Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie po nagłym końcu związku?


grudniowa

Rekomendowane odpowiedzi

Moi drodzy nigdy nie myslałam, że będę chciała opisać mój ból w necie ....tak ja wiem rozstanie z kimś to temat wielokrotny na forach, ten co opisuje przeżywa inny mu radzi ...te rady albo daja nadzieją albo olewają sytuację...mam 34 lata i dwa dni temu mazenia o rodzinie i domu prysły....prysły po raz kolejny moze 7 albo 8 juz nawet nie liczę......jak to mówią ładna, miła,inteligentna , szalona, pomysłowa, wrażliwa same ochi ech a ciągle nie wychodzi....pytam siebie i innych co ze mną nie tak...po rozstaniu i to bardzo przykrym poznałam faceta, sam zabiegał o znajomośc , chociaż nie chciałam się spotkać on pisał i pisał w końcu się zdecydowałam. Starał się i ja też...z czasem narodziło się uczucie....było pięknie...mówił że "nadajemy na tej samej fali" przygadywał o wspólnym zamieszkaniu, pojawiał się temat dziecka - byłam szczęśliwa jakbym Pana Boga za nogi złapała- taki facet i ja , w końcu po tylu wypłakanych nocach...pojawia się on , zwyczajny , mój...mamy swoje lata i wiemy że czas płynie...chciało mi się w końcu żyć, planować.....przyjechał wieczorem po pracy jak zawsze tak normalnie- spacer, rozmowa....mówi, ze ma dla mnie kwiaty w samochodzie.....uwierzycie powiedziałm, ze jeszcze nigdy nie dostałam kwiatów od faceta.....wyciągnął je----bukiet wielki żółtych tulipanów.......powiedział kolor ma znaczenie....wiedziałam co ma na myśli........ nogi mi się ugieły .....powiedział nie ma sensu ciągnąc tego dłużej....nie zakochałem się nie mam motyli w brzuchu- byłam w szoku....przyjeżdzał do końca , przytulał, jak gdyby nigdy nic......zapytałam co się stało....on - że nic ....że nie ma tego czegoś...oddałam mu ten ogromny bukiet - mówiąc ze go nie chce powiedziałam cześć i nie patrzac na niego ze łazmi w oczach pobiegłam do domu.....on stał pod blokiem prawie godzinę oparty głową o dach samochodu to znowu zerkał w moje okna.....mi serce pękało ....nie spałam cała noc - podeszłam do okna - a tam cały mój samochód obłożony tulipanami.....nie wiem kiedy to zrobił.....przepłakałam całą noc i cały dzień , tabletki pozwoliły mi zasnąc i nie myśleć....szukałam odpowiedzi.....zadzwoniłam odpowiedział że się nie zakochał tak po prostu ....i to się nie zmieni.....sam napierał na tą znajomość... była intensywna....mówił, ze mu zależy i chce się spotykać ze idziemy w tym samym kierunku - i nagle bum....czas ucieka a ja znowu dostałam w twarz...na koniec pożyczył mi wszystkiego najlepszego iże mimo przeciwności dnia dzisiejszego bedzie dobrze......ja zostałam sama, w szoku, tabletki na sen i koniec marzeń o dziecku , domu ....on szuka kobiety która ma to coś....ja miałam to przez tyle czasu a teraz nie mam....spakowąłm to co dostałam - piękne kolczyki które od niego dostałam i wysłałam mu w kopercie....jest mi tak bardzo cięzko bo spadłam z deszczu pod rynne w tych znajomościach damsko męskich

Odnośnik do komentarza

a może Ty się za bardzo starasz? Czasami jest tak, że tak chcemy żeby było dobrze,że przesadzamy. Może on się przestraszył? Bo nie bardzo rozumiem motyw z tulipanami na samochodzie i wystawaniem pod Twoim oknem. Jak by chciał zerwać definitywnie to by odwrócił się na pięcie i poszedł a nie bawił sie w ozdabianie tulipanami Twojego samochodu.... nie sądzisz? to takie trochę dziwne

Odnośnik do komentarza

wiesz , ja też tego nie rozumiem.....tzn wątku z tulipanami...owszem staram się jak każdy ale staram sięnie przesadzać .....dziwi mnie to, że tak z dnia na dzień ktoś potrafi stwierdzić, że się nie ma motyli w brzuchu.......to była zdrowa relacja - było nam dobrze ....skoro przyjeźdża, wydzwania, stara się tzn że zależy i nagle bum....może jestem naiwna, zadzwoniłam odebrał - ale stwierdził ze drugiej szansy nie ma bo się nie zakochał.....nie ma chemii....hmmmm ...wcześniej była teraz nie ma....dogadywaliśmy się teraz nie....a spotykaliśmy się do samego końca, rozmawialiśmy , śmialiśmy....ja naprawdę nie rozumiem..... już nie analizuję bo zaczynam odczuwać silny ból głowy.....

Odnośnik do komentarza

Trochę zawiła sytuacja wg mnie może dla niego to wszystko było za szybko. Może on poczuł, że masz nacisk na rodzinę, dzieci itd a faceci na ogół tego nie lubią, może się spłoszyl. Moim zdaniem te tulipany hm... chodziło o to, że nie chciał powiedzieć ok koniec nic nie czuje, tylko inaczej. Dał kwiaty, bo mu na Tobie zależy, kolor żółty - przyjaźń czyli chce żebyście byli obok siebie ale właśnie nie czuje tych motylków, ale nie wiesz czy kiedyś to się nie zmieni. Moim zdaniem mógł się troche spłoszyć a nie chciał tego robić że koniec nie wyszło i tyle, zależy mu na Tobie gdyby tak nie było nie przyniósł by kwiatów tylko krótko to zakończył. Ja na Twoim miejscu odczekałabym pare dni i zadzwoniła czy chce się spotkać, powiedziałabym że może za szybko wszytsko itd i czy chce być kolegą i zobaczymy co z czasem będzie. Może z czasem pojawią się te motylko z jego strony, jeśli nie - przynajmniej dacie sobie szanse i wtedy zdecydujesz ostatecznie czy dać sobie spokój.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

czy ja wiem czy się wystraszył - sam mówił, ze chce założyć rodzinę , szuka stabilizacji - nie napierałam - mowiliśmy czego pragniemy - oboje myśleliśmy o dzieciach , rodzinie - i nagle to nie ja ...nie dogaduje się ze mną, nadajemy na innych falach tak nagle? ...skoro przyjeżdżał , zabiegał, przytulał....nie wiem czy dobrze zrobiłam ale w emocjach i moze trochę w złości spakowałam w kopertę kolczyki ,które od niego dostałam.. - napisałam , ze nie mogę ich już nosić ...niech podaruje je tej jedynej od motylków w brzuchu...:(( na drugi dzień po tym wszystkim zadzwoniłam do niego ...ale rozmawiał tak inaczej, był zimny ....mówił że nic się nie zmieni, nie pokocha mnie...a wszystko co było zapamięta jako miłe chwile...że lepiej jak to zakończymy teraz bo on siebie zna i zranił by mnie w przyszłości jeszcze bardziej....kiedy zapytałam dlaczego stał pod oknami z kwiatami jeszcze tak długo - powiedział, ze męczyły go wyrzuty sumienia.......z tego wszystkiego kiedy odjeżdzał wjechał jeszcze w ślepą ulicę , pomylił się jak nigdy....:(

Odnośnik do komentarza

sytuacja życiowa - facet 36 lat, wydawaloby się czuły , troskliwy , odpowiedzialny, opiekuńczy ....czyli taki na którego każda czeka....wcześnie nauczył się samodzielnego życia...kreatywny, zajmował kierownicze stanowiska, ciekawy świata - zwiedził jego większą część....wesoły choć czasem zamkniety w sobie.....jak mówił, teraz czuje że nastał czas na zmiany - rodzina, dzieci.....sam pochodzi z "zimnego" domu - rodzice nie pałali do siebie miłością ale żyją razem.....mówi do rodziców po imieniu - takie ot nowoczesne zasady , które mi wcale nie przeszkadzały....był w związku wcześniej( w końcu ma swoje lata) był zaręczony - mówił , ze to zamknięta sprawa.....wiesz nie rozumiem jego zachowania teraz...no skoro przyjeżdzał do samego końca i wydzwaniał i szukał kontaktu to rozumiem że było dobrze...a nagle słysze że się róznimy , jak dodzwoniłam się na drugi dzień - łaskawie odebrał telefon odpowiedział, krótko różnimy się pod każdym względem, nie pasuję do ciebie - krzywdziłbym cię itd itd. lepiej jak to zakończymy teraz i się już nie spotkamy życze ci wszystkiego naj naj pomimo przeciwności losu dnia dzisiejszego....

Odnośnik do komentarza

dodam jeszcze tylko, powiedział ze jedynie może mnie przeprosić bo się nie zakochał....nie czekam na cud...i na to, ze się odezwie widocznie chcial zakończyć znajomość dziwi mnie to że zachowywał się inaczej tzn tak jakby mu zalezało na związku....i te kwiaty i to dłuuugie stanie pod blokiem...co to znaczy...?jest mi przykro ale wiem, ze to koniec ...zabawił się i tyle

Odnośnik do komentarza

Zawsze sie mowi ze facet jest dosc konskwentny w swoich decyzjach, po wielu rozmowach z osobnikami meskimi uwazam ze konsekwentnie podejmuja decyzje pod chwila, czasami ich decyzje nie sa tak przemyslane jak nasze.

Stad takie niezrowazone jak dla mnie zachowania. Kochaja a nastepnie juz nie kochaja, chca nas a nastepnie juz nie chca nas.

Uwazam, nie nie mam nadziei, swoje wnioski wyciagnelam z rozmow z facetami i to w roznym wieku od 30 do 45 a nawet 65 , po czasie sie rozumnie pewne rzeczy, dlatego czesto gesto bywa tak ze my godzac sie z sytuacja zapominajac o bolu otrzymujemy niespodzianke od losu ich kontakt.

tak jak w moim przypadku mysle ze Twoj pan zapewne z kims sie spotyka. kochal, zalezalo mu i stad takie a nie inne zachowanie spowodowane wyrzutami sumienia. Nie obawa przed skrzywdzeniem Ciebie, wlasnymi wyrzutami sumienia.

Pytanie tylko, ktore nalezaloby sobie zadac jest skad biora sie wyrzuty sumienia?

Odnośnik do komentarza

nie mam już nadziei, że mnie pokocha.........nie wiem czy się z kimś spotyka.....dziś dostałam od niego wiadomość dziwną , ze to co mu napisałam po rozstaniu na maila utwierdza go w przekonaniu, że dobrze postąpił....zapytałam co takiego dostał....zanim odpisał ubrałam się i pojechałam do niego ....serce mi biło...otworzył drzwi - powiedziałam, ze musimy porozmawiać, ze ja nic nie pisałam , ze nie wiem o czym mówi......powiedziałam, że musi mi uwierzyć....nie mam dowodów ale nie ja jestem autorem tych słów......nie wiem co sobie pomyślał.....pewnie, że się poniżyłam....już mi to obojętne....odprowadził mnie do samochodu- ostatni raz się przytuliłam do niego , wsiadłam w samochód...widział, ze płakałam.....odjechałam.....:((

Odnośnik do komentarza

niepotrzebnie....
wiesz co ja zrobilam; zrobilam wojne w domu, meczylam go do 3 nad ranem nie dalam mu spac wypowiedzilam wszytsko co mialam nasercu, nastepnego dnia nie zamienilismy slowa tylko oczy jak kota ze shreka zrobil ... obrocilam sie na piecie i wyszlam......; wieczorem dostalam sms ze nie wraca do domu (po co?!!!! nie wiem), nastepnego dnia spakowalam sie i wyprowadzilam...... on teraz jest z ta z ktora przyprawil mi rogi!!!!!

nie potrzebnie pojechalas , zostaw sprawe w spokoju, nawet jesli boli, zostaw...

Odnośnik do komentarza
Gość malyktosiek

Grudniowa_ ja mialam podobnie mna tez sie zabawil facet i to tak strasznie boli. Te uczucie do niego trwalo jakies 3 lata i los chcial ze sie poznalismy jednak bylo tak jak w twoim przypadku-szybko mu przeszlo. Bylo milo ale sie skonczylo. Sama juz nie wiem czy po jakims czasie nie odezwac sie do niego bo on chcial zostac przyjaciolmi ale do dnia dzisiejszego bije sie z myslami czemu to tak szybko zakonczyl. I szczerze chcialabym zeby sie jeszcze do mnie odezwal chociaz nie wiem po co ale wiem ze dla niego bylabym a stanie zrobic wszystko:(

Odnośnik do komentarza

małyktośku - chciałabym ci powiedzieć to czego oczekujesz....hmmm ja pojechałam bo tak czułam - schowałam honor do kieszeni , nie myśląc już o tym, że się poniżam....no w tym momencie uważałam to za sluszne i juz...wracając czułam lekką ulgę...ale tylko przez chwile......ja wiem , ze do miłości nikogo nie zmusisz....nie czekam na cud ,bo już w taki nie wierzę....widać nie jest mi dane to co innym tak łatwo przychodzi......pokochałam tego człowieka ale bez wzajemności....jeśli chcesz się odezwać odezwij - sama musisz się przekonać czy warto czy nie.....czy będzie ci lepiej czy nie......nie będę cię pocieszać ...bo tobie to nic nie da i tak bedziesz myśleć swoje.....trzeba nauczyć się czekać....moze i los do nas kiedyś się uśmiechnie...

Odnośnik do komentarza
Gość malyktosiek

Kazde pocieszanie w tym przypadku nam nie pomoze niestety... Ja tez juz powoli w takie cuda nie wierze, ze kiedys, pewnego dnia on sam do mnie napisze bo wiem ze tak sie dzieje moze na 1 z 100 przypadkow a ja szczescia w milosci nie mam wiec chyba zostane sama w zyciu, chociaz boje sie tego i nie chce byc sama.. Ale zobaczymy co bedzie dalej. Ja na twoim miejscu tez bym wtedy do niego pojechala bo jesli nam zalezy to trzeba walczyc do konca. Ja jedynie co moglam zrobic to napisac mu list i to zrobilam, po kilku dniach odezwal sie na jednym z portali spolecznosciowych i potwierdzil tylko ze nie chce miec narazie dziewczyny, wiec chyba moje srodki dalszej walki o niego juz sie skonczyly:( chociaz gdybym wiedziala , ze mam jeszcze choc cien szansy to bym walczyla ale raczej juz jej nie mam. I nie wierze, ze to bylo zwykle zauroczenie do niego bo to trwa juz 3 lata wiec to napewno nie jest zauroczenie... Mam nadzieje, ze i nas kiedys spotka te lepsze szczescie pozdrawiam;)

Odnośnik do komentarza

pomozcie... prosze. nie potrafie sobie poradzic . rozstalam sie pare dni temu z chlopakiem... mielismy wspole plany..ale cos peknlo w nas.. wczesniej sie klocilismy bardzo nie potrafilismy sie dogadac. bylismy ze soba 4 lata.. stracilam przez ten zwiazek znajomych.. odsunelam sie od nich bo kazda wolna chwile wolalam spedzac z nim.. teraz jestem sama jak palec. nie potrafie przestac o nim myslec. nie potrafie skupic sie na pracy ...nie chce mi sie jesc... , sapc,,,ciagle mysle co robi gdzie jest. dobija mnie to.. ciagle placze. nie moge znalesc sobie miejsca , wszystko kojarzy mi sie z nim.. co gorsze, w czasie ostatniej klotni strasznie sobie naublizalismy. pady straszne slowa... zero szacunku. wiem ze juz tego nie polepimy co nas laczylo. boli strasznie. ale jak mam nauczyc sie mam zyc bez niego.. wydaje mi sie to takie trudne...:(:(:(pozmozcie!prosze!

Odnośnik do komentarza
Gość on_tęskni

Witam.
Półtora tygodnia temu odeszła ode mnie kobieta, mamy po 25lat byliśmy razem 2,5 roku, mieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu, teraz ona wynajęła mieszkanie dwie ulice dalej ode mnie, wczoraj zabrała rzeczy powiedzieliśmy sobie kilka przykrych słów przyjechała taxi i pojechała. Żałowałem tego co powiedziałem ale ona nie była lepsza, napisałem dzisiaj do niej z przeprosinami za to jak się rozstaliśmy ale nie odpisała, w przyszłą sobotę mieliśmy iść razem na przyjęcie organizowane przez jej pracodawce ale w obecnej sytuacji zrezygnowałem chociaż jeszcze wczoraj pytała czy pójdę po koleżeńsku. Sprawa polega na tym odeszła ponieważ czuła się że jest na drugim miejscu ponieważ myślała że na pierwszym jest mój ojciec z którym zobaczę się raz w tygodniu góra na godzinę i jak miał więcej czasu to pomógł nam ostatnio w remoncie kuchni ale nie ma w tym chyba nic złego ale dla niej jest ona nawet palcem nie kiwnęła, ja denerwuję się znowu gdy więcej rachunków sprzątania itp jest na moje głowie a mniej zarabiam, ona w tym czasie daje pieniądze swojej mamie i ostatnio kupiła jej na raty meble, a stosunek jej matki do niej jest taki że córka jest dobra wtedy gdy ma pieniądze a jak ich nie ma to już nie jest dobrze, co działa na mnie jak płachta na byka, odbija się to na nas a ona dziwi się że ja mam o to pretensję i jej w tym nie wspieram niestety ja to widzę inaczej, mama jest młoda ale do pracy się nie pali ma męża który pracuje a ona siedzi całymi dniami w domu. A nam też się nie przelewa, kłócimy się czasem przez to, i ona zawsze wtedy ucieka do matki i wraca w ciągu tygodnia, ona dużo pracuje często ma nocki w pracy czasem się mijamy przez co rzadziej się kochamy. Tęsknie za nią kocham ją ale ciężką z nią dojść do porozumienia, zawsze prosiłem żeby mi mówiła jak jest coś nie tak i zostawała w domu ale ona woli zamknąć się w sobie i ja sam muszę sie domyślać co jest nie tak. Ale teraz jak wynajęła mieszkanie i powiedziała że jest za fajna aby za mną latać to już nie wiem jak to będzie, ciężko mi z tym i nie chciał bym żeby tak to się skończyło ale mam przeczucie że teraz chyba musi minąć trochę czasu i albo się spotkamy i będzie dobrze albo nie, nie lubię takich rozłąk i nie wiem co robić czy czekać?

Odnośnik do komentarza
Gość kwiatuszek.zraniony

witam, byłazm z NIM przez 5 miesiecy, a wczoraj ze mna zerwal. Powiedział ze nic do mnie juz nie czuje, ze nie pociagam go ani fizycznie ani psychicznie, ze nie teskni za mna to tak bardzo zabolalo, jeszcze nikt tak mnie nie potraktował, on opiekuje sie mieszkaniem kolegi i ja dostałam od niego klucze od tego mieszkania, i wczoraj mi powiedzial ze byl chory tyle i tyle i powinnam do niego bez pytania przychodzic,pomagac mu a tego nie zrobilam ze tak sie nie zachowuje dziewczyna tylko kolezanka, ostatnie spotkanie przed zerwaniem kochalismy sie, ale wiadomo to nie bylo to co kiedys. ja nadal go kocham i równiez nienawidze, moje uczucia sa tak bardzo mieszane, mam wrazenie ze tylko myslal o sobie, ze tylko liczy sie to co on chce, I zapytalam sie czemu sie kochalismy wtedy? a on ze to byl ostatni dzwonek niby dla mnie. Mam wrazenie ze przez ten caly zwiazek to ja za nim latalam a nie on za mna. Z jednej strony chcialabym do niego wrocic a z drugiej strony zapomniec o nim. co mam zrobic? tylko płacze i sie uzalam nad soba, ze to jednak moja wina to wszystko:(

Odnośnik do komentarza
Gość kwiatuszek.zraniony

ale jak wytłumaczyc to ze miesiac temu było wspaniale? i w ciagu tego miesiaca wszystko tak sie zepsuło? czy to naprawde moja wina? czemu on siebie nie widzi ze cos zlego robil w tym wszystkim, najgorsze usłyszec od osoby którą sie kocha: juz nic do Ciebie nie czuje. nie ma nic gorszego. co mam zrobic? no co? cały czas tylko płacze:(

Odnośnik do komentarza

Moi drodzy ....nie zaglądałam na forum od listopada.....widzę, że mój wątek się rozwinął kolejne zranione dusze dochodzą...:).......od mojego rozstania minęło 5 miesięcy....było ciężko, płacz, ciągłe wyrzuty, że to może ze mną było coś nie tak, że to ja jestem do niczego......szukałam winy w sobie a te zarzucanie sobie wszystkiego i zadawanie ciągle pytania dlaczego tak sie stało...doprowadzało tylko do tego , że nie miałam ochoty na nic - czarne wizje przyszłości , samotność, brak skupienia w pracy, brak ochoty na spotkania ze znajomymi....tak aż do Świąt Bożego Narodzenia....schudłam, wygląd też pozostawiał wiele do życzenia....ale dzisiaj jest już dużo , dużo lepiej....złapałam równowagę....pewnie , że o nim pomyślę...i zatęsknie...ale bez takiego bólu jak wcześniej.....widocznie tak musiało być....jest mi teraz dobrze, nie szukam nikogo , póki co nie chcę....spotykam się z przyjaciółmi....znowu zadbałam o siebie....wiecie co jest najlepsze odezwał się do mnie chłopak , z którym kiedyś byłam...i który odszedł bo szukał "światowej dziewczyny" a ja byłam za zwykła.....i wiecie co....jego telefony i nagły powót pamięci co do moich urodzin albo chęć pogadania ze mną....spowodowały , że poczułam się dobrze tzn . że to ja jestem górą i że nie ja szukałam nigdy kto wie czego a byłam zostawiana...teraz ktoś chce do mnie wrócić a ja go już nie chcę, skoro szukał kogoś innego i nie doceniał mnie i nie potrafił uszanować to jego problem...czas minął...ZATEM MÓJ APEL DO PORZUCONYCH NAGLE NIE SMUCCIE SIĘ PRZYJDZIE TAKI MOMENT NIESPODZIEWANIE , ŻE TEN KTO ZOSTAWIŁ WRÓCI ALE WY BĘDZIECIE JUŻ O KILKA KROKÓW DO PRZODU I TO WY ZADECYDUJECIE CZY CHCECIE KONTYNUOWAĆ TĄ ZNAJOMOŚĆ CZY NIE !!!!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...