Skocz do zawartości
Forum

Strach przed określeniem uczuć do dziewczyny


Gość Nelka1234

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Nelka1234

Wydawało mi się, że tak... widać było to po nim, nawet wspomniał coś o zaręczynach, że wypadałoby o tym zacząć myśleć... to nie było powiedziane przez tel "pa kochanie, kocham Cię"... to było coś głębszego, przynajmniej tak to wyglądało. A teraz kilka razy od tak leżąc ze mną.. złapał rozkmine... i np. powiedział "jesteś moim aniołkiem"...
Nie wiem co o tym myśleć... widzę i mam tego świadomość, że cały czas go teraz bronię, doszukuję się może czegoś czego nie ma, nie dopuszczam do siebie myśli o najgorszym...
Ale ten tydzień, o którym mówisz to, że ja mam sama od siebie nie odzywać się? Będzie trudno, kilka razy już próbowałam i nie wytrzymałam...

Odnośnik do komentarza
Gość Nelka1234

Raczej tak, dzwoni i z samego rana i w nocy, ma stresujące egzaminy i dzieli się ze mną nowinami, potrzebuje mojego wsparcia... Ale jest już po i już nie potrzebuje pamiętnika (mnie) do wyżalenia się, więc pewnie przestanie dzwonić i odzywać się. Więc będę miała pole do popisu, żeby się spiąć i samej nie odzywać.

Odnośnik do komentarza

Może warto odczekać...
Pisałaś wcześniej,że masz pewność,że Cię nie zdradza,że nikogo innego nie ma....
Ale wiesz co? to w jaki sposób opisujesz swój problem,jak opisujesz Jego, jest typowe do podwójnego życia...
Chodzi mi o to,że skoro ciągnie to tyle czasu bez jakiegoś większego nacisku na wspólną przyszłość właśnie z Tobą to może faktycznie kogoś ma.
Może nie chce z Ciebie zrezygnować tylko dlatego,że ma pewność właśnie tego,że jak coś złego dzieje się to zawsze jesteś Ty,zawsze czekasz i biegniesz na skinięcie jego paluszka...

Ważne s

Odnośnik do komentarza
Gość Nelka1234

eh... dobra na razie postaram się sama nie odzywać się przez jakiś czas, zobaczymy czy chociaż zauważy, że ja się odsunęłam... że coś się dzieje... może zacznie się starać, a jak bedzie mu to latać i nawet nie zorientuje się, że coś jest nie tak to chyba będzie to świadczylo o jednym... że nie potrzebuje kontaktu stałego ze mną, co za tym idzie jestem mu zbędna, boli to na samą myśl... tyle się poświęcałam, pokładałam w nim i w ten związek nadzieje... eh
Poczekamy ciekawe czy cokolwiek zrobi na Dzień Kobiet, w końcu się zbliża, pewnie złoży tylko życzenia od niechcenia;(
W każdym razie bardzo dziękuję za porady i wsparcie

Odnośnik do komentarza

a ja mam inny pomysł..nie nadskakuj mu za bardzo...w sensie że jak dojdzie do kłótni zrób to samo co on czyli nie odzywaj się do niego niech trochę ,,zatęskni" niech zobaczy że on też się musi starać...a jeśli będziesz widziała że nie daje to rezultatów to...decyzja należy do ciebie..trudny masz orzech do zgryzienia ale wierzę że dasz sobie rade

Odnośnik do komentarza
Gość Nelka1234

No więc na razie wytrzymuję... ale to dopiero półtorej dnia:( Dzwonił dzisiaj rano, pogadaliśmy chyba ok. pół godzinki... i od tego telefonu nie odezwał się już, ja oczywiście też nie, bo wiadomo daję jemu możliwość wykazania się... jednak słabo mu to idzie;( Żeby przez cały dzień, chociaż by przed snem nie zapytać co u mnie? jak mi dzień minął?:( Strasznie tęsknię i boję się, że jutro nie wytrzymam i napiszę do niego:( Albo też sobie wkręcam, że przedwczoraj, wczoraj, dzisiaj to on pierwszy odezwał się... i może czeka na mój znak? Może stwierdził, że skoro ja się nie odzywam to on też nie będzie?;(

Odnośnik do komentarza

~Nelka....
Akurat nie powinnaś sobie tego tak tłumaczyć bo to spowoduje,że będziesz słabsza i ciężko będzie Ci się trzymać postanowienia.
Wydaje mi się,że jeśli by mu zależało nie patrzył by się na to kto pierwszy zadzwoni tylko wziąłby telefon i zwyczajnie zadzwonił-tak z tęsknoty...
Nelka chyba nie ma się co oszukiwać....
On odbębni rozmowę i to mu wystarczy.Identycznie jak w relacjach przyjaciel z przyjacielem...

Ważne s

Odnośnik do komentarza
Gość Nelka1234

Zbyt długo nie wytrzymałam nie odzywając się... ale on był jakiś inny, fajniejszy do piątku... proponował, był czuły itd. A do piątku bo w pt był Dzień Kobiet. Czekałam cały dzień na chociaż by życzenia, spotkać się nie mogliśmy, bo oboje pracowaliśmy w różnych godzinach. No i nie doczekałam się życzeń. Znowu tysiąc myśli dlaczego... może znowu powie, że nie obchodzi tak jak Walentynek. No i nie wytrzymałam i następnego dnia zadzwoniłam i zapytałam się ilu kobietom złożył życzenia? a on że żadnej. Więc zapytałam czy mamie i siostrze też nie? a on że nie, zresztą kiedy przecież był w pracy, a poza tym nie obchodzi tych głupich świąt. że woli zrobić to na żywo. I dodał, że zaraz wyjdzie i mamie i siostrze coś kupi, a my... dopiero spotkamy się może w pon lub wtorek to i tak bez sensu:( Więc ja powiedziałam, że przecież wczoraj był ten dzień, a istnieją telefony... wystarczyło choć napisać "wszystkiego najlepszego z okazji... drobnostkę otrzymasz jak spotkamy się"... Czułam się paskudnie i powiedziałam, że mi przykro strasznie... i czy mógłby mi to wszystko wyjaśnić. a On że już wszystko wyjaśnił i nie ma mi już nic do powiedzenia. Oczywiście się wkurzył i nie chciał już ze mną rozmawiać, bo ja nalegałam:( Potem w ciągu dnia z 2-3 próbowałam nawiązać kontakt (w sobotę) i wypytać ponowie, chciałam by wiedział, że jest mi źle z tą myślą... to on się wkurzył jeszcze bardziej... a w niedziele zadzwoniłam i powiedziałam, że to jest śmieszne, że on się obraża na mnie o to, że jest mi przykro... a on na to, że nie o to chodzi, że jestem męczybułą... że wystarczyło raz powiedzieć, a nie tysiąc razy i to samo... i że musi ode mnie odpocząć dzisiaj i żebym lepiej się sama nie odzywała do niego... Mam teraz wyrzuty sumienia... bo było tak dobrze już:( i zawsze ja muszę coś rozwalić... Nie potrafię go głaskać po pleckach jak coś mi się nie podoba lub jest mi smutno tylko dla tego, że jak rozpocznę temat to on będzie zły i rozwali to znowu relacje...:( Problemy powinno się rozwiązywać, a nie tłumić... stąd myślę, że to jego obrażanie i unoszenie się od razu;( a może faktycznie jestem męcząca? może nie powinnam mu mówić, że jest mi przykro i wymuszać na nim jakieś skruchy (bo chyba to usiłowałam zrobić:( Jak to ja byłam zła na niego i smutna... tak teraz zrobił tak, że to ja czuję się winna...:( Nie daję już rady;(

Odnośnik do komentarza
Gość Nelka1234

Witam. Miałam poważną rozmowę z facetem. Otóż oznajmił mi, że on nie wie co czuje i nie wie czego chce ( w dalszym ciągu). Powiedziałam, że wydawało mi się, że jest ze mną szczęśliwy, a on na to że owszem jest, ale że z innymi ludźmi też jest. No to ja na to, że przecież normalne, w końcu po to z nimi przebywa, bo dobrze się czuje ze znajomymi. A on na to, że czuje się tak samo przy mnie jak przy innych. to zapytałam czy niczym dla niego nasze spotkania nie wyróżniają się od innych, czy nie czuje nic więcej przebywając ze mną? a on na to że tego właśnie nie wie. że czasami jest lepiej a czasami gorzej.
to ja powiedziałam, że mam już wszystkiego dość, że ja się staram o kogoś kto ciągle nic nie wie. Powiedziałam, że nie będę już próbowała go rozumieć, starała się do kompromisów dążyć bo to bez sensu. Co nie zrobię jest źle, ciągle po mnie jeździ, nie docenia tego co robię dla niego. Dodałam, że pałeczka jest teraz po jego stronie, jeśli kocha i zależy jemu to niech to ratuje, bo ja już nie mam siły i możemy na tą chwilę to zakończyć po prostu. A on tylko na to, że on na razie nie chce kończyć. Nie wie czego chce, ale na razie stabilności nie może mi zagwarantować. i w sumie na tym skończyła się rozmowa...
Nie wiem po co on chce to kontynuować, przecież to nie ma sensu. Przecież jasne jest to, że on starać się nie będzie, zresztą już widać po dzisiejszym dniu jak milczy, ani be ani me...jedna wielka cisza od wczorajszego jego ostatniego esa. Nie wiem co ja mam robić, co mam myśleć;( Poradźcie mi, proszę;(

Odnośnik do komentarza

Takie bycie dla samego bycia, chyba ten etap przechodzicie wspólnie, niema tego żaru, a ty nie wiesz jak go w facecie rozpalić. Swego czasu napisałaś o tym, że niema powodów by sądzić że facet cie nie kocha, lecz widzę pomimo dłuższego czasu w jakim jesteście razem i przeżyć, że nie macie wspólnie zbyt wielu porywów w związku. Często mówi się o wspólnym uzupełnieniu, oczekujesz czegoś od partnera, tych bardziej ścisłych deklaracji i czujesz się zagubiona, gdyż on nie jest w stanie określić tego co was łączy. Napisałaś o strachu partnera, wiele może być tego przyczyn, chcesz dopytać się o ta właściwą, tak nie można. Postronna osoba nie powie ci czego może się to odnosić bo nie zna twego partnera, jednak z własnej strony w rozmowach z ukochanym, możesz się postarać o wykluczenie złudzeń. Najprościej byłoby poskładać to czego partner oczekuje od kandydatki na przyszłą żoną w całość, pomimo jego niezdecydowania, zawsze można wyłuskać parę zdań, przebieg rozmowy zależy już od ciebie, ważne by partner twój był uspokojony, by rozmowa przebiegła stabilnie, nie wiem jak jest ze szczerością i otwartością u twojego faceta, lecz staraj się to uzyskać bo mowa o twojej przyszłości. Jeżeli pomimo tego nie będziesz potrafiła przełamać swojego faceta i dalej będziesz słyszała, wykręcające odpowiedzi, to już twoja decyzja czy chcesz z takim partnerem wiązać przyszłość, w której nigdy nie będzie pewności co do reakcji partnera, tego czy potrafi on się w pewnej sytuacji chwycić za jaja i być stanowczym i odpowiedzialnym. Oczywiście możesz mu odpuścić nie myśląc o tym i godząc się na to co masz, jednak nie chciałbym zobaczyć twojej reakcji na dzień w którym, partner powie ci, że bardzo jesteś mu bliska, lecz spotkał osobę dla której stracił głowę...bądź serce.

Odnośnik do komentarza
Gość Nelka1234

Właśnie chodzi o to, że jak jesteśmy razem to jest świetnie, miło... potrafimy się dogadywać, robić wspólnie coś, grać, leżeć nawet cały dzień i jest miło. Jednak zawsze się psuje, kiedy nie widzimy się... kiedy on idzie do pracy, tam jest mnóstwo młodszych ludzi, samotnych... którzy tylko stawiają na zabawę, nie są ograniczeni... bo jakby nie patrzeć związek jest jakimś tam ograniczeniem (nie że ja go ograniczam) tylko, że związek wymaga poświęceń, jednak powinno się zwracać uwagę na to co partner powie... o jego znajomi nie muszą, robią wszystko co im przyjdzie do głowy... Czy jest to możliwe, że po takim długim związku on się wycofuje? Dlaczego?:( I on powiedział mi wyraźnie, że to nie we mnie leży problem, nie ja robię coś źle, staram się... tylko że w nim jest problem. I coś czuję, że tym problemem jest właśnie brak uczucia do mnie:( znudzenie materiału;( ja już nie mam siły walczyć o niego... to i tak nie przynosi żadnych efektów. Jest fajnie fajnie... jedna malutka bzdura i z jego strony mega wielka kłótnia, bo on nie potrafi rozmawiać... i wtedy milczy, musi dojść do siebie...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...