Skocz do zawartości
Forum

Mieszkanie z rodzicami po ślubie


Gość Łukasz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Łukasz

Cześć jestem ojcem pol rocznej corki, z żoną mieszkamy u moich teściów narazie. Czekamy az moj brat sie wyprowadzi od rodziców na swoje, a potem my będziemy sobie remontować pierwsze pietro i strych u rodzicow. Będziemy miec oddzielne wejście. Wyliczylem 120tys remont. Na pocztaku żona była za tym, bo nie wiedziała ile ten remont bedzie kosztował. Teraz jej sie odmieniło i od tygodnia nie daje mi zyc i mowi ze jak mamy sie remontować u moich rodziców to woli sobie postawić swoj dom 100m2, jak dla mnie to za mało, wolałbym 150m2 ale do tego trzeba 500tys. Mamy swoich oszczędności 80tys, tesciowa mogła by pożyczyć 100tys (bo żona ma brata a brat by został na tej posesji rodziców i by sie zrzekla spadku po rodzicach, zosawila by wszytsko bratu, tak rodzice uzgodnili) i kredyt bysmy wzięli 200tys... Ale ja niechce się budowac bo mamy taki duzy dom, szkoda zeby tak stał. A moi rodzice sa naprawdę wyrozumiali i spoko. Jak przetłumaczyć żonie ze szkoda tracić tyle kasy i nerwow na budowe domu od zera, a i moze nam nie wystarczy tych pieniedzy nawet na 100m2. Ze lepiej jest przecież mieszkać z rodzicami, dziecmi sie zajma a my bedziemy miec czas dla siebie i bez kredytu? A jak bedziemy tam mieszkać to dostane w darowiznie ten dom i żonę dopisze do tej nieruchomości. To bedzie nasze. A jeszcze mi głupio bo powiedzielismy rodzicom ze bedziemy tam mieszkać a oni sobie zrobili dodatkowy pokój z kotlowni żeby mieli na dole luźno na starość. A tak to by nie robili, wpakowali w to 40tys... A teraz mi żona wymyśliła ze dwoch gospodarzy na jednym podwórku to nigdy nie wypali i będziemy żałować wpakowanych 120tys. Choć ja znam swoich rodzicow i wiem ze bedzie dobrze... Moze ktoś mial taka sytuacje i wytłumaczę żonie ze nie ma sie co martwić? Bo mnie nie słucha...

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość Łukasz napisał:

A moi rodzice sa naprawdę wyrozumiali i spoko. 

No uważaj z tym. Mówisz o swoich rodzicach. Ale dla żony są to już teściowa i teść. Niewiadomo jak ona się z tym odnajdzie. Nie twierdzę że masz strasznych rodziców bo są wyjątki ?

Jednak..

Jeśli macie jakkolwiek możliwość to idźcie na swoje. Albo ten dom na kredyt albo mieszkanie. Nie ma to jak u siebie. Rodziców dobrze jest odwiedzać. Ale mieszkać już gorzej. Zadbajcie o to teraz. Nie później.

 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, laurette napisał:

Jeśli macie jakkolwiek możliwość to idźcie na swoje. Albo ten dom na kredyt albo mieszkanie. Nie ma to jak u siebie. Rodziców dobrze jest odwiedzać. Ale mieszkać już gorzej. Zadbajcie o to teraz. Nie później.

Dokładnie. Ale jeśli już, to rodzice najpierw powinni wam zapisać górę domu, żebyście wiedzieli, że wkładacie pieniądze w swoje. 

Takie tam, później dopiszę żonę, daruj sobie. Takie sprawy muszą być jasne od początku. 

25 minut temu, Gość Łukasz napisał:

Choć ja znam swoich rodzicow i wiem ze bedzie dobrze...

Tak zawsze się wydaje na początku, nic nie możesz zagwarantować. 

26 minut temu, Gość Łukasz napisał:

Ze lepiej jest przecież mieszkać z rodzicami, dziecmi sie zajma a my bedziemy miec czas dla siebie i bez kredytu?

Medal ma dwie strony, z jednej strony lepiej, z drugiej gorzej, jak w życiu. 

Porozmawiaj z żoną i rodzicami, czy takie rozwiązanie wchodzi w grę, jakby góra była waszą własnością, wtedy, jej rodzina dała by wam na remont, nie pożyczyła, bo żona by była współwłaścicielką. 

Jest żelazna zasada, nie inwestuj w nie swoje. 

Odnośnik do komentarza

Mieszkanie u rodzicow? Bron Boze! Nawet jak wam przepisza to pozniej moga przychodzic kiedy chca i robic co im sie zywnie podoba. Mimo ze pewnie tacy nie sa to nie wiesz co moze byc za kilka lat gdy sie zestarzeja. Lepiej isc na swoje i miec ten kredyt ale WLASNE mieszkanie i swiety spokoj.

Godzinę temu, Gość Łukasz napisał:

Ze lepiej jest przecież mieszkać z rodzicami, dziecmi sie zajma a my bedziemy miec czas dla siebie i bez kredytu? A jak 

Jestescie dziecinni skoro uwazacie ze ktos za was zajmie sie dziecmi

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Łukasz napisał:

A jak bedziemy tam mieszkać to dostane w darowiznie ten dom i żonę dopisze do tej nieruchomości.

Srutu tutu kawał drutu. Znam takie 3 małżeństwa, które czekają i się nie doczekały. Zasada jest taka, nie wkładaj kasy w coś co nie jest Twoje. Najpierw przepisanie a potem remont...nigdy odwrotnie. Mój brat jest jednym z tych co czekają 8 lat, a miało być tak pięknie. Niby tacy mili teściowie, a jak młodzi wyremontowali to starzy się stali zołzowaci. Wiedzieli, że młodzi już nie odejdą bo im będzie szkoda kasy włożonej w poddasze. Zostali zwyczajnie wykorzystani.

Drugi przykład to męża kolega. Zapożyczył się, kredyt spłaca do tej pory ale już tam nie mieszkają miała teściowa przepisać górę, obiecała, że zaraz po remoncie... a po remoncie wprowadził się syn alkoholik. matka uznała, że to tez jego dom, że nie ma się gdzie podziać i się namyśliła, że nie mogą dostać góry, bo co by miał synek alkoholik.  Ktoś kiedyś powiedział, że z rodziną jest dobrze....dopóki jest dobrze ?

Trzeci przykład niemal identyczny. Moim zdaniem nie powinno się mieszkać ani z rodzicami ani teściami. Można dzieci podrzucać do dziadków i nie trzeba mieszkać  z nimi do tego celu. Zauważ, że nie myślisz teraz logicznie, a tym bardziej pedagogicznie. Mieszkanie wspólne to też wspólne wychowanie. Dziadkowie nasze dzieci najczęściej rozpieszczają, podważają autorytet rodziców. Wtedy powstają kłótnie, bo ja mu zakazałam, wyście pozwoli....bo ja mu pozwoliłam, a wyście zabrali. Bo jak mama da karę to dziecko żali się dziadkom, a oni pocieszają jacy to rodzice beee. Nie pisze tego z głowy, ja to znam i słyszę m.in. od brata.

Przykro mi, ale moja odpowiedź się Tobie nie spodoba. Zona ma racje.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Javiolla napisał:

Mieszkanie wspólne to też wspólne wychowanie. Dziadkowie nasze dzieci najczęściej rozpieszczają, podważają autorytet rodziców. Wtedy powstają kłótnie, bo ja mu zakazałam, wyście pozwoli....bo ja mu pozwoliłam, a wyście zabrali. Bo jak mama da karę to dziecko żali się dziadkom, a oni pocieszają jacy to rodzice beee. 

Tu się zgadzam.

Również w rodzinie mam taki przypadek. Mój kuzyn po ślubie zamieszkał z żoną w domu teściów.  Na górze. Dziadkowie - czyli jego teście bo mają już dzieci, się do wszystkiego wtracają. Dosłownie to oni im dzieci wychowują! Matka słucha rodziców więc mąż nie ma praktycznie zdania. Żal mi go ale trochę. Mógł wcześniej decydować i iść na swoje. Tuż po ślubie. A teraz pozwolił sobie żonie i teściom wejść na głowę. I to również w kontekście jego dzieci. 

Kiedyś się przyznał że czuje się tam w domu jak intruz. Wcale mu się nie dziwię.

Dom oczywiście ani nie jest na żonę ani tym bardziej na niego. Dodam że jego żona ma brata wciąż młodego. Prawdopodobnie to on dostanie ten dom w którym oni wszyscy mieszkają ?

podziwiam że to znosi i siedzi cicho. Oni potem mogą zostać wyrzuceni i nie będą mieli gdzie iść lub wyrzuca mojego kuzyna bo teściów będzie obchodzić jedynie córka z wnukami. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, laurette napisał:

Tu się zgadzam.

wystarczy pogadać z różnymi osobami i jestem przekonana, że każdy zna choćby jedna rodzinę, która źle skończyła na wspólnym mieszkaniu z rodzicami/teściami. Ze wzgl na obiecaną część domu, włożony nakład pieniężny ale także/lub z powodu wtrącania się i różnego modelu wychowania. To pięknie wygląda tylko w teorii.

Ja nie mieszkałam z teściową, ale prowadziłam do niej dziecko, było u niej około 9 godz. Ile razy dziecko odstawiało w domu fochy, bo babcia robi inną zupkę i twojej nie zjem, bo babcia by mi pozwoliła a ty nie pozwalasz, bo babcia mi kupiła a ty nie chcesz kupić. A teraz jakby to było gdybym z nią mieszkała 24h? Mogę sobie wyobrazić lub zapytać brata, który ma problem z synem z tego powodu, że każdy robi i mówi coś innego. Raz była u nich sytuacja, że rodzice mówili tak, babcia inaczej, a dziadek jeszcze inaczej... chłopiec zaczął walić głową w ścianę i krzyczeć, że on nie wie kogo ma słuchać. Jakie to musi być straszne dla dziecka, taki brak autorytetu, takie wielopokoleniowe wychowywanie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Javiolla napisał:

Jakie to musi być straszne dla dziecka, taki brak autorytetu, takie wielopokoleniowe wychowywanie.

Oj jest. Dziecko musi miec autorytet. Najlepiej ojca lub matki albo jednoczesnie obojga.  Ja sama widze co tam sie dzieje u nich. Obawiam się , ze moj chrzesniak będzie predzej lub pozniej mial taki zamęt w głowie...

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, Gość prawictwo napisał:

albo nie musi mieć.  Może byście przestałybyście zatykać forum swoją obecnością, bo to jest męczące.

Raczej zdecydowanie mieć powinno. To forum gdzie kazdy ma prawo sie wypoiwedziec. Nawet ty. Wiec uszanuj to. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Loraine

Ja byłam nie długo  z kimś i też miałam sytuację że zdecydowałam się  wprowadzić do niego. Jego rodzice byli ok. Dom był bardzo duży, mieliśmy mnóstwo miejsca.  Ale co z tego. Zazwyczaj jest tak że teściowie czy przyszli teściowie za bardzo ingerują, lub robią tak aby młodzi byli w podporządkowani. Ja równiez chciałam się wyprowadzić od nich bo uważałam że znajdziemy w miejscu po przeprowadzce lepszą pracę, skoro ja mogę odwiedzac swoją rodzinę od czasu do czasu to on też może i nic mu się niestanie. Uważałam że będziemy mieli więcej wolności bo bardzo szybko poczułam się jak w klatce gdzie trzeba było się podporządkowywać teściom, tłumaczyć.  Także znam osobę która wpakowała się w związek, zamieszkała z rodzicami partnera i urodziło im się dziecko. I się zaczęła masakra bo ona nie pozwalała na to jak postepują teściowie z dzieckiem, a oni uważali że robią dobrze. Aż odcieła tesciów od dziecka zupełnie. W końcu go zostawiła. I też krótko po narodzeniu się dziecka, chyba 2 czy 3 lata byli ze sobą. Teściowie i rodzice niech sobie mieszkają u siebie, a młodzi powinni mieć swoje oddzielnie. Nawet najmniejsze ale niech to będzie młodych gdzie nikt się nie wtrąci. Jak jest dziecko to raz można podrzucić do teściów raz do rodziców. Albo teściowie czy rodzice przyjadą ale wtedy kiedy się młodym podoba, a nie wtedy gdy się teściom czy rodzicom podoba i się wpierniczają. Niestety z czasem to tak wygląda. Ja bym nigdy już nie przystała w zwiazku na mieszkanie z teściami.

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, Gość prawictwo napisał:

Może byście przestałybyście zatykać forum swoją obecnością, bo to jest męczące.

Dobre? Tylko, że ono nie da się zatkać. A i czytać nikt nie ma obowiązku. 

 

52 minuty temu, Javiolla napisał:

Ile razy dziecko odstawiało w domu fochy, bo babcia robi inną zupkę i twojej nie zjem, bo babcia by mi pozwoliła a ty nie pozwalasz

Dlatego dzieci powinni wychowywać rodzice, z dwojga złego lepiej dać do przedszkola, niż prowadzić do babci. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...