Skocz do zawartości
Forum

Wielka nienawiść do teściów czy to jednak choroba


Gość Wanda

Rekomendowane odpowiedzi

Zachowania synowej zastanawiają całą najbliższą rodzinę. Żeby w miarę krótko opisać sytuację;
 
Mamy dwóch synów. Starszy syn był w związku z dziewczyną której synowa młodszego syna nie była w najlepszych stosunkach ponieważ uważała, ze tamta nie lubiła jej dzieci, że za mało zwracała na nie uwagę podczas spotkań rodzinnych, nie bawiła sie itp. Problem w tym, że partnerka starszego syna miala problem z zajsciem w ciąże a bardzo chciała mieć dzieci. Więc widok szczęśliwych dzieci u innych napawał ją smutkiem ale tego zrozumieć nie mogła młodsza synowa więc "fochała" się na nią podczas spotkań rodzinnych. Poprostu nie rozmawiała z nią, wolała patrzeć w telefon niz uczestniczyć w rozmowach. Kiedy młodsza synowa zaszła w druga ciążę starszy syn poprosił, żeby na razie nie informować jego partnerki o ciąży, żeby się nie stresowała bo była w trakcie zabiegów które pomogły by zajść w upragnioną ciążę. Tego zrozumieć tez nie mogła synowa i miała wielki żal że nie pozwolą jej o tym radośnie powiedzieć partnerce syna.
Po jakimś czasie relacje starszego syna z partnerka popsuły sie i w konsekwencji rozstali się. Mimo , że jej juz nie było między nami w synowej nadal tkwiła zadra, że powstrzymywano ja wtedy od informacji o ciąży. Przez jakiś potem czas temat wyciszył się. Młodszy syn z synową prowadzili tez budowę własnego domu. Postanowiliśmy wesprzeć finansowo syna, żeby łatwiej i szybciej było im się usamodzielnić, ponieważ mieszkali razem z rodzicami synowej.  Gdy po jakims czasie starszy syn poznał inna dziewczynę w synowej odżył ponownie długo pielęgnowany uraz. Już przy pierwszym spotkaniu rodzinnym z nową dziewczyną, synowa wywołała kłótnie spowodowaną nic nie znaczącym tematem politycznym. Pieniła się bardzo nie bacząc, że jest w kręgu teściów i nowej osoby. Po jakimś czasie dziewczyna starszego syna zaszła w ciąże no i zaczęło się, Ogłosili nam swoją radość no ale nie ku uciesze synowej. Nawet nie gratulowała im oczekiwanego dziecka. Sytuacja w małżeństwie syna pogarszała się. Wywoływała kłótnie z byle powodu Dzwoniła do nas i skarżyła na syna, że budowa idzie wolno, że się ociąga. Wcześniej przed podjęciem decyzji o budowie domu mimo, że ostrzegaliśmy czy wiedzą ile to wyrzeczeń i czasu potrzeba na taką budowę ile potrzeba cierpliwości i wzajemnego zrozumienia i wsparcia, i czy nie lepiej kupić mieszkanie a potem za jakiś czas  ewentualnie myśleć o budowie. Ale ich upór i sprzeciw i to była ich decyzja a synowa twierdziła, ze ona lubi łatwić różne sprawy i dadzą sobie radę. Kłóciła się ze swoimi rodzicami w domu, potem miała pretensje do nas, że rozpuszczamy syna ,że pomagamy finansowo ze dostaje wszystko na tacy ze sam powinien się starać i radzić sobie finansowo ( synowa od 4 lat nie pracuje i wychowuje dzieci). Nie pozwoliła, żeby mu pomagać na budowie bo zaraz awantury były. Potem znowu telefon z pretensjami do nas.
Kilka mcy temu podczas jej ostatnich odwiedzin w ciągu 2 dni pobytu u nas wywołała dwie awantury. Pierwsza z powodu wypicia jednego kieliszka alkoholu przez syna kiedy starszy syn poczęstował z racji urodzin swojego syna, a na drugi dzień, kiedy chcieliśmy pożyczyć synowi nasz samochód żeby miał czym dojeżdżać do pracy bo jego się popsuł ale ona nie pozwoliła. I tutaj awantura osiągnęła punkt kulminacyjny. Nie zważała na to że jej dzieci słuchają, że syn jest z partnerka i niemowlęciem po prostu krzyczała. Mąż nie wytrzymał i zwrócił uwagę, że jej zachowuje się nietaktownie będąc u nas w gościach awanturuje się i nie zważa na to ze awanturuje się z nami starszymi okazując całkowity brak szacunku. Że pożyczamy synowi nie jej więc skąd ta agresja. Spotkanie zakończyło się nieprzyjemnie. Potem otrzymałam jeszcze parę nieprzyjemnych smsów od niej w których obwinia nas za całą sytuację.
Na chrzcinach u starszego syna nie odzywała się do nas, nie nawiązywała żadnego kontaktu z nikim z uczestników imprezy, siedziała z te., w ręku. Podeszłam parę razy do niej po tam były moje wnuczki, ale nie odzywała się ani słowem. Minęło od ich ostatniej wizyty 5 mcy i nie byli ani razu u nas z dziećmi. Synowi wyrzuca że co za dziadki jesteśmy, że nie odwiedzimy wnuczek.  Tam jechać jednak nie chcemy bo tam również wywołuje awantury synowi i nastawiła swoją matkę przeciwko nam więc jest nieprzyjemnie. Niedawno napisała do mnie ponownie 4 obszerne nieprzyjemne smsy w których obwinia nas za cała sytuację. Powtarza jak mantrę dawną sytuacje kiedy wstrzymali informacje o ciąży że to przez nas jej nie daliśmy sie pochwalić przed byłą partnerka starszego syna i dlaczego a w ogóle to przez nas ich związek się rozpadł.
Ostatnio starszy syn będąc u nas w odwiedzinach z partnerka i synkiem, w drodze powrotnej do domu wstąpili do nich zawieść prezent chrześniaczce syna. Informował o tym brata, że będą ale ten zapomniał i nie przekazał tego swojej żonie że ich odwiedzą. Zaraz na powitaniu oczywiście z głośnymi pretensjami wyskoczyła do młodszego syna, że nie powiedział ze będą. Nawet nie zaprosiła na kawę więc nie pozostało im nic innego jak dać prezent wnuczce i pożegnać się. Doszła jeszcze do samochodu i wykrzykiwała jakiego to ma męża.
Bardzo chcemy widywać swoje wnuczki chcemy żeby miały kontakt ze sobą wszystkie dzieci. Ale synowi samemu nie pozwala nas odwiedzać ze swoimi dziećmi a z kolei z nią syn obawia się, że znowu wywoła awantury. bo jest nieprzewidywalna.
Obecnie sytuacja jest taka, że dzieci nadal nie widujemy, awantury w domu u rodziców wywołuje z byle powodu aż musi ją własny ojciec uspokajać, kontroluje komórkę syna czy ktoś nie dzwonił lub nie pisał. Kiedy syn idzie na budowę to zarzuca, że nie zajmuje się dziećmi i nie interesuje sie nimi, kiedy syn wraca z pracy rozlicza go z każdej minuty żeby czasami nas nie odwiedził po drodze. Mieli wizytę u psychologa ale stwierdziła, że ona nie potrzebuje terapii a w ogóle to psycholog był ustawiony bo nie trzymał jej strony.
Zastanawiamy się jak wyjść z tej sytuacji, żeby poprawić relacje? Co dzieje się z synową? Czy to wielka nienawiść do nas czy po prostu potrzebuje terapii, której ona nie widzi potrzeby stosować.
Odnośnik do komentarza

Nic nie możecie, macie uległego syna, od początku synowa weszła mu na głowę. 

Nie pojmuję jak może słuchać żony jak małe dziecko, ale to wasze geny i wychowanie. Synowa tak sobie pozwala, na ile wie, że może sobie pozwolić, a syn nie powinien jej słuchać, tylko robić swoje, nie awanturować się, ignorować jej krzyki. Wy również, bo każda reakcja, to dla niej woda na młyn. 

Tak, że synowi też by się przydała terapia, żeby nie czuł się jak dziecko we mgle. 

Co to pytania, to nie choroba, raczej też nie nienawiść, tylko taka wg mnie zaburzona osobowość i cechy charakteru. 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Nic nie możecie, macie uległego syna, od początku synowa weszła mu na głowę. 

Nie pojmuję jak może słuchać żony jak małe dziecko, ale to wasze geny i wychowanie. Synowa tak sobie pozwala, na ile wie, że może sobie pozwolić, a syn nie powinien jej słuchać, tylko robić swoje, nie awanturować się, ignorować jej krzyki. Wy również, bo każda reakcja, to dla niej woda na młyn. 

Tak, że synowi też by się przydała terapia, żeby nie czuł się jak dziecko we mgle. 

Co to pytania, to nie choroba, raczej też nie nienawiść, tylko taka wg mnie zaburzona osobowość i cechy charakteru. 

Masz rację z tym co piszesz. Co do terapii syna również radziliśmy, żeby sam też skorzystał, żeby zaczął radzić sobie z problemami w związku. Dla niego sytuacja tez jest mało komfortowa, ponieważ mieszkają razem z jej rodzicami, którzy maja inne spojrzenie na życie jakie mamy my i w których syn był wychowany.( Jego sytuacja jest podobna do któregoś z mężczyzn który już pisał na tym forum -post tyt. "Bezradny". ) Tam nikt ich prawie nie odwiedza ani z rodzin (są skłóceni)  ani znajomych. Syn miał znajomych których juz teraz nie odwiedzają ani nie zapraszają do siebie. Synowa nie ma żadnej koleżanki bo wszystkie są głupie więc nie utrzymuje z żadna kontaktu, żeby nawet wymienić się wiedzą o dzieciach.  Synowa ma kłótliwy charakter, nie przyjmuje żadnej krytyki w stosunku do siebie. Jak skłócona była z matką to przyjeżdżali do nas b,często na złość matce. Jak skłóciła się z nami to sprzymierzeńcem jest matka. Opowiada matce bzdury, nakręca ją ta nie zna faktów więc trzyma stronę córki. Ubliżają synowi i mnie zarazem. Każda awantura przez nia wywołana kończy se zdaniem: a widzisz co twoja matka narobiła. To przez nią! Nie możemy zajrzeć na budowę nawet bo zaraz, że jesteśmy wścibscy i się wtrącamy. Syn jak chce żeby podpowiedzieć jakiegos dobrego sprawdzonego fachowca musi nas pytac sie w tajemnicy przed synową bo zaraz awantura, że się wtrącamy a on fajtłapa, że nie umie sobie sam znaleźć. Przegląda jego komórkę jak piszę sms to odpisuje sama z jego telefonu. Wszystkich krytykuje kto ma inne spojrzenie na jakis problem. Nie jest w ogóle tolerancyjna prawie w żadnej kwestii. Z rodziny wyniosła, ze wszystko robią prawie na pokaz dla ludzi. Nie do pomyślenia jest, zeby syn np. sam przyjechał w odwiedziny bądź z dziećmi bo małżeństwo wg niej to święta instytucja i że albo razem albo wcale. A że sami do swojej rodziny nigdzie nie jeżdżą więc nie jeżdżą wcale. Krytykują mnie, że np. mogę sama w gronie znajomych kobiet jechać na wycieczkę lub spotkać się z nimi na kawie, że sama jadę do sanatorium (dodam, że mąż jest wielkim domatorem i dla niego wycieczki itp. podobne to męczarnia więc nie jeździ). Do nich to nie do pomyślenia, żeby tak robić.

Sądzę, że może mieć wpływ na jej zachowanie jej obecna sytuacja. Wychowują dwójką dzieci więc jest na macierzyńskim który już sie skończył. Obiady gotuje matka więc ona zajmuje sie tylko dziećmi i wiekszość czasu spędza w telefonie i sie nakręca. Nie ma innych zajęć. Do poprzedniej pracy nie może wrócić bo ma za daleko więc musi szukać bliżej ale w jej zawodzie akurat ma trudności (nauczycielka). Więc bezczynność odbija sie na jej psychice. Kiedyś wspomniałam, ze mam znajoma która jest dyr.szkoły więc mogę zapytać gdyby były wolne miejsca w jej kierunku nauczania, żeby dała znać. Ale synowa stanowczo powiedziała NIE,NIE !!! Sama sobie poradzę bez znajomości. Dziś synowi wykrzykuje, że przezemnie nie ma pracy bo nie chce jaj załatwć pracy a przecież bym mogła. ?

Do dziś brzmią mi w uszach jej słowa które powiedziała krótko przed ślubem do syna w naszej obecności: Po ślubie wszystko się zmieni! Faktycznie zmieniło się wszystko. A z wesołego, towarzyskiego, pełnego pozytywnej energii faceta stał się zestresowany i przygaszony człowiek.

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Wanda napisał:

Dziś synowi wykrzykuje, że przezemnie nie ma pracy 

Wiesz, bardzo źle, że syn przenosi do was co ona powie, tak samo w drugą stronę, wy nie powinniście nadawać na synową, bo on wie najlepiej jak ona jest, a wy mu dokładacie...

Oni sami muszą się dogadywać. 

Nie wtrącaj się do nich, syn jest dorosły, musi sam sobie radzić, jedynie możecie doradzać mu terapię, najlepiej wspólną, jeśli nie da rady namówić żony, sam niech korzysta. 

 

 

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Wiesz, bardzo źle, że syn przenosi do was co ona powie, tak samo w drugą stronę, wy nie powinniście nadawać na synową, bo on wie najlepiej jak ona jest, a wy mu dokładacie...

Oni sami muszą się dogadywać. 

Nie wtrącaj się do nich, syn jest dorosły, musi sam sobie radzić, jedynie możecie doradzać mu terapię, najlepiej wspólną, jeśli nie da rady namówić żony, sam niech korzysta. 

 

 

Syn jest bardzo skrytym i zamkniętym człowiekiem, kiedy już cokolwiek nam przekaże to w wielkiej frustracji i bezradności i bezsilności i czasami człowiek potrzebuje wyrzucenia z siebie takiego ciężaru. Zważ na to, że on zamieszkuje z rodziną żony z którą dużo ich dzieli. Wiem, że to był jego wybór, ale z tego co opisuję to nie są  przekazane przez niego informacje ale wcześniej przez nas zauważone lub wyrzucone przez samą synową we wspomnianych smsach do mnie.

Myślę, że łatwiej byłoby im się dogadywać na neutralnym gruncie kiedy byli by oddzieleni i od nas i od jej rodziny, ale oddzielenia od swojej rodziny nie chce właśnie synowa. Dodam, że nie wiem tego od syna tylko z jej wcześniejszych relacji. 

Odnośnik do komentarza
17 minut temu, Gość Wanda napisał:

Syn jest bardzo skrytym i zamkniętym człowiekiem, kiedy już cokolwiek nam przekaże to w wielkiej frustracji i bezradności i bezsilności i czasami człowiek potrzebuje wyrzucenia z siebie takiego ciężaru

Ja wszystko rozumiem, ale od tego nie powinni być rodzice, nie powinno dodatkowo się obciążać wzajemnie. To tylko pogarsza sytuację. 

Od tego niech będzie np. kolega z pracy. 

Jak mu żona nie odpowiadała, mógł np. dawno się rozwieść. Teraz musi sam sobie radzić, sam podejmować decyzję.

Wygląda jakbyście za długo prowadzili go za rączkę, że sobie nie radzi w życiu/małżeństwie, boi się żony. A Ty nie pomagasz przyłączając się do narzekania na synową, wręcz odwrotnie. 

Powiedz co by się stało, jakby przyjechał do was z dziećmi. Nic. 

Małymi krokami chociaż teraz powinien stawiać na swoim, ale my tylko możemy sobie pogadać. 

Nie powinnaś na niego naciskać, jak rozmawiacie, to nawet powinniście omijać temat jego żony. 

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ja wszystko rozumiem, ale od tego nie powinni być rodzice, nie powinno dodatkowo się obciążać wzajemnie. To tylko pogarsza sytuację. 

Od tego niech będzie np. kolega z pracy. 

Jak mu żona nie odpowiadała, mógł np. dawno się rozwieść. Teraz musi sam sobie radzić, sam podejmować decyzję.

Wygląda jakbyście za długo prowadzili go za rączkę, że sobie nie radzi w życiu/małżeństwie, boi się żony. A Ty nie pomagasz przyłączając się do narzekania na synową, wręcz odwrotnie. 

Powiedz co by się stało, jakby przyjechał do was z dziećmi. Nic. 

Małymi krokami chociaż teraz powinien stawiać na swoim, ale my tylko możemy sobie pogadać. 

Nie powinnaś na niego naciskać, jak rozmawiacie, to nawet powinniście omijać temat jego żony. 

"Ja wszystko rozumiem, ale od tego nie powinni być rodzice, nie powinno dodatkowo się obciążać wzajemnie. To tylko pogarsza sytuację. "

Może i masz rację pod warunkiem, że każdy z rodziców powinien być neutralny. My mieszkamy oddzielnie ale jej rodzice niestety maja duży wpływ na swoją córkę i dużo ingerują w ich związek i wychowanie wnuczek. Ja tu tylko piszę a oni działają ze szkodą na ich związek. Uwierz, że ja tu wszystkiego nie napisałam jeszcze.

Odnośnik do komentarza

Może naprawdę zrobiliście jej przykrość czymś. Dynowa czy zięć powinni przez teściów być traktowani jak własne dzieci. Więc mówienie dajemy mu pieniądze mu coś czyli synowi to też nie jest fer bo tak się nie mówi. Dzieci które są już po ślubie i mają mężów czy żony są naszymi dziećmi tak samo. Więc mozliwe że coś się wydarzylo nie tylko to z tą ciąża. Może przed ślubem. 

I tak samo żaden rodzice nie zna swojego dziecka w 100 % zwłaszcza po wyprowadzce z domu rodzinnego więc może syn też coś zawinia, może naprawdę nie jest taki idealny więc kobieta tak reaguje. Nie wiadomo 

Widocznie naprawdę coś się wydarzyło co ja tak boli. 

Może ma depresję. Nic nie wiadomo. Może naprawdę jest potrzebna w tym związku terapia, może dla nich obojgu. 

Można tylko dzieciom doradzić ale nie wtrącać się. Nie ubliżać i nie oczerniać samej synowej bo nie wiadomo jak jest naprawdę. Jeśli do czegoś dojdzie z nowu.A jeśli jest już w rodzinie to jest i Pani rodzina więc nie powinna pani bronić tylko syna jeśli coś się wydarzy. Może iść jako 1 wyciągnąć rękę na zgodę przeprosić jeśli ona ciągle mówi co ja boli. Chociaż spróbować jako matka. Może ona wtedy będzie inna jak będzie wiedziała ze jest dla was tak samo ważna jak syn i wnuk. 

Teście zapominają właśnie że synowa czy zięć powinni właśnie być dla nich jak rodzone dzieci. Bo nie traci wtedy się syna czy córkę ale zyskuje kolejne dziecko. I jeśli odrazu taka młoda osoba widzi ze teście nie widzą w niej wroga tylko rodzinę wtedy też relacje są poprawne. Chyba że młodzi są na starcie nastawieni źle wtedy może być gorzej. 

Odnośnik do komentarza

A syn powinien odciąć pępowine i powinniście mu w tym pomoc od zwierzeń jest kolega kuzyn przyjaciel nie rodzice. A jak mu żona nie odpowiada i się tak skarży na nią to niech weźmie rozwód bo zawsze winne są obie strony zawsze. Więc wy nie powinniście naprawdę najeżdżać na synowa razem z synem. Bo syn też musiał zawinic. A wiadomo ze ludzie nigdy nie powiedzą co sami zle zrobili. Powtarzam nie znasz tak dobrze swojego syna jak ci się wydaje bo my nie znamy swoich dzieci jacy są w relacjach mąż żona ,naprawdę.  Bo od synowej usłyszysz jak skarży sue na męża a od syna jak na żonę wiec nie wiesz kto mówi  prawdę. 

Czas by syn zaczął żyć jak głowa rodziny dorosły facet bo nic dziwnego ze dziewczyna się złości jak jest u was bo widocznie ona dobrze wie że o niej mówicie. 

Odnośnik do komentarza

Ja nie chce nikogo krytykować ani nie jestem za ty ani za tym, pisze ze swojego doświadczenia. Tak samo jeśli ona uważa że małżeństwo to świętość to nikomu do tego. Jeśli u nich są relacje takie że jeżdżą razem to jeżdżą razem. Każdy ma swoje zdanie swoje myśli swoje życie. I to tak samo normalne jak i to że inni uważają że w małżeństwie nie trzeba być ciągle razem. Może czas doradzić synowi żeby poszli na swoje. Nie mieszkali z rodzicami ani jednymi ani drugimi. Powinni żyć razem. Jakby mieszkali u was pewnie lepiej by nie było bo wy macie inne zasady a tamci rodzice inni i tak jest więc dlatego młodzi nie powinni żyć z rodzicami po ślubie . 

Odnośnik do komentarza
56 minut temu, Gość Wanda napisał:

Ja tu tylko piszę a oni działają ze szkodą na ich związek.

Być może, ale nie masz na to wpływu. 

56 minut temu, Gość Wanda napisał:

pod warunkiem, że każdy z rodziców powinien być neutralny. 

Niekoniecznie, ktoś musi być mądrzejszy. 

Myślę, że synowa jest tak przebojowa, że nie musi słuchać rodziców, z tego co piszesz to ona rządzi w tej rodzinie wg tego co wyniosła z domu. 

Sama widzisz, że nie da się sterować drugim człowiekiem, te burze w szklance wody nikomu nie służą. 

Nie przyłączaj się do nich. Jak synowa będzie widziała Twoje inne nastawienie do niej, być może też zmieni front. My z reguły swoich błędów nie widzimy, tylko czyjeś, stąd też nieporozumienia. 

Odnośnik do komentarza

Dużo macie racji z tego co piszecie i ka-wa i Krysia50 ale ustosunkuje się

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

Może naprawdę zrobiliście jej przykrość czymś

Tak, tym: nie może przeboleć, że wtedy co wywołała awanturę, bo chcieliśmy pożyczyć auto synowi do pracy, żeby mógł dojeżdżać bo swoje miał zespute ona zareagowała, ze NIE. Że nie ma potrzeby. Syn zdecydował, że faktycznie przyda się a synowa wówczas wywołała awanturę na wszystkie inne nieistotne  tematy nie związane z autem. Dzieci spały a ona krzyczała, nie rozmawiała ale krzyczała. To wtedy mąż zwrócił jej uwagę, że jako osoba wykształcona i inteligentna jest w odwiedzinach u nas nie bacząc na to ,że jesteśmy starsi a tak się zachowuje tak nie kulturalnie wobec, żadnego szacunku. Myslę, że chodziło może o to że jej nie spytaliśmy o zgodę czy możemy pomoc synowi w ten sposób. Od tego czasu nie przyjeżdżają, w między czasie otrzymałam kilka obszernych i obraźliwych smsów.

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

Więc mówienie dajemy mu pieniądze mu coś czyli synowi to też nie jest fer bo tak się nie mówi

To tutaj tak napisałam a faktycznie przelewając pieniądze mówiliśmy, że chcemy WAM pomóc finansowo w budowie domu. Dom jest dla nich obu nie dla syna tylko.

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

Może ma depresję. Nic nie wiadomo. Może naprawdę jest potrzebna w tym związku terapia, może dla nich obojgu.

Jest to wysoko prawdopodobne bo byli już u psychologa ale synowa nie widzi potrzeby i z góry założyła, że syn nastawił psychologa przeciw niej ( o tym syn mówił nie mnie a swojemu bratu stąd wiem)

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

A jeśli jest już w rodzinie to jest i Pani rodzina więc nie powinna pani bronić tylko syna jeśli coś się wydarzy

Nie bronimy syna gdy faktycznie na to zasługuje. Były sytuacje nie jeden raz ze przyznawaliśmy rację synowej i o tym mówiliśmy im wprost

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

ona ciągle mówi co ja boli

Tak. Najwięcej boli ja to wstrzymanie informacji o jej ciąży gdy starszy syn był z byłą partnerką (opisane w 1 poście) Nie może zrozumieć dlaczego i teraz ten temat wraca po 2 latach. Odbiera to jakby jej mąż wstydził sie swojego dziecka. Starszy syn poprosił ich o chwilowe nie informowanie bo partnerka była przed zabiegiem, żeby jej nie stresować bo bardzo przeżywała niemozności zajścia w ciążę. Decyzje o chwilowym wstrzymaniu i formacji o jej ciąży podjął syn a jej mąż. Zreszta gdyby tak bardzo chciała mogła po prostu sama ja o tym mimo wszystko poinformować

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

A syn powinien odciąć pępowine i powinniście mu w tym pomoc od zwierzeń jest kolega kuzyn przyjaciel nie rodzice

Syn po skończeniu szkoły podstawowej przebywał w internatach potem na studiach 150 km. od nas. Pępowina??? Wszystkie decyzje podejmował sam, bądź ze swoją żoną jeśli chodzi o budowę domu, nawet doświadczonych w budownictwie nie słucha rad. Uczy się na błędach często drogo go to kosztuje ale to są jego wybory.  Gdyby faktycznie posłuchali naszych rad to dawno by mieszkali oddzielnie i na swoim ale podjęli taką decyzję więc  mieszkają jeszcze z rodzicami synowej w 1 pokoju w 2 osoby. Nie mówmy więc o pępowinie bo akurat on odciął ją już dawno. Nie zwierza się mamusi ani tatusiowi. Te problemy opisane są widoczne z ich zachowań, bądż wyrzucane w smsach przez synową. Jeśli juz z kims rozmawia to z przyjacielem swoim lub swoim bratem.

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

Więc wy nie powinniście naprawdę najeżdżać na synowa razem z synem.

I tak właśnie jest. Nawet dla naszego spokoju i zdrowia psychicznego. To, ze tutaj piszę nie znaczy, że jemu o tym mówimy. Piszę tutaj ,żeby usłyszeć czyjeś rozsądne zdanie i byc może wyciągnąć wnioski na przyszłość.

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

Tak samo jeśli ona uważa że małżeństwo to świętość to nikomu do tego. Jeśli u nich są relacje takie że jeżdżą razem to jeżdżą razem. Każdy ma swoje zdanie swoje myśli swoje życie. I to tak samo normalne jak i to że inni uważają że w małżeństwie nie trzeba być ciągle razem.

I tu bym sie nie zgodziła. Ja to rozumiem, że świętość dla niej bo takie u nich relacje. Ale z drugiej strony wymaga sie od innych nie dając nic w zamian? Czy można kogoś ograniczać, czyjąś swobodę tylko dlatego, że u nich takie relacje? Ograniczać przyjazdów syna do rodziny z dziećmi jeśli sama nie ma na to ochoty? Ograniczanie kontaktów wnuczek z dziadkami?

Od razu odpowiem dlaczego my tam nie pojedziemy. To proste. Po 1 dzieci tam są wychowane i związane więcej z nimi niż z nami i będąc tam nawet mogą nas nie zauważyć, że tam jesteśmy, żeby pobawić się czy pobyć. Ono pójdzie do mamy czy do tamtych dziadków to zrozumiałe. Będąc u nas przebywa tutaj i ten kontakt niestety jest juz inny.

Zrozumiałe było by bardziej to jeśli by powiedziała do męża: nie mam ochoty odwiedzać Twoich rodziców więc jedź sobie do nich sam z dziećmi niech ich odwiedzą.  Czy takie to trudne by było? Ale woli prowokować tekstami w smach,że nie odwiedzamy wnuków. Grzecznie zaprosiłam ich do nas, niestety nie odwiedzili.

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

Może czas doradzić synowi żeby poszli na swoje. Nie mieszkali z rodzicami ani jednymi ani drugimi.

Tak byłoby najlepiej. Starszy syn też mu to doradzał, i młodszy syn chciał bardzo  ale synowa nie chce bo stwierdziła, że jak jej mąż będzie w pracy to ona sama nie będzie siedziała w domu i tak będzie jeździć do rodziców. My nie doradzaliśmy, żeby nie było odebrane jako wtrącanie się.

 

14 godzin temu, Gość Krysia50 napisał:

I synowa tak samo powinna odciąć pępowinę od swoich rodziców. 

No właśnie byłoby bardzo wskazane, ale odpowiedź dlaczego nie jest powyżej.

 

14 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Myślę, że synowa jest tak przebojowa, że nie musi słuchać rodziców, z tego co piszesz to ona rządzi w tej rodzinie wg tego co wyniosła z domu

Tu masz całkowita rację." rządzi wg tego co wyniosła z domu"

Odnośnik do komentarza

Myślę jednak, że przyczyną takich zachowań może być właśnie depresja u synowej. Pobyt w domu z dziećmi przez 5 lat prawie już może wpłynąć na psychikę kobiety. To zrozumiałe.

Zastanawia mnie jednak fakt, że te zachowania wybuchły odkąd starszy syn poznał inna dziewczynę, układa im się w związku     (i miejmy nadzieję, że tak zostanie, czego im życzę) mają dziecko, mieszkanie, mieszkają sami, sami sobie radzą z wychowaniem dziecka. Już od pierwszego spotkania gdy przedstawił nam syn swoja partnerkę synowa wywołała pierwszą awanturę ( opis w 1 moim poście) a jej kontakt z partnerka syna był właściwie chłodny, nie szukała bliższych kontaktów chociaż tamta sie starała. Zapraszali ich do siebie w odwiedziny, nie pojechali. Żadnych gratulacji gdy spodziewali sie dziecka. Jako jedyna nie złozyła gratulacji. Do tej pory było normalnie. Przyjeżdżali często z wnuczkami, nocowali, każde święto również u nas. Było wesoło, miło przyjemnie. Jak sie skarżyła na syna to miała wsparcie nasze jeśli faktycznie miała rację.  My nie zmieniliśmy swoich zachowań w stosunku do nich. My jesteśmy nadal tacy sami. Kiedy psuła atmosferę podczas odwiedzin, było nam przykro, bo zapraszalismy, żeby pobyć ze sobą pobyć z wnukami, staralismy się. Nawet przez myśl nam nie przychodziło co może być powodem jakiegoś następnego jej wybuchu. Omijaliśmy drażliwe dla niej tematy. Nie było politycznych tematów, unikaliśmy tematów budowy, no ale o czymś trzeba rozmawiać. Nieraz z błahej rozmowy wyszła kłótnia. Gdybyśmy przewidzieli, że propozycja pożyczenia auta zrodzi taki konflikt to wcale byśmy nie zaczynali. Ale to może tylko bomba która od dawna sie tliła i ktora i tak kiedyś by  wybuchła. Teraz, kiedy ich dzieci zamiast nawiązywać kontakty ze swoim małym kuzynem, zostali odseparowani. A tak bardzo są za sobą jak się spotykali aż miło było patrzeć.

Teraz zastanawiam się, czy to nie jakiś żal, zazdrość, że starszemu bratu męża się układa a im nie? Mają zdrowe, mądre i fajne dzieci i to najważniejsze powinno być a nie jest. Dlatego nam też przykro że tak się odmieniło na gorsze.

Odnośnik do komentarza

Trudno, może z czasem to się zmieni. 

Z tym samochodem to jak najbardziej mógł być pretekst, a coś innego jej siedziało na wątrobie. 

To jednak nie jest taką zołzą, jak ją przedstawiłaś, ma widać jakieś swoje powody takiego, a nie innego zachowania, choć dla nas wydają się irracjionalne. 

Zajmijcie się swoim życiem, nie możesz żyć życiem swoich dzieci i wnuków. 

Ona ma swoje zasady, jak z tymi wyjazdami tylko z żoną, ja się z nimi nie zgadzam, ale syn widocznie się z tym pogodził, więc nie powinnaś tego komentować. 

Generalnie przy synowej nie powinniście stawać w obronie syna, bo to ma odwrotny skutek. 

Piszesz, że wywołała awanturę, ale do tego potrzeba adwersarza i to syn powinien z nią wtedy dyskutować, a nie wy. 

To są takie niby nieistotne niuanse, ale bywają punktem zapalnym. 

Jeśli zależy wam na poprawie kontaktów, to urazy trzeba schować do kieszeni, pojechać do nich, starać się dogadywać z synową, może przy okazji powie Ci co się stało, że tak zmieniła front, bo to nie mówienie jakiś czas o ciąży, ma chyba drugie dno, choć ta tajemnica była niepotrzebna. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...