Skocz do zawartości
Forum

Myślę o śmierci


Gość ag...77

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie. Właściwie nie wiem, od czego zacząć... Wydawało mi się, że jestem normalną osobą, a jednak jest inaczej. Mam 32 lata i zrozumiałam, że myśli o samobójstwie i śmierci stały się moją codziennością. Ciągle myślę, że mojemu mężowi i dzieciom będzie lepiej beze mnie. Z mężem jesteśmy prawie 3 lata po ślubie, w grudniu wyprowadził się z domu do rodziców, nie mógł już znieść moich złych stanów zachowania. Byłam zazdrosna o wszystko, kontrolowałam jego każdy ruch, każdy SMS w telefonie itd. Miałam do niego pretensję o to, co np. wydarzyło się w ciągu dnia, obwiniałam go o wszystko, a teraz, teraz nie umiem żyć. W całym moim nędznym życiu był jedyną osobą, która pokazała mi, że komuś na mnie zależy, że mnie kocha. Dlaczego tak się dzieje ze mną? Rodzice mnie nie chcieli, oddali, wychowywała mnie osoba, która nazywała się babcią, a tak naprawdę zgotowała mi piekło na ziemi. Czy moje życie już na starcie musiało być skazane na niepowodzenia? Bardzo bym chciała zacząć życie z mężem od nowa, bez porażek i gniewu, umiejąc rozmawiać i zwierzać mu się, gdy mi źle... On przyjeżdza do domu, a ja tylko płaczę, zalewam się łzami, a potem się dołuję i tak w kółko. Mamy 2 dzieci, córkę i synka. Czy naprawdę nie będzie im lepiej beze mnie, niż z taką osobą - wariatką? Napisałam tu, ponieważ szukam i potrzebuję pomocy. Boję się, że sama po prostu nie dam rady i skończę z tym życiem... a może warto? Pewnie nikt nie zauważy, że mnie nie ma, nikt o mnie nie wspomni...
Odnośnik do komentarza
Gość agarusz77
Dziękuję bardzo. Tak, chcę iść na terapię, ale nie wiem gdzie szukać lekarza, mieszkam w Łodzi.
Chciałabym aby mąż mi pomógł, bo jest on jedyną osobą z całej rodziny, ja własnej rodziny nie mam i tak naprawdę nigdy nie miałam. A teraz zostałam sama i zupelnie sobie nie radzę z cala sytuacją.
Odnośnik do komentarza
Gość agarusz77
Wielkie dzieki
czy ta poradnia jest w szpitalu wojskowym ?
ostatnio moj maz niby wrocil do domu,byl przez 3 tyg a w wielka sobote tak po prostu postanowil spedzic swieta ze swoja rodzina i pojechal .
Plakalam,nie rozumiem tego zachowania,a niby to ja jetem wszystkiemu winna i czuje ze chce vi to wmowic
chcialabym zeby poszedl ze mna,ale nie mieszcze sie wgrafiku ,miedzy jego rodzina co boli podwojnie .
Odnośnik do komentarza
Tak, mieści się ona na terenie WAM-u, słyszałam, że są tam na prawdę świetni specjaliści. Nie wiem, co dokładnie wydarzyło się między Tobą a mężem, nie mnie to oceniać. Ale na pewno macie świetne dzieciaczki, które potrzebują was obojga. W każdym razie nie martw się, w każdym małżeństwie bywają mniejsze bądź większe problemy i są one na prawdę do rozwiązania. Usiądźcie i porozmawiajcie szczerze o własnych uczuciach, o tym, co wam się nie podoba w waszym zachowaniu, o tym, jak byście chcieli aby wasz związek wyglądał, może uda wam się wspólnie ułożyć taki plan działania, w oparciu o wasze wzajemne oczekiwania i emocje, dzięki któremu wasze relacje zaczną się poprawiać i będzie dobrze. Nie traćcie nadziei dla dobra waszej rodziny.
Może uda Ci się w subtelny sposób przekonać męża do wspólnej wizyty w poradni psychologicznej, pomogłoby wam to bardzo. A może zainteresuje Ciebie i męża działanie pomocowe archidiecezji łódzkiej, która organizuje spotkania i porady dla par przeżywających kryzys małżeński. Szczegółowe informacje uzyskasz pod tym numerem telefonu: (42) 681 32 25
Pozdrawiam
kami
Odnośnik do komentarza
Wielkie dzięki.
Na pewno skorzystam i pójdę do specjalisty .
Co do mojego małżeństwa, to dla mnie jest to rodzina, a dla niego rodzina tzn, jego rodzina, a ja i dzieci nic nie warci. Na Wielkanoc też nas zostawił i pojechał sam, teraz mi oznajmił, że dostał zaproszenie od siostry swojej na komunie jej córki z tym, że oczywiscie sam.
Całą winę o wszystko zwala na mnie, a ja już nie mam siły tyle lat ciągle słyszeć, że jestem nikim.
Niby odszedł w grudniu do swojej rodziny, nie zapytał czy mam na życie, czy dzieci mają co jeść ani nic. Myślał tylko o sobie. Ja żeby nakarmić dzieci musiałam się zapożyczyć, a oddać nie mam z czego. On teraz pracuje, dorabia, jest częściej w domu ale poza zakupami typu bułki do pracy dla niego, dla nas chleb, wędlina czy coś na obiad, nic nie kupuje, niczym się nie interesuje, a opłaty?
Jestem już po prostu na skraju wyczerpania nerwowego.
Boję się, że po prostu któregoś dnia coś sobie zrobię, bo już dłużej nie zniosę takiego zachowania.
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...