Skocz do zawartości
Forum

Rodzice niszczą mi życie


Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo proszę o pomoc, bo kontakt z rodzicami już mnie wykańcza. Mam 20 lat i rodzice jeszcze mnie utrzymują. Ich nadopiekuńczość doprowadziła mnie do depresji i pogłębiła moje myśli nerwicowe. Rodzice zawsze byli ludźmi, którzy trzymali dyscyplinę, kiedy byłam mała, a nawet w gimnazjum dawali mi kary i kilka razy oberwałam pasem. Teraz boję się im postawić, bo każda próba kończy się awanturą, a drążenie tematu słowami,, masz robić co ci każemy i bez dyskusji!" Ja rozumiem, że oni się o mnie martwią, jestem na ich utrzymaniu, ale czepiają się odnośnie bardzo wielu rzeczy. Zakazują picia słodkich soków, bo to prowadzi do cukrzycy, przypominają o gaszeniu światła, utrzymywaniu higieny osobistej. Mamę próbowałam przekonywać do kolczyka w nosie, na początku uznała że kolczyk oszpeca twarz, nie stanowi biżuterii jak np naszyjnik. W końcu dała się namówić, ale w zamian za częstsze sprzątanie w domu. Innym razem doczepiła się moich brwi, że są za cienkie i żebym już tak bardzo ich nie regulowała. O prostownicy nie chce słyszeć, bo zniszczy mi włosy. Pomijając sprawy, które są po prostu śmieszne, bo możnaby dawać takie zakazy małemu dziecku rozmawiamy na tematy, które dotyczą mojej przyszłości. Mój chłopak jest ateistą, a rodzice chcą żebym,, zachęcała go do chodzenia do kościoła". Nie wyobrażają sobie nawet ślubu jednostronnego, a co dopiero mówić o cywilnym. W napływie gniewu oznajmili, że nie mam prawa decydować o niczym, bo nałożą na mnie sankcje. Ja też muszę chodzić do kościoła, mimo że nie zawsze mi się chce. Zazwyczaj jadę wtedy gdzieś autobusem, nie mówiąc nic rodzicom. Mam dosyć takiego traktowania. Pewne prawa udaje mi się,, wywalczyć" buntem albo okłamując rodziców/ nie mówiąc im nic, jednak nie na wszystko to działa. Nie potrafię się bardzo sprzeciwić po stosowanej w dzieciństwie przemocy fizycznej. Przez to wszystko tracę kontrolę nad własnym życiem, czuję, że moje marzenia stają się nieosiągalne i popadam w coraz większą rozpacz. Rodzice mówią, że robią to z troski, żebym w życiu nie cierpiała, ale przecież jestem dorosła i sama poniosę konsekwencję własnych wyborów. Oni uważają, że nawet jak zamieszkam sama to mają prawo zabraniać mi niektórych rzeczy, czym mnie tylko dobijają.

Odnośnik do komentarza

Faktycznie, jestes strasznie slabowita. Masz problemy większości dorosłej młodzieży, ktora jeszcze nie jest samodzielna finasowo i jeszcze musi mieszkac z rodzicami. Jest zupełnie spory odsetek takiej młodzieży tyle, ze wsród nich nie az tak wielu jest "w depresji jak i ma mysli nerwicowe".

Jestes tak pogubiona w sobie, ze stawiasz na piedestale waznych i istotnych życiowo spraw grubosc wydepilowanych brwi czy kolczyk w nosie.Zastanów się bitwa o to- to bitwa o Twoje szczęscie, zdrowie, czy symboliczna bitwa o Twoje samostanowienie o sobie. Chyba zawsze zanim zaczniesz toczyc boje z rodzicami o cos, to chyba warto się zastanowić, co z rożnicy zdań między Wami jest naprawdę ważne i istotne.Nieistotne sprawy odpuścić sobie.

Twój wybranek serca się nie podoba rodzicom, bo jest ateistą, oni dają wyraz swojej dezaprobacie a Ty nie wiesz co masz z tym faktem zrobic. Zalecają Ci "zmienic go, przeflancowac na naszą wiarę", bo inaczej on jest niegodzien Ciebie. Oni nie muszą się zmienic, byc bardziej tolerancyjni wobec ludzi, ktorzy ich otaczają a on powinien, albo Ty go powinnas go zmienic pewnie na innego amanta. Tak, to jest problem i co Ty, dorosla osoba z tym fantem zrobisz?

Moze jestes tą dziewczyną , która tu pisala, ze chciałaby bez slubu pomieszkac ze swoim chlopakiem, bo on tak chce, ale boi sę ze jak im nie wyjdzie to nie ma drogi powrotu do domu, bo rodzice chcą najpierw slubu i to ślubu koscielnego.

Trzeba usiąsc i pomyslec co jest dla Ciebie najwazniejsze. Jesli się jeszcze uczysz i jest to wazne dla Ciebie, to trzeba moze mieszkac dosc spokojnie i bezkonfliktowo z rodzicami aby na spokojnie pokończyć nalezyta szkoly. Facet jak kocha to poczeka. Pokończysz szkoły to wezmiesz z nim taki slub do jakiego i on i Ty będziecie gotowi- czyli pewnie cywilny, skoro jemu się wiara nie podoba. Tyle, ze zanim wyjdziesz za mąz ,musisz przedyskutowac z nim ile wyobraza sobie, ze będziecie chcieli miec dzieci i czy nie będzie Ci sprawial trudnosci jak będziesz je chciala posylac na religię. Poniewaz jak on tego nie będzie chciał a Ty będziesz uważała w duszy, ze grzeszysz nie zapoznając swoich dzieci ze Slowem Bożym to będziesz żyła w niegorszym rozwarstwieniu duszy, niepokoju niz w tej chwili. I będzie to trwało znacznie dłuzej, bo całe życie Twoich dzieci.

Widzisz sama, ze mieszkasz jeszcze u rodzicow i zwykle utarczki o niezgaszone światlo, ilosc kąpieli czy picie słodkich soków mają się nijak do ważnej sprawy Twoich uczuć wobec faceta, ktory nie odebrał takiego wychowania jak Ty i sprawy wiary są dla niego nieistotne. I teraz pytanie do jakiego stopnia on jest dla Ciebie ważny i o ile będziesz z czasem chciala isc z nim przez życie, to jak Ty sobie z nim to życie ulożysz? Czy jesli rodzice go nie zaakceptują jednak, to będziesz umiala życ poza swoją dotychczasową rodziną? Czy nie będziesz w swoim własnym wewnętrznym konflikcie, jesli on uzna, ze Wasze dzieci nie powinny się uczyć religii?

Nie mysle, ze to rodzice doprowadzają do Twojej nerwicy. To Ty jestes jeszcze nie dośc dorosla aby sama rozkminiać swoje dorosle problemy.

Masz 20 lat i mozna w tym czasie miec chlopaka. Tyle, ze znajomośc z tym facetem, poprzez Wasze inne poglądy religijne daje Ci wiele niepokojów i na dzis i niestety na Waszą ewentualną przyszlosc ( jak wychowywac te Wasze wspólne dzieci, jak ukladac sobie stosunki z rodzicami jak będą w oporze do zięcia).I albo z czasem wyrobisz sobie na ten temat twarde stanowisko i z czasem będziesz dązyla do twardego przestrzegania tego stanowiska, albo odpusc sobie tego chłopaka, bo to nie rodzice Cię wykańczają , tylko Ty nie umiesz brac na klatę swoich wlasnych dylematow związanych z jego istnieniem w Twoim życiu.

Odnośnik do komentarza

Życie pod jednym dachem dorosłych dzieci i rodziców nigdy nie jest łatwe.
Ale 20 lat to nie taka wielka dorosłość jednak wystarczającą na to zeby stanowić o sobie w błahych sprawach np dotyczących wyglądu.
Wtrącanie sie rodziców w każdą pierdole jest nie na miejscu i świadczy o nich źle. Oni są niereformowalni ,a ty jestes zbyt słaba psychicznie i osobowosciowo żebyś mogła im sie skutecznie przeciwstawić. Musisz troche jeszcze poczekać , wyjść za twojego ateiste i zacząć żyć swoim życiem .
Chyba męża nie pozwolisz im tez sobie wybierać...?

Odnośnik do komentarza

Napisalas dosc istotna rzecz, jestem dorosla i poniose konsekwencje swoich czynow. Ale obecnie ich nie ponosisz, to sie stanie kiedys, w przyszlosci, nie wiadomo kiedy.
Doroslosc to dokonywanie wyborow i podejmowanie decyzji, praktycznie w kazdej dziedzinie zycia. Czy podejmujesz takie decyzje? Nie zawsze sa one korzystne, ale na tym zycie polega.
Tak naprawde wszystko zalezy od ciebie, czy tak naprawde chcesz byc dorosla czy jednak nie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...