Skocz do zawartości
Forum

Rozwód a miłość do młodszego mężczyzny


Gość pomarańcza taka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość pomarańcza taka

Witam,
Mam 33 lata, moje małżeństwo po 2ch latach niezrozumienia wzajemnego sypie się. Mąż podjął decyzję o rozwodzie, zgodziłam się. Unieważnienie pewnie też dostaniemy, bo są ku temu poważne przesłanki.... Nasza separacja trwa 3 miesiące , a nie ma pożycia seksualnego od roku. Mąz skutecznie mnie odsuwał, rzekomo dlatego iż nie chce mieć ze mną dzieci. Nie zdradzał mnie. Aż wreszcie stwierdził, że mnie nie kocha. Bolało, ale wmawiałam sobie że i ja nie kocham jego. Długo to trwało, jest mi dość obojętny, ale sentyment jest. Zapijałam piwkiem przez miesiąc ten chaos życia(2-4 codziennie). Wódki nie piję, ale tknęłam raz tak, że pocałowałam kumpla.Na szczeście nic ponad to, ale moralniaka i tak miałam. W końcu jeszcze jestem mężatką. Trochę wyluzowałam, rozum jakby na chwilę powrócił.Ale tydzień temu pojawił się nowy "problem". Poznałam świetnego faceta, który powalił mnie na kolana całokształtem. Jestem wybredna na maxa, wiec cos takiego mi się nie zdarza. Ostatni raz 15 lat temu ktoś w taki sposób mi się spodobał... Wygłodniała, spragniona bliskości, przytulenia tańczyłam z nim czule. walczyłam ze sobą długo aż uległam i odwzajemniłam pocałunek. Na nic więcej nie pozwoliłam. Spędziliśmy całą noc u znajomych przytulając się i całując 'grzecznie' w ubrankach. A 2 dni później powtórka z rozrywki. Też "grzecznie". Ja jak gówniara zakochałam się. To cudne co czuję, ale to nie ma racji bytu... On jest 5 lat młodszy i przeszkadza mu to, choć różnicy wieku nie widać. Sądze,że moja sytuacja też jest dla niego nie do przyjęcia( choć tego nie wypowiedział). Ja się rozwodzę , on jest przystojnym, atrkakcyjnym facetem stanu wolnego. Też na jego miejscu bym się poważnie zastanawiała, więc rozumiem. Tylko co ja mam z tym wszystkim począć. Nie zakochuje się często. Przez całe życie 3 razy. nTen jest trzeci. Kręci się w okół mnie mnóstwo facetów, przystojnych też, ale nikt mnie nie interesuje, tylko ten którego widziałam 2 razy i być może już się nie spotkamy. On pracuje za granicą, przyjechał tylko na miesiąc do Polski. Wysłałam mu wiadomość że chciałabym się spotkać jeszcze raz przed wyjazdem, jescze nie odpisał. Jesli odmówi zrozumiem oczywiście, moze nastawiał się na sex? Pragnę tego, marzę o tym z nim..., ale nie mogę ze wzgl na męża póki co.... Jak się powinnam zachować, dać mu spokój, walczyć, co robić? MOzliwe że szukam ucieczki i potrzebuję czasu.... TYlko że jestem uparta i trudno mi z niego tak po prostu zrezygnować.

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Witajcie,
Jakoś znalazłam swój wątek. Dzięki za odpowiedzi... Naprawdę jest we mnie uczucie.... ale już nie potrafię go nazwać, ponieważ coś się wydarzyło.
Otóż wspomniany facet-nazwę go tutaj "Lo"-napisał do mnie z daleka i tak korespondowaliśmy ze sobą przez internet 1,5 miesiąca- tak naprawdę o niczym istotnym. Gdy tylko chciałam wybadać o co jemu chodzi-denerwował się, uciekał od tematu, podkreslając jedynie ze ten mój rozwód( mój stan cywilny) jest nie do zaakceptowania przez niego i to jedyny ale przekreślający wszystko minus ( aha , no i starsza jestem). Więc trochę zmieniłam sposób rozmów. Dużo żartowaliśmy i Lo znów podjał kokieterię, cały czas podteksty, flirt -jakby był zainteresowany, choć gdy czytam te wypociny z perspektywy czasu uważam że nie ma tam prawie nic cennego/ płytkie rozmowy i wygłupy, z dwiema dygresjami dotyczącymi poglądów :/ Ale ja zakochana oczywiście cieszyłam się z każdego głupiego zdania, bo przecież to on je wykrzesał dla mnie. Żenada:P Coż, spotkaliśmy się przypadkiem w Polsce, przyjechał na urlop, ja byłam z koleżanką w pubie, i on musiał przyjsc akurat tam... Zaskoczona , ucieszona, zmieszana i... zdegustowana za razem przyzwoliłam by dosiadł się do nas choc ledwie stał na nogach... A my-hm-kończyłysmy 0,5 w drinkach, albowim świętowałyśmy w słusznej sprawie. Ponieważ ja nie należę do mocnych głów, byłam już skołowana, pijana niestety. Dotarł mój przyjaciel(przez którego poznałam Lo), siedzieliśmy we 4, a o godz 4 nad ranem wszyscy pojechaliśmy do mnie. Goście nie chcieli spać lecz dalej rządzili, ja już nie mogłam, wiec położyłam się w drugim pokoju, zamknęłam drzwi........
Pamiętam tylko jak Lo położyl sie obok mnie i prbował dotykać)byłam w pełnym ubraniu). Nie pozwoliłam. Nie chciałam tego ot tak , byle jak... Był natrętny wiec kazałam mu wyjsc do innego pokoju, ale przytulił się tylko i ... ja zasnęłam. Obudziłam się rozgrzana na maxa -po rocznym poście(..) , bo najwyrazniej mój "ukochany" nie próżnował nie śpiąc.... Gdy ja spałam ...on nie uszanował ani mojej woli (mówiłam mu ze mi na nim zalezy i że nie chce...zanim zasnęłam) ani mnie... zajął się moim ciałem sam... Gdy się obudziłam z jego asortymentem w sobie... nie obroniłam się... Nie byłam w stanie już tego wstrzymać. Alkohol, celibat, i to moje chole..ne uczucie do niego:( sprawiły że straciłam kontrolę.Było upojnie dosłownie i w przenośni... dopóki nie zaczęłam trzeźwieć. On też przerażony -stchórzył, nie chciał nawet zostać przy mnie, porozmawiać o tym co się wydarzyło, rzucił kilka żenujących tekstów, które sparaliżowały mi wszelkie riposty (zatkało mnie, wywnioskowałam tylko ze on nie miał żadnych poważnych zamiarów ku mnie...ze potraktował jak jednorazówkę!) Uciekł. Wyszedł. Znajomi niczego nie słyszeli. Poszli. Zostałam z tym gó..em sama. Dół totalny, nie byłam w stanie płakać, tylko myślałam jak ze sobą skończyć...Czułam się jak smieć. Nikt nigdy mnie tak nie potraktował. Nigdy z nikim nie "byłam" w ten sposób; wyłącznie w 2 kilkuletnich związkach, zero przygód a tu... Masakra. Do tej pory nie mogę się ogarnąć... ale od tamtej pory nie tknęlam kropli alkoholu jak dotąd. Lo olał mnie. Nie chciał się spotkac by porozmawiac , twierdząc ze nie ma czasu, a spotkałam go w objęciach innej 2 dni po tym wydarzeniu. Dopiero gdy go nastraszyłam(że poniesie konsekwencje) odzywał się natrętnie(nie reagowałam, nie odbierałam tel) i pisał nienawistne smsy: załuje ze cie poznałem, grozisz mi; itd... Ostatecznie spotkaliśmy się na rozmowę. Przebiegła tak sobie, przeprosilismy się nawzajem;oboje żyjemy ale co to za życie. On lata po knajpach, co raz to w nowych ramoinach, ja jestem rozbita ponownie... Nie utrzymujemy kontaktów.Ostatnio gdy znów go spotkałam (juz nie wyjezdza za granicę, znalazł tu pracę), byłam z ekipą kilkuosobową , z uśmiechem tym swoim czarodziejskim podszedł " ooo, czeeesc laska" Mnie zatkało, cóż za wyszukany poziom.... "co nie przywitasz się"? Ja na to " Mówię cześć" i poszłam dalej... Siedziałam ze znajomymi w tej samej kafejce co on ze swoimi... i tylko mijaliśmy się wychodząc na papierosa. Juz pozniej nie odzywał się do mnie , tylko patrzył co jakis czas, zaglądał do naszego kąta, wodził wzrokiem obejmując niedbale inną. ( nie jestem zazdrosna, opisuje sytuację). Ignorowałam go cały czas. Kiedy wyszłam do toalety, podszedł do naszego stolika i zagadnal moja przyjaciółkę o jej chłopaka (którego rzekomo zna z dziecinstwa) , lecz ona powiedziała mu ,że z nim nie rozmawia- tak przy wszystkich....Głupio, nikt poza Anką o mojej relacji z Lo nie wiedział ( no chyba ze z jego opowiesci..- kto wie) -skwaszony ponoć wrócił do swoich. Rano, usunął Ankę ze znajomych na Fb -hehe- ot, zemsta na poziomie. Mnie wywalił kiedy go nastraszyłam.... I tyle historii. Czuję się z tym okrutnie, fatalnie. Żałuję tego. Zaluje ze przekroczyłam siebie pod każdym względem, złamałam zasady... i zostałam potraktowana jak opisałam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że powinnam goscia nienawidzić....-próbowałam... czuję żal... -ale nie potrafię. Nie rozmawiam z nim wcale. Ale kiedy krążę po mieście żywię nadzieję że go chociaż zobaczę. Wiem jak jest, a widze go lepszym mimo wszystko; idealizuję. Gdy go zobaczę tłumię uczucia i te dobre i złe... Spojrzę , ide dalej, niby z ignorancją; a w głębi łudzę się że on to wszystko wyprostuje, podejdzie , ... powie że mu zalezy i bedzie chciał byc ze mną. Taki mam w głowie kołowrotek. NIe wiem co będzie. Muszę się z tej "obsesji" wyleczyć , bo realia są jakie są. I podnieść się z tej rozsypki... może kiedyś sobie wybaczę.... Czy mogę liczyć na jakieś złote rady z Waszej strony? Dzięki i sorki że tak się znów rozpisałam.Pozdrawiam- o -ja niemłoda już -nastoletnio zakochana :I

Odnośnik do komentarza

Powinnaś do kabaretów pisać.Nie wiem czy poważnie to traktować czy jako dowcip. Gdyby mnie ktoś tak potraktował-nigdy bym nie wybaczyła, nie chciałabym dupka znać i nie potrafiłabym mieć takiego dystansu i z tego ironizować. Zapomnij, że istnieje, taki nie jestwart żeby o nim myśleć. zwykły dzieciak.

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Witam,
Weszłam tu po długim czasie... i ponownie odnalazłam dawny wątek...
Od tamtej pory nic się nie zmieniło: ja nadal czuję to co czułam lecz zero kontaktów z Lo- bo to delikatnie mówiąc-latawiec zwyczajny. Gdy mijamy się na ulicy, co zdarza się rzadko ...generalnie nie znamy się. Tak to wygląda, nijak.
A osobie z nickiem:8923tum dziekuję za komplement-a propos pisania:) Choć niestety napisałam prawdę i to okrutnie dla mnie bolesną po dziś dzień.... ,to wrodzone poczucie humoru i dystans ...były mi pomocne w tej traumie. Gdyby nie one... zwariowałabym, albo zrobiłabym sobie krzywdę z tego upokorzenia. Wybaczyć nie potrafię, a na pewno zapomnieć, nie chcę go znać i wiem, że nie jest wart najmniejszego wspomnienia... lecz czasem śni mi się i o sobie przypomina:( Niby z tego ironizuję, lecz po to by ból wydawał się mniejszy. Tak zwykły to dzieciak-zresztą chyba już dzieciak-alkoholik, samiec i latawiec. Życie...
Poznałam jakiś czas temu postać bardzo zacną i być może z nim stworzę związek oparty na szacunku, zrozumieniu i zaufaniu....
Pozdrawiam, dzięki wszyskim za odzew...To pomaga...

Odnośnik do komentarza

Patrząc na sprawę z boku, to dziwne są te twoje wyrzuty sumienia.
Wyposzczona, zero seksu, komu chciałaś być wierna? Samemu papierkowi?
A ci co nie mają żadnego papierka /ślubu/ cieszą się życiem i seksem do woli.
To prawda, że ten seks zaczął się w brzydki sposób, ale jednak dał ci dużo radości i z tego powinnaś się cieszyć.
Czy chłopak potraktował cię jak jednorazówkę?
Nie jestem pewna. Podobałaś mu się, to widać, ale znał twoje zasady i sam mógł być przerażony tym, że po pijaku nie zapanował nad sobą.
Oboje mieliście pecha, że mimo iż pociąg do siebie był wielki, zbudowaliście sobie bariery nie do przebycia.
Dziwnie te losy się toczą.
Przestań się obwiniać, przestań budować negatywne scenariusze, ciesz się nowym życiem i nie pozwól, by jakiś nic nie znaczący epizod, zatruł ci życie.
Tak właśnie o tym zacznij myśleć " nic nie znaczący epizod."
Zmienisz myśli, zmieni się twoje postrzeganie , uspokoisz się.

Odnośnik do komentarza
Gość pomarańcza taka

Do unny:
Widzisz, chciałam być po prostu wierna sobie..., zasadom, wartościom, które wyznaje. A ponieważ przysięgę składałam niestety również publicznie(a więc mam świadków)-mam poczucie, że ona obowiązuje mnie do unieważnienia przez instancje, czy urzędy(tak jakby świadków). Od sytuacji z Lo(choć mineło 1,5roku), straciłam równowagę i w ogóle sposobem życia zaprzeczam samej sobie. Jest mi ciężko zaakceptować swoje niemoralne wyczyny, które stały się zazwyczaj w stanie bezwolnym (pod wpływem alkoholu, w którym jakiś czas topiłam smutki i brnąć głębiej w jakiś absurd).
Nawet nie umiem wyrazić jak mocno żałuję, że akurat Lo-człowiek do którego czułam (czuję) coś tak niesamowitego, wielkiego okazał się potworem i tak mnie załatwił; ja zaś idiotką.... Ach, rzeczywiście bariery wyrosły tak olbrzymie, że chyba znienawidziliśmy się dla zasady :/ Oboje jesteśmy emocjonalni. Szkoda. Z drugiej strony..jakie życie miałabym z kimś takim(....) Ja kochałabym go do szaleństwa(wariowałam przy nim-tak na mnie działał), on biegałby po spelunach i zaliczał...-bo lubi to po prostu, to jego sport i ...uzależnienie-jak sądzę. Nie umiałabym mu pomóc. Z drugiej strony gdyby nie ten epizod....nie potraktowałby mnie tak wulgarnie... i może starałby się o mnie dalej. Lecz cóz, facet jest tak przystojny, że nie dziwie się, iż ma poczucie, że może "mieć" każdą. Jego egoizm i liczne "epizody"nie pozwalają mu kochac i szanować kobiet.
Ciężko mi widzieć w tym nieznaczący epizod, raczej to wielki błąd...., lecz czasu nie cofnę, żyję dalej, wyciągnęłam wnioski. Weszłam w nowa relację, gdzie mężczyzna powiedział mi , że będzie czekał...dotąd aż będę gotowa pod każdym względem. Formalności są w toku-trochę to jeszcze potrwa... ale czeka na ten dzień , że wreszcie poczuję się zupełnie wolna i żaden papierek nie będzie mnie ograniczał.
Boję się tylko siebie samej.... Moje potrzeby są tak ogromne...
Miło, że można się tu uzewnętrznić..., ze wstydu nie umiem o tym rozmawiać nawet z przyjaciółmi. Dzięks.

Odnośnik do komentarza

Facet będzie czekał, a twoje potrzeby są ogromne...
Czy warto czekać?
Ja ci radzę, nie czekaj. Seks w życiu jest ważny, sprawdź, czy do siebie pasujecie, czy on cię zadowoli.
Jeśli tak będzie, to łatwiej uporasz się z przykrymi wspomnieniami, zaczniesz żyć od nowa, co dla waszego związku będzie ważne.
Tak wejdziesz w nowe życie, z całym bagażem wspomnień.
Nie czekaj.

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Chętnie, ale to nie moje... Chyba mamy inne podejście do życia.......
Jestem pewna, że jeśli dojdzie do seksu za wcześnie, nie obejdę się bez wyrzutów sumienia. I nie żebym lubiła się zadręczać-przeciwnie. Mam tak wryte w banie pewne sprawy, że jeśli je przekroczę za wczasu-będę się zadręczac-jak w sytuacji z Lo. To ja już wolę umartwienie, przynajmniej w lustro spojrzę bez odruchu zwrotnego.... :/:)
Często mam dość tych imperatywów... A jednak..jestem mocno pamiętliwa i zwłaszcza zadane sobie samej gwałty( w sensie na własnej woli) cięzko mi zaakceptowac. Nie wiem skąd to się wzięło, tak juz mam. W Boga wierzę, lecz niestety nie jestem przykładem bogobojności. Uważam, ze człowiek o ile potrafi panować nad instynktami - jest człowiekiem zacnym.... Dążę do tego, lecz im bardziej się zbliżam , tym jestem dalej... Tak mam w głowie i ni huhu- nie potrafię się nagiąć w teorii...
Nie zarzekam się, ze postąpię tak jak bym chciała, ale bardzo chciałabym :)

Odnośnik do komentarza

Ja napiszę Ci tak ,dobrze jest żyć w zgodzie z samym z sobą, ale też trzeba nieraz posłuchać rad innych.Bo człowiek nie może stać w miejscu,trzeba nieraz zaryzykować i coś w życiu zmienić skoro nie wszystko układa się po naszej myśli.

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Ryzykować tak, ale nie wbrew sobie... Chciałabym mieć więcej luzu-nie ukrywam. Bo jeśli nawet sobie pozwolę zaszaleć bardziej.... to potem zadaję sobie pytanie -kim do chole..y jestem... i katuję się wpadając w kryzysy egzystencjalne:/
Taka rozwiązłość na tym świecie panuje, że staje się wręcz czymś normalnym. Nie chciałabym by dla mnie stała sie normalna, a moze mi to grozi...W pewnym sensie boję sie własnej seksualności. jak pisałam -potrzeby sa mega; obecnie to juz biologia; długo żyję w celibacie - z racji rozwodu i papierologii z nim związanej. Czasem wymiękam. Jeśli sobie pofolguję, to będę sobie pluła w twarz; chybaże wszystko bedzie "na legalu".
Żeby to było takie proste w praktyce.
Tak się składa, że od pewnego czasu mam wątpliwości: z jednej strony juz nie myślę zawierać małżeństwa(już sie boję) , z drugiej "na kocią łapę" życie mi nie odpowiada. Weź tu znajdź złoty środek.
Kurcze, dlaczego coś tak naturalnego jak zaspokajanie potrzeb seksualnych ( zakładam, że z osobą która się kocha, ale bez papierów) , jest uwłaczające dla duszy..., która karmi się innymi prawami. Przeciez obie sfery sa wazne.
Chyba się "wykastruję" ;)

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Powiedzcie mi, dlaczego ciągle mam branie u gówniarzy.....? A i mnie się dość podobają co niektórzy (choc zawsze wolałam starszych). Niebawem stuknie mi 35, widać żem nie pierwszej młodości:) a jednak chłopakom przed 30tką to nie przeszkadza. Najciekawsze jest to, że ten zacny człek, o którym wspomniałam-że coś się "kroi" jest o 9 lat młodszy. Zdziwiłam się , że szanuje moje podejście , że sam ma podejście bardzo konkretne i dojrzałe ( przynajmniej tak to wygląda) a ponieważ rozumiemy się zadziwiająco świetnie- tym bardziej mi imponuje. Przebywając ze sobą śmiejemy się w 3/4 spędzonego czasu; oboje zwariowani, sarkastyczni, wspólny klimat muzyczny, podobne zainteresowania, wypady do teatru, na koncerty itd., czułości -słodkości też są, deklaracje o rosnącym zaangażowaniu też( nie jest to miłość ale coś więcej jak"zakochanie"). Nie podobają mi sie w nim 2 rzeczy:ubiera się jak flejtuch (choć ostatnio sie poprawił, dyz nie omieszkałam mu o tym wspomniec :) oraz...okutnie sie poci i ma skwary na piętach... Gdy do mnie prxzychodzi po pracy-od razu wysyłam go pod prysznic:) a z piętami sugerowałam by sobie kupił papier ścierny 60tkę :) Trochę jest w moim odczuciu "brudasowaty", nie dba o siebie tak jak bym oczekiwała od mężczyzny. Mam na punkcie higieny obsesję. Trochę sie poprawia, ale wiem że jest to facet honorowy i juz ukształtowany, że na pewno nie będzie się naginał jesli sam nie uzna tego za słuszne. (i dobrze , ale lubie czysciochów) no a poza tym jest młodszy 9 lat! Moze nie wyglądamy jak matka z dzieckiem, ale widać , że jestem starsza, co mi przeszkadza. Jemu nie, ale po miescie nie włóczymy się za ręce bo ja nie chcę...(póki co) Najważniejsze, że chłopak jest naprawde wspaniały, ma ciekawą osobowosć, poczucie humoru i zagadkowy wygląd :) Tylko juz mój były mąż był sporo młodszy, pójniej Lo 5lat młodszy i teraz On. nie wim co to sie porobiło, jeszcze 4lata wstecz nie porozmawiałabym z "gówniarzem" o pogodzie, a tu....masz ci los...
Tak sobie piszę-siedząc na zwolnieniu, rozmyślam i robię reset umysłu. Pozdrawiam all...

Odnośnik do komentarza

~pomarancza taka

Kurcze, dlaczego coś tak naturalnego jak zaspokajanie potrzeb seksualnych ( zakładam, że z osobą która się kocha, ale bez papierów) , jest uwłaczające dla duszy..., która karmi się innymi prawami. Przeciez obie sfery sa wazne.

Nie jest powiedziane ,że akurat ten facet zaspokoi Cię seksualnie:D
Najpierw się zakochasz i może się okazać ,że nici z zaspokojenia...,uważam,że to powinno iść w parze, w tym wieku ,co innego jak się jest nastolatkiem.

W miłości wiek ponoć nie odgrywa roli...,ale ,żeby kogoś poznać to trzeba z nim mieszkać,dlatego długa droga przed Tobą ,a póki co ciesz się życia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Mam wrażenie, że mamy inne temperamenty seksualne-fakt, ale pewności nie mam. To się okaże, gdy łaskawie zdecyduję się pokazać "prawdziwe oblicze" :/:) ale jeśli dochodzi do jakichkolwiek "zabaw" to w 99%ja to inicjuje ( bo nie wytrzymuję cisnienia). Jest tak samo namiętny, czuły,lekko dziki i chociaż rzekomo bardziej doświadczony w tej kwestii, to mam wątpliwości.... Ponadto jego szabla nie poraża rozmiarem. No ale byc może to nie będzie problemem. Na razie mam poważne rozkminy czy podjąć z nim wspołżycie..., czy w ogóle ta relcja, -choć jest niesamowita-ma sens.
Wspólne mieszkanie nie wchodzi w grę, może za rok, dwa...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Dziwna jesteś. Rzeczywiście masz swoje zasady ( ani to komplement, ani obraza), których w szufladkę nie da się wsadzić.
Ale czy naprawdę uważasz, że nie pozwalasz sobie na luz " zadając" się z chłopakiem młodszym od siebie o 9 lat i zdaje się nie myśląc zbyt poważnie o przyszłości? Bo czy uważasz że ten związek ma przyszłość? Ja nie osądzam, bo różnie bywa, tylko czy Ty uważasz, że z tego związku może być coś trwałego na lata i czy czegoś takiego potrzebujesz? Może jesteś nietypowa, ale jeśli jednak jesteś typowa ( rodzina, dzieci, dom, pies, kot) to coś nie gra. I albo to przyszło od męża, albo od tamtego, który złamał Ci serce?
Piszesz, że czemu ciągną do Ciebie młodsi, ale to Ty ich zauważasz, wcale też nie mówie że oni nie widzą Ciebie, ale żeby coś zaistaniało, to Ty też musisz zauważać ich, a i możliwe że pomijasz innych. Fakt faktem tych wiekiem pasujących jest już mniej.
Chyba bym się na Twoim miesjcu poważnie zastanowiła nad sobą, ale w takim sensie czego chcę od życia i jak widzę swoją przyszłość, a papierki do rozwodu przyjdą prędzej czy później, przecież małżeństwa już nie ma dawno. Przez czekanie na papierki ( a tak naprawdę na rychliwość urzędników) nie warto marnować kolejnych lat. A myślałaś o psychologu?

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Hm, trudno powiedzieć jak to się dzieje. Nie wchodzę w żadne relacje emocjonalne jesli coś mi nie gra od początku. Nigdy też nie byłam z kimś krócej jak 2 lata a będąc -zawsze myślałam poważnie o przyszłości. Mam za sobą 3 związki ponad 2letnie(w tym małżeństwo) i jeden 7letni, a że się skończyły-bywa.
Nie szukam zabawy, myślę nadal przyszłościowo, między innymi stąd rozważania-czy w ogóle ma sens z 9lat młodszym. Nie boję się zdrad, albo że mnie zostawi gdy się znacznie postarzeję; raczej chodzi mi o jego dobro. Ja nie chcę mieć dzieci, on kiedyś tak , kiedys dla mnie bedzie za późno. Jełśi ponownie wyjdę za mąż to nie wcześniej jak za 2,3 lata -leccz muszę być pewna że miłość będzie wzajemna. Gdybym nagle dzieci zachciała to kobieta rodząca ok 40tki-ryzykuje... I tak wkoło....jakies rozważania się dzieją.
Kiedyś byłam u psychologa (2 rozmowy, testy) i stwierdził, że jestem zdrowa jak ryba, tylko za bardzo analizuję. Może się jeszcze wybiorę-na pewno nie zaszkodzi, tylko nie wiem z czym teraz miałabym iść..? Podpowiedz mi, może nie widzę problemu.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Jesteśmy w podobnym wieku i mnie ci młodzi niepokoją troszkę i ta Twoja chęć czekania na papierki i na rozwój tej relacji. Jeszcze pal diabli 4 lata, ale 9?
Wiesz może i dobrze że nie masz ciśnienia, tak patrząc ze strony higieny psychicznej, tylko czy nie idzie to w jakimś odwrotnym kierunku?
Ze względu na Ciebie, nie na niego zastanowiłabym się nad tą relacją. I do psychologa jakbym miała pójść to właśńie z tą sprawą, czy te chętki ku młodszym są w Twojej naturze, czy są czym innym podyktowane, tak dla upewnienia się. Absolutnie nie mówię, że Ci coś dolega, ale może jakieś rany niepogojone, pakowanie się w relację które z założenia mają mniejsze szanse na trwałość, ( a może to tylko przypadki) nie mam pojęcia.

Odnośnik do komentarza
Gość pomarancza taka

Hm, rany nie sa do konca pogojone po Lo....-to jeden ciężki przypadek z którym nie dane było mi byc, tylko stało się jednno wielkie G. Ale czy to może mieć wpływ na obeny mój "wybór"? Myślę, że z tym wiekiem to raczej przypadki. 3 przypadki. Poza tym inni z którymi byłam , bądź brałam pod lupę byli starsi.
9lat to dużo, ale w zasadzie to jedyny poważny minus jaki widzę... Gdyby miała byc to miłość -czy nie zaryzykowałabyś ? Postawic na szalach wagi : miłość i róznicę wieku...? Co by wygrało? Oczywiście scenariusz może byc różny, nie idealizuję. Ale chłopak jest tego wart by się zastanowiać i ostatecznie się zadeklarować. On jest pewny i zdecydowany, nie widzi problemu w wieku; podobam mu się całościowo. Nie wiem, wciąż myślę...
Nad wizytą u specjalisty też się zastanowię, chociaż bardziej potrzebuję zakończenia wlokących się formalności...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie jestem w Twoich butach, piszę tylko ze swojego punktu widzenia.
Ja nie brałabym pod uwagę osoby w tym wieku, 18 latkowie też bywają rozgarnięci i fajni i można z nimi konie kraść, co nie oznacza że trzeba pakować się z nimi w związki. Młodzi faceci (nie wszyscy, ale) miewają skłonności do starszych i nie wątpię, że teraz mówiąc Ci piękne słowa wierzy w nie. Z tym że za 5 lat, on będzie dalej młodym facetem/ chłopakiem, a Ty już będziesz no sama pomyśl. A za lat ile on powie Ci -słuchaj, ja jednak chce mieć rodzine-kiedy Ty już nie bardzo będziesz mogła. No taki związek uważam ma mniejsze szanse powodzenia. Wielka miłość przetrwa wszystko i warta jest każdych poświęceń (czyż nie jesteśmy romantyczkami), ale czy to ona w tym przypadku?
Ale to Twoje życie, a cudze sugestie osób, które Cie nie znają to wiesz. Troche bez sensu. Pogadaj z kimś bliskim może. Natomiast nie ulega wątpliwości może troche wyświechtany zwrot : lepiej żałować tego co się zrobiło.
Gdybyś była moją przyjaciółka, to powiedziałabym zastanów się bardzo mocno, abyś nie marnowała czasu i energii na coś bez przyszłości. Gdyby jeszcze podchodziła do sprawy - pobawię się, no ok, ale tak na poważnie, a jeszcze z wyczekiwaniem jakimś ? :/ chyba zacofana jestem :P

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...