Skocz do zawartości
Forum

Potrzebuję pomocy, jestem na skraju wykńczenia nerwowego.


Gość weronika94051111

Rekomendowane odpowiedzi

Gość weronika94051111

Nie wiem od czego mam zacząc. Chciałabym się wygadac i liczyc na pomoc. Jestem na skraju wykończenia nerwowego. Mam 21 lat. Od dziecka mieszkałam w toksycznym domu. Mama od zawsze chorowała psychicznie, ojciec od zawsze pił. Całe dzieciństwo było dla mnie koszmarem, mama często była zamykana w szpitalach psychiatrycznych, ojciec ją bił. Bił też mnie. Widziałam wiele drastycznych rzeczy. W wieku 6 lat zaczęli mi podawac asentrę. Ojciec w brutalny sposób mnie traktował, bił, miałam nieraz śliwke na policzku, siniaki na plecach, liczne zadrapania, plułam krwią jak mnie skopał po żebrach. Jak byłam malutka, molestował mnie, wpychał ręce do majtek, ale nigdy mnie nie zgwałcił. W wieku około 3 lat zaczęłam przejawiac agresję, nie dawałam się nikomu dotykac, gryzłam mamę, siostrę. Myślę, ze to było wynikiem zachowań mojego ojca. Czasem zakładał mi worek na głowe i dusił mnie. Strasznie się przy tym śmiał, a ja mało nie umarłam ze strachu. Miałam utrudniony kontakt z rówieśnikami, zawsze byłam wystraszona, dzieci smialy sie ze mnie, że nie znam zabaw np w klasy itp. W wieku 6 lat w przedszkolu codziennie wymiotowałam z nerwów. Bałam się ze nikt po mnie nie przyjdzie pod koniec dnia, ciągle myślami byłam w domu przy mamie, bałam się że ojciec zrobi jej krzywdę. Ukrywałam to wszystko, te wymioty, płacz. Przedszkolanki chyba nic nie wiedziały, skoro to nigdzie nie zostało zgłoszone. Matka z kolei znęcała się nade mną psychicznie. Nie cieszyło ją nic, np nie oglądała rysunków jakie jej przynosiłam, możnaby tak wymieniac w nieskończonośc. Będąc nastolatką, mając 16 lat miałam pierwszego chłopaka. Pamiętam jak przyprowadziłam go do domu, zeby przedstawic go mamie, wróciliśmy wtedy około 21 z koncertu (nigdy nigdzie wcześniej nie wychodziłam). Matka zwyzywała mnie od dziw*k, bo szlajam się po nocach, bo tracę "nieczystośc" (tak to wtedy określiła) ponieważ mam chłopaka. Wszystkie moje przyjaciółki miały chlopaków, matki się cieszyły, zapraszały ich do domów, te pary razem się uczyły, odrabiały lekcje, chodziły na dyskoteki. Ja z kolei nie mogłam sobie na takie coś pozwolic, bo zaraz byłam wyzywana od dziw*ek. Raz mój chłopak powiedział, ze jak słyszy jak matka mnie wyzywa i jak widzi jak ja później płaczę, to nóż mu się w kieszeni otwiera na takie coś. Kilka dni później matka rozpowiedziała rodzinie, że "był kamil u weroniki, mówił ze w kieszeni miał nóż i groził że mnie zabije". Potem ja miałam telefony od rodziny, ze przyprowadzam do domu bandyte, ze zadręczam matke, że ją kiedyś psychicznie wykończe. Było wiele takich sytuacji, np kiedy miałam zapalenie pęcherza (przemoczyłam buty i mnie złapało), poszłam rano do kuchni zaparzyc sobie rumianek. Przyszla matka i zapytała czemu robię sobie rumianek. Odpowiedziałam, ze na zapalenie pęcherze. Znów mnie zaczęła wyzywac od panienek lekkich obyczajów, mówiła "gdybyś się nie puszczała to nic by cie tam nie piekło, nie bolało". Zawsze byłam dobrym dzieckiem, uczylam się, siedziałam w domu, nie wiem skąd te obelgi. Niektóre dziewczyny z gimnazjum już rodziły dzieci, matki im pomagały, nie odtrącały mimo wszystko, a ja nie mogłam miec nawet chlopaka...W liceum wpadłam w wielkiego doła, zmieniłam szkołę, bo sobie nie radziłam z nauką, byłam psychicznie wyeksplatowana, nieraz byłam bita przez ojca mimo że było po rozprawie sądowej, miał zawiasy, bo zglosiłam go na policje, był na odwyku, ale to nic nie pomogło. Przed moją maturą mama miała wylew, musiałam się opiekowac babcią która nie chodziła, zmieniac jej pampersy, spuszczac mocz z cewnika, dodatkowo gotowac, uczyc się, ojciec przychodził pijany, wszystko było na mojej głowie. Przyjeżdzała ciotka, zeby mi pomagac ale ona też ciągle mnie wyzywała. Pamiętam jak wszystko co zjadłam, wymiotowałam w tym okresie czasu, ważyłam 43 kg (wiek 19 lat). Wyzywała mnie od bulimiczek, mówiła ze wylew mamy to moja wina... Matka do tego stopnia znęcała się psychicznie, wyzywała mnie od satanistek (straciłam wiarę całkowicie po tych przejściach), ale nigdy nie naśmiewałam sie z żadych religii, tak samo chciałam byc szanowana przez ludzi wierzących. Cokolwiek zrobiłam, czy wyszłam do kuchni robic sobie jedzenie, matka zaraz była w pogotowiu, zaraz wyzywała, prawiła swoje mądrości, porównywała mnie negatywnie do innych moich znajomych. ja nawet bałam się przejśc do łazienki z pokoju, że zaraz ojciec się przyczepi z tym biciem, albo matka będzie mnie męczyc. Ze strachu nawet sikałam do słoika i wylewałam potem to przez okno, nie wychodziłam po jedzienie, do tego stopnia się bałam.półtora roku temu zaczęły mi się niewyjaśnione zaburzenia rytmu serca, męczyły mnie do niedawna. Tętno powyżej 120 (przy dobrym ciśnieniu krwi), wyniki morfologii też miałam dobre. Lekarze nie znaleźli chorób, mówili że to nerwy. Zaczęłam chodzic do psychiatry, brac leki, było trochę lepiej, ale sytuacja w domu była tragicza, cała rodzina przeciwko mnie, mama rozpowiadała jaka to ja jestem zła, ja z kolei siedziałam jak mysz pod miotłą, bo i tak nikt by mi nie uwierzył. Rodzina ma raczej mentalnośc taką jak matka. Gdybym o tym komuś powiedziała, to może byłoby jeszcze gorzej.... Pół roku temu poznałam chłopaka ( z wcześniejszym się rozstalam zpowodu odmiennych zdań dotyczących związków- nie był mi wierny). Nowy chłopak (drugi w moim życiu) wyrwał mnie z depresji. Zabierał na wakacjach na wyjazdy, zaczęłam z nim pracowac w konserwacji zabytków, remontowaliśmy zamek, jedliśmy śniadania na wieży zamkowej, zdobyłam wielu przyjaciół, szefowa była zadowolona z tego jak pracowałam, zarabiałam tak około 4 tys na miesiąc, a to moim zdaniem dużo jak na wiek 21 lat. Wyjazdy z chłopakiem były wspaniałe, nigdy nigdzie nie jeździłam, a on pokazał mi tyle wspaniałych miejsc. Dolegliwości związane z sercem ustąpiły po jakimś czasie. Bardzo chciałam z nim byc, wynajęliśmy mieszkanie w odrestaurowanej willi, ładnie umeblowaliśmy, było jak w bajce. Niestety tydzień temu wszystko runęło. Dzwoniłam do koleżanki z jego telefonu i zobaczyłam smsy z których wynikało, że mnie zdradził. Zapytałam go o to, powiedział, ze to jego kolega pisał z jego telefonu, ale spisałam sobie numer do tej dziewczyny zanim go zapytałam. Zadzwoniłam do niej, zapytałam najpierw czy zna tego kolegę, którym zasłaniał się mój chłopak. Powiedziała, ze nie zna, więc zapytałam czy zna mojego chłopaka, powiedziała, ze tak. Więc wprost zapytałam czy z nim spała...Przyznała się. Świat mi sie zawalił. Wszystko runęło... Chłopak ma 31 lat, myślałam, że będzie zachowywał się wobez mnie jak męszczyzna, tymczasem zrobił mi największe świństwo. Wiedział ile przeżyłam, a jeszcze dodatkowo tak strasznie dobił. Ponadto zaczęło mi się krwawienie z pochwy, 10 dni wcześniej, przed okresem. Ból był niesamowity, czasem nie czulam nóg, krew była bardziej wodnista niż podczas okresu, lało sie ze mnie jak z wulkanu przez 2 dni... Byłam u lekarza, który zasugerował że na jego oko to poronienie, bardzo wczesne, płodu nie widac na ekranie (podobno za wczesnie), wszystkie przydatki zdrowe, a objawy wskazywały na poronienie. Załamałam się. Mam straszne nerwy, chodzę do pracy, widuję się ze znajomymi, chodzimy razem na pizze, ale wróciłam do domu rodzinnego, rozstałam sie z chlopakiem. W domu na nowo przeżywam koszmar wyzwisk, ojciec nie bije, ale pije. najgorsza jest matka z ciotką. Razem o mnie plotkują, jedna drugą nakręca a potem następuje bum... I najazd na mnie. Cała rodzina się śmieje, ze wróciłam. Tymczasem powinni okazac trochę współczucia. Mam ich za zwykłe potwory. Zaczynam miec omamy słuchowe, w nocy kiedy zasypiam czuję dziwne kołysanie, tak jakby łóżko się pode mną kołysało. Ale podobno to ja się tak delikatnie kołysze, zauwazyła to moja koleżanka kiedy jedną noc u niej przenocowalam. To takie rytmiczne kołysanie na boki. A co do tych omamów słuchowych, to słyszę taki huk w głowie, czuję jakby mi głowa wibrowała przy zasypianiu, tak jakbym się znalazła pośród stada szerszeni, słyszę takie dziwne bzyczenie, wiem ze tego nie ma. Nie słyszę tego w jednym miejscu, np w domu, ale też w pracy itd. z resztą gdyby to były prawdziwe odgłosy, to zniknęłyby po zatkaniu uszu, a jak zatykam uszy to słyszę to jeszcze głośniej, tak jakby to było słychac z mojej głowy. Często też jak idę to czuję się tak jakby grunt zawalał mi się pod nogami, jakby ziemia się trzęcła i jakby nogi mi wpadały w wielkie dziury. Kiedy patrzę na 1 punkt i siedzę spokojnie to obraz mi się rusza przed oczami, własnie w rytmie tego dziwnego kołysania. Serce bije w porządku na szczęście, nie mam wysokiego tętna, ale i tak nie mogę znieśc tych objawów, przeżyc, samotności... Czuję się samotna bo nikomu nie mogę o tym powiedziec, zostalabym uznana za warjatkę. We wtorek mam zamiar powiedziec mojemu psychiatrze. Nie wytrzymałam i po tym jak mnie matka i ciotka wczoraj zaczęły dręczyc, pociełam się... Ja chce życ, chcę byc szczęśliwa. Myślę o wynajęciu mieszkania sama. Stac mnie, ale boję się tych objawów. Co będzie jak będę sama a one się pojawią... Wczoraj nie pocięłam się aż tak mocno, ale miałam myśli samobójcze, ogromne. To za dużo jak na jedną małą wrażliwą osobę. Ciągle słyszę, ze jestem nikim. Tymczasem ja odnawiam 17 wieczne malowidła, ratuję kawał historii, jestem zdolna, wygrywam pierwsze miejsca w konkursach malarskich, zarabiam dużo w konserwacji, ale I TAK JESTEM NIKIM, jestem tylko dziw*ą, śmieciem, nierobem... Ciągle to słyszę wracając po 12 godzinach pracy przy śmierdzących substancjach, terpentynach, zała okurzona i brudna, wykończona, kiedy chciałabym się zwyczajnie położyc i odpocząc, to nie! Zanim pójde spac to trzeba mnie wykończyc obelgami... Mam dośc takiego życia, zdrad, kłamstw, wyzwisk, nic nikomu nie zrobiłam złego. Za co mnie to spotyka? Mam te myśli samobójcze, ale nie chciałabym umrzec, bo na prawdę wiele mogę osiągnąc. Tylko te objawy, huk, wstrzasy mnie dobijają, nie wiem jak przed tym uciec. Wczoraj powiedziałam o tym matce, to zwyzywała od warjatek. nie jestem warjatką. Może tak sie czuję po tych przeżyciach? To wszystko dla mnie był szok. Prosze o pomoc, rady, WYTŁUMACZENIE MI CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE. BŁAGAM>

Odnośnik do komentarza

Nie traktuj poważnie tego co rodzice mówią. Możesz dużo osiągnąć, zarabiasz dobrze. Możesz wynająć mieszkanie, zrobiłaś błąd że wróciłaś do domu. Lepiej teraz trzymaj się od domu z daleka. Z objawami pójdź do lekarza, jak nie masz pomocy w rodzinie może masz przyjaciółkę z którą możesz porozmawiać? Sprawiedliwości nie ma, nie zrobiłaś nikomu nic złego a inni tak Ciebie traktują.

Odnośnik do komentarza

Nie zastanawiaj się czy wynająć mieszkanie tylko zrób to jak najszybciej. Poszukaj grupy wsparcia, zapisz się na terapię. A przede wszystkim odetnij się od toksycznych ludzi. Nawet jak są Twoimi rodzicami. Uwierz mi że jak tego nie zrobisz będzie tylko gorzej. Wsiąkniesz w to życie i będziesz żyła jak Twoi rodzice. Musisz znaleźć w sobie siłę.

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

Nie traktuję poważnie tego co oni mówią, ale boję się tych wyzwisk. Budzę się w strachu przed nadchodzącym dniem, zanim jeszcze wstanę z łóżka to trzesie mnie jak galaretę. Od razu idę palic, od razu płaczę w łazience. Panicznie się ich boję, czasami myślę, że chciałabym żeby umarli. Wiem, ze to złe myśli, ale ja je mam. Mam jedną przyjaciółkę, która o tym wszystkim wie, ale ona mnie nie rozumie całkowicie. Też ma ojca alkoholika, ale ma wspaniałą matke, która na każdym kroku jej pomaga, ma kochającego narzeczonego, półroczną córeczkę. Boje się jak powiem o tym psychiatrze, to mnie gdzieś zamkną. Że mnie ie zrozumieja i uznają za obłąkaną. Boję sie strasznie. Boję się też mieszkac obeznie sama ze względu na te objawy. Dziś cały dzień miałam biegunkę i słyszałam dzwonek do drzwi w oddali, taki jakby rozpływający się w echu (słyszałam to jak się przebudzałam, może to był jeszzce płytki sen, sama nie wiem), ale dręczą mnie te objawy ogromnie. Boję się, ze któregoś dnia nie wytrzymam i na prawdę zrobię sobie krzywdę. A nie chciałabym, żeby do tego doszło. Czuję się wartościowym, mądrym człowiekiem, jak na 21 lat też przeszłam może o wiele więcej niż nie jeden starszy człowiek, więc i bagaż dzwigam ogromny przez to zycie...

Odnośnik do komentarza

Przeżyłaś tak dużo złych rzeczy, że szok....Twoja historia jest bardzo wzruszająca. Piekło, które przeszłaś jest nawet trudne do wyobrażenia.
Czemu wróciłaś do tego chorego miejsca, jakim jest Twój dom rodzinny. Dziewczyny z dużo mniejszą pensją wynajmują pokoje na stancji, czy gdzieś przy znajomych.
Napisałaś, że dzięki pracy poznałaś wielu ludzi. Nie możesz się do kogoś wprowadzić na chwilę, póki czegoś nie znajdziesz. Chociaż przy Twojej pensji stać by Cię było na wynajęcie malutkiej samodzielnej kawalerki. Facet to zwykły oszust i drań, olej go. Przede wszystkim zajmij się sobą i zrób coś ze swoim życiem. Zaczęłabym najpierw od zmiany miejsca zamieszkania, bo ta sytuacja w Twojej rodzinie może Cię wykończyć. Tak się nie da żyć...

Odnośnik do komentarza

Nie znam Cię. Wydaje mi się że sama sobie nie poradzisz. Potrzebujesz profesjonalnego wsparcia. Zastanów się nad grupą wsparcia dla DDA czy dla rodzin osób chorych psychicznie. Nie wiem co Ci teraz jest bardziej potrzebne. Jeśli możesz to napisz czy lęki były kiedy wyprowadziłaś się od rodziców?

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

Lęków nie było kiedy mieszkałamz chłopakiem. Jedynie obawy przez zdradą, kiedy zaczynałam coś czuc, zdawałam sobie sprawę z tego, ze coś jest miedzy nami nie tak. Ale stanów lękowych, typu odgłosy czy coś nie było... Pewnie sobie cos wynajmę, ale to też pod znakiem zapytania. Prace konserwatorskie w zamku kończymy w marcu 2016 roku, potem pewnie będzie kolejny wyjazd w nowe miejsce. konserwacja zabytków to ciągłe rozjazdy, ciągła zmiana miejsca. Kocham tą pracę, przede wszystkim czuję, że się w tym odnajduję, ze robie to dobrze, ale nie wiem czy jestem typem człowieka, który potrafi tak ciągle zmieniac miejsce. Wiem, że jeśli chodzi o moją psychikę, to sama sobie nie poradzę, czuję się wykończona. Przed godziną wyszłam na spacer, uszłam kilka kroków dostalam uderzenia gorąca, zaczęłam wymiotowac... Jestem wrakiem w tej chwili... Nie wiem jak w poniedziałek pójdę do pracy... Były chłopak pracuje ze mną w jednej komnacie, prosiłam o przeniesienie, ale to niemożliwe bo gonią nas terminy z tym pomieszczeniem i w grudniu będzie komisja i odbiór...

Odnośnik do komentarza

Powinnaś wynająć pokój / mieszkanie , uwolnić się od ludzi, którzy jeszcze bardziej negatywnie wpływają na Twój stan. Music stać się niezależna, to Cię wzmocni, doda pewności siebie. A tak nigdy nie wyleczysz się z tego stanu. Bo co to da jeśli pójdziesz na terapię, a w domu ojciec Cię zwyzywa od najgorszych. Musisz wyeliminować źródło swoich problemów, a potem się leczyć. Nie mogę tylko zrozumieć po ci Ty tam w ogóle wracałaś do tego domu. ? Wsparcia po rozstaniu z facetem tam nie dostaniesz, a jedynie ból o poniżenie.

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

Wróciłam, bo chciałam jak najszybciej się od niego wyprowadzic, szukałam wynajmu ale dopiero wszystko od grudnia wolne. To małe miasto, nie ma tutaj studentów idt, więc mało mieszkan do wynajęcia. Już jedno upatrzyłam, ale wolne od połowy grudnia. Pewnie tam zamieszkam, bo podobno to w centrum miesta, miałabym blisko do pracy.

Odnośnik do komentarza

Rozejrzyj się czy nie będzie jakiegoś mieszkania od 1-go. Może do połowy grudnia zamieszkaj w hotelu albo u kogoś znajomego, bo przez ten czas też nie warto się tak męczyć. Boisz się sama mieszkać, może poszukaj mieszkania w okolicy przyjaciółki. Będziesz wiedziała że ktoś jest w pobliżu. Boisz się wyzwisk, rozmowa ze specjalistą pomoże przestać się bać. Boisz się powiedzieć psychiatrze, chociaż tam możesz dostać pomoc. Chyba żeby kogoś zamknąć potrzebna jest jego zgoda. Za bardzo się boisz, kiedy przestaniesz się bać poczujesz się lepiej.

Odnośnik do komentarza

Musisz się wyprowadzić i to najszybciej. Myślę, że dobrym pomysłem będzie też pschoterapia. Sama korzystam z terapii w Poradni Psychologiczno-Psychoatrycznej Magdaleny Senderowskiej. Wiele złego wydarzyło się w twoim życiu i to ma bardzo duży wpływ na to, co się teraz dzieje. Też nie miałam łatwego dzieciństwa i teraz kosztuje mnie wiele pracy to, aby ułożyć sobie zdrowe relacje w własnej rodzinie.

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

Jeśli będę chciała się tak leczyc, to nikt nie weźmie mnie za warjatke? Ja bym chciała to wszystko zmienic, ale boję się cholernie komukolwiek zaufac. Chce, zeby wszystko się ułożyło. Wewnątrz czuję się silna, ale boje się ludzi i tego co się ze mną dzieje. Moim życiem kieruje strach.... I zawsze tak było. Całe życie w strachu. jak kiedykolwiek założę rodzine? Jak wychowam dzieci? Kto będzie chciał kogoś po takich przejściach? Mi samej ze sobą źle,a co dopiero komuś ze mną....

Odnośnik do komentarza

Czy to jest takie ważne co ktoś o Tobie pomyśli jak ma Ci pomóc terapia czy psychiatra. Nie bój się że zamkną Cię w szpitalu bo musisz wyrazić zgodę. Powodem Twoich lęków są Twoi rodzice. Boisz się mieszkać sama bo boisz się że coś sobie zrobisz. I tak robi się błędne koło. Musisz to przerwać. Sytuację masz bardzo trudną ale nie bez wyjścia. Masz warunki finansowe i świadomość że tak dalej być nie może a to dużo.

Odnośnik do komentarza
Gość magdallenka

głowa do góry.jestes dzielna i pracowita masz prace.radze to samo wyprowadz sie od tych durnych rodziców.wynajmij mieszkanie nawet pokoik.dasz rade i wrocisz do pełnej radosci zycia.POWODZENIA.masz nauczke z mezczyznami.zanim poznasz dobrze nastepnego musisz sie dobrze zastanowić.faceci to jak swinie.co drugi to zdradza i od takich uciekaj.

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

Dzięki, daliście mi trochę do myślenia. We wtorek pójdę do psychiatry, powiem wszystko co się dzieje. Może dostanę mocniejsze leki puki jestem w takim dole. Z nie jednego doła wyszłam, ale zauważam że za każdym razem objawy są coraz dziwniejsze i silniejsze...

Odnośnik do komentarza

Twoje lęki są najzupełniej zrozumiałe. Wszystkie. Nikt nie uzna Cię za wariatkę, gdy pójdziesz na terapię. Może ktoś mógłby polecić Ci dobrego terapeutę w Twoim mieście. To ważne, żeby to był psychoterapeuta, nie tylko psycholog.
Na terapię chodzą osoby, które miały mniej straszne przeżycia niż Ty. Sama chodzę na terapię i boję się takich rzeczy, które dla innych są kompletnie niezrozumiałe. Jak próbuję na siłę pozbyć się lęku, jest jeszcze gorzej.
Teraz czujesz się samotna i wyobcowana. Myślę, że potrzebujesz kogoś, kto da Ci bezwarunkową miłość, której nigdy nie doświadczyłaś. Szukasz jej podświadomie w związkach.
Ale niestety ironia losu jest taka, że Twoje problemy przyciągają ludzi z problemami (takich, którzy zdradzają). Bardzo potrzebujesz terapii. Jak znajdziesz dobrego terapeutę/terapeutkę, ta pomoże Ci odnaleźć miłość do samej siebie, jakiej nie dostałaś w domu.
Nie wiem, jak możesz teraz zaraz sama sobie pomóc. Masz co dzień ręce zajęte zabytkami. Myślę, że to najlepsze, co mogło Cię spotkać w tej sytuacji. Sama, gdy problemy ze sobą przytłaczają mnie i wołam bezgłośnie o ratunek, zajmuję ręce drobnymi robótkami plastycznymi, a głowę filmami. Taka terapia kryzysowa. (Oczywiście dużo mniej poważna niż zabytki, ale przynajmniej mam co robić rękami ;))
Trudno będzie Ci pracować obok Twojego chłopaka, chyba że uznasz, że nie mogło po prostu być inaczej, bo przyciągnęły się osoby z lustrzanymi problemami. On Cię skrzywdził, ale teraz nic już na to nie można poradzić, tylko zająć się swoją częścią pracy.
Tylko gdzie zamieszkać? Może objawy ustaną, gdy zamieszkasz na razie właśnie w jakimś nawet hotelu? Może pojedź tam na jedną-dwie noce, żeby zobaczyć, jak to na Ciebie podziała? Po całym dniu pracy padniesz zmęczona na spokojne łoże i może po prostu zaśniesz? Jeśli tak, to nie wahaj się zamieszkać sama, a za dnia nie odgradzaj się od ludzi, którzy są dla Ciebie dobrzy.
Możesz trochę pomóc sobie, prowadząc dziennik teraputyczny. Pisz tam, jakie masz emocje i że pozwalasz sobie na nie. I co możesz w tej chwili zrobić, żeby Twoje życie było lepsze, ale nic na siłę. Tym czymś może być herbata albo spokój, albo rozmowa.

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

O tak praca jest najlepsza. Poptafię zapatrzec się w jeden punkt i staram się aby ten punkt doprowadzic do ładu, odrzeźbic, wyszlifowac, odmalowac. To strasznie uspokaja. Ale są też dni kiedy nie mogę utrzymac pędzla w dłoni, wszystko mi wypada. Oby jutro był lepszy dzień, oby on się do mnie nie odzywał. Chce zapomniec o wszystkim. Jestem mu wdzięczna, że wyciągnął mnie z doła, pokazał kawał świata, ale to co zrobił zniszczyło wszystko. Mogę mu jedynie mówić "cześc". Zapamiętam aby poprosic mojego psychiatre o namiar do jakiegoś psychoterapeuty. Moze to cos pomoże, bo ja już nie wiem, wykończe się.

Odnośnik do komentarza

Powinnaś skorzystać z pomocy psychoterapeuty (dla Ciebie najlepiej w nurcie psychodynamicznym). Masz wiele złych doświadczeń, to wpłynęło na Twoją psychikę, postrzeganie siebie (mimo talentów, zaradności życiowej, masz niskie poczucie własnej wartości, ponieważ od najmłodszych lat słyszałaś tylko negatywne rzeczy na swój temat od najbliższych Ci osób). Te objawy, które opisujesz prawdopodobnie wynikają z doświadczeń życiowych, masz typowe objawy z grupy zaburzeń nerwicowych. Proszę skorzystaj z pomocy terapeuty, psychiatra też bardzo dużo pomoże, bo w przypadku objawów jakie masz leki są przydatne, ale aby zmienić swoją samoocenę, zmienić sposoby myślenia/ postępowania (w sytuacjach codziennych oraz związkach!), jest potrzebna psychoterapia. Mieszkanie w domu rodzinnym też Ci nie pomoże, a zaszkodzić może o wiele bardziej. Pomyśl o usamodzielnieniu się i rozpoczęciu nowego etapu w życiu. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Po 1. masz nerwicę-mdłości, zaburzenia równowagi, lęki, rozdygotanie wewnętrzne, natrętne myśli-konieczna pomoc psychiatry, leki na uspokojenie, terapia farmakologiczna co najmniej 2 lata do tego psychoterapia. Po 2. -wyprowadzaj się jak najszybciej lub wprowadź się do kogoś, kto poszukuje współlokatorki i to natychmiast. Zamknij za sobą ten rozdział , który cię zniszczył. Może to przykre co napiszę, ale rodzice nic poza stresem i dachu nad głową nie dali ci nic.Zostaw to życie, musisz się od tego odciąć. Ciebie niszczy ten dom. usiądź sobie dziś i postanów-WYPROWADZAM SIĘ. Już samo szukanie mieszkania poprawi ci humor. nie tłumacz się nikomu, nie słuchaj, jesteś dorosła.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno przeszłaś od dzieciństwa PIEKŁO w domu rodzinnym z chorymi psychicznie : matką i ojcem , nie dość ,że alkoholik to jeszcze zboczony pedofil . Uciekaj z tego piekła jak najszybciej !!!!!!!!!!
Bo poradzisz sobie doskonale sama bez tych potworów - którzy niestety byli Twoimi rodzicami .
Choć są dość częste przypadki ....pomimo patologicznych ,zwyrodniałych rodziców.
Aż mnie dziwi ,że wyrosłaś na utalentowaną dziewczynę .
Potrafisz bardzo dobrze pracować , jesteś więc silna , silna...silna ........Dobrze zarabiasz , a to dziś ważne.
Wynajmij sobie małe mieszkanko i znajdż kilku przyjaciół,
Czasami wystarczy jedna bliska osoba , nie musi to być chłopak ( o koleżance myślę - takiej której się zawsze zwierzysz ze swoich obaw,lęków i tego co Cię dręczy.
Zapomnij o tych patologicznych ludziach- którzy zwą się twymi rodzicami - bo nigdy nimi nie byli !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nie są !!!!!!!!! i nie będą !!!!!!!!!!!
Omijaj to chore miejsce jak możesz - bo od tych psychopatów nigdy nie otrzymasz wsparcia ,pomocy,
dobrego słowa , a mało tego będziesz ich musiała kiedyś
jeszcze utrzymywać .
Szkoda Twojego życia .
Najlepiej wyjedz z tego miejsca jak najdalej .
Nie miej wyrzutów sumienia - bo oni go nigdy nie mieli
traktując Cię w ten sposób .
Choć dziś trudno o faceta uczciwego , a jeszcze wiernych -!!!!!!! dzis takich NIE MA .........!!!!!!!!!!
- nie licz na to dziecko . Mało tego jest natomiast coraz więcej oszustów i oszołomów .
Ale może ??? ... kiedyś kogoś fajnego spotkasz i będziesz szczęśliwa - czego z całego serca Ci życzę.
Przeszłaś zbyt wiele i musisz dbać o siebie z pomocą specjalisty .. Myślę ,że nigdy nie zapomnisz koszmaru swojego dzieciństwa i złych wspomnień .
Choć jestem już stara - 57 lat - to co przeczytałam o Twoim losie przeszło moje wyobrażenia o podłości i to na własnym dziecku. Ja takich gnoi nie chciałabym znać ani widzieć nawet przez moment .
Wyprowadz się koniecznie !!!!!!!!!!!!! nie zwlekaj minuty .
A z czasem będzie coraz lepiej . I tak jesteś osobą bardzo,
bardzo silną ,że to zniosłaś . Przecież ja Twoją matkę i ojca zamknęłabym w więzieniu .
Pozdrawiam i działaj kochanie - POTRAFISZ i DASZ RADĘ !!!!!!!!!!!!!
A jednocześnie korzystaj z porad dobrego i serdecznego psychologa - bo po tylu przejściach jakie miałaś jest Ci potrzebny taki kontakt.
A odnośnie facetów bierz na nich zawsze mało poprawkę .
Pomimo - że żyje powtarzam około 60 lat nie spotakałam wiernego i nie słyszałam o takim .
Wierny facet ? ?? to chyba jakiś ewenement .

Jeszcze raz pozdrawiam . matka i babcia już .

Odnośnik do komentarza
Gość weronika94051111

Dziękuję wszystkim Wam za wsparcie i dobre rady. Jutro wybieram się do mojego psychiatry i poproszę o namiar na jakiegoś dobrego psychoterapeutę. Co do moich przeżyć, czasem zastanawiam się jak ja dałam radę. Jestem bardzo wrażliwą osobą, ale też jestem bardzo zawzięta. Wiele razy traciłam wiarę we wszystko, w ludzi, w Boga itd, ale zawsze jakoś wewnętrznie rosłam w siłę. Jeśli chodzi o nerwy, są jeszcze bardziej od lat poszarpane, ale ta wewnętrzna siła jest. Mimo młodego wieku, mało rzeczy już mnie na tym świecie dziwi.
Co do przyjaciółek, mam jedną najlepszą i parę bardzo dobrych koleżanek, kolegów też sie znajdzie cała ekipa, więc mam obstawę zyciową :)
W pracy dziś jakoś przetrwałam z byłym w jednej komnacie. Nie odzywał się, jakby był obrażony, jakby to była moja wina...
Wesoły, jakby nigdy nic, radio lecialo, śpiewał pod nosem.... Porażka.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...