Skocz do zawartości
Forum

Trudny związek z facetem w trakcie rozwodu


Gość Istra123

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Od kilku miesięcy spotkam się z facetem, za dwa tygodnie ma rozprawę rozwodową. Mają dwie małe córki, 5 i 3 lata. Pozew złożony przez nią, wyprowadziła się z mieszkania wraz z dziećmi w zeszłym roku. Bardzo dużo pracowała, delegacje itd, dziećmi zajmował się on albo jego rodzice, ponadto podejrzewał, że go zdradza. Dla dobra dzieci postanowili rozwiązać małżeństwo bez orzekania. I tu się zaczyna. Jeszcze żona mojego faceta jak tylko może utrudnia kontakt z dziećmi, ostatnio powiedziała, że nie umożliwi mu kontaktu z dziećmi w dzień ojca i późniejsze urodziny córki. Rodzice chłopaka nie widzieli wnuków od czasu jej wprowadzki. Jeśli już pozwoli na widzenie to u niej, w pokoju pod okiem jej i jej rodziców (mieszkają "na kupie"). Coraz częściej mówi mu, że dzieci nie chcą takiego ojca, podejrzewam, że dzieciom mówi, że ojciec ich nie kocha. W mieszkaniu pokój dziewczyn jest zamknięty, omijany przez niego od czasu gdy nie ma dzieci. Ostatnio jest coraz bardziej złamany, nie mogę się z nim dogadać, mało mówi, jest przygnębiony. Wczoraj napisał do mnie późnym wieczorem, że przeprasza, ale nie umie inaczej. Nie mogłam się z nim później skontaktować. Przestraszona pojechałam do niego, nigdy tak nie robił. Znalazłam go na tarasie, płaczącego, z podciętymi żyłami. W salonie na stole znalazłam listy pożegnalne. Żona tak mu wymówiła, że jest złym ojcem, że nawet zaczęło mu się wydawać, że dzieci też tak uważają. Uznał, że już nie ma po co żyć, nienawidzi tego mieszkania, bo każdy kąt przypomina mu jakąś sytuację z dziećmi. Boję się o niego, nie wiem co robić. Mówi mi, że mam znaleźć sobie kogoś innego, bo on ma "pojebane" życie i "zrytą" głowę, i zasługuję na kogoś lepszego. Ale ja go kocham i naprawdę chce mu pomóc. Proszę, doradźcie mi :-(

Odnośnik do komentarza

Ty mu chcesz pomóc, ale tak naprawdę jesteś dla niego dodatkowym obciązeniem. On nie zalatwil z sensem swoich spraw z zoną , z dziećmi i już ma na głowie jakiś nowy związek, gdzie powinien się sprawdzić i być zorganizowany. To na jego biedna i slabą głowę za dużo.

Po pierwsze, nie powinien godzić się na rozwod bez orzekania o winie- jeśli związek rozpadl się z jej winy, to powinno to być w sentencji, bo będzie mu kiedyś rażniej dziewczynkom spojrzeć w oczy.
Po drugie, znajomość z Tobą na pewno jest przez malżonkę wykorzystywana przeciwko niemu- nie ma rozwodu, nie innych kontaktów-taka powinna być zasada.
Po trzecie, jeśli kocha swoje dzieci, to ma obowiązek żyć chociażby po to, aby pomóc je utrzymywać do czasu ukończenia przez nie szkoly, usamodzielnienia się.
Po czwarte, małe dzieci nie zawsze są małe i po latach choć z trudem jakieś relacje ojciec- córki mogą istnieć, mimo pracowitego ucinania ich przez matkę i jego teściów.
Po piąte, ojciec, który popelnil samobójstwo jest dla żyjących dzieci piętnem na cale życie. Nie będą go znaly, bo to co znały to zapomną a będą wiedzialy, że byl slaby, nieodważny życiowo i będa myślały, że odziedziczyły takie coś genetycznie po nim i ich otwartośc do świata znacznie zmaleje.

Jeśli chcesz mu jakoś pomóc to powinnaś go zaprowadzić na jakąs terapię, bo jak na razie, on swoim postępowaniem krzywdzi siebie i pośrednio swoje dzieci.

Jeśli umiesz, to jako człowiek mu pomagaj, ale jako partner dla Ciebie to jest to bardzo trudny czlowiek, słaby ( można wytłumaczyć, że ma aktualnie rozwalone życie) i sprawy z wiązane z jego rodziną będą się już zawsze w Waszym życiu przeplatały zarówno od strony finansowej (alimenty na dwójkę dzieci) jak i emocjonalnej- zawsze może się okazać, że nie będziesz wiedziala, czy jesteś dla niego dość ważna, czy ciągle nie rozpatruje swoich zaszlości, czy dzieci jego gdy będą u Was bywać, sa powodem do zmartwień czy radości i jak uplasować się w tym wszystkim z Waszym ewentualnym potomstwem. Taki związek oczywiście nie jest niemożliwy, ale jest bardzo trudny i trzeba mieć tego świadomość, przy założeniu, że facet jest, przynajmniej aktualnie, nie dośc odporny na życie (próba samobójcza).

Odnośnik do komentarza

Partnera pod pachę i pedzikiem do psychologa i po poradę do dobrego kuratora rodzinnego od takich spraw przy sądzie rodzinnym, a nawet dobrego prawnika, który zna się na sprawach przemocy w rodzinie z dziećmi w tle.
RODK zostanie włączone w sprawę, to jest bardziej jak pewne, więc gdy wróg Jego wróg ma pewność formy ataku frontalnego, warto zaatakować jego flanki.
Kwestia (nie)udzielenia rozwodu dla dobra małoletnich dzieci jest tu kluczowa mimo wszystko.

Kikunia55 Nie zgadzam się do końca z tym, by zmieniał treść pozwu na orzeczenie o winie partnerki.
Z reguły z jednej strony facet ma z reguły przerąbane w sądzie, na zmianę a z drugiej Jego jeszcze żona mi wygląda na potwornego toksyka. Co więcej pokusiłbym się tutaj o porównanie Ich małżeństwa o do mojego autopsyjnego przypadku.
Kobieta jest sterowana przez rodziców, o ile nie ma "pleców" w Ich osobie i w bardzo barbarzyński sposób zwala winę na faceta,wykorzystując tu dzieci jako karty przetargowej oraz pretekstu do zniszczenia faceta jako ojca.
Szantaż emocjonalny vel przemoc psychiczna jest praktycznie nie do udowodnienia w sądzie w porównaniu z pobiciem.
Zakładając czysto hipotetycznie, że Go faktycznie zdradzała, tak tu obecna partnerka jest dla żony kolejnym argumentem przemawiającym na niekorzyść faceta, niczym as w rękawie na zatuszowanie prawdy o Niej samej.
I znowu Ona jest górą w tym galimatiasie...
Wiem coś o tym,bo sam mając tego typu pozew z uzasadnieniem napisanym w taki sposób, by sędzia znalazł haczyk na spacyfikowanie mnie - Przeszedłem tą ciężką przeprawę tylko dlatego, że podstawy prawa od strony zawodowej i temat toksycznych zależności i toksycznego trójkąta miałem w potocznym małym palcu.
Nie odwoływałem się od pozwu w wyznaczonym terminie, nie złożyłem takiego pisma na 5 min przed rozprawą.
Poszedłem na żywioł broniąc własnej godności i albo wybronię się zgodnie z pierwotnym tytułem pozwu, albo z pokorą biorę wsio po męsku na klatę. Wygrałem, ale by móc to odczuć w całej okazałości po tym wszystkim, potrzebowałem masy czasu.
dzieci nie miałem, to swoją drogą.

Tak więc reasumując, faktycznie spotykanie się z Nim nie jest do końca dobrym rozwiązaniem przy okazji rozwodu, ale paradoksalnie z drugiej strony - w Jego stanie psychofizycznym potrzeba kogoś bliskiego, kto ma cierpliwość i nerwy ze stali, by tą sinusoidę nastrojów ofiary takiej toksycznej relacji znieść, jest zdecydowanie wskazana. O sile potrzebnej do okazania wsparcia, to nawet nie wspomnę w tych okolicznościach.
Rozważyłbym też sprzedaż/zamianę mieszkania, by nie przywoływało to miejsce tych dramatycznych scen w tym okołorozwodowym czasie.

Odnośnik do komentarza

Znamy tylko jedną wersję tej opowieści, nie wiemy, czemu żona wyprowadziła się z małymi dziećmi.
Nie wiemy, czemu ogranicza mu kontakt z dziećmi.
Żona dużo pracuje, a mimo to zdecydowała się zabrać dzieci i nie chce liczyć na pomoc ich ojca - coś mi tu nie pasuje.
Dużo pracuje, a więc dużo włożyła w to mieszkanie - też to porzuca.
Nie wyrzuciła jego, nie wprowadziła się do kochanka, pojechała do rodziców.

Za to mamy autorkę, która już od paru miesięcy jest partnerką tego pana, a on jeszcze nie ma rozwodu.

Próba samobójcza? Koniecznie zaprowadź go do psychiatry.

Odnośnik do komentarza

Dobrze byłoby, gdyby jego żona nie dowiedziała się o jego próbie samobójczej, bo może być to dla niej argument, żeby tym bardziej ograniczyć mu kontakty z dziećmi ze względu na jego problemy psychiczne.
Nie napisałaś, jakie kroki on przedsięwziął w walce o dzieci. Żona wyprowadziła się rok temu, czy on w tym czasie złożył wniosek do sądu o ustalenie kontaktów z dziećmi, czy tylko dogadał się z żoną?
Mając w/w kwestii wyrok sądu miałby większą możliwość egzekwowania go. Mógłby np. wzywać policję, za każdym razem, gdy żona łamałaby postanowienie sądu, miałby jakiś dowód. Istnieją stowarzyszenia ojców walczących z takimi właśnie matkami, które "zawłaszczają" wspólne dzieci traktując je jak kartę przetargową, mógłby także tam poszukać pomocy.

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie.

Jego żona nie wie o tym, że się spotkamy - póki co udaje nam się to utrzymać w tajemnicy. Także nie gra to roli w kwestii dzieci ani kwestii rozwodu. O próbie też się nie dowie, wiemy, że mogło by mu to zaszkodzić.

Dlaczego ona się wprowadziła... Nie wiem, wiem tylko tyle, ile powiedział mi on, ludzie z jego otoczenia albo ile sama zaobserwuje. A mam dobre pole do obserwacji - mieszkam na przeciwko niej.

Gdy ona się wprowadziła on nie złożył do sądu wniosku o ustalenie widzeń czy czegokolwiek. Nie miał nikogo kto mógłby go nakierować na dobrą drogę. Teraz wyraźnie widać konsekwencje tego.

Szukamy psychologa, sam chce podjąć terapię. Myślę, że to dobry krok.

Odnośnik do komentarza
Gość Daphny1985

A moze taki scenariusz...? Zona zapracowana, w delegacjach, rzadko w domu a mezusiowu zaczelo sie nudzic i znalazl sobie kochanke...? Zona zaczela sie domyslac, wniosla pozew o rozwod itd. Nie pisze tego ze zlosliwosci. Sama kiedys bylam w podobnej sytuacji. Nieswiadomie. Facet, ktory szuka wrazen na boku zrobi i powie wszystko, bedzie klamal prosto w oczy. Zona bedzie zla, wredna, i w ogole be pod kazdym wzgledem. Moze Twoj "partner" rowniez szukal chwilowego zapomnienia. A kiedy wszystko wymknelo sie spod kontrolii i dotarlo do niego, co moze stracic, albo co juz stracil, postanowil ze soba skonczyc. Pamietaj, znasz tylko jedna wersje. Kobieta zaslepiona uczuciem jest w stanie uwierzyc we wszystko. Mam nadzieje, ze sie myle. Bo nie zycze Ci, zebys przechodzila przez to, co ja. Porozmawiaj z nim. Jesli zgodzi sie na psychologa - punkt dla Ciebie. Jesli nie i bedzie cos krecil - bedziesz znala odpowiedz. I pamietaj, ze mezczyzni w 99% wracaja do swoich zon. Tym bardziej, jesli maja wspolne zobowiazania - w tym przypadku, male jeszcze dzieci.

Odnośnik do komentarza

Witaj.

On sam poprosi o pomoc w znalezieniu odpowiedniego psychologa.

Współczuję Ci, ale myślę, że każda sytuacja jest inna. Nie ma dwóch takich samych. Nie jestem zaślepiona, kocham go, ale nie zaciera mi to obrazu rzeczywistości. Z natury twardo stąpam po ziemi, cały czas zachowuje dystans. Tym bardziej, że znam tylko "pół" tej historii. Ufam mu, ale nie bezgranicznie. Też życie wcześniej nie usłało mi drogi różami. I nie wierzę, że nagle sprowadzi mi anioła.

Ale. On był już zdradzony przez pierwszą dziewczynę, jak twierdzi jego brat, szybki związek z jego obecną żoną był desperacką próbą zapomnienia o tym. W sumie zgadza się, w ciągu paru miesięcy od jej zdrady starał się o dziecko z jego obecną żoną. Myślę, że to był głupi akt desperacji, nie znał jej dobrze, poszedł w ciemno. Nie tłumaczę go. To była głupota. Jakikolwiek by nie był samotny i odrzucony nie powinien tak postąpić. Ale to było kilka lat temu. Nie mogę mu wygadywać ówczesnych złych decyzji.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...