Skocz do zawartości
Forum

Kajsijalilly

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kajsijalilly

  1. Naszły mnie jeszcze takie rozkminy czy nie jest przypadkiem tak, że przez całą noc mamy jakieś myśli i emocje, nawet w fazie NREM, bo przecież mózg cały czas jest aktywny.
  2. Gość mózg boję się zawału, ale nie mam teraz wpływu na mój stan. Zresztą jakbym leżała w łóżku to prędzej czy później chyba bym zasnęła..
  3. Ten stan jest okropny, bo trwa już prawie półtora tygodnia, nie wiem kiedy minie, a gdy muszę pójść do łóżka to chce mi się płakać. Nie potrafię sobie przetłumaczyć, że widzę swoje sny i nie mam się czego bać. Jestem wtedy przez tyle czasu w jakichś nierealnych miejscach.
  4. Gość ka-wa masz całkowitą rację. Dzisiaj spałam koło 8 godzin, w nocy wzięłam tabletkę na uspokojenie, która w dużym stopniu mi pomogła. A jak to jest z tym niespaniem kilka dni? Tak z ciekawości pytam czy jakby leżeć w łóżku i starać się nie spać to po kilku dniach się automatycznie zasypia czy umiera?
  5. Gość ka-wa stwierdził nerwicę natręctw. W dosyć ostrym stadium. Mogłabym wziąć te leki, ale dalej strasznie będę się bała tego, że nie wiem gdzie jestem myślami w nocy.
  6. Gość ka-wa dostałam leki nasenne, których oczywiście boję się brać, bo wtedy chce mi się spać jeszcze bardziej. Nie dostałam nic, co wpływa na zmianę sposobu myślenia, bo podobno takie leki zaczynają działać po 3,4 miesiącach.
  7. Jak leżę na łóżku w nocy to czuję, że wariuję, bo z jednej strony boję się zasnąć przez ten lęk, że nie wiem co się ze mną będzie działo tyle godzin, a z drugiej lęk, że jak zarwę noc to będę się czuć bardzo źle i jeszcze więcej zacznę myśleć o śnie.
  8. Właśnie ten lęk pojawił się nagle. Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym co się dzieje, kiedy się śpi. Miałam za to lęki dotyczące śmierci we śnie albo niezaśnięcia. Cały dzień nie spałam i mi było bardzo zimno, czułam jak oczy same mi się zamykają, serce mi jakoś nierówno pracowało.
  9. Trwa to jakoś koło półtora tygodnia. Raz śpię 4,5 godzin, a była taka noc, że wcale. Nad ranem lęk staje się mniejszy, więc wtedy łatwiej jest mi zasnąć. Zawsze jednak mam taką obawę, że nie będę spać kilka dni i co mi się wtedy może stać.
  10. Poza tym czy jakbym nie spała kilka nocy to w końcu zasnę/zemdleję w łóżku czy umrę?
  11. Gość mózg pytam o to, bo panicznie boję się spać. Zazwyczaj zasypiam o 6,7 rano. Po prostu boję się, że przez tyle godzin w nocy nie mogę nic wiedzieć, jakby mnie nie było i nawet nie wiem czy właśnie czuję coś wtedy, widzę jakieś obrazy. Ze świadomością, że za moment "mnie nie będzie" wpadam w paniczny lęk i mi serce bije ze 130.
  12. Witajcie ? Jestem po wizycie u psychiatry i wczoraj spałam 12 godzin. Zastanawia mnie dalej za to czy coś czujemy, kiedy nic nam się nie śni, mamy jakieś poczucie siebie czy jesteśmy zupełnie wyłączeni i wydaje nam się jakby te 70,80 min minęło w jednej chwili?
  13. Dzisiaj nie spałam całą noc, a przez dwie ostatnie noce zasypiałam koło 5 rano i spałam z 6 godzin, jednak z niesamowitym lękiem. Czuję się jak naćpana i nie mogę nawet sprzątać przed świętami. Powiedzcie mi czy jeśli nieprzespane noce by się powtórzyły to w końcu padnę ze zmęczenia czy umrę, bo już mam makabryczne myśli w głowie i czuję potrzebę natychmiastowej pomocy psychologa, ale trzeba czekać przynajmniej kilka dni na wizytę online...
  14. Gość BógJestZły ja już dawno przestałam dojrzewać, a poza tym w wieku 7,8 lat też już miałam nerwicowe lęki co jakiś czas. I niestety nerwica w przeciwieństwie do bulgoczących hormonów sama nie mija.
  15. Kiedy tylko lekarze znów zaczną przyjmować w gabinetach. Mam nadzieję, że góra za kilka miesięcy to nastąpi.
  16. Javiolla myślę, że to lęk przed śmiercią tylko on się przejawia zawsze w inny sposób. Możliwe, że nie chcę tracić świadomości podczas snu, bo boję się czy ją później odzyskam. Takie myśli pojawiały się u mnie już 3 lata temu, kiedy to wmówiłam sobie konkretną datę śmierci. Miałam spokój przez długi czas, ale w czerwcu straciłam najbliższą przyjaciółkę, którą potrącił samochód i od tamtej pory wyjątkowo często nachodzą mnie myśli dotyczące życia i śmierci, a od ciągłego rozmyślania znów pojawiają się te gwałtowne ataki lęku. Co do psychoterapii chciałabym kontynuować leczenie, kiedy tylko będzie można normalnie iść do psychiatry, bo terapia online za bardzo mi nie pomagała.
  17. Witam wszystkich forumowiczów. Pojawiam się tutaj z uciążliwym problemem, a mianowicie walczę z nerwicą od kilku lat. Czasami mam kilku miesięczne epizody bez żadnych objawów, ale kiedy się już pojawią to mam lęki jakbym miała umrzeć. Teraz nakręciłam się na fazy snu. Odczuwam lęk przed zasypianiem i fazą snu nREM. Nie chcę tracić kontroli nad swoim umysłem nawet na chwilę, a czytałam że ta faza snu trwa aż koło 90 min i bardzo rzadko pojawiają się wtedy marzenia senne. Nie wiem czy człowiek ma wtedy jakieś odczucia typu myśli i kolory przepływające przez umysł czy wpada w całkowitą pustkę i wyłącza się niczym robot. Bardzo boję się tego, że mimo, że noc trwa długo to w odczuciach sennych mija zaledwie kilka minut i nie wiem co się przez cały ten czas ze mną dzieje. Przez ten okropny lęk zarwałam już całą noc (spałam może z pół godziny) i boję się, że dzisiaj znów się to powtórzy, aż się wykończę z braku snu. ?
  18. Wiem, że godzina tygodniowo to bardzo mało, jednak czuję się bardzo źle, kiedy muszę iść do kościoła wbrew sobie. Odczuwam złość i myślę zupełnie o czymś innym niż kazanie i modlitwa. Tak jak napisałaś nie uczestniczę w mszach duchowo. W domu wygląda to zupełnie inaczej, nawiązuję silniejszą więź z Bogiem. Co do tego czy staję się ateistką... wierzę w Boga i codziennie się modlę. Też wydaje mi się, że jedynie poszerzenie własnej wiedzy może jakoś pomóc przedstawić stosowne argumenty, chociaż awantury są nieuniknione.
  19. Masz jakiś pomysł na to w jakich sposób mogłabym przekonać rodziców, jakich argumentów użyć? Bo podejrzewam, że będą mnie tym męczyć w nieskończoność.
  20. Javiolla zrobiłam całkiem spore postępy. Jeśli chodzi o relacje z rodziną czy znajomymi to coraz otwarciej wyrażam własne zdanie. Wczoraj nawet postawiłam się w sprawie chodzenia do kościoła, chociaż zbyt wiele ta rozmowa nie pomogła. Mama kazała mi się ubrać ciepło, żebym nie zmarzła. Dostałam dość silnego kataru. Uparłam się, że nie chcę jechać. Naciskała na mnie mocno, ale nie zmieniłam zdania. Oberwało mi się odkąd się staję ateistką, że chłopaki, z którymi się spotykam źle na mnie wpływają, bo są niewierzący, nie tak mnie wychowali.. I jeszcze zaszantażowali, że niech tylko spróbuję ich o coś poprosić to mi też nie pomogą. Później jeszcze przy obiedzie mama zachęcała, bo popełniam grzech śmiertelny itp. A w końcu stwierdziła -rób co chcesz, to Twoje sumienie. Próbowałam z nią jeszcze dyskutować, ale uznała tylko, że modlitwa w domu to nie to samo, na mszy jest Eucharystia, ludzie gromadzą się we wspólnocie. I miała pretensje co się ze mną złego dzieje. Za tydzień pewnie byłaby większa awantura, gdybym znów nie poszła. Nwm czy do nich można w jakikolwiek sposób przemówić...
  21. Mam poważny problem z moimi rodzicami. Oni są tzw.,,katolami". Każą mi co tydzień chodzić do kościoła, mimo że nie zawsze mam ochotę. Już wstawiłam tutaj wątek o nie akceptacji ślubu jednostronnego i namawianiu mnie na nawracanie chłopaka. Kiedy oznajmiłam, że o takich sprawach jak ślub mogę decydować sama pogrozili mi nałożeniem sankcji i ograniczeniami typu zakazy na imprezy. Wystarczyło, że wspomniałam o ludziach, którzy nie praktykują czyli ponad połowie katolików, w tym prawie wszystkie moje koleżanki, a mama już zrobiła mi wykład o sakramentach, które przyjęłam i miłości Boga do ludzi, a tata oburzył się, że tak się odzywam przez chłopaka-ateistę. Raz oznajmił,, to że pojechałaś do Basi nie znaczy, że możesz nie iść do kościoła". Kiedy zdarzy mi się opuścić mszę raz na 3 miesiące z lenistwa jak 15 sierpnia mama za tydzień krzyczy, że jeśli dzisiaj znów nie pójdę to następnym razem każe mi jechać z tatą. Teraz sama wybieram się,, na msze" bo na prawdę siedzę w parku albo kawiarni. Nie wiem co mam robić. Dla mamy opuszczenie 6 mszy od Świąt Wielkanocnych to już jest dramat. A ja nie chcę zupełnie zrezygnować z nauk kościoła tylko chodzić tam kiedy mam ochotę, a czasami pomodlić się w domu. Nie mogę się im przyznać, bo co tydzień robiliby mi wojnę w domu, jak się wyprowadzę to łatwo będzie mówić nieprawdę, ale boję się kiedy będę miała dziecko i dziadkowie zapytają go czy było w kościółku co wtedy zrobię. Może modlić się z nim w domu i tłumaczyć, że Kościół jest wszędzie tam gdzie się razem modli? Wiem, że nawet kiedy się wyprowadzę reprymendy nie będą miały końca, rodzice zaczną dzwonić z pretendjami, bo pouczają ciocię, a kiedy wujek nas odwiedził zapytali,,chyba musisz dzisiaj iść do kościoła?" Moja psychika cierpi też przez nacisk na wierzącego praktykującego chłopaka, bo mało kto w moim wieku chodzi do kościoła, a typ chłopaków, który mi się podoba raczej nigdy nie chodzi. Znów będę musiała znosić krzyki nt jego nawracania albo wybrać życie starej panny.
  22. Odpowiedzi na pewno przygotuję, przynajmniej do pytań których się mogę spodziewać. Prawdopodobnie będzie to dorywcza praca w kawiarni, więc może rozmowa też będzie,, luźniejsza" niż gdybym się starała o jakieś poważne stanowisko np w biurze. Moje 2 koleżanki pracowały w kawiarniach i podobno zostały przyjęte bardzo szybko.
  23. Poszukuję pracy, ale słyszałam, że nawet w dorywczej/studenckiej jest rozmowa kwalifikacyjna. Boję się tej rozmowy, bo czasami są jakieś dziwne pytania, gdzie trzeba przemyśleć odpowiedź, żeby szef człowieka od razu nie skreślił. Wiem, że będę się stresować jakbym zdawała maturę ustną z polskiego. Wiele osób uważa mnie za dziwną osobę i nie chcą ze mną utrzymywać kontaktu, więc boję się, że szefowie mogą mieć o mnie podobne zdanie.
  24. 1996 to możemy się wzajemnie wspierać w drodze do wyrobienia asertywności :-) Na pewno będę tu zamieszczać widoczne postępy. A Ty z czym masz największe trudności w kontaktach z innymi?
  25. Trashik uwielbiam tańczyć i w październiku zapiszę się do szkoły tanecznej, a może gdzieś jeszcze jeśli starczy czasu. Napisałaś, że problem nigdy nie mija. Temperamentu nie da się zmienić, ale może niektóre cechy osobowości.. Znam osoby, które kiedyś wszystkich słuchały, mało tego były bardzo nieśmiałe, a po długiej pracy nad sobą stawały się bardzo pewne siebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...