Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

jestem załamana i nie wiem co robić;((


Gość frania8

Rekomendowane odpowiedzi

Zdradzilam meza 5 lat temu jest mi strasznie przykro z tego powodu a bylo to 2011 roku,do siebie dochodzilam 2 lata.Po dwoch latach jakos z trudem sobie z tym poradzilam,w polowie 2014 roku urodzilo nam sie dziecko..niestety byl to ciezki czas dla nas ja mislam depresje poporodowa,jestem na tabletkach antydepresyjnych,on tego nie za bardzo rozumial..klocilismy sie czesto i gesto tzn.on zaczynal bardzo szybko podnosic na mnie glos/krzyczec.Teraz zrozumialam ze to jest taka forma "karania mnie:za to co zrobilam.Po po takich klotniach prawie zawsze pyta sie:jestes na mnie zla"?a ze ja nie chce kolejnych klotni wiec mowie mu wtedy ze :niee",a on dalej"ale musisz byc(!)..od czasu do czasu tez powtarza ze nie umie sie z tym pogodzic,nie chce isc na terapie,widze ze sie i on meczy i ja...na walentynki napisal mi kartke ze mamy zaczac wszystko od nowa,nie patrzac w przeszlosc,zyc na spokojnie itd...niestety czesto jest tez zestresowany praca i niestety potrafi "to"Wyciagac..ostatnio znowu mielismy sprzeczke z tego powodu,bo mu powiedzialam ze mam ataki leku po naszych klotniach...a on ze nie trzeba bylo robic tego co zrobilam to nie byloby problemu.Nie wiem jak zyc z tym wszystkim,zalamalam sie kompletnie juz..swoim rodzicom od ktorych sie odcial ponad 10 lat nie umie wybaczyc i odnowic kontakty po tym jak zle go traktowali,jak ich widzial na ulicy to szybko wsiadl do samochodu i odjechal.
Jak ma lepsze dni to mowi o drugim dziecku(ze chce drugie):(((

Odnośnik do komentarza

Myślę że najistotniejsza jest postawa męża wobec Ciebie, to co napisał na Walentynki...To że nie odrzucił Cię...mądry chłop, bo jeśli żałujesz tego czynu, to uwzględnił to. Skup się na tym żeby pokazać mu że jest dla Ciebie najważniejszy.
Natomiast to jaki jest wobec swoich rodziców nie jest dobrą rzeczą, ale jest to tylko jego prywatna sprawa.

Odnośnik do komentarza

Popełniłaś błąd, ale skoro oboje postanowiliscie, że dacie sobie kolejną szansę i zdecydowaliście się przejść przez to razem, to uważam że trzeba przeprowadzić rozmowę w której to Ty powinnaś być juz teraz stanowcza. Nie możesz całe życie pokutować za jeden błąd, bo zwyczajnie się tak nie da. Popadniesz w ogromny dołek psychiczny, albo już popadłas. Musisz być silna, i trzymać się dla dziecka. Swoją drogą wasze dziecko też nie może na to wszystko patrzeć, jak ono ma się wychowywać w ciągłych kłótniach i awanturach. Dojdzie do tego, że cała wasza trójka wyląduje u psychologa czy psychiatry. Chcesz tak żyć ?
Na Twoim miejscu zapewniłabym męża o swoim uczuciu, ale stanowczo poinformowała bym go o tym, że nie jesteś zainteresowana takim życiem. I albo pójdziecie na terapię małżeńska i spróbujecie poukładać jakoś swoje życie, albo musicie się rozstać. Możesz dodać, że zrobisz wszystko abyście znów byli szcześliwi, ale nie możesz do końca swoich dni być tak traktowana. Walcz skoro Ci zależy, zapewniaj o swojej miłości ale nie takim kosztem, prędzej czy później nie wróżę dobrze Twojej psychice.

Odnośnik do komentarza

Czujesz się winna, masz depresję, powoli robisz się wrakiem człowieka.
I w tej sytuacji macie mieć drugie dziecko?
Weź się za siebie, popracuj nad odbudowaniem psychiki i WYBACZ SOBIE. Zrobiłaś błąd, odpokutowałaś i wystarczy!
Jesteś ofiarą, zachowujesz się jak ofiara, i będziesz traktowana jak ofiara.
Podnieś głowę i powiedz głośno, JUŻ DOŚĆ TEGO KATOWANIA MNIE!! Dość!!!
Człowiek za przestępstwo idzie do więzienia, ale odbędzie karę i wychodzi na wolność.
Ty pozwalasz na to, aby dożywotnie cierpieć, bo samo się nic nie zmieni, będzie tylko gorzej.
Jak wychowasz dzieci w takiej atmosferze, czy sama będziesz w stanie dalej tak żyć?
Wybacz sobie i powiedz dość takiego traktowania.
A jak nic się nie zmieni, jak nie potrafi ci wybaczyć, to odejdź od niego.
Odejdź, by zachować resztki zdrowia i godności, by w normalnej, zdrowej atmosferze, wychować dziecko.

Odnośnik do komentarza

Zauwazylam ze moje samopoczucie zalezne jest od jego samopoczucia tzn.kiedy on sie czuje dobrze to ja tez..ciezko mi jest z tym wszystkim.Nie rozumiem tylko jednego on sam mi powiedzial kilka tyg.temu ze mam juz sie przestac biczowac i obwiniac o to a jednak kiedy on ma zly dzien to wypomina mi to wszystko;((

Odnośnik do komentarza

Zanim przejdę do meritum sprawy i niejako z autopsji wejdę na przemian w Wasze role, to na początek wypowiem się z pozycji Twojego męża, jako również zdradzony partner.
Z własnej autopsji jako już byłego męża powiem, że doskonale wiem, co po dziś dzień On czuje, z czym się musi zmierzyć i jak to przechodzi Twój mąż.
Ale o wiele większym problemem w tym wszystkim , co kręci się wokół tematu zdrady, jest też u Niego drugie dno:

ostatnio znowu mielismy sprzeczke z tego powodu,bo mu powiedzialam ze mam ataki leku po naszych klotniach...a on ze nie trzeba bylo robic tego co zrobilam to nie byloby problemu.Nie wiem jak zyc z tym wszystkim,zalamalam sie kompletnie juz..swoim rodzicom od ktorych sie odcial ponad 10 lat nie umie wybaczyc i odnowic kontakty po tym jak zle go traktowali,jak ich widzial na ulicy to szybko wsiadl do samochodu i odjechal.

Lecz do tej kwestii wrócę później
Obawiam się, że mimo wszystko to, co Ty widzisz w Jego zachowaniu, to mogę Ci zagwarantować, że jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Być może nie masz nawet do końca pojęcia jakich spustoszeń dokonałaś w Jego wnętrzu. Po wojskowemu mówiąc, że poprzez zdrady - zarówno te fizyczne jak i te bardziej destrukcyjne dla psychiki i emocji człowieka zdrady emocjonalne, a tu jak widzę czytając Cię "między słowami", to masz znikome o tym pojęcie - zmusiłaś Go do połknięcia granatu bez zawleczki.
Mówiąc w telegraficznym skrócie, to On teraz buduje swoją tożsamość od nowa w samotności; musi się metaforycznie mówiąc narodzić na nowo.
Jest Mu potwornie trudno, bo ma nieprzepracowaną w sobie traumę z dzieciństwa, co potwierdza powyższy cytat z Twojej wypowiedzi.

Co do Twojego męża i Jego złego samopoczucia, bo na tej "kanwie" wszystko się obraca na Waszą niekorzyść.
Strzelam w ciemno, ale nawet tu jestem bardziej jak pewien, że odsuwając na bok Jego problemy życia codziennego łącznie z pracą, ma On przed oczami temat związany z rodzicami; toksycznymi rodzicami.
Powód ciągłego wypominania Ci tamtego występku musi mieć gdzieś swoje podłoże. A dla mnie, jako osoby doskonale znającej te dwa "światy", ta kwestia z Jego przeszłości jest tutaj jednak bardzo znacząca.
To u Niego wraca jak bumerang nawet pod najmniejszym pretekstem z zachowania jego otoczenia, mającego jakiekolwiek cechy wspólne. Musisz mieć to na uwadze.
I teraz coś go wnerwi w pracy, włączy mu się obraz z dzieciństwa i po powrocie do domu... oboje macie sajgon.

Tak jak to kiedyś mój forumowy znajomy powiedział, to

stoicie odwróceni do siebie plecami i obrzucacie się na wzajem argumentami po obwodzie kuli ziemskiej i jesteście jak dwie armie w okopach na linii frontu, które nic o sobie nie wiedzą

Nie mam racji?
Jeśli skupić się na Tobie i powodach, które skłoniły Cię do zdrady, to zapewne masę przyczyn będzie wskazywało na Twojego męża.
I paradoksalnie w innej kwestii, odwróćmy kota ogonem.
Dlaczego Twój mąż "zdradził" rodziców na rzecz Ciebie i Twoich rodziców a Jego teściów?
Wiesz o tym, że wspólny mianownik tych przykładów na Waszym przykładzie jest taki sam, a jego sens oddają te słowa
...dlatego, że na ogół jesteśmy bardzo nieporadni w naszym codziennym życiu małżeńskim. Nie potrafimy kochać, nie potrafimy rozmawiać ze sobą, nie rozumiemy siebie nawzajem, jesteśmy nieprzygotowani do małżeństwa

"Nieporadnik małżeński" Jerzy Grzybowski.

Reasumując słowem zakończenia jako "specjalisty" w tych kwestiach...
Dla Ciebie zalecana jest pędzikiem solidna terapia psychologiczna, która pozwoli Ci zrozumieć mechanizmy, które skłoniły Cię do zdrady. Część z nich może rozumiesz, ale obawiam się że ich interpretacja mija się z faktem, którego podłoże leży w również w Twoim dzieciństwie.
Dla Niego, jw by wyprostować to, co zdemolowali w Nim rodzice, a czego pokłosie odbija się na Waszym związku w duecie ze zdradą

Temat toksyczności, nawet tej brutalnej poruszam w swoich postach tutaj, a tak na teraz do poczytania zalecam
Allice Miller "Mury milczenia, cena wyparcia urazów z dzieciństwa"
Susan Forward "Toksyczni rodzice"
Lektury dostępne są w wersji PDF w internecie.

Odnośnik do komentarza

~do unna1
Nie rozumiem tylko jednego on sam mi powiedzial kilka tyg.temu ze mam juz sie przestac biczowac i obwiniac o to a jednak kiedy on ma zly dzien to wypomina mi to wszystko;((

Przeczytaj to od końca...
Trapi Go problem, który zaistniał na długo przed Twoim przestępstwem na rzecz małżeństwa, a który na dzień dzisiejszy On "zagłusza" awanturami o Tobie.
Nad problemem zdrady w związku, który nadal trwa, jest mimo wszystko gigantycznie trudno przejść do porządku dziennego na początku tego faktu jak i po latach. A tu ten przykry incydent przez coś przybiera na sile i często wraca.
Gdyby nie to coś, to nie było by takich eskalacji emocji, a i biczowanie by zeszło do rangi sławetnego poklepania się po plecach.

Jesteście dwójką poranionych ludzi i oboje nie dostrzegacie podłoża problemu, który tkwi w większości Nim i Jego dzieciństwie. Swojemu też się dokładnie przyjrzyj... z lupą w ręku lub pod mikroskopem.
Na początku Waszej znajomości było coś, co nie dawało Ci spokoju. Ale przez wzgląd na "ładne oczy" przymknęłaś na to oko. bo wedle sławetnego powiedzenia "parter się zmieni po ślubie".
To coś nie zniknęło, a wręcz przeciwnie przybrało na masie i sile rażenia...

Odnośnik do komentarza

Bags ale w tym wszystkim on chce drugie dziecko miec!!!ja nie wiem jak naprawde mam z tym wszystkim zyc??niedawno sie jego o to zapytalam to odp.jak?lykajac tabletki(antydepresanty)i zyjac jak zylas...mowi ze to sa moje demony z ktorymi musze zyc do konca swoich dni.Czy jest jeszcze jakas szansa ze bedzie kiedys jeszcze normalnie??przez te 5 lat trzymalam soe ale teraz cos we mnie peklo;(

Odnośnik do komentarza

Dobrze, to są Twoje demony. A jakie są jego?
I dlaczego przy byle okazji w negatywnym tego słowa znaczeniu, On wraca do Twojej ciemnej strony medalu?
Jako ofiara toksycznego związku powiem tak: terapia, terapia i jeszcze raz terapia.
Mogę się tu pokusić o stwierdzenie, że to co On wyprawia, to jest przerzucanie winy na Ciebie; czysta spychologia, by zagłuszyć sumienie - Jego sumienie.
Żeby wyładować swoje negatywne emocje, znalazł sobie worek w postaci Ciebie.
Qrcze, to jest chore, bo On nie widzi swojego problemu, ale za to pod przykrywką tego wyżywa się na Tobie.
On nie koniecznie musi wybaczyć Im to co zrobili, bo to jest potwornie trudne; Jego się jeszcze wyprostuje, Ich już raczej nie, patrząc tu przez pryzmat toksycznych osobowości.
Wybaczyć może się da, ale nie zapomnieć. Jedyna sensowna kwestia to On Musi wybaczyć sobie i tu musi zobaczyć ów problem On sam, że powiela schemat z dzieciństwa na Was, gdzie dodatkowym zapalnikiem jest temat zdrady.
To co o zgrozo zapewne praktykowali rodzice na Nim, to On uskutecznia teraz na Tobie. To jest standard, gdzie ofiara nieświadomie wchodzi w rolę kata i powiela ten schemat.

Tak jak w przypadku masy ludzi z rodzin DDA (dorosłe dzieci alkoholików) odwróciły się od swoich pierwotnych rodziców na rzecz teściów, bo ten świat był dla Nich bardziej normalny, tak i może On powinien zrobić, by nawet na Ich widok reagował jak na obcych ludzi na ulicy.
Ale dopóki nie uporządkuje tego w sobie, to ja to czarno widzę.
Bez tego temat zdrady będzie wracać jak u Was jak bumerang!
Co to Bogu ducha winne drugie dziecko w tym zmieni???
NIC!
Pójdziesz do pierwszego lepszego psychologa na terapię, nawet małżeńską, to z marszu Ci powie w drzwiach, że oboje wymagacie solidnego remontu!

Odnośnik do komentarza

On niestety ale juz zapowiedzial ze nie pojdzie na zadna terapie(nie raz nie dwa ten temat walkowalam).odkad dziecko sie urodzilo 22 miesiace bylo bardzo zle miedzy nami,podnosil glos w obecnosci dziecka chociaz prosilam zeby przestal nie raz..wyrzucal z domu straszyl rozwodem,zostawieniem nas (mnie i corki)bo przechodzilam depresje poporodowa ktorej on nie rozumie bo tego nie ma.Wkoncu mnie chyba zlamal bo od stycznia chodze jak na jajkach,wogole sie nie klocimy...staram mu ustepowac we wszystkim byle by nie bylo klotni.

Odnośnik do komentarza

"To z Tobą jest problem a nie z Nim i to Ty powinnaś pójść na terapię..." obym nie wyjął Mu tego z ust... masakra.

Jedyna szansa, by było lepiej między Wami po zdradzie, bo do stanu sprzed niej nigdy już nie wrócicie - nie oszukujmy się, to zmieniło Was oboje. Tego się nie da ukryć - jest przekreślenie/ podkreślenie wszystkiego grubą kreską i zaczęcie wszystkiego od nowa. Ale tu jest kolejny problem... Jego nie wyprostowana przeszłość.
Drugie dziecko teraz może zafundować Tobie i Wam powtórkę z rozrywki. Jaki to ma sens?
To co przechodziłaś przez Niego po porodzie, to w telegraficznym i okrojonym skrócie opisałem wyżej, stając niejako w Jego obronie; ale dalej ten Jego problem JEST w Nim, tego się nie wyprze.
Co masz z tego, skoro chodzisz jak na szpilkach i popełniłaś ten wątek tutaj?
Jak chcecie odciąć się od przeszłości i zapomnieć o zdradzie, co jest baaaardzo czasochłonne, skoro inny aspekt Wam, a tym bardziej Jemu nie daje spokoju?

Z jednym się zgodzę przy tego typu przemocy zwanej szantażem emocjonalnym, gdzie mówisz, że Cię złamał... toksyczność się kłania i puka do Twoich drzwi! A to mówię jako osoba mająca sporą wiedzę o tym.

Co możesz zrobić... postawić szlaban na kolejne dziecko, zażądaj normalnego tonu rozmowy w razie najmniejszej awantury i zmusić Go do zaczęcia krytyki Ciebie od siebie samego. Może w końcu pęknie :)
Przyjmij postawę osoby, która pogodziła się z tym przykrym aspektem, pójdź sama na terapię jesli uznasz to za konieczne dla własnego dobra...
Chce dziecko to ok, ale najpierw terapia, nawet małżeńska.
Myślałaś nad separacją nieformalną czyli wyprowadzką na jakiś czas, by dostał kubeł zimnej wody na łeb?

Wpadasz w sidła toksyka, a tu dla mnie koło zwane schematem ksero relacji Jego rodzice kontra On na Was się zamyka tak brutalnie mówiąc.

Odnośnik do komentarza

~Magda. N
Popełniłaś błąd, ale skoro oboje postanowiliscie, że dacie sobie kolejną szansę i zdecydowaliście się przejść przez to razem, to uważam że trzeba przeprowadzić rozmowę w której to Ty powinnaś być juz teraz stanowcza. Nie możesz całe życie pokutować za jeden błąd, bo zwyczajnie się tak nie da. Popadniesz w ogromny dołek psychiczny, albo już popadłas. Musisz być silna, i trzymać się dla dziecka. Swoją drogą wasze dziecko też nie może na to wszystko patrzeć, jak ono ma się wychowywać w ciągłych kłótniach i awanturach. Dojdzie do tego, że cała wasza trójka wyląduje u psychologa czy psychiatry. Chcesz tak żyć ?
Na Twoim miejscu zapewniłabym męża o swoim uczuciu, ale stanowczo poinformowała bym go o tym, że nie jesteś zainteresowana takim życiem. I albo pójdziecie na terapię małżeńska i spróbujecie poukładać jakoś swoje życie, albo musicie się rozstać. Możesz dodać, że zrobisz wszystko abyście znów byli szcześliwi, ale nie możesz do końca swoich dni być tak traktowana. Walcz skoro Ci zależy, zapewniaj o swojej miłości ale nie takim kosztem, prędzej czy później nie wróżę dobrze Twojej psychice.

AMEN.

Odnośnik do komentarza

Ok, skoro tak to znaczy ze jeszcze nie jestes zdesperowana na tyle by podjac zdecydowane kroki i mozesz dalej zyc jak zyjesz. Kiedy naprawde nie bedziesz mogla wytrzymac tej sytuacji, rozwiazania same przyjda Ci do glowy, niekoniecznie rozwazne i skuteczne, ale od czegos trzeba zaczac. Na dzien dzisiejszy jestes na etapie Tak, ale... a to bezproduktywne.

Odnośnik do komentarza

To nie pozostaje Ci chyba nic innego jak walka o własną godność poprzez stawianie granic, jak pisałem wyżej ja i Inni uczestnicy tej dyskusji.
Nie przejdziecie do porządku dziennego nad tematem zdrady bez przepracowania Jego problemu. Jeśli tego nie załatwicie teraz od końca, to cienko widzę Waszą przyszłość w tej sytuacji.
A dlaczego to już Ci wyjaśniłem wyżej odnośnie kwestii nieprzepracowanych problemów z dzieciństwa.

Nieumiejętność wyrażania i okazywania uczuć jako ten jeden klasyczny powód zdrady w związku z czegoś wynika... Tu Twój parter i Jego rodzice są tego powodem i zarazem odpowiedzią.
Jego niechęć do terapii to nie jest "nie bo nie", to jest ucieczka od problemu na strusia, który zagłusza to awanturami o Twój występek. I dlaczego taki agresor wobec Ciebie i uciekanie nogami do przodu Mu się włącza na widok rodziców?
Odpowiedz już jest przewrotna i tutaj jedno wynika z drugiego... czytając te zdania od końca.

Odnośnik do komentarza

"Zauwazylam ze moje samopoczucie zalezne jest od jego samopoczucia tzn.kiedy on sie czuje dobrze to ja tez..ciezko mi jest z tym wszystkim.Nie rozumiem tylko jednego on sam mi powiedzial kilka tyg.temu ze mam juz sie przestac biczowac i obwiniac o to a jednak kiedy on ma zly dzien to wypomina mi to wszystko"

Masz się przestać biczować i obwiniać, to podstawa. Masz sobie wybaczyć, co już pisałam. Więcej problemów stwarzasz sobie ty sama, niż on.
.Jak sobie wybaczysz, to mniej cię będą bolały jego słowa.
Powiedz sobie że tak było, ale to już przeszłość. Od dziś zaczynam nowe, lepsze życie. I powtarzaj to sobie, aby ta myśl utrwaliła się w tobie.

Dla niego jest to zadra, która w nim tkwi. Ma gorsze samopoczucie, to o niej sobie przypomina, a ty swoją postawą też nie pozwalasz mu o tym zapomnieć.
Gdy sobie wybaczysz, to wiele się zmieni w waszych relacjach.
Popracuj nad tym.
Powiedz mu, że następne dziecko urodzisz dopiero wtedy, gdy w waszym związku coś się zmieni na lepsze.
Powiedz że nie chcesz narażać dzieci na toksycznych rodziców, którzy zniszczą im życie.

Nie masz żadnego wsparcia ze strony męża, więc nie wiadomo, czy wasz związek się utrzyma. Miej też na uwadze to że w razie rozstania, łatwiej ci będzie się utrzymać z jednym dzieckiem, niż z dwójką.

Odnośnik do komentarza

nie znam chyba przypadku, w którym osoba zdradzona nie wypominałaby tego swojemu partnerowi. Twój mąż nie przestanie tego robić bo takie rzeczy pod wpływem emocji same wychodzą. o zdradzie się nie zapomina. Ty będziesz się denerwować, że wciąż Ci to wypomina a on będzie mieć wyrzuty, że wbija Ci szpilę i tak w kółko. to od Was zależy czy chcecie to ciągnąć.

Odnośnik do komentarza

@frania8 

Oczywiście że rozwiązanie problemu zależy tylko i wyłącznie od Was. Zwłaszcza że on nie życzy sobie wizyt w poradni. Rolę psychologa to w jakimś stopniu pełnią te wpisy. Oczywiście dobrą rzeczą byłoby wsparcie życzliwych osób, jednak będzie to zawsze tylko sugestia.

W przypadku prawdziwego wybaczenia, powinno się uraz wrzucić w niepamięć, Wygląda na to że Twój partner dąży do tego. Jego wypominanie w chwilach gorszego samopoczucia jest raczej zrozumiałe. Bo do osiągnięcia sukcesu w przebaczeniu trzeba dojrzeć, a tego raczej brakuje Wam obojgu.
Reasumując moim zdaniem :
Waszą przyszłość widzę w dobrych barwach. Powinniście tylko dużo z sobą przebywać i rozmawiać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...