Skocz do zawartości
Forum

problem z rodzicami


Gość maarianna29

Rekomendowane odpowiedzi

Gość maarianna29

Niebawem (we wrześniu) bierzemy ślub z moim narzeczonym a mamy problem z moimi rodzicami. Mamy mieszkać w jednym domu (my na dole a rodzice na górze). Problem z moją rodziną jest straszny: moja mama ma jakieś poważne problemy emocjonalne i traktuje mnie bardzo przedmiotowo: np. na siłę kazała mi zapraszac na wesele osoby, z którymi od dawna było na pieńku i przez które się wiele nacierpiałam niegdyś a kontaktu de facto z nimi nie mam (tj. jej brat i siostra) podczas gdy rodzina Dominika mówiła, że to nasze wesele, nasz dzień i my decydujemy. Gdy narzeczony przyjeżdza do mnie na dwa dni to non stop nas do czegoś na siłę wykorzystuje nie licząc się z tym, że musimy gdzieś jechać w sprawach ślubnych bo mamy umówione terminy (np. do jubilera czy do księdza). A gdy o coś prosi to czyni to z oschłością i pretensjami a nie jak wielu ludzi- z życzliwością, nie szanuje tego, że chcemy spędzić trochę czasu we dwoje. Ciągle marudzi i czepia się o nieistotne sprawy, np. że jestem za gruba albo nie podoba jej się nazwisko mojego prawie męża. Swoje złe emocje z pracy albo że coś nie wyszło (robotnicy źle postawili płot) przelewa na mnie by się wyżyć zamiast znaleźć lepszą metodę (gimnastyka albo spacer) co ja mamie proponowałam nieraz ale odrzuca głupimi odzywkami. W sprawie jej zaproszeń rodzeństwa w naszej obecności również się agresywnie rzucała co w ogóle było bezpodstawne, nie liczy się z moimi potrzebami, uczuciami itd, dużo ma egozimu, zaczyna być podobna do swojej zmarłej przed 3 laty matki, która odkąd pamiętam uzależniła ją emocjonalnie od siebie i znęcała się. MAtka więcej czasu poświęcała babci przez co ja byłam gdzieś z tyłu i z wieloma problemami w dzieciństwie musiałam radzić sobie sama, chodziłam nawet do psychologa i miałam depresję. Teraz w miarę możliwości staram się mniej bywać w domu tylko np. po pracy spotkać się ze znajomymi, iść na zakupy, itp. Mój brat (lekarz) również jest chamski i arogancki, uważa się wręcz za chodzący ideał i również mnie obraża i szyderczo się odnosi do mnie, nie mam z nim zbytnio tematu w jego towarzystwie czujemy się z moim narzeczonym nieswojo. Mama trzymała zawsze jego stronę i ma klapki na oczach, nie widzi tego jaki jest faktycznie (na szczęście on mieszka z żoną kilka km dalej). Jednakże często u nas bywa i to na ładnych parę godzin i zwykle są z tego problemy. Ojcu nieraz powiem ale zwykle albo twierdzi, że jest zmęczony i mamy to między sobą załatwić, przy dobrych wiatrach twierdzi, że porozmawia z mamą by nie robiła tak i tak ale różnie z tym bywa... Boję się jak będzie to mieszkanie z nimi wyglądać niby twierdzą, że nie będą się wtrącać ale już sama nie wiem (mamy dużą działkę i mogą nam kazać tam robić a do tego się nie nadajemy, nie znamy się i nie mamy czasu). Myśleliśmy o wynajmnie jakiegoś mieszkania ale drogo by nam to wyniosło a nie mamy na tyle wysoko płatnych prac a własne mieszkanie było w planach kupić za kilka lat jak na spokojnie uzbieramy i staniemy na nogi. Do tego czasu mieliśmy mieszkać w moim domu rodzinnym na 100 metrach i niedrogo ale w tej sytuacji to sami nie wiemy co zrobić, wiadomo- będę w ciąży to będę potrzebować spokoju i życzliwości ... I jak sobie poradzić z tą chorą sytuacją w domu? Dodam, że źle sypiam bo na tabletkach nasennych a i głowa i serce mnie pobolewają, boję się bym nie podupadła na zdrowiu, nerwowa jestem. Cieszę się na przyjazd Dominika ale boję co tym razem mama wymyśli, wczoraj się rzucała, żę pomożemy jej składać mebli bo mamy wizytę u Jubilera a tata twierdzi, że nie jesteśmy potrzebni do tego... Poradźcie mi co mogę zrobić, jak to rozwiązać...Staram się nie reagować na te humorki i zaczepki i mało bywać w domu albo siedzieć w pokoju i cos tam robić, dużo biegam. DodAM, że po prawie dwóch latach niepalenia znów wróciłam do tego... na razie niewiele ale jednak... Będę wdzięczna za każdą radę, wsparcie i dobre słowo.

Odnośnik do komentarza
Gość maarianna29

Dodam też, że mama ciągle chodzi i narzeka jaka to chora, jak jej źle i ogólnie na wszystko i wszystko dla niej czarne, widzi dziurę w całym. Każdy ma tego dość i zaczyna ignorować, więc może chce zwrócić na siebie uwagę tymi krzykami... sama już nie wiem ale powinno jej zależeć na dobrych relacjach z nami bo kiedyś będzie stara i będzie potrzebować opieki więc powinna starać się z nami dobrze współpracować.

Odnośnik do komentarza

Nie pal, bo to kosztowny nawyk i traci się zdrowie. Do tego palenie jest po prostu niemodne. /wiem co mówię, bo sama palę/
Jak byłam młoda, to rzuciłam papierosy. Potem, tak jak ty, zaczęłam podpalać i palę do dziś.
Nie wracaj do nałogu, to świństwo.

Już tu pisałam, rodziców się nie zmieni, ale można nauczyć się nie przejmować.
Gdy mama się "wyżywa" to wyobrażaj sobie coś śmiesznego. W książce radzili np, klauna, ja wyobrażałam sobie takiego indora, co trzęsie koralami i gęgocze.
Ktoś wyobrażał sobie kurę, co śmiesznie podskakuje i gdacze.
Mama gada - a ty myślisz o tym klaunie i zobaczysz, jak szybko zaczniesz się mniej przejmować.
Gdy zaczynasz myśleć o tym, czym ci dokuczyła, od razu wyobrażaj sobie klauna /albo coś, co cię bardziej śmieszy/
Mechanizm jest prosty - skupiasz myśli na czym innym, niż gadanie matki.
Do tego myśl ta jest rozśmieszająca - ja z czasem przy takim gadaniu, zaczęłam się leciutko uśmiechać i to było moje ogromne zwycięstwo.

Naucz się nie przejmować, a życie stanie się piękniejsze.

Odnośnik do komentarza

Albo rybki albo akwarium- tak czasem mówiono w takiej sytuacji. Jak chcecie przyoszczędzić, to trzeba trochę mieszkać z rodzicami- na szczęscie są to Twoi rodzice i znasz ich zagrywki (o teściach to w praktyce byś sie dowiadywała, co Ci leży a co nie i mogloby bardziej boleć).

Odnioslam wrażenie, że bardzo sie boisz co o nich pomyśli Twój narzeczony, nie chcesz aby odebral, że go ktoś wykorzystuje- ciągle się martwisz co mama wymyśli do pomocy teraz i za jakiś czas -działka. Kiedyś jak młodzi mieszkali z rodzicami to normalne było, że jak potrzebna byla pomoc to sie rodzicom pomagało- A Ty twierdzisz, że teraz to terminów nie macie( bo sprawy slubu i wesela), a w przyszlości to nie umiecie, nie macie czasu. Sama o sobie mówisz, żeby mama się nie czepiała to po pracy z koleżankami, to do sklepów. Chodzi tylko o to ,że się czepia, czy o to aby w czymś nie pomóc?

Wydaje mi sie ,że stosujesz uniki- boisz sie jej, nie chce Ci się pomóc rodzicom, nie chce Ci się jej oglądać?

Denerwujesz się ,że mama nerwowa i ją ignorują, a mogłaby zacząć się gimnastykować albo spacerować, żeby złe emocje z siebie wyladowac. Jednoczesnie piszesz, że jesteś teraz nerwowa, zaczynasz zanów palić, do snu tabletka a i tak serce Cię pobolewa- może sprawdz ta gimnastykę i te spacery?. Wygląda,że niedaleko padło jabłko od jabłoni. Ona nerwowa, jak Wasze życie z zięciem będzie wyglądało, jak wypadnie wesele i tez pewnie do snu z tabletką idzie , bo serce pobolewa itd.

Na wesele mama prosiła swoje rodzeństwo- jesli to rodzice w dużym stopniu placą za wesele, to miała prawo, mimo,że Tobie to się nie widziało. Ona dłużej żyje na tym świecie i wie, że obrazy za wesela i inne poważne okoliczności ciągną sie i ciągną- nie warte sa tej oszczędności. Myśle, że choć wujków i ciotek nie lubisz, to maja trochę względnego wychowania i żadnych przykrości nie myślą robić ani Tobie , ani Twojemu narzeczonemu. A jak będziesz Ty umiała sie tak zachować, że cieszysz się ,że ich widzisz i starasz się nie pamiętać dawnych zaszłości to nawet będą sie dobrze bawili a i Tobie powinno być miło, że rodzina Twojego narzeczonego pozna Twoją rodzinę, bo od tego przeciez sa wesela.

Mówisz, że rodzicom powinno zależeć na dobrych stosunkach z Wami, bo przecież kiedyś będą starzy i pomocy od Was będą potrzebować. Prawda- ale jak na razie to oni Cię wychowali, u nich choć trochę chcecie mieszkac- czyli może i o pomoc chodzi- tylko na razie świadczoną przez Twoich rodziców Tobie- zestarzeją się, nie bedą sobie dawali rady, to bedzie Wasza kolej-brata i Twoja przypatrzeć w czym można pomóc swoim rodzicom.

Tak wogóle to Ta Twoja rodzina to do bani, brata masz nieszczególnego-lekarz, pewnie wysoko głowę nosi. Babcia byla apodyktyczna i podporządkowywala sobie Twoją mamę, że bylaś jakoś zauważalnie pokrzywdzona, matka taka wyżywająca się za kłopoty w pracy, wokól obejścia. Tatę tylko oszczędziłaś- może zbyt zapracowany i ugodowy, to w drogę Ci nie wchodzi.

Albo narzeczony za rzadko w narzeczeństwie Cię odwiedzał, że taka ta Twoja rodzina w Twoich i zaraz jego oczach bedzie straszna, albo masz swojej mamy charakter, że nawet jak jest znośnie to zawsze można dziurę w całym znaleść.

Wyluzuj, ciesz się ze masz fajnego narzeczonego, że za chwile będzie Wasz ślub i wesele. Do małych niesnasek jak nie będziesz przywiązywala wagi to będą to tylko drobiazgi, glupie detale. Ciesz się miłością swojego faceta i to Ty promieniejąca szczęsciem łagodz ewentualne jakies napięcia. Mamę juz trochę życie turbowalo, Ty jesteś młoda, bądz pelna zapalu do życia i nie martw się - jesteś wsród swoich- czasem może nie być sielankowo, ale Cię nie zjedzą. A jak Twoj narzeczony bedzie mądry, to szybko sie w uklady wpasuje i bedzie dobrze- mniej pesymizmu, bo jak na razie to same duże pozytywy przed Tobą.

Powodzenia i więcej życiowego optymizmu wraz ze slubem Ci życzę.

Odnośnik do komentarza

Marianna29, parafrazując słynne powiedzenie, że "jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o..."

zaczyna być podobna do swojej zmarłej przed 3 laty matki, która odkąd pamiętam uzależniła ją emocjonalnie od siebie i znęcała się. Matka więcej czasu poświęcała babci przez co ja byłam gdzieś z tyłu i z wieloma problemami w dzieciństwie musiałam radzić sobie sama, chodziłam nawet do psychologa i miałam depresję.

I błędne koło się zamyka, bo na tym to wszystko paradoksalnie polega.
Tak jak Ty na dzień dzisiejszy czujesz się spacyfikowana przez matkę, tak samo traktowany jest przez Nią Twój ojciec. I stąd też jest takie a nie inne zachowanie Twojego brata względem Ciebie, On po prostu powiela zupełnie nieświadomie schemat relacji między Waszymi rodzicami. I dopóki On sam nie przejrzy na oczy przynajmniej do tego stopnia co Ty, to Jego żona ma prawdopodobnie identyczny problem jak Ty, o ile razem nie powielają pokłosia relacji Waszych rodziców.
To co przechodzisz wespół z narzeczonym, to jest koszmar do kwadratu, który jest mi doskonale znany i z autopsji i niejako z analogicznej pozycji Twojego partnera.

Ignorancja, śmiech i jak najwięcej czasu spędzać z dala od tych toksyn, to tak od ręki wystawiam niczym antidotum, by do końca nie oszaleć w tym chorym systemie.
Dopóki nie macie najmniejszych szans na stanowcze wyznaczanie granic i respektowania autonomii Waszego związku - wedle nawet roszczeń rodziny Twojego partnera - to jedyną ratunkową opcją byłoby pójście "na swoje".
Po prostu innej alternatywnej opcji dla Was na dzień dzisiejszy nie widzę.
Na podstawie tego co piszesz, nie widzi mi się, by najważniejszy dzień w Waszym życiu przebiegł bez mniejszej lub większej draki, pozostawiając niesmak u wielu osób, a już o względnej normalności pod jednym dachem można praktycznie całkowicie zapomnieć.
Mam nadzieję, że przynajmniej Twój partner ma nerwy ze stali i uparcie trzyma Twoją stronę w tej walce o lepsze jutro.

Wiele informacji na ten temat i zarazem nurtujący Cię problem znajdziesz w moim profilu tutaj.
Jedyny plus w tym całym zamieszaniu, to fakt, że w miarę racjonalnie oceniasz stopień spustoszenia w relacjach z matką; masz świadomość przymusu odcięcia potocznej pępowiny - gdzie paradoksalnie w drugą stronę mam ku temu spore wątpliwości - bo bez wątpienia ma w Waszym wypadku zastosowanie pełny wachlarz nieprawidłowości rodem z toksycznych związków.

Odnośnik do komentarza
Gość Carmen111

Pomysł mieszkania z rodzicami, gdy oboje macie pracę, uważam za poroniony. Małe mieszkanie można wynająć za kilkaset złotych i być u siebie. Jeśli mieszkacie u rodziców, to pomaganie nie jest żadną łaską - ich dom to nie darmowy hotel, a oni nie są służącymi. Pomagać im gdy będą starzy i tak będziesz musiała - tak stanowi prawo. Nigdy albo prawie nigdy dzieci nie są traktowane równo. Przykre, gdy się jest tym mniej lubianym, dlatego lepiej się odciąć na tak długo jak się da.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...