Skocz do zawartości
Forum

Mam problem z rodzicami


Rekomendowane odpowiedzi

Chodzi tutaj głównie o mamę. Ale zacznę od początku. Jestem 15 - letnią dziewczyną. Na ogół można powiedzieć, że bardzo spokojną, ale raczej tylko poza domem. W domu jestem całkiem inna, buntuję się, pyskuję, kłócę się z nimi często nie mając racji ale tak jak powiedziałam, najczęściej z mamą, niestety obie charaktery mamy bardzo ciężkie i często te kłótnie kończą się tym, że dostaję szlaban lub coś podobnego. Oceny mam przeciętne, raz jest super a raz tragicznie. Mam chłopaka rok starszego, z którym niestety nie chodzę do szkoły i trenuję jazdę konną. Są to dwie ''rzeczy'' , na których mi bardzo zależy i moja mama o tym dobrze wie. Nie sprawiam problemów np. z policją. Nie pale, nie pije ani nic z tych rzeczy. Jestem natomiast osobą, która często kłamie i bardzo dobrze o tym wiem, że nie jest to najlepszy sposób na rozwiązanie problemu. Ale do tematu. Tak jak powiedziałam moja mama dobrze wie, że zależy mi na treningach jak i na chłopaku. Wzięła mnie na szantaż i powiedziała, że jeżeli z czegokolwiek dostanę ocenę poniżej 3 mam szlaban dopóki tego nie poprawię. Szczerze mówiąc wkurza mnie to, bardziej bym się pogodziła z tym gdybym mogła np. nie jezdzic na treningi i gdyby zabierali mi laptopa. Lecz zabieranie mi osoby, z którą i tak się widze bardzo rzadko jest już dla mnie przegięciem. Moja mama dawała mi już dużo szans, nawet chyba za dużo, zrobiłam jej dużo przykrości, nie ukrywam tego. Obiecałam poprawę i ta poprawa była ale tylko na parę dni, nigdy nie brałam tego na poważnie aż do wczorajszego dnia. Pojechałam na trening i mama napisała, że mam szlaban bo dostałam 1 z matematyki i 3 z religii ze sprawdzianu, pomyślałam '' okej ''. Jednak pokłóciłam się z nią o tą matematykę. Z przedmiotów ścisłych nie jestem dobra i ich nie rozumiem. Mama zarzuciła mi że się nie uczę dlatego tego nie rozumiem. Krzyczała na mnie strasznie. Byłam roztrzęsiona i wiedziałam ze jak dalej tak będzie z ocenami to takim sposobem będę caly czas siedzieć w domu. Napisałam chłopakowi wszystko o niej, co o niej myśle, wszystko. Lecz mama to zobaczyła po czym powiedziała, że właśnie straciła jedną córkę, zrozumiałam , ze przesadziłam, chciałam z nią pogadać ale powiedziała, że ona nie chce. Czuje się z tym wszystkim strasznie. Miałam nawet myśli samobójcze, nie daję sobie z tym rady. Jak mam znowu odzyskać jej zaufanie ?

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

No właśnie przegiełaś. Jak odzyskać zaufanie do kłamcy?
To raczej niemożliwe, ale jak mama bardzo cię kocha to może są szanse ale nie brnij już dalej tą ścieżką.
Przeproś, powiedz, że się pogubiłaś, że nie ze wszystkimi przedmiotami sobie radzisz- może potrzebne są ci korepetycje? Ale z religii?! To o takim wsparciu to ja nie słyszałam.
Matka chce byś zdobyła wykształcenie bo z nim łatwiej żyć. Może kiedyś to zrozumiesz, zwłaszcza jak będziesz miała własne dzieci. Chłopak w wieku 15 lat to nie priorytet, ty się najpierw naucz co to antykoncepcja.
By się zajmować końmi też trzeba mieć wykształcenie, chyba, że marzy ci się wywożenie łajna.

Odnośnik do komentarza

Po1 :Jaka antykoncepcja? Dziewicą jestem cały czas i nie mam zamiaru w takim wieku go tracić.
Po2: Konno jeżdżę od 8 roku życia, mam brąz, trenuję teraz by zdać srebro. W przyszłości nie ukrywam, że chciałabym założyć własną stajnię.
Po3: Korepetycje mam, właśnie z matematyki ale mama nie rozumie że i tak mi to mało co pomaga, korepetytorka mówi, że idzie mi dobrze a jeżeli mam pisać jakiś sprawdzian lub kartkówkę to zawsze ze stresu pomylę się w obliczeniach. Mówiłam mamie, że jak mi nie wierzy to żeby jej spytała na co odpowiedziała, ze wie, że tak korepetytorka będzie mnie bronić.

Odnośnik do komentarza

Współczuję Ci braku wsparcia ze strony mamy.
Zastanawiam się ile czasu twoja mama poświęciła tobie na pomoc w nauce. Osobiście.
Moim zdaniem szantaż i karanie to metody których się nie powinno używać wobec dziecka i mogą przynieść odwrotny skutek i w twoim przypadku chyba tak jest bo wydaje mi się ze masz dobrą wolę tylko ta sytuacja cię tak stresuje że jest jeszcze gorzej niż jakby twoja mama nie robiła zupełnie nic.
Może sama poproś ją żeby z tobą posiedziała nad jakimś zadaniem i ci coś wytlumaczyla osobiście. Jak się zaangarzuje to może zrozumie ze to nie działa tak że jak ona ci każe to nagle będziesz prumysem.
Wiadomo ze nastolatki są zbuntowane i często nie lubią się uczyć ale dorośli przecież też nie chodzą do pracy codziennie z uśmiechem.

Odnośnik do komentarza

No cóz, mama też człowiek. Płacić za korepetytorkę i samej jeszcze zasiadać do zadań, to może jednak nadmiar obowiązków. Ponadto, jak młody człowiek jest na "nie" w stosunku do rodzica, to nie może on siadać z dzieckiem do trudnego przedmiotu, bo nic do głowy nie wchodzi a są tylko nerwy, kłotnie i poczucie porażki z dwóch stron.Pani korepetytorka w sposób umiarkowany Cię chwali, bo nie chce podcinać galęzi na której siedzi, czyli tracić zródła zarobków. Sorry, pani korepetytorka jest do luftu, bo albo nie umie tłumaczyć, albo, aby i z Tobą być w dobrych stosunkach za bardzo Ci pobłaża. Ona ma obowiązek na paru przykładach Ci jakąś działkę materiału wytłumaczyć i zadać Ci taką porcję do samodzielnego odrobienia, sprawdzić to i wtedy nabrać przekonania, że coś rozumiesz ,że byle stresik kartkówkowy, czy klasówkowy nie wybije Cię z rytmu i się " nie pomylisz". Cwiczenie czyni mistrza a młodzież chodząc na korki chętnie "bywa z wizytą", tzn posłucha występów nauczyciela, pokiwa głowką, że rozumie, ale jak przyjdzie co do czego, to dalej sobie nie radzi. Ja na m-cu Twojej mamy zmieniłabym nauczyciela. Nauczyciel korepetytor powinien być "żyłus"-może to okazjonalna studentka lub zaprzyjażniona sąsiadka, ale Ty nie czynisz postępów, a matma o ile wejdziesz na ścieżkę licealna jeszcze chwile Ci potrzebna będzie i nie dziwię się, że to jest dla Twojej mamy bardzo ważne. Dla Ciebie też powinno być bardzo ważne. Jestem w stanie zrozumieć, że nie jesteś orłem z matmy i masz żal do mamy, że chce Cię z osiągnięć w tym przedmiocie wyliczać, ale też prawdą jest, że nie zostawiła Cię z problemem samą tylko zatrudniła korepetytorkę, czyli jako rodzic chce być w porządku, to i Ty powinnaś być w porządku.

W szkole, żeby uczeń czynił postępy to jest skala ocen. Nie sądzę, że chcialabyś siadać do nauki tylko na zasadzie nauczycielskich sugestii- a teraz drogie dzieci nauczcie sie na poniedzialek tego tematu. Ilu z Was na skutek tej zachęty nauczyłoby się. Jest klasówka, jest odpytywanie i chcesz, nie chcesz podręcznik czy zeszyt do ręki bierzesz.

W domu mama mówi, ucz się dziecko, nie oklamuj mnie i bądz w porządku w stosunku do nas. Pięknie byłoby, abyś rozumiala, że uczysz się dla siebie a nie dla rodziców a rzetelność w porozumiewaniu się z rodzicami daje rodzicom złudzenie, że w porządku chowają swoje dziecko i ono dorasta do poziomu swoich rodziców. Niestety, jak sama przyznajesz tak nie jest, zdarza Ci się kłamać ( szybciej i bezboleśnie sprawę zalatwisz, tak pewnie myślisz) i miewasz problemy nawet z religią, czyli ogromnie trudnym przedmiotem. To jak mama ma młodej osobie, która jeszcze nie rozumie swojego dobra ,wytłumaczyć, że pewne normy muszą być zachowane. Ma używać rękoczynów, nudnie ciągle i wciąż powtarzać a to jednym uchem wpada a drugim wypada? Zna Ciebie i Twoje czule tematy, to za ich pomocą ustawia karty przetargowe. Ktoś nazwał to szantażem, może sam był subtelnym dzieckiem, do którego dobre słowo przemawialo i ma złudzenie ,że do wszystkich tak się da. Rodzice częściej cierpią, że słabo im się dzieci wychowały wtedy, gdy byli za bardzo pobłażliwi, niż wtedy, gdy o czasie twardo reagowali. Ty przeżywasz jak przegadujesz się z mamą. I co myślisz, że ona się rozplywa w myślach jak znów będzie próbowala coś Ci wytłumaczyć i wyegzekwować cokolwiek od Ciebie a Ty jej pyszczysz. Ona nawet jak jest oazą spokoju, to w sobie przeżywa, że nic nie idzie prosto, tylko za pomocą awantur.

Teraz na skutek Twoich nerwów opisałaś pewnie w bardzo różowych kolorach swoją mamę do swojego chłopaka.Jak te kolory były różowe tak i Twoja mama sobie różowo myśli, że sobie słodką córeczkę urodziła, wychowała a tu wydaje się, że jednak można byłoby ją nazwać żmijką.

Siedzi sobie i myśli, że jeszcze niejednego chłopaka będziesz miala, za nim za mąż wyjdziesz, a już ten pierwszy jest tak dla Ciebie ważny, że w taki rózowych barwach ją przedstawiasz, czyli jej lata miłości i pracy w niwecz idą przy zderzeniu z pierwszą Twoją sympatią.

Sama musisz przemyśleć jak postępować, dorastasz i będzie obowiązywała sztuka negocjacji, pokojowego rozwiązywania problemów. Jak na razie nie wygląda, żebyś miała rodziców demonów. Pozwalają Ci na swoje, chyba kosztowne nawet, pasje (od tylu lat konie), możesz ,o ile jesteś ze swoimi obowiązkami w porządku, spotykać się z chłopakiem( niektórzy mogliby wyśmiać- już Ci chłopcy w głowie?), jak poważny przedmiot Ci nie idzie, to zatrudniają korepetytorkę- czyli Twoi rodzice chyba nie są nie w porządku.
Ty sama oceń czy Ty jesteś w stosunku do nich w porządku?

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

By spełniać marzenia trzeba małych kroków. By założyć stadninę lub prowadzić inny biznes trzeba jednak poznać matematykę.
A cholerny problem to chyba rodzice mają z tobą, nie na odwrót.
Masz zapewnione korepetycje a pożytku z tego nie ma?
Winna korepetytorka, czy korepetytant? Na siłę to i łopatą się do głowy nie na wkłada.
Masz możliwość uprawiania b. kosztownego hobby.
Czego chcesz, by ktoś się za ciebie nauczył? Stres nie jest przeszkodą, ze stresem się żyje, mało tego stres działa mobilizująco.
Może zaproponuj mamie wizytę u psychologa ze tobą, może u ciebie jest inaczej?
Ciekawi mnie, czy masz wyznaczone obowiązki na rzecz domu?
Bo to podstawa! Może mama jeszcze to przeoczyła.
Pomysł by mama odrabiała lekcje nietrafiony, rodzic niekoniecznie musi nadążać za programem szkolnym, poza tym pewnie musi zarabiać na te hobby i fachowca.

Odnośnik do komentarza

Ja byłam przeciętna z matematyki, ale jak chciałam zdać egzamin na studia, to przerobiłam materiał. Okazało się, że mam braki z podstawowej wiedzy!
Jak nauczyłam się paru formułek i wzorów, to nagle matematyka stała się prosta.
Tobie też polecam powrót do podstaw, a zaczniesz ją rozumieć.
Jeśli korepetytorka z tobą tego nie przerabia, tylko rozwiązuje bieżące sprawy, to nie oczekuj dobrych wyników.
Nie tak dawno zajrzałam do lekcji, w internecie.
Rewelacja!! Wszystko pięknie i czytelnie wytłumaczone, są też podziękowania od uczniów, którzy dzięki tym lekcjom, zdali egzamin, lub dobrze napisali sprawdzian.
Gorąco polecam te internetowe lekcje.

Odnośnik do komentarza

I tu jest przykład, że są nie tylko toksyczni rodzice ale i dzieci.
Mama chce tylko abyś uczyła się i nie wymaga samych piątek.Dlaczego nie możesz pogodzić nauki z przyjemnościami.Gdybyś miala dobre oceny nie byłoby zakazów.
Chyba już rozumiesz ,że bez wykształcenia Twoje życie będzie nędzne.Wiesz że źle robisz kłócąć się z mamą i jeszcze jej nie szanujesz,żebyś potem po latach nie mówiła że mama jest niesprawiedliwa i nie równo traktuje swoje dzieci teraz pracujesz na zaufanie i miłość.Zastanów się można jeszcze wszystko naprawić albo będziesz kolejną osobą narzekającą na niedobrą mamę.

Odnośnik do komentarza

Niestety znowu mam inne zdanie niż "większość". Pozostaje jednak przy swoim.
Ludzie nie marnują sobie życia dlatego że mają za dużo wsparcia w rodzinie. Tradycyjne "metody wuchowawcze" się nie sprawdziły i mamy coraz więcej klientów poradni psychologicznych itp. Zauważono to już jakiś czas temu że musztra i tworzenie dystansu poprzez pseudo szacunek dają efekty odwrotne niż zamierzone. Wiele osób poszło w skrajną stronę czyli tzw wychowanie bezstresowe co oczywiście jest bzdurą.
Rodzic też człowiek więc powinien umieć przyznać się do tego że np nie zna odpowiedzi na pytanie albo rozwiązania jakiegoś problemy albo że popełnił błąd albo ze czuje się bezradny a przede wszystkim że mu zależy na kimś i kogoś kocha.
To normalne ze nastolatki bywają zbuntowane niewdzieczne krotkowzroczne itd wynika to z rozwoju mózgu który na siłę szuka nowych rozwiązań i z góry odrzuca rozwiązania standardowe czyli np te narzucone przez rodziców. Pootwm gdy mózg dojrzeje i ludzie robią się dorośli jest im ciężej w drugą stronę czyli lubią wybierać rozwiązania sprawdzone i bezpieczne. Taka jest natura człowieka i nie ma sensu jej krytykować.
Może wg was pomysł z zaproszeniem mamy do wspólnego rozwiązania zadań jest nie trafiony ale to nie i to chodzi żeby mama zastąpiła korepetytoraa tylko żeby się zbliżyła do córki i jej codziennych problemów. Stawialabym na to że częściej się zdarza ze rodzic zapracowany zaglebiony w swoich problemach nie dostrzega tego ze dziecko też na swoje problemy i są one nie mniej realne i nie mniej ważne niż jego.
Jak dziecko się drze to rodzic na się drzec głośniej? Moim zdaniem to absurd a jak to nie zadziała to może kabel od żelazka?? Jasne ze trudniej jest znaleźć drogę do swojego dziecka pokojowymi metodami bo trzeba się wysilic i poświęcić na to czas ale moim zdaniem warto bo takie metody typu krzyki awantury i kary niszczą. Powoli po troszeczkę ale jednak niszczą.

Nie zakładam że nastolatek to od razu debil który nie widzi związku przyczynowo skutkowego pomiędzy złymi ocenami a problemami w przyszłości. Raczej doskonale i tym się bo się stresuje chociaż motywacja może bycnajrozniejsza bo chociażby nie chce wyjść naidiote przed kolegami.

W kwestii wdzięczności za kupowanie rzeczy dziecku to różnie bywa bo w najbogatszych rodzinach gdziedziecko na zapewnione "wszystko" nie ma właśnie podstawowych rzeczy czyli szacunku i miłości. A szacunku się uczy poprzez dawanie przykładu bo na siłę to można tylko strachu i rozczarowania nauczyć.
Pogląd ze jak rodzic daje z siebie dużo to dziecko na mu odplacic jest dla mnie absurdalny. Dziecko na przede wszystkim obowiązki wobec siebie żeby wykorzystać życie jak najlepiej i być dobrym i mądrym człowiekiem. Co w efekcie daje również szacunek i wdzięczność wobec rodziców ale wtedy to jest prawdziwe i szczere.

Absolutnie nastolatek musi się nauczyć panować nad emocjami i rozwiązywać problemy żeby coś osiągnąć. Wydaje mi się ze autorka niema z tym problemu bo ma osiągnięcia i bardzo sprecyzowane zainteresowania co jest wyjątkowe w tym wieku. Chce tylko mieć lepsze oceny z matematyki.po prostu sama chcę i jej nie wychodzi więc może rzeczywiście po prostu potrzebuje pomocy jeśli by to nawet miało być częstsze przypominanie żeby siadla do książek.

Poza tym pamiętam jak sama stresowalam się np oprzeć sprawdzianami z historii z której nic mi do głowy nie wchodzilo. Jakby mi ktoś darl mordę dodatkowo ze jak znowu mi zle pójdzie to dodatkowo jeszcze nie będę mogła tego czy tamtego to jak by mi to pomogło? To dodatkowy stres i zamiast myśleć o tym sprawdzianie musiałabym jak mam przewalone w domu.

Jeśli nastolatek nie docenia tego co ma to krzykiem i karami na pewno się nie sprawi ze będzie nagle wdzięczny. Tym bardziej jeśli jest to niesprawiedliwe.

Nazywanie dziewczyny toksycznym dzieckiem nawet jeśli jest kłamie żeby unosząc problemy to jest skrajna niesprawiedliwość.
Ludzie uwielbiają krytykowacinnych oceniać ostro bez zrozumienia. Jest to smutne bo takie jest teraz społeczeństwo. Może i jestem idealistka i mam nierealne oczekiwania ale wolę tak mimo że to naprawdę nieprzyjemne momentami i wiem ze do "ideału" mam całe lata świetlne.

jeśli czyta to admin proszę o skasowanie konta mam już dosyć tego forum

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze powinnaś przestać kłamać. Jak mama ma Ci w czymś zaufać, skoro non stop kłamiesz?
Najciekawsze jest to, że sama widzisz ile błędów popełniasz, ale psioczysz na matkę jaka to ona jest okropna. Spróbuj się zmienić, ona nie chce dla Ciebie źle. Jeśli teraz Cię nie przypilnuje z nauką, to potem będzie za późno. Znam osoby bez wykształcenia i muszą się łapać każdej lepszej pracy fizycznej za marne grosze.
Jeśli nie rozumiesz matmy, to możesz też udać się na konsultacje do nauczycielki albo poprosić jakiegoś znajomego, aby Ci wytłumaczył.

Odnośnik do komentarza

ula8585 sama piszesz, że bezstresowe wychowanie to bzdura, a i musztra,dystans do dobrego nie prowadzą.
Czyli w każdym domu trzeba do kazdego dziecka ( bo co dziecko to inne sprawy) wypracować "złoty środek".
Każdy z nas "mądrzy" się po swojemu, bo każdy z nas ma swoje doświadczenia życiowe i je podrzuca delikwentowi, ktory odważyl się zgłosić na forum swój problem.

Dalej twierdzę, że nie ciągnie się tematu trudnego, czyli matmy z dzieckiem, bo to rzadko wychodzi, ale nie twierdzę, że nie potrzeba bliskości, którą jak słusznie piszesz buduje się poprzez coś wspólnego. Dlaczego wspólną płaszczyzną nie mogą być bezpieczniejsze rewiry, czyli codzienna potrzeba dbania o porządek, czy potrzeba przygotowania posilku, czy mily wyjazdowy odpoczynek. Wykonując coś wspólnie mamy szansę podpytywać nastolatka co u niego słychać, co było w szkole itp. Budujemy jakąś więż. Matma może być bardzo śliska- może mama tez byla słaba z matmy i niewiele może pomóc? Dlaczegoś wybrała korepetytorkę, niekoniecznie z powodu nadmiaru pieniedzy.

Nikt z nas nie uważa, że darcie się i awantury to fajna sprawa, wręcz zwracamy uwagę, że jakoś pokojowo trzeba dochodzić do porozumienia. Każda awantura, to po poście autorki widać, że nerwy z jej strony, ale zapewniam, że też ogromne nerwy ze strony rodzica. Rodzic też siedzi w domu i myśli co ja robię nie tak ,że w najprostszych sprawach nie mogę się dogadać z córką, którą ogromnie kocham.
Byl moment, że tylko mieszkalam swego czasu przez pare miesięcy z dużo starszym niż autorka postu synem, który darł ze mną koty i co jak się pojawil wogóle na horyzoncie i na jakiekolwiek zadane przeze mnie pytanie, albo się obrażał, albo mówil jaką ja to straszną atmosferę w domu wprowadzam. Nie wytrzymalam i huknęłam- no tak w domu jesteśmy w tej chwili az dwoje: ja i ty. Myślisz, że ile osób jest odpowiedzialnych za tę atmosferę w domu? Jakoś się przymknąl, uciszył i od tego czasu nie było różowo, ale jednak dużo, dużo lepiej.
Cytuję Ciebie"Absolutnie nastolatek musi się nauczyć panować nad emocjami i rozwiązywać problemy żeby coś osiągnąć. Wydaje mi się ze autorka niema z tym problemu bo ma osiągnięcia i bardzo sprecyzowane zainteresowania co jest wyjątkowe w tym wieku. " Uważam, że ma zainteresowania sprecyzowane: konie i chłopak ( może to i wyjątkowe w tym wieku), a nad emocjami to dopiero chce się uczyć panować, bo ten list tutaj może być tego wyrazem.
Może to tak wygląda, że młody czlowiek ma problemy, kłoci się z mamą a my próbujemy powiedzieć młodej damie, że za problemy miedzy nimi odpowiadają obie a nie tylko mama.Ona bardzo dobrze widzi blędy mamy a swoich jakoś nie dostrzega, więc jej obcy trochę wytknęli. To mama jest ta starsza i mimo bojowej atmosfery musi realizować zamierzone cele i jednak nie odpuszczać. Próbujemy powiedziec, że dużo rzeczy, które ona uważa za błędy są namiastką konsekwencji, którą rodzic powinien się w procesie wychowywania dziecka wykazać. Wtedy Ty uważasz, że mama dązy do dystansu i tresury a nie zrozumienia dziecka.

Nie obrażaj sie na to forum, bo może właśnie Twój list jest plastrem miodu na duszę tej młodej osoby a nasze "wytykania" wiaderkiem zimnej wody. Zależy czego potrzebuje to sobie wybierze.
Dośwspomniala o toksycznych rodzicach i o toksycznych dzieciach, może na wyrost, ale jest to pokłosie innych wątków, w których dużo mlodych osób opisuje straszne kontakty rodzice dzieci( mrożące wręcz krew w żylach) i odpowiada bardzo dużo ludzi, gdzie z ich odpowiedzi można wysnuć, że zwykłe zawirowania rodzinne są szybko podciągane pod strasznie " toksycznych rodziców".Aż nieraz serce boli jak zwykle zachowania rodziców martwiących się o dorosle już dzieci są szybko okrzykiwane mianem "toksyczności" i poradami, im szybciej radykalnie odetniesz kontakty tym lepiej. I przychodzi refleksja, że wychowasz sobie dzieci, które idąc swoją drogą zyciową czują jeszcze z domem rodzinnym jakąś więż ale inni skutecznie mu wytłumaczą-im szybciej zerwiesz to tym lepiej.Tak idoś się zapędzila i ironicznie zawnioskowała,że jest u autorki postu widok na "toksyczną" rodzinę- pewnie nie powinna, bo autorka jest jeszcze bardzo młodziutka i nie "zajarzy", nie bywając na tym forum o co wogóle może chodzić.

A ula8585 nie reaguj tak emocjonalnie, wczoraj Dark_Rivers bardzo niegrzecznie Twoje odmienne zdanie w innym poście ugasił osobistą wycieczką i stąd taki apel z Twojej strony do admina. Gdzieś wspominalaś, że pelne serdeczności Twoje porady dla innych są dla Ciebie próbą odwagi w otwieraniu się na ludzi a tu taki występ z D-R, który nawet nie pomyśli, że ludzie wychowując np małe dzieci i oczekując np na męża, który może ma wyjazdową pracę ,nie szukają tanich rozrywek, tylko myślą jak sensownie by rozwiązali problem jakiegoś autora wątku i starają się to kulturalnie przedstawić.
D-R jest słabo reformowalny, czasem coś napisze i admin szybko to wyrzuca, jak się nie doczytasz osobistej wycieczki to zdrowiej spisz, a jak sie doczytasz to to przeżywasz. Puść to mimo uszu i spokojnie czytaj co tu sobie wypisujemy, jak Ci przejdzie to do nas wrócisz, ale się nie obrażaj, to forum jak na internet i tak jest w miarę" fajne"( chyba).

Odnośnik do komentarza
Gość Nowak Monika

xpatysiekx.... Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Pamiętaj o tym . W tej chwili jesteś na "wojennej ścieżce" taki to los nastolatek.Proszę Cię nie kłam więcej, bo wyrośnie nos Pinokia , i tak już zle się z tym czujesz. Masz marzenia i to jest piękne, próbuj je realizować . A dobrze mieć wokół siebie osoby ,które Cię kochają i na które możesz liczyć .Nie bój się przytulić do mamy , jej też jest ciężko. Głowa do góry ,jesteś mądrą młodą dziewczyną i dasz radę. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość pa_szczak

Burza w szklance wody !

Szanowne Panie ! Czy Wy aby nie przesadzacie ?

ULA

Jak administrator to czyta, to może spełni Twoją prośbę albo nie. Tu "zwyczajowo" o zlikwidowanie konta trzeba napisać w Forum Komunikaty w temacie dotyczącym usuwania konta.
Moim zdaniem reagujesz zbyt emocjonalnie. Jeśli ktoś zakłada temat na "psychologii" , to musi się liczyć z tym, że mogą też pojawić się komentarze , które będą dla niego nieprzychylne. Z kolei Ci, którzy te komentarze piszą, też muszą liczyć się z krytyką czy zdaniem odmiennym, od tego które sami prezentują. Trzeba to tego podchodzić spokojnie.

Przyznam, że ja np. nie bardzo rozumiem, na jakiej podstawie doszłaś do wniosku, że mama nie poświęca autorce wątku należytej uwagi. Mam odmienne zdanie od Ciebie ale to wcale nie oznacza, że poproszę zaraz administratora , aby usunął moje konto.

Odnośnik do komentarza
Gość pa_szczak

Hahahaha !

Ptaśku Ty niedobry ! :)
Posłuchaj mamy i mnie !

Ja wcale nie uważam, że mama nie udziela Ci wsparcia. Wręcz przeciwnie. Tak na prawdę, to robisz, co chcesz i co lubisz. Jedyne czego mama chce - jak każdy rodzic - to abyś się uczyła chociażby na poziomie "jako tako" jak w przypadku nieszczęsnej matematyki, bez której nie da się zdać w przyszłości matury. Twoja mam chce dla Ciebie dobrze a ponieważ nie udało się jej Ciebie zmotywować po dobroci, to wymyśliła szlabany, aby zmotywować Cię na siłę. Ona się boi, że docelowo skończysz w stajni jako fizyczna a jak już to wolałaby, abyś tam była dyrektorem ( może weterynarzem czy zootechnikiem ).

Ty nie dość , że mamę okłamałaś, to jeszcze naskarżyłaś na nią do chłopaka. Zdrada absolutna i mama się załamała. Jednak spoko ! Mama tylko tak gada, że "straciła córkę". Mama to mama i wszystko Ci wybaczy, tylko przestań przeginać.

Metoda pozbawiania dziecka przyjemności jako środek do zmotywowania pociech do nauki stosowana jest przez rodziców od czasu, jak wymyślono chodzenie do szkoły. Niestety na ogół nie jest to metoda skuteczna, czego Twoje postępowanie jest najlepszym przykładem.
Nie ma innego wyjścia. Jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś, to mamę trzeba przeprosić i obiecać poprawę ( zresztą nie pierwszy raz ) . Następnie sama musisz się nad sobą zastanowić, co chcesz robić w przyszłości. Jeśli dojdziesz do wniosku, że marzeniem Twojego życia jest praca fizyczna przy koniach, to może rzuć szkołę, bo po prostu szkoda Twojego i nauczycieli czasu. Natomiast jeśli poważnie myślisz o swojej przyszłości, to siądź na d...e i zacznij się uczyć.
Powodzenia ! :D

Odnośnik do komentarza

pa_szczak
[Jeśli ktoś zakłada temat na "psychologii" , to musi się liczyć z tym, że mogą też pojawić się komentarze , które będą dla niego nieprzychylne. Z kolei Ci, którzy te komentarze piszą, też muszą liczyć się z krytyką czy zdaniem odmiennym, od tego które sami prezentują. Trzeba to tego podchodzić spokojnie.

Tak, pa_szczak, masz oczywiście rację, z tym ze chyba nie chodzi stricte o odmienne zdanie tylko być może o jakieś zbytnie "bicie po głowie".

Przeczytałam teraz wymianę zdań Uli z Derickiem i np. merytorycznie zgadzam się z tym co pisze on,
ale po prostu Ula mogła się poczuć zniechęcona formą, tym bardziej ze sama przyszła tu też w pewnym sensie po to żeby pomoc sobie. .

Odnośnik do komentarza
Gość pa_szczak

Datoja
pa_szczak
[Jeśli ktoś zakłada temat na "psychologii" , to musi się liczyć z tym, że mogą też pojawić się komentarze , które będą dla niego nieprzychylne. Z kolei Ci, którzy te komentarze piszą, też muszą liczyć się z krytyką czy zdaniem odmiennym, od tego które sami prezentują. Trzeba to tego podchodzić spokojnie.

Tak, pa_szczak, masz oczywiście rację, z tym ze chyba nie chodzi stricte o odmienne zdanie tylko być może o jakieś zbytnie "bicie po głowie".

Przeczytałam teraz wymianę zdań Uli z Derickiem i np. merytorycznie zgadzam się z tym co pisze on,
ale po prostu Ula mogła się poczuć zniechęcona formą, tym bardziej ze sama przyszła tu też w pewnym sensie po to żeby pomoc sobie. .

Datoja !
Też masz rację. Nikt nie lubi bicia po głowie ani obrażania. Na tym forum bywam od dawna i powiem, że w przeszłości i tak bywało gorzej. Nie ma innego wyjścia i trzeba się uodpornić . :(
W sumie to i tak tu jest "Wersal". Jak zajrzałem na czat dotyczący polityki, to gdyby słowa mogły zabijać, to większość uczestników dyskusji już by nie żyła. :P

Ptasiek !
Jak Ty chcesz mieć własną stajnię to znalazłem Ci na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie fajny kierunek studiów : "Hodowla i użytkowanie koni". Niestety zdanie matury z matematyki jest niezbędne. Bardzo Ci współczuję , bo matma też nie była moim mocnym punktem i w liceum pół życia na nią straciłem. Chyba jednak nie masz innego wyjścia i musisz się zacząć nią zajmować co najmniej tak często jak chłopakiem i konikami. :D

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Dzieci się wychowuje do 5-6 roku życia, a potem to się je tresuje jak te konie.
Matka dziewczyny chyba trochę za późno się ocknęła.
Jak czytam, że rodzic ma przypominać o odrabianiu lekcji 15 -latce to ten pomysł mnie zadziwia.
15 latek to już ukształtowany człowiek, rodzic nie ma już za bardzo wpływu (poza sankcjami i nagrodami), teraz rządzą już inne autorytety a nade wszystko doświadczenia życiowe.
Jeszcze trzy lata i może się buntować aż do bólu. Nawet może próbować zmienić system oświatowy tak by wycofano matematykę.
Zasługi typu brak problemów z prawem i nie stosowanie używek to żadne zasługi bo to norma, ciekawa argumentacja na marginesie.
Medale, też bym dyskutowała, czy to zasługa autorki, czy raczej tych, lub tego konia.
Mam nadzieję, że autorka przynajmniej konie lepiej traktuje niż matkę bo raczej z postu to nie wynika.
Miarą człowieczeństwa nie są medale ale to człowiek robi dla innych, zwłaszcza słabszych. Takie sporty z udziałem zwierząt nie budzą mojego podziwu. Nie zachwyca mnie jak zdobywcą nagrody jest właściciel psa, czy koguta w walkach, wyścigach..... itd, itp.
Strasznie smutne, że rodzice są tak traktowani i to rodzice którzy nieba przychylają, ech...na wózki widłowe są "kursa" a na rodziców nie.

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

Nie rozumiem po co od razu linczować dziewczynę. To nie terrorysta z którym trzeba długo pertraktować tylko nastolatka której już buzują hormony. Plus dla tych co skupili się na matce. Choć kto wie czy tak naprawdę to nie Ojca wina bo to że nie jest wspomniany nie oznacza jeszcze że bez winy... Przecież to rodzice są od tego żeby wpoić dziecku dobre wzorce. Córka kłamie i choć ma z tego powodu wyrzuty sumienia to dalej w to brnie bo jednak widzi że to choć na chwilę pomaga. Pytanie gdzie dziecko się tego nauczyło i dlaczego rodzice nie wpoili jej że kłamstwo jest złe?
Jakiś czas temu w jednym z przedszkoli wybuchła afera że jak to dzieci są źle traktowane przez wychowawcę. Zaklejanie ust, krzyki itd. Wypowiedzi na forum różne. Jednej wypowiedzi pewnie nie zapomnę nigdy. Pewna ,,Babcia" stwierdziła że jej 4 czy 5 letni wnuczek tak w szkole nakłamał że nie dostaje jeść itp itd. Moja pierwsza myśl: gdzie i jak dziecko było chowane że już w tym wieku tak się zachowuje? Co będzie jak będzie w wieku autorki? Rodzice winni? To jak ta Babcia wychowała swoje dziecko że teraz wnuczek tak się zachowuje?
Nie twierdzę że autorka jest bez winy. Jest winna i to w dużej mierze, niektóre zachowania są karygodne, ale taka jest prawda że rodzice są sami sobie winni bo widać jak wiele błędów popełnili. I proszę bez bzdur że inne czasy itp. Bo znam nie jeden, nie dwa ale wiele, wiele przykładów odpowiedniego wychowania. Łatwo zwalić winę na ,,takie czasy" a moim zdaniem to zwykłe wygodnictwo, wszak łatwiej zwalić na coś winę aniżeli podjąć pewien trud.
Ula!
Przyłączam się do innych :D. Nie odchodź od nas. Zobacz ile jest próśb ;). A jeśli ktoś zacznie ripostować Twoje zdanie zrób tak jak ja :D. Kiedyś pewna osoba zaczęła mnie podpuszczać to widać było po jakimś czasie że ma dość i zapewne zaczęła żałować że w ogóle zaczęła. Choć ostatnio znów widzę że od nowa zaczyna... Nie każdemu podoba się moja postawa jednak ja tu wchodzę żeby pomóc choć jednej osobie. To nie koncert życzeń że będę pisać co innym odpowiada tylko to co naprawdę pomaga.

Odnośnik do komentarza

Tam wszystko nie jest tak proste, jak się wydaje.
Dziewczyna buntuje się, gdy matka na nią krzyczy, ale jednak przejmuje się jej słowami.
Pokazała jej to, co napisała, pewnie nie miała odwagi jej się przeciwstawić, czyli matka ma psychiczną przewagę.
A do nas pisze z prośbą o radę, jak naprawić stosunki z matką.
To prawda, że przy okazji wyrzuciła z siebie trochę żalów i za to dostała od nas baty.
Po za stwierdzeniem - nie kłam-, nikt jej tych rad nie udzielił.

Przeczekaj, nie przejmuj się zbytnio, z czasem sytuacja wróci do normy.
Z tą matmą tak łatwo się nie usprawiedliwiaj. Naucz się podstaw, przerób materiał, a wszystko pójdzie łatwiej i szybciej.
Jeszcze raz polecam : szkołę" internetową, jest tam wszystko pięknie i jasno wytłumaczone.

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Przejmuje się bo jej korzyści odebrano. Bardzo racjonalna osóbka by nie powiedzieć wyrachowana.
Czy ma się przejmować tak! Taka postawa życiowa może być odebrana na dwa sposoby b.dobrze lub b.źle bo nie wiadomo co rodzice chcieli osiągnąć.

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

Tak się skupiłam na odpieraniu zarzutów a tymczasem sama nie udzieliłam żadnej rady :-/.
Autorko, jeśli nadal czytasz wypowiedzi to wiedz że nie ucząc się a dodatkowo buntując się, kłamiąc i kłócąc się niczego nie wskórasz. Wiadomo że każdy z nas był młody i musiał się na swój sposób wyszumieć a jak tego nie zrobił to czasem konsekwencje są pozytywne a czasem negatywne. Takie życie, trzeba ze swoich czynów wyciągać wnioski. To, że Rodzice popełnili wiele błędów wychowawczych nie usprawiedliwia Twojego zachowania. Owszem, każdy popełnia błędy, sama wiem jak to niestety jest, ale trzeba z tego wyciągnąć wnioski i starać się je naprawiać. Przede wszystkim powinnaś się skupić na nauce. To dobrze że masz już obrany cel w życiu, jednak nauka również jest ważna a jak ktoś tu już wspomniał matematyka jest potrzebna w tym zawodzie więc tym bardziej powinnaś się na niej skupić. Twoja Mama na pewno martwi się o Ciebie i postępuje tak jak jej rozum podpowiada a że jednak te podpowiedzi nie są dobre to już inna sprawa. Nie skupiając się na nauce tak naprawdę największą krzywdę robisz sobie bo jaka przyszłość Cię czeka gdy ciągle będziesz źle się uczyć? Ktoś tu złośliwie zauważył że co jedynie będziesz sprzątać stajnie, jednak jest w tym dużo prawdy. Bo trzeba pamiętać jedną zasadę: jeśli coś robisz to tylko dla siebie a jak ktoś to doceni to jest po prostu dodatkowy bonus.
Unna-1 masz rację, widać że to dobra dziewczyna tylko po prostu obrała złą drogę ale widać nic straconego :).

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

margolcia nie rozumiem czemu traktujesz autorkę jak co najmniej jakiegoś bandziora. Może to i wyrachowanie ale sama z siebie by nie zaczęła się tak zachowywać. Ktoś musiał wpoić jej takie wzorce.
W mojej miejscowości jest pewna Pani. Ma wrednego syna. Z tego co widzę to i wnuczęta też nie traktują jej należycie. Syn ją bije. Wczoraj przyszła do mnie ponownie z prośbą o ponowne kupienie węgla, widać na dzieci i wnuczęta bardzo nie może liczyć. Miała sińca na oku, dość pokaźnego. Wciskała mi pieniądze za dzwonienie to jej tłumaczę: i tak płacę i tak, mnie to nic nie kosztuje, za chwilę wraca z paczką czekoladek... Nachodzi refleksja, popełnia błąd. Tłumaczę jej żeby pomodliła się o moje zdrowie, można podziękować w jakiś sposób ale raczej nie kupować. Jak odmówiłam pieniędzy to stwierdziła że jej co miesiąc dużo przychodzi na co odpowiadam że ja mam co tydzień i wcale niemniej. I dochodzę do wniosku że ona po prostu kupuje uczucia a to jest błąd...
Nie ma złych dzieci, one są po prostu nieodpowiednio wychowywane i nie ma co ich obarczać bo dziecko obiera te wzorce które są mu ,,serwowane".
Tak jak już wcześniej zauważyłam, z autorką jeszcze nic straconego, odpowiednio pokierować i powinno być dobrze.

Odnośnik do komentarza

Unna, zazdroszczę Ci tej siły która pozwala ci się widać w dyskusję z innymi. Ja tej siły nie mam. Chciałam nieco poćwiczyć kontakty z ludźmi w wirtualnym świecie oczywiście to był błąd ale staram się próbować różnych rzeczy i robić je pomimo strachu bo wiem ze muszę nad sobą pracować. Ale nie jest to miejsce dla mnie i ani to na mnie dobrze nie działa ani przecież nic nowego nie wnoszę. I nie piszę tego żeby wymuszać komplementy żeby mi ktoś od razu nie zarzucił tak samo jak nie usuwam konta żeby robić aferę. Naprawdę mnie zdziwiła ta całą dyskusja po moim liście i całkowicie nie rozumiem . wiem ze post był nacechowany emocjonalnie ale ja się nie uważam za księżniczkę która na muchy w nosie jak jej coś nie podpasuje. Wręcz przeciwnie brne często pod prąd mimo ze jest ciężko ale bardzo ważne jest dla mnie żeby być ze sobą szczerą.

Co do postu autorki to 1fakt że sama się przyznała do błędów i nie próbowała się przedstawić wybielona wydaje mi się bardzo istotny bo do tego trzeba dużej odwagi i moim zdaniem trzeba pochwalac umiejętność przyznania się do błędów nawet jeśli nie pochwalony tych błędów. Przecież to oczywiste ze nie kłamie dla przyjemności tylko musi być postawiona w takiej sytuacji bo np boi się kolejnych awantur co jest całkowicie zrozumiałe
2jeśli mama jej powiedziała ze już nie ma córki czy jakoś tak to jest moim zdaniem skandaliczne zachowanie łamie serce swojemu dziecku bo nie umie zapanować nad swoimi emocjami. Bo albo tak nie myśli na serii albo tak myśli co jest tragiczne. To tak mocne jak powiedzieć ukochanej osobie ze się jej nie kocha. 3w relacji rodzic dziecko to zawsze rodzic rządzi i tworzy atmosferę w tej relacji .dziecko nigdy nie jest takie jakie jest z kosmosu. Albo geny albo środowisko.
4matka po tak ostrych słowach obrazowa się na córkę. Jasne ze może potrzebować czasu żeby ochłonąć po tym co córka i niej nawypisywala ale może o tym otwarcie powiedzieć że potrzebuje czasu bo to jest uczciwe i szczere.
5nie ma co dyskutować jak dla mnie o tym ze nastolatka zbuntowany jest i się rzuca bo takie nastolatki właśnie są i gdyby było odwrotnie to można by się martwić ze za cicha i za spokojna a jak walczy i się nie to ja bym była dumna.
5to córka przyszła po pomoc żeby naprawić stosunki bo WIE ze przekroczyla granice więc powinna tą pomoc otrzymać a nie lincz. Kubek zimnej wody dostałA już od matki. Za to matka musi od dawna popełniać błędy skoro do tego doszło i powinna też szukać pomocy i to dawno temu. Ile jest książek typu jak rozmawiać z natolatkiem itd..

Zakładam z góry ze opisanie swojego problemu tutaj wymaga wielkiej odwagi i pewnej desperacji ze nie ma gdzie indziej szukać pomocy. Zakładam też ze zawsze lepiej normalnie próbować komuś pomóc z dobrego serca i tylko jeśli się okarze ze do kogoś nic nie dociera albo ma noeszczere intencje to warto ostrzej coś powiedzieć. Bo takie walenie z grubej rury może naprawdę kogoś zranić . nigdy nie wiecie czy osoba zakladajaca wątek naprawdę nie rozwarza samobójstwa i to nie jest ostatnia sesja ratunku. Jeśli ktokolwiek prosząc i pomoc spotka się z wysmianiem lekcewarzeniem lub nadmierna krytyką może już tej pomocy więcej nie szukać. Albo może to być jeszcze trudniejsze po prostu.
Zakładałam że na forum psychologia spotkań się z ludźmi i większej wrażliwości i w pewnym sensie się nie zawiodłam a w pewnym tak.

Mam nadzieję ze to mój ostatni post tym bardziej ze był dużo za długo a mam co robić. I tak pewnie nie wszystko ujelam ale rzeczywiście nie powinnam marnować czasu na Internet. Btw ja się na Internet nie obrażam to absurd. Wogole się nie obrażam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...