Skocz do zawartości
Forum

Samookaleczanie się, myśli samobójcze i autoagresja


Gość BlackSol

Rekomendowane odpowiedzi

Gość BlackSol

Nie mam ochoty na nic. Chcę umrzeć, ale zawsze gdy myślę by popełnić samobójstwo to pojawia się myśl ,,Chyba nie chcesz sprawić by się radowali z twojej śmierci?''. Widzę że jestem chora. Tnę sobie ręce żyletką, biję głową w stół lub w ścianę.
Nie pójdę do psychologa. Nie powiem o tym rodzicom, bo i tak raczej ich to nie obchodzi, nawet nie zauważają moich poranionych rąk.
Jak mogłabym poradzić sobie z tym sama? Tak by nie sprawiać sobie bólu jeszcze tym że to nikogo nie obchodzi, że jest ze mną źle.

Proszę o odpowiedź.
Sol

Odnośnik do komentarza
Gość agnieszkaf

Powinnaś mieć obok siebie bliską osobę, przyjaciela. Uważam też, że dobrze by było wybrać się do psychologa. Może rodzicem są zbyt zajęci, ale jak z nimi porozmawiasz to przejrzą na oczy. Na pewno Twoja śmierć spowodowałaby załamanie życia wielu osób, nikt by się z tego powodu nie cieszył - jak w ogóle możesz tak pisać. Jest wiele telefonów zaufania, gdzie możesz zadzwonić, gdy dopadają Cię czarne myśli. Musisz zmusić się do pozytywnego nastawienia, bo inaczej tego nie pokonasz.

Odnośnik do komentarza

Musisz zgłosić się do psychologa bądź psychiatry, ponieważ samej będzie Ci trudno poradzić sobie z tym stanem. To nie jest tak, że nikogo nie obchodzisz. Oczywiście, że obchodzisz. Po prostu niektórzy ludzie nie potrafią tego okazywać - może tak jest w przypadku Twoich rodziców. Może powinnaś pokazać im swoje ręce i powiedzieć jak bardzo jest Ci ciężko. Samobójstwo to najgorsza droga. Odebranie sobie życia, podczas gdy możesz je przeżyć tak jak sama chcesz. Nie rezygnuj z tego z powodu problemów jakie teraz Cię przytłaczają. Musisz być silna, pokaż wszystkim, że jeszcze ich zadziwisz swoją siłą i motywacją! Potrzebujesz rozmowy ze specjalistą, który na pewno będzie Tobą zainteresowany, ponieważ psycholog bądź psychiatra to człowiek, którego zadaniem jest rozmowa z ludźmi, wspieranie ich, pomaganie w odnajdowaniu ich problemów, z którymi sobie nie radzą i rozwiązywanie ich. Nie jesteś sama, tylko daj szansę innym. Pozwól sobie pomóc, daj sobie szanse, aby ktoś zobaczył jaka jesteś wyjątkowa i wartościowa. Musisz być silna, aby ci, którzy teraz Cię nie dostrzegają, zobaczyli jak wiele stracili na tym, że nie zauważyli w Tobie tak ogromnego potencjału. BlackSol - potrzebujesz specjalisty. Nie czekaj tylko zgłoś się do poradni jak najszybciej. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Słuchaj cięcie nie poprawi Twojej sytuacji, nie przyniesie kontroli nad Twoim życiem. Tak masz kontrolę nad zadawaniem sobie bólu, ale to nie jest kontrola na życiem. Musisz sobie uświadomić dlaczego to robisz. Czy dla tego, że rodzice się tobą nie interesują, czy dlatego że chcesz pouczyć jak to jest mieć kontrolę nad jedną rzeczą w Twoim życiu? Samookaleczenie nie jes wyjściem z problemów. Jeśli czujesz się niepotrzebna to zapisz się do wolontariatu... zobaczysz ilu ludziom bądź zwierzętom możesz być potrzebna ile dobrych rzeczy możesz zdziałać i nad iloma możesz mieć kontrolę. Spróbuj tak podejść do życia.

Odnośnik do komentarza

Pierwsze problemy z psychiką (choć nie całkiem widoczne) zaczęły się trzy lata temu. Stres związany z nową szkołą, otoczeniem i rozstanie z wieloletnią przyjaciółką sprawił, że zamknęłam się w sobie. Później zaczęły się klasowe spory, fałszywa przyjaciółka, kłótnie z rodzicami, a szczególnie z mamą do której prawie w ogóle się nie odzywam.
Na początku wszystkie żale przelewałam do pamiętnika. Płakałam prawie codziennie, aż nadszedł moment kiedy sięgnęłam po żyletkę. Ból, który dusiłam w środku, ujrzał światło dzienne. Zaczęłam ciąć się nawet kilka razy w tygodniu. Podbieram tabletki z domowej apteczki i mieszałam z alkoholem. Coraz częściej łapię się na myślach samobójczych...
Chcę to wszystko komuś powiedzieć, ale górę nade mną bierze znienawidzona od dziecka wstydliwość.
Ja naprawdę nie chcę tak żyć...

Odnośnik do komentarza

Musisz to z siebie wycisnąć , zobaczysz wtedy jak ci ulży. Przełam sie i porozmawiaj z rodzicami , wiem że to trudne... Jeśli zostaniesz samą z tym wszystkim to będzie coraz gorzej. Takie sytuację , o ktorych nikomu nie mówimy , a trzymamy je w sobie tylko pozniej odbijają sie na naszym zdrowiu. Musisz myśleć pozytywnie i naprawdę wyzal sie komuś bliskiemu. Trzymam kciuki ;)

Odnośnik do komentarza

Witaj czereśnia22.
Przykro, że Twoje życie potoczyło się w ten sposób, że nie widząc innego rozwiązania swoich problemów, sięgnęłaś po żyletkę. Powstał w tej chwili poważny problem bo nauczyłaś się w ten sposób radzić sobie ze stresem. Sama dobrze wiesz, że nie jest to najlepsze rozwiązanie i Twoje samopoczucie wciąż jest coraz gorsze, masz myśli samobójcze. Nie będzie łatwo sobie z tym poradzić, ale nie jest to też ponad Twoje siły.
Opisz lepiej Twoją sytuację w domu, relację z rodzicami. Napisz, co dzieje się w Twojej szkole i przede wszystkim, jak się czujesz.
Będę Cię namawiał na wizytę u psychologa bo Twój problem jest zbyt trudny, żebyś mogła poradzić sobie sama. Myślę, że bardzo dobrym pomysłem byłoby gdybyś udała się do psychologa szkolnego.
Napisz więcej o sobie.
Pozdrawiam serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja w domu, to katastrofa. Jesteśmy, a właściwie to oni są osobami wierzącymi. Nieświadomie zmuszają do chodzenia do kościoła. Tato przez cały dzień pracuje, więc przez dobę zamieniamy tylko kilka zdań. Mama, całkiem inna bajka. A raczej koszmar. Wcześniej się kłóciłyśmy o byle co, a teraz...cisza. Mam co do niej okropne uczucia, nie mogę jej po prostu znieść. Nawet jej głos gdy coś mówi. Bo my ze sobą nie rozmawiamy. Jeśli już, to parę słów przepełnionymi pogardą, ironią i wszystkim co najgorsze. Tak jest mniej więcej już od roku. Rodzeństwo-koszmar do potęgi. Od małego tylko z nimi walczę...
W szkole jest tak samo źle. Przez jakieś dwa lata słyszałam za plecami śmiechy i obelgi rzucane pod moim adresem. Poniżenie, gdy "eksprzyjaciółka" prosto w twarz wyzywa cię od plebsu. A to tylko jedno z łagodnych określeń jakim mnie ochrzczono...
Znosiłam to milczeniem, znoszę milczeniem do dzisiaj. Zrozumiałam, kim jestem...

Odnośnik do komentarza

Czereśnia22, bardzo mnie zaniepokoiło to, że zrozumiałaś kim jesteś. Co masz na myśli? Że jesteś ofiarą, popychadłem, człowiekiem gorszej kategorii?
Nie zazdroszczę Ci Twojej sytuacji i bardzo współczuję takich "przyjaciółek".
Wydaje mi się, że niechcący i w zasadzie przez Twoją eks przyjaciółkę stałaś się w szkole jakby kozłem ofiarnym.
Mogę Ci poradzić, żebyś zignorowała tych, którzy Ci dokuczają i jeśli jest to tak dotkliwe, jak mi się wydaje, powinnaś zgłosić to Twojemu wychowawcy lub szkolnemu pedagogowi.
Szkoda, że nie możesz porozmawiać z rodzicami, że w domu wcale nie jest lepiej. Dobrze by było, żebyś w końcu doszła do jakiegoś porozumienia z mamą. Nie bardzo rozumiem, co takiego się stało, że wasza relacja aż tak ucierpiała?
Czy Twoi bracia są starsi, czy młodsi od Ciebie?
Czy Twoi rodzice chodzą razem z wami do kościoła?
pozdrawiam Cię serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Wiem jak to jest i nie chce Ci się tu mądrzyć, ale nie powinnaś być sama.
Zawsze ktoś musi przy Tobie być, ktoś komu możesz się ze wszystkiego wyżalić, moge być to chociażby ja ( jeśli chcesz ).
Musisz to wszystko z siebie wyrzucić, wszystko, nawet najmniejsze pierdoły.
Uwolnij to z siebie.
Na tym świecie jest co najmniej 1 osoba, której na Tobie zależy.
Mam tylko pytanie. Czy Ty też po zadaniu sobie bólu czujesz się lepiej , jest Ci jakoś lżej? Chociaż troszke?

"you suck" - I have about me

Odnośnik do komentarza

InnyInna. Tak, rodzice chodzą z nami do kościoła. A w zasadzie jeżdżą. Co do rodzeństwa, to jeden jest starszy, a drugi młodszy. Jestem więc po środku, niezauważalna. Szczerze mówiąc nie pamiętam już co sprawiło, że nie rozmawiam z mamą. Po prostu mam to zakodowane w głowie i w żaden sposób tego nie zmienię. Nie mogę, ale także nie chcę. Nie wyobrażam sobie , żebym się do niej np. przytulała.
Kaska19
Nie ma żadnej osoby, której na mnie zależy. Jestem tylko zepsutym przedmiotem na baterię.
Czy po zadaniu sobie bólu czuję się lepiej?
Czuję się jeszcze gorzej...
To jest jak wódka. Zatapiasz w niej swoje smutki, swoje wszystkie problemy. Pijesz i nie możesz przestać. A kiedy nadejdzie nowy dzień, jesteś po prostu wrakiem człowieka. Bez sił na stawienie czoła przeciwności losu. I w tedy znów sięgasz po alkohol, by poczuć, że możesz. Że dasz radę, ale nie dajesz...

Odnośnik do komentarza

Mnie na Tobie zależy, zależy też kasce19 i wielu innym osobom. Nie znamy Cię, ale rozumiemy Twoje problemy i będziemy starali się pomóc Ci najlepiej, jak potrafimy.
powiedz, jakie są relacje między Twoimi rodzicami? Kłócą się? Przechodzą obok siebie obojętnie? Jaki jest ich stosunek do Twoich braci?
Z tego, co piszesz widać, że coś takiego jak wychowanie dzieci w twoim domu nie istnieje. Tak właśnie jest, że rodzice nie zwracają uwagi na to co się z wami dzieje?
Nie jesteś przedmiotem. Jesteś człowiekiem, mającym prawo do miłości, dzieciństwa i normalnego życia.
Mam nadzieję, że z czasem znajdziemy rozwiązanie dla Twoich problemów.
Powiedz mi, co myślisz o wizycie u psychologa szkolnego albo pedagoga?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Rodzice się nie kłócą, chyba. Jak już pisałam taty praktycznie nie ma w domu, więc głównie rozmawiają wieczorami (po nocach), kiedy na uszach mam słuchawki. Zresztą cały czas je noszę, bo nie mogę znieść tych głosów.
Ich stosunek do rodzeństwa, chociaż tak na prawdę rodzeństwem to ich nazwać nie można, jest całkiem inny. Mają zasadę, że jeżeli tu mieszkasz, to masz coś robić. Ogólnie rzecz biorąc, jestem tylko dodatkową gębą do wykarmienia...
Co myślę o wizycie u psychologa? Dokładnie to pedagoga.
Szczerze to jest na prawdę dziwne, bo do tego roku (szkolnego) nie mieliśmy kogoś takiego. Aż tu nagle pojawił się pedagog. Pani pedagog. Raz nawet przyszła do naszej klasy i nie wiem czemu, patrzyła na mnie. Jakby wiedziała, że coś ze mną nie tak. Tylko, że ja się boję. Parę razy byłam pod jej drzwiami...i nie zapukałam. Nie mogłam.

Odnośnik do komentarza

Są już co najmniej 2 osoby, którym na Tobie zależy. Ja i InnaInna.
Może Cie nie znamy, ale na prawdę chcemy Ci pomóc.
Nie wiem jak życie i doświadczenie Pani InneInna, ale mnie życie również nie oszczędza. Nie chcę się żalić, ale jestem najstarsza z rodzeństwa i wiem co czujesz i czego doświadczasz jako dziecko rodziców.
Nienawidzę swoich sióstr, zawszę potrafią Cię-mnię w coś wkopać.
Chodzi mi o to że rodzice są strasznie niesprawiedliwi w wychowywaniu dzieci, liczy się dla nich tylko opinia młodszego rodzeństwa. Im można wszystko-Nam nic.
Chce Ci powiedzieć że samookaleczaniem się nic nie osiągniesz, przez to twoje problemy nie znikną.
Na całe szczęście Ty po zadaniu sobie krzywdy nie czujesz ukojenia, nie czujesz się lepiej. W moim przypadku jest inaczej, każde cięcie, każdy cios w twarz, głowę z całej siły, każdy wyrwany kosmyk włosów przynosi mi ulgę. Ale to też nie sprawi że moje problemy, że demony, które mnie dręczą nie znikną. Pomimo tego wszystkiego wciąż to robię. Ale na całe szczęście jest przy mnie osóbka, która strasznie mnie kocha-mój ukochany. To on za każdym razem tych "ataków" wyrywa mi agrafki, pilniki, ostrza z dłoni, kładzie mnie na łóżku i trzyma. Błaga mnie żebym przestała. I grozi mi że sobie coś zrobi, jeśli raz zadam sobie chodź odrobinę bólu. To dla niego przestaję się bić, ciąć, szarpać. Bo wiem co on wtedy czuje, gdy ja się krzywdzę.
Chcę Ci przez to powiedzieć że to ja i InnaInna możemy być dla Ciebie takimi osobami. Co z tego że się nie znamy. Możemy się poznać.
Wiesz jakie zadaję pierwsze pytanie osobie, która mnie zaciekawi.? Zawsze jest to samo pytanie.
Mogę Ci je zadać.?

"you suck" - I have about me

Odnośnik do komentarza

Właśnie. Ty masz taką osobę, która Cię w porę powstrzyma. Przytuli, a nie jeszcze bardziej zrani wyśmiewając się z tego co robisz. Powie, że to jest złe. Że tak nie można.
Bo kiedy ja się tnę, nikt o tym nie wie. Siedzą za ścianą i się śmieją, podczas gdy ja robię to co robię. A najgorsze jest to, że gdy patrzę jak czerwona ciecz po woli spływa po ręce, czuję, że żyję.
Gdy siedzę na lekcjach w szkole myślę kiedy znowu się potnę. A gdy ten moment nadchodzi, nie mogę się opamiętać...Nie mogę zasnąć, bo zastanawiam się, jakby wyglądało ich życie beze mnie. Gdybym na przykład tak umarła, albo nigdy nie istniała. I dochodzę do wniosku, że byliby szczęśliwi...
Szczęśliwi beze mnie.

Odnośnik do komentarza

Czereśnia jesteś młodziutką istotą w wieku dojrzewania a to jest wiek naprawdę trudny do przejścia .Wiele osob w tym wieku ma rózne problemy ze sobą i z otoczeniem i dlatego bardzo potrzebne jest wsparcie kogoś mądrego .Swietnie jesli są to rodzice którzy w tym trudnym okresie potrafią dogadać sie ze swoim dzieckiem i mu pomóc ,dać wsparcie i zrozumieć jego problem .Szukać wspólnie rozwiązania .Ale nie oszukujmy sie ,nie zawsze rodzice problemy swoich dzieci łaczą z dojrzewaniem .Traktują dziecko jako ,krnąbrne ,niedobre z którym nijak nie mozna sie dogadac .Inna sprawa to ludzie w szkole .Są wredni .I tez to niestety łaczy sie z tą burzą hormonalną . Ci sami ludzie ,kiedy spotkają po latach swoją szkolna ofiarę bardzo sie tego wstydzą ....
Latwo mowić może ale nie bierz sobie do serca tych zaczepek i zwal to na niedojrzalość tych osób . Z kazdym rokiem takich osób bedzie ubywać na korzyść tych przyjacielskich i pomocnych .Trudny czas ale kazdy to przechodzi i nie kazdy sobie potrafi poradzić z emocjami .Dlatego bardzo namawiam na tę wizytę u pedagoga szkolnego .Byc może pani pedogog porozmawia z Twoimi rodzicami i uświadomi im co tym czasie przezywasz .Na pewno potrzebna Ci terapia u terapeuty ktory nauczy Ciebie jak radzic sobie ze stresem .Ciecie tylko pozostawia blizny na cale zycie a nie pozbawia problemow .Serdecznie podrawiam i głowa do góry Wierzę ze Twoje problemy da się rozwiazać .

Odnośnik do komentarza

czeresnia22
Dlaczego mam to na kogoś zwalać? To moja wina, że tacy są? Że nie potrafią być poważni?

Oczywiscie ze nie ma tutaj nawet odrobiny Twojej winy .Tylko ze ludzie w Twoim wieku potrafia byc wredni bo sa wlasnie niedojrzali emocjonalnie .Oczywiscie nie wszyscy ..ale czesć na pewno jest .Przekonasz sie za kilka lat .jak spotkasz tych samych ludzi to bedą juz inni ludzie .powiem Ci na swoim przykladzie .Miałam kolezankę w szkole która zwyczanie sie na mnie uwzieła .To co przez nia przeszłam to sama nie wiem jak sobie z tym poradziłam .A po kilku latach jak sie spotkalysmy widziałam ze było jej wstyd ....Uslyszalam slowa "przepraszam czlowiek mlody to nie czasem nawet nie zastanawia sie ze kogos rani ."I wierz mi ze tak jest .Ja wiem to czego nie wiesz Ty z racji wieku . To " zwalaj " powinnam wziąc w cudzysłów .Jesli slyszyszysz takie pogardliwe slowa .nie wierz ze to jest prawda .To jest tylko paplanina mlodych ludzi którzy dopiero w dorosłe zycie .Przekonasz sie kiedyś ,zrozumiesz o czym pisałam .....
A poza tym to tez zalezy od wychowania jakie wyniesli z domu ,czy ktoś im pokazał jak szanować drugiego człowieka ,ze nikogo nie mozna nigdy nikogo zranić ....Nie wszyscy mają takich rodziców ....

Odnośnik do komentarza

Jasne. A co ja niby robię? Nie kłócę się, tylko odchodzę. Nie patrzę na nich. Jednym słowem unikam. Ale przecież przez całe życie nie można się chować. Jeszcze trochę i popadnę w fobię przed ludźmi.
To jest jak skrzyżowanie. Idziesz, aż droga rozgałęzia się na dwie strony. Jedną drogą chodzą ludzie. Rozmawiają. Wszyscy. Natomiast druga droga jest pusta i mroczna. Bez śladu jakiegokolwiek życia.
I którą wybieram? Oczywiście, że tą drugą... Bo wolę być sama.

Odnośnik do komentarza

Czeresnia własnie dlatego powinnaś iść na terapię ,po to zeby nauczyć się jak być asertywnym ,jak sobie radzic w takich sytacjach gdy ktos Cię gnoi bo teraz wchodzisz w coraz głebszy las i nie widzisz wyjscia .A takie wyjscie jest .Tylko potrzeba człowieka który sie na tym zna ,specjalisty .

Ja tylko chciałam Ci trochę podpowiedzić ...Dlaczego takie zachowania biorą sie w mlodych ludziach .Nie powinno tak byc ale jest ...

Czasami długo chodzimy ciemną doliną .Krętymi ściezkami ,labiryntem ktory nie ma konca ale przychodzi moment ,cyk zapala sie swiatełko nadziei i jest dobrze .Pomyślisz na wizyta u psychologa ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...