Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie


Gość Jeli

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Rozstaliśmy się z partnerem mniej więcej 3 miesiące temu po 5 latach burzliwego związku. Trochę nie wiem gdzie leży mój problem i czy w ogóle ten problem jest. Odejście przez pierwsze dwa miesiące było dla mnie niesamowitą ulgą, nie dręczyły mnie takie sytuacje jak nieprzespane noce, popłakiwanie w poduszkę czy zajadanie się tabliczką czekolady przy ulubionym serialu. Łapałam szczęście, spotykałam się ze znajomymi, wracałam do ulubionych zajęć, a nawet wizyty w pubie wydawaly się naprawdę potężną odskocznią od życia. W skrócie stałam się takim małym dzieckiem, które poznaje świat na nowo, a najmniejsze drobnostki cieszyły od ucha do ucha. Parę słów o związku,  ja i Mateusz, bo tak ma na imię bardzo różnimy się od siebie, on jest typowym domatorem, a ja osobą lubującą się w wszelakich zajęciach poza domem, wszędzie mnie pełno, próbuję poznawać jak najwięcej nowych atrakcji, choć wspólnie najczęściej siadaliśmy przy komputerze i pogrywaliśmy w ulubione gry co nie uważam za stracony czas, a naprawdę zabawne wieczory przedłużające się do rana. Razem jesteśmy trochę jak rodzeństwo i tu właśnie największy problem. Często się rozstawaliśmy, po powrotach raz moich, raz jego, kiedy nadchodziła zwykła nuda, kłóciliśmy się jak typowi bracia. Kto posprząta kuchnie, ja nie umyje tych talerzy bo byłem w pracy i jestem zmęczony, ja nie poukładam skarpetek bo cały dzień opiekowałam się dzieckiem. Tak, mamy córkę. Wszystko ok, gdyby nie fakt, że te kłótnie przeradzają się w potężną wojnę. Ani ja, ani on nie odpuszczamy. Częściej to on ulega co też nie jest tak do końca dobre. Ja jestem strasznie zawistną, wstrętną babą, która musi postawić na swoje i tak musi być i koniec kropka, on znowu jest typowym leniem, którego o wszystko trzeba męczyć tygodniami. Tak to się nakręca. Nie czuję się jakoś bardzo tragicznie w związku z naszym rozstaniem, ale zastanawia mnie czy przez moje wieczne jazdy o byle co, sama dopuszczam do takich sytuacji jak późniejsza rutyna. Piszemy ze sobą, czasem się spotkamy.. on nie wyobraża sobie w ogóle, że możemy nie być razem, jestem jego pierwszą poważną dziewczyną,  ja natomiast nie za bardzo wiem czy jest sens to kontynuować. Poznaliśmy się jako dzieciaki, wtedy narobiliśmy sobie niezłych szkód w głowie, jakieś dziwne głupie akcje, specjalne wywoływanie zazdrości, niewytłumaczalne zachowania, nie chcę teraz brnąć w przeszłość, ale przez tą przeszłość ja wiecznie na niego najeżdżam. Problem też jest taki, że zawsze kiedy pojawia się problem, który dość mocno mnie nurtuje, przychodzę porozmawiać z nim o tym I przeważnie pojawia się milczenie z jego strony. Dopiero po naszym ostatnim spotkaniu, powiedział mi, że on nie potrafi tak nagle odpowiadać na pytania o poważnych sprawach, że potrzebuje być wcześniej poinformowany, a kiedy ciągle wyciągam od niego informacje, on po prostu czuje się przytłoczony. Ja jestem bardzo emocjonalną kobietą, on właściwie może pogadać o wszystkim co nie jest poważne, wiecznie wierzy w zasadę co będzie to będzie. Ukrywa wszystko co w nim siedzi, nikomu tego nie mówi, a potem wybucha i odstawia jakieś krzywe akcje. Próbowałam mu przemówić, żeby w każdej sytuacji kiedy czuje się źle, mówił mi o tym. Rzeczywistość jest zupełnie inna, tym bardziej, że nie jest dobry w rozmowę ? Jest też z rodziny gdzie wszyscy zamykali go w złotej klatce,  a wszystkie błędy jakie popełniał jako dziecko załatwiali rodzice, u mnie znowu na odwrót. Ojciec alkoholik, matka niesamowicie nerwowa, bardzo wymagająca. Nie za bardzo wiem co z tym wszystkim zrobić. Czy zastanowić się nad sobą, jakąś wspólną terapią, czy może po prostu to zostawić. 

Odnośnik do komentarza
37 minut temu, Gość Jeli napisał:

Razem jesteśmy trochę jak rodzeństwo i tu właśnie największy problem. Często się rozstawaliśmy, po powrotach raz moich, raz jego, kiedy nadchodziła zwykła nuda, kłóciliśmy się jak typowi bracia. Kto posprząta kuchnie, ja nie umyje tych talerzy bo byłem w pracy i jestem zmęczony, ja nie poukładam skarpetek bo cały dzień opiekowałam się dzieckiem. 

To w końcu jesteś kobietą czy facetem?

Wygląda, że tak będziecie się rozstawać i wracać w nieskończoność, czas dorosnąć i nie czepiać się o pierdoły, zaakceptować się wzajemnie lub rozstać się na dobre. 

Jeśli teraz będziecie chcieli do siebie wrócić, to terapia dla par, jak najbardziej wskazana. 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość Jeli napisał:

Piszemy ze sobą, czasem się spotkamy.. on nie wyobraża sobie w ogóle, że możemy nie być razem, jestem jego pierwszą poważną dziewczyną,  ja natomiast nie za bardzo wiem czy jest sens to kontynuować.

Moim zdaniem, nie ma sensu.

1. Za bardzo różnicie się, właściwie dzieli Was wszystko. Może jemu było dobrze, choć nie sądzę, jeśli często kłóciliście się, ale Ty chyba męczyłaś się bardziej?

2.  To nie prawda, że przeciwieństwa przyciągają się. Może i przyciągają się, ale z czasem te różnice stają się nie do pogodzenia i na ogół kobieta zostaje z ręką w nocniku, ze zmarnowaną młodością  i samotnym macierzyństwem.

3. Niepotrzebnie robisz mu nadzieję, nawet, jeśli niewiele robisz, to jednak on odbiera to w taki sposób.

4. Znacie się od dzieciństwa, a takie młodzieńcze związki na ogół rozpadają się, bo na pewnym etapie życia, ludzie dochodzą do wniosku, że właściwie niewiele przeżyli, nie wyszaleli się, bo od zawsze z tą samą osobą.

Uważam, że z uwagi na długoletnią znajomość powinnaś z nim porozmawiać i rozwiać jego nadzieje na reanimowanie związku, a następnie, choćby z szacunku do niego, zerwać kontakt. Obawiam się, że tak długo, jak będziesz ten kontakt utrzymywać, on ciągle będzie miał nadzieję na Twój powrót. 

Odnośnik do komentarza

Cxy ja dobrze czytam związek jak bracia? To po co taki związek, co on daje? Chyba z braku laku. Wspolne zainteresowania pasje dogadywanie i klocenie sie jak z siostra moge miec z kumplem. Zwiazek rozni sie ta jedna sfera ktorej nie mamy z kumplem ani rodzeństwem. Inaczej to jakies chore przyjacielskie uklady, ktore w gruncie rzeczy nie daja obydwu stronom satysfajcji wrecz unieszczeskiwiaja i koncza siectragicznie dla obu stron glownie dla dziecka. W najlepszym wypadku nuda i tolerancja drugiej osoby, w najlepszym czesto dramaty i wylewanie frustracji obwinianie drugiej osoby.

Odnośnik do komentarza

Witaj. Obydwoje jesteście rózni. Najwidoczniej macie rózne potrzeby, także w wyrażaniu się i swoich emocji. Z tego co piszesz to pochodzicie z innych światów, ale to nie powinno niczego przekreślać. Ty oczywiście możesz tak reagować bo takie reakcje obserwowałaś w swoim domu np. twojej mamy. Natomiast partner jest przyzwyczajony do tego że nie ma potrzeby reagowac nerwowo. Skoro był wychowywany w złotek klatce to być może też jego wychowanie wpływa na to jak reaguje i że w sumie to "jakoś to będzie". Są ludzie którzy sie w ten sposób dobierają, i co ciekawe dają sobie duzy margines wolności. Mam na myśli że się kochają ale mają świadomość że potrzebują spędzac czas inaczej. Ludzie w długoletnich związkach o róznych charakterach często mają tak że jedno spotyka sie ze znajomymi, wyjeżdża na wycieczki, potrzebuje kontaktu z innymi, a drugie woli siedzieć w domu przed komputerem czy z książką. Co też jest ciekawe jest wiele prawdy w tym że przeciwieństwa się przyciągają. Mam na myśli to że ty jesteś osoba jak sądze ekstrawersyjną, a twój partner jest introwertykiem. Żadne z was się nie zmini, jedyne co to możecie zaakceptować się takimi jakimi jesteście. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Twoje jazdy o byle co? Jesli masz na mysli to:

W dniu 8.10.2020 o 07:10, Gość Jeli napisał:

Kto posprząta kuchnie, ja nie umyje tych talerzy bo byłem w pracy i jestem zmęczony, ja nie poukładam skarpetek bo cały dzień opiekowałam się dzieckiem.

, to wcale to nie sa  drobiazgi. Sprawiedliwy podzial obowiazkow w zwiazku to podstawa, jak mieliscie z tym problemy, to nic dziwnego, ze Wam nie wyszlo. Skoro piszesz, ze partner jest lenien i trzeba bylo od niego wszystko tygodniami wyciagac, to znaczy, ze problem jest w nim, i Twoje bycie z nim to dla Ciebie na dluzsza mete wielkie obciazenie. Naprawde dziwisz sie, ze o tak wazne rzeczy byly klotnie, skoro on sobie te sprawy olewal? Naprawde chcialabys do tego wrocic? Serio, jesli to przez te klotnie uwazasz sie za wredna babe, bo tak jak wyzej napisalam, nie ma co sie dziwic, ze o takie sprawy byly klotnie.

Nastepna sprawa, to rozmowa na powazne tematy. Rzecz bardzo wazna w kazdym zwiazku. Jesli ktos nie chce rozmawiac z najblizsza osoba o takich sprawach, to albo brakuje mu zaufania do partnera, albo nie chce go wspierac. Nie lepiej znalezc sobie partnera, z ktorym mozesz porozmawiac o wszystkim, niz wracac do niego, i ciagle probowac cos z niego wyciagac, z mizernym skutkiem, zostajac koniec koncow sama z dana sprawa, ktora chcialas obgadac? Nie szkoda nerwow, i energii? Jemu po prostu nie chce sie robic tego, co niewygodne, czy to rozmowa na powazne tematy, czy sprzatanie, bo zostal wychowany pod kloszem, a Ty nie jestes jego matka, zeby go teraz wychowywac od nowa.

Oczywiscie, nie mozecie zerwac ze soba calkiem kontaktow, skoro macie razem dziecko, ale mozecie ograniczyc je do minimum. Nie musicie pisac ze soba, ani tym bardziej sie spotykac. A skoro on ciagle nie wyobraza sobie, zebyscie nie mieli byc razem, to nalezalo by go pozbawic tych zludzen, nie ma co robic mu falszywej nadzieji.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...