Skocz do zawartości
Forum

Mój mąż jest kłamczuchem


Gość kasia123xx33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kasia123xx33

Witam jestem mężatką od roku i mam problem z mężem, notorycznie mnie okłamuje. Kłamie w różnych dziedzinach, jednak najbardziej w sprawach dotyczących jego rodziny. Oni do dzisiaj mnie nie zaakceptowali jestem złem koniecznym ich syna, dają to odczuć. Męża wiecznie wykorzystują do prac w ich domu, on nic nie robi u siebie, bo wiecznie spełnia ich zachcianki, jak już wraca to po chwili jest telefon od nich, czy przyjedzie zrobić to i to, chociaż mieszka z nimi rok młodszy od męża mój szwagier. Mąż okazał się również maminsynkiem mieszkamy osobno a on mimo to przynajmniej raz dziennie musi iść do domu rodzinnego. Już wiele kłótni było o to i cichych dni, że jak wraca po pracy to najpierw do mamusi, a potem do domu. Były argumenty, że jak wracał z prcy to mu się siusiu zachciało, pić to zajechał. Było to dla mnie śmieszne argumenty ale cóż .. Nie było by to takim problemem gdyby po powrocie zachowywał się normalnie, a on wracał tak jakby podburzony na mnie nie tylko rzez teściową ale najbardziej przez mojego szwagra, który ciągle mu mąci w głowie, bo zabrałam braciszka z domu. Były miliony rozmów na ten temat ale nic. Po którymś razie (rozmowy) nagle wszystko ucichło, niby przestał chodzić tam. Jednak potem jak się okazało kłamał bez mrugnięcia okiem. Obwiniał mnie za to że on kłamie bo ja się czepiam, to mu tłumaczyłam, że gdyby wracał "normalny" to by nie było problemu. A on zaczął kłamać że niby dłużej w pracy był, a tak naprawdę siedział u mamusi. Mówiłam mu czy nie możemy iść do nich razem na niedzielny obiad czy coś. To przyznawał rację, a potem od poniedziałku powrót do starego systemu.Potem tłumaczył, że chodzi tam na internet bo na początku nie mieliśmy u siebie. No to, to jeszcze mogłam zrozumieć i akceptowałam bo mąż uwielbia gry. Nie robiłam większych problemów, że tam chodził, chyba że mieliśmy jechać załatwiać nasze sprawy a on siedział u mamusi zamiast wracać do domu. Teściowa kryje zawsze syneczka kłamiąc w oczy. Wiem to stąd, bo wypracowałam z mężem przez jakiś czas to, że będzie mówił jak tam będzie normalnie prawdę, i chyba mówił. Jednak chyba mamusi nie uprzedził, bo kiedyś po pracy był tam i jak wrócił do naszego domu zjadł i pojechaliśmy do jego rodziców a szanowna mamusia mówi do mnie "Boże ja już (mojego męża) chyba miesiąc nie widziałam i mi opowiada kiedy to było", nieświadoma tego, że ja wiem kiedy bywał.
W końcu się zdenerwowałam i wygospodarowałam pieniądze na internet założyliśmy i wtedy mąż sam powiedział, że teraz już nie ma po co chodzić tyle do mamusi. Uspokoiłam się, ale na próżno dalej jest tak samo, jest u mamusi codziennie i w twarz się wypiera że nie, bo nie ma po co codziennie tam być, a jednak. Jestem zmęczona tymi sytuacjami.
Jakiś czas temu mieliśmy mały kryzys finansowy, ale dawaliśmy sobie radę bez niczyjej pomocy. I pojawiła się okazja wyjazdu do niemiec i dzwoni teściowa do męża i mówi " Pakuj się jedziesz do niemiec jeszcze dzisiaj" Mąż powiedział jej, że najpierw musi się wszystkiego dowiedzieć by nie jechać w ciemno, potem podejmie decyzję czy pojedzie, jak to usłyszał mój szwagier zaczął pisać sms. " Jedz kur.. co tu będziesz siedział": "Pierd.. ją i jedz, nie patrz na nic"; " Tam zarobisz i ułożysz sobie życie, a nie utrzymujesz ją" itd. To nie było pierwsze wtrącanie się szwagra, więc po przeczytaniu zadzwoniłam do niego spokojna i mówię " Dlaczego wtrąca się w nasze życie itd" , a on do mnie z wielką buzią " Jesteś pojeb... niech on tam jedzie a nie ty mu zabraniasz, ty siedzisz na dupie a on biedny musi cie utrzymywać i nie stac was nawet by mi piwo postawić" I poleciało w moją stronę jeszcze kilka epitetów. Rozłączyłam się i powiedziałam dość takiego traktowania mojej osoby. Powiedziałam mężowi to wszystko, całą rozmowę. Mąż na to " No trochę przesadził" .Wyjazd okazał się lipą. Oświadczyłam, że nie chcę szwagra widzieć w naszym domu, że nie chcę go już widzieć itd. Powiedziałam tez że nie wyobrażam sobie sytuacji, że po takim czymś mąż tam pójdzie i będzie sobie grał z braciszkiem jak gdyby nigdy nic. To mój ślubny stwierdził, że niby dopóki mnie szwagier nie przeprosi to nie ma tu po co przychodzić i że nawet tel nie będzie od niego odbierał bo jest ich po 6-7 dziennie.
Ale mąż dalej spełniał zachcianki szwagra, robił co ten chciał, chodził sobie do niego grac jak gdyby nigdy nic, a mi mówił, że on tam nie bywa, bo nie pozwoli by on mnie tak traktował i tak do mnie mówił, że jest lojalny tylko dłużej pracują. Jednak wszystko się wydało.
Jestem już załamana kłamaniem męża i brakiem lojalności, swoim zachowaniem tylko pokazał, że jego rodzina może mnie traktować jak śmiecia. :(
Proszę o jakieś rady....

Odnośnik do komentarza

uważam że trudno Ci będzie w krótkim czasie coś na to poradzić, bo według mnie problemem jest mamusia, która wychowała dwóch syneczków i pępowiny zapomniała odciąć. Twój mąż czyje się winny , wobec matki która pewnie daje mu odczuć brak wizyt jako wyrzeczenie się rodziny, tym bardziej że za Tobą nie przepadają. Szwagierek jest narzędziem w rękach mamusi, jej przecież nie wypada tak wprost i wulgarnie, ona musi przed synem grać niewinną.

chyba powinnas uświadomić mężowi że nie chcesz żeby rezygnował z rodziny ale żeby tworzył z Tobą rodzinę, niech sobie łazi ale też wypełnia domowe obowiązki. Miałam podobnie, na początku - teściowa kazała zajeżdżać mojemu mężowi rano po kanapki do pracy, płakała żeby po pracy zajechał na obiad. A on widziałam że czuł się winny właśnie i nie bardzo umiał odnaleźć się w tej sytuacji, nie chciał ranić matki a ni mnie, ale wogóle ranienie matki tym że się ożenił było irracjonalnym odczuciem. Powiedziałam spoko, ale 2-gi obiad zjesz w domu, nie obchodzi mnie to że nie będziesz głodny. Ciężko było, aczkolwiek nie był to tak skrajny przypadek jak u Ciebie. Chyba powinnaś uświadomić mu że te 2 światy mają współistnieć a nie rywalizować.

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

Kasiu, momentami miałam wrażenie jak bys opisywała moją sytuacje! czytałam i az mnie to przerazało bo jestem prawie w identycznej sytuacji..i ten denerwujący szwagier! no istnie moja historia! nawet staż w małżeństwie sie zgadza...kochana jak ja Cie rozumiem...boże ile razy ja sie o to kłuciłam z moim mężem...a tego jego brata jak bym mogła to gołymi rekoma bym go sprzątneła! cwaniak i debil i jednym! Ja już jasno postawiłam sprawe mojemu mężowi i on wie ze ja jestem w jego życiu NAJWAZNIEJSZA i teraz ja mam byc na pierwszym miejscu a nie zakichana rodzina. Może ktos powie ze jestem egoistką, ale uwierzcie mi juz tyle łez wylałam tyle cichych dni przeszłam z mężem ze tego nie jestem w stanie policzyc a przeciez nie po to kobieta wychodzi za mąż zeby rywalizowac z rodzinką męża o jego względy bo nie na tym zycie polega...nie bede sie rozwodzic długo nad tym jak to u nas wyglądalo ale powiem krótko...nabawiłam sie nerwicy przez tą całą sytuacje...a do tego juz nie muszę nic dodawac...dopiero jak mąż zrozumiał ze jestem chora z powodu takiego zycia zmieniał postepowanie...tylko oczywiście moim kosztem sie to musiało stac...co Ci moge poradzić? nie daj sobie wejśc na głowe! znaj swoją wartosc, nawet jeśli nie pracujesz nie powinnas sie uwazac za gorszą bo jakiś szwagierek z bozej łaski tak twierdzi...gdybym ja zawalczyła o swoje szczescie i nie dusiła tego w sobie była bym teraz z siebie dumna a tak teraz jak sie pochorowałam zrozumiałam gdzie był mój błąd..tak więc Kasiu nie daj sobie! niech mówią ze jestes wredna czy pozbawiona zasad, to ich zdanie a Ty masz ku temu powody zeby taką być! ja Ci z całego serca kibicuje bo czuje sie troche jak bym sama do siebie tak pisała z powodu podobieństa tej całej sytuacji...trzymam kciuki i pamiętaj że Twoje zycie jest w Twoich rękach, zawalcz o swoje szczescie bo po to wychodziłaś za tego człowieka zeby byc szczesliwa!

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Dziękuję Ci ~ulalala09 za wsparcie :)
Jest dokładnie tak jak mówisz, uważają mnie za najgorszą zołze, bo próbuję im ograniczyć widzenia z mężęm.Ale ile można tego znieść wieczne telefony, wtrącanie się. Był taki okres, że bałam się, że jak otworzę szafę to oni tam będą. Bo dziennie 5 tel od teściów, 5-6 od szwagra,potem wizyta szwagra, to jakieś chore. Do dzisiaj jestem kłębkiem nerwów.
Mam do nich takie nastawienie, bo sami sobie na to zapracowali. Nigdy w niczym nam nie pomagali, tylko gadali nic więcej. Najpierw nas wyrzucili od siebie z domu, gdzie najpierw sami zaproponowali byśmy sobie ich piętro zaadaptowali na mieszkanie niby osobne, zaczeliśmy inwestować tam a potem padł tekst od teścia " nie będę sobie stodoły z domu robił byście wy mogli tam mieszkać" to zrezygnowaliśmy, i do dzisiaj nie możemy się doprosić naszych włożonych tam pieniędzy (Ale teraz twierdzę, że to chyba Bóg uchronił mnie przed Nimi). A jak się o nie upominamy to zaczyna się wielka awantura i oburzenie, że chcemy tych pieniędzy i gadanie " To weźcie sobie materiały które zostały" albo " A kto kazał wam tam robić" I pieniędzy brak. Następnie gdy moi rodzice postanowili kupić mi mieszkanie i poszliśmy poinformować jego rodziców, że kupujemy itd to mój teść leżąc rozwalony na fotelu stwierdził do swojego syna " Masz pieniądze to sobie kur.. kupuj" Ani jednego pytania, gdzie, jakie nic kompletna olewka. I jak mąż delikatnie zapytał czy oddadza nasze pieniądze, albo czy oni troszeczkę pomogą w remoncie to zaczął męża wyzywać " Kurw. nigdy więcej nie przychodz do mnie po kase chciałeś mieszkanie to sobie jw wyremontuj". Wtedy po tych wydarzeniach nabrałam do nich jakiejś takiej urazy. A gdy już remontowaliśmy to palcem nie kiwneli, a spotkając kogoś gadali że oni nam finansowo pomagają, dowiadywałam się od znajomych jakich to ja mam dobrych teściów, którzy tyle pomagają, kupili nam okna, piec itd. Może byłam wredna ale prostowałam wszystkie te kłamstwa. Bo tak naprawdę moi rodzice nie tylko kupili ale jeszcze bardzo dużo własnej pracy starali się włożyć by tylko pomóc. Teść pod koniec zgodził się z Bożej łaski wyłożyć podłogi płytkami za co jeszcze zarządał pieniędzy. A jak już mieszkaliśmy to raz przyjechał, stanął dumnie i stwierdził " No nawet wyszło NAM! to mieszkanie" No myślałam, że się przesłyszałam.
I to wszystko spowodowało, że tak mam do nich. Jeszcze przed ślubem, gdy mąż nocował u mnie potrafili zadzwonić do niego z tekstem " Gdzie ty kur.. jesteś? Nie masz swojego domu tylko śpisz po obcych?".
Z weselem też robili problemy...
A teraz są wiecznie tel, że mąż ma coś przyjść do nich zrobić i to nie ma opcji odmowy. A teśc leży w fotelu a mój niedorozwinięty szwagier siedzi przed kompem, a mąż ma przychodzić im robić, wściekam się o to, bo dla mnie to nie jest normalne!
Może dlatego mąż kłami po tym jak tam jest, by nie było kłótni. Ale nie chcę by oni tak go dalej wykorzystywali, dlatego się czepiam. W końcu ma teraz swoją rodzinę, swój dom itd. Nie zostali sami bo mają jeszcze 2synów więc ma im kto pomagać. A oni ciągle mojego męża absorbują do swoich prac. Bo wiedzą że on nie bardzo umie odmawiać im.
Pewnie pojawią się opinie, że jestem zła, najgorsza, bo "zabraniam" mężowi tam chodzi i sama jestem sobie winna tego, że kłamie.
Ale chcę by to się w końcu skończyło, bo mam dość tel ich wiecznych uwag i ingerencji. Nie wiem czy nie potrafią zrozumieć, że on ma już swoje życie. Czasami mam tak dość, że myślę o rozwodzi tylko dlatego by uwolnić się od nich. Nawet moi rodzice i znajomi i rodziną męża mówią, że dopóki mąż się od nich trochę nie odetnie to nie będziemy mieli spokoju. Zawsze będą mieszać między Nami.
Nie sądziłam, że wychodząc za mąż za mężczyznę dla którego wskoczyła bym w ogień jego rodzina tak mnie zniszczy.Bo strasznie wyniszczyli mi psychikę...

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

ehhh...czytająć to, porównywałam to z moimi przeżyciami..ja wiem że Ci to nic nie pomoże ale na prawde Cie rozumiem...rozumiem i wiem co czujesz i przeżywasz bo ja miałam podobnie, zreszta czasem jeszcze sie to powtarza ale po awanturze z mężem sie to uspakaja na jakiś czas...tez tak miałam ze jak tylko zadzwonił telefon męża ja już wpadałam w furie bo byłam przekonana ze to oni dzwonią...mój mąż tez ma takiego braciszka udanego jak Twój mąż...tez tylko by sie moim wyręczał a mój jak jakś ciapa nie potrafi odmówic czy stanowczo pokazac ze mieszka gdzie indziej ma swoje zycie i nie ma obowiązku im pomagac bo on mu tak rozkaże...z mieszkaniem tez tak miałam podobnie jak Ty...nie wytrzymałam tam długo i postanowiłam sie wyprowadzic bo mój mąż wracajac z pracy szedł do drugiej pracy ale u nich przy domu...ciągle tylko napraw auto, skoś trawe, odwiez tego , zawiez tamtego i w sypialni widziałam go dopiero póznym wieczorem...nie zdązylam sie nacieszyc małżenstwem bo męza widzialam w lożku w nocy ale byl juz tak zmeczony ze padal na twarz...jak mnie to denerwowało...tak jak by tylko mój mąż tam mieszkał...ja tez juz próbowałam go jakoś odciązyc zeby miał wiecej czasu dla mnie ale chociaz sie zacharowywałam po łokcie efektów nie było a słowa dziekuje nigdy nie usłyszałam...a z weselem jakie cyrki były...nasz ślub po połowie ze mną i mężem organizowali moi rodzice...kupili mi suknie zapłcili za połowe imprezy nawet do koperty nie żałowali..a tesciowie dali nam 100 zł do koperty i kupili alkohol który i tak zabrali po weselu dla siebie...oczywiescie prawie wszystko co zostało..jeszcze rozumiem jak by ich nie było stac, ale stac ich na wiele rzeczy które są zbedne ale na nasze wesele skąpili..a co najlepsze po weselu teściowa podjechała samochodem na zaplecze otworzyła bagaznik i ładowała co zostało po imprezie! myślałam zemnie szlak jasny trafi! dobrze ze jej z reki wyrwałam całe placki które zostaly i dalam swojej mamie która sie dosc wykosztowała na to wszystko! to było okrope...nawet nie chce juz tego pamietac..i takich rzeczy jest mnóstwo..co dzien jakies akcje były i teraz tez sie zdarzają...tylko ja juz niemam siły o tym pisac bo czasem jest mi za nich az wstyd...a jakie tesciowa rzeczy na mnie wygaduje az sie włos na głowie jerzy...to strasznie cięzkie zycie, ja wiem i Tytez wiesz...tego sie nie da tak poprostu opisywac to trzeba przeżyć..ja to bym mogła nawet ksiązke napisac o tym co ja przeszłam w tak krótkim czasie i az sie boje myslec co jeszcze przede mną...ja to bym chciała wyjechac gdzies na drugi koniec świata tak zeby stracic jaki kolwiek kontakt z rodziną męża..wtedy bym sie uspokoiła...a i jeszcze chciałam Ci napisać ze masz bardzo kochających rodziców, widac ze masz w nich wsparcie i to dobrze bo gdyby nie oni to miała byś przekichane...ja tez swoich bardzo kocham i doceniam to jak nikt inny..nir mam sie komu wyżalic a mama zawsze mnie wysłucha i mądrze doradzi i widzi jak ja sie męcze czasem przez tych ludzi..jak bedziesz chciała sie jeszcze wyżalić to pisz tutaj..ja tu zaglądam co dzień i zawsze Ci cos odpisze..czy doradze..bądz dzielna!

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Aż mi się łza w oczach zakręciła gdy czytałam o Twoim weselu, bo miałam bardzo podobnie, teściu robił problemy bo powiedział, że on kupi wódkę. A gdy zobaczył, że ode mnie jest więcej osób powiedział, że on za tyle osób nie zapłaci. I przyjechał do mojego ojca się zapytać czy ten by nie mógł trochę zredukować gości, tato mu powiedział, że on nie będzie wybierał spośród swojego rodzeństwa (8) kto ma być a kto nie... bo od męża bylo około 40 osób a ode mnie 80 ( a postanowiliśmy że będą tylko najbliżsi nasze rodzeństwo, dziadkowie i rodzeństwo rodziców z rodzinami, ale że mąż nie ma dużej rodziny to moi rodzice powiedzieli to niech sobie doproszą kogo chcą to byli sąsiedzi, chrzestna teścia, jakieś kuzynki) to moi rodzice postanowili, żeby nie robił problemów że zapłacą za tą wódkę za tą 40 swoich. I wtedy w końcu mój mąż powiedział dość!! i powiedział swojemu ojcu, że jak tak chce robić to niech płaci za ich stronę za jedzenie skoro moi mają dla części swoich wódkę kupić Bo moi rodzice płacili za wszystko co związane z restauracją. To wtedy się od biedy zgodził na to że on kupi całą wódkę. I powiedział, że może zapłaci nam za zespół, a jak się potem okazało to na wódkę nie miał kasy to poszedł do swojej matki po pieniądze by mu dała, bo wstyd będzie i to było 2tyg przed weselem. On odłożył tylko na zespół, gdzie po pół roku wypomniałam że mu niby fakture podsuneliśmy za grajków i musiał zapłacić.
I tak jak u Ciebie na wesele od rodziców moich dostaliśmy ładną kopertę a od nich ani kwiatka ani kartki pamiątkowej kompletnie nic.
Tylko przy życzeniach stanął koło mnie dumnie i powiedział na cały głos " No to mów do mnie tato" Na co ja sobie w duchu pomyślałam na taki tytuł trzeba sobie zasłużyć!Mówiąc tak do Ciebie obraziła bym swojego tatę!
Bardzo mnie boli ta sytuacja z nimi bo jak dzisiaj pamiętam przy podziękowaniu rodzicą jak mój tato mocno mnie przytulił jak nigdy wcześniej i powiedział dla mnie najpiękniejsze słowa " córcia bądź szczęśliwa to i ja będę" .
A ja teraz się czuję jakbym go zawiodła, bo nie jestem do końca szczęśliwa przez nich, a on to widzi bo wie dobrze jak to jest z rodziną męża. Nieraz widział jak płakałam przez nich i ich wtrącanie się ;(
Bardzo kocham męża ale to wszystko i ciąg dalszy czasami powoduję, że dla św spokoju byłabym gotowa się rozwieść by przestać czuć ten stres, irytacje jak dzwoni tel.
To bardzo męczy, niektórzy nie wiedzą jak bardzo.... ;(

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

A dla formalności dodam jeszcze, że moj teść nie jest jakiś biedny czy coś, jeździ nówką z salonu i niczego sobie nie odmawia. A na wesele taki problem był... Nawet do strojenia sali nie przyszli pomóc musiałam zwołać kuzynostwo, przyjaciół i była moja siostra z małym dzieckiem, moi rodzice skakali po drabinie by tylko pomóc, a teściu przyjeżdżał co jakiś czas sprawdzić jak idzie i czy nie będzie jak to ujął " po wieśniacku" bo ja ze wsi pochodzę. Wymyślał, że mają być jakieś barki, wiejskie stoły, ale on za to nie chciał zapłacić tylko moi rodzice mieli by to zrobić. A po weselu w poniedziałek podjechał zwinął wódkę i napoje i pojechał nie pomógł w niczym.
Nawet mojemu tacie nie dał jednej flaszki, to mój mąż się wkurzył i pojechał tam specjalnie zanim ten pojechał do sklepu oddać i wziął dwie butelki i podszedł do mojego taty i powiedział " proszę tato to za całą twoją pomoc" dla mnie to był piękny gest. Nawet nam nie zostawił butelki żadnej jak szliśmy do znajomych. Na szczęście jedzenia nie ruszyli, ale moja mama sama z siebie dała im trochę.
Nie potrafię tej rodziny zrozumieć jak można być kimś tak paskudnym nawet dla własnego dziecka....

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

I powiem Ci kochana ze to sie raczej tak szybko nie zmieni..ja tez kocham swojego męża nad życie ale przerasta mnie to wszystko...nie cierpie swoich teściów! nigdy nie usłyszałam od nich zyczliwego słowa...nie wiem co Ci jeszcze napisac bo cokolwiek bym napisała i tak Ci to sytuacji nie poprawi..moge Ci tylko powiedziec ze Cie rozumiem..współczuc Ci moge bo tez to przechodze..Ja juz raz powiedziałam do swojego męza ze nie bede jezdzic do Twoich rodziców bo mnie kazda wizyta tam stresuje i dostaje ataku nerwicy a on mi powiedział ze jak ja nie bede z nim jezdzic to ja tez sama bede do swojej rodziny jechała...i tak była rozmowa na ten temat i chcąc nie chcąc musze tam jechac staram sie jak najrzadziej...a jeszcze dodam ze jestem szczupła, nie jestem jakąs anorektyczką czy cos poprostu mam taka figurę ale z jej str zawsze słysze "wez sie dziewczyno za siebie" tak jak bym nie wiem jak zle wyglądala..jakos nikt mi nigdy nic nie mówil ze jestem za chuda osobiscie podoba mi sie moja figura bo nie mam problemu z zakupem ciuchów czy cos a ta zawsze mi musi wytknąć! ona to by pewnie chciała zebym była gruba i brzydka bo jej pierwsza synowa jest przy kosci i zawsze obie mi dokuczaja ze chudzielec ze mnie..okropnie mi wtedy przykro..swoja droga jej pierwsza synowa tez mi nie zle za skóre zachodzi...jak mieszkałam z nimi to prawie wogóle ze mna nie rozmawiała a jak juz zaczeła i w miere sie to kleiło to na drugi dzien jak zobaczyła mnie w nowym ciuszku przestała sie do mnie odzywac! paranoja jakas...boze ja bym tu mogła pisac i pisac w nieskonczonosc o tym wszystkim, tylko ze nic mi to nie da...a powiedz mi jeszcze długo przed slubem sie znaliście z mężem?

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Byliśmy ze sobą ponad 2 lata, i powiem Ci że też były telefony ale szwagra w ogóle praktycznie. I to wszystko nie było tak dokuczliwe. I nawet jak pomieszkiwał czasami u mnie jak moi rodzice byli za granicą, to tak nie było.Mnie zrazili do siebie po tej sprawie jak wyrzucili nas z tego poddasza i nie chcą kasy oddać i z naszym mieszkaniem. Krótko przed weselem wszytko się bardziej zaczęło zaostrzać. A szwagier tak zaczął jak byliśmy przy końcówce remontu naszego mieszkanka, po ślubie jak mąż się na dobre wyprowadził od nich.
Szwagier to potrafi do męża zadzwonić żeby ten przyjechał i poszedł z nim do sklepu, bo mu się nie chcę iść samemu, albo żeby przyjechał patrzeć jak tamten gra ( a chłopak ma 22lata)
A co do dogadywania w wyglądzie też to mam. Ja nigdy nie byłam jakoś specjalnie szczupła, ale też nie jakaś otyła. Mocniejszej budowy po prostu. To też słyszę, że "nie każdy może być ładny i szczupły, muszą być ludzie brzydcy i grubi..."
Wiem, że nie możesz mi pomóc ale wierz mi, samo to że ktoś mnie rozumie i wie co przechodzę jest potrzebne i poniekąd pomagające, że mogę się komuś wyżalić. Bo nie jeden by mi napisał na pewno, że to moja wina, bo mu zabraniam tam chodzić dlatego on kłamie, i mam to na własne życzenie.
Wiem, żeby wygrać Nasze małżeństwo przejdę nie jedną awanturę, nie jedne ciche dni. Ale bardzo go kocham i choć czasami brakuje mi sił i wiary w sens tego, chcę walczyć. Bo przecież wychodziłam za moją miłość, a to że łączy się to z takim głupim " pakietem" to trudno. Tylko zazdrościć tym których teściowe traktują jak córki lub synów.
Liczę gdzieś w środku, że kiedyś to się skończy...
Albo wygarnę wprost im wszystko o co mam żal, co mi nie pasuje i co o nich myślę, tak bym w końcu poczuła ulgę.

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Nasze sytuacje by się zmieniły, gdyby w końcu coś dotarło do Naszych mężów, ale obawiam się, że to jak wyczekiwanie wygranej w totolotka.
Dopóki oni nie zrozumieją, to jest to walka z wiatrakami. Zawsze będzie tłumaczenie " a co Ci przeszkadza, że pójdę do nich po pracy posiedzę 30min-1godzinę i wrócę przecież" , " co się czepiasz, że idę im pomóc" Tak będzie dopóki oni nie przejrzą na oczy, bo na oświecenie teściów nie ma co liczyć.
A w moim przypadku jeśli chodzi o szwagra to liczę na jego ogarnięcie się, jak pozna swoją połowę i się zakocha, ale dopóki tylko siedzi przed komputerem to tak szybko nie będzie :( bo która będzie chciała żyć w trójkącie z komputerem....

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

Dobrze napisałaś, że dopiero jak to z siebie wyrzucisz jak im wygarniesz to wtedy Ci ulży..mnie nigdy nie było na to stac..mam słaby charakter i wole to w sobie dusić niz powiedzieć w prost na tym własnie polega mój problem..dlatego napisałam w pierwszym poście żebyś sobie nie dawała i jak tylko cos sie wydarzy to od razu to załatw, tak bedzie najlepiej..(przynajmniej dla Ciebie) no a co do tego że Twój szwagier dzwonił tylko po to ze nie chce sie mu samemu isc do sklepu, to moj szwgier i tesciowa dzwonili do mojego bo sobie on nowe auto kupił i zeby szybko przyjechał je zobaczyć:/ tak jak by to było ufo jakieś! "szybko przyjedz" cytując..naszczeście nie był taki głupi i nie pojechał..
Aaaa daj spokój ja juz nie wiem sama co o tym myślec..kiedy to sie skonczy albo zmieni...nie wiem..czasem to mam ochote mojego męża złapac i tak porządnie potrząsnąc bo ja nie wiem czy on ma jakies klapki na oczach i tego nie widzi?! nie wiem...a jeszcze teraz staramy sie o dziecko tylko ze jak ja mam taki stresujący tryb zycia i wogóle to cięzko nam to idzie...no i oczywiście tesciowa w tej sytuacji pokazuje swoje oblicze, komentarze i głupie aluzje..

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

To życzę powodzenia i owocnego starania się o dzidziusia :)
Też myślałam nad dzieckiem bo bardzo bym chciała, ale jak tylko sobie przypomnę nasze kłótnie to mi się odechciewa, i jak pomyślę, że on by tak dalej latał albo kłamał, a ja bym miała wiecznie sama z tym dzieckiem być to tez nie za fajnie dla tego dziecka... Chociaż mąż powiedział, że jak zmieni jakoś w na czasie pracę to moglibyśmy pomyśleć nad dzieckiem, ale jakoś się boję...
A jeśli można zapytać po ile macie lat z mężem?
A co do tego wygarynania to ja może i jestem pyskata, wredna ;) ale nie zawsze mówię wszystko od razu, czasami czekam aż się przepełni czara goryczy i wtedy "atak". I tak podejrzewam, że kiedyś będzie z rodziną męża, wybuchnę a wtedy powiem wszystko do bólu!
Zresztą już powoli zaczyna tak być, ostatnio zaczęłam ja się upominać o Nasze pieniądze, bo wcześniej robił to mąż ale ojciec go zbywał. A teraz ja się odezwałam to się wielce zbulwersował, zaczął już się wydzierać, ale powiedziałam mu, że mnie to już nie interesuje czy on ma kasę czy nie, bo my już 2 lata na to czekamy, a on w tym czasie, remonty, imprezy wyjazdy, myśli nad wymianą auta oczywiście z salonu a dla nas mówi że kasy nie ma!To powiedział, "że jestem bezczelna. I żebym się czasami za mądra nie zrobiła"
Bo teść lubi zgrywać bogacza przed rodziną, a żyje od pierwszego do pierwszego i nawet nieraz od nas pożyczali. On naprawdę dobrze zarabia jest kierowcą tira, ale on lubi się pokazać i by to zrobić choć chwilowo nie ma takiej kasy na przykład na to co chce to kupi choćby na raty, by tylko pokazać że on to ma i go stać. Za ostatnie pieniądze zrobi imprezę, a za chwile dzwoni czy byśmy 100zł nie pożyczyli do wypłaty. Taki Pan zastaw się a postaw się. Dlatego powiedziałam dość i chcę moje pieniądze.
Wcześniej się tłumaczył Naszym weselem, ale jak się okazało i tak wziął od swojej matki, bo on swoje wydał na kolejne głupoty.
Sobie niczego nie odmawia a jak my się upominamy to wiecznie słyszymy " Nie mam pieniędzy" i głupi szyderczy uśmiech....

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

jak ja to znam...ehh...pytałaś po ile mamy lat a więc mąż ma 26 a ja 23. Fajnie ze taka jestes, zazdroszcze Ci:) tez bym tak chciała ale nie umiem..zawsze mam taka blokade, raz juz nawet zaczełam ale mnie mąz pohamował..nie daj sobie nie! wiadomo ze nie mozna zwsze byc takim opanowanym, kiedys trzeba wybuchnąc i ja tez to zrobie ale jak juz na prawde wszystko bedzie wisiec na włosku..i skonczy sie! a co?! jak to męża umiem pyskowac to do tesciowej tez zacznę! a tacy to sa najgorsi, jak pisałaś zeTwój teść tak chce pokazac przed ludzmi co on to nie jest...Boże..w Wy ile macie lat?

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Ja mam 25 a mąż 23. I szczerze zastanawiałam się czy te kłopoty nie przez to, że on jest młodszy...? Ale skoro był na tyle dorosły by się ożenić i założyć rodzinę, to powinien tez umieć przeciąć pępowinkę. I nie dawać się tak wykorzystywać i latać jak pies....
Naprawdę zbierz się w sobie i zacznij się trochę stawiać by Cię całkiem nie zniszczyli. Ja już też powiedziałam dość jesteśmy rok po ślubie i uważam, że mam coś do powiedzenia jako żona.

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Mąż po raz kolejny okazał się nie lojalny, a ja mam tego tak dość, powiedziałam mu, że ma się wyprowadzić i nie chcę go więcej widzieć!
Jestem załamana, bo kocham go, ale mam dość takiego traktowania, oszukiwania. Wiecznie jego rodzina jest górą a ja jestem gdzieś na szarym końcu.
Ciężko mi z tym wszystkim, ale nie chcę więcej stresu i nerwów przez niego i ich wszystkich. Nie chcę wiecznej konkurencj!
Chce to niech wraca do Nich i tam zostaje, a mi niech dadzą w końcu św spokój. Bo ja już jestem na skraju załamania, wykończą mnie. Przez nich straciłam już radość z życia, wiecznie tylko płaczę po kontach, a w środku to czuję jakby mnie ktoś ściskał i przytłaczał.
Czuję się tak bardzo oszukana, a mąż jeszcze pretensje, że jak zwykle przesadzam... bo dla niego nic się jak zwykle nie stało.
Normalnie mam ochotę coś ze sobą zrobić, by nie czuć tej wściekłości i bólu!!

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000a

Bardzo dobrze zrobiłaś! Może się w końcu opamięta. Z Tobą się ożenił, więc to Ty jesteś najbliższą mu osobą.
A tak kiedyś mnie naszło, że serial "Mamuśki" jest bardzo dobrany do Twojej sytuacji niestety. Może daj mężowi do obejrzenia, to coś zauważy.

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

Przez pare dni nie byłam obecna na forum bo wybraliśmy sie z mężaem na urlop, miało byc cudownie..tylko Ja i On z dala od wszystkich i wszystkiego..niestety jak zwykle..mega kłutnia bo szanowna tesciowa sobie ubzdurała ze mój mąz (nikt inny tylko on) musi cos załatwic! tak sie zdenerwowałam ze szybko wrócilismy z powrotem do domu! oczywiscie nasłuchałam sie ze "Ty to tylko szukasz powodów zeby napiepszac na moja rodzine"

Kochana, na pewno było Ci cięzko podjąc taka a nie inna decyzje..kochasz go ale to Cie przerosło...powiedz mi co On na to? jak teraz wyglądają Wasze relacje?

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

To bardzo mi przykro, że tak skończył się Wasz wypad :(

A jeśli chodzi o moją sytuacje to poszło o mojego szwagra ja zwykle, bo mój mąż jest naiwny jak dziecko się okazuje normalnie jak dziecko we mgle.
A co on na moje słowa?... Gdy powiedziałam, że ma się wynosić zrobił oczy jak 5zł, wielkie zdziwienie, że jednak to powiedziałam. Nie było kłótni był spokojny, chyba przez drogę do domu ruszył głową i pomyślał i doszło do Niego, że mam rację, że dał się znowu bratu zrobi w chu..! Gdy wszedł powiedziałam co myślę i dodałam, że ma zabierać swoje rzeczy. Powiedział tylko, że bardzo przeprasza za swoją głupotę i bardzo mnie kocha.
Czekałam aż wyjdzie, ale nie prosił o rozmowę, ja jednak byłam stanowcza. Skoro nie chciał wyjść to wywaliłam go z sypialni na kanapę do salonu. Poszedł tam bez słowa jak pokorny pies. Jednak złość we mnie została. Na drugi dzień poszedł do pracy, gdy wrócił powiedziałam, że dzisiaj ma się już wynosić, błagał o rozmowę bym dała mu się wytłumaczyć. To powiedziałam mu żeby gadał ale nie wiele to mu pomoże. To mówi, ze już teraz widzi jaki jego brat jest fałszywy, a on jaki naiwny. Że myślał, że jego brat nie jest aż taki perfidny i gołosłowy, że nie chce byśmy przez jego brata się rozchodzili. Zrozumiał, że nie może tak się mu podkładać i powinien być za mną choćby się paliło i waliło. Błagał o jeszcze jedną szansę.
To mu powiedziałam, że nie wiem jak mam mu teraz ufać i wierzyć w to, że mogę na Niego liczyć, że jak mogę być pewna, że w końcu będzie mnie bronił nawet przed swoją rodziną. Dodałam, że stracił w moich oczach jako facet, bo wyszedł na ciapę, którą można manipulować.
Narazie nie potrafię mu zaufać i uwierzyć, ale on się nie wyprowadził, powiedział że zrozumiał i już więcej nie będzie. A między Nami teraz jest dziwnie, on się stara by było ok, a ja mam dystans i wielką nie ufność...

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000a

I dobrze. Trzymaj dystans. Nie daj się tak łatwo przeprosić, bo Twój mąż się nigdy nie nauczy. Pocierpi trochę, będzie musiał się starać, to i bardziej doceni szanse. Jak mężczyznom za szybko odpuszcza się ich grzechy to potem nie szanują kobiety i myślą, że już zawsze będzie łatwo się wykpić. Pomęczy się trochę to się nauczy. Tylko bądź konsekwentna :)

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Dziwnie się z tym wszystkim czuję teraz, moja relacja do męża ma duży dystans. Czasami patrze na Niego i się zastanawiam czy jeszcze będę potrafiła mu zaufać...?? Każde jego słowa wypowiedziane to, zastanawiam się czy jest ze mną szczery, czy czasem znowu coś kręci.
Nie wiem jak sobie z tym radzić czy to jest do odbudowania jeszcze w ogóle. By stworzyć uczciwy związek i co najważniejsze szczęśliwy.
Czuję ogromne zmęczenie psychiczne i takie obciążenie, z którym coraz ciężej jest mi sobie radzić niestety.
Rozmawiamy, mówi że już nigdy nie będzie, że już nie chce się kłócić itd. Ale we mnie w środku jest ta zadra i ten niepokój.
Nie wiem jak sobie z tym radzic... :(

Odnośnik do komentarza

~kasia123xx33
Dziwnie się z tym wszystkim czuję teraz, moja relacja do męża ma duży dystans. Czasami patrze na Niego i się zastanawiam czy jeszcze będę potrafiła mu zaufać...??

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie w takiej sytuacji. Musisz chyba sama to zrobić. Zastanów się też, czy będziesz jeszcze miała szansę być z nim szczęśliwa, bo jak sama słusznie zauważyłaś, to jest najważniejsze. Jeśli widzisz na to szansę, to walcz, jeśli nie, to daj sobie spokój.

Odnośnik do komentarza
Gość ulalala09

Na pewno jest Ci ciężko, tylko jak napisała poprzedniczka sama sobie teraz musisz odpowiedzieć na pytanie "Co dalej?" pamiętaj ze to może zaważyć na całym Twoim życiu...to nie bedzie proste ale cos musisz postanowić...Tylko że jesli Ty już rok po ślubie patrzysz na swojego męża i zastanawiasz sie czy da sie to jeszcze odbudować to co będzie pózniej...życie bez przerwy niesie jakieś problemy czy przeciwności...ciągle jest pod górke, więcej jest tych złych niż dobrych momentów w życiu...a jesli mąż juz teraz Cię zawiódł to nie bardzo możesz na niego liczyc w dalszym długim życiu...a sama tez nie zawsze bedziesz w stanie sobie poradzic ze wszystkim..ehhh...wszystko to jest do kitu...dziewczyny wychądząc za mąż myślą że to bajka..owszem ten jeden dzien tak, ale pózniej całe życie trzeba sie męczyc w niektórych przypadkach...bądz rozważna w podejmowaniu decyzji...

Odnośnik do komentarza
Gość kasia123xx33

Bardzo kocham męża tylko ta perspektywa obecności jego rodziny mnie demotywuje. W innych sferach życia zawsze się dogadamy szybciej, czy później ;)
Ale ta jego rodzina to porażka jakaś... ciężko to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć. Ich każda kolejna ingerencja w Nasze życie doprowadza mnie to "szewskiej pasji". A i brak pomysłu jak dotrzeć do męża tak na 100%...
Wszystko to bardzo przytłacza i odbiera siły i chęci do walki, zresztą ~ulalala09 sama dobrze wiesz o czym mówię....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...