najgorsze jest to że czasami czuje się jak król towarzystwa, rzucam żartami i tematami do rozmów na prawo i lewo, widze po ludziach że czują ten respekt, który ode mnie bije, po czym znowu o tym sobie przypominam i mętlik w głowie.. znowu tak jakby znikam, staje się kimś innym i zmieniam się co chwile. czemu nie może być tak cały czas, tak jak wczesniej? jak myśleć żeby o tym nie myśleć?

Odnośnik do komentarza

jayz dosłownie wyjąłeś mi to z ust. tylko że u mnie dochodzi jeszcze przejmowanie się tym co inni powiedzą + te chore myśli. zamiast myśleć swobodnie to niepotrzebnie się zastanawiam nad czymś co tak naprawde nie ma sensu i zdaje sobie z tego sprawe, ale nic z tym nie moge zrobić. wbite jak klin w mój mózg..

Odnośnik do komentarza

A masz jakieś niemiłe wspomnienia, przeżyłeś jakąś traumę? Szczerze to się zastanawiałem i byłem raz u psychologa ( nie wypaliło niestety, osoba ta kompletnie mnie nie rozumiała i po kilku wizytach zaprzestałem chodzenia tam - najgorsze, że sporo kasy poszło ). Dużo czytałem o psychologii. Myślę, że raczej nie są to jakieś zaburzenia osobowości, coś bardziej z nerwicą. Zaburzenia osobowości tyczą się np jak ktoś udaje w sposób świadomy, gra teatralnie albo jak sięboi wszystkich ludzi. W tych zaburzeniach jest jakis defekt odnośnie jakiejś bądz kilku cech. Depresja też u mnie odpada chyba, że sporadyczna niskiego kalibru. Pewnie to jest coś z nerwicą, lękami, ale co ja się znam. Fajnie naprawdę by było, żeby jakiś psycholog się tu odezwał...

Odnośnik do komentarza

~anoooo991
jayz dosłownie wyjąłeś mi to z ust. tylko że u mnie dochodzi jeszcze przejmowanie się tym co inni powiedzą + te chore myśli. zamiast myśleć swobodnie to niepotrzebnie się zastanawiam nad czymś co tak naprawde nie ma sensu i zdaje sobie z tego sprawe, ale nic z tym nie moge zrobić.

I automatycznie wypowiedzi stają się powolne, jakby procesy myślowe się zatrzymały. Ciężko zebrać myśli. Wszystko zaczynam analizować, czy to co mówię jest głupie czy nie.

Odnośnik do komentarza
Gość anoooooo991

jakby nie patrząc to chyba tak. był jakiś czas temu okres w moim życiu kiedy się gwałtownie zmieniłem, by być akceptowanym w nowym środowisku i wtedy ludzie zaczęli sie ze mnie nabijac. po pewnym czasie zrozumialem ze to byl kompletny idiotyzm, bo dla ludzi sprzedalem prawdziwego siebie. teraz sam sie z tego smieje i wracam do wlasnego JA, choc sam nie wiem co to tak naprawde znaczy, a ta gonitwa mysli niweczy wszystko. wierze ze przyjdzie czas kiedy kopne to wszystko w dupe i wypadnie z mojej głowy, bo czasami gdy czuje ta pewnosc siebie i psychiczny luz co bywa strasznie rzadko, ale przynajmniej nachodzi, a nie to co kiedyś, to chyba czuje ze to jestem ten prawdziwy JA jak kiedyś. a z wami jak to było, od zawsze tak mieliście?

Odnośnik do komentarza

Standardowo, też tak miałem. Czułem się niedoceniony w latach wcześniejszych i wszedłem niby wielki pseudo macho, chcialem zawojować swiat w technikum, ale tak naprawdę miałem tak wielkiego cykora i z czasem się zablokowałem totalnie. A klasa jak to klasa - wszyscy się tam cisnęli, wyzywali, ale ja to znosiłem najgorzej. Pal licho z wyzwiskami, normalnie bym się nie przejmował tym, jednakże to jak to odbierałem wyglądało fatalnie i mnie zablokowało, wprowadziło u mnie odruchy obronne organizmu. Tak mniemam, że organizm się broni, by nie ujawniać siebie bo to się wiąże z ryzykiem. No do jasnej cholery - ja w to po prostu nie wierzę. Nie wiem jak to się stało. Potrzeba jakiejś rewolucji w postrzeganiu świata, w prawidłowym postrzeganiu siebie, ludzi, wydarzeń.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie twoje 4 zdania!
Najgorsze w tym wszystkim jest to że nie wiadomo od czego zacząć i jak to zmienić. w głębi duszy wiem o tym, że nadal jestem tym fajnym, normalnym gościem, którego wszyscy lubili i za którym się dziewczyny oglądały, ale niestety gdzieś sie zagubił po drodze. trzeba sie jakoś tego wszystkiego pozbyć i wrócic na normalny tok myślenia, a przede wszystkim uwierzyć w siebie, tylko jak

Odnośnik do komentarza

Widać, że na pewno jesteśmy w tym podobni do siebie, że raczej na pewno Tobie i mnie lepiej w odsłonie ekstrawertycznej niż introwertycznej. Widzę, też że chciałbyś się czuć ważny. Rozumiem to bo też to chciałbym, gdyż mało w życiu się taki czułem. Przede wszystkim jakby wszystko szło do przodu, poczułbym w końcu normalność, sukcesy w relacjach jak i w spełnianiu ambicji to również i nabrałbym skromności. Rzadko mi to wychodzi, ale czuję w głebi duszy, że jednak czai się u mnie skromność. Ogólnie czuję, że mam jakieś wymogi moralne, lubię się mieszać w konflikty i stawać po stronie słabszych. Jak widzę zarozumialców, to po prostu się gotuję ( w środku oczywiście ). Sam czasem jestem zarozumiały, ale szczerze przyznam, że taki bywam przez te problemy, brak stałego poczucia wartości. Mam zainteresowania, lubię poznawać ludzi. To ostatnie zdanie, poza krótkimi okresami w życiu, to raczej tylko na papierze, a raczej w głowie..Zainteresowań prawie w ogóle nie rozwijam, a ludzi jak już poznam to relacja jest niestabilna i się z czasem załamuje.

Odnośnik do komentarza
Gość an0000000000

Chciałbym właśnie być taki jak kiedyś, pewny siebie, silny i przewodzący w grupie. Nie moge tego zrozumieć jak mogłem to wszystko sprzedać, tylko po to żeby być taki jak wszyscy. Teraz dopiero dostrzegam swoją głupote i nie pozostaje nic tylko sie z tego śmiać. Jeśli już dojdzie do jakiegoś konfliktu to tak samo bronie swojego zdania i nie ma sily zeby ktos mi przegadal, tylko dlaczego tego nie ma w błahych sprawach jak ktoś powie coś co boli. Bez sensu ze dopiero trzeba wpasc w stan zdenerwowania zeby tak naprawde bronic sie przed 'atakiem', a takto nie pozostaje nic tylko sie tym przejmować. Wiem ze to przez brak poczucia wlasnej wartosci i tą ciągła gonitwe mysli, tylko nie wiadomo jak temu zaradzic. Dobrze ze to jest zrozumiale, cel jest tak blisko, a jednak tak daleko.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z ostatnim zdaniem. Wszystko się wydaje PRAWIE normalne. No niestety prawie...Ja jutro napiszę, już późno serio. Dobrze by było zrozumieć swój problem no i pójść do psychologa. Serio ci powiem z serca - tego problemu samemu się nie rozwiąże.

Odnośnik do komentarza

Stary jak tak będziesz myślał to faktycznie bez psychologa sie nie obejdzie. Nie sądze, ze jest az tak zle, choc napewno to nie jest normalne. Mam nadzieje że odezwie sie ktos, kto zna sie na tym i choć troche wytlumaczy na czym to wszystko polega, a nie tylko napisze ze trzeba sie wybrac do psychologa. czysty umysł, oby coraz częściej

Odnośnik do komentarza

Huśtawki nastrojów ma prawie każdy z nas. Jedni większe, inni mniejsze, to normalne. Błędem jest obwinianie się, myślenie o tym.
Można przeanalizować sprawę, co takiego ostatnio się zdarzyło, że popsuło mi humor?

-Duże znaczenie ma odbiór naszych słów. Czujemy, gdy ktoś jest zainteresowany, słucha. Wyczuwamy, gdy ktoś nie mówi tego, co myśli , albo temat go nie interesuje i tracimy wtedy wątek.
Albo przestajemy mówić, albo się jąkamy.

-Dorastacie, zmieniają się zainteresowania. To co bawiło waszych słuchaczy kiedyś, dziś przestaje ich interesować, nie słuchają, wy się zamykacie.

To nie to, że zgubiliście siebie, tylko jeszcze nie nauczyliście się dorosłości.
Przestańcie dzielić włos na czworo i szukajcie tematów, które zainteresują innych.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Anonim moim zdaniem straciłeś poczucie własnej wartości, Twoja samoocena jest chwiejna i zmienna. W jednym momencie czujesz się pewny siebie, czujesz się duszą towarzystwa. Jednak wystarczy jedna krytyczna uwaga, jedna niemiłe słowo i wszystko "wali się w gruzy". Zaczyna się proces analizowania. W sytuacji kontaktu z innymi osobami blokujesz się, bo nie wiesz co powiedzieć i jak się zachować by zyskać lub nie stracić aprobaty otoczenia.
Moim zdaniem powinieneś popracować właśnie nad poczuciem własnej wartości - dzięki temu będziesz miał także możliwość dotrzeć do prawdziwego siebie.
Pomocne wskazówki znajdziesz pod poniższym linkiem: Jak podnieść poczucie własnej wartości?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...