Skocz do zawartości
Forum

Strach przed ludźmi


Gość Fear41

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
mam problem, ponieważ boję się ludzi. Tzn,Mam 19 lat ok. 170 wzrostu, jestem szczupły i przy ludziach czuje się taki, że tak powiem, gorszy. Chodzi o to, ze boję się iść do jakiejś pracy, mimo, że to przełamuje, ale zazwyczaj kończy się to tym, że marze o powrocie do domu, bo w pracy jest mi źle, czuję się osaczony. Wiadomo są ludzi którzy ze mną rozmawiają i ogólnie jestem komunikatywny, gdy poczuję się pewniej, ale tylko do czasu, gdy np. rozmowa toczy się ze mną na temat, który znam. Nie lubię sytuacji, gdy ludzie rozmawiają, a ja np. jestem obok, fakt, faktem nie mam nic do powiedzenia, ale jakoś czuję się samotny, tak jakby oni się bardzo lubili i mnie już nie było. Nie chodzę na dyskoteki, bo nie umiem tam sobie \\'\\'wyluzować\\'\\' i strasznie przejmuję się każda opinią, robi mi się gorąco, ciśnienie wzrasta i zaraz mam ochotę wyjść i potem to trwa kilka dni, sprawa ma się tak samo, gdy ktoś jest na mnie zły, wtedy to nie mogę sobie darować i muszę przeprosić, byle mieć czyste sumienie, nieważne czyja to wina. Nie wiem dlaczego tak się boje tych ludzi, najlepiej czuję się sam lub z 1 osobą dodatkowo, jak są 2 to już tak się czuje jakbym był samotny, a oni widzieli tylko siebie. Nie wiem co z tym zrobić, ale nie chce tak się czuć, to strasznie męczące.Nie mogę znaleźć pracy w której konieczny jest kontakt z ludźmi bo się ich tak boję, że po prostu staje się przy nich wręcz niczym. Nie mogę skupić się na pracy/szkole itp, bo przejmuje mnie bardziej to jak ludzie mnie widzą, myślą itp, zadając mi pytanie nie skupiam się na odpowiedzi, tylko na tym, co sobie ta osoba o mnie myśli, że jestem nieinteligentny itp. Proszę o pomoc, przecież to chore, że się boimy ludzi ;/

Odnośnik do komentarza

A może Twoim problemem jest fobia społeczna? Bo to co opisujesz, można podciągnąć jako pierwszy etap fobii. Fobia własnie objawia się w taki sposób, że osoba boi się kontaktów z ludźmi, ogranicza te kontakty, bo czuje się źle, czesto ma napady nerwowe, tak jak w Twoim przypadku - uczucie osaczenia, napad gorąca, kołatanie serca, skok ciśnienia, czasem mroczki przed oczami - to moga być objawy nerwicy lekowej, której źródło może być własnie w fobii. Jeśli masz trudności w przebywaniu z dużej grupie osób, jeśli czujesz lęk, strach, niepokój podczas kontaktów z innymi ludźmi, unikasz zatłoczonych miejsc i po prostu źle się w nich czujesz, możliwe, że to fobia. Całe szczęscie, że juz teraz to zauważyłeś i masz ogromną szansę pozbyć się tego raz na zawsze, bo czasem jest tak, że ludzie bagatelizują takie objawy, nie leczą ich i później mają problem z wyjściem z domu, bo kończy się to np. omdleniem. Jeśli podejrzewasz, że to może być fobia, najlepiej by było porozmawiac o tym z psychologiem. Psycholog na pewno Cię zapyta jak długo to trwa czy coś się wydarzyło co mogło to spowodować - staraj się zastanowić czy jest jakas konkretna przyczyna. Może to być przyczyna, która utkwiła w Tobie, a wydarzyła się np. w dzieciństwie a teraz wyszła na jaw. Zastanów się nad tym i staraj się to odnaleźć, ale tak jak wspomniałam, uwazam, że rozmowa z psychologiem może być bardzo pomocna. Im wczesniej tym lepiej!

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

A może jesteś zestresowany? Może zyjesz w stresie, jesteś nerwowy, przemęczony i ten strach jest po prostu odpowiedzią organizmu na to co Cię spotyka w ogóle, na co dzień? Faktycznie wygląda to trochę jak jakaś fobia, na pewno jakiś strach, lęk przed ludźmi. Może to być także nerwicowe, może się wydarzyło coś, co spowodowało takie objawy. Jesli masz już tak długo, jeśli taki stan się długo utrzymuje to ja równiez uważam, że powinienes skorzystac z pomocy psychologa, bo jeśli taki stan się nasili i naprawde zachorujesz na fobię i będzie Ci cieżko w ogóle wyjść do ludzi? Z tym nie ma żartów, lepiej dmuchac na zimne, zwłaszcza, że jestes młodym facetem.
Ja jeszcze zwróciłam uwagę na to, że napisałes, że czujesz się gorszy - dlaczego tak się czujesz? Może masz kompleksy i niie doceniasz siebie? Może masz niskie poczucie własnej wartości stąd lęki, bo po prostu w jakimś stopniu nie jesteś z siebie zadowolony i dlatego unikasz ludzi?

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=601651b7128e8c5ce.png

Odnośnik do komentarza
Gość Semiliana

Nie jestem ekspertem może od takich rzeczy ale opowiem Ci tutaj może moją historię, może z niecały rok walcze z podobnymi objawami co Ty mówię o tym że kiedy ktoś nawet sprawi mi przykrość ja przepraszam bo chcę dla każdego dobrze i niechce mieć wrogów. Jak już mówiłam od roku staram się tego nie robić, poznałam kilku na prawde wspaniałych ludzi w nowej szkole i pierwszy raz postanowiłam im zaufać i wczuć się. Uwierz mi że na prawde pomogło, nie musisz iść na dyskoteke z nimi skoro czujesz się źle może zacznij poprostu od jakiegoś filmu ze kilkoma kumplami lub nawet wypij jakieś piwo z nimi przecież to wszystko jest dla ludzi i nie ma się czego bać ! :)

Odnośnik do komentarza

Odpowiedź kieruje tutaj, aczkolwiek odpowiadam na wszystkie pytania.

Powiem Wam, że nie ma mroczków itp, ale czuje się na początku bardzo samotny, potem osaczony i jak najszybciej chcę uciec z tego msca. Tzn, odkąd pamiętam, tak mam, tylko teraz jest to bardziej widoczne. Po prostu, gdy wchodzę do clubu, czuję się najmniejszy, czy coś, strasznie nie mogę znieść, że jestem tak niski, nie jestem pewien siebie i w ogóle, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, np. wyższymi, czy, że tak to powiem przystojniejszymi. Nie chodzi o to, że jestem brzydki, po prostu tak się czuję. No tak żyję w stresie, ale wiele osób tak żyje, po prostu często najlepiej bym siedział w domu i mimo, że lubię chodzić sobie tu i tam z niektórymi osobami, przy których czuję się, że tak powiem doceniany. Mam tonę kompleksów zwłaszcza, gdy widzę kogoś kto jest lepszy ode mnie fizycznie, czy np. w życiu nie odezwę się do ładnej dziewczyny, bo po prostu nie jestem w jest statusie aparycji, że to tak ujmę. Zawsze mi się wydawało, ze osoby inteligentne kumają matmę, szybko analizują fakty, wysławiają się genialnie, ja taki nie jestem i wiele rzeczy nie rozumiem, nawet tych, które moi kumple kumają bez przeszkód, takich typowo męskich tj. elektronika, mechanika, technika itp.

Najgorsze jest to, że chyba jedynym sposobem byłoby urosnąć, ale już to niemożliwe. ;/

Moze jestem typowa - dupa wolowa, nie wiem ;/

Odnośnik do komentarza

Daj spokój...Ja matmy też niekoniecznie rozumiem i uważam ją za zło konieczne... ale nie uważam się przez to za mniej inteligentną... Co do wrostu to ciekawi ile masz, że uważasz sie za niskiego....?

Look in the doubt we've wallowedLook at the leaders we've followedLook at the lies we've swallowedAnd I don't want to hear no more

Odnośnik do komentarza
Gość thebattleme

wiesz, myślę że potrzeba ci tylko jednego. przestać się skupiać wyłącznie na sobie. wiem że to trudne bo tez zle się czuję kiedy jestem w grupie, oni rozmawiają a ja tak bardzo chcialabym zeby np. rozmawiali o mnie albo chociaz ze mną. inaczej czuję się wyobcowana i samotna. ale sprobuj zapomniec o calym swiecie i wyluzowac. wziac zaufanych kumpli i pojsc do knajpy. pogadac wypic cos, posmiac sie. tak jakby jutra mialo nie byc. nigdy nie wiadomo kiedy umrzesz. zawsze w kazdej chwili to sie moze stac. postaraj sie przezyc cos pieknego zanim umrzesz. zycie masz tylko jedno. wokol masz miliony ludzi a wsrod nich tylu by chcialo z toba poogadac. nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. jest takie powiedzenie że "nie boimy się ludzi tylko ich reakcji". sprobuj nie myslec o tym jak zareaguja. nie boj sie ze ciebie wysmieja. widocznie nie zasluguja na to zeby sie z toba przyjaznic. gdzies na swiecie jest czlowiek ktory ciebie pokocha takim jakim jestes. staniesz sie dla niego calym swiatem. uwierz w siebie. czlowiek jest piekny. jest dzielem Boga. zycie czasem jest bez sensu, ale potem przychodza lepsze dni. nie boj się po prostu i nie mysl co bedzie potem

Odnośnik do komentarza

Ha to może byc i racja, ja próbuje przeżyć coś, ale to jest strasznie trudne, nie chodzi o to, że nie chce, chce i to bardzo, tylko ten strach strasznie mi przeszkadza i to tak silnie na mnie oddziałuje, że masakra. Przy kumplach jest ok, ale, gdy jestem w clubie nawet z nimi to się boję, że zostawią mnie samego. ;/ To jest naprawde dziwnę, wiem, wydaje mi się, że nie jestem inteligentny bo nie jestem śmiały, nie jestem taki cwany jak wiekszość ludzi itp ;/

Odnośnik do komentarza

Fear, za bardzo polegasz na kumplach. Dlaczego boisz się, że Cię zostawią? A nawet jeśli, dlaczego masz sobie nie poradzić? Jesteś młodym człowiekiem, możesz osiągnąć co chcesz. Nie pozwól, aby Twój strach i niepewność sprawiła, że przegrasz w walce o poczucie własnej wartości. Nie ukrywaj się za plecami innych, za plecami kolegów. Naucz się tej odwagi. Niektórzy się z nią rodza, niektórzy się jej uczą. Czasem trzeba po prostu próbować, przełamac siebie i zaufać sobie, że jestes fajny, wartościowy i że poradzisz sobie, że nie musisz się niczego obawiać.
Akuk, a jak jest u Ciebie, napisz dokładniej co Cie martwi. Odczuwasz niepokój? Strach? Możliwe, że to mogą być poczatki jakiejś fobii lub nerwicy, nie wolno tego lekceważyć tylko musisz z tym walczyć!

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Witam,
Jak dla mnie, to co opisujesz może być fobią społeczną. Objawia się ona strachem przed oceną innych ludzi, skupionych w małych grupach i prowadzi do unikania sytuacji społecznych. Piszesz, że gdy znajdujesz się w grupie występuje u Ciebie wzrost ciśnienia krwi i uderzenia gorąca. To również są objawy fobii. Twoje objawy mogą z czasem nasilić się do rozmiaru napadów paniki. Fobia społeczna najczęściej związana jest niską samooceną i strachem przed krytyką.
Radziłabym popracować nad poczuciem własnej wartości. Przydatne wskazówki znajdziesz pod poniższym linkiem: Jak podnieść poczucie własnej wartości?.
Jeśli to nie pomoże skorzystaj z wizyty u psychologa.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość ewa.niekonieczna

Witam, mój problem jest dość nietypowy, nie wiem czy powinnam pójść na terapię, postarać się walczyć ze sobą...
Jestem studentką, młodą dziewczyną, to nie jest moj pierwszy poważny związek.
Bardzo boję się... rodziny chłopaka.
Nic złego mnie od nich nie spotkało, to dobrzy, pogodni, majętni ludzie. Ale bardzo zżyci. Mój facet jest otwarty, często chodzimy na urodziny, imprezy jego znajomych, przyjaciół, rodziny itp. Oni często się odwiedzają.

Ja mam lód w żołądku na myśl o każdym wypadzie. Jestem mniej towarzyska, często się wyprowadzałam nie mam mnóstwa przyjacioł.
Moja rodzina...cóż. Nigdy nie byłam na żadnych rodzinnych urodzinach itp., moja mama i ojciec nigdy nie byli dla swoich krewnych mili i nigdzie ich nie zapraszano, trochę nie umiem się więc odnaleźć. Nie wiem czy wypada mi pomóc sprzątać czy nie. czy wolno mi samej zrobić sobie pić. Boję się, że pod pozorem uprzejmości może mnie nieźle obgadują. Ciągle jestem nowa, źle się czuję, mój facet nie rozumie, czemu nie kumpluję się z jego siostrą, nie plotkuję z mamą, ani czemu nie zabieram go do swojej rodziny. Myślał, że może nie myślę o nim poważnie (to dla niego wyznacznik - przedstawić swojej rodzinie oznacza myśleć o ślubie), ciągle rozmyśla nad moją rodziną, czy przypadkiem się go nie wstydzę (a moi rodzice nie chcą go poznać, nie interesuje ich za bardzo z kim się widuję, nie zdziwiłabym się, gdyby nie chcieli go poznać nawet po zaręczynach).
Ten problem urósł we mnie do takiej rangi, że myślę nad udawaniem choroby, gdy jest znowu jakaś okazja lub nawet nieraz mam myśl w głowie, żeby znaleźć chłopaka, który miałby podobną rodzinę jak ja i by rozumiał.
Z drugiej stronę chcę jednak, zeby moje dzieci miały dużo cioc, wujków, fajną babcię i dziadka, więc cieszę się, że mój chłopak ma taką rodzinę, jaką ma.

Bardzo jego mama próbuje się wtrącać w nasz związek, ale mój facet jest tego świadomy. (na pewno nie chce nam zaszkodzić, bo to dobra kobieta)
Jak mam pokonać taki strach?

Odnośnik do komentarza

Witam. Ostatni zauważyłam, że gdy przechodzą obok osób, których nie znam dobrze lub wcale strasznie się trzęsę, odczuwam przed nimi lęk i uciekam, ciężko oddycham, a serca mi przyśpiesza. Codziennie boli mnie głowa, a brzuch rzadziej. Gdy dzisiaj weszłam do szkoły, zaczęłam odchodzić od ludzi, gdy obok nich przechodziłam i nie mogłam się odsunąć, trzęsłam się i zaciskałam pięści, by tylko wytrzymać. Gdy musiałam gdzieś iść, przybierałam pozycję przygarbioną i skuloną.
Co mi jest i jak mogę to powstrzymać ?

Odnośnik do komentarza
Gość kasia180

Małża,miałam tak samo,to może być fobia społeczna,myślę,że powinnaś iść na psychoterapię. Przede wszystkim nie odchodź od ludzi,przeciwstawiaj się swoim odczuciom-chęci ucieczki od nich. Twoje nerwy nie mogą kierować tobą.Ja z tego wyszłam, myślę że tobie też uda się,powodzenia:)

Odnośnik do komentarza

Czesc,
mam taki problem z samą sobą.Boję się ludzi, nawet tych na ulicy. Nawet wyjscie do sklepu wywoluje u mnie strach. Poza tym cały czas(!) mysle o tym, jak malo mam znajomych. Mam juz chyba jakaś obsesje. Byłam juz u psychologa jakis rok temu, ale balam mu sie to powiedziec, zeby nie stwierdzil ze jestem jakas nienormalna. Jak ide po ulicy, to mam wrazenie ze wszyscy sie na mnie gapią i mnie obgadują. Rzadko kiedy wychodze, bo w sumie to nie mam z kim. Wtedy ciągle rozmyslam jaka jestem beznadziejna. Ludzie, powiedzcie mi co z tym zrobic. Liczę na Was ;)

Odnośnik do komentarza

ja mam tak samo ,kiedy id na ulice mam wrazenie ze patrza sie na mnie i mnie obgaduja.MIalem kumpli z osiedla ale smiali sie ze mnie wykorzystywali mnie i zrezygnowalm ich bo pili ,marihuasne brali ide z innymi ludzmi do pabu,posmiac sie ,wypic cos,chodze na kosza i poznalem ludzi a to co mowisz,mowicie to jest fobia spoleczna

Odnośnik do komentarza

Mam również to samo, już od dłuższego czasu. Konkretnie nie mogę powiedzieć, jak długo, ale mam tak od kiedy pamiętam.. Od czasów technikum, czyli od jakiś 7 lat... Ostatnimi czasy, od jakiś 6 miesięcy , jeszcze bardziej pogłębił się ten strach przed ludźmi, odrzuceniem... Uciekam przed uczelnią, niby tam idę, jestem już na miejscu, ale zamiast iść do sali na zajęcia, to idę do toalety i potrafię tam tak siedzieć sama i zamknięta , co najmniej godzinę... Wtedy patrzę w lustro i płaczę, w jakiej ja depresji jestem... Nie mam pojęcia , co się ze mną dzieje, to jest silniejsze ode mnie. A nawet jak gdzieś wyjdę to potrafię być tak zdenerwowana, że aż cała "chodzę". Staram się unikać spotkań w większych grupkach, bo po prostu nie umiem się tam odnaleźć. Najlepiej czuję się w towarzystwie mojego chłopaka i wśród rodziny, tam nie zważam na to , co mówię, po prostu jestem sobą. Studiuję poza moim miastem rodzinnym i kompletnie nie potrafię się tam odnaleźć, mam wrażenie, że jestem nikim, nic nie znaczę. Od jakiś 3 miesięcy mam myśli samobójcze. Myślę o tym, jak mogę ze sobą skutecznie, ale bezboleśnie skończyć. Parę razy patrzałam na tory kolejowe i tak sobie myślałam,żeby po prostu się rzucić pod pociąg. Jedyne , co mnie utrzymuje przy życiu to mój chłopak. Takie myśli samobójcze mam tylko, jak jestem na tej stancji... Mieszkam ze współlokatorkami i udaję przy nich, że chodzę na uczelnię, bo wiadomo pytają ,o której każda zaczyna zajęcia, bo łazienka jak wiadomo jest tylko jedna.. Mówiąc,że mam na 8, wstaję o tej 7, idę do łazienki, zjem jakieś śniadanie, pościelę łóżko, usiądę chwilę na kanapie, włączę na chwilę laptopa i lecę na uczelnię... Niby... A tak na prawdę to "szwędam" się gdzieś bez powodu... A wiem, jeśli tam dłużej zostanę, to sobie coś zrobię prędzej , czy później, co jest tylko kwestią czasu.. Dodam,że jestem już na 3 roku i od samego początku mieszkam na stancji, z tym,że z każdym rokiem na innej. Ale ten rok jest dla mnie najgorszy, nie przez to,że jest więcej nauki, ale po prostu już dawno to czułam, że to nie jest kierunek dla mnie. Nie wiem jakim cudem udało mi się pozaliczać te wszystkie przedmioty, zawsze mówiłam sobie, że to jakiś cud. Nie czuję się w tym i tyle. bardzo boję się powiedzieć o tym mojej mamie, nie wiem jak na to zareaguje... A to ona własnie mnie utrzymuje, daje mi pieniążki , co miesiąc, a ja robię coś takiego, jestem taka nieodpowiedzialna...Chciałabym coś zmienić w swoim życiu, bo już dłużej tak nie potrafię, truję się. Chcę poczuć,że żyję, że życie jest piękne, cieszyć się każdą chwilą, ale nie potrafię.. Proszę pomóżcie.

Odnośnik do komentarza

Witam,
Mam 22 lata i odkąd pamiętam mam wielki problem z ludźmi. Od momentu, kiedy musiałam się spotkać się rówieśnikami (przedszkole) każdego dnia towarzyszy mi wielki lęk/stres. Praktycznie, nie miałam dni w szkole gdzie mogłam poczuć się swobodnie. Najczęściej towarzyszy mi paraliżujący lęk, powodujący że poruszam się jak robot, rozmawiam piskliwie, nienaturalnie, jeśli już cokolwiek zdołam z siebie wydusić. Nieraz gdy widzę na korytarzu znajomych w grupie o czymś żywo dyskutujących, śmiejących się, przeżywam atak paniki - cała się trzęsę, spinam, nerwowo wykonuję ruchy, a z gardła jestem w stanie wydusić jedynie przerażone, płaczliwe "cześć". Przy tym towarzyszy mi uczucie silnego odpływu energii, tak jakby miałabym zaraz zemdleć. W większych grupach doświadczam uczucia że się rozpadam od środka, np. ostatnio wyszłam z zatłoczonej biblioteki, gdyż czułam się przytłoczona i czułam dyskomfort. Duża liczba osób działa na mnie depresyjnie, odbiera mi energię, "rozbija" mnie. Kontakty z ludźmi nie są dla mnie przyjemnością, często odczuwam przy tym skrepowanie, a nawet wewnętrzny ból. Umiem rozmawiać o pracy, wykonaniu jakiegoś zadania itp., ale zupełnie nie umiem udzielać się towarzysko, "rozmawiać o pogodzie". Dodatkowo jestem osobą bardzo nieśmiałą. Próbował wiele razy przełamywać się, sama podchodziłam do osób, przedstawiałam się. Problem w tym, że za pierwszą, drugą, trzecią rozmową z daną osobą rozmawiałam całkiem swobodnie, ale już na przykład przy czwartej rozmowie odczuwałam silny lęk. Tak naprawdę najsilniejszy lęk nie odczuwam na początku roku szkolnego, kiedy wszyscy się poznają, ale pod koniec. Wtedy nieraz jestem już w takim stanie, że nie mogę się przemóc, żeby pójść na zajęcia na uczelnie. Im bardziej dana grupa jest "żwawa" : bardziej zżyta ze sobą, hałaśliwsza, mocno gestykulująca, tym gorzej się czuję, tym bardziej się boję przychodzić na zajęcia i tym bardziej im zazdroszczę. Mam pytanie, jak mogę poprawić komfort swego życia i zmniejszyć lęki? Może wiąże się to jakoś z moim niskim poczuciem własnej wartości? Tak naprawdę, to nie jestem w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. A bardzo mi zależy, żeby móc normalnie przychodzić do pracy i żeby nie towarzyszyły mi przy tym skrajne emocje i ciągłe poczucie bycia na krawędzi wytrzymałości. Tak naprawdę cały czas mam włączony tryb, żeby jakoś przeżyć : do weekendu kiedy mogę odpocząć. A w tygodniu mam poczucie, że jestem na krawędzi i jakiś większy cios może doprowadzić do załamania mojej psychiki.

Odnośnik do komentarza
Gość kris 1230

Witam, mam 26 lat i ten sam problem , to się nazywa fobia społeczna.Wszystkie te objawy również mi towarzyszą, najgorsze jest to ,że im dłużej się z tym zwleka tym bardziej się nasilają , wiem to po sobie , kiedyś myślałem , że jestem w stanie sam sobie poradzić, ale to było tylko okłamywanie siebie a czas leciał...i tak minęło parę lat, szkoda życia na smutek! Wiem ,że moja fobia wynikła na skutek braku akceptacji swojego wyglądu (potrzebowałem dużo czasu by do tego dojść). Przełamałem się i byłem nawet u psychoterapeuty, niestety po paru wizytach stwierdził, że skoro operacja plastyczna jest tak dla mnie tak ważna to on nie będzie mi tego zabierał. Dodam,że nie jestem aż tak brzydki, ale mam pewien mankament który mi bardzo przeszkadza. Dużo osób tego nie zauważa, chodziłem też z paroma dziewczynami, dlatego przed operacja chciałem sie upewnić czy to nie są jakieś moje fanaberie, ale mój psychiatra, że tak powiem mnie w tym utwierdził.zdaje sobie sprawę ,że operacja plastyczna może nie zdziałać cudów i te objawy nie znikną, ale nie zamierzam się poddawać i przez całe życie wegetować, wiec pozostaje jeszcze psychiatra. Poruszę niebo i ziemie żeby się z tego wyrwać , a wiem że można, bo nie jednemu to się udało. Dlatego nie trać czasu szkoda młodości i życia. Działaj, szukaj swojej drogi, wejrzyj w siebie, pamiętaj tez,że nic z dnia na dzień się nie dzieje (ziarno które się posiało musi zakiełkować)bądź cierpliwa i nie bój się szukać pomocy najlepiej wśród specjalistów, psycholog itp. Dodam jeszcze, że lęk to jest tylko odczucie tak jak ciepło i zimno, to nie jest żadna istota materialna, która jest w stanie wyrządzić nam krzywdę,za lękiem kryje się pustka! i tylko od nas zależy na ile pozwolimy się tym lękiem wypełnić.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Kris ma rację - odczucia, która pojawiają się u Ciebie w sytuacjach społecznych (lęk i towarzyszące mu objawy fizjologiczne), uniemożliwiające Ci wypełnianie codziennych obowiązków mogą sugerować fobię społeczną.
To zaburzenie jest najczęściej związane z niską samooceną i lękiem przed krytyką. Powinnaś umówić się na wizytę u psychologa i podjąć terapię (w przypadku fobii jest to najczęściej terapia poznawczo - behawioralna).
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...