Skocz do zawartości
Forum

Wielki Come back pod znakiem ?


Gość Gabi2015

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, szukam porady odnośnie związku. Mam 31 lat mój partner 29 lat. Byliśmy ze sobą 4 lata. Jak każda para, miała lepsze i gorsze dni. Wydarzenie które Nas spotkało spowodowało ze on podjął decyzję rozłąki. Nie doszlo do zdrady z zadnej ze stron. Minęło 5 m-cy, kiedy spotkaliśmy się znowu. Od słowa wyjaśnień i wyznań postanowiliśmy dać sobie szansę. Sielanka trwała 2 tygodnie, było cudnie. Były kwiaty, czułości, wyznania. Jako, że nie wszystko wyjasnilismy sobie wróciliśmy do rozmów o tym co było nie tak, gdzie popelnilo się błędy. Te szczere rozmowy miały dać nowe początki by nie powracaly później jak bumerang. Z jego strony nastąpił wybuch słowny. Nic nie było w naszej rozmowie takiego co by mogło powodować takie zachowanie. Kolejne rozstanie z jego strony. Z jego ust padły słowa ze ja niedojrzalam.Byłam zdziwiona bardzo jego zachowaniem. Dzwoniłam, pisałam by dowiedzieć się o co tak naprawdę jemu chodzi. Nie usłyszałam nic sensownego. Zostawiłam go. Po kilku tygodniowej przerwie napisałam do niego by na spokojnie porozmawiać. Wyjechaliśmy w miejsce, gdzie Nasz związek miał swój początek. Wytłumaczył się tym że nie pamięta o co tak naprawdę poszło, przeprosił mnie za swoje zachowanie, że czuł się podle, ze skrzywdził kobietę która tak kocha. Bal sie do mnie napisac, ze tym razem moge to ja go odrzucic. Obiecał poprawę, że chce na nowo wszystko zacząć, że miałam racje z ta szczera rozmowa. Uwierzyłam. ...bo przecież jak się kocha to i wybacza. Szarmanckie zachowanie, wyznania, powrót do wspólnych planów na przyszłość, założenia rodziny i dzieci których tak bardzo chcemy. Nasze spotkania codzienne byly naturalne, niewymuszone lecz z duza checia widywania sie. Kilka dni po przyjeździe, w trakcie miłego wieczoru przyszedł sms do niego od lokatorki, z którą wynajmuje mieszkanie. Ukradkiem spojrzałam w tego sms. Treść była dziwna kup mi to i tamto. Zapytałam wprost czy Was coś łączy. ...oczywiście odpowiedz była na nie, dodał ze nie mam do niego zaufania a on ma do mnie. Zaczęła się gierka slowna: cały czas mówił, że związek opiera się na zaufaniu, że ja jemu nie ufam, że on nie będzie widywal się często ze mną bo ma znajomych, że chce mieć czas dla siebie a nasze spotkania będą ograniczały się do wizyt 2x w tyg. Kolejny cios w moja stronę. Jestem sfrustrowana, rozczarowana jego postępowaniem, zmęczona. ...bo zaczynam się gubić czy on tak naprawdę wie co to znaczy słowo kocham, czy chce powrotu do związku czy tylko się bawi. Wie doskonale ze jego kocham, że jest dla mnie ważny czy w perfidny sposób to wykorzystuje? Znowu się nie widzimy, bo przecież pan doskonały strzelił tz. focha. Mówi się że 2 razy nie wchodzi się do tej samej rzeczki a 3 raz to już nasz wybór. Tak, coś w tym jest, ale rzeka nigdy nie stoi w miejscu. Zaufalam jemu....Nie wiem co dalej już robić, tęsknię za nim każdego dnia, czy klopotem jest u niego ze ma emocjonalne kłopoty,czy dobrze się maskuje mając inna kobietę . ..czy juz poprostu darować ratowanie tego związku. Cieszyłam się z Naszego powrotu, on widać też się cieszył ale dziś nie wiem nic....dlatego zwracam się z próbą o poradę

Odnośnik do komentarza

"chce mieć czas dla siebie a nasze spotkania będą ograniczały się do wizyt 2x w tyg."
Znasz faceta dlugo to pewnie bardziej wiesz co o nim sądzić, ale niezależnie od podpatrzonego SMSa zdanie powyższe włączyloby u mnie wszystkie ostrzegawcze alarmy.
Jak ci pasuje rola zabiegającej o związek i ciągle coś odbudowywującej to możesz spokojnie się dalej z kolegą bujać w wyznaczonym przez niego czasie.Trochę tak postępujesz jak kobieta obarczona dziećmi i dla dobra dzieci negocjująca, walcząca. Może to też jest interesująco.

Ja raczej zaczęlabym myśleć, że było fajnie, ale było. Teraz czas iść do przodu i się nie oglądać za siebie.

Odnośnik do komentarza

Gabi2015, znacie się z partnerem 4 lata - to dość długo. To nie jest Wasze pierwsze "rozstanie". Już wcześniej też się rozstawialiście, by ponownie do siebie wrócić. Czy ten związek ma sens? Nie wiem. Na pewno jest to związek niestabilny, przez co bardzo męczący. Pytanie - czy chcesz być w takim związku? Czy zniesiesz takie huśtawki nastrojów partnera?

Odnośnik do komentarza

Przykro mi, ale byłam kiedyś z podobnym partnerem (kilka dni temu zakończyłam związek). Niestabilny emocjonalnie, ile ja się z nim umęczyłam. Nigdy do końca nie wiedział, czego tak naprawdę chciał. Chaos, nieprzewidywalność, brak stabilności - tak mogłabym określić ten związek. Jak od niego próbowałam odejść (albo sam próbował to zrobić), to potem wył z tęsknoty, przyjeżdżał, zabierał mnie w piękne miejsca, też były rozmowy o dzieciach i rodzinie, której oboje pragnęliśmy. Ale pewnego dnia, również po 4 latach związku, powiedziałam dość. To było bez sensu. Kobieta potrzebuje oparcia w mężczyźnie, stabilności, poczucia bezpieczeństwa, a on nigdy nie mógłby mi tego dać. Wiem, że chodzi teraz regularnie 2 razy w tygodniu na terapię, ale dla mnie to już za późno. Ja się wyczerpałam, wypaliłam się, ale przede wszystkim nie chciałam już się tak marnować w takim związku. Czego innego chcę od mężczyzny i od życia. Być może (w sumie jestem przekonana), że w najbliższym czasie dojdziesz do takiego momentu jak ja, kiedy zaciśniesz zęby, będziesz cierpieć, ale będziesz wiedziała, że to już koniec, że chcesz iść do przodu. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...